Fanka podcastów true crime na tropie zbrodni sprzed lat.
Śmierć, której nikt nie zauważył.
Gdy trzynastolatka z biednego domu znika, mieszkańcy Brzózki, małej mazurskiej wioski, uznają to za ucieczkę. Swój błąd odkrywają dopiero piętnaście lat później, gdy przypadkowy turysta znajduje ciało dziewczyny w okolicznym bagnie.
Kobieta, która szuka prawdy.
Stefania powraca do rodzinnej wioski wkrótce po tym, jak znaleziono ciało Martyny, jej szkolnej przyjaciółki. Nigdy się nie przyznała, że tamtej feralnej nocy obiecała Martynie, że uciekną razem. Teraz, sfrustrowana brakiem skuteczności policji, zagubiona w życiu, postanawia wszcząć własne śledztwo.
Wieś huczy od plotek i domysłów. By włączyć się w tę społeczność, do której nigdy tak naprawdę nie należała, Stefania postanawia skorzystać z pomocy sąsiada, niespełnionego artysty. Nietypowa para wpada na pewien trop…
Mika Modrzyńska jest autorką bloga, pisarką, a przede wszystkim zapaloną podróżniczką. Sama pisze o sobie „jestem profesjonalnym poszukiwaczem magii, miłośniczką chmur i przeogromną fanką lodówek, a raczej ich zawartości. Moim życiowym celem jest znalezienie szczęścia. Och, i zostanie pisarką. Bestsellerową pisarką, tak gdzieś na półce z J.K. Rowling”.
Autorka urodziła się w roku 1994, pochodzi z małej wioski na Mazurach. Studiowała lingwistykę stosowaną (spec. angielski i rosyjski) na UKW w Bydgoszczy. Uwielbia uczyć się języków obcych, co prawdopodobnie wiąże się z jej miłością do podróżowania. Mika po raz pierwszy wyjechała za granicę w 2016 – na wymianę studencką do Niemiec. Od tamtej pory jest w ciągłym ruchu. Mieszkała także w Portugalii, USA i Hiszpanii, a oprócz tego zwiedziła kilkadziesiąt innych państw. Obecnie mieszka w Nowej Zelandii – to dlatego właśnie tam toczy się akcja jej debiutanckiej książki. Na blogu alecojak Mika opisuje między innymi swoje podróże, zachęca do zwiedzania świata w pojedynkę i opowiada o sprawdzonych sposobach na tanie podróżowanie.
Lekki kryminał, dobry na początek z gatunkiem, z całkiem ciekawą fabułą, w której towarzyszymy bardzo specyficznej bohaterce w amatorskim śledztwie.
Po 15 lat od zaginięcia odnaleziono ciało trzynastolatki. Martyna była przyjaciółką Stefanii, kiedy więc kobieta wraca z Kanady, stawia sobie za punkt honoru odnalezienie osoby odpowiedzialnej za zamordowanie bliskiej jej dziewczyny (zwłaszcza, że sama nie wie, co chce robić ze swoim życiem).
W trakcie fabuły poznajemy wiele smaczków z przeszłości Stefanii oraz jej przyjaciółki, obserwujemy zmagania z prowadzeniem śledztwa na własną rękę (i przy okazji luk w działaniach policji), dostajemy trochę (raczej szeroko znanych) ciekawostek z zakresu true crime.
A dodatkowo bardzo przyjemnie podglądało mi się rozwijającą się powoli relację między Stefanią i Wincentym! 😊
Zabrakło mi czegoś przy końcówce – może jakieś fragmenty z przesłuchań albo (żeby wyszło jeszcze ciekawiej) transkrypcji podcastu o sprawie Martyny!
Ja bawiłam się dobrze i sądzę, że taka dość lekka forma będzie świetnym wyborem na początek z kryminałami!
Stefania jest trudną bohaterką, ze swoimi wszelkimi dziwactwami. Z drugiej strony, kto z nas nie ma własnych?
Bardzo polubiłam tworzącą się relację pomiędzy główną bohaterką, a Wincentym.
Brakowało mi czegoś przy końcówce. Wszystko się rozwiązało i ucięło, a ja potrzebowałabym więcej. Może jakiegoś dodatku odnośnie zakończenia śledztwa przez policję? Kilka słów z przesłuchania?
Jak już przysiadłam do książki, to skończyłam ją całą na raz, bo byłam ciekawa do czego zaprowadzi Stefanię śledztwo.
Co mi przeszkadzało to mocno wybijający się alkohol. Nawet Stefania w pewnym momencie stwierdza, że go dużo i czy nie zostanie alkoholiczką, ale dla sprawy warto. Naprawdę niefajne.
Przyciągnął mnie tytuł. Przeczytałam pierwsze zdanie z opisu i tyle. Zero pojęcia co to, zero oczekiwań. Około 7% książki miałam pierwsze wow. A im dalej w las, tym lepiej. Przeczytałam na raz, nie spodziewałam się końca. Trochę zabawna, trochę poważna. W sam raz
Dzisiaj pogadamy o książce, która przyciąga nietypowym tytułem i skrywa świetną, trzymającą w napięciu historię. Lubicie historie true crime?
[ Współpraca reklamowa z @zysk_wydawnictwo ]
Choć tytuł książki jest dość nietypowy, wręcz niespotykany, to historia, którą skrywa, jest wciągająca i trzymająca w napięciu. Jest to pozycja idealna dla wszystkich, którzy lubią kryminały z wątkiem obyczajowym lub chcą rozpocząć swoją przygodę z tego typu powieściami.
Główna bohaterka Stefania wyróżnia się na tle bohaterek, o których miałam przyjemność czytać. Jest ciekawa, wyrazista w nieoczywisty sposób i nie da się jej nie lubić. Z pewnością można się z nią utożsamić, co tylko podkreśla pozytywny odbiór jej postaci. Wincenty, który jest sąsiadem i jednocześnie nieoczekiwanym partnerem w śledztwie, to świetna postać, która w połączeniu ze Stefcią nieraz wywoła uśmiech na waszej twarzy. W dodatku postacie drugoplanowe były niesamowicie barwne i podbijały i tak już dobrze wyczuwalny małomiasteczkowy/wiejski klimat, który otulał jak najlepszy kocyk.
Fabuła sama w sobie jest trzymająca w napięciu. Choć z początku niektórym może się dłużyć (lub nie). Podobało mi się, jak wątek śledztwa przeplata się z życiem w małej wiosce, gdzie wszyscy się znają. Sposób, w jaki główna bohaterka podchodziła do śledztwa, delikatnie podkreślał jej zamiłowanie do true crime, co nadawało wrażenia czegoś niespotykanego. Muszę przyznać, że zwroty akcji dotyczące sprawy i sam finał były bardzo zaskakujące. Moje pokręcone teorie, które powstawały z każdą kolejną stroną, zostały obalone. Oprócz jednej, która okazała się być przykrywką dla prawdziwego mördercy, co niezwykle mnie ucieszyło.
„Poradnik grzebania kotów” to świetna lektura na panujące za oknem zimne wieczory. Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli jeszcze okazję powrócić do Brzózki i spotkać się ze Stefanią i Wincentym.
Współpraca recenzencka z wydawnictwem Zysk i S-ka. W przeszłości uwielbiałam czytać kryminały i potrafiłam pochłaniać je w jeden dzień. Jakoś tak wyszło, że na długi czas przestałam po nie sięgać, ale ostatnio zatęskniłam za tego typu literaturą (być może to przez ten jesienny klimat?). Doszłam do wniosku, że to idealny moment, aby znów zacząć czytać powieści z dreszczykiem, a „Poradnik grzebania kotów”, okazał się idealną pozycją na początek. Już sam tytuł jest niezwykle intrygujący i zastanawiałam się, jakie ma on odniesienie do książki. Cóż mogę powiedzieć - kociarze będą z pewnością zadowoleni z częstego występowania kotów w tej pozycji. Szczególne miejsce w moim sercu zajęli Flip i Flap (jakże świetne imiona!). Ale ja tu piszę o kotach, a przecież to zbrodnia jest głównym wątkiem. Autorka już od pierwszych stron stwarza tajemniczy klimat, który utrzymuje się do ostatnich stron książki. Pomimo tego, że akcja była jak dla mnie stosunkowo powolna, to tak obdarzyłam sympatią Stefanię, że z przyjemnością czytałam jej wszystkie przemyślenia, dotyczące sprawy. Jej postać bardzo mnie zainteresowała - poznajemy kobietę, która po piętnastu latach postanawia wrócić do Polski, lecz nie znamy powodu tej decyzji. W dodatku ma ona kilka mrocznych tajemnice z przeszłości, o których dowiadujemy się znacznie później. Dlaczego Stefania ma wyrzuty sumienia z powodu śmierci Martyny? W mojej głowie zradzało się wiele pytań, na które czym prędzej chciałam znać odpowiedź. Jednak, główna bohaterka przede wszystkim próbuje znaleźć swoje miejsce na ziemi, zakończyć toksyczne relacje, a także zrozumieć siebie. Postanawia zrobić bardzo odważny krok i zmierzyć się z trudną przeszłością. Od mieszkańców wioski dowiaduje się wielu istotnych informacji, gdyż w tym miejscu plotkowanie jest nieodłącznym elementem dnia. Życie na wsi zostaje tutaj zobrazowane w niezwykle szczery, a zarazem humorystyczny sposób. W takich okolicznościach Stefania poznaje swojego sąsiada - niespełnionego artystę, Wincentego, który pomaga jej szukać tropów. Ależ ja chciałam, aby w końcu zrodziło się pomiędzy nimi coś więcej, niż przyjaźń! Ta dwójka znacząco różniła się od siebie, zarazem stanowiąc idealny duet. Oczywiście tak jak bohaterowie miałam swoje podejrzenia o to, kto jest mordercą, lecz za wszelką cenę liczyłam, że jestem w błędzie. Gdy już myślałam, że moje domysły okazały się prawdziwe, autorka zaserwowała mi taki zwrot akcji, że byłam w niemałym szoku. Nie do końca podobały mi się motywy, którymi kierował się morderca i oczekiwałam jakichś głębszych wyjaśnień. Pomimo to, podobał mi się duży element zaskoczenia, a przy lekturze świetnie się bawiłam.
♡ Książka opowiada o Stefanii, która wraca do swojego rodzinnego miasta Brzózki, gdy okazuje się, że ciało 15 lat temu zaginionej Martyny zostało odnalezione w pobliskim bagnie (a raczej same kości). Policja zamyka te sprawę, lecz Stefania uważa że to nie sprawiedliwe, więc postania odnaleźć sprawcę śmierci Martyny.
♡ Książka podobała mi się nie mogłam się oderwać czytając ją, bardzo chciałam już się dowiedzieć kto jest sprawcą śmierci Martyny. Momentami książka była po prostu dla mnie nudna. Na początku książka bardzo wciąga, lecz jak już wspominałam w niektórych momentach nudziła mnie. Książka zawierała dużo Plot twistów, nie spodziewałambym się kto stał za zabójstwem Martyny. Stefania jest bardzo dobrze wykreowana tak jak reszta bohaterów. Dziewczyna jest bardzo odważna, miła. Bardzo spodobał mi się motyw gdzie główna bohaterka słucha podcastów True Crime.
♡ Uważam, że książka jest warta przeczytania I bardzo wam ją polecam, szczególnie osobom, które lubią kryminały oraz mroczne historie. Idealna pozycja na jesień!!!
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, ale już teraz wiem, że nie będzie ono ostatnie. Książka mimo, że porusza dosyć trudne tematy, jakim jest chociażby morderstwo, jest napisana w zaskakująco przyjemny oraz klimatyczny sposób. Główna bohaterka wielokrotnie wywołuje niekontrolowane wybuchy śmiechu, chociaż ma również skłonności do pakowania się w niezłe kłopoty, co doprowadza do całkiem dużych skoków ciśnienia. Wykreowanie wszystkich postaci zostało zrobione tak, że czytelnik z każdym kolejnym rozdziałem odczuwa coraz to większą potrzebę poznania ich kolejnych cech charakteru i skrywanych tajemnic. Samo zakończenie dla niektórych może być pewnie z lekka przewidywalne, ale ja muszę przyznać, że byłam nawet zaskoczona tym jak faktycznie się ono potoczyło. Jedynym minusem są dla mnie małe zgrzyty co do drobniejszych szczegółów będących na początku fabuły, jednak uważam, że nie wpływają one znacząco na jej dalszą część.
Poradnik grzebania kotów to czwarta książka Miki Modrzyńskiej, którą miałam okazję dostać w swoje wybredne rączki. Był już erotyk, powieść new adult oraz młodzieżówka fantasy. Jak więc poradził sobie kryminał? Łapcie kawę i zobaczcie sami.
Mam trochę zagwozdkę z Poradnikiem grzebania kotów, bo niby wszystko jest na miejscu, ale jednak powieść choć dobra, to raczej nie znajdzie się w topce moich ulubionych książek autorki. Pierwsza połowa zdecydowanie wciąga: mamy charakterystyczny klimat małej wsi, zagadkę do rozwiązania i pewnego rodzaju rozliczenie się z przeszłością.
Do tego przystojny cieśla-niespełniony artysta, Witkacy i jego ramiona, którymi zachwyca się (na szczęście z umiarem) bohaterka. Stefania jest bohaterką specyficzną, ale metodyczną i myślącą (Pippa Fitz-Amobi vibe), która nieco zagubiła się w życiu i na której zaginięcie przyjaciółmi odcisnęło spore piętno.
Relacja Stefani i Wincentego dodała mnóstwo uroku do książki. Wątek romansowy jest bardzo subtelny, powolny, rozwija się obok głównego wątku fabularneg i szczerze kibicowałam tej dwójce do samego końca.
I choć autorka w nieco inny sposób odnosi się w książce do samego tytułu, mi kojarzy się z nim jeszcze coś innego. Bo przyjaciółka Stefani umarła tak, jak na wsi jeszcze za czasów mojego dzieciństwie grzebało się kocięta. Po cichu, z machnięciem ręki, a nawet jeżeli ktoś coś zobaczył, szybko odwracał wzrok. Kocięta niechciane, pozostawione na pastwę losu, takie, które były problemem. I tutaj ten tytuł uderzył we mnie dość mocno.
Skoro póki co głównie chwalę, to dlaczego książka nie trafi do mojej topki? Przez jej drugą część i rozwiązanie samego wątku morderstwa.
Po skończeniu całości mam dwa dość sprzeczne uczucia: z jednej strony niedosyt, a z drugiej poczucie, że czegoś tu było za dużo. Jestem trochę rozczarowana tym, kto okazał się mordercą Martyny. Spodziewałam się, trochę większego plot twistu. ALE jednocześnie wiem, że statystycznie mordercą zwykle jest właśnie ktoś bliski i autorka bazowała na pięciu prawdziwych sprawach, więc dostałam historię mocno osadzoną w rzeczywistości, taką, która zostawia wrażenie, że to gdzieś kiedyś się wydarzyło (co jest dobrym wrażeniem).
Z drugiej strony, gdy dostajemy kolejne morderstwa, mam poczucie, że dzieje się za dużo. Znika klimat małego miasteczka, przykryty sosem trupów i tu zaczęłam się zastanawiać, jakie jest prawdopodobieństwo, że coś takiego wydarzyło się w rzeczywistości? Nie umiem określić, czy to kwestia konstrukcji historii, czy już moje subiektywne preferencje czytelnicze?
Na pewno jednak subiektywne są moje odczucia względem zakończenia wątku Stefani i Wincentego. Tu żądam przepisania zakończenia. Muszę jednak pogratulować autorce, bo w finalnej scenie niemal mnie zwiodła i już byłam gotowa uwierzyć, że nasz cieśla ma co nieco na sumieniu.
Podsumowując, bawiłam się naprawdę nieźle, szczególnie w pierwszej połowie książki. Poradnik grzebania kotów to mocne 6/10 i myślę, że fani kryminałów czy true crime będą się dobrze bawić przy lekturze. Moją ulubioną książką Modrzyńskiej nadal jest Cypek, ale na pewno sięgnę po kolejne jej książki, aby sprawdzić, czy coś zepchnie go w końcu z mojego numeru jeden 😁
This entire review has been hidden because of spoilers.
Zaintrygował mnie tytuł tej książki, a wzmianka po kryminalnych podcastach tylko wzmogła moje zainteresowanie. Jako, że po kryminały sięgam systematycznie, i chcąc jeszcze lepiej poznać pióro autorki to była lektura dla mnie obowiązkowa, i bardzo się cieszę, że się nie zawiodłam.
Stefania wraca do rodzinnej wioski z kilku powodów, jednym z nich jest chęć zmiany swojego dotychczasowego życia, jednak najważniejszym chęć odkrycia prawdy o zaginionej przed laty przyjaciółce, której ciało zostało niedawno znalezione. Stefcia jako fanka kryminalnych podcastów postanawia sama dowiedzieć się prawdy i przeprowadzić własne śledztwo, gdyż policja niewiele robi w tym celu. Kobieta znajduje sojusznika w swoim sąsiedzie, z którym wkrótce wpadają na nowe tropy i kolejne poszlaki.
Początkowo lektura nie bardzo mnie wciągnęła i nie bardzo mogłam się w nią wkręcić. Postać głównej bohaterki była dość nietypowa, zagubiona i w sumie nie wiedziałam jak ją oceniać, jednak z każdym kolejnym rozdziałem przekonywała mnie do siebie. To osoba, którą zaliczyłabym do pozytywnie zakręconych. Stefcia ma swój świat, zna swoje słabe i mocne strony, choć nie do końca wie czego chce od życia to nie ustaje w próbach odnalezienia nie tylko siebie ale i swojego miejsca na świecie. Do tego coraz bardziej angażuje się w sprawę zaginięcia i śmierci dawnej przyjaciółki, ma do siebie żal, że z tym zwlekała, i uznała że ta uciekła jak planowała.
Książka łączy w sobie elementy obyczajowe, kryminalne i detektywistyczne. Główni bohaterowie szukają poszlak, prowadzą swoje śledztwo, wracając do dawnych czasów i miejsc. Prowadzone przez nich dochodzenie ma też negatywne skutki, bo wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a okolica jest wstrząśnięta kolejną zbrodnią. Autorka w fajny sposób opisuje fikcyjne śledztwo wplątując do niego informacje o prawdziwych zbrodniach, co daje genialny efekt i pokazuje gorszą stronę człowieczeństwa.
Książka po mało przekonującym początku się rozkręca. Dzieje się dość dużo, dowiadujemy się o co chodzi z intrygującym tytułem, na jaw wychodzą sprawy z przeszłości, które dość dużo mącą w fabule, przez co ciężko jest się domyślić kto odpowiada za zaginięcie i śmierć nastolatki. Fabuła jest dość lekka, wątki kryminalne przeplatają się z humorystycznymi i obyczajowymi, przez co książkę czyta się bardzo dobrze i szybko. Język jest prosty i zrozumiały dla każdego. Całość dopełnia tajemniczy klimat, który bardzo lubię.
Podsumowując, książka mi się podobała, to było moje drugie spotkanie z twórczością autorki i muszę stwierdzić, że na pewno nie ostatnie. Jej styl pisania jest lekki i przyjemny, choć czasami lekko chaotyczny. Historia jest gratką dla fanów powieści detektywistycznych, można ją przeczytać w jeden wieczór i dobrze się przy tym bawić.
“Poradnik grzebania kotów” autorstwa Miki Modrzyńskiej to polski kryminał, który wciąga nas w świat skrywanych tajemnic i dusznej, zamkniętej społeczności małej mazurskiej wioski. Książka opowiada nam historię Stefanii, która wraca do rodzinnej miejscowości po tym, jak przypadkowe odkrycie ciała jej przyjaciółki Martyny przypomina wszystkim o tajemniczym zaginięciu sprzed piętnastu lat. Powrót do Brzózki staje się dla niej nie tylko okazją do zmierzenia się z tragiczną przeszłością, ale i próbą odkrycia prawdy, której miejscowa społeczność wolałaby nie ujawniać.
Czy fanką podcastów true crime odnajdzie mordercę swojej przyjaciółki?
Modrzyńska z świetnie buduje napięcie i atmosferę, odmalowując hermetyczny, zaściankowy klimat wioski, gdzie każdy coś wie, ale nikt nic nie mówi. Ta wieś, która pełna sekretów, plotek i pomówień, sprawia wrażenie żywego organizmu, w którym obojętność i zamykanie oczu na krzywdy innych może prowadzić do tragicznych konsekwencji. Autorka świetnie ukazuje ten dramat związany z obojętnością i wygodnym ignorowaniem cudzych problemów, co staje się kluczowym motywem fabuły.
Pierwsza połowa wprowadza nas w tajemnicę zaginięcia, zarysowując przed nami głęboką więź, która łączyła Stefanię z Martyną. To właśnie wtedy mamy okazję przyjrzeć się bohaterce, której pogmatwane życie i rozterki, kształtują jej wybory. Stefania jest postacią skomplikowaną, mierzącą się z poczuciem winy, zagubieniem i niepewnością, co dodaje fabule realizmu, a samej bohaterce emocjonalnej głębi. Wątek jej współpracy z Wincentym, outsiderem-artystą, wzbogaca historię o element niespodziewanej więzi i delikatnego romansu, który rozwija się powoli i subtelnie.
Niestety druga połowa powieści może rozczarować miłośników dynamicznych zakończeń, bo choć Modrzyńska podąża za klasycznym schematem kryminału, wielu może poczuć niedosyt związany z zakończeniem, a ilość trupów w pewnym momencie wydaje się przytłaczająca.
To czego nie można jednak odmówić Autorce świetnego stylu pisania, dzięki któremu książkę czyta się lekko oraz ciekawego ujęcia wiejskiej mentalności i portretu zamkniętej społeczności, które dodają powieści psychologicznej głębi.
„Poradnik grzebania kotów” będzie idealnym wyborem dla osób zaczynających przygodę z kryminałami lub szukających opowieści, która łączy w sobie intrygę kryminalną z refleksją nad ludzką naturą. Dlatego jeśli szukacie takie książki, koniecznie po nią sięgnijcie 🙌🏻.
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od @zysk_wydawnictwo (współpraca reklamowa) 🩷.
Podcasty kryminalne są niezwykle popularne w dzisiejszych czasach. Makabryczne zbrodnie popełniane przez znanych psychopatów lub tych, których nie posądzalibyśmy o bycie seryjnymi mordercami, mają swoich wiernych fanów i sukcesywnie zyskują na popularności, zwłaszcza w formie audycji. Sama jestem fanką takich historii, szczególnie tych najbardziej niewyjaśnionych i wzbudzających wiele wątpliwości. Takową tematykę porusza Mika Modrzyńska w swojej intrygującej powieści pt. "Poradnik grzebania kotów", w której główna bohaterka, Stefania, sama jest zapaloną fanką podcastów kryminalnych. Tylko czy zdołałaby sobie poradzić, gdyby sama musiała stać się częścią kryminalnej historii?
Gdy trzynastolatka z biednego domu znika, mieszkańcy Brzózki, małej mazurskiej wioski, uznają to za ucieczkę. Swój błąd odkrywają dopiero piętnaście lat później, gdy przypadkowy turysta znajduje ciało dziewczyny w okolicznym bagnie.
Stefania powraca do rodzinnej wioski wkrótce po tym, jak znaleziono ciało Martyny, jej szkolnej przyjaciółki. Nigdy się nie przyznała, że tamtej feralnej nocy obiecała Martynie, że uciekną razem. Teraz, sfrustrowana brakiem skuteczności policji, zagubiona w życiu, postanawia wszcząć własne śledztwo. Wieś huczy od plotek i domysłów. By włączyć się w tę społeczność, do której nigdy tak naprawdę nie należała, Stefania postanawia skorzystać z pomocy sąsiada, niespełnionego artysty. Nietypowa para wpada na pewien trop…
Moje nadzieje co do powyższej pozycji były przeogromne. Opis brzmi naprawdę interesująco i myślę, że każdy fan nie tylko kryminalnych historii, ale również thrillerów, kryminałów czy powieści z emocjonującą akcją lub tych wymagających dużo przemyśleń, logiki by się skusił. Tak czy inaczej szczerze powiedziawszy nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana po przeczytaniu "Poradnika grzebania kotów".
Główna bohaterka to dość specyficzna postać, do której niezmiennie miałam mieszane uczucia. Podobały mi się jej spontaniczność i styl życia lekkoducha podróżującego po świecie, ale decyzje przez nią podejmowane niezmiernie mnie irytowały (zwłaszcza ta na samym końcu książki). Brakowało mi również więcej retrospekcji po jej powrocie do rodzinnej wsi Brzózki, ponieważ odniosłam wrażenie, że tak naprawdę mało miała z nią wspólnego. W dodatku ubolewałam, że relacja Stefanii z Asią nie została bardziej szczegółowo potraktowana. Brnąc przez powyższą powieść, doszłam do wniosku, że brakuje mi w niej rozwinięcia większości wątków. Na przykład chciałabym również dowiedzieć się więcej o relacji Stefanii z Martyną lub dowiedzieć się, dlaczego Stefania tak właściwie nie jest w stanie nigdzie sobie zagrzać miejsca. Taki niedosyt spowodowany pytaniami bez odpowiedzi poszerzonymi o filozoficzny bełkot sprawił, że zgubiłam przyjemność czytania historii Modrzyńskiej.
Kiedy tylko sięgnęłam po tę książkę zauważyłam masę zdań zdecydowanie zbyt wielokrotnie złożonych. Do tego stopnia, że ciężko było się połapać co autorka miała na myśli. I nie wiem czy to dlatego że w miarę czytania się do tego przyzwyczaiłam, czy w pewnym momencie ten problem znika, ale dalej jest nieco lepiej. Podobnie zresztą jest z tym, że z jakiegoś powodu znamy myśli i emocje każdej z postaci w scenie. I nie wiem czy przypadkiem autorka nie chce w ten sposób przekazać jak główna bohaterka odbiera co mogą czuć i myśleć pozostałe postaci. Nawet jeśli miałby to być taki zabieg, to w żaden sposób nie jest on sygnalizowany. Narrację mamy tutaj... rzadką, bo trzecioosobową, ale w czasie teraźniejszym. Ja po prostu nie rozumiem tej decyzji. Tyle jak chodzi o technikalia.
Co do fabuły mam nieco mniej zarzutów a część z nich to moja osobista preferencja.
Zacznijmy od tego, że nikt się chyba nie spodziewa żadnych rewolucji gatunkowych po kryminale. Mamy tu jednak sporo wątków obyczajowych, które w scenach finałowych bardziej psują klimat niż angażują czytelnika. I nie ma tu nic, czego byśmy się nie domyślali.
Tutaj znowu syndrom początku książki, bo tam jest tego najwięcej, ale autorka sprawia wrażenie jakby nie tylko nie lubiła swoich bohaterów a nawet jakby wprost nimi gardziła.
Co do głównego wątku to tak naprawdę nie mam zastrzeżeń. No bo mamy to, po co sięgamy po kryminały, czyli śledztwo, poczucie zagrożenia. Trudne do przewidzenia zakończenie... bo jakże się go domyślić kiedy sprawca lub sprawczyni na stronach książki pełni rolę didaskaliów. Aż do finału. No jeżeli to jest spojler to nie wiem co nim nie jest.
Jako amatorka true crime czuję się jednak nieco przez tę książkę obrażona. W sumie to, co mnie do tej książki skłoniło równocześnie było tym, co mi się najmniej podobało. Przecież to nie jest tak, że my wszyscy znamy na wyrywki każdą jedną sprawę, o której słuchaliśmy. Odniosłam wrażenie jakby autorka chciała tutaj koniecznie pochwalić się swoją wiedzą.
A poczucie humoru tak bardzo mnie nie bawiło, że nie jestem pewna czy to w ogóle był humor
Podsumowując - nie jest to jakieś szczególnie złe, ale z powodów osobistych preferencji oraz problemów technicznych nie jestem w stanie dać tej pozycji opinii "przeciętna" czym byłoby u mnie 3.
Najbardziej intrygujący tytuł książki jaki zdarzyło Ci się przeczytać to…? 💬 U mnie bez wątpienia wygrywa „Poradnik grzebania kotów” autorstwa Miki Modrzyńskiej.
Twórczość Miki Modrzyńskiej znam dobrze, a nawet zdarzyło mi się patronować jednej z jej książek. Muszę jednak przyznać, że w przypadku „Poradnika grzebania kotów” nie było wielkiej miłości ani ochów i achów.
Zacznijmy od tego, że fabuła jest naprawdę ciekawa i dobrze rozegrana. Pierwsza połowa strasznie mnie wciągnęła — to tutaj pojawia się wątek rozliczenia z przeszłością, interesująca zagadka do rozwiązania oraz świetnie oddany klimat wiejskiej miejscowości z hermetyczną społecznością. Kto czyta moje recenzje, ten wie, że każdy z tych elementów uwielbiam w kryminałach i thrillerach. Jednak w drugiej połowie coś zaczęło się psuć. Klimat małego miasteczka wyparował, pojawia się cała masa trupów, a samo zakończenie nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że całość została oparta na prawdziwych zbrodniach, ale brakowało mi twistu, który sprawiłby, że pomyślałabym: „No nie! Tego się nie spodziewałam!”. Niestety, wszystko było dla mnie dość przewidywalne, i w pewnym momencie zaczęłam się po prostu nudzić. Może to przez fakt, że mam na koncie wiele przeczytanych kryminałów? Być może. Niemniej jednak to zaważyło na mojej końcowej ocenie książki.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to jest to chyba najmocniejszy element powieści. Są bardzo dobrze wykreowani, a jak na Mikę Modrzyńską przystało, główna bohaterka — Stefania — jest nieco specyficzna. Śmierć przyjaciółki z pewnością odcisnęła na niej ogromne piętno. Dziewczyna jest mocno pogubiona w życiu, ale potrafi myśleć metodycznie i logicznie, dlatego nie dziwi fakt, że po odnalezieniu ciała przyjaciółki bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna szukać mordercy.
Warto zaznaczyć, że pojawia się tu również wątek romantyczny między Stefanią a Wincentym. Rozwija się on dość spokojnie, realistycznie i dodaje książce pewnego uroku.
„Poradnik grzebania kotów” to z pewnością dobra książka, która zasługuje na uwagę. Choć mnie do końca nie przekonała, uważam, że znajdzie wielu fanów, zwłaszcza wśród osób, które szukają czegoś lekkiego na rozpoczęcie przygody z gatunkiem. Polecam!
“Stefanii rzednie mina. Uświadamia sobie, że we wsi, w której wszyscy się znają, żadne śledztwo nie pozostanie na długo anonimowe”
🐈⬛ Mała wioska na Mazurach. Cisza, spokój, świeże powietrze… i tajemnicza śmierć, która przed latami wstrząsnęła całą społecznością. Czujecie ten wyjątkowy, mrożący krew w żyłach, thrillerowo-kryminalny klimat? Zacznę od tego, że autorka doskonale oddała atmosferę małej, zamkniętej społeczności, pełnej plotek, podejrzeń i sekretów. Brzózki to miejsce, w którym każdy zna każdego, a mroczne tajemnice sprzed lat tylko czekają, by w końcu ujrzeć światło dzienne. Jedną z nich jest właśnie zagadkowa śmierć Martyny, której ciało niespodziewanie zostaje odnalezione, jednak cała sprawa ponownie zostaje zamieciona pod posterunkowy dywan. Co jednak ważne, mimo mrocznej tematyki i dosyć osobliwego tytułu, autorka wplotła w fabułę subtelny humor i ironiczne spostrzeżenia, które dodały historii nieoczekiwanej lekkości!
🐈⬛ Główna bohaterka, czyli introwertyczna Stefania, którą niestety bardzo ciężko było mi polubić, już od pierwszych stron książki toczyła walkę ze swoimi wewnętrznymi demonami. To właśnie poczucie winy za wydarzenia z przeszłości skłoniło ją do rozpoczęcia własnego śledztwa i odkrycia prawdy o tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce lata temu. Razem z sąsiadem Wincentem (fanem kakao z różowego kubka) tworzyli ciekawy, choć nietypowy duet, który wskazówka po wskazówce odkrywał kolejne trudne do wyjaśnienia aspekty związane z zaginięciem Martyny. I chociaż momentami historia tej dwójki trochę mi się dłużyła, końcówka sprawiła, że nie mogłam oderwać się od czytania. Później przyszło już oczywiście samo rozwiązanie zagadki, które… raczej nie rzuciło mnie na kolana. Spodziewałam się po prostu nieco innego obrotu spraw.
🐈⬛ „Poradnik grzebania kotów” to idealna lektura dla wszystkich fanów tematyki true crime, którzy znajdą w niej wiele nawiązań do znanych spraw kryminalnych. Ponadto, dzięki swojemu dusznemu klimatowi, idealnie nada się do jesiennego TBR. Zainteresowani? Dajcie znać! 🍂
PORADNIK GRZEBANIA KOTÓW Miki Modrzyńskiej zdecydowanie przyciąga do siebie tytułem, ale jest to po prostu kryminał. Zagadka morderstwa sprzed lat - morderstwa, które było zapomniane i o którym sądzono, że się nie wydarzyło... bo trzynastolatka pewnie uciekała - jednak ów ucieczka okazuje się brednią, gdy turysta odnajduje w bagiennym jeziorze trupa. Nasza główna bohaterka po latach przebywania na emigracji w Kanadzie wraca i postanawia odnaleźć mordercę przyjaciółki. Stefania jest postacią, którą da się lubić i dobrze się za nią podąża. Dziewczyna ma swoje problemy, ale jest przy tym napisana wiarygodnie i autorce udało się stworzyć ciekawą postać z silną motywacją. To, co raczej nie jest plusem, to narracja. Mamy tu dziwną konstrukcję zdań połączoną z czasem teraźniejszym i nie wiem dlaczego, ale brzmi to źle np. "Stefania nienawidzi rozmawiać z obcymi."; "Stefania siedzi w małym pomieszczeniu na posterunku i stara się nie panikować (...)"; "Stefania kręci głową."; "Stefania w torebce ma pamiętnik Martyny, ale nie chce go jeszcze wyciągać."; "Stefania marszczy brwi." itd., itp. Nie wiem czy na tych przykładach dobrze widać, o co chodzi, ale na przestrzeni całej książki, gdy czytelnik brnie przez akcję, staje się to narzucające i nienaturalne. Możliwie, że to moje osobiste preferencje narracyjne, ale jednak skłaniam się do stwierdzenia, że to jest błąd... może nie jest wielki, ale błąd. PORADNIK GRZEBANIA KOTÓW koty ma w tle, są niemymi obserwatorami. Całość czyta się bardzo szybko - ja pochłonęłam w ok. 3 godziny i jest dobra na odprężenie, na zapomnienie o tym co tu i teraz. Rozrywka całkiem dobra i spokojnie można pochłonąć. Jednak jest to książka z gatunku tych, co się przeczyta i zaraz o nich zapomina. Jedno zdanie mi utkwiło w głowie i jest szansa, że je zapamiętam: "Na szczęście ludzie mają tą niesamowitą umiejętność, że potrafią robić rzeczy po raz pierwszy."
zbrodnia cieniem się kładzie Wydawnictwo Zysk i S-ka egzemplarz recenzencki
W na co dzień sennym mazurskim miasteczku Brzózki przypadkowy turysta dokonuje mak@brycznɛgo odkrycia 😱 - na lokalnych bagnach znajduje szĉząṭki 13-letniej Martyny, która zaginęła 15 lat wcześniej. To straszne wydarzenie burzy spokój mieszkańców mieściny, 😧 którzy przez lata wygodnie wierzyli w teorię o ucieczce nastolatki z biednego domu. 😟 W tym samym czasie, po latach nieobecności, do wioski wraca Stefania, dawna przyjaciółka zm@rłej. 30-latka, wspierana przez swojego sąsiada Wincentego, postanawia na własną rękę rozwikłać zagadkę śmiɛrci Martyny. 🧐 Tylko ona zna pewien sekret, który dzieliły z przyjaciółką - plan wspólnej ucieczki, która nigdy nie doszła do skutku. 🫢
"Poradnik grzebania kotów" to książka, która intryguje już samym tytułem. Czy jej treść jest równie interesująca? Przyznaję, że tak❗️🤩 Autorka znakomicie nakreśliła obraz i oddała klimat małomiasteczkowej społeczności, 🏘 gdzie każdy zna każdego, a o prywatności można jedynie pomarzyć. 👌 Krążące po wiosce domysły oraz plotki tworzą gęstą sieć powiązań i podejrzeń, tworząc nieco klaustrofobiczny klimat. Uwielbiam takie motywy w książkach! 😍 Rozwiązywanie kryminalnej zagadki to coś, co niesamowicie w tej książce wciąga, ale równie fascynujące jest zgłębianie psychologicznych portretów postaci. 🧐 Szczególnie ciekawie wypada na tle innych Stefania, która nosi w sobie ogromne poczucie winy związane z wydarzeniami sprzed lat. 👍 Z pomysłem ukazana jest również relacja 30-latki z Wincentym - jej sprzymierzeńcem w prywatnym śledztwie. Interakcje między tą dwojką dodają historii dużo dynamiki. 🤩
"Poradnik grzebania kotów" to wciągający, trzymający w napięciu kryminał ze świetnie wykreowanymi bohaterami. To opowieść o skrywanych tajemnicach i trudnej konfrontacji z przeszłością. Gorąco polecam❗️☺️
"Sens istnienia to nie jest coś, co trzeba znaleźć po dwudziestce. Można szukać do woli. Można też nie szukać wcale. Żyje się tak czy inaczej."
Z małej mazurskiej wioski znika trzynastolatka. Dziewczynka pochodziła z biednego domu. Mieszkańcy Brzózki postawili już wnioski ,,Uciekała". Jednak po latach prawda wychodzi na jaw. Ciało dziewczynki na bagnach znajduje przypadkowy turysta.
Do wioski powraca Stefania, była przyjaciółka denatki. Dziewczyny piętnaście lat wcześniej planowały wspólną ucieczkę. Sfrustrowana opieszałością miejscowej policji, wraz z niespełnionym artystą wszczynają własne śledztwo i wpadają na pewien trop.
"Śmierć, której nikt nie zauważył. Kobieta, która szuka prawdy"
"Poradnik grzebania kotów" to książka, która przyznam, z początku bardzo mnie zniechęcała do siebie. Fabuła mi się dłużyła jednak później w końcu zaczęło się coś dziać. Akcja zaczyna nabierać tempa i już nie ma czasu na nudę. Podobał mi się małomiasteczkowy klimat i życie zamkniętej społeczności. Choć rzadko zdarza mi się sięgać po książki z motywem true creme, to ta wciągnęła mnie w sidła zagadki. Autorka wodzi czytelnika za nos. Dałam się jej kilka razy zwieść, już myślałam, że wiem a okazywało się, że jednak nie wiem 😅 Wątek detektywistyczny i wplątanie w to wszystko wątku obyczajowego było świetnym pomysłem, zdecydowanie fajnie wyglądałoby na dużym ekranie.
Zakończenie całej historii jest zaskakujące i powiem Wam sama rozdziawiłam buzię.
Więc.
Jeżeli szukacie przyjemnej, trzymającej w napięciu książki to zdecydowanie "Poradnik grzebania kotów" to idealna pozycja. A myślę, że zaskoczy Was również to co kryje się za tym tytułem.
Słuchajcie, jak tę książkę się fajnie i szybko czytało. Polubiłam Stefanię, bo tak jak ona, lubię moje cztery ściany i nie lubię ich opuszczać jak nie muszę 😂. Ale jednak ona dokonała czegoś więcej.
Kiedy po piętnastu latach postanowiła wrócić do swojej rodzinnej wioski, kiedy to zostało odnalezione ciało jej przyjaciółki z dzieciństwa, ale tak naprawdę sprawa nie została rozwiązana, a wręcz nazbyt szybko zamknięta. To Stefania postanawia sama dowiedzieć się prawdy. Kto zabił jej przyjaciółkę ze szkolnej ławki, Martynę i dlaczego to zrobił. Całkowitym przypadkiem w tym wszystkim postanawia pomóc jej sąsiad, Wincenty. Do którego Stefania skutecznie zaczyna się przekonywać.
Żadno z nich jednak nie spodziewa się finału tej historii. I choć Stefania jest fanką historii true creme, i analizowała całą tą sytuację na podstawie różnych, wysłuchanych w podcastach historii, to coś przegapiła. Coś bardzo istotnego co mogło zaważyć na jeszcze kilku życiach.
Wow, ale to się dobrze czytało, nawet mimo morderstwa, bo było ono przed laty, no i później też.. to tak, zdecydowanie bardzo ciekawie się czytało tę książkę. Wciągnęła mnie całkowicie. Zdecydowanie zachęcam do przeczytania.
Ale tytuł to tak średnio mi w sumie pasuje, bo nawiązanie do nie było tylko raz i w sumie.. czemu taki tytuł? 😛 Jeśli jesteście tego ciekawi, to zajrzyjcie na profil Autorki, to się dowiecie, bo w jednym poście o tym mówiła 😊.
Mikę Modrzyńską poznałam jako autorkę fantastyki ze słowiańskim klimatem. Jej książki podbiły moje serce, dlatego z niecierpliwością czekałam na premierę "Poradnika grzebania kotów". Intrygujący tytuł i opis zapowiadały niezwykłą przygodę. Czy tak było w rzeczywistości? Książka czyta się jednym tchem. Lekki, płynny styl autorki sprawia, że zanurzamy się w historii bez wysiłku. Mika udowodniła, że jej talent nie ogranicza się tylko do fantastyki. Kryminał z jej pióra to prawdziwa uczta dla czytelnika. Fabuła wciąga od pierwszych stron. Małomiasteczkowy klimat, tajemnicze Mazury i niewyjaśniona zbrodnia tworzą idealną atmosferę na jesienne wieczory. Lekki dreszczyk emocji przeplata się z humorem, tworząc unikalną mieszankę. Główna bohaterka, Stefania, to introwertyczna miłośniczka podcastów true crime, która postanawia samodzielnie rozwiązać zagadkę śmierci swojej przyjaciółki z dzieciństwa. Jej postać jest niezwykle sympatyczna i autentyczna. Tajemnice, plotki i nieoczekiwane zwroty akcji sprawiają, że trudno oderwać się od lektury. Autorka zręcznie buduje napięcie, a zaskakujące rozwiązania zagadek potrafią wywrócić nasze oczekiwania do góry nogami. Jestem bardzo zadowolona z tej lektury i z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Stefanii. "Poradnik grzebania kotów" to nie tylko świetny kryminał, ale także poruszająca opowieść o poszukiwaniu własnego miejsca na świecie. Stefania, podobnie jak wielu z nas, boryka się z wątpliwościami i próbuje odnaleźć swoje szczęście. Autorka w subtelny sposób porusza ten ważki temat, dodając książce głębi. Bohaterowie są wiarygodni i wielowymiarowi. Relacje między nimi są skomplikowane i pełne emocji. Lekki wątek romantyczny dodaje historii lekkości, a jednocześnie nie przyćmiewa głównej fabuły. Podsumowując, "Poradnik grzebania kotów" to książka, którą gorąco polecam. Jeśli szukasz lekkiej, wciągającej lektury z nutką tajemnicy i refleksji, to jest to pozycja dla Ciebie. Gwarantuję, że spędzisz z nią miłe chwile.
"Śmierć, której nikt nie zauważył. Kobieta, która szuka prawdy"
Odnalazłam tu wiele rzeczy, które sobie cenię w tego typu literaturze - zagadka kryminalna, odwołania do przeszłości, świetny styl, dobrze skrojone tło obyczajowe, duszny klimat zamkniętej, małej społeczności, aspekt psychologiczny bohaterów, szczypta humoru. W tym wypadku wątek kryminalny, w moim odczuciu, został przysłonięty, tym obyczajowym. Czy to źle? Nie. To dosyć ciekawe doświadczenie wśród tych mroczniejszych i brutalniejszych odsłon powieści kryminalnych. Czytelnik staję się również obserwatorem losów, rozterek i problemów Stefanii, która została tu najlepiej wykreowaną postacią. W momencie pojawienia się kolejnych ciał nasza ciekawość jest potęgowana, a chęć odkrycia prawdy, wzrasta i nie opuszcza do końca. Nie można odmówić autorce tu dobrego pomysłu na fabułę. Uwagę zwraca również tytuł - nietypowy i sugerujący raczej inny gatunek i historię, niż tą z którą się tu spotkamy. Ogółem książkę oceniam na dosyć dobrą, i polecam osobom, którzy nie lubują się w okrutnych, bezwzględnych i krwawych kryminałach. Dla mnie to taki kryminał - obyczaj, przy którym dobrze spędziłam czas. Ode mnie 7/10. Polecam
Bardzo słaba pozycja po dobrze rokującej Welesównie. Fabuła cieniutka jak kiepski papier ksero, poprowadzona jakby na ogólnym zarysie fascynacją true crime i tytule książki inwencja autorki się skonczyla. Postacie mocno niewierygodne i prowadzone mocno niekonsekwentnie. Rozczarowanie.
Styl taki sobie (i bardzo nierówny), postaci trochę papierowe i nie zawsze zachowujące się zgodnie z tym, co o sobie mówią lub co już o nich wiemy. Rozwiązanie zagadki i końcowa akcja rozczarowująca. Ale, o dziwo, wciąga i czytało się to szybko i lekko - skończyłam na jednym posiedzeniu.
2.5/5 Eh, no nie mogę zdzierżyć charakteru głównej bohaterki. Poza tym rozumiem intuicyjne nadawanie tych samych imion, ale wieś ta sama, umarła bohaterka o tym samym imieniu, co w poprzedniej książce. Mam poczucie, że autorka trochę poszła po łebkach
To była ciekawa przygoda. Autorka ma lekkie pismo i szybko się czyta, a cała sprawa bardzo ciekawa. Konkluzja zakańczająca posłowie jak najbardziej w punkt.