Powieść, która wyprzedziła swój czas. Teraz w nowej odsłonie, po raz pierwszy jako odrębna książka.
Paweł Kostrzewa zajmuje się projektowaniem sensu życia dla milionów ludzi. W końcu i on traci poczucie sensu. Czy z fikcji, które sam produkuje, mogą się zrodzić wartości absolutne?
Jak uratować się przed nihilizmem, gdy wszystko jest płynne – świat, człowiek, język, wartości?
Bo przecież – coś musisz robić, kiedy nie musisz robić niczego. To ciężka praca – najcięższa! – wymyślać i nieustannie aktualizować repertuar sensów życia. Może być kolor bluzki. Może – miecz z bonusem do atrybutów. A może – system metafizyczny.
Ta gra nie ma reguł, a jednak gramy w nią nieustannie. Linia oporu, posługując się językiem i tradycją gier komputerowych, wprowadza nas w realia gry w człowieka.
Człowiek istnieje dzięki granicom: to jeszcze jest człowiek, a to już nie. Ograniczenia zmuszają nas do walki, do wysiłku myśli i woli. Owe linie oporu stanowią fundamenty kultury, warunek wszelkich ambicji, ideałów. Szczęścia.
Technologia je usuwa, jedną po drugiej. Technologia pozwala człowiekowi kształtować się według woli. Więc już nie biologia stanowi człowieka, lecz kultura, moda. Linie oporu tworzą się i zanikają. Raz modne jest mieć płeć i być śmiertelnym, a potem – na odwrót.
Pierwotnie Linia oporu ukazała się w 2010 r. jako część tomu Król Bólu. Nowe samodzielne wydanie zawiera wstęp autorstwa Jakuba Stokalskego, uznanego twórcy gier.
Jacek Dukaj is one of Poland’s most interesting contemporary prose writers, whose books are always eagerly anticipated events. Dukaj studied philosophy at the Jagiellonian University. He successfully debuted at the age of 16 with a short story Złota Galera (Golden Galley). He is known for the complexity of his books, and it is often said that a single short story of Dukaj contains more ideas than many other writers put into their books in their lifetime. Popular themes in his works include the technological singularity, nanotechnology and virtual reality, and because of this his books often can be classified as hard science fiction.
Szanuje i doceniam. Być może to najpoważniejszy artystycznie tekst opisujący kondycję człowieka – przefiltrowaną przez technologie, lifestyle i wpływ branży gier widziane z poziomu meta – XXI wieku?
Tam, skąd Dukaj wracał w 2010 roku, my jako społeczeństwo (rynek, świadomość społeczna) dopiero zmierzaliśmy. Znamienne, że już na tym etapie Dukaj konstruuje i obudowuje diagnozy, które przyjdą do nas dopiero w dekadę później, w książkach Fishera (“Realizm kapitalistyczny”) czy Hana (“Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje”). A umówmy się, 2010 rok to nie jest jeszcze ten poziom potrzeby wytwarzania sensów skorelowanej z epizodami depresyjnymi (u bohaterów Dukaja to stan zgejdżowania i zgęstnienia nolensum). Tak naprawdę, wedle wielu statystyk, dopiero od roku 2010 fala problemów mentalnych przybiera na sile, peak (na ten moment) osiągając podczas pandemii.
Nie dziwi mnie też to, że Dukaj po “Linii oporu” milknie prozatorsko. Znalazł się on w tej samej ślepej uliczce, w której lata wcześniej utkną Lem (chociaż ten jeszcze finiszował, ale powieścią pod znamiennym tytułem “Fiasko”) po napisaniu “Golema XIV”. Jak napisać o superkomputerze, sztucznej inteligencji, która osiąga wyniki w testach IQ dalece przewyższające człowieka? Siłą rzeczy kieruje się ona inną logiką, innym kojarzeniem i analizowaniem niż człowiek. Stąd paradoks, bo pisarz sam nie może złamać założenia, które przed sobą stawia i nie jest w stanie języka takiej inteligencji oddać. Lem podejmuje tę próbę, ale potem milknie, dochodząc jakby do ściany filozoficzno-językowego problemu. Skoro dalej już pójść nie można, bo ogranicza nas człowieczeństwo, nie ma sensu pisać. U Dukaja tą ślepą uliczką jest skrajna względność, wyrażona w obalaniu kolejnych linii oporu strukturyzujących nasze życia (religia, rodzina, biologia, ekonomia) i zrozumienie, że każda z tych rzeczy jest jedynie pochodną, relatywnej i względnej, kultury. Tym sposobem tworzy się paradoks. Z jednej strony chcemy kwestionować linie oporu, bo one zabierają nam wolność i z perspektywy meta są arbitralne; z drugiej, wolność absolutna nie jest czymś czego możemy realnie chcieć.
“Wyobraża sobie życie ludzkie jako przestrzeń fazową wszystkich możliwości duszy i ciała. Człowiek absolutnie wolny jest w niej nieodróżnialny od człowieka absolutnie pustego: bez właściwości, bez charakteru. Każdy czyn i każda myśl jednakowo prawdopodobne”.
Skoro więc każdy tekst, jest tylko przygodnym wyzwaniem, owszem oporującym, ale kompletnie względnym, a co za tym idzie, mało znaczącym pośród sumy informacji, to po co go pisać?
Inna rzecz, że przez “Linię oporu” się brnie, a to ze względu na język. Dukaj stosuje różne stylizacje, dostosowuje je do tematów rozdziałów, modelując tym samym narrację. To nie jest tekst łatwy i przyjemny, ale jednocześnie taki, który polszczyznę ubogaca, przesuwa granice, tworzy nowe metafory i słowa, splatając ściśle formę z treścią.
Nooo naprawdę... Pan Dukaj nie brał jeńców, kiedy zapuszczał się z maczetą w głąb swojego "kreatywu".
Bardzo trudna lektura. Po brzegi wypełniona nowomową i neologizmami. I nie wiadomo jak to czytać! Czytasz mało, po kilka stron - ciężko wpaść w rytm i osadzić się w zamysłach autora. Czytasz dużo to lasuje się głowa od nadmiaru wymagającej treści i toczących się za nią myśli.
Nie chcę mówić, że jestem za głupia na tę książkę... ale no trochę tak jest ;D Będę do niej wracać, może za kilka lat okaże się przystępniejsza i otworzą się przede mną nowe ścieżki.
Na pewno warta jest uwagi, bo porusza mnóstwo społecznych tematów (wiara, depresja, relacje rodzinne, płciowość itp.) Przeważnie przekaz jest bardzo fast foodowy, co stanowiło dla mnie dodatkową trudność, ale dobrze oddało kondycję człowieka w technologicznym świecie. Słowa i myśli rzucane w eter, wystrzelone z kałacha. Szybko i byle jak. Rozmowy i relacje na pół gwizdka, bycie w teraźniejszości na pół gwizdka, cele, plany, wizja siebie. Wszystko jakieś takie rozgrzebane kijem i zostawione czytelnikowi tak, by nauczył się to czytać.
Słyszę dużo zachwytów nad tą książką, ale mało osób mówi, że czyta się ją naprawdę trudno. Pisana w specyficzny sposób - inaczej budowane zdania, częstotliwości akapitów, nowomowa - kiedy dzieje się w „nowym świecie” („w duchu”), inaczej kiedy na krótkie momenty wracamy do „gnoju”, czyli normalnego świata, inaczej kiedy wchodzimy w „szlaje”.
Poza tym, to może nie wyglądać tak, że siądziesz wieczorem z książką żeby się odprężyć w tradycyjnej opowieści gdzie będziesz stopniowo wprowadzany w jej świat. Nie, zostajesz tam wessany bez rozdziału „concerning hobbits”, który stopniowo by wyjaśnił o co chodzi. Dostajesz na twarz od razu wszystko, czego nie rozumiesz i albo się na to godzisz albo nie. Wstęp w nowym wydaniu oczywiście był bardzo pomocny, co nie zmienia faktu, że pomysł na takie pisanie i jego realizacja był dla mnie naprawdę szokujący. I to zrobiło na mnie tak samo duże wrażenie jak sama koncepcja opisywanego świata.
A doprowadził mnie tam ostatni wywiad Dukaja u Patrycjusza Wyżgi i właściwie to cieszę się, że obejrzałam go przed lekturą.
A trzecie zaskoczenie, to fakt że ten tekst ma 14 lat. I jak bardzo jest profetyczny.
Książki Dukaja są trudne i trzeba mieć naprawdę dużo skupienia, aby docenić jego literaturę. Tak jest również w tym przypadku, chociaż świat jest tutaj trochę przyjaźniejszy – głównie dlatego, że już na początku orientujemy się (lub zauważamy), że są dwie rzeczywistości. Polecam, ale przypomnę: Dukaja nie można czytać, będąc zmęczonym intelektualnie.
Dukaj’s books are challenging and demand a great deal of focus to fully appreciate his writing. That’s true in this case too, although the world here is somehow more approachable—mainly because, from the very beginning, we notice (or pick up on) that there are two realities. I recommend this book, but let me remind you: you can’t read Dukaj when you’re intellectually tired.
Wybujale, ale całkiem trafnie przewiduje wpływ technologii i mediów na ludzi. Niestety przez to ciężko się czyta, bo nie potrafią się wysłowić, mówią połówkami zdań i dodają angielskie wstawki (co widać w prawdziwym życiu). Niesamowite, że książka była wydana w 2010, bo jest tu opisane coś jakby instagramo-tiktok tylko, że w VR.
Jacek Dukaj przygotowuje nas do życia w komforcie, w ekstremalnym świecie pozbawionym wartości i celu. Życia, które być może spędzamy już teraz – w szlajach i plajach, marnując godziny na bezsensowne gry (czy naprawdę potrzebne było te 100 godzin spędzone przed ekranem?).
“Prawdziwe życie człowieka jest życiem ducha, a nie psów krów małp myśliwych rolników.”
Ostatnie lata przyniosły lawinę zmian społecznych. Psy wożone w wózeczkach, kryzys dzietności, społeczeństwo zmęczenia, wszechobecna transparencja i pornografia. Wszystko, czego chcesz, jest w zasięgu czterech kliknięć, ale jednocześnie wszystko, czego naprawdę potrzebujesz, wydaje się być przez społeczeństwo przerostu ambicji pogardzane.
“Co z tego, że dzielicie krew i wspomnienia, skoro nie masz z nimi o czym rozmawiać, rozeszliście się w inne dusze, inne astronomie i królestwa.”
Ile jesteś w stanie zapłacić czasu, pieniędzy, zdrowia, by choć na chwilę poczuć się potrzebnym i kochanym? Czy potrafisz wybaczyć bliskim? Czy umiesz z nimi rozmawiać?
“Rozmawiają a ~rozmawiają. Kochają się, a odgrywają codzienny teatr małych gestów w celu utrzymania spójności, większego dobra, samospełnienia. Pierwszy kęs o wielkim głodzie, a drugi ~kęs.”
Podróże z Dukajem to podróże pełne ekscytacji i cierpienia. Gdyby tylko miał wyczucie Reymonta czy Żeromskiego – gdyby w swoich bohaterów tchnął boski pierwiastek, pozwolił im naprawdę płakać, cieszyć się i kochać, zamiast czynić ich jedynie awatarami. Może takie chwile można odnaleźć w Lodzie albo w Innych pieśniach?
“Jestem realnością twardszą niż grawitacja. Jestem jej granicą, jej kamieniem, bólem zęba, wschodem Słońca i drapieżnikiem nad kołyską.”
“Spójrz na dzieci. Są bezpieczne, bo nikt jeszcze im nie mówił, że prawda, idea, absolut nie może się zmieniać. Są bezpieczne, grają. W dowolnym płynnym i rozchybotanym świecie budzą się o poranku gotowe znaleźć od nowa tysiąc jeszcze radośniejszych celów życia.”
Nie mogłem powstrzymać się od wstawienia tych wszystkich cytatów. Chciałbym je zapamiętać. Chciałbym mocniej żyć i bardziej pamiętać. Chciałbym pamiętać, kolory, muzykę, uśmiechy, odruchy i zapachy. Chyba ten stan pośredni nie ma sensu.
Pokonałeś wszystkie przeszkody. Osiągnąłeś ostatni level. I co teraz? Co Ci pozostało? Tylko nieskończony bezcelowy otępiający śmiertelnie nudny GRIND
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Książka niełatwa, nierówna i prorocza.
Niełatwa, bo pełna neologizmów (gejdżowanie jako zmienianie nastroju na życzenie, plaje i szlaje jako pasywne i aktywne formy rozrywki, wszechobecne nolensum jako stan bezcelowości i marazmu), nawiązań kulturowych (piaseczniki, moria, bożątka, proteusz - czyli fuzja światów George'a R.R. Martina, J.R.R. Tolkiena, Andrzeja Sapkowskiego i greckiej mitologii) oraz metaforycznego języka dopasowanego do treści poszczególnych rozdziałów.
Nierówna, bo najciekawsze rozdziały o utracie ciągłości i porozumienia (z rodziną, przyjaciółmi z dzieciństwa, religią) oraz utracie motywacji do jakiegokolwiek działania w świecie pozbawionym przeszkód przeplata z gorszymi przedstawiającymi meta-światy, gry i misje mające unicestwić wszechobecną nudę.
Prorocza, bo pomimo wydania w 2010 roku, tylko zyskała na swej aktualności. Co prawda, rzeczywistość, w której to świat wirtualny staje się dalece ważniejszą przestrzenią do przeżywania codzienności, a wszelkie problemy ludzkości są rozwiązane nie (?) jest nam jeszcze dana, ale czy w obliczu postępów na polu sztucznej inteligencji (coraz więcej CEO firm technologicznych mówi o horyzoncie 3-5 lat na osiągnięcie AGI) czy obliczeń kwantowych jest odległa? Przeplatanie się wrażeń ze światów rzeczywistego i wirtualnego (doznania zmysłowe vs. utwory muzyczne (soundtracki), memy, informacji znalezionych w sieci) zdaje się tylko przyśpieszać.
Powszechnie porównuje się Dukaja jako drugiego Lema. On większym wizjonerem jest od Lema. To nie drugi Lem, to pierwszy Dukaj ;)
Pierwotnie jako mikro powieść w antologii Król Bólu, Linia Oporu doczekała się osobnego wydania.
Interesujący utwór, chociaż przy tym Perfekcyjna Niedoskonałość jest bardzo konserwatywna ;)
Tekst jest podany w bardzo ciężkostrawnej formie, opisałabym to jako taki dziki strumień świadomości w umyśle człowieka z XXII wieku. Miejscami czułam się jak sześcian, który wpadł do czwartego wymiaru przestrzennego i nie wie na co patrzy.
Doskonała przedmowa ("Początek układu współrzędnych") jest dla mnie trochę osobnym dziełem. "[...] wszystko go ciekawi, wszystko go cieszy, ze wszystkiego rosną cuda, baśnie, krainy przygód i skarbów. [...] Budzą się i zasypiają ku nieskończoności nieodpartych cudów.''
Jak zauważają czytelnicy, kopalnia ciekawych i mądrych cytatów. Przytoczę jeden z nich, jak dla mnie świetnie opisujący obecny świat utopiony w fast newsach i wszechobecnej short formie: ''Jak nie zamkniesz głowy, wwieje ci do snów śmietnik wszechświata.''
Jaki jest sens życia, jeżeli nic nie musimy a możliwości są nieskończone? Relacje międzyludzkie? Religia? Wola innych? Content z naszych mózgów? Kiedy życie jest teatrem (grą wideo?) czy cokolwiek ma znaczenie? “Tym różni się szlaja [gra] od gnoju [rzeczywistości], że w gnoju nie masz żadnych bossów do ubicia, żadnych questów do zaliczenia. Nie można wygrać i nie można przegrać.” Czy w świecie ciągłej zmiany, gdzie: “Nic NIE ISTNIEJE. Wszystko SIĘ STAJE.” jest cokolwiek, co można uznać za stały cel?
A co jeśli nie tylko świat=gra? Czy człowiek jest grą, a życie zbitką fantazji? “Człowiek przyszłości pocznie się nie z genetyki czy cybernetyki, lecz z szalonych fantazji pijanego pisarza.”
Mieszane uczucia. Z jednej strony to jest Dukaj, Biorcą jego książkę do ręki, przyjmujesz, że musisz wejść w świat, poznać język, zorientować się o co chodzi.
Ta książka jest trudna w czytaniu. Nie w odbiorze, nie w zrozumieniu przesłania, ale po prostu w czytaniu.
Przyjmuje, że taka jest przyjęta przez autora forma przekazu, ale nie szykujcie się na łatwą lekturę. Raczej mozolne przechodzenie i odbudowywanie w głowie świata/ów, bohaterów, orientowanie się gdzie jesteś, czy to "gnój" czy "szlaja" i co z tego wynika.
Te -2 dwie gwiazdki to za trudność czytania, bo sam temat i problemy w książce jest ciekawy i ważny. Ale wysiłek na przebrnięcie przez to nie jest mały
To była jedna z najbardziej chaotycznych ciężkich książek do przejścia jakie czytałam.
Mam wrażenie że połowy nie zrozumiałam xD
Jest to napisane w tak chory ale zabawny i nowatorski sposób że należą się oklaski dla Dukaja bo god damn to jest mocne i nie przypomina niczym typowej książki fabularnej.
Mimo przytłoczenia jakie czułam w trakcie czytania ogólnie oceniam ją mega dobrze, bo to nie wina książki ze mam za mały mózg xD
Bardzo subiektywnie, najlepsze scifi w jakie się kiedykolwiek wgryzłem. Z założenia nieco dystopijna opowieść, dla mnie - kamień węgielny świata w jakim chciałbym żyć.