Kolmården, 1989. På påskaftonsnatten ska Hannas storebror Erik gå på kyrkans midnattsmässa med sin konfirmationsgrupp. Efteråt åker han och några vänner till det mystiska Sanningsberget, där det finns en grotta som enligt sägen användes vid häxprocesserna i Östergötland under 1600-talet. Ryktena säger att den som går ner i grottan kan försvinna in i berget och bli kvar där.
Erik kommer aldrig hem den natten.
Under åren som går utvecklar Hanna och barndomsvännen Marcus en alltmer symbiotisk relation, tills livet för dem åt olika håll. Han gör akademisk karriär, medan hon misslyckas med att komma in på konstskolor, känner sig osäker på sin riktning i tillvaron och tvivlar på sin begåvning. När Hanna till slut blir en framgångsrik konstnär kan hon inte släppa tankarna på vad det har kostat henne. Vilken rättvisa avgjorde att hon fick leva och att Erik försvann? Vad finns det kvar att tro på när det värsta har hänt? Och kan berättelsen om Sanningsberget vara mer än en sägen?
Med Sanningsberget återvänder Therese Bohman till Kolmården, där hon själv växte upp. Det är en uppväxtskildring med inslag av spänning som ställer frågor om konst och sanning, men också om hur man formas till den person man blir.
Therese Bohman is an editor of the magazine Axess and a columnist for Expressen and Tidningen Vi, writing about literature, art, culture, and fashion. She lives in Sweden.
Jag älskar ofta inte berättelser om stora ting utan föredrar författare som lyckas göra små saker intressanta. Therese Bohman genomför detta med bravur trots en plott som påminner om spänningsromanens. I en perfekt balans mellan det metafysiska och kroppsliga, mellan det vardagliga och förhöjda mellan instinkt och psykologi, mellan det futila och storslagna får hennes sparsamma och stämningsfulla prosa mig att sväva. Konst och kultur har en given plats i Sanningsberget och här beter sig människorna som jag känner dem och livet är varken mer eller mindre.
Huvudpersonen heter Hanna och det är hennes bror som försvinner i en grotta. Hade det inte varit för grottans rafflande symbolik skulle jag finna plotten överflödig. Undrar om det inte är något djupt mänskligt i att fascineras av grottor. Platon gjorde det och själv bor jag i en socken känd för sin grotta. Urbergens hålrum rymmer hårresande historia och grottan i Sanningsberget sägs sluka lögnare (som Monte Veritá). Jag får en känsla av att Bohman vill bekämpa lögnare och att hon gör sitt yttersta för att det hon skriver ska kännas sant. Jag tror på vartenda ord hon skriver om sorg, existentiell olust, utanförskap, relationer med mera.
”Vi blev ensamma allihop, det var en hemsk insikt att livet fungerade så. Att vad som helst kunde hända, och när det hänt gick det inte att förutse konsekvenserna av det, och det var nästan lika otäckt som det som hänt.”
Det här är en konstnärsroman och en uppväxtskildring som börjar i slutet av åttiotalet och utspelar sig i författarens uppväxtort Kolmården. Vi som var med på den tiden känner igen de tidstypiska markörerna. Men det som framförallt fastnar hos mig är det Bohman skriver om berg.
”När jag lärde mig att prata om mina berg beskrev jag först molnen som deras kontrast. Jag sa att molnen var flyktiga och förgängliga, och att det var därför så många konstnärer hade velat måla dem. Det fanns en lockelse i att fånga det undflyende. Till och med så här långt efter kamerans genombrott, när det var hur lätt som helst att måla av ett foto av moln, framstod det som mer imponerande att måla moln än att måla berg. Bergen verkade träiga i jämförelse. De låg där de låg. Som om de skulle sakna den själ och espiri som man lätt tillskrev molnen Det är ett misstag, sa jag. Det är samma misstag som man ofta gör med människor. Man dras till de omedelbart charmerande. Men många charmerande människor är precis som moln. De kommer att lösas upp med tiden. Ju mer man lär känna dem, desto tydligare inser man att de saknar substans. Människor som är som urberg däremot. Dem ska man hålla fast vid. Och hoppas att de vill hålla fast vid en också.”
Jag kommer att hålla fast vid Therese Bohmans författarskap.
Jak zwykle świetnie napisana, ale brakowało mi domknięcia pewnych wątków. Nie do końca wiem, co myśleć po lekturze - książka pozostawiła mnie w zawieszeniu.
Ostatnią Bohman czytałam 3 lata temu. Sporo, ale niewystarczająco, by w pamięci zatarł się specyficzny charakter jej książek. Jak wtedy, tak i dziś - miła rzecz do poznania, lecz nic z kategorii "obuchem przez łeb". Fabuła typowo bohmanowska, daleka od sielanki, przepełniona ciężkością, różnymi rodzajami smutku i tęsknoty. Jakkolwiek znajome było wszystko, czym autorka uraczyła mnie po długim czasie, zakończenie jest naprawdę dobre. Choć na swój sposób frustrujące, zdecydowanie aprobuję.
Jest coś hipnotyzującego w prozie Bohman. Zwykle ten rodzaj bohaterek, skoncentrowanych na sobie, wyobcowanych intelektualistek, w pewien sposób mnie odrzuca, ale Bohman bardzo dobrze je pisze. Ciekawa treść, zero odpowiedzi, bo nie do końca w książkach autorki chodzi o prostą drogę od A do Z. Piękne opisy sztuki.
Chyba najmniej wyrazistą książka Bohman, albo to po prostu ja nie lubię jej powieści z wątkami sztuki, bo „O zmierzchu” również nie zrobiło ze mną nic.
Tyvärr bara en 3a. Delvis mkt bra men emellanåt lite boring meen alla böcker en författare skriver kan inte vara fullpott, det är omöjligt. Favvoförfattare ändå.
No, Bohman to Bohman. Nie zawodzi. "Górę Prawdy", czyli opowieść o dziewczynie, która dorasta w cieniu niewyjaśnionej bliskiej straty, czytało się znakomicie. Lubię narrację Bohman, lubię jej styl i niespieszne tempo. Ten brak dramatyzmu, niedopowiedzenia i koncentrację na naturze ludzkiej. Nie jest to moja ulubiona jej książka, ale nadal jest to 4/5.
W "Górze Prawdy" podoba mi się empatyczny obraz zmian, jakie niesie życie. To, że zagadka nie jest w centrum uwagi. To, że zaginięcie brata głównej bohaterki, choć jest silnie formującym zdarzeniem w jej życiu, wręcz traumą, nie jest jedynym czynnikiem, który definiuje Hannę. Hanna podoba mi się jako bohaterka - w równym stopniu pewna, jak i niepewna. Ta (nie)pewność w ogóle jakoś wybija mi się na pierwszy plan tej powieści. Czego możemy być pewni. Czy pewność zmienia może zmieniać bieg wydarzeń. Jaki wpływ na koleje losu ma niepewność. Czy możemy być pewni czegoś, co niepewne. Czy w ogóle możemy być jednocześnie pewni (tutaj np. Hanna żywo reagująca na zaczepki słowne dotyczące zaginionego brata) i niepewni (tutaj np. wizja własnej dorosłości oczami nastoletniej Hanny). Chyba można, Hanna jest tego świetnym przykładem rozpisanym na trzy etapy jej życia.
No i ta relacja, oczywiście, że podoba mi się relacja Hanny z Marcusem. Też niepewna, może niezdefiniowana, nieodgadniona, nie do końca skomunikowana. Wieloletnia i silna, obecna i nieobecna, ale również w dużym stopniu formacyjna. Bohman umie pisać relacje.
Polecam całą Bohman, z nową powieścią w komplecie, bez wyjątku!
3,5 sama nie rozumiem, co sprawia, że lubię książki autorki, mimo tego ze chyba nigdy mnie jakoś szczególnie nie zachwyciły. zwłaszcza ta byla poprawna. zdaje się, że góra prawdy jest najmniej brudna z dorobku bohman, ale zarazem kryje największą tajemnice, której oczywiście nie odkrywamy. może właśnie ten niedosyt sprawia, ze tak chętnie sięgam po jej książki, bo często w prawdziwym życiu również nie dostajemy odpowiedzi na pytania, które nas najbardziej nurtują. łatwo jest utożsamić się z główną bohaterką. chciala coś osiągnąć, ale nie do końca jej się to udało. dodatkowo realistyczna relacja z przyjacielem z nastoletnich lat. chcialabym kiedyś przeczytać dłuższą ksiażkę autorki🙏🙏
3,25/5 ⭐️ Niestety z bólem przyznaję, że nie była to Bohman, jaką lubię najbardziej. Jakiś mikro zalążek tej odizolowanej, niezrozumianej intelektualistki w roli głównej bohaterki dostajemy, ale całość wydała mi się zbyt rozmyta, zbyt mało konkretna. Z drugiej strony, interpretuję ten brak klarowności, jako następstwo wypadku, straty, jakiej w młodym wieku doświadczyła bohaterka. Po zaginięciu brata sama nie wie kim jest, a jej życie nie może się właśnie skonkretyzować, bo ten brak i pustka ciągle jej towarzyszy, nie pozwalając na jednoznaczny rozwój. Tak więc wiem, że Bohman w taki sposób pisze, ale tutaj tego nie do końca kupuję, nie przemówiło to do mnie tak personalnie. Też ten motyw sztuki, który pojawia się regularnie u tej pisarki nie jest moim ulubionym. Nie będę o niej raczej specjalnie myśleć i w przeciwieństwie do np. „Tej drugiej” czy „Andromedy”, tutaj obcowałam z tekstem po prostu dobrym, ale bezszałowym.
Moja relacja z Therese Bohman jest skomplikowana. Każda jej książka, to dla mnie swego rodzaju wydarzenie literackie. Lubię wracać do nich myślami, chociaż same w sobie mnie nie zachwycają.
„Wszyscy byliśmy samotni, to była potworna świadomość, że życie tak działa. Że wszystko może się wydarzyć, a gdy się wydarza, nie da się przewidzieć konsekwencji, co było wręcz równie potworne jak to, co się wydarzyło.”
„Góra prawdy” to kolejna rewelacyjna powieść Therese Bohman. Ostatnio zachwyciła mnie „Andromedą” a teraz zrobiła to ponownie.
„Góra prawdy” bardzo do mnie trafiła i poruszyła. Wciągnęła mnie od pierwszych stron. Opowiada historię Hanny, której starszy, 12-letni brat zaginął, gdy wybrał się na tytułową górę.
Towarzyszymy jej od dzieciństwa aż po dorosłość, obserwując, jak dorasta w cieniu tej tragedii. Hanna nieustannie mierzy się ze spojrzeniami, pytaniami i złudną nadzieją, że brat może się jeszcze odnajdzie. Ale to nie jest powieść o tym, co naprawdę wydarzyło się na Górze Prawdy, ale o tym, jak jedna tragedia potrafi na zawsze zdefiniować czyjeś życie.
To refleksyjna, melancholijna proza o tym jak dzieciństwo kształtuje nasze życie, naszą przyszłość i to kim jesteśmy.
Bardzo bym chciała, żeby była dłuższa, bo trudno było mi się z nią rozstać – ale jednocześnie mam poczucie, że jest absolutnie kompletna i idealna taka, jaka jest. Świetna, subtelna proza. Bardzo polecam! 5/5⭐️
„Mama stała w bezruchu, zobaczyłam, że po jej policzkach powoli spływają łzy. Robiła wrażenie bardzo małej na tle masywnej góry, na tle jeszcze wyższych gór, potężnego lasu. Obraz beznadziei. Wszystkie jej wysiłki, które spełzły na niczym. Nie było nic: ani grobu, który można by odwiedzać, ani czegokolwiek, o co można by zaczepić skrawek nadziei. Istniała tylko ta jaskinia, to obrzydliwe miejsce z całym swoim uwodzącym widokiem i pompatyczną historią.”
„Powinnam być bardziej wdzięczna – myślałam – powinnam lepiej korzystać z życia, ale jak? Miałam wrażenie, że zalecono mi życie w taki sposób, by obudzić sprawiedliwość, tak, by coś zrównoważyło fakt, że Erik nigdy nie stał się dorosły. Ta myśl mnie paraliżowała. Nie mogłam nic zrobić, by zrekompensować tę stratę."
W 1989 roku Hanna traci swojego brata Erika. Chłopak znika bez śladu na Górze Prawdy, w miejscu, które dla mieszkańców jest tajemnicze, nawiedzione i pełne pułapek. Ta tragedia całkowicie zmienia życie Hanny, dziewczyna jest nieszczęśliwa i zagubiona, próbuje jednak żyć mimo wszystko. W cieniu tragedii rozwija się jej relacja z przyjacielem z dzieciństwa – Marcusem. Później jednak ich drogi się rozdzielają (ale nie na zawsze), a my obserwujemy jak Hanna przez lata próbuje rozwinąć swoją karierę, zakłada rodzinę i próbuje zrozumieć przeszłość. Ciągle jednak wraca do domu, szuka odpowiedzi i uczy się żyć w cieniu tragedii.
Nikt tak jak Bohman nie potrafi opisywać skomplikowanej codzienności. Pokazuje jak wielkie tragedie wpływają na całe życie, ale nie zatrzymują go. Życie toczy się dalej, czas płynie i trzeba gnać do przodu. W „Górze prawdy” nie ma dramatyzmu, nie ma pośpiechu, jest zwykłe życie, w którym wszyscy próbują się odnaleźć. Tajemnice, które skrywa w sobie Góra nadają tempo historii i są tłem do wszystkich wydarzeń w życiu bohaterów, ale nie definiują ich.
No pięknie się to czytało, ta niepewność, niezrozumienie, relacja Hanny i Marcusa – wszystko cudowne!
Hanna, artyska malarka wspomina kilka etapów swojego życia naznaczonych rodzinną traumą spowodowaną zaginięciem jej brata, kiedy oboje byli nastolatkami. Wraca retrospekcjami do okresu dorastania, bycia młodą pogubioną dorosłą, a potem spełnioną zawodowo kobietą. Punktem stycznym każdego z etapów jest Marcus, przyjaciel z dzieciństwa, z którym jej relacja nieustannie zmienia się na przestrzeni czasu.
Książki Bohman to dla mnie idealna definicja literatury środka. Uniwersalna tematyka obyczajowa z pogłębionymi portretami psychologicznymi postaci. Świetnie napisana, ale bez korzystania z eksperymentalnych zabiegów formalnych. Przemyślana konstrukcja, tradycyjna narracja, przystępna językowo, stylowo i absolutnie nie hermetyczna. Emocjonalnie uderza, ale subtelnie, bez przerysowania.
„Góra prawdy” to historia o stracie i tęsknocie, życiu z traumą, rozczarowaniu, niepewności, dorastaniu i przyjaźni. No i sztuka, pełno jej w książce i to był dla mnie ten najbardziej ożywczy motyw. Lubię też klimat, który Bohman potrafi stworzyć w swojej prozie, podskórny niepokój, niedopowiedzenia, melancholia - a obecnie idealnie wpisuje się to w aurę za oknem. Czytajcie
Håller inte hela vägen. Den förklarar för mig, får mig inte att känna eller knyta an på riktigt. Växlar mellan fantastiskt språk och långa banala passager som inte tillför något särskilt. Skrapar på ytan istället för att dyka in i det riktigt intressanta. Helt ok ändå men mycket outnyttjad potential tycker jag
Givet att jag är peak målgrupp i ålder, klass, kulturellt kapital etc hade det varit absurt om jag inte hade älskat den här. Fantastiskt språk och 10/10 igenkänning till den grad att det nästan känns obehagligt intimt.
En fin berättelse om hemtrakter, skogen, konsten och att vara den man är. Ibland känner jag att huvudkaraktären Hanna och författarens tankar blandas - är det författaren eller huvudkaraktären som talar? Upplever att Hanna i första delen porträtteras äldre än vad hon i själva verket är i berättelsen. Men romanen växer ju längre in man kommer och särskilt när författaren skriver om konsten, oljefärgerna, bergen och hur det är att vara, då gnistrar det på riktigt. + för det otroliga omslaget som är så passande och är ett med berättelsen.
Bohman skriver behagligt och fint som alltid. En uppväxtskildring i mina hemtrakter som porträtteras målande i huvudkaraktären Hannas ögon. Kanske hade jag önskat att gå ännu lite djupare in i svärtan och relationerna.
językowo jak zwykle świetnie. fabularnie też ciekawie, chociaż miałam nieco inne wyobrażenie co do zakończenia i w ogóle przebiegu historii. ale ostatecznie po zakończeniu pomyślałam, że no tak, przecież nie zawsze prawda może zostać odkryta i nie zawsze też ma drugie dno, racja?