Warto zastanowić się, skąd wziął się zwrot w myśleniu o nierównościach w głównym nurcie polityki ekonomii. Dlaczego w ostatnich dekadach coraz silniej zaczęto zwracać uwagę na ich szkodliwość? Media lubią używać w tym kontekście argumentów moralnych. Rzadziej słyszymy o argumentach ekonomicznych. Tymczasem to, że wzrost zainteresowania nierównościami w świecie ekonomii nastąpił akurat na początku XXI wieku nie jest przypadkowe. W tym czasie naukowcy zaczęli dowodzić, że faktyczny poziom i dynamika wzrostu nierówności są znacznie wyższe niż wskazują na to dotychczasowe metody ich mierzenia.
Celem książki jest dostarczenie Czytelnikowi przystępnie podanej wiedzy o nierównościach w Polsce. Chcemy ożywić i zmienić debatę publiczną na temat nierówności w Polsce – pokazać, że są one ważne, ile wynoszą, jakie są ich przyczyny oraz jak je zmniejszać i dlaczego warto. Będziemy rozprawiali się z różnymi mitami, które mocno ugruntowały się w naszej debacie publicznej: że nierówności są dobre dla wzrostu gospodarczego, nierówności w Polsce są umiarkowane, bogaci stają się bogaci wyłącznie dzięki własnej pracowitości, bieda to głównie efekt lenistwa, płaca minimalna zwiększa bezrobocie, a progresywne podatki są nieefektywne. I tak dalej.
Absolutnie świetna jako baza i punkt wyjścia. Do tego znakomicie i przystępnie napisana. I co ważne, przez ekonomistów, z perspektywy ekonomii, zysków i strat, potencjału i jego braku. Mówię o tym nie dlatego, że to najważniejszy aspekt w debacie, bo chociaż perspektywa etyczna i powinnościowa jest mi nawet bliższa, to ona nie przekona nieprzekonanych. Odbiją się od niej wyznawcy innego systemu wartości. Tu za to są twarde dane: popyt i podaż, progres vs zastój, innowacyjność vs państwo z kartonu.
1% najbogatszych płaci średnio ok. 23% efektywnego podatku od swoich dochodów, podczas gdy reszta społeczeństwa płaci tych podatków średnio 38%. Tak więc zapewne składasz się na przywileje dla najbogatszych. Oraz, nawet jeśli masz takie nadzieje, niewielkie są szanse na to, że do tego 1% dołączysz.
Z powodu kulejącego systemu edukacji coraz więcej uczniów uczęszcza na dodatkowe zajęcia. Ale rozwarstwienie dochodowe oraz różnice w wykształceniu rodziców sprawiają, że podczas gdy w mieście 93% uczniów chodzi na dodatkowe, płatne zajęcia, na wsi ten odsetek wynosi 42%, 30% dzieci rodziców z wykształceniem średnim bądź zawodowym oraz 78% dzieci rodziców z wykształceniem wyższym. Możemy mówić o naszym systemie edukacji wiele, ale dane wskazują że gdy "głowa rodziny" ma wykształcenie wyższe, średni majątek netto jest dwukrotnie wyższy od rodziny, w której głową rodziny ma jedynie podstawowe wykształcenie
Jak się przejdzie przez dwa pierwsze rozdziały, które są nudne i powtarzalne, to jest ogólnie niesamowicie oburzająca książka, która porusza dużo więcej aspektów niż te wyżej wspomniane (że szczególnym wyróżnieniem podrozdziałów o stosunkach pracy, fatalnym odsetku uzwiązkowienia pracowników, bezradnym PIPie oraz pomocy społecznej, a szczególnie za rozprawienie się z mitem o nierobach którzy są w stanie żyć wyłącznie z "socjalu")
I doceniam ten subtelny przytyk do pewnej prawicowej partii, która proponuje bardzo łatwe (oraz niemożliwe do wprowadzenia i po prostu głupie) rozwiązania na skomplikowane problemy.
A także przypomnienie, że ekonomia to nauka społeczna, a nie ścisła, i nie ma w niej jakichkolwiek niepodważalnych praw - coś co mam wrażenie bardzo często ucieka w polskiej debacie, w której każda podwyżka płacy minimalnej jest przedstawiana niczym wrota do piekieł inflacji (spojler alert, nie jest tak, i to także jest wykazywane przez autorów) No ale, fakt że ta książka przeszła tak niezauważona chyba najlepiej podsumowuje jej stan.
Jestem usatysfakcjonowana zawartością. Konkretna ocena sytuacji Polski w kontekście nierówności majątkowych/dochodowych/szans. Niby nic odkrywczego, w końcu z nierównościami w Polsce każdy spotkał się na jakimś etapie życia, jednak wstawki o niekoniecznie oczywistych skutkach transformacji po 1989, roli edukacji zwłaszcza na najwcześniejszych etapach życia, bieżącej polityce socjalnej dosłownie zmuszają do przewartościowania dotychczasowych poglądów. Autorzy obalają wiele mitów powszechnych wśród opinii publicznej. Warto było przeczytać.
Trudno jest mi ocenić tę książkę ze względu na poniższe aspekty.
Pierwsze 4 rozdziały rozprawiają o tym, czy nierówności istnieją, czy są niesprawiedliwe czy jednak zasłużone, i jak duża jest ich skala. Zgaduję, że te rozdziały mają służyć do przekonania ludzi, którzy wierzą, że wszystko da się osiągnąć ciężką pracą, i że posiadanie mnóstwa pieniędzy jest etyczne. And like, i didn't need that. Może jakieś ciekawe rzeczy znalazły się w tych rozdziałach, ale głównie się dłużyły i były oczywiste. Piąty rozdział dopiero jest warty uwagi. Poprzednie są jakby wstępem do niego, są to suche dane trochę, nie wiem jak to określić, bo przecież w 5. też są dane. Po prostu jest to bardziej pokazanie jak Polska sobie radzi z nierównościami i co trzeba zmienić, a nie mówienie, że istnieją biedni ludzie i bogaci też.
Ogólny wielki minus książki to ubóstwianie wzrostu gospodarczego (polecam książkę "Mniej znaczy lepiej"). Wzrost sam w sobie nie jest niczym dobrym ani złym, ale to jak do niego dochodzimy i co z nim robimy już tak. Tutaj "nie skupiają się na argumentach etycznych", tylko właśnie na tym "co jest dobre dla wzrostu". Uzasadniają, że nierówności utrudniają wzrost gospodarczy od pewnego progu i dlatego trzeba z nimi walczyć. W tym myśleniu jest jeden podstawowy błąd - wzrost nie powinnien być celem samym w sobie. Zwalczanie nierówności nie powinno być rozpatrywane w katerogiach "opłaca się czy nie". Sami przyznają, że niektóre rozwiązania potrzebują kilkanaście, kilkadziesiąt lat, żeby zobaczyć dodatnią korzyść w mitycznym PKB. Argumentując je wzrostem, strzela się sobie w kolano, bo ludzie nie będą patrzeć, że no za 30 lat to to się zwróci, tylko czemu się nie zwraca po 2. latach, przecież miało się zwracać. Po drugie, niektóre rozwiązania się nie opłacają, patrząc na PKB, lub nie ma odpowiednich badań. To mamy ich nie wzdrażać w takim razie? Nie powinniśmy patrzeć na wzrost, ale na warunki życia w naszym kraju. Nie zawsze wzrost oznacza ich poprawę, wręcz od pewnego momentu oznacza pogorszenie, bo więcej wartości dodatniej przyniesie wielki pan multimiliarder wyzyskując pracowników, niż uczciwa płaca i dobra publiczne. Wzrost PKB nie powinien być naszą aspiracją, rozwiązując problemy naszego społeczeństwa, może maleć, nawet być ujemny przez jakiś czas, może wzrośnie, może będzie większy niż kiedykolwiek, ale nie powinien być celem samym w sobie.
Drugi, rzadziej występujący, ale jednak, kłopot tej książki to ogłupianie biedniejszych ludzi. Że jakby mieli pieniądze to i tak by nie zachęcali dzieci do edukacji wyższej (źródło?), nie oszczędzaliby nawet gdyby dostali pieniądze (jak dostaliby to np. wykupią swoje mieszkanie czy załatwią inne sprawy, których aktualnie nie mogą, naprawdę wielka zbrodnia i jak oni mogą być tak głupi, żeby nie zainwestować w obligacje, no debileeee).
With all being said, polecam 5. rozdział - 4,5/5, bardzo przydatny, nauczyłom się trochę rzeczy. Resztę rozdziałów można pominąć, ewentualnie zajrzeć, wrócić gdy odnoszą się do nich autorzy.
O jezu, jakie to bylo dobre! Czytalam z zywym zainteresowaniem, pokreslilam polowe ksiazki (elektronicznej, spokojnie). Doskonala pigula mega obszernego tematu o wyrownywaniu szans w spoleczenstwoe. Lektura obowiazkowa dla politykow z szczegolnym uwzglednieniem Minystry ds Rownosci.
Ponizej kilka notatek (uwaga spoilery): - to o czym rozmawiamy w debacie publicznej i w jaki sposob to robimy, ksztaltuje procesy i wydarzenia gospodarcze, w tym takze decyzje politykow, propozyche reform oraz dyskutowane i wdrażane regulacje prawne - rewolucyjne zmiany technologiczne, takie jak wynalezienie maszyny parowej czy komputerow, sprawialy, ze pewne prace znikaly, ale jednoczesnie pojawialy sie nowe i yo wymagajace wiekszych umiejetnosci. Na przyklad komputery spowodowaly zanik takich profesji jak kasjer bankowy (bankomaty), ale jednoczesnie stworzyly inne zawody, typu informatyk. Nie ma powodu uwazac, ze w obecnej sytuacji bedzie inaczej - nagly wzrost osob z wyzszym wyksztalceniem poskutkowal tym, ze od 2004 roku zwroty z edukacji systematycznie spadaja (nagroda za wyksztalcenie) - pochodzenie i srodowisko, w ktorym wychowal sie czlowiek sa glownymi determinantami tego, czy zostanie wynalazca (!!!) Nawet jesli dziecko nie osiaga wysokich wynikow z matematyki, to i tak moze zostac wynalazca, zazwyczaj gdy urodzilo sie w bogatej rodzinie - nierownosci moga doprowadzic do sytuacji, w ktorej wzrost gospodarczy przestaje miec znaczenie dla duzej czesci spoleczenstwa, poniewaz ludzie nie wierza, ze zyskaja cos na nim osobiscie. Zamiast wiec glosowac na partie, ktorych celem jest dobrobyt calek wspolnoty, decyduja sie popierac partie populistyczne i ekstermistyczne (brzmi znajomo? 😉) - wkroczenie na sciezke lamania prawa determinowane jest przez 4 czynniki: potencjalna korzysc z przesteczosci, prawdopodobienstwo zlapania, kara oraz jakie korzysci mozna osiagnac wykonujac legalna prace. Gdy rosnie zysk, wzrasta atrakcyjnosc popelnienia przestepstwa. Gdy jest duze prawdopodobienstwo zlapania, potrncjalnej kary lub alternatywne opcje sa atrakcyjniejsze, wowczas czlowiek ma mniejsze motywacje do zlamania prawa - potrzeba walki z nierownosciami nie wynika jedynie z argumentow etycznych (choc to juz powinno wystarczyc…), lecz takze z tego, ze rozwarstwienie moze negatywnie wplywac na rozwoj gospodarczy, zaostrzac konflikty spoleczne, obnizyc jakosc demokracji, podnoszac za to poziom przestępczości oraz zanieczyszczenie środowiska i przyczyniac sie do zmian klimatycznych - spojnosc spoleczna zostala wlaczona do agendy politycznej organizacji miedzynarodowych (np agenda 2030 Organizacji Narodow Zjednoczonych) - percepcja rownosci szans wplywa na to, czy obywatelr postrzegaja wlasne spoleczenstwo jako sprawiedliwe - w najnowszym rankingu szkol podstawowych w pierwszej dziesiatce najlepszych w polsce znalazly sie tylko trzy placowki publiczne i siedem niepublicznych (!!!) - status spoleczno- ekonomiczny rodzicow wywiera bezposredni wplyw (poprzez kontakty i znajomosci) na dochody dzieci. Sasiedztwo uznaje sie za jeden z kluczowych kanalow utrwalania nierownosci miedzy pokoleniami. Korzysci z przeprowadzki rosna liniowo wraz z iloscia czasu, ktore dzieci sprdzaja dorastajac w lepszej okolicy, a zatem wiek w ktorym dochodzi do przeprowadzki jest istotny - rodzice z mniej uprzywilejowanych srodowisk czesciej przeszacowuja koszty edykacji wyzszej swoich dzieci. - w rodzinach o niskich dochodach szczegolnie ceniona cecha jest posluszenstwo. Z kolei w rodzinach zamożnych duzo wiekszy nacisk kladzie sie na ksztaltowanie niezaleznosci. Nasz kraj wyroznia sie wysokim procentem osob uznajacych nauke posluszenstwa za kluczowa w wychowaniu dzieci (!!!) - predystrybucja - dzialania polityki publicznej majace na celu zapobieganie nierownosciom (np efukacja, ochrona zdrowia…) Redystrybucja - transfery doraznie wyrownujace nierownosci, w polsce dzieje sie kosztem „srodka”, zamiast gornego decyla względem zamożności - wprowadzenie reformy szkolnictwa (rezygnacja z gimnazjow) jest przykladem dzialania wbrew wiedzy i ze szkoda dla wszystkich, a przede wszystkich najslabszych. Wprowadzeniu ich wczesniej przypisuje sie znaczace zaslugi dla poprawy umiejetnosci polskich pietnastolatkow po 2000r - system podatkowy/skladkowy najbardziej obciaza srodkowe 40% rozkladu dochodow, poniewaz nie przysluguja im zadne preferencje skladkowe - w polsce dominuje system podatkowy regresywny, czyli panstwo przez podatki zabiera wieksza czesc dochodow osob biednych i umiarkowanie zamoznych niz tych najlepiej sytuowanych. W polskim systemie klasa srednia finansuje przywileje gornego procentu najlepiej zarabiajacych.
10 rad jak zmniejszych nierownosci: 1. Powszechny bezplatny dostep do publicznych zlobkow dla dzieci 1-3. Badania wskazuja, ze uczeszczanie do zlobka sprzyja szczegolnie rozwojowo dzieci z rodzin gorzej sytuowanych, wiec upowszechnienie go na wysokim poziomie jest dobra metoda zmniejszania nierownosci 2. Darmowe, zdrowe obiady dla wszystkich dzieci. W Finlandii taka inwestycja zwrocila sie z nawiazka po wejsciu na rynek pracy beneficjentow trgo programu. Wplyw na to glownie ma fakt, ze wysokiej jakosci pozywienie pozytywnie wplywa na funkcje rozwojowe i poznawcze dzieci 3. Skokowe podniesienie plac nauczycieli. Badania prowadzone w teksasie wykazaly miedzy innymi, ze edukacja prowadzona przez dobrego nauczyciela przez piec kolejnych lat eliminuje (!!!) negatywny wplyw niskiego statusu spoleczno-ekonomicznego na osiagniecia ucznia. Wzrost wynagrodzen nauczycieli o 10% powoduje wzrost wynikow uczniow o 5-10% 4. Kapital startowy dla mlodych, czyli sześciokrotność sredniego wynagrodzenia miesiecznego. *tu mialam wtf, skad na to wziac pieniadze, po czym* Koszt takiego swiadczenia to ok 0,4% PKB, czyli tyle samo ile wydajemy co roku na trzynasta emeryture. 5. Opodatkowanie spadkow, ktore docelowo mogloby finansowac p.4 6. Najprostrzy system podatkowy na swiecie, czyli likwidacja przywilejow dla najbogatszych w podatku dochodowym 7. Obowiazkowy udzial przedstawicieli pracownikow w zarzadach i radach nadzorczych 8. Przywrocenie wlasciwej roli funduszowi pracy 9. Program likwidacji bezdomnosci (najpierw mieszkanie jako fundament + wsparcie pracownika spolecznego, co kosztowo jest tansze niz konsekwencje zeiazane z przestepczoscia o ochrona zdrowia) 10. Podniesienie jakosci danych statystycznych (tu posrednio - do badan i wysnuwania lepszych wnioskow i tym samym bardziej trafnych rozwiazan).
Dziekuje za uwage 🤭
This entire review has been hidden because of spoilers.
Arcyważna książa pokazująca jakie tak na prawdę są nierówności w Polsce. Ogromna ilość danych i faktów. Na koniec zaproponowane rozwiązania jak zmienić ten stan rzeczy. Rozprawia się też z mitem np. da się żyć z socjalu albo że mamy bardzo wysoki socjal (nie mamy). Autorzy nie argumentują że nierówności są niemoralne czy niesprawiedliwe (więc nie wchodzą na tematy etyczne) lecz zajmują się tym z gospodarczego punktu widzenia. To zupełnie inny wkład w dyskusję.
Książka idealna dla mnie. Mnóstwo statystyk, oparcia w danych, walka ze stereotypami i diagnoza polityki społecznej Polski. Czego chcieć więcej? :D
Jak tytuł wskazuje, książka jest poświęcona nierównościom, tego jak się je definiuje, kategoryzuje, mierzy i jak Polska wypada na tle innych krajów Europy. Tezą wybrzmiewającą przez cały tekst jest to, że raczej blado. Ważnym aspektem jest to, że walka z nierównościami nie tylko ma solidne podstawy moralne, ale jest korzystna z punktu widzenia długoterminowych skutków dla gospodarki i rozwoju kraju. Autorzy przechodzą przez 3 główne kategorie nierówności: dochodowe, majątkowe i szans, szczegółowo opisując jak się je mierzy (niesamowicie ciekawa część pomiarowa).
Kolejną częścią książki jest recenzja obecnej polityki wobec nierówności i diagnoza związanych z tym problemów. Lektura zdecydowanie zmieniła wiele moich poglądów dotyczących systemu edukacji (jak korepetycje i zadania domowe zwiększają nierówności, że ponad 40% studentów płaci za studia, jak ważne były gimnazja i jak konieczne są żłobki), praw pracowników (są słabo egzekwowane i jeszcze w porównaniu z resztą Europy jakiekolwiek związki zawodowe czy negocjacje zbiorowe nie działają w odpowiedniej skali, jak ważna jest płaca minimalna), systemu podatkowego (jak bardzo jest korzystny dla najbogatszych, jak Polski Ład był dobrą reformą w oryginalnym kształcie a debata społeczna wypaczyła jego założenia), programu 500+ i jego efektywności czy ogólnego przeświadczenia że "nieroby żyją z zasiłków".
Na koniec jeszcze autorzy przedstawiają ciekawą propozycję reformy polityki społecznej, która na tle programów naszych partii politycznych wydaje się zdecydowanie lepiej przemyślana.
Polecam ten nierównościowy Factfulness z Polską pod lupą;)
Każdy Polak powinien przeczytać tę pozycje. Lektura obowiązkowa na WOS albo podstawach przedsiębiorczości. Może jakaś kampania społeczna w radiu, tv i social mediach. Warto skończyć z powtarzanymi mitami typu 'socjal taki wysoki' spojrzeć na dane i może spróbować przesunąć w naszym społeczeństwie sposób myślenia w kierunku równości szans i solidarności społecznej. Mała cegiełka w tym kierunku.
Świetnie, niech ktoś te postulaty teraz wprowadzi. Dla mnie za mało o kryzysie bezdomności i uzależnieniach (niektórym trzeba tłumaczyć, że takie osoby trzeba wspierać, a nie karać). Niemniej jednak książka wartościowa i przystępna!
Szeroka perspektywa diagnozy społecznej i wielowątkowa odpowiedź na pytanie - dlaczego PiS wrócił do władzy w 2015 roku, a w 2019 otrzymał mandat samodzielnej większości w sejmie.
Świetna książka, doskonały punkt wyjścia do dyskusji o nierównościach w Polsce.
To jest bardzo dobry kawałek lektury! Gdyby jeszcze autorzy nie zapominali nagminnie, że fakt iż najlepiej zarabiający Polacy to przedsiębiorcy nie oznacza, że KAŻDY przedsiębiorca należy do 10% najbardziej zarabiających 🙈 Bo czasami to uproszczenie wolłało o pomstę do nieba (i w związku z tym niektóre proponowane rozwiązania wcale nie zmniejszałyby nierownosci, tylko pogrążały przedsiębiorców o niskich i średnich zarobkach). Poza tym, klasa!
Even though I thought this might be a topic worth exploring it turned out it wasn’t in my area of interest. I had a hard time staying focused and interested in this book, I think I would be happy with just reading an article about it. However I just have to highten the fact that it wasn't a terrible book, in fact I think it was really well structured- you can find there essential definitions (which is very helpful for everyone who is reading about it for the first time), a lot of charts that allowed to visualise important statistics and special sections for people who just want to know more about the topic (and for those who don't really care about it- they get an option to easily skip it). I also appreciated the fact that this book not only explained the subject, but also suggested solutions to identified problems. If this sounds good to you, read it!
Solidne kompendium wiedzy na temat nierówności ekonomicznych w Polsce. Odejmuję jednak gwiazdkę, bo momentami ciężko się tę książkę czyta. Opisy danych liczbowych w tekście (przedstawionych na wykresach) częstokroć zajmują podobną objętość, co ich interpretacja i wnioski. Z drugiej jednak strony, może i obecność tych obszernych opisów nie jest zupełnie bezsensowna, bo niektóre rysunki są po prostu nieczytelne (np. rys. 2.10 - mapa Polski w pięciu odcieniach szarości, z których 3 w druku wyglądają niemal identycznie).
Tak bardzo chciałam by ta książka mi się podobała! Tyle dobrego o niej słyszałam głównie w bookmediach.
Plusy: - Cieszę się, że ktoś podjął temat. - Ostatni rozdział z proponowanymi rozwiązaniami jest interesujący z niego dowiedziałam się faktów szerzej nieporuszanych. Skłania też do refleksji. Natomiast czym więcej o tych rozwiązaniach myślę tym bardziej wydaje mi się, że one powinny być podzielone na grupy do których są kierowane. Inne do dzieci, młodych, rodzin czy osób dojrzałych. Może to przyczynek do kolejnych rozważań w kolejnych książkach.
Minusy: - Traktuje o rzeczach ważnych, a czasem użyte przykłady są zbyt wyolbrzymione. - Pisana jest jak artykuł akademicki, tak jakby chciano wypełnić konkretną ilość stron i jest sporo łania wody, przez co nie byłam w stanie jej przeczytać w całości.
Ta książka to solidny, skrupulatny przegląd badań – zarówno dawnych, jak i współczesnych – oraz statystyk, podparty trafnymi analizami. I gdyby ta książka wyszła kilka lat wcześniej, to na pewno otworzyłaby mi głowę, ale teraz już sporo rzeczy było dla mnie oczywistych. Dlatego trochę mi się dłużyło.
Natomiast ostatnie 100 stron o polityce publicznej i możliwych rozwiązaniach problemu nierówności były świetne i napisane tak przystępnie, że chciało się więcej.
Na pewno książka obowiązkowa dla tych, którzy nadal bronią najbogatszych, myśląc, że sami kiedyś dołączą do tego grona "zasłużonych". No niestety, ale z dużym prawdopodobieństwem tak się nie stanie. Właśnie przez bogatych.
“Nierówności po polsku” to nie jest zbyt przyjemna lektura. Ale to bardzo ważna książka. Dotyczy wszystkich w tym kraju, więc warto by wszyscy znali i rozumieli te zagadnienia. Autorzy systematycznie przeprowadzają nas przez historię nierówności, ich dawny i obecny poziom, przyczyny, oraz mechanizmy, które pozwalają z nimi walczyć. W ciągu jednego pokolenia Polska przeszła drogę od jednego z najbardziej egalitarnych krajów w Europie, do jednego z krajów o największych nierównościach.
Książka jasno wyjaśnia, że nierówności nie są naturalnym następstwem wzrostu i same się nie zmniejszają (wręcz odwrotnie), a inwestycje w kapitał ludzki, przekładają się na wzrost gospodarczy. Rozróżniają nierówności majątkowe, dochodowe oraz szans. Nie pozostawiają wątpliwości, że głównym czynnikiem determinującym sukces nie jest pracowitość czy spryt, ale pochodzenie i środowisko.
Nie brak niespodzianek. Wbrew powszechnemu myśleniu transfery w USA są większe niż w Europie. USA przekazuje do biedniejszej połowy dochodu niż jakiekolwiek z europejskich państw! Tu wjeżdża na biało predystrybucja. W przeciwieństwie do objawowego leczenia nierówności redystrybucją próbuje wyleczyć przyczyny dysproporcji, celuje w nierówne szanse edukacyjne, jakość miejsc pracy czy nierówną siłę przetargową pracowników i pracodawców.
Dowiemy się o dramatycznym niedofinansowaniu i potwornej niemocy PIP, gdzie na jednego inspektora przypada pięćset firm a mandaty są śmieszne. Jak historia sprawiła, że związki zawodowe praktycznie nie istnieją w Polsce (pokrycie poniżej 10%) a istniejące są… nie idealne, podczas gdy literatura jasno mówi, że w krajach zachodu sprzyjają one mniejszemu rozwarstwieniu.
Kluczowe jest też przybliżenie tego, że faktycznie mamy w Polsce regresyjny system podatkowy, gdzie górne 10% Polaków jest o jedną trzecią niżej opodatkowana od dolnych 50%. Na szczęście, na koniec dostajemy rozdział z dziesięcioma sprawdzonymi receptami na poprawę nierówności, od obiadów i żłobków dla dzieci, przez wzmocnienie związków i szereg innych mechanizmów predystrybucyjnych. To ważna książka.
Absolutnie obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy interesują się losem naszego kraju. W przystępny i zrozumiały dla laika sposób opisuje wpływ nierówności na dobrobyt społeczeństwa i wzrost gospodarczy. Podaje wiele ciekawych danych, ale nie czuć przytłoczenia ich nadmiarem. Co więcej, każdorazowo zawierają one krótkie objaśnienia, a dla bardziej ciekawskich dostępna jest pokaźna ilość źródeł literaturowych. Po kolei opisane są nierówności dochodowe, majątkowe oraz szans ze szczegółowym omówieniem ich wpływu na całą gospodarkę. Zaskakujące, jaki wpływ na ogólną kondycję państwa mogą mieć rzeczy wydawałoby się dość niepozorne, jak na przykład powszechna dost��pność żłobków. Oburzające jest też to, jak wiele pomysłów korzystnych dla ogółu nie jest wprowadzanych, z uwagi na lobby najbogatszych przedsiębiorców (np. opis tego, jak zmieniony został Polski Ład pod naciskiem opinii publicznej). Książka nie pozostawia jednak czytelnika z poczuciem beznadziejności i rozpaczą, ponieważ na końcu autorzy sugerują 10 prostych, ale ich zdaniem bardzo istotnych, działań, które w znacznym stopniu zmniejszyłyby nierówności i doprowadziły do większego wzrostu gospodarczego. Pytanie, czy nasi rządzący wyciągną lekcje z naukowych dowód, aby każdemu z nas żyło się lepiej?
This entire review has been hidden because of spoilers.
Książka napisana niezwykle przystępnym językiem, uważam, że naprawdę warto ją przeczytać. Świetnie pokazuje potrzebę zmniejszania nierówności od praktycznego, pragmatycznego punktu widzenia, zamiast skupiać się na etyce (oczywiście, kwestie etyczne również są ważne, ale nie zawsze trzeba pisać o wszystkich aspektach absolutnie każdej rzeczy świata). Obszerna literatura, po którą na pewno po części zamierzam sięgać, mnóstwo statystyk, zaskakująco plastyczne opisy różnych zjawisk pokazują jakość tekstu - autorom chciało się wytłumaczyć, o co im chodzi, a nie tylko pisać, co im ślina na język przyniesie.
Co prawda, nie do końca jestem targetem tej książki, bo opisy niektórych konceptów ekonomicznych nie były dla mnie zbyt przydatne, ale dzięki temu całość czytało się lżej i osoba mało zapoznana z ekonomią, statystyką itp. nie musi googlować pojęć.
Wydaje mi się, że posługujemy się z autorami nieco inną interpretacją zasad ortograficznych dotyczących pisania "nie" z przymiotnikami, ale za 3 dni i tak to oni będą mieli rację, więc może nie powinnam się czepiać.
Zdecydowanie najlepsza około ekonomiczna pozycja, jaką czytałem od lat. To nie tylko przegląd polskich nierówności dochodowych, majątkowych i nierówności szans, ale też ciekawy wgląd w kuchnię tego jak się je mierzy i czy mamy w ogóle dobre dane dotyczące np. majątków.
Najważniejszy aspekt - podejście nie od strony moralnej, a od strony tej, gdzie równość często przegrywa z "racjonalnym spojrzeniem". Autorzy wykazują, że to bzdury i nierówności po prostu się nam nie opłacają gospodarczo, zwłaszcza przy rosnącej roli kapitału ludzkiego w gospodarce. Cieszy szczegółowy przegląd sytuacji w Polsce, jak i wszechobecne mięso - wszędzie latają liczby i wykresy, ale niech to nikogo nie zwiedzie - to się bardzo dobrze czyta!
Nudne jak flaki z olejem. Zebrali się panowie do napisania książki (i spoko), ale nie wymyślili jak to robić, aby to w ogóle strawne było. W okolicach połowy stwierdziłam, że szkoda życie na takie męczenie się. Polecam zamiast tego sięgnąć po książkę jednego z autorów: Pokolenie ’89. Młodzi o polskiej transformacji (Jakub Sawulski).
Moim zdaniem czym innym jest pisanie grupowo artykułów naukowych a czym innym pisanie grupowo książki. Dla mnie literacko nie da się przez to przebrnąć.
Bez pomysłu na fabułę, skomplikowane, akademickie, dużo tabelek. Mogłoby z tego powstać kilka artykułów naukowych, ale nie książka.
Książka niejednokrotnie wprowadza czytelnika w błąd mieszając fakty z przypisami z uznanych źródeł (artykuły peer reviewed), teorie z przypisami z wątpliwych źródeł (policy papers, nie peer reviewed) aż wreszcie własne opinie, często niewyważone i w dodatku udające coś popartego badaniami naukowymi. Przykro się to czyta, gdyż autorzy miewają ciekawe spostrzeżenia i przytaczają interesujące statystyki dotyczące Polski. Niestety bez rzetelności i spójności naukowej niewiele z tego wynika.
Zdecydowanie warto. Przed lekturą obawiałem się (ze względu na wydawnictwo) nieobiektywnej, nadmiernie lewostronnej narracji, ale nic bardziej mylnego. Książka wypełniona jest analizą danych statystycznych i pomaga lepiej zrozumieć świat w jakim żyjemy i rozprawia się z mitami zakorzenionymi w przekazie medialnym.
Moim zdaniem bardzo słaba książka, głównie publicystyczna, przytaczająca przede wszystkim badania zachodnich naukowców przeprowadzone za granicą, a bardzo mało wyników badań samych autorów dotyczących Polski, co moim zdaniem podważa zasadność wielu tez. Jedyna zaleta książki to zebranie danych statystycznych w Polsce i przedstawienie ich w przystępny sposób.
Bardzo dobry ostatni rozdział o nierównościach i sposobach ich rozwiązania w Polsce. Zawiera w większości aktualne pocovidowe dane i pomysły reform, które są realistyczne (w przeciwieństwie do np. "Umówmy się na Polskę").
Ta książka to solidne 3,5/5, z bardzo dobrą końcówką. Rzetelna i poparta danymi analiza problemu, bez - co było miłym zaskoczeniem - wyraźnego zapachu ideologii. Co prawda chwilami się dłuży, ale nie miałbym jej tego przesadnie za złe - to nie skandynawski kryminał, który ma wciągać. Ale człowiek po jej przeczytaniu na pewno rozumie więcej z otaczającej go rzeczywistości socjoekonomicznej.
książka bardzo szeroko i dość dogłębnie omawia różne aspekty nierównosci w Polsce oraz wskazuje sposoby walki z nimi (dość bezkompromisowe). Szkoda, że pozycje takie czytają pasjonaci, a wnioski z nich nie przebijają się ani do medialnego mainstreamu ani do decyzji polityków