Czego rodowita katowiczanka szuka "za granicą", w zagłębiowskim Sosnowcu? Bywała w tym mieście raptem kilka razy – zawsze przejazdem, zawsze z dystansem, znając powszechne dowcipy i memy. Po latach postanowiła wyrobić sobie "paszport", by dowiedzieć się, kto i dlaczego tak chętnie podpisuje się pod hasłem I love Sosnowiec. Szuka więc śladów, które przypominają, że to miejsce, zdominowane przez bloki, miało swoje "kiedyś": legendy, mity, gawędy, sensacje kryminalne, światowej sławy gwiazdy.
Dzięki nim rekonstruuje złożoną przeszłość miasta – plany niemieckich przemysłowców, historię rodów Lamprechtów, Schönów czy Dietlów, rozbiórkę i odbudowę cerkwi, trudny czas okupacji, wojny i transformacji. Zbiera historie awansu – w końcu tak wiele rodzin przyjechało tu w poszukiwaniu pracy i lepszego życia.
Sosnowiec. Nic śląskiego to także próba uchwycenia kontrastów między Zagłębiem a Górnym Śląskiem – z jego silną lokalną tożsamością, własnym językiem i mitologią . Anna Malinowska odkrywa, dlaczego mieszkańcy miasta coraz chętniej tworzą swoją wspólną tożsamość z wielu różnych elementów.
Jak dla mnie ten zbiór ma dwa problemy. Po pierwsze jest za krótki, a po drugie tak jak według autorki Sosnowcu tak temu zbiorowi brakuje pomysłu na siebie (poza tym że pojawia się w nich Sosnowiec).
Dla mnie to cudowna książka i zbiór świetnych opowieści. Nie znałam wcześniej zbyt wielu historii o Sosnowcu i Zagłębiu — o ludziach ani o wydarzeniach. Ta książka zdecydowanie mnie zmotywowała, żeby w najbliższe lato wybrać się tam i pozwiedzać. W końcu z Katowic to naprawdę blisko!
Ogólnie wydaje mi się piękne to, że literatura potrafi wzbudzić zainteresowanie i potrzebę poznawania nowych miejsc oraz historii — zwłaszcza tych, które są tuż obok nas.
Pozostał pewien niedosyt. Liczyłem na dużo więcej wiadomości z czasów wojen światowych, z okresu międzywojnia, rewolucji lutowej i późnego XIX wieku. Mam wrażenie, że czas do 1945 roku jest bardzo zagadkowy. Miasto robotnicze, w którym mało kto miał czas, chęci i umiejętności do prowadzenia pamiętnika czy zapisywania wspomnień, a bardzo chciałbym się dowiedzieć "jak było"...
Dobrze się czyta. Dla kogoś z Sosnowca może być ciekawa i przybliżyć niektóre zapomniane historie miasta. Dla kogoś nie wiedzącego o tym mieście nic, raczej nie będzie ciekawa. Dla mnie mocne 4/5 ale jestem z Sosno ;)