Trzy przyjaciółki zakładają Tajny Klub i postanawiają zakręcić się koło milionerów, ale miasteczko ma ich ledwie kilku. Jedna z nich ma więcej szczęścia i udaje jej się wyjść za mąż za sześćdziesięcioletniego „króla pasztetu” – Wiktora – który milionów dorobił się na produkcji pasztetowej i salcesonu. Wdowiec mieszka w pięknej rezydencji za miastem, gdzie posiada też coś takiego, co nazywa się przeklętą rzeźbą. Podczas urodzin Wiktor przedstawia swoim dorosłym synom i synowym swoją o trzydzieści pięć lat młodszą żonę. Popłoch w synach milionera wzbudza sprawa spadku, bo nie podpisał on nawet umowy małżeńskiej, ani nie zabezpieczył się finansowo. Następnego dnia zostaje ujawnione ciało Jowity. Wszystko wskazuje na samobójstwo, ale czy na pewno? Nie było tylko dawnej kochanki tego ostatniego, a zarazem jego dawnej gospodyni z nadziejami na małżeństwo, którą Jowita wyrzuciła. Czy zabiła ją pasztetowa, czy miliony „króla pasztetu”? A może jego łase na spadek dzieci? Wszak bycie macochą może być niekomfortowe.
Bohaterowie komedii kryminalnej „Przeklęta rzeźba i klątwa pasztetu”lubili lub chcieli lubić kolekcjonować pieniądze, a już najlepiej takich, których sami nie zarobili.
Idąc za tą myślą, trzy przyjaciółki kończące gastronomik postanowiły wyjść bogato za mąż. Najlepszy kandydat powinien mieć na koncie okrągłą liczbę z sześcioma zerami, a na karku minimum osiem krzyżyków.. I jednej z nich się to udało, połączyła ją prawdziwa miłość z 60letnim prezesem wytwórni pasztetu (miliarderem).
Jowita -bo tak na imię miała główna... denatka, została odnaleziona w niewyjaśnionych okolicznościach nieżyjąca kilka dni po ślubie, a wszytko to podczas rodzinnej zapoznawczej kolacji. Kandydatów na sprawców jest więcej niż można przypuszczać. Synowie, a zwłaszcza synowe miliardera nie byli zbyt szczęśliwi na wieści o młodziutkiej macosze, która lekką ręką wydaje „ich” dziedziczony majątek. Odtrącona była gosposia, która do tej pory dbała zarówno o dom jak i o ciepło w łóżku gospodarza. Kucharka, której zupa pomidorowa stała się nie modna ( wyobrażacie sobie, żeby takie obelgi rzucać wobec królowej zup przedszkolaków ?!) Pamiętać też trzeba o koleżankach denatki, w końcu one też chciały wyjść za mąż za miliardera..
Książka napisana jest lekkim językiem, dzięki czemu szybko się ją czyta. Należy raczej do subtelnych komedii, ponieważ wątki są śmieszne, ale nie powodują wybuchu śmiechu ( jak było u mnie w przypadku Szczęśliwego Pecha, który czytałam niedawno) przypominała mi nieco stare filmy z serii „ W krzywym zwierciadle”.
Trzy przyjaciółki ze szkolnej ławki mają jeden cel w życiu. Bogato wyjść za mąż. Dzieci ewentualnie też mogą z nimi mieć, ale tylko i wyłącznie jako środek do celu a nie cel sam w sobie. W ich miasteczku nie ma ich wielu milionerów, ale jednej z nich udaje się usidlić i wyjść za mąż za sześćdziesięcioletniego „króla pasztetu” – Wiktora – który milionów dorobił się na produkcji pasztetowej i salcesonu. Jowita jest zachwycona. Może nie jest najmłodszy i nie najprzystojniejszy, ale ma piękną rezydencję za miastem. To wystarczy.
Na terenie jego posiadłości mieści się przeklęta rzeźba. Przeklęta, bowiem łączona z wieloma wypadkami. Podczas urodzin, Wiktor przedstawia Jowitkę sowim synom i ich żonom. Powiedzieć że nie są pod wrażeniem, to jak nic nie powiedzieć. No bo ja to? Każde z nich liczy na spadek. Następnego dnia znajdują ciało Jowity. Ewidentnie nie jest to wypadek. Kto zabił? Każde z nich ma motyw. Łącznie z byłą kucharką domu. Jak zawsze Pani Iwona nie zawiodła, do końca nie zgadłam kto jest mordercą. Gold diggerki, teorie spiskowe. Autorka jest genialną obserwatorką rzeczywistości i ludzkich przywar.
Jeśli szukacie książki która da wam rozrywkę i wytchnienie w ten weekend to bardzo polecam!
"Przeklęta rzeźba i klątwa pasztetu" to zabawna i lekka komedia kryminalna z którą dobrze spędziłam czas.
Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Sama fabuła jest dosyć prosta. Celem życia trzech przyjaciółek jest wyjść bogato za mąż najlepiej za starego milionera, który długo nie pożyje. Jednej się to udaje. Jowita poślubia sześćdziesięcioletniego króla pasztetu. Jednak ten związek nie przypada do gustu trzem synom Wiktora i jego synowym. Mają oni zostać odcięci od pieniędzy, ponadto nowa żona ma dziedziczyć wszystko. Synom i ich żonom zdecydowanie nie jest to na rękę... Ciekawym zbiegiem okoliczności Jowita umiera. Popełniła samobójstwo? A może było to morderstwo?
Pojawiają się tutaj sytuacje prześmieszne i absurdalne. Takim absurdalną rzeczą jest posąg w ogrodzie Wiktora. Nie wiadomo czym jest ten posąg, niektórzy uważają go za ogromne przyrodzenie. Żyje on swoim życiem. Służy za podsłuch, strzela laserem i ogólnie jest dosyć niszczycielski. Do tego nikt nie wie co to tak właściwie jest.
Na pewno nie da się nudzić podczas tej lektury. Jest to fajna książka na jesienne wieczory. Jeśli lubicie komedie kryminalne, myślę, że i ta przypadnie Wam do gustu.