Droga wiodąca do zemsty jest czerwona od krwi. Zirra ma przed sobą tylko jeden cel – wbić Brzytwę w pierś Eristi i wyzwolić duszę swej siostry z objęć kultu Wszechśmierci. Zwycięstwo jednak ma swoją cenę. O tym, że tańcząc na ostrzu miecza, łatwo o upadek, dotkliwie przekonał się też Karamis. Ale gdy staje się oko w oko z Relikwiarzami, trzeba zapomnieć o strachu… albo zginąć.
Kapitan Stauros wie już, że dochowanie wierności ideałom często oznacza sięgnięcie po broń. Do miasta rządzonego przez jego ojca zbliżają się wojska Lwicy Sagilei, lecz następca tronu musi jeszcze zniszczyć Znakodawców. Tymczasem Astris prześlizguje się między kolejnymi intrygami, choć wie, że przebywanie między młotem a kowadłem jest bardzo niebezpieczne.
Grzegorz Wielgus kontynuuje fenomenalną Pieśń pustyni, tym razem rozmieszczając bohaterów po obu stronach barykady. Muszą oni rzucić na szalę wszystko, aby przeżyć, podczas gdy stojąca na czele kultu Wszechśmierci Eristi zamierza wydobyć spod piasków pustyni tajemnicę, która rzuci na kolana całe Dominium.
Wiem, że wiele osób uważa, że drugi tom jest słabszy od pierwszego. Według mnie jest jednak inaczej. Akcja toczy się powoli, ale dzięki temu możemy lepiej przyjrzeć się naszym bohaterom, których autor zupełnie nie oszczędza. Postacie są naprawdę świetnie napisane - mają swój indywidualny rys; cechy, które sprawiają, że można je traktować jak prawdziwych (żywych bądź martwych) ludzi. Podczas czytania wielokrotnie roześmiałam się w głos i wzruszyłam prawie do łez. Jak dobrze, że pan Grzegorz napisał już trzecią część i zaraz będę mogła po nią sięgnąć! Tylko proszę dwa razy sprawdzić plik, bo drugi tom miał od groma literówek. Mimo wszystko, jak dla mnie 5 gwiazdek! ⭐️
Po pierwszej części, która była dla mnie fenomenalną niespodzianką, teraz odrobinę się zawiodłam. To, co grało w poprzednim tomie nadal działa - ostatnich sto czy dwieście stron, gdy wracamy na pustynię, było naprawdę świetne, z dobrym tempem, wartką akcją, wciągało jak ruchome piaski. Niestety wcześniej mieliśmy kilkaset stron, które mocno mnie wynudziły i jest mi z tego powodu niewypowiedzianie źle i smutno.
Bardzo lubię wykreowanych przez Wielgusa bohaterów, Zirra i Karamis to nadal fantastyczny duet, Astris zaczyna stawać na własnych nogach i lubić samodzielność, a Ossen wciąż jest w tym wszystkim chyba najciekawszy. Nadal czekam na moment, aż Staurosowi znudzi się bycie złotym chłopcem i nabierze trochę większej wyrazistości.
Książka zdecydowanie stoi mocnymi postaciami i w tej kwestii nie mam żadnych zarzutów. Miałam za to problem z tempem - początkowo ślimaczym, a na końcu aż zbyt szybkim, a także upływem czasu. Mam wrażenie, że przez kilkaset stron trwa jedna noc, gdy jesteśmy w pałacu na Uczcie Okaleczonych, a potem na przestrzeni zaledwie kilkudziesięciu mija kilka dni, pędzimy przez pustynię, walczymy z Eristi i Relikwiarzami. Gdzieś mi się to nie sklejało, ale dopuszczam możliwość, że mogło to też wynikać z mojego sposobu odbioru książki i faktu, że części słuchałam w audiobooku, a część czytałam w papierze.
Co by nie mówić - końcówka była świetna i już się nie mogę doczekać kolejnego tomu.
W zasadzie mógłbym przekopiować recenzję pierwszego tomu i w zdecydowanej większości sprawdziłaby się także przy drugim. To, co bolało mnie w Pieśni pustyni, co do zasady uwiera również w „Pieśni zemsty”. Nie spodziewam się, że Grzegorz Wielgus zmieni swój warsztat przy okazji trzeciego tomu, dlatego jeśli nie zamknie tej historii w trylogii, odpuszczę. Podróż przez rubieże Dominium zmęczyła mnie na tyle, by w ogóle nie czekać na kontynuację. Bardziej cieszę się z możliwości sięgnięcia po inną książkę niż z doświadczonej historii, a szkoda, bo potencjał był i jest nadal, skryty pod piaskami pustyni jak rudy białopyłu.
Studnia pełna piachu
Już przy poprzednim tomie zwróciłem uwagę na przesadzoną objętość książki. 600 stron to nie tak wiele jak na fantasy, a jednak niesamowicie się dłużyło. Miałem mnóstwo okazji, by sięgnąć po „Pieśń zemsty” i wolałem patrzeć przez okno w pociągu niż wracać do tego świata. Za dużo tu powtarzalności, dłużyzn i wątków które autor dynamizuje dopiero na ostatnich ca. 100 stronach. Finał jest niezły, choć sama końcówka zanadto pospieszna – na końcu dość istotne wydarzenia sprowadzono do ledwie kilku zdań, a mogła wyjść z tego przyzwoita scena akcji. Powtórzył się problem z tempem opowieści, co zresztą jest jednym z częstszych zarzutów stawianych względem tego tytułu. Cała seria wydarzeń sprowadzona została do niewiele znaczących rezultatów – zdarzyło się mnóstwo, by dało to niewiele. Znów zabrakło nożyc i odpowiedniej interwencji redaktora. „Na papierze” wygląda to przyzwoicie. Piony rozstawiane są i przesuwane po planszy, a w wyniku dramatycznych zdarzeń zginęła plejada mniej lub bardziej istotnych postaci. Problem jednak polega na tym, że jest mi to co do zasady obojętne! Nie zżyłem się z bohaterami wystarczająco, by zależało mi na nich; nie są ciekawymi, żyjącymi osobami z krwi i kości – to aktorzy konający z emfatycznym wdziękiem kina połowy XX wieku.
Zmagania mało mnie interesowały, brakowało tam większej zmienności. Natomiast wątki czy Astris bardziej – zwłaszcza w przypadku tej drugiej pozytywnie się zaskoczyłem, po pierwszym tomie chciałem usunąć ją z historii. Stała się postacią pełniejszą, bardziej potrzebną i nawet całkiem lubialną. In minus zaliczam natomiast całościowy występ . Bardzo nie lubię niekonsekwentnego prowadzenia postaci na rzecz wygodnego zarządzania wątkiem.
„Na morze”, „szron” i inne stylizowane przekleństwa nadal męczą, jest ich za dużo, podobnie jak odnoszenie się do spożywanych metali, alkoholi i podobnych światotwórczych ozdobników. To czytanie glifów i białopył są istotne – im poświęciłbym więcej uwagi, bez rozmieniania się na drobne gdzie indziej.
Znów jednym z najpoważniejszych problemów jest przesadne opisywanie wrażeń i odczuć bohaterów – autor odebrał możliwość interpretacji wnętrza (poza paroma wyjątkami, które prowadzą do zwrotów akcji, które można jednak wyczuć zawczasu), wykładając kawę na ławę. Nie ma napięcia, które ciągnęłoby do poznawania historii, większość wydarzeń zostaje wytłumaczona zbyt dosadnie.
Podobnie jak poprzednio, tom 2 nie ma wyraźnego zakończenia – trochę jakby Wielgus pisał całość na raz i w porozumieniu z wydawnictwem dzielił ją na tomy, dopisując coś na kolanie w ramach dopięcia wątków na koniec poszczególnych części. Owszem, podróż bohaterów w pewnym wymiarze kończy się, jednak od razu ustawione są nowe pozycje wyjściowe dla kolejnego tomu – przynajmniej dla tych, którzy przeżyli.
Samorodki pośród piasków
Nie znaczy to jednak, że „Pieśń zemsty” jest zła – wspomniane wcześniej wątki „Ścierwojada” i Astris jak najbardziej dają radę, a Ossen i jego problemy z Ghede właściwie nie zawodzą ani razu i chyba ten bohater wydaje mi się najciekawszy, choć na razie przewija się w tle. Nie mam też zastrzeżeń do kwestii białopyłu, „Dotykania Pustki” i relikwiarzy Wszechśmierci – to ciekawe pomysły, dobrze rozwinięte, które może dostały nawet zbyt mało czasu antenowego. Jeśli sięgnę po tom trzeci, to liczę na więcej właśnie tych elementów.
Dobrze wypadają sceny walk – wystarczająco mięsiste, dostatecznie krwawe, choć jak wspomniałem wcześniej, brakuje w nich stawek. Pod tym kątem „Pieśń pustyni” wypadła lepiej. Ponowię pochwałę w zakresie relacji romantycznych – są zaznaczone, jednak pozbawione wulgarności. Może nieco zbyt teatralne, ale można przymknąć na to oko. Kładą podwaliny pod całościowe relacje i zachowania bohaterów, nie przysłaniając opowieści fizykaliami o charakterze posuwisto-zwrotnym.
Powtórka z braku rozrywki
To to samo co poprzednio, tylko więcej. Jeśli kogoś zachwyciła „Pieśń pustyni”, w „Pieśni zemsty” doskonale się odnajdzie. Tym, których pierwszy tom zmęczył, polecam sięgnięcie po coś innego. Niby tu wszystko jest, poza właściwymi proporcjami. Taka odwrotność synergii – suma składowych wynosi mniej niż poszczególne elementów zestawione obok siebie. Powieść ma momenty, bez dwóch zdań, ale nie dość, by przeważyły szale na korzyść. Zdecydowanie jest co tutaj ciąć, co redagować. Zemsta pochłonęła esencję, przewrotnie zabawne spostrzeżenie biorąc pod uwagę fabułę, ale to raczej smutny uśmiech i wzruszenie ramion. „Ostrze Erkal” (seria) mogła być jasnym punktem na mapie polskiej fantastyki, a moim zdaniem zabrakło pracy, by wynieść ją na poziom na który zasługuje chociażby swoim rozmachem.
Głód zemsty Zirry rośnie z dnia na dzień, Eristi jest na wyciągnięcie ręki, ale sytuacja w Ardean robi się coraz bardziej skomplikowana. Zbliża się wojna i nie ma pewności kto opowie się po której stronie. Losy bohaterów, których poznaliśmy w pierwszym tomie, zaczynają coraz bardziej się ze sobą ścierać. Atmosfera wrze.
Fantastyczny drugi tom, dla mnie jeszcze lepszy niż pierwszy. Podsumuję to tak: Cudze chwalicie, a swego nie znacie. Mam nadzieję, że książka zdobędzie w Polsce większy hype, bo zdecydowanie na to zasługuje
Fabuła "Pieśni Zemsty" opiera się na zawiłej polityce, misternie tkanych spiskach i tytułowej zemście, którą napędza główna bohaterka, Zirre. To postać pełna pasji, złości, ale i miłości, co czyni ją niezwykle interesującą i wielowymiarową. Jej podróż przez pustynne krajobrazy w towarzystwie oddanych przyjaciół to emocjonalny rollercoaster, który wciąga bez reszty.
Kolejnym bohaterem, który zasługuje na uwagę, jest Karamis. Jego wewnętrzne zmagania, walka z własnymi demonami i trudne wybory sprawiają, że jest to postać, z którą łatwo się utożsamić. Karamis to dowód na to, jak siła woli może przezwyciężyć strach i zwątpienie, a jego relacja z Zirrą pełna jest napięcia i namiętności. Dewizą Karamisa powinno być "Jestem zbyt zdeterminowany by umrzeć albo nawet myśleć o śmierci". Karamis jest też postacią spełniająco mój ulubiony archetyp, czyli stary zniszczony idealista.
Wielgus sprawienie splata losy swoich bohaterów, tworząc złożoną sieć zależności i konfliktów, które napędzają fabułę. Jego świat jest pełen szczegółów, które nie tylko budują atmosferę, ale również dodają głębi całej historii. To co autor nam przedstawia, wydaje się w większości być przemyślane i ciekawe.
Nie można zapomnieć o innych postaciach, takich jak kapitan Stauros czy Astris, których losy są nierozerwalnie związane z głównym wątkiem. To nie są bohaterowie, którzy jedynie pełnią rolę tła; każdy z nich ma swoje miejsce i wpływ na przebieg wydarzeń. Co więcej bardziej czuje ich właśnie w drugim tomie. Jednak jeszcze nie wyszli mocno na przód.
Styl pisania Wielgusa jest lekki i przystępny, co sprawia, że mimo objętości książki, czyta się ją szybko i z przyjemnością. Dialogi są naturalne, a zwroty akcji sprawiają, że napięcie nie spada ani na chwilę. Autor doskonale wie, jak utrzymać czytelnika w stanie nieustannego oczekiwania na to, co wydarzy się dalej.
To książka, bazująca na znanych schematach na znanych przemyśleniach, na znanych światach i na znanych postaciach. Jednak Wielgus bierze z znanego to co lubi i czuje i tworzy coś nie znanego. Grzegorz Wielgus udowadnia, że jest jednym z najciekawszych autorów na polskiej scenie literatury fantasy, a jego "Ostrze Erkal" to seria, której nie można przegapić. Książka ma swoje wady co widać gołym okiem, w pierwszym tomie je wybaczyłem. Tutaj czuć od pierwszych stron gdzie idzie historia, chodź autor potrafi czasem zaskoczyć to są to zaskoczenia które często są szyte grubymi nićmi. Jednak polecam każdemu kto uważa, że Polscy pisarze High/Epick Fantasy ograniczają się do Wegnera i Sapkowskiego. 3/5
Uwielbiam historie, w które można się totalnie zanurzyć i przeżywać wszystko wraz z bohaterami. Takie wrażenia gwarantuje "Pieśń zemsty", w której znajdziemy sporo ciekawych lokalizacji (oprócz pustyni także miasto, pałac, podziemia...), których sugestywne opisy nadają tej powieści niepowtarzalnego klimatu. Ponadto świetnie rozwinięte zostają nie tylko wydarzenia wypełnione akcją, ale też relacje między bohaterami, zarówno romantyczne, przyjacielskie, jak i te pełne wrogości. Mamy tu wiele silnych bohaterów, jednak nikt nie jest wszechmocny, co sprawia, że starcia między nimi są niezwykle emocjonujące. W dodatku siły zaczęły rozkładać się na dwa przeciwne obozy, a niektórzy wciąż się wahają - w pewnym momencie wybór będzie jednak konieczny. Niestety, przygotujcie się na to, że nawet wasi ulubieńcy nie unikną bolesnych porażek, a przy tym nie wszyscy dostaną kolejną szansę na zemstę... Autor napisał jakiś czas temu na swoim profilu, że "idealne, kryształowe charaktery są nudne". I ja się z tym zgadzam w 100%. Nie ma ludzi (ani nieludzi) nieomylnych, doskonale obiektywnych i nieustraszonych, i to jest świetnie pokazane w "Pieśni zemsty". Przy czym te "słabości" absolutnie nie odbierają bohaterom siły ani uroku. Wygrywanie z wrednym głosem z tyłu głowy, który kusząco sugeruje poddanie się, może nie jest spektakularne, ale to chyba najwyższy wymiar zwycięstwa. Sposób, w jaki zostało to przedstawione w tej historii, daje jasno do zrozumienia, że Autorowi zależy na czymś więcej niż błyszczące zbroje i wielkie puste frazesy (chociaż niezła nawalanka i podniosłe motywacje też są obecne ;). W kwestii drobnych niedociągnięć: z pewnością brakowało mi mapki, która znacznie ułatwiłaby wizualizację pokonywanych przez bohaterów tras, a także wciąż trafiały się pojedyncze "niewygładzone" korektą fragmenty. Niezmiennie gorąco polecam i już nie mogę doczekać się kolejnego tomu 🔥
Zawiła fabuła, misterna zemsta, zew krwi... "Pieśń zemsty" Grzegorza Wielgusa już od pierwszych stron trzyma w napięciu, przyprawia o zawrót głowy i pragnienie krwawej satysfakcji. Ponowne spotkanie z Zirrą i Karamisem to epicka, pełna pasji przygoda! Grzegorz Wielgus, nagrodzony za pierwszy tom serii na Pyrkonie, tak jak pustynni wojownicy nie składa broni i znowu serwuje wybitną powieść fantasy, napisaną z rozmachem i wielką dbałością o szczegóły. Wykreowane przez niego universum jest w pełni dopieszczone, idealne, jakby posypane drogocennym białopyłem. "Pieśń zemsty" opiera się w głównej mierze na polityce, spiskach i krwawej, tytułowej zemście, ale z jaką finezją to jest napisane! Autor nic nie pozostawia przypadkowi, drugi tom "Ostrza Erkal" jest perfekcyjnie przemyślany.
Krwawe bitwy, poszukiwanie niemal mitycznego grobowca Okaleczonej Bogini, spiski oraz przysięga Zirry napędzają fabułę, która obfituje w wydarzenia. Białooka mając u swojego boku wiernych towarzyszy idzie po trupach do celu, po Eristi... Czy uda jej się pokonać Relikwię? Misternie skrojona intryga to do tego stopnia zawiła, że musiałam naprawdę mocno się skupić - to nie było rekreacyjne czytanie, a wręcz "wejście w tę historię", by nie przegapić niczego ważnego. "Pieśń zemsty" to także opowieść o głębokich, ludzkich emocjach, które targają bohaterami.
Zirra, napędzana nie tylko pragnieniem zemsty, ale i miłością do swojej zmarłej siostry, ukazuje nam, jak daleko człowiek jest w stanie się posunąć, by pomścić swoich bliskich. Karamis, zmuszony stawić czoła własnym demonom i trudnym wyborom, staje się przykładem, jak siła woli może przewyższyć strach i zwątpienie. Wielgus w mistrzowski sposób splata losy tych postaci, tworząc barwne tło pełne emocjonalnych zmagań, które dodają klimatu całej opowieści. Nie mogę nie wspomnieć o kapitanie Staurosie i jego lojalności wobec ideałów. Jego zmagania z nadciągającymi wojskami Lwicy Sagilei oraz wewnętrzne konflikty związane z koniecznością zniszczenia Znakodawców dodają powieści politycznej pikanterii. Astris, balansując między intrygami, staje się symbolem przetrwania w świecie, gdzie lojalność i zdrada mogą zadecydować o życiu lub śmierci.
"Pieśń zemsty" to książka, która nie tylko porywa swoją fabułą, ale także zmusza do refleksji nad ludzką naturą, poświęceniem i siłą ducha. Grzegorz Wielgus po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem opowiadania historii, które zostają z czytelnikiem na długo po przewróceniu ostatniej strony. Nie jest to lekka powieść fantasy, to epickie dzieło z wszystkimi jego zaletami i wadami, po które warto sięgnąć, by zanurzyć się w tej niesamowitej historii i pustynnej atmosferze pełnej niebezpieczeństw. Ja z całego serca zachęcam do przeczytania!
Nie wiem czy coś takiego jak klątwa drugiego tomu istnieje. Ostatnio zaczęłam myśleć, że to tylko mit. Może kiedyś miał prawo bytu jednak gdy trafiam na takie kontynuacje jak "Pieśń zemsty" Grzegorza Wielgusa wiem, że żadna klątwa tej książki nie dosięgła. A wy wierzycie w klątwę drugiego tomu?
Znajdziecie tu jeszcze więcej krwi, więcej walk, spisków i plot twistów. Autor czaruje nas opowieścią mroczną i niebezpieczną. Zabiera nas w podróż przez piaski pustyni, miasta i posiadłości możnych. Aż czytelnik całkowicie wsiąknie w świat pełen brutalnych praw i walki o przetrwanie.
Mimo, że myślałam iż po pierwszym tomie nic mnie nie zaskoczy, myliłam się. Ten tom okazał się jeszcze lepszy. Dopracowany pod każdym szczegółem. Zaczynając od bohaterów, którzy są bardzo wyraziści. Mają swoje wady i zalety, cele i pragnienia, nie są idealni, nie każdego da się polubić, ale nie stanowią tła dla głównych bohaterów. Wydają się prawdziwi i gdy już się pojawią mają ważną rolę do odgrania w całej historii. Ich losy są że sobą mocno powiązane co z biegiem histori łatwo można wychwycić.
Kolejny plus to świat przedstawiony. Ja sero się pytam: jaką trzeba mieć głowę, żeby coś takiego stworzyć. Skomplikowane systemy władzy, militaria, magia i potwory. Do tego różne kultury i obyczaje. Naprawdę podziwiam tę skrupulatność w tak dokładnym opracowaniu hierarchi. Zwłaszcza, że to wszystko łączy się ze spiskami i intrygami. Żeby to wszystko spamiętać i nic nie pomylić trzeba naprawdę mocno się napracować.
Dzięki tym elementom i ciekawej fabułę książkę mimo, że jest obszerna czyta się w błyskawicznym tempie. Poprostu nie sposób się od niej oderwać. Lekki styl I ciekawe dialogi, zwroty akcji i tajemna magia to wszystko wciąga bez reszty a na koniec zostawia czytelnika z niedosytem. Ja już nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Muszę wiedzieć jak potoczą się dalsze losy bohaterów. A was namawiam do poznania tej serii. Gwarantuje, że już pierwszym tom wciągnie was bez reszty.
“Nadzieja to zdradliwa rzecz. Dodaje skrzydeł, zabiera pod niebiosa, a potem strąca na ziemię. Spadając, człowiek ma zwykle dość czasu, aby zrozumieć, co stracił.”
Cóż to była za historia! “Ostrze Erkal” to bezsprzecznie topka polskiej fantastyki. Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Grzegorza Wielgusa, koniecznie musicie to nadrobić, bo naprawdę warto - szczególnie, jeśli lubicie pełnokrwistych bohaterów, odrobinę sarkazmu i kąśliwych komentarzy, krew, pot i łzy oraz motyw zemsty, a wszystko to dziejące się na piaskach nieprzewidywalnej pustyni. Ale zacznijmy od początku… “Pieśń Zemsty” to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z pierwszego tomu, utrzymująca doskonały poziom, angażująca i pochłaniająca bez reszty. Sposób, w jaki został wykreowany świat, niezmiennie mnie fascynuje. Większość historii dzieje się w mieście, w stolicy, dzięki czemu jeszcze bardziej można poznawać i eksplorować rozbudowany świat. Podobnie jak w poprzednim tomie, pojawia się tu również pustynia - surowa, nieprzewidywalna i niosąca śmiertelne niebezpieczeństwo. Dodatkowo poznajemy podziemia miasta, w których skrywają się istoty wykluczone z życia społecznego, a także możemy zauważyć doskonale zarysowany podział na warstwy społeczne. Plastyczny styl autora sprawia, że niezwykle szczegółowe opisy pozwalają przenieść się do pustynnego świata pełnego zemsty i żądzy władzy, poczuć piach pod stopami, metaliczny zapach krwi i potu, a także na własnej skórze doświadczyć grozy i potęgi białopyłowych ostrzy. Dynamiczna fabuła pełna akcji i niespodziewanych zwrotów, skutecznie trzyma w napięciu i nie pozwala się oderwać nawet na chwilę. Autor doskonale wprowadza napięcie oraz serwuje czytelnikom prawdziwy emocjonalny rollercoaster, dzięki czemu łatwo wczuć się w przedstawione wydarzenia, postawić na miejscu bohaterów oraz wraz z nimi przeżywać całą gamę emocji. Oprócz tego historia sama w sobie wzrusza, wywołuje dreszcze, a także łamie serce i scala je na nowo. Pierwszy tom idealnie przygotowuje solidny grunt pod motyw zemsty, który gra pierwsze skrzypce w “Pieśni Zemsty”. Zirra pragnie pomścić siostrę i dokonuje zemsty, mając u boku Karamisa, gotowego skoczyć za nią w ogień i pójść na nie swoją wojnę. Jestem pod wrażeniem tego, jak świetnie zostali wykreowani bohaterowie. Jestem pod wrażeniem tego, jak świetnie zostali wykreowani bohaterowie. Już pierwszy tom ukazuje kunszt pisarski autora pod względem tworzenia postaci, a ten utwierdza nas tylko w tym przekonaniu. Bohaterowie nie tylko posiadają swoje unikalne charaktery, ale i są oryginalni i przede wszystkim autentyczni w swoich czynach i zachowaniach oraz działają zgodnie z aktualne posiadaną wiedzą. Nie są wszechmocni i niepokonani, posiadają wady i mają wyrzuty sumienia, nie boją się przyznać do porażki i potrafią odpuścić, kiedy trzeba. Bardzo łatwo obdarzyć każdego z nich sympatią i choć akcja podzielona jest na perspektywy, losy bohaterów przecinają się z sobą. Każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego, co wpływa na rozwój fabuły.Zirra nie traci swego temperamentu i napędzana żądzą zemsty zrobi wszystko, by osiągnąć obrany cel i chronić swoich bliskich. Mimo że każda z postaci ma specjalne miejsce w moim sercu, to Karamis w tym tomie zyskuje największą sympatię. To człowiek okaleczony, z trudną przeszłością, która ukształtowała jego niezwykle silny charakter. Pojawiające się przeciwności losu doprowadzają go na skraj i łamią, lecz jest w stanie przezwyciężyć swoje słabości i podnieść się po porażce. Karamis niejednokrotnie budził we mnie podziw, a obserwowanie jego przemiany było dla mnie czymś fascynującym i inspirującym. To oddany przyjaciel, zdolny do ogromnych poświęceń w imię tego, w co wierzy. Dostajemy również rozwinięcie wątku Astris i na własnej skórze możemy doświadczyć jej dotąd skrywanych talentów. Kobieta zręcznie porusza się w świecie intryg, niejednokrotnie udowadniając swoją wartość. Niebezpieczna relacja z kapitanem Staurosem wprowadziła do powieści nieco słodyczy i dreszczyk emocji. Subtelne wątki romantyczne nie przytłaczały fabuły, były komfortowym tłem dla rozgrywających się wydarzeń, które obserwowało się z ogromną przyjemnością. Poznajemy także nową perspektywę dająca wgląd nie tylko na teraźniejszość, ale i przyszłość - mogę jedynie zdradzić, że ma ona ścisły związek z Seivą. Wielkim plusem okazały się dla mnie doskonałe opisy walk, pełne emocji i szczęku stali. Mimo że akcja toczy się dynamicznie, daje ona jednocześnie czas na chwile wytchnienia, rozmowy bohaterów i poznawanie ich osobistych przemyśleń. Ostatnie rozdziały przepełnione akcją i napięciem wgniatają w fotel, a samo zakończenie wywołuje wiele emocji i sprawia, że od razu chciałoby się ponownie wrócić do tego świata pełnego krwi, cierpienia i żądz oraz wielkich ambicji, gorących uczuć i sojuszy cenniejszych niż białopył.
“Pieśń Zemsty” to historia w dusznym klimacie nieuchwytnej tajemnicy, zaskakująca kreacją świata przedstawionego i wielowymiarowymi bohaterami z dynamiczną i pełna emocji fabułą. Nic w tej historii nie jest przypadkowe. Każdy, nawet najdrobniejszy szczegół ma znaczenie i swoje uzasadnienie. Nie brakuje tu zaskoczeń, a wszystko, co zostaje wprowadzone do fabuły, ostatecznie łączy się w przemyślaną i logiczną całość, co jest godne podziwu. W “Pieśni Zemsty” znajdziecie nie tylko bohaterów napędzanych żądzą zemsty i władzy, ale i fantastyczne stworzenia oraz potężną, pradawną magię, z jaką jeszcze się nie spotkaliście. Smaku dodaje również motyw drogi, poszukiwanie siebie oraz osobliwy humor i cięte komentarze bohaterów. Jeśli jeszcze nie znacie serii “Ostrze Erkal” i twórczości Grzegorza Wielgusa, koniecznie musicie to nadrobić. Ta seria to literacki majstersztyk i zasługuje na to, by być dużo bardziej znana.
Niesamowity zawód. Byłam zachwycona 1 tomem, mega zaangażowana i liczyłam na to że po 2 polubię te serię jeszcze bardziej. Tymczasem generalnie mimo że akcja niby była to właściwie niewiele mnie ona interesowała, interakcje bohaterów też były jakieś płytkie o po prostu nie czułam się zaangażowana. Straszny spadek formy jak dla mnie
Wiele trylogii ma problem, żeby utrzymać sensowną akcję w drugim tomie, wszystko robi się takie... przejściowe, czasem problemy zdają się pojawiać na siłę. Tu niczego takiego nie ma i oba tomy zachwyciły mnie w równym stopniu. Autor wie, co robi i robi to idealnie.
Więcej akcji niż w pierwszym tomie ale jakoś tak … nie porwała mnie. Pewnie sięgnę po kolejny tom z ciekawości ale nie podzielam zachwytu innych czytelników
„Nigdy nie odkrywają twarzy przed obcymi, hmm? Nie jestem Pustynną, a przynajmniej nie byłam. Poza tym nie powinnaś wierzyć we wszystko, co o nas mówią. Kłamstw jest więcej niż ziaren piasku na pustyni.”
Ta recenzja mogłaby się zamknąć tylko w jednym zdaniu: „W końcu, 600 stron epickiej historii, czytajcie, ASAP! „Pieśń zemsty” była przeze mnie bardzo gorąco wyczekiwaną kontynuacją cyklu Ostrze Erkal. Grzegorz Wielgus po pierwszym tomie zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę. W końcu jest to kawał dobrej, wypełnionej po brzegi rozbudowaną oraz przemyślaną akcją, a także niebanalnym humorem książką. Fantastyka zawierająca wiele świetnych wątków, tworząc spójną i jednolitą całość. Zapraszam was serdecznie na recenzję „Pieśni Zemsty”!
W drugim tomie ponownie spotykamy naszą białooką bohaterkę, Zirry, która z niezłomną determinacją zmierza do realizacji krwawej zemsty – pokonaniu Eristi i uwolnienia duszy ukochanej siostry z objęć kultu Wszechśmierci. Ta droga do zwycięstwa jest jednak pełna trudnych wyborów, poświęceń i nieskończonej wytrwałości. W tej misji nie pozostała sama, towarzyszy jej ukochany kompan i przyjaciel drogi – nieustraszony, były żołnierz Karamis, którego nie jest w stanie pokonać żadna przeszkoda. Powracamy także do Astris, dziewczyny, która z wielką zręcznością porusza się pośród intryg. Choć zdaje sobie sprawę, że jej czas nieubłaganie się kończy, a życie wisi na włosku, wplątuje się w miłosną intrygę z Kapitanem Staurosem, co może zaprowadzić ją prosto w objęcia śmierci.
Grzegorz ponownie dostarczył mi dokładnie to, czego oczekiwałam – doskonałą kontynuację pierwszej części. Choć akcja zwalnia na początku książki, pozwala to na głębsze zrozumienie relacji i motywacji bohaterów. Kolejne strony przynoszą niezapomniane przygody, ryzykowne momenty i ogromną dawkę emocji, od zabawnych, lekkich scen, scen po te wypełnione walką i śmiercią. Ani przez chwilę nie mogłam oderwać się od historii, ciągle będąc zaskakiwana zwrotami akcji, jakie Grzegorz przygotował w swojej najnowszej powieści. To książka na najwyższym poziomie i mam nadzieję, że ten poziom zostanie utrzymany, aż do samego końca.
Dla mnie bohaterowie stali się jeszcze bardziej wielowymiarowi. Od początku nie są tylko zlepkiem cech charakterystycznych, wyglądu i wspomnień. To postacie, z którymi chciałoby się spotkać i wysłuchać ich przygód na żywo. Muszę ponownie wspomnieć o Karamisie – fenomenalnym bohaterze, który mimo okrutnych przeciwności losu stał się jednym z moich ulubieńców. Karamis, pomimo chwil zwątpienia, powraca do swojej szczytowej formy znanej z pierwszego tomu, co niezwykle mnie cieszy. Człowiek tak okaleczony, a jednocześnie walczący z takim oddaniem, budzi mój ogromny podziw.
Jestem zachwycona ekspozycją świata, choć nietrudno tu się doszukać mocnych odniesień do takich dzieł, jak „Diuna”, czy „Archiwum burzowego światła” (bardzo dużo, niektórych może zacząć to denerwować, więc uwaga), a zwłaszcza do Shallan, która mnie niesamowicie irytowała. Przy Astris, w Pieśni Zemsty nie odczuwam tego tak mocno, chociaż zdecydowanie jest to widoczne.
Mimo tego całego zachwytu, książka ma jeden, ale bardzo istotny minus, który wpływa na przyjemność z czytania – skład. Niestety, nic się nie zmieniło od wydania pierwszego tomu i ponownie książka została w ten sposób skrzywdzona. Dla mnie jest to rażący błąd. Nie chcę zanudzać was zasadami składu w książkach, ale mam nadzieję, że autor zweryfikuje, kto jest odpowiedzialny za takie rzeczy i robi ogromną krzywdę tym książkom. To nie do pomyślenia, aby wydawca pozwalał na takie praktyki i nie znalazło kogoś bardziej doświadczonego.
Podsumowując tę recenzję, nasuwa mi się jedno zdanie: „Dlaczego większość polskiej fantastyki nie trzyma tak wysokiego poziomu, że ja, osoba, która nigdy nie lubiła pustynnych krajobrazów, czytam w autobusie i przegapiam swój przystanek?” Serdecznie polecam tę książkę każdemu, kto już zna (albo i nie, a ta recenzja sprawi, że zechcą przeczytać pierwszy tom!) duszne klimaty pustyni Erkal. Mimo kilku błędów, które się w niej znalazły, warto poznać ten cykl, bo to perełka jakich brakuje na polskim rynku wydawniczym.
Egzemplarz recenzencki otrzymany we współpracy z Wydawnictwem Initium.
Oj, długo zabierałam się do napisania tego posta. Przede wszystkim długo, bo w głowie wciąż kotłowały się myśli, jakie mam odczucia co do drugiego tomu. Nie będzie to streszczenie, za dużo bym tu wyjawiła, więc zostaje mi podsumować Pieśń Zemsty w taki oto sposób:
Pamiętacie kultową filmową scenę (tak już można to nazwać) w Harrym Potterze i KF, jak Harry i Ron grają w Szachy czarodziejów – tak? (Za chwilę do tego wrócę) to sobie teraz odtwórzcie w głowach, jak to wyglądało. To właśnie czyni z nami p. Grzegorz. W pierwszym tomie zgrabię rozstawił figury na szachownicy, pięknie rozegrał kilka partii, by w drugim zapomnieć o regułach gry i posłać królowa wstająca z krzesła by zmieść połowę figur z szachownicy, ale jakie to perfekcyjne. I choć może się wydawać, że drugi tom zwalnia to jest to błędne rozumowanie, bo przygotowanie kolejnej partii wymaga poświęceń tylko po to by zaskoczyć po raz kolejny.
Oj, tak właśnie Grzegorz zaprezentował wstęp do świetnie zapowiadającego się kolejnego tom Ostrza Erkal. Ja jak zwykle oczarowana i przebierająca nóżkami do kolejnego tomu, bo jest to świetna polska fantastyka. Zdecydowanie ulubieniec roku.
Kolejna cegiełka z cyklu „Ostrze Erkal” od Grzegorza Wielgusa, którą pochłania się na jednym wdechu. Jestem zachwycona tak samo jak przy pierwszej części. „Pieśń zemsty” jest jej bezpośrednią kontynuacją, dlatego, jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, zacznijcie od niego.
Zirra kontynuuje swoją misję uwolnienia duszy swojej siostry Seivy z rąk kultu Wszechśmierci. Jej celem jest zabicie Eristi, przywódczyni kultu, której plany zagrażają całemu Dominium. Zirra tworzy drużynę złożoną z wyjątkowych indywidualności, które choć różnią się od siebie, jednoczą się we wspólnej walce przeciwko Eristi. Kapitan Stauros, syn władcy miasta, zmaga się z wewnętrznymi konfliktami i zewnętrznymi zagrożeniami. Jego lojalność wobec ojca i ideałów wystawiona jest na próbę, gdy miasto staje w obliczu inwazji wojsk Lwicy Sagilei. Stauros musi zniszczyć Znakodawców, jednocześnie stawiając czoła wyzwaniom związanym z nadchodzącą wojną. Astris, inna kluczowa postać, porusza się w świecie pełnym intryg i niebezpieczeństw, starając się odnaleźć swoje miejsce.
Jednym z głównych atutów książki jest kreacja bohaterów. Każda z postaci jest inna, ma zestaw unikalnych cech, własne motywacje i cele, a to sprawia, że są one żywe i wiarygodne. Ich emocjonalne zmagania dodają klimatu całej opowieści, czyniąc ją bardziej angażującą. Najważniejsze jednak, że każda z tych postaci jest jakaś, żadna nie występuje w powieści jako tło, nie jest papierowa. Można je lubić lub wręcz przeciwnie, z całą pewnością jednak zwracają uwagę. Każda postać ma swoje miejsce w tej historii, a ich losy są ze sobą ściśle powiązane, nawet jeśli początkowo wydaje się, że jest inaczej.
W ogóle nic w tej powieści nie jest przypadkowe, każdy, nawet najdrobniejszy szczegół ma znaczenie i nie znajduje się w książce bez powodu. Jestem pełna podziwu dla autora, jak dobrze przemyślał fabułę i jak zgrabnie połączył wszystkie wątki, aby ostatecznie stanowiły spójną, logiczną całość. Każda, najmniejsza nawet rzecz ma w powieści jakieś uzasadnienie, co bardzo mi się podoba. Tu się naprawdę wszystko wyjątkowo dobrze klei, a przy tym nie brakuje zaskoczeń i niespodzianek.
Podoba mi się w tej powieści również worldbuilding. Świat przedstawiony bardzo dobrze się autorowi udał. Jest ogromny, rozbudowany, świeży, bogaty i szczegółowy. Wszystkie opisy są niesamowicie plastyczne, wprost stają przed oczami. I mowa tu nie tylko o cudnie przedstawionych okolicznościach przyrody, ale i scenach bitewnych, które dosłownie tętnią życiem, tak są dynamiczne, tak szczegółowe i obrazowe. Nie wiem, jak długo autor pracował nad powieścią, ale widać, że włożył w nią całe swoje serce.
Autor stworzył przebogate uniwersum. Jest tu chyba wszystko. Polityka, intrygi, niebezpieczeństwo, tajemnice, fantastyczne stworzenia, niepospolita magia, religie, piaski pustyni, motyw drogi, nie tylko w dosłownym rozumieniu, ale też w sensie poszukiwania własnego ja, epickie walki, również te oznaczające walkę z własnymi demonami. A oprócz tego wspomniany już nietuzinkowy świat i pełnokrwiści, wielowymiarowi bohaterowie, z których każdy ma do opowiedzenia własną, ciekawą historię, niesłabnące napięcie i silne emocje, które potrafią rozorać serce. A na deser niesamowity, duszny klimat, w którym stale wyczuwalna jest jakaś nieuchwytna tajemnica. Opowieść, tak samo jak pierwsza część, pisana jest z kilku różnych perspektyw, co daje nam możliwość poznania każdego z wiodących bohaterów znacznie lepiej niż gdyby opowiadał o nich ktoś inny. Mamy wgląd w ich emocje i motywacje, dzięki czemu łatwiej jest nam zrozumieć ich postępowanie. Przez to też stają się bardziej ludzcy, prawdziwi i wiarygodni. Finał powieści jest satysfakcjonujący, a przede wszystkim daje nadzieję na kontynuację serii.
„Pieśń zemsty” to epickie high fantasy, które trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Bogate światotwórstwo, złożone postaci oraz dynamiczna, pełna niespodzianek i emocji fabuła sprawiają, że książka jest fascynującą lekturą, którą całą sobą polecam 💛
"Pieśń zemsty" to... Książka, na którą tak mocno czekałam, że trudno było wytrzymać! Na szczęście miałam zaszczyt poznać jej treść ciut wcześniej♥️♥️♥️
Jest to kontynuacja Pieśni pustyni, którą, jak doskonale wiecie, kocham całym sercem i wciskam każdemu, nawet gdy nie gustuje w fantastyce 😂♥️
Jeśli podobał się Wam pierwszy tom, to drugim nie będziecie rozczarowani. Więcej, Wasz zachwyt może się jedynie pogłębić.
Autor serwuje nam coś niepowtarzalnego - jeśli tak jak ja całe życie szukaliście idealnej książki fantasy w pustynnym klimacie, to właśnie ją znaleźliście. Klimat tej powieści jest niesamowity, arena polityczna jest ciekawie ukształtowana i prezentowane tu zagrywki niejednokrotnie zaskoczą czytelnika. Nie brakuje akcji, świetnych opisów walk.
Lecz oprócz świata, intrygującego systemu magicznego, sytuacji politycznej, mamy jeszcze jeden, mega mocny element - bohaterów. Jest ich wiele, lecz są mocno zróżnicowani, przez co zapadają w pamięć i się nie mylą, a spędzamy z nimi tyle czasu, że łatwo można się z nimi zżyć.
Są to postaci nieidealne, które nie tylko walczą z sobą nawzajem, ale też toczą walkę wewnętrzną, każdy ma swoje wady i ukryte demony, które wyciągają swe szpony po ich dusze. Ich charaktery i niektóre relacje mają cudowną głębię, są wyraziste oraz, co najważniejsze, rzeczywiste. Ja w nich uwierzyłam.
Dodam, że w tym tomie zyskują też postaci, które mniej polubiłam w poprzednim, ich losy potrafią przybrać zaskakujący obrót.
Bywają momenty, gdzie napięcie jest tak wysokie, że nie sposób odłożyć książkę. Przy czytaniu towarzyszy mnóstwo emocji, a trudne sytuacje świetnie równoważy genialny humor, który pojawia się sporadycznie, lecz w idealnie wyważonych dawkach.
Cóż mogę więcej rzec? Kocham? Uwielbiam? Mam wrażenie, że to wszystko to za mało 😂 moim zdaniem ta książka zasługuje na wszelkie pochwały, które dostaje, lecz należy jej się jeszcze większy rozgłos. Rzadko to mówię, ale jak dla mnie ten tytuł ma pełne predyspozycje do stania się hitem ogólnoświatowym.
To jest tak nieprzyzwoicie dobre, że ciągle się do tej historii wraca i chce więcej. Polecam całą sobą i jakbym mogła to bym obdarowała tą serią każdego czytelnika!
Pustynia. Surowa, nieprzewidywalna, wykańczająca. Biały pył: uzależniający. Władza: absolutna, dyktatorska. Klasowość, odmienność, toksyczność. Intryga, tajemnica. Przesypujący się piasek historii ziarenko po ziarenku…
Ostatnie upały idealnie nadawały się do czytania tej książki: mogliśmy poczuć klimat pustynny na własnej skórze. Potu, łez i krwi nie da się odczuć na własnej skórze to autor wystarczająco szczegółowo, dramatycznie i z polotem zobrazował ten dramat, abyśmy mieli ciarki na skórze. Historia jest na tyle skomplikowana, zróżnicowana i poruszające wiele tematów od władzy, po nietolerancję, a kończąc na naiwności i miłości, że każdy będzie zadowolony i znajdzie coś dla siebie. Nie będziecie mieli czasu na zastanowienia się, czy ta historia jest dobra, ona po prostu Was wchłonie. W poprzednim tomie utożsamiałam się z Zirrą, którą pokochałam całym sercem, to w tym tomie nieco było jej dla mnie za mało. Na prowadzenie za to wysunęła się Astris: kobieta o niewyobrażalnych talentach i umiejąca kłamać jak z nut, a Stauros jest uroczym szczeniaczkiem ślepo wierzącym i kochającym za mocno. Tych bohaterów zapamiętam i jakoś najbardziej przypasowała mi ich perspektywa. Oczywiście Zirrę nadal uwielbiam to po prostu zeszła na dalszy plan. Pustynia też zeszła na dalszy plan większa część historii dzieje się w mieście: poznaliśmy dzięki temu rozbudowany świat, skonstruowaliśmy schemat w głowie. Pustyni nie zabrakło, autor zostawił jej surową naturę na sam koniec: przemierzyliśmy korytarze, zatopiliśmy się w jej urokach i przysypaliśmy się emocjami. Miałam wrażenie, że akcja dzieje się za szybko, przeskoki były zbyt dramatyczne i brakowało mi kilku godzin, dni, a byliśmy już w zupełnie innej części historii. Opisy walk, dramatyzm sytuacji jak zawsze mistrzostwo. To jedna z tych serii, że każdy kochający fantastykę zostanie nią urzeczony i spali się na popiół przy gorejącym słońcu. Wciągnie, zaciekawi i wypluje w rzeczywistość, która jest totalnie beznadziejna w porównaniu do tej historii. Nie brakuje kreatywności ani indywidualności. Czekam na kolejny tom.
Lisioł Zemsty . Lisioł wkroczył w ciemności, sprowadzając śmierć na Wszechśmierć. Niech doświadczą własnego błogosławieństwa. Kostucha nie odstępuje Zirry na krok, tańcząc w białych oczach Pustynnej. Krew tryska, ujawniając dawno pogrzebane tajemnice. Miasto Wiernych przyzywa Eristi. Jej śladem jak cień podąża Zirra i Karamis. To nie skończy się dobrze *piszczy Lisioł, odrywając na chwilę łebek od lektury*. „Pieśń Zemsty” Grzegorza Wielgusa to drugi tom serii Ostrze Erkal. Futrzak gwarantuje Wam, że ta książka wciągnie Was bez reszty! . Chociaż wojną przesiąknięte jest powietrze Ardean, grand Ossen nie zamierza się poddawać. Nawet gdy sytuacja wydaje się bez wyjścia, walczy dalej głównie swoim umysłem i to się ceni. Czy druga strona konfliktu to doceni? Bahur z pewnością napisze o tym niejeden wiersz, aczkolwiek w tym tomie nie tylko jego szalik będzie brylować na salonach. Zaś dziedzic Ardean nie-do-końca-martwy kapitan Stauros zrozumie w końcu, z czym wiąże się władza. Stanie na rozdrożach, patrząc w kierunku Astris. Czy stanie się jego słońcem? Być może Astris ma swój własny plan na taniec między młotem a kowadłem. Tym razem jednak musi liczyć sama na siebie, w przeciwnym razem dogonią ją nie tylko jej własne uczucia, ale również uśmiech Eristi. . Płomień zemsty pożera Zirre od środka, a do czego posunie się Pustynna, by pomścić swoją siostrę? Los bywa przewrotny, każdy się może pomylić, nawet tkaczka śmierci. Jedno jest pewne, cokolwiek Zirra planuje, może liczyć na pomocną dłoń Karamisa, chociaż ma tylko jedną. Ból, wspomnienia, alkohol. Żołnierze źle znoszą swoje słabości, przed pewnością siebie Karamisa ciężka droga. Lisioł nie jest pewien czy ten wojak znajdzie swoją drogę, czy już na zawsze zatopi się wewnątrz butelki. . Czas leci, wyścig po zemstę trwa. Grzegorz Wielgus nie zostawia czytelnikowi nawet sekundy wytchnienia. Postacie zderzają się ze sobą, przekraczając bezpieczne granice. Próżno szukać w ich oczach litości, zwycięzca będzie tylko jeden i na Erkal, świat może tego nie przeżyć! Lisioł jest absolutnie zachwycony, leżąc na środku pustyni, głaskając shavara po pysku.
Pieśń Zemsty – Grzegorz Wielgus – Ostrze Erkal 2 Po „Pieśni Pustyni” miałam przeogromne oczekiwania względem drugiego tomu Ostrza Erkal. Pan Wielgus postawił poprzeczkę naprawdę wysoko, a do tego chciałam poznać kolejne fascynujące kawałki układanki jaką są pustynne i sama Erkal. Nie da się ukryć, że chciałam też się dowiedzieć czy woskowy uśmieszek Eristi w końcu spłynie jej z twarzy.
Nie ukrywam, że potrzebowałam chwili by ponownie wrócić do świata i początek trochę mi się dłużył. Jednak wraz z rozwojem akcji wzrastało też moje zainteresowanie, i to do tego stopnia, że w pewnym momencie zamiast odłożyć książkę, przełączyłam sie na audiobooka byle tylko się nie odrywać. Podoba mi się, że nie potrafię przewidzieć dokąd zmierza ta historia. Już pierwszy tom pokazał, że nie jest to tylko przygoda Zirry (choć jej kibicuję najbardziej). I choć domyślam się, że te wszystkie wątki się w końcu splotą, to nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak.
Zirra i Karamis tworzą świetny duet, i tak jak uważam je za świetne postacie, tak Astris uważam za mega irytującą. Nie wiem co takiego ma w sobie, że nie przypadła mi do gustu. Chyba po prostu nie lubię damy w opłach, której zdecydowanie za długo zajmuje decyzja o wzięciu losu w swoje ręce. Trzeba jednak przyznać, że jest wyjątkowo użyteczna w kwestii odkrywania tajemnic przeszłości.
A skoro już o tajemnicach przeszłości mowa ja osobiście nie jestem faką wzmianek o zaawansowanych technologicznie elementach w światach, którym daleko do nam współczesnego. Tzn. nie lubię sci-fi w fantasy, jeśli ma to więcej sensu. Zawsze mi to jakoś zgrzyta. A w „Pieśni Zemsty” było tego więcej niż w pierwszej części.
Biorąc od uwagę zakończenie, kolejny tom zapowiada się bardzo ciekawie i już nie mogę się doczekać. „Pieśnią Zemsty” jestem jednak odrobinę rozczarowana, bo nie fascynowała mnie równie bardzo jak „Pieśń Pustyni”. Zwalam winę na te kilka elementów, które gdzieś tam mi się nie podobały.
Dziekuję autorowi za podpisany egzemplarz do recenzji.
Napisałem przy okazji recenzji Pieśni pustyni, że Ostrze Erkal może być dla fanów polskiej fantastyki tym czym jest dla nich cykl o Wiedźminie i nie zmieniam zdania po lekturze Pieśni zemsty. Kontynuacja przygód Zirry jest nawet jeszcze lepsza niż jej poprzedniczka. Widać, że autorowi nie zadrżała ręka przy pisaniu tego tomu ani nie zawiodła go wyobraźnia. Dostaliśmy więc do ręki fantasy, jakie rzadko zdarza się na naszym polskim rynku wydawniczym, dopracowane i przemyślane w każdym aspekcie. Z wykreowanym do granic fantastycznym światem, żeby nie powiedzieć uniwersum, gdzie nic nie jest oczywiste, wszystko zapiera dech w piersiach, a bohaterowie są niejednoznaczni, zdolni zarówno do dobrego i złego, targani swoimi namiętnościami, poczuciem obowiązku czy rozkazami. I choć akcja Pieśni zemsty dzieje się głównie w stolicy Dominium, Ardean, a nie na pustyni, to spokojnie na nią też w końcu wyruszamy, by dowiedzieć się wielu rzeczy, które w pierwszym tomie były tylko zarysowane i by przeżyć finał i akcję, która pewnie nie tylko ku mojej uciesze zwiastuje trzecią część przygód Pustynnej. Książka liczy trochę ponad 600 stron, ale w ogóle tego nie odczuwamy, bo treść nie nuży, sprawiając, że jest praktycznie nieodkładalna i nie pozostawia żalu ani kaca po zarwanej dla niej nocy. Naprawdę nie przesadzam, tak dobra jest druga odsłona tego cyklu. Wszystko tu się zgadza, do niczego nie można się przyczepić. Chapeau bas dla autora, że nie dał się klątwie drugiego tomu i zaserwował nam rozrywkę na najwyższym poziomie z obietnicą dalszych przygód bohaterów, których jestem bardzo ciekaw i na które już czekam z niecierpliwością. Powiedzieć, że Ostrze Erkal jest wyśmienite to jak nic nie powiedzieć. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji się z nim zaznajomić, uczyńcie to szybko, a zachwycicie się tymi powieściami tak jak i ja i rzesze innych czytelników. Tego jestem pewien!!! Za książkę dziękuję autorowi @grzegorz.m.wielgus_autor
Pierwszy raz (chyba) postanowiłam przeczytać dwa tomy serii książkowej pod rząd. Jakie to było świetne doświadczenie! Przede wszystkim dalej byłam w tym samym świecie, z tymi samymi bohaterami, nie musiałam sobie nic przypominać. Myślę, że przy fantastyce będę częściej przyjmować taką taktykę.
Myślę też, że wpływ na to doświadczenie miała też książka, którą czytałam. Powieść bardzo dobrze napisana, wciągająca i świetnie rozwijająca wątki z poprzedniego tomu.
„Pieśń zemsty” to ponownie książka, w której się bardzo dużo dzieje i przy czytaniu nie mamy prawa się nudzić. Ta część stoi w większości polityką i intrygami, co nie znaczy, że nie ma tu walk i bitew. Jest tu jedna znacząca bitwa, która niezmiernie mnie cieszyła przy czytaniu - ukazywała jak kobieta potrafiła wyprowadzić na manowce doświadczonego w bitewnych tematach mężczyznę. Zaletą drugiego tomu jest też to, że już poznaliśmy bohaterów trochę lepiej i wiemy czego się po nich spodziewać. Choć jest jeden wyjątek - bohaterka z kategorii tych złych zaczyna mieć „ludzką” twarz. Poprzez poznanie jej historii, zdajemy sobie sprawę dlaczego jest jaka jest. Nie jest natomiast jakkolwiek wybielana - a to często jest problemem przy takich zabiegach, więc tu kolejny plus. Muszę wspomnieć, że naszych głównych bohaterów- Zirry i Karamisa jest tutaj mniej, gdyż rozwijają się pozostałe wątki.
Był jeden moment w zakończeniu, który mi nie zagrał, ale opowiadając o nim byłby to spojler. Jeżeli w kolejnym tomie nie wyjaśni się to jakoś dogłębniej, to obiecuję Wam o tym już spojlerowo powiedzieć 😁
Ten tom to kolejna dobra historia, która powoduje, że chce się tkwić w tym świecie, obserwować bohaterów i im kibicować (oczywiście nie wszystkim). Teraz zostaje jedynie czekać na kolejny tom, a przy takich wciągających seriach nie będzie to łatwym zdaniem 🥺
Kontynuacja przygód Zirry, która ma jeden cel - zabić i wyzwolić duszę swojej siostry od Wszechśmierci. W tej części dowiemy się również - czy Karamis zdoła pokonać strach, stając oko w oko z Relikwiarzami? Czy Stauros dochowa wierności swoim ideałom i pokona Znakodawców? Jakie niebezpieczeństwa czekają Astris? I jakie tajemnice chce ujawnić Eristi? Jak sami widzicie, dzieje się tu wiele, a nasi bohaterowie niezłomnie dążą do osiągnięcia wyznaczonych celów - czy je zrealizują? Jedno jest pewne - czeka ich mnóstwo niebezpiecznych przygód.
Książka należąca do "grubasków", bo licząca około sześciuset stron, podobnie jak jej poprzedniczka - "Pieśń pustyni". Jednak jej czytanie wcale nie należało to ciężkich. Zaczęłam od pierwszej części, którą czytałam na Legimi i myślę że warto właśnie od niej zacząć, aby wziąć się za drugi tom i cieszyć się przygodami naszych bohaterów. Bo tych przygód jest co nie miara. Nuda tu jest absolutnie wykluczona - są emocję, wrażenia, ciekawość, wszystko się tu zgadza. Narracja płynnie przechodzi z jednego wątku, do drugiego, tak że czytelnik nie gubi się w fabule. Poznając bohaterów w pierwszej części, możemy Dobrze zrozumieć ich decyzje i postępowanie, nie mniej jednak niektórzy mogą nas tu zaskoczyć i to pozytywnie. Są liczne intrygi, tajemnice, są walki, władza, zemsta, przemoc - wszystkie te motywy autor umiejętnie wplótł w fabułę. Dynamika akcji nie pozwala na zaczerpnięcie oddechu, a dopracowane kreacje postaci tu występujących wzbudzają emocje, podobnie jak ich relacje. Widać w książce, jaki ogrom pracy włożył w nią autor, i za to brawa. Zadbał o najmniejszy szczegół, tak że nic tu nie znalazło się przypadkowo. Wsyyzsko zostało dokładnie przemyślane. Zakończenie zostawiło w głowie pytania, na które z chęcią poznam odpowiedzi w kolejnym tomie. Prawdziwa gratka dla fanów fanatyki! Polecam
„Pieśń zemsty” –to druga część historii o Białookiej. Bardzo się cieszę, że ta historia jest trylogią, a tomy liczą po 600 stron. Totalnie, kapitalnie, świetna historia - wiem, wiem dużo przymiotników, ale pustynna na to zasługuje. Historia jest kontynuowana, Zirra szuka zemsty na Eristi- relikwiarzu, który porwał jej siostrę zamieniając ją w poddaną sobie kukłę..Ta z kolei pragnie odszukać i zniszczyć Boginię Erkal, od której ona jak i wszystkie Pustynne otrzymały dar widzenia. Dookoła też dzieją się polityczne rozgrywki, wszystko się przeplata i ma ze sobą związek. Spiski i manipulacja. Lubię styl pisania autora, ponieważ jest lekki i bardzo obrazowy. Dialogi między postaciami nie są wymuszone, a bardzo realistycznie oddają relacje między postaciami . Plusem jest dla mnie to, że mimo uczuć jakie się pojawiają, nie wchodzimy bohaterom do alkowy- w domyśle coś jest, ale nie to jest w tej historii do opowiedzenia. Bohaterowie są różni, nie ma kryształów, każdy z nich ma swoją przeszłość ( w większości ją poznajemy) Ciekawi mnie Stauros, który wydaje mi się trochę praworządnym naiwniakiem, teraz będzie go napędzała zemsta niespełnionej miłości - więc może być różnie. Niestety, z niektórymi postaciami przyjdzie się nam pożegnać – ten zabieg bardziej urealnia opowieść i stawią ją na wyższy poziom zwłaszcza, gdy postacie są z „naszego” obozu. Tak samo jak pierwszą część i tą oceniam bardzo wysoko i nie mogę sie doczekać jak autor zakończy całą historię. Intryguje mnie poszukiwana Bogini Erkal, ponieważ nie jest to takie zero- jedynkowe. Okaleczona Bogini daje, ale też zabiera...Eristi chce to zakończyć, chociaż sama jest spod ciemnej gwiazdy. Ciekawa jestem co dalej się wydarzy.. Powiedzonka Karamisa „ niech to szadź” przyswoiłam do tego stopnia, że używam wżyciu codziennym przy podniesionym ciśnieniu :P
„Pieśń zemsty” to tom drugi jednej z ciekawszych polskich serii fantasy jakie czytałam. W ogóle mam wrażenie, że na polskim rynku jest naprawdę mało takich tytułów! Warto więc raczyć i zachwycać się tym co mamy. Tą część czytało mi się dużo lepiej niż pierwszą dlatego, że bardzo zżyłam się z bohaterami i mocno trzymałam kciuki, po części wiedziałam także czego mogę spodziewać się po nich i po autorze. W tej powieści przygodowej dzieje się bardzo dużo, całość jest oryginalna, nieszablonowa, wielowątkowa. Uwielbiam świat, który autor wykreował, nie da się znaleźć niczego podobnego, skrupulatnie stworzył coś nowego łącznie z kulturą ludów o których traktuje. Warto nadmienić, że autor został Laureatem Nagrody Specjalnej w konkursie Fantastycznie Utalentowani za tom poprzedni. Ale ja mam wrażenie, że i w tym nie zwalnia tempa. Czuć pustynny klimat, niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, a strach towarzyszący głównym bohaterom udziela się także i nam. Świetnie, że motyw zemsty nie przyćmiewa innych takich jak przyjaźń, miłość siostrzana, odwaga, bohaterstwo czy wątek romantyczny. Bohaterów co niemiara dlatego każdy czytelnik znajdzie kogoś z kim będzie mógł się utożsamić. Dzięki tej serii nasza wyobraźnia pracuje na najwyższym obrotach, a serce może się radować ponieważ zdecydowanie jest to dobra rozrywka! Mam wrażenie, że byłby z tego całkiem dobry film!
Zirra ma cel, a zemsta jest jej główną siłą napędową. Walka jest jej przyjaciółką, a odwaga pcha ją w najniebezpieczniejsze miejsca. Zdrada, wojna, pradawne i tajemne moce, śmierć tańcząca obok i przyjaciele oraz wrogowie, z których każdy będzie musiał coś wybrać i o coś zawalczyć.
Nad sciągnięciem pierwszy raz po cykl Ostrza Erkal nie musiałam się wcale długo zastanawiać. Ta pustynna przygoda pełna akcji pochłonęła mnie bez reszty!
Przyszedł w końcu czas na poznanie dalszych losów bohaterów. Jak dla mnie „Pieśń zemsty” jak najbardziej trzyma poziom swojej poprzedniczki - ba może nawet troszkę podnosząc wysoko już postawioną poprzeczkę. Nie ukrywam, że bardzo to doceniam i z niecierpliwoscią czekam jak wszystko potoczy się dalej. ❤️
To historia, w której znajdziecie naprawdę sporo genialnych, unikatowych i charakternych postaci. Pomimo, że troszkę ich jest bardzo łatwo się do nich przywiązać, łaknąc kolejnych wydarzeń, w których odgrywają główne role, a autor znakomicie splata ich losy.
Wielowątkowość to jeden z głównych atutów tej powieści. Tu się naprawdę bardzo dużo dzieje, a jednocześnie to wcale nie jest przytłaczające. Jeżeli szukacie książki przy której nie ma ani chwili na nudę - to zdecydowanie powinniście wziąć ją pod uwagę.
Ja jestem ogromną fanką pustynnych klimatów i powtarzam to notorycznie przy każdej okazji. No cóż moje serce rwie się ku bezkresnym wydmom i za to też pokochałam tą historię! 🥹
Zemsta, spiski, tajemnice, brutalne pojedynki - to wszystko zafunduje wam naprawdę genialną fantastyczną przygodę.
Autor ma naprawdę ogromny talent do snucia historii, które są intrygujące i w jakiś sposób zawiłe, a jednocześnie lekkie w odbiorze, skłaniające do refleksji i przekazujące wiele wartości o ludzkich zachowaniach.
Ja bardzo polecam, gratuluje autorowi kolejnej znakomitej premiery i czekam na więcej. ❤️
Wyczekana kontynuacja ;) Na początku akcja trochę zwalnia, ale mamy okazję jeszcze lepiej poznać wszystkich bohaterów, a później to już trzymaj się kto może i za co może ;D świetny drugi tom, Wielgus nie cacka się ze swoimi bohaterami. Bez psucia komukolwiek radości z czytania powiem, że co najmniej 2 razy było mi smutno. Autor odkrywa przed nami coraz większy kawałek wykreowanego przez niego świata., pojawiają się nowe i stare postacie. Nadal pozostaję pod ogromnym wrażeniem epickości tej serii. Autor jest bardzo skromną osobą, nadal chyba nie wierzy w to, że napisał książki na miarę światowego rozgłosu i sukcesu. Czytajcie!!!!!
kiedy trzeci tom!?!?!?!?!? POTRZEBNY NA WCZORAJ ;)
Ogólnie to mi się podobało, fabuła gnała do przodu, bez nudy, relacje bohaterów wiarygodne, ale kurde... Wiem, że to absolutnie brzmi jak moja wina, ale nie ogarniałam kim jest bardzo wiele postaci. Jasne, główne najważniejsze znam, ale cała reszta dookoła nich? Czuje, że nie miałam chwili, żeby się zapoznać kim oni są, w pewnej chwili pojawiały się nowe imiona osób które niby są blisko naszych bohaterów, a ja w ogóle nie wiem o kim mowa. W końcu zaczęłam to po prostu ignorować, żeby sobie nie psuć zabawy, bo przez większość czasu miałam wielookiego i uśmiechniętego z jedną osobę xD Mowie, brzmi to jak moja wina, ale jednak wrażenie po czytaniu (i w trakcie) pozostaje.