Po serii trzęsień ziemi i ataku piekielnych istot świat, jaki jego mieszkańcy dotąd znali, przestaje istnieć. Błąkająca się wśród zgliszczy dwudziestoletnia Sienna pragnie dotrzeć do Meksyku, gdzie podobno można jeszcze w miarę spokojnie żyć. Po drodze na południe zatrzymuje się w Los Angeles, by spotkać się z bratem. Okazuje się, że w Mieście Aniołów anioły nikomu nie pomagają, a największym zagrożeniem są nie owiane złą sławą demony i ich ogary, ale ludzie. Przed śmiercią z rąk jednego z nich dziewczynę ratuje... białowłosy demon imieniem Ezmodael.
Ten bezczelny, a przy tym dziwnie intrygujący osobnik i jego nie mniej wyjątkowy ogar Lephi zyskują zaufanie Sienny. Dziewczyna godzi się na ich towarzystwo i pomoc w dotarciu na południe. Czy jednak w świecie, w którym demony myślą tylko o ostatecznej likwidacji gatunku ludzkiego, intencje demona o bursztynowych oczach mogą być czyste? W tych nowych, postapokaliptycznych warunkach nie ma przecież miejsca na życzliwość, dobro i... miłość.
Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.
Przez pierwszą część myślałam, że albo zrobię DNF albo dokończę i recenzja będzie rantem. Po zakończeniu nasuwa mi się jedno: jaki ten pomysł miał niewykorzystany potencjał. Zwłaszcza w postaci Ezmondaela.
Jego niby-śmieszne teksty i wiersze sprawiały, że mnie wykręcało. Kreacja głównego bohatera jako dowcipnisia może by się udała gdyby te żarty były inteligentne i sarkastyczne (patrz Lore w Black Bird Academy), ale tutaj to była słabizna.
Jednak jak już się okazuje, jakie Ez miał motywacje, to wiele rzeczy z fabuły nabiera sensu - i tu właśnie prosi się ciekawsze postaci dla tego pomysłu i może delikatne zasygnalizowanie wcześniej o co może chodzić - jakieś rozterki, walkę z własną naturą, trochę mroczniejszy klimat. Może też o dorzucenie motywu found family.
Nie wspomnę już nawet o takich rzeczach jak wytłumaczenie wszystkich nadprzyrodzonych rzeczy, które się tu zadziały, dlaczego anioły i demony jedne rzeczy mogą robić jako istoty nadprzyrodzone a innych nie.
Po serii trzęsień ziemi i ataku piekielnych istot normalny świat przestaje istnieć. Dwudziestoletnia Sienna pragnie dotrzeć do Meksyku, gdzie, jak głoszą plotki, czeka ją normalne życie. Dziewczyna zatrzymuje się po drodze w Los Angeles – mieście aniołów, które wcale nie jest takie, jak można by się spodziewać. Tam największym zagrożeniem nie są demony, a ludzie. Anioły nie kwapią się do pomocy, a przed śmiercią Siennę ratuje demon o imieniu Ezmodael. Ten bezczelny, a jednocześnie dziwnie intrygujący osobnik, wraz ze swoim ogarem Lephim, zdobywa zaufanie dziewczyny i oferuje pomoc w dotarciu na południe.
Po ostatnim romansie postapo straciłam nadzieję na dobry romans. Jednak postanowiłam dać tej książce szansę, bo zarówno okładka, jak i opis ogromnie mnie zaintrygowały. I bardzo się cieszę, że po nią sięgnęłam!
Sienna to młoda dziewczyna, która znalazła się w środku apokalipsy świata opanowanego przez demony. Wśród nich jest jednak Ezmodael, demon, który chce ją chronić. Muszę przyznać, że na początku bohaterka wydawała mi się bardzo naiwna, ale w miarę rozwoju fabuły doszłam do wniosku, że po prostu miała szczęście. Nie zawsze rozumiałam jej decyzje, ale z czasem, wsiąkając w klimat książki, zaczęłam dostrzegać w nich logikę. Sienna po prostu robiła wszystko, żeby przetrwać – nie potrafiła zaufać komuś, kto z założenia powinien być jej śmiertelnym wrogiem.
Klimat książki jest niesamowity – mroczny i przyprawiający o ciarki. Autorka świetnie wykreowała postapokaliptyczny świat, w którym na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo. Bohaterowie również są bardzo dobrze napisani – każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego. Muszę przyznać, że największą sympatią darzyłam tytułowego Ezmodaela. Jego charakter jest niepowtarzalny, a jego dialogi sprawiły, że wiele razy wybuchałam śmiechem.
Fabuła książki jest interesująca, a liczne zwroty akcji utrzymywały moją uwagę do samego końca. Wątek romantyczny zawiera delikatny motyw trójkąta miłosnego, co dodaje całości smaczku. Były to ciekawe relacje, ale ja mam swojego faworyta. Pikantnych scen było bardzo mało, co moim zdaniem jest zaletą. Zakończenie książki było ekscytujące i pełne dynamicznej akcji.
Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam podczas lektury tej pozycji. Mam nadzieję, że autorka zdecyduje się na kontynuację serii, bo uważam, że ma ona duży potencjał. Jeśli szukacie fajnego romantasy, które nie jest przeładowane scenami łóżkowymi, serdecznie polecam Wam tę książkę!
"Układ Ezmodaela" jest zaiste ciekawym tytułem. Pomimo wielu kwestii, które nie przypadły czytelnikom do gustu, uważam, że to całkiem niezła książka do przeczytania w leniwe popołudnie. Uściślając, sama nie jestem fanką żartów głównego bohatera, czy braku rozwinięcia pewnych wątków fabularnych. Wychodzę jednak z założenia, że przy ustanowionym progu wiekowym na pełnoletność, odbiorcy będą już na tyle świadomi swojego gustu, że po przeczytaniu opisu stwierdzą, czy to odpowiednia książka dla nich. Z racji tego, że jestem bliżej drugiej "osiemnastki", niż pierwszej, (słusznie) założyłam, że spodoba mi się ta pozycja. Szczerze przyznaję, że nie jestem zawiedziona treścią, historią i bohaterami. Otrzymałam dokładnie to, co zostało zaoferowane przez wydawnictwo i autorkę. Obecnie należy to do rzadkości, by tak porządnie przedstawić swój produkt, ponieważ wielu twórców tworzy zupełnie niepotrzebną otoczkę niepowtarzalności i jakości. Tutaj otrzymamy romans, demony i zagładę świata. Cóż, mnie to kupiło dość szybko, nawet jeżeli doskonale wiedziałam, że coś może po drodze pójść nie tak.
Mamy tu do czynienia z popularnym gatunkiem, jakim jest romantasy. Oznacza to, że od samego początku pojawią się wątki fantastyczne i romantyczne, co nie powinno nikogo dziwić. Estetyki anielska i demoniczna będą głównym tłem historii, wraz z apokalipsą i mierną próbą przetrwania ludzkości. Niektórzy z was mogą skojarzyć wykorzystane rozwiązania fabularne, które wystąpiły wcześniej, chociażby w serii "Szeptem", autorstwa Becci Fitzpatric, czy opowiadaniu "Love in a Time of the Zombie Apocalypse" autorstwa Rizzle (popularny FF z fandomu Harry'ego Pottera). Porównując "Układ Ezmodaela" do gatunkowej konkurencji o ugruntowanej pozycji na rynku, z przykrością muszę stwierdzić, że nie radzi sobie aż tak dobrze, jak podobne teksty lub serie. Choć absolutnie nie można tego pomysłu nazwać naśladowczym, to niestety nie uświadczymy tu wielu innowacyjnych pomysłów i rozwiązań. Schematy są jednak wykorzystane w dość interesujący sposób, a liczne nawiązania do popkultury z pewnością wywołają uśmiech na niejednej twarzy. Dodam jeszcze, że całość tworzy przykład literatury fantasy połączonej z romansem, oraz urban i post-apocalyptic fantasy.
Główna bohaterka, Sienna przejdzie długą drogę przez całą historię. Nie sposób jej odmówić rozwoju i całkiem udanej kreacji, dzięki czemu wydaje się mniej "sztywna", od pozostałych postaci. O jej przeszłości wiadomo niezbyt wiele, co niespecjalnie przekłada się na fabułę i jej osobę. Jako narrator prowadzi nas przez całą książkę, dzieląc się swoimi bolączkami i emocjami. Choć nie można jej odmówić charakteru, często jej zachowanie pozostawia wiele do życzenia- przesadna wręcz dbałość o higienę, podczas "końca świata", czy wyolbrzymiona wiara we własne umiejętności. Jednak tego typu wady skłaniają odbiorców tekstu do dyskusji, co ostatecznie wychodzi autorce na plus. Niestety, relacja Sienny z Ezmodaelem często wydaje się sztuczna, przez co można odnieść wrażenie, że niektóre wątki i decyzje odnoszące się głównych bohaterów, pojawiły się dosłownie znikąd.
Sam demon Ezmodael został wykreowany na typowego wesołka. Jego żarty pozostawiają wiele do życzenia (często są wręcz żenujące), a próby krasomówstwa w postaci wierszy, bardziej bawią, niż zachęcają do jego postaci. Mężczyzna kryje w sobie wiele tajemnic i ukrytych motywów, o których nie zdradzi ani słowa przez całą książkę, co jest sporym plusem- czytelnik nie może jednoznacznie się domyślić, co postać próbuje ugrać, ale nie jest to niemożliwe. Choć po części można go nazwać moralnie szarym bohaterem, to nie sposób odebrać mu dobroci i uroku osobistego. Autorka niestety nie wykorzystała pełni jego potencjału, co jest ogromną stratą dla całej historii. Szkoda, bo naprawdę niewiele brakowało, żeby stworzyć godnego następcę na ulubionego literackiego bohatera.
Podoba mi się pomysł na zagładę świata- demony podczas tak zwanej "nocy ognia" zstąpiły na ziemię, niszcząc i podbijając naszą planetę. Skazali tym samym pozostałość ludzkości do życia w zgliszczach świata, który znali, zmuszając ich do przetrwania za wszelką cenę. Ogólnie warto zaznaczyć, że próba przeżycia do kolejnego dnia, jest jednym z najważniejszych motywów w całej powieści, przez co część pozostałych założeń traci na wartości. Motyw miłosny jest poniekąd pozbawiony chemii między bohaterami, a sama apokalipsa nie została właściwie wyjaśniona, oprócz tego, że się odbyła. Występująca magia nie posiada określonego systemu działania (wielka strata), a gatunki takie jak anioły i demony zdołają właściwie zaprezentować niewielki ułamek swoich możliwości. Szkoda, że nie wydłużono treści, w celu wyjaśnienia wielu kwestii, dopracowania fabuły, a także zwolnienia tempa z zamykaniem poszczególnych wątków.
Ogromną zaletą pozostanie fakt, że autorka tworzy w prostym i łatwym w odbiorze języku, dzięki czemu książkę czyta się szybko i przyjemnie. Przedstawiona historia świata skłania do krótkiej refleksji, a klimat zachęca czytelnika do pozostania przy książce. Opisy są wyważone, przez co nie przytłoczą odbiorców, ani ich nie zanudzą. Historia idzie logicznie do przodu, choć za sobą zostawia trochę dziur fabularnych. Z pewnością wywoła na części czytelników spore wrażenie, choć warto zaznaczyć, że doświadczony czytelnik może sceptycznie podejść do całokształtu powieści. Choć wywołuje ona sporo emocji, między innymi przy zwrotach akcji, to dla niektórych może być to niewystarczające.
Książka została wydana wzorowo- posiada piękną, matową okładkę z kolorowym wnętrzem i skrzydełka zapobiegające wywijaniu się. Czcionka jest całkiem spora, dzięki czemu czyta się dość szybko. Nie zauważyłam żadnych błędów w tekście, co jest bardzo dużym plusem. Historia została przedstawiona na 368 stronach, z osadzeniem akcji w Los Angeles, w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Choć na mnie zabieg osadzenia powieści w USA nie wywołuje żadnego wrażenie, to zakładam, że skusi tym wielbicieli tejże lokalizacji. W dodatku, jeżeli nie mają nic przeciwko ogromnym zniszczeniom i demonom, to ostatecznie będą zachwyceni.
Podsumowując, "Układ Ezmodaela" to całkiem przyjemna książka, która zapewni miły wieczór czytelnikowi. Czyta się ją szybko, a emocje i odczucia wstrzymują czytelnika przed odłożeniem książki na bok. Spodoba się każdemu czytelnikowi, który lubi motyw drogi, końca świata, oraz estetykę aniołów i demonów. Pomimo ograniczenia wiekowego (książka jest nastawiona na pełnoletniego czytelnika), napotkamy w środku tylko jedną scenę zbliżenia, co w porównaniu do podobnych pozycji na rynku, jest (sporym) pozytywnym zaskoczeniem. Choć napotkamy tu trochę niedociągnięć, to odbieram książkę bardzo pozytywnie- powieść jest dokładnie taka, jak opis z tyłu okładki. Autorka i Wydawnictwo zdecydowali się na najszczerszą formę przekazania informacji, zapraszając bez ceregieli osoby, które są zainteresowane taką właśnie lekturą. Błędem byłoby oczekiwanie od tego tytułu bycia historią dla dzieci, czy czymś na miarę ponadczasowych pisarzy- ten tytuł jest idealnym przykładem tego, jak książka może dostarczać rozrywki, nie będąc przy tym literackim arcydziełem.
„-(…) Dziękuję, że wiedziałeś lepiej ode mnie, czego mi trzeba. Uratowałeś mnie, Ez. Wygląda na to, że na wiele sposobów. – Nastawiam się na to, że demon zaraz zacznie żartować, by przykryć humorem fakt, że nagle zrobiło się jakoś intymnie, ale on mnie zupełnie zaskakuje.
– Jesteś warta tego, by cię ratować, Si – mówi, patrząc mi prosto w oczy.
To tylko siedem prostych słów, a jednak niosą energię tysiąca.”
Współpraca reklamowa @camille_gale_ @editio.red
Już od bardzo dawna zadawałam sobie pytanie, co się stanie gdy w naszym świecie pojawią się demony, a nic co do tej pory znaliśmy nie będzie już takie samo i teraz miałam okazję wyobrazić sobie jakby to było…
Trzęsienie ziemi i ataki przerażających istot zawładnęły światem i wszystko co do tej pory znali zniknęło. Dwudziestoletnia Sienna wędruje po zniszczonym świecie i marzy o dotarciu do Meksyku, gdzie podobno życie jest jeszcze w miarę spokojne. Po drodze pragnie jeszcze spotkać się z bratem, więc zatrzymuje się w Los Angeles. W Mieście Aniołów, anioły nie pełnią roli wybawicieli. Największym niebezpieczeństwem nie są złowrogie demony czy ich przerażające bestie, lecz sami ludzie. Kiedy dziewczyna staje na skraju śmierci z rąk jednego z nich, zostaje uratowana przez białowłosego demona o imieniu Ezmodael Ten bezczelny, acz fascynujący mężczyzna, w towarzystwie swojego niezwykłego ogara Lephiego, zdobywa zaufanie Sienny. Dziewczyna decyduje się na ich wsparcie w drodze na południe. Czy jednak w świecie, w którym demony pragną zgubić ludzkość, demon o bursztynowych oczach może skrywać dobre intencje? W tej nowej, postapokaliptycznej rzeczywistości nie ma miejsca na miłość życzliwość czy dobroć.
„– Czasami widuję różne rzeczy po fentanylu, ale tym razem się nie mylę: widziałem demona, który pragnął cię posiąść, a tego nie zrobił, choć mógł, i ludzką dziewczynę, która czuła się w towarzystwie tego demona bezpiecznie, mimo że przy wszystkich innych czuje się wyjątkowo niepewnie.”
Camille Gale po raz kolejny to zrobiła. Po raz kolejny udowodniła mi, że śmiało mogę sięgać po wszystkie książki, które napisała. Już od naszego pierwszego spotkania byłam zachwycona, ale każda kolejna historia wprawia mnie w niemały zachwyt nad warsztatem autorki. Tym razem mamy romantasy, które na tą porę roku jest idealny. Uwielbiam ten gatunek, pozwala mi od oderwać się od realnego świata i tym razem przenieść się do świata postapokaliptycznego, w którym spotykam demona. Nie byle jakiego, tego z gatunku tych dobrych i przepadam totalnie, a mnie ostatnio nie łatwo kupić🤭 Camille niesamowicie rozbudowała świat w swojej książce, wszystko zostało przedstawione w przystępny i łatwy w zrozumienia przez czytelnika sposób. Zresztą to nic dziwnego, zawsze w historiach spod jej pióra wszystko jest dopracowane z dbałością o najmniejsze szczegóły. Relacja pomiędzy Ezmodaelem i Sienną nie raz i nie dwa sprawiła, że uśmiechałam się od ucha do ucha. Jak zwykle bohaterowie stworzeni przez autorkę, skradli moje serce i sprawiali, że biło ono momentami szybciej. Co tu dużo mówić, nie chce wam zabrać przyjemności, lecz enemies to lovers nabrało nowego znaczenia. Gorąco polecam!
Już na wstępie muszę powiedzieć, że jest to jedna lepszych książek jaki miałam szanse ostatnio czytać. Ta historia to powiem świeżości, którego ostatnio potrzeba. Zwłaszcza, gdy czyta się ciągle te same historie, w sensie o podobnym motywie. Tutaj jest coś zupełnie innego. Apokalipsa. Demony, którzy królują. Ludzie którzy albo zginęli albo walczą o przetrwanie. Anioły, które się temu przyglądają. Alternatywna rzeczywistość, gdzie nie ma miejsca na jakiekolwiek uczucia. Ręce aż same się wyrywają aby po nią sięgnąć, a umysł i serce, są zgodni i nie pozwalają ją odłożyć.
Sienna ucieka i dąży do spotkania z bratem. Błąka się po ulicach, stara się aby nikt niepożądany jej nie złapał. Stara się przetrwać za wszelką cenę. Trudno jej zaufać, ale co się dziwić, gdy jej teraźniejszość legła w gruzach, a przyszłość maluje się raczej w piekielnych barwach. Gdy na swoje drodze spotyka demona, który ratuje jej tyłek, a potem oferuje pomoc. Dziewczyna jest sceptycznie nastawiona, ale przyjmuje ofertę. Od tego pory jej życie się zmienia. Jednak to nie oznacza, że koniec kłopotów, właśnie teraz się pojawią.
Ezmodeal jest innym demonem niż wszyscy. Bardziej buntowniczy, wesoły, nieznośny, irytujący i czarujący. Ma swoje tajemnice, ale zawsze stara się pomóc. Nie pragnie zagłady ludzi, raczej chadza swoimi ścieżkami. Dzięki swoim wpływom udaje mu się nie raz wyjść z opresji. Wszystkie demony wydają się złe, a on jest zupełnie inny. Jego figlarna postawa jest naprawdę urocza. Zyskuje w oczach już od pierwszego spotkania. Jest coś w nim co mocno przyciąga i to chyba ten niezwykły humor. Jego gadka nie raz wywołała wielki uśmiech na mojej twarzy.
Ona zostaje przez niego uratowana i to więcej niż raz. On stawia sobie za zadanie aby jej pomóc dotrzeć do celu. Na swojej drodze nie raz spotkają wielkie problemy, ale razem zawsze dają razem. Każda chwila zbliża ich do siebie. Samotność to ciężkie uczucie, które nie raz da o sobie znać. A chemie między nimi czułam już od razu, ale autorka zadbała o jej prawidłowe rozwijanie. Jest między nimi zabawnie, poważnie i ciężko, ale to tylko powoduje, że uczucia w końcu się pojawiają. Kurczę, co to byłą za świetna książka. Zupełna nowość. Niczego nie byłam w stanie przewidzieć, a cała fabuła jest tak genialnie stworzona, że czytanie jej to czysta i nieposkromiona przyjemność. Autorka podała czytelnikom nowość, która do tej pory była w małych ilościach. Pokazała świat po apokalipsie i to jak życie ludzie może się w jednej sekundzie skończyć. Sienna to odważna dziewczyna, która walczy o każdy dzień, znosi nienormalne warunki i jest w stanie wiele znieść, a jest przy tym uśmiechnięta. Ezmodeal to kompletne przeciwieństwo typowych demonów i to powoduje, że aż chce się go poznawać dalej. Co wam mogę jeszcze powiedzieć, koniecznie musicie ją przeczytać, nie będziecie żałować. Spędzicie z nią fantastyczne chwile i poznacie świat ludzi, demonów i aniołów. Wejdźcie w ich świat i sprawdźcie jacy są zepsuci, a inni jacy cudowni. 11/10
Współpraca reklamowa Demony i anioły od dłuższego już czasu za mną chodziły, pragnęłam książki z nimi w roli głównej. Gdy zobaczyłam ten tytuł, zapragnęłam go zrecenzować ze słowami, to coś dla mnie’’ połączenie śmiertelniczki i demona, zwiastowało coś gorącego, może nawet niepoprawnego? Spodobał mi się motyw książki, to było dla mnie jak wejście do króliczej nory przez Alicję, poznawałam inny świat wykreowany przez pisarkę, czułam jak trudno jest odnaleźć się w nowej rzeczywistości, gdzie trzeba liczyć na samą siebie, bo drugi człowiek, który powinien być oparciem, zatracił już w sobie resztki człowieczeństwa. Sienna straciła wszystko co znała, spokojne i udane życie, przy nadziei został jej tylko brat, który mieszkał w Los Angeles wraz ze swoją rodziną. Maszerowała dzielnie wiele mil dziennie, aby móc przekonać się czy jej brat, żyje i ma się dobrze, jednak ta tułaczka nie okazała się łatwa. Godziny mijały, gdy nawet nie zdążyła się obejrzeć za siebie, a nastawała noc, gdzie trzeba było poszukać wolnego schronienia, a przede wszystkim ,,bezpiecznego’’ Ogary i demony nigdy nie wchodziły do posiadłości, było to więc jedyne miejsce, w którym choć przez kilka godzin mogła odpocząć. Dzień, w którym poznała demona, i jakże jego ,,górnolotną’’ poezję był dla kobiety nie lada problemem, za grosz nie chciała mu zaufać a już tym bardziej jego ogarowi, który dość szybko skradł jej serce. Ez, demon z ,,piekła rodem’’ ma nieziemskie poczucie humoru, a znajomością popkultury sypie jak z rękawa, co zresztą pokazują jego koszulki. Wiele ukrywa przed Sienną, ale przychodzi czas, że pokazuje siebie bardziej, niżby tego chciał. Dziewczyna miała być tylko środkiem do nieba, a okazała się czymś najpiękniejszym w tym okrutnym świecie, który ich otaczał.
Sceny pikantne przyprawiły mnie o uśmiech, jednak dla miłośników takich wątków, nie ujrzycie ich tutaj dużo, co może być dla Was delikatnym zawodem, ale powieść broni się innymi atutami. Czytałam tą pozycję z radością, a przy ostatnich scenach pojawiły się w moich oczach łzy i uwaga tutaj malutki spojler, nasz ukochany Ez będzie posiadał jasnofioletowe skrzydła. Świat wykreowany przez autorkę, był przyjemny dla oka czytelnika i dało się poczuć momentami grozę. Jeśli szukacie, czegoś dobrego na jeden wieczór, to ta pozycja spełni Wasze wszystkie wymagania.
This entire review has been hidden because of spoilers.
To już druga książka Camille Gale, która mnie porwała totalnie (żeby nie było, to również druga, jaką miałam okazję przeczytać).
Postapokaliptyczny świat, w którym każdy dzień to walka o przetrwanie. Demony z ogarami polują na ludzi a anioły zdaje się, że wzięły sobie wolne.
W tym świecie ona - Sienna. Dziewczyna, która postawiła sobie za punkt honoru dbać o higienę za wszelką cenę ale także pozostać człowiekiem.
Bo inni ludzie (większość) człowieczeństwo zamienili na bycie bestiami w ludzkiej skórze o czym nasza bohaterka się przekona nie raz.
Sienna przypadkiem spotyka fascynującego demona, Ezmodaela. O dziwo, nie przeraża jej a wprost fascynuje.
I tu zaczyna się najlepsza zabawa. Mimo, że książka wciąga od pierwszych stron to od pojawienia się Ezmodaela akcja nabiera rozpędu a także czyta się jeszcze szybciej, gdyż Ez ma specyficzne poczucie humoru.
Jego rymowanki rozbawią czytelnika (przynajmniej mnie bawiły) a cięte riposty Si uatrakcyjniają całość fabuły.
W tej historii mamy zarówno motyw drogi, świat po apokalipsie, fantastykę jak i romans - chociaż ten nie jest nachalny a subtelny, delikatnie zarysowany jako tło a dopiero pod koniec staje się wyrazisty choć wciąż nie przytłacza całości.
Świetnie się bawiłam przy tej lekturze, jest tu wszystko co lubię i ani przez chwilę nie chciałam odkładać książki.
Sienna mi imponowała wytrwałością i siłą psychiczną chociaż były momenty zwątpienia to chyba po tym co przeżyła jej się nie dziwię podjętych decyzji.
Białowłosy demon mógłby spokojnie być moim nowym książkowym wybrankiem - coś czuję, że mam do niego słabość. To pewnie przez ten... ogon no i poezję.
Trzeba przyznać, że było więcej postaci, które wprowadzały do fabuły zwroty akcji i zaintrygowanie, jak choćby kolejne demony i anioły, odwieczni wrogowie ale tu są pokazani zupełnie inaczej.
Muszę powiedzieć, że to była ciekawa przygoda i mimo, że te istoty niebiańskie i piekielne pojawiają się w książkach nie raz i nie dwa to tutaj mamy powiew świeżości i coś nowego zagościło na kartkach papieru.
Czekam z radością na kolejną książkę autorki, ciekawa, czym tym razem mnie zaskoczy.
współpraca reklamowa Ostatnio mam wielką fazę na wszystko co jest związane z aniołami i demonami. Po przeczytaniu opisu tej książki wiedziałam, że nie mogę jej sobie odpuścić.
Byłam niesamowicie ciekawa tego postapokaliptycznego romansu fantasy, ale po przeczytaniu pierwszych kartek poczułam rozczarowanie. Nie było to tym czego się spodziewałam. Wątek prób przetrwania Sienny był bardzo ciekawy, ale pierwsze spotkanie Ezmodaela było dziwne. Nie siadł mi jego humor i dwuznaczne teksty, ale mimo to było w ich relacji coś takiego, że chciałam wiedzieć czy będzie między nimi to coś, więc czytałam dalej.
Później było trochę lepiej. Fabuła zaczęła się rozkręcać, Ez zaczął co nieco o sobie zdradzać, no i nauczył się lepszych żartów, ale Sienna popełnia straszny błąd i mocno za to płaci. Akcja w obserwatorium była bardzo ciekawa, czekałam tylko na moment pojawienia się Ezmodaela, ale nim to następuje Sienna po raz kolejny musi walczyć, aby przeżyć, a największym zagrożeniem nie okazują się być najeżdżające ludzkość demony, czy lekceważące to anioły, tylko ludzie. Ta część książki zmusza trochę do refleksji nad naszymi zachowaniami i czy na prawdę kiedyś doprowadzimy do czegoś takiego. Może nie spowodujemy apokalipsy, ale zaczniemy być zagrożeniem dla siebie nawzajem. Do takich przemyśleń nakłaniała mnie ukazana zawiść i zazdrość.
Na koniec wydarzyło się najlepsze, a zarazem najbardziej szokujące. Nie tego się spodziewałam drogą autorko. Wybuchł wyczekiwany przeze mnie ogień, ale nie sądziłam, że będzie żądał ofiar. Ostatnia część podobała mi się najbardziej. Pomiędzy bohaterami dzieje się najwięcej i wreszcie zrzucają maski, wyznając sobie szczerze co czują.
Pomimo słabego początku uważam, że historia była ciekawa. Może przy większym dopracowaniu okazałaby się jeszcze lepsza, ale na tym etapie również dobrze się bawiłam więc jeśli szukacie czegoś przy czym się zrelaksujecie i jednocześnie poczujecie vibe aniołów, demonów i apokalipsy to polecam sięgnąć tę książkę!
Apokaliptyczne Los Angeles, wszędzie demony i ich bezwzględne ogary. Te straszne bestie polują nocami na ludzi. A anioły? Wiemy, że są, czasem pojawiają się w ciągu dnia, ale nikomu nie pomagają. Jak mogą się temu przyglądać? W środku tego wszystkiego Sienna stara się przetrwać, odnaleźć brata i dostać do Meksyku, gdzie podobno żyje się łatwiej.
Muszę przyznać, że zapowiadało się super, apokalipsa, demony, anioły i romans. Bardzo się cieszę, że książka nie jest zbyt spice. Mamy sporo żartów, pomiędzy głównymi postaciami, kilka znacznie mniej śmiesznych sytuacji i jedną SMUTną scenę. Nie lubię, kiedy szał uniesień mamy co kilka stron, więc dla mnie to plus. Z minusów, w książce mało się dzieje, okej końcówka przyspiesza. Jednak przez większość czasu idziemy z bohaterką, odhaczamy co trzeba, ale niewiele tu akcji.
Nie powiem, czytanie o kochającym swojego „pieska”🖤 flirtującym i zaczepnym demonie, w dodatku rzucającym nawiązywaniami do popkultury i wymyślającym słabą poezję sprawiło mi trochę przyjemności. Umówmy się, to bohater w moim typie! Co do Sienny, jest ona okej postacią, były momenty, w których nieco mnie irytowała, ale na akceptowalnym poziomie.
Niestety mam wyrażenie,że fabuła jest niedopracowana, poza tym, że mało się dzieje, to jak już się dzieje, dzieje się jakoś. Choćby trzęsienie ziemi, które wywołali bohaterowie wiemy, że to oni, ale jak, co mają do tego emocje anioła, autorka uznała, że nie musimy wiedzieć. Magia tu jest, nadprzyrodzone istoty czasem jej używają, ale nie specjalnie wiemy jak działa, ot jest. Końcówka… niby dzieją się złe rzeczy, ale potem jakby się cofają, reszta się rozwiązuje i wszyscy szczęśliwi.🤷🏼♀️ Język jest prosty, książkę szybko się czyta i jeśli masz ochotę na coś bardzo, bardzo lekkiego i potrafisz przymknąć oko na niektóre rzeczy i czerpać przyjemność z bujania się z postaciami, to można przeczytać. Ja nie bawiłam się jakoś źle, ale liczyłam na znacznie więcej.
Znasz książki, w których występuje motyw końca świata, ale w fantastyce?
Reklama - @editio.red
Po serii trzęsień ziemi i ataku piekielnych istot świat, jaki dotąd znaliśmy, przestaje istnieć. Sienna jest wystraszoną młodą kobietą, która trafia w środek piekła. Ucieka, przemieszcza się i chce spotkać brata, bo w takim świecie nie wiadomo jest, ile czasu jej zostało.
Ja liczyłam na książkę pełną przygód, gdzie demon i człowiek idą ramię w ramię i zawiodłam się. Ja czytałam już od autorki jedną książkę, był to romans i wtedy on mi się już bardzo nie spodobał, przez styl pisania i to, co autorka tam porusza. Jednak byłam przekonana, że fantastyce da się to zrobić lepiej.
W tej książce dostajemy główną bohaterkę, która cały czas papla co jej ślina na język przyniesie, gdzie świat jej się wali, a ona idzie dalej jakby nigdy nic i nie jest to atut w tej książce. Tak naprawdę od początku wiemy, że będzie tu wątek romantyczny i dokładnie wiem między kim a kim. Cała ta otoczka podróży była spoko, ale nic więcej. Ja nie potrafiłam się zaangażować w podróży głównych bohaterów czy chociażby kibicować im bo ja nie rozumiałam ich celu.
Sami bohaterowie są ok. Są poprawnie wykreowani, mamy zarysowane charakter i tylko tyle. Ta książka jest po prostu ok, jest poprawnie napisane tak, jak powinno się pisać, ale brakowało mi w niej emocji, wyraźnych celów czy chociażby jakiś super wydarzeń, które spowodują, że ja będę bardziej zaangażowana. Bo tak naprawdę przeczytałam książkę, o której zaraz zapomnę, bo nie spowodowała, że ja byłam w szoku tym, co się tam zadziało. Jest to dla mnie książka 3⭐️. Pomysł był bardzo dobry, ale coś nie kilkło i wyszła poprawne książka z motywami, które fantastyczne są bardzo częste i które się przejmują, ale dla mnie niestety nie było to nic, o czym ja będę pamiętać. Spoko będzie dla osoby, która dopiero zaczyna czytać jakieś nadnaturalne historie. Nie powiem, da się poczuć klimat tego świata, ale było tam za mało szczegółów, za mało się działo.
Ja na razie raczej odpuszczę sobie książki autorki, bo ki „mój” styl pisania. Nie bawią mnie żarty, nie potrafię zaangażować się w historię, nie czuję Chemii między bohaterami.
Byłam bardzo podekscytowana, sięgając po Układ Ezmodaela, ponieważ opis bardzo mnie zaintrygował. Romantasy, demony, apokalipsa, walka o przetrwanie — można powiedzieć, że to idealna mieszanka na październik. Ale jak wypadła sama książka?
Muszę przyznać, że naprawdę dobrze. Autorka ma lekki styl pisania, przez co całą historię czyta się bardzo szybko. Praktycznie pochłonęłam całą książkę w jeden dzień, a dzięki dynamicznej akcji trudno było mi się od niej oderwać.
Polubiłam się z główną bohaterką, która mimo szalejącej wokół apokalipsy przetrwała nie tracąc godności i nadziei. Udało jej się przetrwać, nie rezygnując z walki o lepsze jutro. Ezmodael był paradoksem - dobry demon. Niestety trochę przesadzał z tymi tekstami niczym napalony nastolatek.
Lephi skradł moje serce. Sama chciałabym mieć takiego ogara, zwłaszcza jeśli mogłabym się z nim komunikować tak jak Ez 🤭
Niestety muszę doczepić się do relacji między dwójką głównych bohaterów. Brakowało mi momentów, które pogłębiłyby ich uczucia i pozwoliły zrozumieć ich wzajemną więź. Wydawało mi się, że ich uczucie pojawiło się praktycznie znikąd, a chemia między nimi była słabo odczuwalna.
Całkiem spodobała mi się kreacja świata, ponieważ faktycznie było czuć, że wszystko zmierza ku końcowi. Wrogość, ciągła potrzeba ukrywania się i braki w zaopatrzeniu budowały nastrój zagrożenia. Niestety trochę brakowało mi w tym wszystkim demonów i większego mroku. Bądź co bądź największym zagrożeniem dla głównej bohaterki okazali się inni ludzie, a nie demony.
Nie jest to książka pozbawiona wad, ale jeśli szukacie romantasy w klimatach post apo z demonami i aniołami w tle, to zdecydowanie warto po nią sięgnąć.
Lucyfer" w nowym wydaniu: piekło, niebo i świat, który się rozpada Anioły i demony. Niebo, ziemia i piekło – ta historia ma w sobie wyraźny vibe kultowego serialu Lucyfer, gdzie czarujące postacie z piekła rodem łączą humor, dramat i emocje, by wciągnąć nas w nieoczywisty świat. Jednak tutaj mamy nie tylko brawurę, ale też walkę o przetrwanie w świecie na skraju upadku.
Ziemię spustoszyły piekielne istoty – chaos, zagłada i nieustanna walka stały się codziennością. Niewielu udało się przetrwać, a ratunek wydaje się niemal niemożliwy. Sienna, główna bohaterka, znajduje się w samym centrum tego piekła. Jej celem jest dotarcie do Meksyku, gdzie prawdopodobnie przebywa jej brat, ale każda noc niesie ze sobą śmiertelne niebezpieczeństwo.
Na jej drodze staje Ez, diabeł-poeta o wyjątkowym poczuciu humoru i osobowości, która łączy w sobie luz z nutą tajemnicy. Wbrew swoim piekielnym korzeniom, Ez wielokrotnie ratuje dziewczynę, udowadniając, że demony również potrafią działać wbrew oczekiwaniom. Jednak kiedy Sienna niespodziewanie znika, porwana przez innego demona, Ez czuje, że musi ją odnaleźć. Jego misja przeradza się w coś więcej – podróż, która wymaga od niego porzucenia dawnej natury i zmierzenia się z wyzwaniami, jakich nie przewidział.
Wątki walki o przetrwanie są prowadzone dynamicznie, a relacje między bohaterami zyskują głębię, która wykracza poza typowy schemat fantasy. Co ciekawe, romans i erotyka nie dominują fabuły. Owszem, uczucia między bohaterami są obecne, ale subtelne i bardziej skoncentrowane na emocjonalnym rozwoju niż fizycznej namiętności. To przede wszystkim opowieść o walce o życie, odkrywaniu własnej siły i zrozumieniu, że każdy wybór – nawet demona – ma swoje konsekwencje.
"Uklad Ezmodaela" to jest książka od której nie oczekiwałam prawie że nic, a dostałam od niej jeszcze mniej, za to bawiłam się przednio! Przede wszystkim dlatego, że ta książka nie sili się na udawanie wzniosłego romantasy bądź odkrywczej fantastyki (mam taką nadzieję). I przez to, że jest ona napisana w taki sposób daje czytelnikowi 18+, do którego jest skierowana, bardzo dobrą bazę na odmóżdżenie się. Ja tę konwencję kupuję w całości, bo na mnie dokładnie tak zadziałała. Jednak jeżeli szukacie rozbudowanego świata, dobrych bohaterów, przemyślanych decyzji i takich plot twistow, że kapcie Wam spadną, to nie ten kierunek.
Krótko o świecie: ziemia po apokalipsie, ludzie walczą o byt i przetrwanie, a po zmroku na powierzchnię wychodzą piekielne ogary wraz ze swoimi właścicielami. Demony nie są miłe, ludzie też nie są mili, a wręcz człowieczeństwo zaczyna zanikać. I właśnie w takich warunkach, główna bohaterka Sienna decyduje się wyruszyć do Los Angeles w poszukiwaniu brata. Radzi sobie dość dobrze, a pewnego dnia jej losy krzyżują się z lodami pewnego dość dziwnego demona - tytułowego Ezmodaela (tu uwaga, ten demon mówi sprośnymi wierszami).
Styl tej książki jest okej, o ile nie zaczynamy się zagłębiać w dziury fabularne i nie zaczynamy szukać w tym świecie sensu, więc lepiej tego nie robić, wtedy zabawa przy tej książce jest dobra.
Bohaterowie są dość prości i plascy, ale konsekwentni w tym co robią. Co ciekawe okładka obiecuje nam enemies to lovers - ale to nigdy nie stało obok lovers.
Podsumowując, czy polecam? Jak chcecie się szybko rozluźnić i trochę pośmiać to tak, ale odstawcie na bok głęboka analizę tekstu, logiki i poszukiwanie sensu. Wtedy będziecie się bawić dobrze.
Układ Ezmodaela – Camille Gale Czy lubicie klimat postapokaliptyczny? A jeśli nie to czy fakt, że to demony doprowadziły do zagłady ludzkości byłby dla Was wystarczająco pociągający, by dać książce szansę? Ja nie lubię motywów postapokaliptycznych, ale coś w opisie „Układu Ezmodaela” do mnie przemawiało, no i ciekawość wygrała. Tylko, czy jestem usatysfakcjonowana tym co przeczytałam?
„Układ Ezmodaela” czyta się szybko i jest to raczej lżejsza pozycja. Autorka serwuje też trochę poważniejszą część, al mi bardziej leżały te w lżejszym tonie i z humorem. I choć przed lekturą spodziewałam się po całości więcej mroku i powagi, to właśnie akurat ten fragment, który pasował do moich oczekiwań, mnie nudził. Nie pomagał mi tez fakt, że mój mózg się zapętlił na „błagam, tylko nie trójkąt miłosny, błagam…” – całe szczęście takowego nie było.
Klimatycznie – zdecydowanie da się poczuć, że świat się skończył. Jednak humor Ezmodaela z nim ekstremalnie kontrastuje. Na początku nawet mnie bawił, ale n-ty żart na poziomie napalonego nastolatka nawiązujący do seksu zaczął już męczyć. Przyznaję jednak, że te żarty miały swoje momenty.
I jak miałam wrażenie, że niespecjalnie się wciągnęłam w „Układ Ezmodaela” i zżyłam z bohaterami, tak sama końcówka mnie wzruszyła. Nawet się łezka w oku zakręciła.
Ogólnie jest to lekka lektura, ale nie porywa. Ani nie jest odmóżdżaczem, by się przy niej świetnie zrelaksować, ani nie ma odpowiedniej głębi, by uznać ją za coś ambitniejszego. Taka trochę po środku, powiedziałabym, że nawet trochę nijaka.
Moja ocena 4/10
Dziękuję Wydawnictwu Editio Red za egzemplarz do recenzji.
Będzie, niestety, trochę narzekania, bo jak bardzo bym chciała, to „Układ Ezmodaela” nie przypadł mi do gustu. No ale co mogło pójść nie tak, w tak dobrze zapowiadającej się książce, w której mamy koniec świata, a na ziemię wyszły demony?
No jak się okazuje, to niestety wszystko. Ale zacznę od plusów, bo pomysł na tę historię był naprawdę dobry! I to mogła być świetna guilty pleasure. Ale całość okazała się krindżowa, szczególnie niektóre dialogi, po których miałam ciarki zażenowania.
Ale po kolei. Sienna jako jedna z nielicznych ludzi przeżyła koniec świata. Teraz podróżuje w poszukiwaniu swojej rodziny, którą, ma nadzieję odnaleźć całą i zdrową. Ale podczas jednej z takich podróży napotyka na wyjątkowo ciekawego demona, który jak się okazuje, nie chce zrobić jej krzywdy, a nawet więcej, chce ją chronić. Ale czemu? Ot tak, dla własnego funu.
No i niestety mnóstwo rzeczy mi tutaj nie grało, a całość historii nie wciągnęła. Ez z sarkastycznego i inteligentnego bohatera okazał się wujem, rzucającym sprośne teksty... Obleczone w słabą poezję.
Podobnie rzecz się miała z relacją bohaterów. Pojawiła się znikąd. Nie było powodu, by Ez zainteresował się naszą bohaterką i postanowił ją chronić. Bo to wzięło się znikąd.
Sienna, pewna, że Ez jej nie skrzywdzi, po (UWAGA SPOJLER!!!) odnalezieniu zmarłej rodziny postanawia odejść od demona, który ją chroni. Dlaczego? No, ot tak 😬
Przykro mi, że się tutaj to nie kleiło, bo pomysł był naprawdę fajny. I gdyby nie te krindżowe teksty i dialogi, książka naprawdę mogłaby być fajnym guilty pleasure. Niestety, nie tym razem. Niestety, nie dla mnie 🙃
„Układ Ezmodaela” to totalnie inna historia. Przerażająca wizja świata, gdzie po ziemi chodzą demony wraz z ogarami a garstka ludzi walczy o przetrwanie. Wśród tych zgliszczy wędruje nasza główna bohaterka która chce odnaleźć brata. Na jej drodze stają bezwzględni ludzie ale pojawia się też i “on”- demon, który wydaje się przyjazny, co budzi wątpliwości.
🔥Sienna jest silną młodą kobietą, łatwo się nie poddaje. Walczy o przetrwanie każdego dnia i robi wszystko aby nie zatracić człowieczeństwa.
🔥Tajemniczy Ez to sarkastyczny żartowniś z darem do rymowanek. Białowłosy demon jest pewny siebie ale w ten pociągający sposób. Bardzo niebezpieczny, ma to “coś” co wabi i nęci. Towarzyszy mu ogar Lephi.
🔥Zdecydowałam się objąć tę historię patronatem, ponieważ “wciągnęła” mnie od pierwszych stron. Spędziłam z nią kilka godzin i nie interesowało mnie nic więcej, płynęłam przez fabułę, Autorka świetnie budowała napięcie, stopniowo odkrywając kart. Ciekawy plot twist i pojawienie się kolejnych graczy na planszy, wyprowadziło interesujące zamieszanie. Cały czas zastanawiałam się, do czego to prowadzi.
Ta książka przypadnie do gustu wszystkim romantyziarą, między bohaterami iskrzy tak…ochhh🌶️Uwielbiam slow burn i tu jest tak napisane 🤯Chapeau bas dla autorki.
Nietuzinkowa, nieodkładalna, po prostu idealna na jesienne wieczory pod kocykiem, gdzie po ciężkim dniu w pracy możemy odpłynąć w świat aniołów i demonów.
Ps. No tak zapomniałam wam wspomnieć, pojawiają się też anioły☺️, ale o co chodzi z nimi to już dowiecie się czytając 😊😉
Kiedy zaczynałam ją czytać, spodziewałam się pikantnego romansu z udziałem złowrogiego demona i śmiertelniczki, w dodatku nie byłam pewna, czy styl i język mi się spodobają. Spotkała mnie jednak niespodzianka, bo otrzymałam nie odbiegający zbytnio od przeciętnych standardów romans slow-burn, tyle że z przygodowo-fantastyczno-postaopokaliptycznym tłem i nieludzkimi z natury, ale bardzo ludzkimi w zachowaniu bohaterami. W dodatku powieść napisana jest ładnym, czasami potocznym i podszytym humorem językiem oddającym charakter głównej bohaterki, podchodzącej z dystansem do samej siebie i wszystkiego, co ją spotyka.
Ten humor widać najbardziej w początkowych rozdziałach, potem sytuacja robi się poważniejsza i bardziej skomplikowana, na jaw wychodzą także tajemnice, pojawiają się też kolejne postaci wpływające na losy naszej pary. Fabuła nie jest bardzo skomplikowana, tło jest zarysowane bez zbędnych szczegółów, a fabuła jest skupiona głównie na Siennie i Ezie. W którymś momencie nawet niektóre wydarzenia potrafiłam przewidzieć, więc tak jakby prześlizgiwałam się przez kolejne rozdziały bez większych emocji, ale przyznam, że konkluzja jednak mnie zaskoczyła. Najbardziej interesującą postacią, o której chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej, w moim odczuciu został Zarion.
Ogólnie więc książkę polecam :) To przyjemne romantasy z fajnymi bohaterami, do których można się przywiązać.
Sięgając po tą książkę spodziewałam się spice romansu. Na cała lekturę była tylko jedna scena, która nawet nie była dokładnie opisana. Także po samym opisie liczyłam na coś świetnego. Anioły, demony, apokalipsa - brzmi super, prawda? Nie czułam totalnie vibu tej apokalipsy, jedyne opisy jakie były to, że - budynki są zniszczone, - dużo ludzi zginęło, - trzeba szukać miejsca na nocleg, bo w nocy wychodzą demony i ogary Liczyłam na zwroty akcji, brutalność.
Główni bohaterzy są nijacy - Ezmodael to wkurzający wesołek z wywalonym ego, który daje jakieś żarciki z podtekstem i wierszyki, które śmieszą tylko jego. Natomiast Sienna jest strasznie głupia. Jakoś za bardzo się do nich nie przywiązałam.
Wymieniłam same minusy, ale to nie zmienia faktu, że książka jest lekka i przyjemna do czytania. Ma oryginalny motyw - romans pomiędzy ludzką kobietą, a demonem i w tle apokalipsa. Powieść miała tak dużo potencjału, a niezbyt dobrze został on wykorzystany.
Camille Gale kolejny raz pokazuje że wie jak pisać książki fantasy, atmosfera jest doskonale odmalowana, czujesz apokalipsę, zrujnowany, zniszczony świat, czujesz dramat bohaterki, jej samotność w pokrytym gruzami mieście, próbująca przetrwać sytuację, która jest tak naprawdę niemożliwa do przetrwania. A jednak Sienna spotyka na swojej drodze kogoś, kto pozornie należy do wrogów, ale okazuje się całkiem... ludzki. I fajny :D Ez to jedna z moich ulubionych postaci tej autorki, białowłosy demon z bardzo zabawnym, ciętym dowcipem. Lubię sarkastycznych bohaterów, a Ez i Sienna niewątpliwie stanowią zgrany duet. Książkę czyta się szybko, autorka nie nudzi, to jej szczególny skill! Jej książki można lubić lub nie, ale jednego jej się nie da zarzucić, że skłonią cię do ziewania. Akcja posuwa się zręcznie od sceny do sceny, a kolejne wydarzenia budują napięcie, zakończenie wzrusza. Kolejna ksiażka od CG, która podnosi poziom polskiego rynku fantasy/romantasy. Chcemy więcej!
[współpraca recenzencka z wydawnictwem Editio Red]
Koncepcja książki Camille Gale “Układ Ezmodaela” była genialna, jednak troszkę słabiej poszło z jej wykonaniem. Zacznijmy od bohaterów. Mam wrażenie, że są bez wyrazu. To możliwe? Ta książka udowadnia, że tak. Ezmodael jest demonem, ale tym dobrym, co według mnie się nie łączy. Taki mały spojler, słabo troszkę wyszło, że największym zagrożeniem dla bohaterki nie były demony, a inni ludzie (śmiech przez łzy). Dodatkowo Ezmodael rzuca głupimi i żenującymi tekstami niczym napalony nastolatek. Fabuła jest z tych “gdzieś już to czytałam” (bardzo duża ilość scen, które są powtarzalne w innych historiach). Brakuje mi takiego indywidualizmu historii. Pikantne sceny były faktycznie pikantnymi scenami, było napięcie, dobrze wyczuwalne, ale nie było pełne cringu więc tutaj plus. Jednakże moje pytanie brzmi “skąd ta chemia między nimi (znaczy bohaterami)?” mam wrażenie, że wzięła się znikąd. Postapokaliptyczny świat dobrze gra z książką, ale był za mało rozwinięty, by można go nazwać genialnie wykreowanym. Książka jest na jeden wieczór i jest okej, ale nie jest z typu tych, o których będę myśleć cały czas.
Papka, trochę słodka, trochę mdła. Przydałoby się więcej ostrości, goryczy, bardziej wyrazistego smaku i solidnej bazy narracyjnej. Jednak jest zjadliwa jeśli wydłubać absolutnie niestrawne wierszyki. Jeżeli wolicie coś bardziej doprawionego, to warto sięgnąć po Angelfall. Składniki takie same (apokalipsa, demony, anioły, kilka podobnych wątków fabularnych) ale lepiej podane, także z powodu większej objętości która pozwoliła im się dobrze wymieszać i rozwinąć. Tu nieco tego zabrakło, ale nie jest źle.
Jestem w szoku, że tak dobrze się przy tym bawiłam. Demon Ez i jego towarzysz to moi ulubieńcy tej historii. Dzięki nim tak bardzo polubiłam się z fabułą. Pełna komedii i lekkomyślności z odrobinką romansu. Jeśli szukasz czegoś lekkiego na jeden wieczór to jest dobra pozycja. Wielokrotnie śmiałam się podczas jej słuchania. Podobał mi się pomysł autorki na jej świat i sposób w jaki przedstawiła anioły i demony.
Chciałabym powiedzieć, że nie oderwiesz się od lektury i tak w istocie jest, bo książkę łyknęłam praktycznie w jeden dzień, ale końcówka mnie bardzo mocno rozczarowała. Jakby autorce brakło pomysłu i poleciała na baśniowo-cukierkowym mirażu, zamiast utrzymać poziom z reszty powieści. Wielka szkoda, bo gdyby końcówka miała poziom byłaby satysfakcjonującym zwieńczeniem całości.