W tej prowokującej, a zarazem inspirującej książce, Marta Markiewicz dzieli się swoją osobistą podróżą od uzależnienia od alkoholu i narkotyków do życia pełnego trzeźwości i samorealizacji. Marta, znana z organizowania trzeźwych imprez SobeRave i jako asystentka zdrowienia, z humorem i bezkompromisową szczerością opowiada o przemianach, jakie zaszły w jej życiu po tym, jak rzuciła używki 28 listopada 2016 roku.
Książka „Bez alko i dragów jestem nudna” to znacznie więcej niż tylko opowieść o walce z nałogiem. To przewodnik po odkrywaniu głębokiej radości i satysfakcji, które można znaleźć w życiu bez alkoholu i narkotyków. Marta z pasją pokazuje, że trzeźwe życie wcale nie musi być synonimem nudy – wręcz przeciwnie, może otworzyć drzwi do znacznie bardziej autentycznych i spełniających doświadczeń.
Książka adresowana jest do szerokiego grona czytelników: - Dla osób, które obawiają się, że bez używek ich życie straci kolory. - Dla tych, którzy czują się nieciekawi i nijacy bez alkoholu czy narkotyków. - Dla ludzi, którzy pragną żyć pełnią życia, cieszyć się każdym dniem bez chemicznego wspomagania. - Dla tych, którzy doświadczyli upodlenia związanego z uzależnieniem i szukają drogi wyjścia. - Dla osób lubiących otwarte rozmowy na tematy tabu i chcących zrozumieć mechanizmy uzależnienia i regeneracji.
Marta dzieli się nie tylko swoimi doświadczeniami, ale także praktycznymi poradami na temat zdrowienia, radzenia sobie z trudnościami emocjonalnymi i budowania trzeźwego wsparcia społecznego. Dzięki jej popularnym treściom na TikToku i Instagramie, które miesięcznie przyciągają dwa miliony widzów, książka ta niesie z sobą nadzieję i afirmację, że życie bez używek jest nie tylko możliwe, ale i pełne głębi.
„Bez alko i dragów jestem nudna” to książka, która zmienia życie. To opowieść o odwadze, tożsamości i odkrywaniu prawdziwej przyjemności życia w świecie, który często gloryfikuje ucieczkę w używki. Zapraszamy do lektury, która może całkowicie zmienić Twoje postrzeganie siebie i swojego miejsca w świecie.
Przeczytałem w swoim życiu od cholery literatury „uzależnieniowej”. Współczułem Christannie F., chociaż „My, dzieci z Dworca Zoo” były dla mnie abstrakcją. Zaśmiewałem się z cynizmu Pilcha i z jego końcowej egzaltacji „Pod Mocnym Aniołem”. Smakowałem „Nagi lunch”. Ze zgrozą zapoznawałem się z pornografią menelizmu u Zdzisława Korczaka. A jednak z tych wszystkich, mniej lub bardziej literackich świadectw, to właśnie książka Marty dotarła do mnie najbardziej i najmocniej mogłem się z nią utożsamić.
Ze mną też, jak i z Martą, zawsze było coś nie tak. Byłem jakiś inny. Dziwny. Nienormalny. ZJEBANY.
I dopiero dzięki Marcie na 100% dowiedziałem się, że to nic złego. Pytanie tylko, co z tym robię. Bo regulowanie sobie swoich chorych emocji za pomocą substancji to droga nie tyle co donikąd – ile do jeszcze większego piekła. Na końcu którego zawsze jest ta sama triada: szpital, więzienie, trumna.
I jestem wdzięczny Marcie, że opisała zarówno swoją nietrzeźwość, jak i drogę do trzeźwości SZCZERZE. Niczego nie ukrywając, Odsłaniając się przed czytelnikiem. Pokazując, jak to wygląda dalej, kiedy stawia się pierwsze, drugie, trzecie kroki w kierunku trzeźwości. Że są górki i dołki. Że czasem jest chujowo, mimo że nie jest się gotowym na „chujowo”. I że w końcu zaczyna być dobrze.
Dlatego chcę wierzyć Marcie, i wracać do jej książki.
czyta się lekko, niestety książka dość nudna i płaska, zabrakło redakcji, pogłębienia pewnych wątków (niektóre są naprawdę ciekawe) na rzecz upakowania wszystkiego i analiz spisanych z użyciem psychoterapeutycznego żargonu. finał każdej sytuacji uzaleznieniowej jest tu tragiczny, w życiu trzeźwym trzeba się mierzyć z emocjami, ale ogólnie je się pyszny chleb o niskim indeksie glikemicznym i akceptuje porażki. wszystko tu jest przedstawione tak, jak powinno być, by terapeuci pobłogosławili takie spojrzenie na uzależnienie. może o to chodziło i o misję krzewienia trzeźwości, mnie to nie przekonuje
Trudno mi powiedzieć, dla kogo ta książka (i po co to, tak właściwie). Sam ją kupiłem, bo kiedyś polecił ją Żulczyk, a często poleca fajne rzeczy. O ile podoba mi się idea całkowitego nieużywkowania, to zawsze odczuwam jakieś FOMO, że na danej imprezie coś mnie ominie, jeśli nie będę pił (na przykład) i myślałem, że tutaj znajdę jakieś haczyki na odblokowanie innego sposobu myślenia. Nie, jest to opowieść o "hardkorowej jeździe" (niestety Autorka używa takich słów) no i książka jest o wychodzenia z głębokiego uzależnienia. Zbyt płaska prozatorsko, by interesować, zbyt mało pogłębiona, by być poradnikiem – w moim odczuciu. Ot takie "mi się wydarzyło tak, więc Tobie też może".
Mimo pierwszego zdania, może są ludzie, którzy czują, że to w jakiś sposób ważna książka, ale ja nie widzę ku temu przesłanek. Duży szacunek dla Autorki za to co zrobiła dla działania na rzecz trzeźwości w Polsce, poza napisaniem tej książki.
Może nie była dla mnie przełomowa, ale nigdy wcześniej nie czytałam o tej problematyce przedstawionej w formie wspomnień. Jestem naprawdę zadowolona z lektury! Jest świetna jako przewodnik/wprowadzenie w życie osoby uzależnionej od podszewki. Czyta się ją jak udaną przygodówkę, gorzej jest, gdy człowiek sobie przypomni, że to nie fikcja 😶 Ale i tak niejednokrotnie się zaśmiałam 😉
temat ciekawy, dużo refleksji, które wydały mi się wartościowe, ale też dużo chaosu – wątki/problemy są średnio uporządkowane, czasami jakiś temat jest zaczynany, potem ucinany – po to by znowu kilkadziesiąt stron później powrócić
językowo książka ta do mnie średnio trafiła, przy czym była zredagowana trochę – jak się wydaje – niechlujnie, raz trafiło się „dlatego bo”…. i też męczyło mnie to, że autorka opowiadając o swoich doświadczeniach, tak często musiała podkreślać, że uwaga, to, co zaraz usłyszymy, będzie mega hardkorowe… jazda bez trzymanki… odpięcie wrotek, o jakich się nie słyszało… czytelniczko może chcesz sobie zrobić przerwę
czytałam trochę, a trochę słuchałam w wersji audiobook, gdzie czytała helena englert no i w sumie fajnie to czytała pozdro
Z dobrych rzeczy to przede wszystkim tematyka, bo myślę że warto się dzielić takimi doświadczeniami. Bo bycie młodą kobietą z chorobą alkoholową to bardzo samotne doświadczenie. Historia autorki może być inspirująca i podejrzewam, że niektorych może obudzić.
Ze złych rzeczy to nie ma tutaj zadnej wartości literackiej. Bardziej przypomina mi to transkrypt podcastu niż pełnoprawną książkę. Autorka zamieściła fragment swojego pamiętnika z czasów, gdy miała 14 lat - i taki styl literacki prezentuje cały tekst.
No i cena w relacji do wydania i jakości redakcji czy korekty raczej śmieszna
Niesamowicie cenię literaturę, która jest tak szczera. Pod którą autorka nie boi się podpisać własnym imieniem i nazwiskiem. To opowieść nie tylko o imprezach i skrajnie niebezpiecznych sytuacjach w jakich autorka się znalazła, ale także porusza temat zdrowienia, uroków ale i cieni życia trzeźwego. Widać ogromną pasję i zapał w życiu na trzeźwo. Bardzo polecam, pokrzepiająca książka.
zabrakło mi czegoś więcej. za mało na poradnik, za mało na memoir. forma wspomnień wypada fajnie, czytamy o prawdziwej osobie a nie kimś potencjalnym. Helena Englert jako narratorka audiobooka jest ekstra.
Świetna książka. Dla wszystkich co czują się zjebani, zepsuci, dla tych z toksycznym wstydem i oczywiście dla tych którzy są ofiarami jakichkolwiek nałogów. Polecam w audiobooku.
Książka ciekawa, czyta się bardzo łatwo (acz nie zawsze przyjemnie); fajnie, że dzieje się w Warszawie, bo dość łatwo było mi się odnaleźć w opisywanych miejscach. Trudne do zignorowania i dla mnie totalnie odstręczające było wyrażenie UBRAŁAM DRES czy tam ubrałam coś tam, pojawiło się to parę razy w tej książce i za każdym razem tak samo wkurzyło. Rzeczywiście, jak już tu ktoś pisał, nie jest to poradnik, a ciekawa historia jednej osoby.
bardzo fajna, ale najlepsza była część pierwsza w której autorka opisywała jak żyło się w czynnym uzależnieniu i było to naprawdę mocne i ciekawe. jej ojciec i to jak działały na nią używki było super ciekawe oraz to jak okropną osobą była. zapewne dalszą część była już bardziej przydatna dla kogoś kto przeżywał coś podobnego ale była trochę mniej angażująca. dowiedziałam się też z tego o trzeźwych imprezach. i ogólnie imprezach techno które są kompletnie poza moją bańką. chciałabym więcej książek które dobrze wie kończą ale podmiot opowiada o kompletnie pojebanych rzeczach które robią osoby uzależnione.
This entire review has been hidden because of spoilers.
to łącząca w sobie sarkazm i pokorę niezwykle szczera opowieść o wychodzeniu z uzależnienia i kreśląca kobiecą rzeczywistość nałogu w polskim kontekście. owa narracja pozostaje tu intymna i pokrzepiająca, jednocześnie niepozbawiona dosadności i naturalistycznych, wartko płynących ze złości spostrzeżeń. to również okazja do refleksji nad tym, że uzależnienie ma wiele twarzy, a to konkretne ma swoje korzenie w pozornie okazjonalnych, bo jedynie weekendowych imprezach. stylowi nie brak lekkości, ale stanowi on doskonały kontrast z tematyką.
Na wstępie autorka informuje, że nie przekaże w książce żadnych prawd oświeconych i faktycznie zdaje się tak być. Nie jest to poradnik/przewodnik a raczej osobista historia wychodzenia z ciężkiego uzależnienia. Nie twierdzę, że historia nie może być inspirująca. Zarówno trudna droga wychodzenia z nałogu jak i działalność, jakiej podejmuje się Marta są godne podziwu. Czytelnik, który w najgorszym wypadku posprzątał szafę po narkotykach raczej niewiele wyciągnie z tej książki. Czyta się lekko i czuć szczerość autorki. Dla mnie jednak jest to chyba zbyt generalne podejście do tematu.
Redaktor tej książki się poddał? Otworzono wiele ciekawych wątków, ale żaden z nich nie został rozbudowany. No i ten styl... Ja nie mam nic przeciwko pisaniu książek przez nie-pisarki, ale niektóre zdania będą mnie prześladować po nocach. I ja tego nie czytałam dla sportu - uważam, że jestem docelowym czytelnikiem tej pozycji, ba, zachęcił mnie tytuł, bo niestety bardzo się identyfikuję z tym natręctwem myślowym. Ale nawet sam catch phrase nie dostał zbyt wiele czasu antenowego. No cóż, dobrze, że chociaż krótka.
Marta robi bardzo dużo fajnych rzeczy w internecie, jej mówienie o trzeźwości i trzeźwieniu zapewne pomaga wielu osobom. Książka to wspomnienia z uzależnienia, trzeźwienia i obecnego życia. Jest trochę chaotycznie, ton jest lekki i momentami wulgarny. Czułam się, jakbym siedziała z koleżanką przy kawie i gadała o jej życiu. Polecam, jeśli ktoś podejrzewa się o ryzykowne picie - może pomóc zrobić krok w dobra stronę.
Przeczytałam tę książkę chyba w 2 dni, mega szybko się ją czyta bo jest w bardzo prosty sposób napisana. Super było się zmierzyć z taką rzeczywistością osób uzależnionych i trzeźwych już po wyjściu z uzależnienia. Książka ta też konfrontuje takie popularyzowanie alkoholu w Polsce. Pomogło mi to jakoś inaczej spojrzeć na substancje odurzające, myślę, ze cool i warto przeczytać
Spoko, doceniam formę blogerską i prostotę przekazu. Wydawnictwo demokratycznie podchodzi do literatów. Rzadki głos nadużywającej kobiety, a jednak tak potrzebny - bezpośrednie zagrożenia wynikające z przeginania z używkami są dla kobiet wszak zdecydowanie inne niż dla mężczyzn. Powiedziałabym, że większe.
Super było wysłuchać tej książki! Myślę, że może być fajnym drogowskazem dla osób wychodzących z czynnego uzależnienia. Odejmuję jedną gwiazdkę za to, że stosunek barwnych opowieści o wydarzeniach pod wpływem do opowieści o zdrowieniu/negatywnych skutkach nietrzeźwości jest z przewagą na korzyść tych pierwszych, co czasem powodowało (przynajmniej u mnie) myśli typu: "też bym tak chciała" 😬
Świetna książka, która stymuluje do szczerej podróży w głąb siebie. Bez wypierania i snucia mitów na temat własnej osoby Marta przedstawia jak sprawy wyglądały u niej w totalnie "in your face" sposób. Zdolność do autorefleksji i samokrytyki, to wciąż moim zdaniem waluta, której kurs jest bardzo wysoki, stąd gorąco polecam - nie tylko osobom uzależnionym!
Trochę nie wiem, o czym jest ta książka. Tytuł niby stawia jakąś tezę, ale treść ani jej nie przeczy, ani nie potwierdza - to po prostu bardzo personalna i miejscami intymna historia pogubionej i cierpiącej dziewczyny, która nie szczędzi nam szczegółów życia w uzależnieniu. Do mnie nie trafiła, ale może kogoś zmusi do zastanowienia się nad sobą.
Ogromny podziw dla autorki za takie obnażenie swojej prywatności. Szczera książka, momentami triggerująca, ale inspiruje i wspiera w trzeźwieniu. Warto w chwilach zwątpienia zajrzeć i zobaczyć że to nie była „tylko dobra zabawa”;)
Myślę, że nie ma osoby, dla której ta pozycja by się nie nadawała. Przez książkę się mknie, a przy tak trudnym temacie jak uzależnienia to wcale nie jest oczywiste. Język prosty, zupełnie jak gdybym słuchała opowieści dobrej koleżanki.
3,5 Książka na pewno potrzebna, ale bardzo chaotyczna i w moim odczuciu nierówna. Zdecydowanie skupona na zszokowaniu czytelnika, co w wielu momentach sie udaje. Mam wrażenie, jakby autorka kręciła się trochę w kółko wokół swoich myśli i tego co chce przekazać.