Spacer brzegiem morza przywołuje wspomnienia. Czy warto wracać do tego, co było?
Gaja, znana podróżniczka i blogerka, przyjeżdża do rodzinnego Trzęsacza. Mimo że to trudny powrót, stara się cieszyć z tego, że jest wśród tych, którzy ją kochają.
Dominik założył rodzinę. Wraz z żoną prowadzi nadmorski pensjonat, choć przecież nie tak wyobrażał sobie swoje życie zawodowe.
Spotykają się przypadkiem na plaży. Nie widzieli się od wielu lat, chociaż kiedyś, gdy dopiero wkraczali w dorosłość, byli nierozłączni i planowali wspólną przyszłość.
Czy warto wracać do tego, co dawno minęło, i stawiać na szali poukładane życie rodzinne? Czy prawdziwe jest powiedzenie, że stara miłość nie rdzewieje? Czy raczej, że przeszłość to zamknięty rozdział?
Agata Przybyłek zabiera nas do nadbałtyckiego Trzęsacza i snuje opowieść o tym, co w życiu jest tak naprawdę ważne, a co gubi się w codziennej rutynie.
Absolwentka psychologii na Uniwersytecie Gdańskim, w przeszłości dziennikarka portalu rodzicielskiego. Debiutowała w 2015 roku, gdy tworzenie fabuły pełnej miłosnych perypetii i zaskakujących żartów potraktowała jako autoterapię. Od tamtej pory ukazało się ponad dwadzieścia książek jej autorstwa, a kolejne humorystyczne serie podbiły serca (i półki!) polskich czytelniczek.
Pisze głównie powieści obyczajowe oraz komedie romantyczne. Z tymi pierwszymi trafia szczególnie do tych czytelniczek, które – podobnie jak sama autorka – uwielbiają prozę Nicholasa Sparksa. Z jednej strony Agata Przybyłek uwielbia bawić i sprawiać, by jej książki pomagały oderwać się od problemów dnia codziennego, a z drugiej chętnie porusza tematy społeczne i przemyca do książek swoją wiedzę psychologiczną. Najbardziej jednak lubi pisać o miłości, która jest głównym motywem charakteryzującym twórczość pisarki.
Mieszka w małej miejscowości nieopodal Szczecina z mężem oraz psem Emmą – owczarkiem niemieckim. Uwielbia przesiadywać na werandzie swojego domu i wymyślać kolejne historie, choć – jak podkreśla – każda z jej fabuł przynajmniej w niewielkim stopniu musi być zainspirowana prawdziwym życiem.
5⭐ Cudowna książka, wzruszająca która daje domyślania. Pozwala docenić małe rzeczy. Warta przeczytania. Historia Gaji i Dominika trafia w serce i pokazuję jak życie jest przewrotne. Powinniśmy doceniacie każde chwilę i ludzi których mamy wokół siebie.🫶
,,Ostatni zachód słońca” niby każdy wiec co te słowa oznaczają ale czy zawsze chodzi tylko o piękny widok ?
Długo myślałam nad tym co napisać o tej historii. Pięknej a zarazem bolesnej. Nigdy główna bohaterka nie była tak blisko mojego serca. Dlaczego ? Bo wiem jak żyje się z nieuleczalna chorobą neurologiczną. Gdy czytam to co czuję Gaja czułam jakby autorka siedziała w mojej głowie. Ten strach o przyszłość, o to jak niedowład będzie postępować i co zrobi z moim ciałem i życiem jest okropnie paraliżujący. A świadomość tego,że nie ma lekarstwa które może Ci pomóc dodaje tylko tych złych myśli w mojej codzienności.
Gaja to młoda i ambitna podróżniczka i blogerka, która odniosła spory sukces zawodowy. Chociaż nigdy nie planowała powrotu na stałe do swojego rodzinnego Trzęsacza, sytuacja jednak zmusza ją do zmian które w jej życiu są nie uniknione. Jej dawny chłopak z nastoletnich lat Dominik,który wraz z żoną i dziećmi także mieszka w tej nadmorskiej miejscowości prowadzi pensjonat, chociaż inaczej widział swoją zawodową przyszłość. Spotykają się po 12 latach przypadkowo na plaży. Czują łączącą ich nadal więź lecz także dystans po tym gdy widzieli się po raz ostatni.
Przeszłość wchodzi w ich życie lecz czy główni bohaterowie pozwolą na to by się rozgościła na dobre i zmieniła ich przyszłość ?
Agato, dziękuję raz jeszcze za tą historię. Za te emocje,łzy które nawet teraz gdy piszę to wszystko płyną po policzku. Za trudny temat który poruszyłaś choroby ale także tej rutyny która nie raz niszczy zbyt wiele. Tak bardzo poczułam się zrozumiana w tej powieści i emocjach, które nie raz są zbyt duże i ciężkie dla osoby która to przeżywa na codzień.
"Jeszcze nigdy nie płakałam tyle razy podczas pracy nad książką" – tak w posłowiu pisze Agata Przybyłek. I rzeczywiście, historia Gai i Dominika porusza czułe struny, wzrusza i skłania do refleksji – nad miłością, kruchością istnienia i tym, co naprawdę jest ważne. "Ostatni zachód słońca", czwarta część serii, to słodko-gorzka opowieść z szumem morskich fal w tle – podróż do urokliwego Trzęsacza. To właśnie tam, na plaży, krzyżują się ponownie ścieżki Gai i Dominika. Ona, znana podróżniczka, skrywa bolesną tajemnicę. On, mąż i ojciec, zagubił się w codziennej rutynie. Wspólny spacer brzegiem morza przywołuje wspomnienia i budzi dawno uśpione uczucia... Czy prawdziwa miłość zdarza się tylko raz? Czy warto wracać do tego, co było kiedyś?
Agata Przybyłek z wrażliwością pisze o uczuciach, związkach, życiowych wyborach, przewrotności i kruchości życia. W nadbałtyckiej scenerii kreśli historię kobiety i mężczyzny, którym los daje drugą szansę – może na miłość i nowy początek, może na rozliczenie z przeszłością i pożegnanie. Dużo jest w tej powieści smutku – bo Gaja musi zmierzyć się z czymś wyjątkowo trudnym. Ale nie brakuje też nadziei i czułości. "Ostatni zachód słońca" przypomina, że życie nie trwa wiecznie – i nie sposób cofnąć wskazówek zegara. Że warto dzielić je z ludźmi, których kochamy, doceniać każdą chwilę – bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejny dzień. Niespieszna, refleksyjna i chwytająca za serce opowieść o rodzinie, miłości, przebaczeniu, pożegnaniach oraz tym, co najważniejsze, najcenniejsze. O ostatnich zachodach słońca, ostatnich pocałunkach, ostatnich słowach...
Czytając pierwsze strony, wiedziałam, że będzie to trudna lektura. Nastawiłam się na to, ale i tak uroniłam wiele łez, bowiem historia Gai jest po prostu smutna. Nie ukrywam, że wiele razy zdarzało mi się czytać pobieżnie rozdziały, bo gdzieś tam trochę czułam się znużona, ale jednak przez większość czasu byłam zadowolona z lektury, która z resztą jest bardzo życiowa.
Może czasami też coś mnie tam denerwowało w zachowaniu bohaterów, chyba najbardziej u Gai, ale przymykałam oko.
Co nie zmienia faktu, że pomimo całego tego smutku, lektura mi się podobała. Sięgnęłam też po nią ze względu na osadzenie fabuły w Trzęsaczu, bowiem w tym roku urlop spędziliśmy właśnie nad morzem i byliśmy też w tej miejscowości. Z tej serii czytałam chyba jeszcze pierwszą książkę, ale jeśli dobrze pamiętam, to mojego serca nie zdobyła.
Opowieść o tym, jak kruche potrafi bywać życie. Jak warto czerpać garściami z każdej chwili, która nam się przydarza. O pierwszej miłości, która powraca w najmniej spodziewanym momencie. O wyborach, które czasem okazują się tak trudne i skomplikowane...
Wzruszająca to była książka. Z początku wydawało mi się, że będzie ona bardzo przewidywalna, ale nie do końca taka się okazała. Niestety nie obdarzyłam sympatią Gai. Poznając jej przeszłe czyny, traciła ona w moich oczach. Mimo to równocześnie bardzo jej współczułam. I życzyłam pozytywnego finału.
Zachowania bohaterów nieraz mnie irytowały, szczególnie pod koniec (zmienność uczuć jednego z nich). Niemniej była to historia, która zapewniła mi emocje, która mnie wciągnęła i która po zakończeniu wciąż siedzi w mojej głowie...
Myślę, że warto ją polecić. Na pewno skłoni do wielu refleksji.