W pewien marcowy poranek policja otrzymuje zgłoszenie o napadzie na dom położony na peryferiach Gdańska. Po dotarciu na miejsce policjanci znajdują zakneblowanego mężczyznę przywiązanego do krzesła, jego martwą żonę, leżącą w łóżku i tylko rocznej córeczce sprawcy włamania nie wyrządzili żadnej krzywdy. Mężczyzna zeznaje, że do napadu doszło nad ranem, gdy wszyscy spali. Mimo zabezpieczenia licznych śladów komisarz Oczko ma problem z ujęciem przestępców. W pewnym momencie zaczyna wątpić, czy rzeczywiście doszło do napadu. Jednak problem polega na tym, że winę męża także trudno udowodnić...
Oto jak pornografia potrafi uratować komuś "tyłek" 😉 Całkiem interesująca część. Jak zwykle bez dłużyzn, za to szybko i sprawnie. Lubię takie historie, które nie są na siłę rozciągane na 500 stron.
Ósmy tom serii z komisarzem Krzysztofem Oczką za mną i to był moim zdaniem najlepszy tom do tej pory. Sprawa była naprawdę ciekawa, wciągająca, a do tego czytało się to bardzo dobrze. Nawet parę razy się zaśmiałam z żartów policjantów. Szkoda jedynie, że nie wszystko zostało na końcu wyjaśnione. Na pewno sięgnę po kolejne tomy.