Życie pełne jest ostrych zakrętów. Ale najważniejsza droga to ta, która prowadzi do nas samych. I wiara w to, że możemy w sobie odkryć zdolności, aby świadomie i z powodzeniem kierować swoim życiem.
Zakręty życia to książka dla każdego, komu zależy na podejmowaniu dobrych decyzji i korzystnych zmian.
Złe dzieciństwo nie oznacza, że wszystko stracone. Lęki i traumy możesz oswoić. Poczucie własnej wartości daje ci prawo być takim, jaki jesteś. Wiara w siebie pomaga pokonać każdą trudność. Dbaj o siebie i otaczaj się życzliwymi ludźmi. To podstawa zdrowia psychicznego. Ciesz się tym, co masz zamiast martwić się tym, czego nie masz – to recepta na szczęście. Depresja to nie fanaberia, lecz ciężka choroba. Nie lekceważ jej. Gdy związek się rozpada, upewnij się, czy to kryzys bez wyjścia czy do rozwiązania.
Dużo mądrych i ciekawych spostrzeżeń ale momentami czuć staroświeckie podejście do tematu i krzywdzące, stereotypowe opinie w różnych aspektach ludzkiego życia. Kilka rozdziałów było 5/5 ale kilka bym też całkowicie usunęła z książki.
Ta książka wywoływała we mnie złość i nawet, jeśli jest w niej wartość, to przyćmiewają ją jej wady. Wykluczające się wzajemnie treści, niektóre wręcz niezgodne z najnowszą wiedzą naukową z zakresu psychologii. Stereotyp goni stereotyp, fatalna rada ściga się z groteskową wskazówką. Podejście do życia to nie wszystko, jesteśmy uszyci z neuronów, neuroprzekaźników i genów. Warto mieć to na uwadze, nie wszystko jest kwestią podejścia do życia.
Dużo mądrych słów ale tak samo dużo idealistycznych, które wykluczają się wzajemnie. Mam mieszane uczucia co do wszystkiego. Urzekła na początku a później coraz gorzej
Powielanie stereotypów, że mężczyznom zależy tylko na seksie i na pracy, a nie na budowaniu trwałych relacji opartych na wspólnym zrozumieniu i głębszym poznaniu jest krzywdzące i nie powinno wychodzić z ust Doktor Psychologii. Oprócz tego wspominanie o tym, że mężczyźni nie mają wielu przyjaciół - bo nie są tak emocjonalnie rozwinięci jak kobiety i mają gdzieś potrzeby swoich kobiet - bo co oni z tego mają, również jest nie w porządku. To tak jakby powiedzieć że większości kobiet zależy na tym żeby mieć bogatego męża i nic nie robić. Bardzo się zawiodłam na tej książce, nie wiem dlaczego jest tak wychwalana.
Próbowałam, ale poddałam się gdy powtarzały się stwierdzenia, że aby wyleczyć depresję to trzeba po prostu wyjść z domu i np. zacząć regularnie biegać, a jednocześnie, że depresja to ciężka choroba, którą praktycznie trzeba leczyć w szpitalu, inaczej to tak naprawdę nie jest depresja - przeczy to obecnej nauce, a poza tym gdzie tu logika? Autorka chyba nie słyszała o wysokofunkcjonujacej depresji, dodatkowo twierdzi, że obecnie to lekarze za często ją diagnozują, wtf. Jak psycholog może takie rzeczy głosić? Książka z serii ja tak potrafię i ja tak mam, to każdy też tak może. No niestety tak to nie działa.
Ocena: 3.8 ⭐ Książka zdecydowanie warta uwagi. Szczególnie podobały mi się fragmenty poświęcone relacji rodzica z dzieckiem – były trafne, pełne empatii i mądrości życiowej. Natomiast wątek relacji damsko-męskich sprawiał wrażenie zaczerpniętego z poradników z lat 90. – przedstawiał mężczyzn w sposób jednostronny, momentami wręcz krzywdzący. Możliwe, że taki obraz wynika z doświadczeń autorki (zarówno tych zawodowych jak i prywatnych) , które kształtowały jej postrzeganie na przestrzeni lat. Niemniej jednak, mimo pewnych zastrzeżeń, warto sięgnąć po tę książkę – to zapis refleksji osoby z ogromnym bagażem życiowym, które mogą skłonić do przemyśleń, nawet jeśli nie ze wszystkimi się zgodzimy.
Świetna książka życiu, trudnościach i tym jak sobie z nimi radzić. Podobało mi się jak Ewa pokazuje w tej książce w jaki sposób można pracować nad sobą i być lepszą wersją siebie. Daje też świetny przepis na higienę zdrowia psychicznego oraz pokazuje jakie podejście do życia może nam je ułatwić. Opowiada też jak zbudować ciepłą i zdrową relację miłosną, ale i rodzinę.
Podobało mi się to jak mówiła o byciu rodzicem i jak to nie trzeba być idealnym ale wystarczająco dobrym. I to powinno się tyczyć też bycia wystarczająco dobrym partnerem, dzieckiem, przyjacielem… Wydaje mi się, że takie podejście pozwala nam na pracę nad sobą ale też na ludzkie podejście do samego siebie, no bo przecież każdy może coś zrobić źle.
Ogólnie super książka i żeby tu się podzieje wszystkimi moimi przemyśleniami to nie ma sensu. Polecam po prostu przeczytać, bo tak fajnie są tu podsumowane różne rady życiowe!
No i ja na pewno przeczytam jeszcze raz, zanim zostanę mamą :))
Nie lubię takich książek - popularnonaukowych, z zakresu psychologii i poradnictwa - bo zmuszają nie tylko do myślenia, ale i do działania i zmiany. A zmiana, jak wiadomo, nie jest prosta i wymaga wysiłku. Na szczęście wywiady z p. Ewą w tej publikacji, ale też wielu innych oraz w podcastach, rozjaśniają, co należy (należałoby) robić, a co nie, i to zdecydowany pomaga.
Bardzo przyjemna w odbiorze, szczególnie zainteresował mnie w tej książce temat uzależnień i interwencji psychologicznych. Poza tym zawiera wiele refleksji na temat życia, uniwersalnych rad i kładzie nacisk na pozytywność. Niekiedy podejście autorki jest kontrowersyjne i rygorystyczne np. w kwestii depresji.
oczywiście nie można brać każdego z omówionych tematów wprost do siebie, ponieważ każdy z nas jest indywidualny, jednak, pomimo wielu negatywnych opinii, uważam, że ta książka zasługuje na pięć gwiazdek. Oczekiwałem rozmów z doktorem psychologii na różne (wymienione na okładce) tematy i to właśnie otrzymałem. Nie podręcznikowe, kliniczne definicje, a zwyczajne rozmowy o problemach ludzkich, które dotyczą większości osób. Uważam że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie odnalazłem również w rozmowach toksycznych stereotypów, co czytałem w negatywnych opiniach innych osób. Dla mnie to była bardzo wartościowa lektura, która może podnieść i udobruchać wiele osób.
Przeglądając opinie przed rozpoczęciem czytania przeczytałam gdzieś, że jest to Biblia. Mocno zapadło mi to w pamięć. No nie jest. Książka przedstawia idealistyczne podejście do życia i świata, trochę starodawne, które w dzisiejszym świecie nie mają sensu. Momentami piękne przesłania, szczególnie te o wierze w siebie. Zabolały mnie rozdziały o depresji, wg mnie spojrzenie na tę chorobę jest krzywdzące. Autorka uważa, że depresja jest dopiero wtedy gdy przez dwa tygodnie nie możemy wstać z łóżka. Nie zgadzam się z tym.
No cóż, tak jak na początku byłam bardzo pozytywnie nastawiona, tak z każdym kolejnym rozdziałem stawałam się coraz bardziej zawiedziona. Elementy o miłości, partnerstwie, związkach - FATALNE. Dużo stereotypów, zbyt zerojedynkowe podejście, nienawidzę tego. Naprawdę na początku myślałam, że tu będzie 5/5.
Jako pedagożka uważam, że jest tu wiele przydatnych treści dla rodziców. Są to najlepiej oceniane przez mnie części tej książki, związane z obecnymi problemami wychowawczymi. Bardzo polecam. Jako feministka podobają mi się tematy związane z kobietami i zgadzam się z nimi, ale chyba jednak za dużo, jak na książkę o zakrętach życia - teoretycznie dla każdego. Jako uznawana przez autorkę osoba "DDA" znalazłam dla siebie wiele informacji, których nie dostałam od rodziców, a które są przydatne w budowaniu swojego dorosłego i własnego już życia. Jeśli, ktoś ma podobnie - warto przeczytać. Jako nawrócona, uwielbiam momenty odnoszące się do wiary. Zapamiętam sposób na św. Piotra przy bramie, jako doświadczanie swojej wartości :) Dodatkowo optymizm Pani Ewy i jej osobiste doswiadczenia czy to z życia, czy z gabinetu, napawają mnie nadzieją.
Zapraszam na mój Instagram: @violet.and.dog . Gdy książka trafiła w moje ręce, okazało się, że wszyscy poza mną znają i bardzo lubią twórczość pani Woydyłło. Doktor psychologii i doświadczona psychoterapeutka uzależnień regularnie dzieli się z czytelnikami swoją wiedzą. „Zakręty życia. Rozmowy o miłości, depresji, nałogach i odnajdywaniu siebie” to jej 27 książka, poradnik w formie luźnej rozmowy. Rozmowa autorki z Ewą Woydyłło rozpoczyna się i kończy na podkreśleniu znaczącej roli rodziców w kształtowaniu osobowości dziecka. Przykład Woydyłło jest dowodem na to, że mądrzy i szczęśliwi rodzice wychowują mądre i szczęśliwe dzieci. Ona sama wielokrotnie wspomina o tym, jak wiele dobrego zawdzięcza swojej matce. To dzięki niej jest tym, kim jest, czyli spełnioną kobietą sukcesu. Jednak nie każdemu z nas dane było żyć w prawidłowo funkcjonującej rodzinie. Rodzice bywają różni. Niedostępni i obojętni emocjonalnie bądź też przesadnie nadopiekuńczy. Autorka szczegółowo omawia problem nadopiekuńczości matek i na konkretnych przykładach pokazuje, jak powinna wyglądać mądra miłość i kiedy należy pozwolić dziecku się usamodzielnić. Myślę, że każda z młodych matek powinna sobie zapamiętać to zdanie: „Wspierać to nie oznacza chuchać, dmuchać, bronić przez »złym światem«. Wspierać to przygotować do lotu, otworzyć okno i pozwolić wylecieć, a czasem bawet do tego lotu pchnąć…”. . Nie musimy być rodzicem idealnym, wystarczy, że będziemy „wystarczająco dobrym rodzicem”. To określenie dość często pojawia się w poradnikach Zwierciadła. Podoba mi się ono, bo oznacza robienie wszystkiego, co w naszej mocy, aby zapewnić dziecku dobry start w przyszłość. Szczególnie ciekawym przykładem jest ten dotyczący matki nieobecnej, pracującej za granicą lub w delegacji. Nawet w takiej sytuacji możliwe jest utrzymanie pozytywnych relacji z dzieckiem. . Joanna Olekszyk i Ewa Woydyłło mnóstwo uwagi poświęcają depresji, już na wstępie nazywając ją chorobą spowodowaną zaburzeniem równowagi biochemicznej w mózgu. Warto zadać sobie pytanie, w którym momencie żałobę czy jesienną chandrę zastępuje choroba i jaki jest skuteczny sposób, aby się przed nią ochronić. Autorki zalecają ruch, jogę, a także unikanie stresu. Jednak czy stresu da się go uniknąć. Ich propozycje na radzenie sobie z nim są zgoła inne od tych, jakie ja dotychczas uważałam za skuteczne. Z depresją nie ma żartów, bo to ciężka choroba mogąca prowadzić do targnięcia się na swoje życie. Narażeni są na nią nie tylko przepracowane młode osoby, ale również malutkie dzieci, nastolatki czy seniorzy. Ta ostatnia grupa jest nią szczególnie zagrożona. Woydyłło poświęca seniorom mnóstwo uwagi, bo sama jest już seniorką. Autorka ma ponad 80 lat a zapału do pracy, energii i radości życia pozazdrościć jej może niejeden 20-latek. . Woydyłło chętnie cytuje znanych badaczy, a Freund wydaje się jej idolem. Z tej niesamowitej książki dowiedziałam się wielu nowych rzeczy o tej podstępnej chorobie. Oczywiście jako najważniejszy krok w walce z depresją uważa ona wizytę u psychiatry w celu wdrożenie profesjonalnego leczenia farmakologicznego i terapii. Jednak wspomagająco do tego zaleca ruch i otaczanie się przyjaciółmi i rodziną. Nie poleca suplementacji bez konsultacji z lekarzem i bez wcześniejszych badań. Neguje psychiatrię dziecięcą, bo psychiatria sama w sobie oznacza leczenie farmaceutyczne. Zaleca zajmowanie się rozwiązywaniem bieżących problemów, a nie rozpamiętywaniem przeszłości. Zaskakujące dla mnie, bo wizyta u psychoterapeuty zazwyczaj opiera się na wspominaniu i analizowaniu okresu dzieciństwa. Dla niej jest to niepotrzebną stratą czasu i przedłużeniem rekonwalescencji. . Ta książka różni się od innych poradników tym, że zawiera konkretne rozwiązania problemów, a nie jedynie czcze gadki. Jak pomóc osobie z depresją czy współmałżonkiem trwającym w uzależnieniu? Pani Ewa ma na to mądre i sprawdzone rady. Jak budować więzi z nastolatkiem? Czym jest rezyliencja i dlaczego ten termin jest tak ważny w budowaniu naszej odporności psychicznej? Zakres poruszanych zagadnień jest tak szeroki, że każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo podoba mi się też okładka - mam nadzieję, że w wieku pani doktor będę wyglądać tak pięknie i dostojnie. I będę tak bogata w mądrość życiową, jak ona. Bardzo, ale to bardzo polecam wam ten poradnik i ogólnie wywiady z panią Ewą. Na YT kanale SKRAWKI pojawiła się niedawno rozmowa z panią Ewą. W najbliższym czasie planuję obejrzeć. Podoba mi się jej podejście do mężczyzn, mówi prawdę o nich, nie boi się powiedzieć głośno, o czym myśli wielu z nas. . Oczywiście nie jest tak, że zgadzam się ze wszystkim, co mówi Woydyłło. Ona wybaczyłaby zdradę, ja nie byłabym tak łaskawa. Aczkolwiek muszę wam powiedzieć, że to jeden z lepszych poradników, jakie miałam okazję ostatnio przeczytać. Konkretny, pełen przykładów z życia wziętych, napisany w formie rozmowy dwóch życzliwych sobie osób, z których każda dużo wyniosła. Mogłabym o nim opowiadać i opowiadać, ale nie mogę przecież odbierać wam radości z czytania. Nabywanie wiedzy to wspaniałe doświadczenie. Oczywiście, to co charakteryzuje poradniki Zwierciadła to zamiłowanie do przesadnych feminatywów - tu poznałam kolejne śmieszne słowo, a mianowicie „kierowczyni”. Kto wie, co ono oznacza? Bo moja mama, gdy ją zapytałam, nie do końca wiedziała. Jednak nie jest ona tak nowoczesną seniorką, jak pani doktor Woydyłło. Książkę bardzo wam polecam. . Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję @wydawnictwo_zwierciadlo
ogólnie super, bardzo życiowa psychologia ale rozdział o związkach był dziwny, no i niestety też myślę że nie każdy ma tyle siły co autorka by tak twardo iść przez życie (a szkoda)
Na początku takie lekkie psychologiczne i całkiem wciągające, ale przy 4. rozdziale o związkach zaczęłam czuć cringe nie do pokonania i resztę książki przekartkowałam. Rozmowy z p. Beata Pawłowicz były aczytalne, może przez mój wiek - dużo stereotypów i np. stwierdzenie p. Beaty, ze mówienie partnerowi że jesli pojedzie ze mną do Pragi to zrobię mu pierogi to manipulacja… agrrr ale może to oznacza że moja/nasza rzeczywistość już po prostu wygląda inaczej 🙏🏻
Widać tu wyraźne uprzedzenia wobec mężczyzn. Wiele wypowiedzi opiera się na stereotypach i przestarzałych informacjach, a spojrzenie na niektóre tematy jest dość powierzchowne. Na plus – kilka rozmów było ciekawych i trafnych.
Zaczęłam czytać tę książkę pozytywnie nastawiona po poprzedniej tej autorki..., ale im dalej tym bylo więcej rzeczy, które powodowały moją niezgodę i po skończeniu stwierdzam, ze moglam jej nie czytac.
Słuchałam podcastu z p. Ewą Woydyłło i nie porwał mnie - nie przesłuchałam go do końca więc postanowiłam dać drugą szansę tej książce w formie audiobooka. Nie była to przełomowa książka, raczej traktowała o podstawach zdrowia psychicznego, o których już dawno wiedziałam ale wychodzę z założenia, że są to rzeczy które warto przypominać w kółko i do skutku, szczególnie w dzisiejszych czasach. Przyjemnie się słuchało, mimo, że nie dowiedziałam się niczego nowego to książka skłaniała do refleksji. Cieszę się, że p. Ewa subtelnie podkreślała naturalne metody dbania o zdrowie psychiczne nie dementując tym samym farmakologii. Chociaż nie było to powiedziane wprost to ciekawy był fakt, że autorka zdawała się stać po stronie nurtu poznawczo-behawioralnego, podnosząc że szczegółowa analiza przeszłości w psycho dynamicznym nie zawsze nam sprzyja. Rozwinęła ciekawe argumenty. Polecam, szczególnie w formie audiobooka przy okazji “głupich spacerów dla głupiego zdrowia psychicznego” :)
Przeczytałam 1/3 i chyba szkoda mojego zdrowia psychicznego na resztę. Czytam o tym, że Polacy to naród smutasów, jesteśmy rozleniwieni, bo kiedyś to były prawdziwe problemy, a teraz to przesadzamy nazywają wszystko problemami. O tym, że powinniśmy otaczać się ludźmi, którzy mają pozytywne nastawienie (które w zasadzie wystarczy, żeby mieć dobre życie). Jest moda na depresję, więc wszyscy ją mają, a wystarczy dzienniczek wdzięczności. W dodatku jak matka ma depresję to choruje cały dom, bo panuje ponura atmosfera. W dodatku przejmują to dzieci. Gdybym czytała to będąc matką w depresji (np. poporodowej) to chyba bym się kompletnie załamała. Książka pełna stereotypów, generalizacji. W porządku - pozytywne nastawienie ma znaczenie, ale raczej nie dochodzi się do niego podejściem „przesadzasz”, „inni mają gorzej” albo „wybierz się na spacer”. Z tej książki płynie taki przekaz.
Nie podobała mi się ta książka. Doceniam kilka myśli z niej i ogólny przekaz - inny głos, trochę pod prąd współczesnego podejścia do dobrostanu - ale to nie była książka dla mnie. Wiele razy nie zgadzałam się z autorką. Czasami miałam wręcz poczucie, że już nie wypada tak mówi, tak pisać o pewnych zjawiskach. A przede wszystkim utwierdziłam się w przekonaniu, że książki - wywiady, szczególnie na tak różnorodne tematy, po prostu nie są dla mnie. Wolę jeden, pogłębiony wątek, niż wiele różnych, trochę przez to powtarzających się, ale też tylko dotkniętych.