Aerith żyje w niewielkim Connerbay w stanie Oregon. Otoczone piękną przyrodą urokliwe miasteczko zamieszkuje zaledwie kilkaset osób. Wszyscy się tu znają i pomagają sobie nawzajem – słowem, tworzą zgraną społeczność. Po tragicznej śmierci rodziców Aerith przejęła opiekę nad swoim młodszym rodzeństwem i dzięki pomocy sąsiadów stworzyła bliźniakom Calderowi i Lucy bezpieczny dom. Rozwinęła także ukochany biznes swojej mamy – farmę kwiatową, której ofertą zachwycają się mieszkańcy okolicy.
Nadchodzące wakacje zapowiadają się spokojnie, do czasu, gdy w rodzinne strony wraca Westley Karlsen. Gnana nigdy nieukojoną rozpaczą światowej klasy gwiazda muzyki i jednocześnie pierwsza miłość Aerith. Mężczyzna za fasadą sukcesu skrywa smutek i rezygnację. Fani oczekują od niego piątego albumu, a wytwórnia naciska, by płyta w końcu miała weselszy wydźwięk. Niestety, Wes nie potrafi już pisać radosnych piosenek. Jest wypalony, zrezygnowany i potrzebuje czasu w odosobnieniu, by zdystansować się od przygnębiającego życia w Nowym Jorku i dać fanom to, na co zasługują. Może w Connerbay, gdzie mieszka jego dawna ukochana, Aeri, znajdzie wreszcie natchnienie…
Czy przyjaźń między nimi jest jeszcze możliwa?
Czy uczucia, którym oboje dawno temu kazali zamilknąć, zabrzmią na nowo melodią tęsknoty?
Książka dla czytelników powyżej szesnastego roku życia.
„Brzmiała jak jego ulubiona piosenka. Jak hymn jego życia”.
Byłam bardzo podekscytowana ᴍᴇʟᴏᴅɪᴀ̨ ᴛᴇ̨ꜱᴋɴᴏᴛʏ. Ostatnia książka Moniki jaką miałam okazję przeczytać bardzo mnie zaskoczyła i to zdecydowanie pozytywnie, a to sprawiło, że byłam pewna, że ta książka również mi się spodoba. Opis brzmiał fajnie, okładka była piękna, co mogło pójść nie tak?
Przeliczyłam się. Miałam w sobie trochę za dużo nadziei, co do tego tytułu. Naprawdę myślałam, że będzie super. Po przeczytaniu pierwszych stu stron zorientowałam się, że dzieje się coś tu bardzo niedobrego. Po pierwsze: fabuła absolutnie mnie nie zainteresowała, a wręcz nudziła. Łudziłam się, czekając aż akcja się rozkręci.
To miało potencjał na fajną książkę. Byłam zaintrygowana, że tym razem Monika zdecydowała się pójść w narrację trzecioosobową, w której sprawdziła się bardzo dobrze i tej historii zdecydowanie to pozytywnie służy. Nie przepadam za motywem drugiej szansy, ale myślałam, że tutaj zostanie dobrze ograny. Wes po siedmiu latach wraca do rodzinnego miasta i spotyka swoją dawną miłość. Jest też wątek z muzyką. Nie często po nie sięgam, ale tutaj mnie zaintrygowało.
Tyle nadziei i taki zawód. Po przeczytaniu bardzo długo zastanawiałam się, co mi się w tej książce podobało i ciężko było mi cokolwiek znaleźć. Ogólnie rzecz biorąc, przez ponad pięćset stron nie będzie się absolutnie nic. W kółko było gadane to samo. O matko, jak bardzo oni się kochani, ale nie mogli być razem i to ich niszczyło. No naprawdę, już pod koniec przewracałam oczami, bo zrozumiałam za pierwszym razem. Zwłaszcza, że przez cały czas mogli być razem. Powód, dla którego nie byli był idiotyczny. Sami skazali się na tortury.
To miała być książka smutna, skupiająca się na cierpieniu, ale powód ich cierpienia był po prostu głupi. Minęło siedem lat odkąd się rozstali, po czym zamiast znaleźć rozwiązanie tego problemu, żeby być razem cały czas wałkowali to samo. Nie było żadnej przeszkody, serio. I to do, czego doszli bohaterowie na koniec książki było wiadome od początku. Byłam strasznie sfrustrowana, bo jakie to było irytujące, że oni wrócili się do siebie, kochali się, a na koniec Aeri znajdowała wymówkę, żeby z nim nie być, bo on będzie tego żałować. Rzygać mi się chciało.
Denerwowało mnie, że bohaterowie jedyne co robili to płakali. Rozumiem, że byli emocjonalni, ale ile można? Miałam wrażenie, że oni tylko ciągle płakali, a nie robili niczego innego. Zwłaszcza, że to wszystko działo się przez ich głupotę. To nie była zakazana miłość ani nic takiego. Nic im nie stało na przeszkodzie do bycia razem, a oni i tak je znajdowali na siłę. Autorka próbowała zrobić z tego smutną historię, najwyraźniej bardzo dramatyczną, ale wyszło trochę absurdalne. Wes chciał się przeprowadzić i na spokojnie mógł to zrobić w dowolnym momencie, nie musiał nawet tych siedmiu głupich lat, jeśli był aż tak nieszczęśliwy. I jedyne co mu to uniemożliwiało to, że Aeri nie chciała go prosić, aby z nią został?
W dodatku nie wiem, ta ich historia miłosna mnie nie ruszyła. Dziwne było dla mnie, że Wes jak gdyby nigdy nic wrócił do rodzinnego miasta i od razu praktycznie wrócili z Aeri do tego co było. Zachowywali się, jakby wcale przez te siedem lat nie mieli żadnego kontaktu. Mało naturalne mi się to po prostu wydawało. I Wes cały czas leciał z komplementami w stronę Aeri i właściwie niezbyt dużo dawał jej przestrzeni. Wiedział, że nie mogli być razem a i tak się do niej kleił.
Jestem strasznie zirytowana tą książką, bo okazała się okropnym zawodem. Nie reprezentowała sobą niczego fajnego ani interesującego. Po skończeniu miałam ochotę rzucić ją w kąt, bo nie chciałam jej widzieć na oczy. Była nudna i monotonna. Czuję się trochę oszukana, bo mam wrażenie, że po prostu straciłam czas.
Ryczałam, nadal prawie rycze i pewnie będę ryczeć. Nie wiem czy będę pisać całą dużą opinie więc po prostu czytajcie, błagam.
Update: Ta książka była tak przepełniona miłością ale też bólem, że z jednej strony czytało mi się cudownie ale z drugiej czułam przez nią ogromna pustkę i ból, przez co musiałam ją sobie dawkować. Po skończeniu czułam się jakbym weszła ona w moje serce, wbiła w nie jakis ostry przedmiot i kilka razy pokręciła. To była taka cudowna historia, a same te nawiązania do one direction? Główna bohaterka która była ich największa fanka i miała obsesje na punkcie Zayna? Jestem w niebie. Ciesze się, że się skończyło tak jak się skończyło ale jednak było to bardzo emocjonalne. Westley był dla Aerith tak oddany, że choć przeczytałam w moim życiu już wiele książek to czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Ta książka zasługuje na o wiele więcej fanów bo zdecydowanie ma to coś po czym ludzie przepadną. Samo wydanie nie mogloby wyglądać lepiej, te obrazki, piosenki i album? Cudo, zachęcam do czytania z całego serca, a najbardziej fanów one direction.
W moim życiu był okres, kiedy to właśnie One Direction byli dla mnie największymi idolami i przyznam, że był to główny czynnik, który sprawił, że zdecydowałam się sięgnąć po "Melodię tęsknoty". Znajdziemy tu mnóstwo nawiązań do zespołu i jego twórczości i myślałam, że więcej mi do szczęścia nie będzie potrzebne. No i to piękne wydanie! Rysunki, śliczne dedykacje i specjalnie napisana oraz skomponowana piosenka. Czy może być lepiej? Mogło być lepiej. Dużo lepiej. Ale nie było.
Nawet nie wiem od czego zacząć, bo książka okazała się być dla mnie naprawdę wielkim rozczarowaniem i serce mnie boli, kiedy pomyślę, że mimo szczerych chęci nie potrafiłam się z nią polubić.
Zacznę od tego, że "Melodia tęsknoty" zwyczajnie mnie nudziła. Miałam wrażenie, że czytam w kółko o tym samym i gdyby ktoś mi wyrwał ze środka 300 stron, to prawdopodobnie bym tego nie zauważyła. Nie było tu większych zwrotów akcji, ciekawych dialogów i czegokolwiek, co wyróżniłoby się w jakikolwiek sposób w tej historii i zapadło mi w pamięć na nieco dłużej.
Prawie 600 stron książki skupia się na pogodzeniu dwóch różnych światów - małomiasteczkowego życia z młodszym rodzeństwem i życia supergwiazdy w wielkim mieście. Ale ciągle miałam wrażenie, że Westley i Aerith szukają na siłę powodów, dla których nie mogą być razem. Co gorsze, ich dialogi opierają się przede wszystkim na słodkich słówkach i wielkich wyznaniach (których już w połowie książki miałam serdecznie dość) albo na wszechogarniającej rozpaczy, płaczu i wielkim smutku. Było to dla mnie przerysowane i mało realistyczne. Wątek romantyczny naprawdę mi się nie podobał.
Równie mocno nie podobała mi się postać Wesa i jego obsesja na punkcie byłej dziewczyny. Mężczyzna uzależniał swoje szczęście od Aeri, nie dawał jej wolnej przestrzeni i zasypywał masą pięknych wyznań. Jednak zamiast widzieć go jako uosobienie ideału, ja byłam przerażona zachowaniem tej postaci. Bardzo toksyczne, niezdrowe i niepokojące zachowanie. Nie widziałam w tym nic romantycznego, rozczulającego czy słodkiego, jedynie jeden wielki red flag i znaki, które wskazywały, że Wesowi jest pilnie potrzebna pomoc specjalisty.
Samo zakończenie również nie przypadło mi do gustu. Powód ich ponownego spotkania był tak samo naciągany jak powód ich rozstania, kiedy to kariera Westleya dopiero się rozwijała. Gdyby Wes tylko wiedział, że spełnienie jednego z marzeń dziewczyny jest w stanie rozwiązać ich wszystkie "problemy"...
Niestety, nie była to książka dla mnie. Wzruszyły mnie dedykacje, rozumiem uczucia jakie przelała autorka w tę historię, ten element nostalgii, ale nie to oceniam jako czytelniczka i recenzentka. Wiem, że książka z pewnością znajdzie grupę odbiorców, którzy pokochają każdy jej element, natomiast ja do nich nie należę.
[Współpraca reklamowa z wydawnictwem BeYA]
------------
niestety bardzo się zawiodłam :( w pewnym momencie chciałam zrobić dnf, a ostatnie 100 stron czytałam już pomijając niektóre fragmenty... wielka szkoda. te dwie gwiazdki daję głównie za nawiązania do One Direction i styl pisania Moniki. myślę, że ta historia po prostu nie była dla mnie.
też mały plusik na śliczne wydanie, piosenkę i rysunki✨
Jejku!🥹 jakie to było cudowne. Zaczynając Melodię, nawet się nie spodziewałam, ze aż tak ją pokocham. W pewnym momencie dawkowałam ją sobie bo tak bardzo nie chciałam jej kończyć. W tej chwili mogę przyznać, że dawno nie czytałam czegoś tak pięknego. Zdecydowanie trafia do moich ulubieńców, coś czuje, że długo długo nie zapomnę tej historii. Przygotujcie się, bo jeszcze nie raz o niej ode mnie usłyszycie. Obowiązkowa pozycja dla fanów 1D! Moje serce zostało totalnie posklejane. Dziękuję Monika za napisanie czegoś tak pieknego. No i oczywiście update co do zakończenia - totalnie je akceptuje i uwielbiam!!!❤️
Boże, kocham tą historię, cudowna była, Westley Karlsen to moje za dużo, ale kocham go totalnie, ostatni rozdział i podziękowania to płak, ale uwielbiam tą książkę całym sercem
Długo zbierałam się do tego, by napisać tę recenzję. Nie jestem osobą, która bez powodu przerywa czytanie książki, ale niestety w przypadku tej historii musiałam to zrobić. Choć początkowo było w porządku, tak z każdą kolejną stroną moje nastawienie i chęć przeczytania tej książki zaczęło stopniowo się zmieniać. Dlatego też skupię się na tej części, z którą miałam możliwość się zapoznać.
Nie mogę zaprzeczyć temu, że pomysł na fabułę jest świetny, bo mnie opis kupił już po pierwszym jego przeczytaniu i z niecierpliwością czekałam, aż książka do mnie w końcu dotrze. Pierwsze dobre wrażenie minęło po mniej więcej stu stronach. Choć historia jest bez wątpienia poruszająca, tak nie potrafiłam się w nią wczuć i odnaleźć w tym świecie. Chciałam polubić się z Aeri i naprawdę dałam nie jedną szansę jej oraz Westleyowi, bo przebrnęłam przez ponad dwieście stron tej książki, a jednak nie zostałam zachwycona, ani zachęcona do dalszego czytania.
Historia jest dość długa, ma 552 strony z podziękowaniami, a jednak moja przygoda z nią skończyła się w prawie połowie. Przede wszystkim z równowagi wytracały mnie bardzo długie opisy, które moim zdaniem momentami były zbędne i czasami miałam ochotę wykreślić kilka z nich, by lepiej brnęło mi się dalej. Nie chciałabym się pochylać nad bohaterami, bo nie skończyłam książki, a w tym momencie nie zamierzam pochopnie oceniać ich kroków, choć niektóre zachowania wzbudziły moją irytację.
Nie mogę też nie uwzględnić sposobu wydania „Melodii tęsknoty”. Całość naprawdę prezentuje się przepięknie i widać, że została dopracowana przed wydaniem, by uzyskać jak najlepszy efekt.
Nie jest to oficjalny koniec z tą książką, ponieważ naprawdę chciałabym dać jej ostatnią szansę. Może istnieje cień prawdopodobieństwa, że dalsza część bardziej przypadnie mi do gustu i zmieni moje zdanie. Na ten moment nie jestem w stanie przez nią przebrnąć, bo każda próba kończyła się zastojem, zamierzam jednak wrócić do tej książki w innym czasie.
Melodia tęsknoty to książka w której zakochacie się przez niezwykle piękne wydanie. Oprócz okładki i tytułu, który pojawia się w treści jest tu wiele art printów z głównych bohaterami, wstawek z pamiętnika/ notatnika z tekstami piosenek, rozdziały jako tracki na płycie. Jednym słowem książka jest dopracowana pod każdym względem.
Co znajdziecie w środku; ✿narrację trzecioosobową od strony dwójki głównych bohaterów Aerith oraz Westleya; ♬ mnóstwo nawiązań do grupy One Direction i ich muzyki; ✿ tekst piosenki który można nawet posłuchać na yt nawiązujący do fabuły; ♬ plantacje tulipanów w małym miasteczku; ✿ pierwsza miłość która choć silna okazała się przeszkodą w szczęściu głównych bohaterów; ♬ blaski i cienie bycia wokalistom; ✿ marzenia które nie do końca są Twoje; ♬ trudna przeszłość głównej bohaterki.
"Jeden krok w przód. Cztery do tyłu. Jeden krok w przód. Ciągle do tyłu. Stoję pośrodku. Bijąc się, że każda kolejna próba ruszenia z miejsca skończy się setki mil wstecz". Jak już wspomniałam na początku mam słabość do historii gdzie główny bohater jest muzykiem i wraca ze złamanym serce w rodzinne strony. Odbudowanie relacji, przebaczenie i życie po drugiej stronie to coś co zawsze zmiękcza moje serce. Tego również nie zabrakło w tej książce. Oprócz tego jest też walka z nałogiem lub obsesją i próba życia gdy druga połówka pozwala nam odejść choć wcale tego nie chcemy.
Główni bohaterowie wcale nie są idealnie, obydwoje mają wady i ich wnioski dlaczego się rozstają w pewnym sensie wydają się właściwe. Tylko, że Westley przypomina kwiat który bez wody powoli usycha, tracąc kolory, inspirację i cząstkę siebie. Proces zdrowienia czyli powrotu do swojej jedynej miłości to droga wypełniona żalem, chwytania się wszystkiego by zapomnieć ale i trzymanie się nadziei jako ostatniej deski ratunku. Co wychodzi dość przewrotnie. Podobała mi się postawa Aerith, jej podejście, ale miałam wrażenie że marzenie zostania gwiazdą jest bardziej jej niż jego. I to jak jasno stawiała sprawę o ich związku, uważam że mogła się trochę ugiąć. Z drugiej strony podziwiam jej odwagę i dążenie do obranego celu.
W książce nie zabrakło rad od babci. Dla mnie to dodatkowy plus bo uwielbiam swoją babcię i jej rady zawsze traktuje jak latarnię morską w ciemności. Tutaj też można było odczuć podobny klimat. Tak jak w przypadku miasteczka i sąsiadów którzy byli sobie przyjaciółmi. Uwielbiam tak przedstawione miejsca. Bliźniaki Aerith też były słodziakami. Mimo to w fabule nie zabrakło momentów wzruszających jak i łamiących serca. Melodia tęsknoty przedstawiona jest jako płyta, na której są utwory ulubione jak i takie do posłuchania w każdym nastroju. Podobało mi się, żałuję że nie ma więcej bonusów. Tekst piosenki trafił w moje serce tak jak bohaterowie ❤❤❤.
Historia miłości dwóch zranionych dusz, które spotkały się na nowo, aby zorientować się, że nie mogą bez siebie żyć. Mają do dyspozycji całe lato, ale czas zaczyna uciekać, a koniec wakacji zbliża się nieubłaganie...
Monika Marszałek, znana fanom jako Fortunate Em, stworzyła niesamowicie bolesną, ale i przepiękną historię miłości, gdzie niczego nie jesteśmy pewni do samego końca. Jej bohaterowie - Westley oraz Aerith, dźwigają na swoich barkach ogromne brzemię, a tragiczne wydarzenia z przeszłości na zawsze zmieniają ich życie. Ta dwójka miała przed sobą wizję wspólnej przyszłości, która została im brutalnie odebrana przez śmiertelny wypadek rodziców dziewczyny. Nie chcąc niszczyć dopiero co rozpoczynającej się kariery muzycznej Westleya, Aerith decyduje się zerwać z nim kontakt i zaszyć się w ich rodzinnym miasteczku, przejmując opiekę nad swoim dużo młodszym rodzeństwem.
Kilka lat później, będacy u szczytu kariery muzycznej Westley, decyduje się na powrót w rodzinne strony, aby podjąć próbę ratunku samego siebie. Chłopak, odkąd stracił swoją jedyną prawdziwą miłość, jest cieniem człowieka, walczącym z uzależnieniem. Kiedy ta dwójka spotyka się ponownie, oboje mają wrażenie, że wszystko wróciło na swoje miejsce. Jednak rzeczywistość bywa brutalna, a oboje mają swoją zobowiązania, które muszą być dla nich priorytetem. Czy w tym wszystkim znajdą szansę, aby ponownie być ze sobą?
Uwielbiam tę historię. Jest pełna bólu i cierpienia, ale też daje nam nadzieję, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Westley jest mocno zniszczony i zagubiony, ale Aerith jest dla niego niesamowitym wsparciem i ogromnie podobała mi się ich relacja, która z przyjaźni ponownie zaczęła ewoluować w stronę miłości. Do samego końca autorka trzymała nas w niepewności, co sprawiało, że nie mogłam się oderwać od lektury. I choć pierwsze strony, mimo mojego zaciekawienia, nie wydawały się tak atrakcyjne, tak im dalej czytałam, tym co raz badziej angażowałam się w historię. Ogromna polecajka ode mnie, mimo, że motyw drugiej szansy nie należy do moich ulubionych, to jednak pierwsza miłość zawsze wygrywa.
Trochę przeciągnięta historia, wiele myśli powtarzało się wielokrotnie.
I tę ogromną miłość ukazano jako tak silną... że aż wypadła nieprzekonująco, ponieważ było tu za mało napięcia i scen z konkretnymi zdarzeniami, które by aktywnie pokazywały początki uczucia bohaterów i jego rozwój - a zamiast tego czytelnik dostał zbyt wiele moocno ,,przegadanych" sytuacji z teraźniejszej fabuły.
Ale mimo wszystko można było się tu wzruszyć. A fanki One Direction na pewno mogą utożsamić się z podejściem głównej bohaterki do tego zespołu, więc ta opowieść przede wszystkim im może się spodobać.
Nuda, nuda, nuda. Cenię autorkę ale niestety ta książka jest o niczym. Męczyłam się okropnie. Nie jestem fanka toksycznych związków i zachowań w książkach ale tutaj z kolei było za słodko ale i te głupio. Nie było żadnego konkretnego powodu dla którego tych dwoje nie mogli po prostu być razem. Zapoznałam się ze słowami autorki na początku książki ale nawiązań do OD i samego zayna było po prostu za dużo. Miała to być ostatnia książka w tym roku ale muszę przeczytać coś jeszcze żeby nie zakończyć tego roku jedną gwiazdką.
[współpraca reklamowa z wydawnictwo BEYA] 5/5 ⭐ Hejka kochani! Dziś witam was w recenzji po dłuższej przerwie na moim koncie. Miałam okazję ostatnio przeczytać książkę, która wywołała we mnie masę emocji i, mimo że skończenie jej zajęło mi bardzo długo, niczego nie żałuję. Zapraszam was więc do poznania mojej opinii na temat „Melodii Tęsknoty” autorstwa Moniki Marszałek znanej jako Fortunateem, za której egzemplarz przepięknie dziękuję wydawnictwu.
Do tej pozycji podeszłam bardzo neutralnie. Słyszałam masę dobrego o stylu pisania autorki, miałam też okazję być u niej na targach, aczkolwiek, gdy zobaczyłam jej długość, bałam się, iż mnie pokona. Jak dobrze, że nic takiego się nie wydarzyło. Dawno nie natknęłam się na tytuł, który będzie aż tak emocjonalny dla mnie i pokażę mi ten wyjątkowy rodzaj miłości — krystalicznie czysty.
Relacja Aerith i Wes'a wcale nie była łatwa. Musieli zmierzyć się z odległością i rozłąką na tyle czasu, a mimo to nadal pozostali lojalni wobec siebie. Co więcej, mam wrażenie, że ich uczucia tylko przybrały na sile.
Ich miłość była najpiękniejszym, co mnie ostatnio spotkało. Jak oboje idealnie się dopełniali, rozumieli bez słów, wiedzieli o sobie każdy szczegół — coś pięknego. To, że Monia ukazała też te negatywne aspekty między bohaterami — płacz, ból i tęsknotę, tylko wzmocniły moje uczucia. Nie da się oddać w słowach, jak bardzo ruszyły mną losy Papużki i Pana Gwiazdy. Więź między nimi to dla mnie prawdziwa definicja relacji romantycznej.
Główną bohaterkę Aeri poznajemy, jako silną, młodą kobietę, która walczy o własne rodzeństwo i stara się zapewnić im jak najlepsze warunki. Jednocześnie bezskutecznie próbuje posklejać swoje serce i otworzyć je na nowe relacje po wyjeździe ukochanego. W momencie przyjazdu Westley'a, świat kobiety nabiera kolorów, ale tylko po to, by przygniótł ją ciężar konsekwencji wynikających z jego powrotu. Jest dla mnie wzorem, gdyż sama nie wiem, czy dałabym sobie rade w takiej sytuacji. Podziwiam w niej fakt, że umiała się opanować i starała oddzielić chłopaka od uczuć, zachowując trzeźwe myślenie. Bije od niej masa ciepła i komfortu, otulając czytelnika. Zdecydowanie czuję, iż dogadałabym się z nią w prawdziwym życiu.
Westley od samego prologu kupił moje serce. Być może jego zachowanie nie zawsze było wzorowe, jednak jest to zwykły złamany chłopak, który w taki sposób radził sobie ze startą. Jego podejście do Aerith, to, z jakim uczuciem się do niej odnosił i jak bardzo o nią troszczył — chyba każda kobieta chciałaby być tak traktowana. Na dodatek jestem zakochana w jego relacje z rodzeństwem, szczególnie z Calderem. Jest to mój ideał mężczyzny i marze, by właśnie tak wyglądał ojciec moich dzieci. Warto jednak pamiętać, że chwilami jego obsesja wcale nie była zdrowa i musimy tu umieć odróżnić fikcję od rzeczywistości.
Całkowicie przepadłam dla klimatu tej powieści. Zaczynając od genialnego wykreowania świata, ten vibe małego miasteczka, gdzie każdy się zna, totalnie mnie kupił. Dopóki nie poznałam Melodii, nie spodziewałam się, iż romans z gwiazdą to książka, jakiej potrzebuje, ale guys te wstawki z muzyką i tekstami, przecież to jest coś świetnego. Na dodatek całą historię wzbogaca to cudowne wydanie i ilustracje w środku. Monia wykonała kawał dobrej roboty.
Jest jeszcze jedna kwestia, o której muszę wspomnieć. Nawiązania do One Direction wywoływały niekontrolowany uśmiech na mojej twarzy i jako fanka, jestem przeszczęśliwa, że zostało zawarte tyle świetnych utworów.
Styl pisania Fortuny był bardzo przyjemny. Mimo narracji trzecioosobowej, za którą nie przepadam, w ogóle tego nie odczułam, co więcej chyba się z nią polubiłam. Znalazłam masę życiowych cytatów, które zostaną gdzieś z tyłu mojej głowy. To, co na mnie zrobiło wrażenie to umiejętność autorki w oddawaniu emocji. Monia wie jak uderzyć w czytelnika, by go złamać, ale by nie mógł się oderwać od śledzenia losów dalej.
Na pewno nie będzie to moje ostatnie spotkanie z jej książkami. Melodia to moja całkowita polecajka, dla każdego, kto kocha muzykę, one direction I bolesne, ale piękne relacje. Nie bójcie się długości, bo ostatecznie nie będziecie aż tak tego odczuwać, a nawet jeśli, to końcowo uważam, że nie pożałujecie. Lecieć, się przekonać i kupić swoje egzemplarze. Buziaki ❤️
„-Wiem ze to będzie dziwne po takim czasie i na pewno proszę cię o bardzo dużo, ale czy na czas mojego pobytu tutaj moglibyśmy wrócić do tego co mieliśmy kiedyś? -(…) Chciałbym tylko móc cię widywać. Spędzić z tobą trochę czasu.”
współpraca reklamowa @editio.red
Westley już od nastoletnich lat posiadał ogromny talent. Śpiew i pisanie testków przychodziły mu z ogromną łatwością. Jego muzą, dzięki której czerpał pomysły była jego przyjaciółka Aertih. Dziewczyna, która skradła mu serce i którego nigdy nie chciał dostać go spowrotem. Jednak gdy jego kariera nabrała rozpędu, musiał wyjechać z ich rodzinnego Connerbay w stanie Oregon. Nie wiedział jeszcze wtedy co przyjdzie mu stracić na poczet sławy i pieniędzy. Aerith po śmierci rodziców musi zając się swoim niespełna trzymiesięcznym rodzeństwem. Dziewczyna jest zdruzgotana. Pragnąc jedynie jego ramion, świadomie odmówiła sobie tego przywileju zrywając z nim kontakt. Od tamtego momentu minęło kilka lat, a dziewczyna nie potrafi o nim zapomnieć. Samo wspomnienie jego imienia powoduje ból. Gdy w miasteczku tajemniczy kupiec odkupuje dom i zaczyna go remontować, pojawiają się pytania, kto zamierza przeprowadzić się do tego miasteczka liczącego kilkuset mieszkańców. Gdy Aertih dowiaduje się, że to Westley postanowił wrócić na kilka tygodni, wie że te wakacje ponownie złamią jej serce. Już na pierwszy rzut oka widać, że mężczyzna opanował do perfekcji noszenie maski, za którą pragnął schować rozgoryczenie, złość, smutek, złamane serce i bezsilność. A przy niej te wszystkie uczucia odchodzą w zapomnienie. To ona jest mu potrzebna by ponownie mógł tworzyć teksty. Teksty, na które tak bardzo naciska wytwórnia. Zgodzili się na dwumiesięczne wakacje, podczas których musi napisać całą płytę. Będzie mógł zdystansować się od fanów i całej otoczki sławy, w zamian spędzi kilka tygodni w towarzystwie ukochanej sprzed lat. Czy przyjaźń między nimi jest jeszcze możliwa? Czy uczucia, którym oboje dawno temu kazali zamilknąć, zabrzmią na nowo melodią tęsknoty?
Przeczytałam kilka książek Moniki. Każda na swój sposób mnie urzekła, sprawiła że oddałam kawałek serca jej bohaterom. „Melodia tęsknoty” to powieść, która sprawiła, że po pierwsze nie mogłam się oderwać, a po drugie całą sobą czułam emocje, które towarzyszyły bohaterom. Nie spodziewałam się, że będzie to do tego stopnia. Płakałam i śmiałam się, miałam nadzieje, która później została deptana. Aerith żeby nie zaprzepaścić mu kariery, nie powiedziała mu o wypadku rodziców. Zerwała z nim kontakt, chcąc dla niego jak najlepiej. Od tamtej pory stanęła na wysokości zadania i przejęła rolę rodzica. Było jej ciężko, nie raz chciała do niego zadzwonić bo tylko w jego ramionach mogła ukoić ból, ale nie chciała być samolubna. Muzyka była jego marzeniem, a ona nie chciała mu go odbierać. Westley nigdy o niej nie zapomniał. I choć wokół niego był ogrom fanek to w jego sercu była tylko ona. Tatuaż jej ust towarzyszył mu na każdym kroku, przypominając w trudnych chwilach, że Aerith była prawdziwa. Popularność i pieniądze, choć przez niektórych tak pożądane nie dają takiego szczęścia jak ukochana osoba. I on się o tym brutalnie przekonał. Może teraz, gdy wrócił będą mieli jeszcze szanse.
Kocham, uwielbiam i bez wątpienia ten tytuł plasuje się bardzo wysoko w topce ulubieńców tego roku. Pokazał mi, że zawsze jest czas by dać i otrzymać drugą szansę. Że nawet kiedy wydaje nam się, że nie zasługujemy na miłość, to mimo wszystko ktoś i tak nas nią obdarzy, ale to od nas będzie zależało co z nią zrobimy. Przepiękna historia 🥹
Monika wie jak bawić się słowami, żeby czytelnik mógł pokochać to co finalnie zostanie wydrukowane. Ogromnie Wam polecam ten tytuł! Naprawdę, przeczytajcie go i dajcie sobie szansę na marzenie.
Z twórczością Moniki Marszałek zetknęłam się, gdy dopiero zaczynałam swoją przygodę z książkami, więc jej powieści nie były mi obce. Kiedy sięgnęłam po Melodię, wiedziałam, że pokocham tę historię już od pierwszych stron i że na pewno się nie zawiodę. Oczywiście, nie myliłam się. Historia Aerith i Westleya to niesamowicie poruszająca opowieść o dwóch cudownych duszach, które nie potrafią żyć bez siebie. Szczerze mówiąc, chyba NIGDY W ŻYCIU nie czytałam czegoś tak słodkiego jak właśnie ta książka.💓
Niesamowicie trudno jest mi pisać tę recenzję, ponieważ doskonale zdaję sobie sprawę, że takiej książki nie da się opisać słowami… ją trzeba przeżyć.
Relacja głównych bohaterów to jedna z najprawdziwszych, o jakich czytałam. Ich miłość jest tak czysta i szczera, że aż nie sposób się nie uśmiechać podczas lektury. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Byłam pewna, że będzie to taka sama miłość jak w wielu innych książkach – uczucie, które niczym szczególnym się nie wyróżnia. Ale cholernie się myliłam. Z daleka widać, ile serca i emocji włożyła w tę relację Monika. Widać, jak bardzo chciała pokazać swoim czytelnikom PRAWDZIWOŚĆ tego wszystkiego. Idealnie opisała tęsknotę i smutek towarzyszące podczas rozłąki, radość, której bohaterowie doświadczają, kiedy są blisko siebie, oraz jak silne może być przywiązanie do drugiego człowieka.
Miłość, jaką darzą się Aerith i Westley, jest uzależniająca – nie tylko dla nich, ale też dla nas, czytelników. Kocham tę dwójkę całym swoim sercem i któregoś dnia pragnę przeżyć coś tak pięknego i prawdziwego jak oni.🥹
Tak jak Monika napisała na samym początku książki, Westley Karlsen zdecydowanie wie, jak kochać kobietę. Ten mężczyzna i jego oddanie są tak bardzo wzruszające. To, jak wartościowym jest człowiekiem, można zauważyć już na samym początku książki. Podziwiam jego siłę i chęć walki o coś, czego pragnie całym sobą. Moim marzeniem jest posiadanie takiego człowieka w swoim życiu. KAŻDA kobieta zasługuje na mężczyznę, jakim jest Westley Karlsen. 🙏🏽
Aerith to kolejna bohaterka, która zaskoczyła mnie tym, jak wielką posiada w sobie siłę. Pomimo tego, że życie nie było dla niej łaskawe, ona genialnie sobie z tym wszystkim poradziła. Jako młoda kobieta wzięła odpowiedzialność za dwoje małych dzieci, które straciły rodziców w tragicznym wypadku samochodowym, w którym ONA również ich straciła. Oddała całe swoje serce tym małym istotkom. Aerith to bohaterka, którą TRZEBA podziwiać i z której warto brać przykład. Kocham ją całym swoim sercem. 🥹💓
“Melodia tęsknoty” to historia, która zabiera nam kawałek naszej duszy i chowa ją głęboko w sobie, chroniąc przed całym złem tego świata. Ciepło i komfort aż wylewają się ze stron. Zdecydowanie jest to historia, którą trzeba przeczytać, aby zrozumieć, jak ważna jest miłość dla osoby, która jej potrzebuje. 🌷
Pomimo tego, że w książce dzieje się naprawdę sporo, nie jest to aż tak przygnębiające i obciążające dla naszego umysłu, przez co można spokojnie połapać się, co, gdzie i jak. Podczas czytania “Melodii” nie ma mowy o nudzie.
Chciałabym jeszcze poświęcić chwilę waszej uwagi na to PRZEPIĘKNE WYDANIE! Okładka, która jest przepiękna i cudownie pasuje do całej tej historii, początki rozdziałów, które dają tak cudowny vibe, rysunki, które pozwalają jeszcze bardziej zagłębić się w fabułę, oraz przepiękne cytaty, które swoją prawdziwością trafiają do naszych serc. Jestem absolutnie zakochana.🌷
Jak już może wiecie, lub nie, zawsze jak muszę napisać recenzję książki, która stała się mi bliska jedyne co mam w głowie to pustkę. Nie mam pojęcia od czego to zależy. Ale powiedzieć, że „Melodia Tęsknoty” czyli najnowsza książka Moniki Marszałek mi się podobała, to jak nic nie powiedzieć💿.
Przez to, że miałam już okazję zapoznać się z twórczością Moniki, gdyż czytałam scarsy, które swoją drogą bardzoo mi się podobały przypuszczałam, że z melodia będzie podobnie. Ale nie spodziewałam się, że ta książka spodoba mi się aż tak💟!!!
Mimo tego, że od dłuższego czasu mam wręcz ogromny problem aby sięgnąć po jakąś książkę, bo po prostu zamiast tego wolę sobie coś obejrzeć, tak w przypadku Melodii nie mogłam się doczekać wieczoru, aby usiąść i poczytać. Co ostatnim czasem jest u mnie rzadko spotkane🎶.
To jak świetnie wykreowani są bohaterowie, nawet ci poboczni jest po prostu WOW. Naprawdę bohaterowie są genialni. W moim przypadku żadna z cech ich charakteru mnie nie irytowała, a uwierzcie, że praktycznie każdy bohater literacki mnie czasami irytuje.
Główna bohaterka, czyli Aerith jest osobą o złotym sercu. Jest niezwykle troskliwa, uprzejma, kochana, przy każdej podejmowanej decyzji upewnia się, że nikomu nie sprawi nią przykrości, dobro innych szczególnie jej rodzeństwa i jego, zawsze stawia na pierwszym miejscu, inaczej mówiąc - ideał🧸🩷.
W przypadku głównego bohatera mamy podobną sytuacje. Westley jest na pierwszy rzut oka wydaje się mającym wszytsko w powtarzaniu arogantem. Jednak jeśli poznamy go bliżej, widzimy jaki jest naprawdę. A jest niezwykle skrytą ale dobrą osobą. Tak samo jak w przypadku Aerith jest troskliwy, uprzejmy, zabawny, kochany i zapewnienie szczęścia pewnej blondynki znajduje się najwyżej w jego hierarchii, no i d e a ł 🐻💛.
Mimo, iż książka jest naprawdę potężną cegiełką, ponieważ ma 553 stron, czytając ani przez chwilę nie czułam się znudzona, co uznaje za naprawdę ogromny plus.
Relacja bohaterów nie rozwija się ani za szybko, ani za wolno. W książce nie wieje nudą, gdyż cały czas coś się dzieje, jednak nie dzieje się za dużo, przed co na spokojnie możemy połapać się w fabule. Wszystko jest idealnie wymierzone. Tak jak już wspominałam bohaterowie wykreowani są wyśmienicie. Czyli jednym słowem, ta książka to - ideał🩷.
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o tym jak pięknie „Melodia tęsknoty” została wydana. Okładka, brzeg, wyklejka, rysunki, skrzydełka, oznaczenia rozdziałów, to wszytsko jest przepięknie🥹💗. Mogłabym siedzieć i patrzeć na tę książką godzinami.
Podsumowując: Z całego serca polecam wam sięgnąć po tę pozycję i niech grubość jej was nie przerazi, jestem pewna, że po przeczytaniu będzie chcieli aby była ona jeszcze bardziej obszerna w stronach niż jest. Jeśli szukacie słodkiej młodzieżówki, łapiącej za serce, zapadającej w pamięć na długo, na której będziecie mogli wylać litry łez (tak jak to było w moim przypadku, czytając kilka ostatnich stron myślałam, że zejdę) to znaleźliście idealnie. Nie czekajcie dłużej tylko w tym momencie zamawiajcie „Melodię tęsknoty” a jestem pewna, że po przeczytaniu mi podziękujecie🤍🌷
Aerith mieszka w niewielkiej miejscowości Connerbay, otoczonej piękną przyrodą i zamieszkałej przez zaledwie kilkaset osób. Społeczność jest tam bardzo zżyta, a mieszkańcy wzajemnie sobie pomagają. Po tragicznej śmierci rodziców dziewczyna przejęła opiekę nad młodszym rodzeństwem i stworzyła im bezpieczny dom. Rozwinęła również biznes swojej mamy – farmę kwiatową. Zbliżające się wakacje zapowiadały się spokojnie, aż do momentu, gdy do Connerbay wraca Westley Karlsen – gwiazda muzyki i pierwsza miłość Aerith. Fani oraz wytwórnia oczekują od niego wesołego albumu, ale jego dusza, wypełniona smutkiem i tęsknotą, nie potrafi już tworzyć takich utworów. Dlatego wraca w rodzinne strony, aby odnaleźć się na nowo i powrócić do najlepszego okresu swojego życia.
Muszę przyznać, że po opisie książki nie spodziewałam się tego, co faktycznie otrzymałam. Jednak już po przeczytaniu pierwszych zdań zaakceptowałam fakt, że powieść jest swoistym hołdem złożonym zespołowi One Direction, a szczególnie Zaynowi Malikowi. Ku mojemu zaskoczeniu, ten aspekt nie był dla mnie odrzucający – wręcz przeciwnie, momenty fanowskich uniesień były całkiem przyjemne.
Fabuła książki jest lekka, ale sama historia taka nie jest. Aerith musiała bardzo szybko dorosnąć – po śmierci rodziców przejęła opiekę nad młodszym rodzeństwem, co zmieniło jej priorytety. Teraz najważniejsze dla niej jest zapewnienie im bezpiecznego i kochającego domu. Westley był jej najlepszym przyjacielem i pierwszą miłością, jednak Aerith poświęciła ich relację dla dobra jego kariery. Niespodziewanie Westley wraca do miasteczka, by odpocząć i stworzyć wesoły album dla swoich fanów. Paradoksalnie, robi to, przed czym Aerith starała się go chronić. Ich uczucie ponownie się rozpala – choć być może nigdy nie wygasło.
W książce znajdziemy cudowny klimat małego miasteczka, który zawsze przyciąga mnie w tego typu historiach. Wątek romantyczny jest bardzo interesujący, zwłaszcza że głównym motywem jest tutaj second chance, czyli druga szansa na miłość. Bohaterowie otrzymują kolejną okazję od losu, ale Aerith nie jest gotowa jej wykorzystać. Wzbrania się przed uczuciem, które ponownie się w niej budzi. Jednak przed prawdziwą miłością trudno się obronić. Ich relacja rozwija się powoli, ale widać, że jest silna i oparta na wspólnej przeszłości.
Bardzo spodobał mi się wątek „rodzicielstwa” – dla Aerith najważniejsze było dobro rodzeństwa, co dodaje jej postaci głębi. Z kolei Westley, mimo że jest sławną gwiazdą, nie zachowuje się jak rozkapryszona „gwiazdeczka”. Powrót do rodzinnych stron przywraca mu swobodę i prostotę z czasów młodości. Świetnym elementem fabuły była także lista marzeń Aerith, która wnosiła dodatkowy wymiar do historii.
Zakończenie książki było gorzko-słodkie. Ogromnie podobał mi się motyw drugiego epilogu, który nadał finałowi zupełnie nowy kierunek.
Ta książka to idealna lekka lektura, która jednocześnie porusza trudne tematy. Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam podczas czytania. Jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego lub jesteście fanami One Direction, gorąco polecam Wam tę pozycję!
Aerith musiała dorosnąć szybciej niż jej rówieśnicy. Kiedy jej rodzice tragicznie stracili życie, dziewczyna przejęła opiekę nad swoim młodszym rodzeństwem. Dzięki pomocy sąsiadów stworzyła bliźniakom bezpieczny dom i rozwinęła kwiatową farmę, która była ukochanym biznesem jej matki. Nadchodzące wakacje zapowiadają się zwyczajnie i spokojnie, jednak wszystko się zmienia, kiedy do miasteczka wraca Westley - światowej klasy gwiazda muzyki i pierwsza miłość Aerith. Wes czuje, że się wypalił, dlatego postanawia się zdystansować i wrócić do rodzinnego miasta. Może u boku swojej dawnej miłości znajdzie wreszcie natchnienie.
Bardzo trudno było mi napisać tę recenzję, ponieważ trochę się zawiodłam na tej książce. Przed zaczęciem tej historii byłam do niej pozytywnie nastawiona. Opis mnie bardzo zaintrygował, a poza tym widziałam sporo pozytywnych opinii na jej temat. Byłam przekonana, że trafi ona do jednych z moich ulubionych, ale niestety tak się nie stało. Już od samego początku nie mogłam się wciągnąć w fabułę. Utrudniała mi to przede wszystkim narracja trzecioosobowa, do której nie mogłam się przyzwyczaić oraz powolny i monotonny rozwój wydarzeń.
Miałam do tej książki kilka podejść, ponieważ chciałam dać jej szansę, ale cały czas nie potrafiłam czerpać przyjemności z jej czytania. Fabuła momentami wręcz mnie wynudziła. Miałam wrażenie, że cała historia zataczała wielkie koło. Główni bohaterowie bardzo chcieli być razem, ale w kółko powtarzali, że nie mogą, mimo tego że nie mieli tak właściwie żadnych przeciwskazań. Sami skazali się na cierpienie i tęsknotę. Na siłę szukali powodu, dla którego nie mogliby być razem. Za każdym razem, gdy się do siebie zbliżali, to nagle znajdowali nową wymówkę i się od siebie odsuwali. Cała książka skupiała się na tym, aby w jakiś sposób połączyć życie supergwiazdy z życiem dziewczyny z dziećmi w małej miejscowości. Tylko, że główni bohaterowie sami kapitulowali swój ,,związek” i zamiast szukać jakiś rozwiązań, to mówili o tym, dlaczego to jest zły pomysł.
Natomiast bardzo podobał mi się motyw muzyki zawarty w całej książce i nawiązania do One Direction. Każda wzmianka o tym zespole wywoływała na mojej twarzy uśmiech i cieszę się, że było ich tak sporo. Oprócz tego uwielbiam ten klimat małego miasteczka i fakt, że wszyscy się znają i sobie wzajemnie pomagają w trudnych sytuacjach.
Również bardzo podoba mi się sposób wydania tej książki. Teksty wierszy i piosenek, rozdziały, które są tytułami piosenek i rysunki. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim dopracowanym pod każdym względem wydaniem.
Podsumowując, ,,Melodia tęsknoty” nie skradła mojego serca. Oczekiwałam od niej czegoś innego, przez co trochę się zawiodłam. Oprócz tego nie potrafiłam się przyzwyczaić do narracji trzecioosobowej. Wiem, że wielu osobom podobała się ta książka, ale ja niestety nie należę do tego grona.
ℚ: Ulubiona piosenka? ♫︎ꜱᴘᴀᴄᴇꜱ ~ ᴏɴᴇ ᴅɪʀᴇᴄᴛɪᴏɴ♫︎ 💚Świat wali mi się na głowę. Świat sobie ze mnie kpi. Świat rzuca mi pd nogi kłodę. A w moich myślach jesteś Ty.💚 ✰✰✰✰✰/✰✰✰✰✰
⤳ Connerbay ❗16+❗
«𝐷𝑒𝑑𝑦𝑘𝑎𝑐𝑗𝑎: Dla Babci Stasi ~ bardzo za Tobą tęsknię. I dla Zayna ~gdyby nie Ty nie napisałabym żadnej książki a w tej zawarłam mnóstwo miłości do Ciebie.»
|ᴋɪʟᴋᴀ ꜱᴌᴏ́ᴡ ᴏ ᴀᴜᴛᴏʀᴄᴇ| • Od dziecka marzyła, by związać przyszłość z rysowaniem i książkami. Mimo wielu przeciwności głęboko wierzyła, że marzenia się spełniają.
𝓕𝓪𝓫𝓾ł𝓪: ༄ Aerith żyje w niewielkim Connerbay w stanie Oregon. Otoczone piękną przyrodą urokliwe miasteczko zamieszkuje zaledwie kilkaset osób. ༄ Wszyscy się tu znają i pomagają sobie nawzajem ~ słowem, tworzą zgraną społeczność. Po tragicznej śmierci rodziców Aerith przejęła opiekę nad swoim młodszym rodzeństwem i dzięki pomocy sąsiadów stworzyła bliźniakom Calderowi i Lucy bezpieczny dom. ༄ Nadchodzące wakacje zapowiadają się spokojnie, do czasu, gdy w rodzinne strony wraca Westley Karlsen. Gnana nigdy nieukojoną rozpaczą światowej klasy gwiazda muzyki i jednocześnie pierwsza miłość Aerith. Mężczyzna za fasadą sukcesu skrywa smutek i rezygnację. ༄ Fani oczekują od niego piątego albumu, a wytwórnia naciska, by płyta w końcu miała weselszy wydźwięk.
𝓑𝓸𝓱𝓪𝓽𝓮𝓻𝓸𝔀𝓲𝓮 𝓟𝓲𝓮𝓻𝔀𝓼𝔃𝓸𝓹𝓵𝓪𝓷𝓸𝔀𝓲: ༄ Aerith Cherrie ~ musi stworzyć dom dla młodszego rodzeństwa oraz pracować w kwiaciarni. ༄ Westley Karlsen ~ poszedł w świat muzyki, zrobił karierę, ale fani chcą weselszych piosenek, więc postanawia wrócić do rodzinnego miejsca zamieszkania.
𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓸𝓹𝓲𝓷𝓲𝓪: ༄ Byli dla siebie wszystkim, dzisiaj ona zna jego dawną wersję, a on za nią tęskni. ༄ Uwielbiam muzykę i jej motyw, uwielbiam zatapiać swój ból w smutnych piosenkach, a radość w tych wesołych. ༄ Aerith jest najpiękniejszym kwiatem na całej ziemi wytrwałym i odpowiedzialnym. West to totalnie zielona flaga, wraca do ukochanego miejsca na ziemi, aby napisać piosenki, które będą miały weselsze słów i rytm. ༄ Jestem zakochana w tym, jak piszę Monika Mraszałek, mogłabym oddać serce i duszę za kolejne książki. Iskierka jest za każdym razem. Jestem absolutną fanką Moniki i choruję na Fortunoholizm. ༄ Idealna dla osób, które kochają jedną osobę i puszczają ją, aby była wolna. Tak jak cytat z “Małego Księcia” : „Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Kiedy do Ciebie wróci, jest Twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było” ༄ Czy polecam? Zdecydowanie Tak.
🎶Będąc świeżo po przeczytaniu Melodii, muszę przyznać, że zostałam oczarowana. Bez bicia powiem, że zakochałam się i ledwo co skończyłam, a już bym chciała wrócić do tej historii.
🎶Niemniej jednak na początek co nieco opowiem o naszej dwójce bohaterów.
🎶Aerith to spokojna dziewczyna mieszkająca w małym miasteczku — Connerbay. Jest niezwykle urocza, silna, przez co naprawdę ją podziwiam oraz ma wielkie serce. Po stracie rodziców, pod swoją opiekę bierze swoje młodsze rodzeństwo, a także przejmuje firmę mamy, czyli farmę kwiatów. Otrzymuje wiele wsparcia od swoich sąsiadów, lecz mimo wszystko bywają dni, gdzie czuje, że jest sama.
🎶Westley to wielkiej sławy gwiazda muzyki, która skrywa w sobie wiele smutku i tęsknotę. Już dawno zapomniał, jakie to uczucie być szczęśliwym. Z jego piosenek wylewa się smutek, dlatego też fani, jak i wytwórnia oczekują od niego weselszych piosenek na nowym albumie. Na czas tworzenia Westley postanawia wrócić do Connerbay, do rodzinnego miasteczka, ale przede wszystkim do swojej ukochanej.
🎶Monika napisała naprawdę cudowną książkę, przez którą zostałam oczarowana, to ile włożyła w nią miłości, idzie dostrzec gołym okiem. Każdy detal, słowo, po prostu wszystko sprawia, że zachwycam się tą książką, ilekroć na nią spojrzę. Do tego uwielbiam fakt, że przez książkę prowadziły dwie perspektywy, które przybliżały mnie uczuć i myśli Aerith i Westleya. Moje fanowskie serce dostało tyle pięknych momentów i przeżywało wszystko razem z Aerith. Kocham nawiązania do Zayna, do One Direction, ogólnie do chłopaków. Ja przez tę historię płynęłam, pochłaniałam ją, a gdy przyszło mi się z nią rozstać, nie chciałam tego, odwlekałam ten moment, jak najdłużej mogłam.
🎶Odczuwałam wiele emocji, ale ta książka jest po prostu nimi przesiąknięta. Czułam wylewający się z Westleya smutek, radość, miłość i wiele innych. Po prostu nie było chwili, żebym się nie uśmiechała, rozczulała czy też wzruszała. Wszystkie emocje zostały tak świetnie napisane, że naprawdę nie sposób ich nie odebrać.
🎶Kocham tych bohaterów, są niesamowici, a to jakim darzą się uczuciem, jest po prostu piękne. I chociaż to uczucie sprawia, że jest boleśnie, to ciągle mają siebie w swoich sercach. Uwielbiam ich każde spotkanie, jak po takiej rozłące nadal są ważni dla siebie, jak się dogadują i przede wszystkim jak się wspierają. Jestem pod wrażeniem, jak Westley mocno kochał Aerith, chociaż nie jestem pewna czy da się jakkolwiek opisać, jak mocno, zdecydowanie to trzeba doświadczyć samemu. Jest to miłość z tych pierwszych i choć dla niektórych ona może być krótka, to dla innych jest na zawsze i tak tutaj jest. Czy chciałabym, żeby ktoś pokochał mnie tak, jak Westley? Pewnie, kto nie marzy o wielkiej miłości.
🎶„Melodia tęsknoty” to książka, która zabierze was w podróż po wielkiej i prawdziwej miłości, która jest niesamowicie silna, ale również potrafi sprawić, że bohaterowie cierpią. Po stracie, karierze oraz drugiej szansie. Mam nadzieję, że otuli was ciepłem i z którą przeżyjecie wiele pięknych chwil. Dostaniecie gamę różnych emocji i przekonacie się, że każdy z nas znajdzie taką osobę, która zaakceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy.
"- Westley jest moim zing. Jest miłością mojego życia."
Aerith i Westley dorastali w małym miasteczku, ich przyjaźń przerodziła się w głębszą relację. Jednak kiedy chłopak wystąpił w popularnym programie i rozpoczął karierę muzyczną, Ari zmusiła chłopaka do zakończenia ich związku. Choć uczucie było bardzo silne związek na odległość okazał się próbą, której bohaterowie nie byli w stanie pokonać.
Po latach Aerith prowadzi spokojne życie w Connerbay, rozwija rodzinny biznes, a także opiekuje się swoim młodszym rodzeństwem. Zaś Westley jest światowej klasy muzykiem, mieszka i pracuje w Nowym Jorku, jednak naprawdę młody mężczyzna cierpi i zatapia swoje smutki w uzależnieniach.
Bohaterowie nigdy nie wyleczyli się ze swoich uczuć, a Westley postanawia zrobić sobie przerwę od gwiazdorskiego życia i odwiedzić rodzinne miasteczko. Jest to okazja do stworzenia nowego materiału na płytę, ale przede wszystkim mężczyzna pragnie spotkać dawną przyjaciółkę.
Kiedy spotykają się po latach na jaw wychodzą sekrety, o których bohaterowie nie mieli pojęcia. Westley i Aerith postanawiają, że przez najbliższe dwa miesiące będą starali się nadrobić stracony czas, jednak potem ich relacja nie ma szansy na rozwinięcie. Lecz gdy uczucia są tak mocne, czy można tak łatwo się rozstać...
W tej historii dostajemy wiele bólu. Jest to opowieść o przyjaźni, ale przede wszystkim o miłości. Bohaterowie są w swoich uczuciach bardzo prawdziwi, potrafią okazywać sobie wsparcie i troskę. Jednak nie mogą dojść do porozumienia w kwestii swojej przyszłości. W tej relacji to Aerith okazuje się tą bardziej odporną, bohaterka jest silniejsza, lepiej radzi sobie z rozstaniem, choć nadal jest jej bardzo ciężko. Westley jest artystą, żyje w świecie, w którym ma dostęp do wielu używek, jest mu trudno zrozumieć powody, dla których kobieta jego życie go odrzuca.
To w jaki sposób autorka opisała relacje łącząca głównych bohaterów bardzo mnie poruszyło. Książkę czytałam z przerwami, ponieważ momentami było w niej tak wiele emocji, że ciężko było sobie z nimi poradzić. Jest to zdecydowanie lektura, która poruszy serce czytelnika.
Cieszę się, że po raz kolejny zdecydowałam się na pozycje od Moniki. Nie żałuję, a Wam bardzo mocno Polecam 🔥 zdecydowanie książka jest warta przeczytania.
Przyznam, że "Melodia tęsknoty" była książką, którą aktualnie potrzebowałam. Czytając o losach Aerith i Wes'a niesamowicie wyciągnęłam się i zaangażowałam w lekturę. Tęskniłam za takimi romansami.
Mimo, że ta dwójka to tak naprawdę para idealna wiele okoliczności sprawiło, że musieli opuścić siebie nawzajem. Idealnie sprawdzi się tutaj powiedzonko "Jeśli coś kochasz to puść to wolno..". Mimo, że Aerith i Westley próbowali związku na odległość totalnie im to nie wyszło, a dodatkowo na dziewczynę został zrzucony wielki obowiązek.
Mimo, że ich miłość naprawdę była wielka i można rzec spektaklarna mam pewne ale co do ich relacji. Przede wszystkim darzyli siebie ogromnym uczuciem, myśleli o sobie w dzień w dzień, dlatego moim zdaniem naturalne jest to, że chce się mieć kontakt z drugą osobą nawet w formie przyjacielskiej. Nie wyobrażam sobie zostawić kogoś z dnia na dzień nie wiedząc co u tej drugiej osoby słychać, nawet jeśli robili to dla swojego dobra myślę, że miłość i tak zmusiła by człowieka do tego kontaktu. Odnosząc się natomiast do dalszej części książki bohaterowie ciągle próbowali wmówić sobie, że połączenie pewnych rzeczy jest niemożliwe. Rozumiem to, że wzajemnie chcieli dla siebie jak najlepiej, ale jednak taka miłość jaka została tutaj przedstawiona powinna zmusić ich do szukania rozwiązań Tym samym wyszło, że wiele wachań bohaterów znacznie powiększyło objętość książki.
Z drugiej strony natomiast bardzo urzekła mnie miłość i zdolności naszej pary do poświęceń. A gdy do akcji wkraczały nasze smoczki moje serduszko wręcz się radowało 🥹 Wątek ze spełnianiem marzeń był świetny, a także było czuć tutaj, że autorka przelała swojej bohaterce wielką miłość do One Direction. Warto zwrócić uwagę na postać babci Nory, bo mimo, że była nią zarówno dla Aerith jak i dla Westley'a nie chciała, aby na siłę byli razem, pragnęła tylko ich szczęścia.
Sądzę, że była to w swoim gatunku naprawdę dobra książką, która przypadła mi do gustu i rozkochała mnie w sobie głównie przez bohaterów. Dostrzegałam w niej trochę wad, które może wam nie będę przeszkadzać podczas lektury! Mogę śmiało polecić dla fanów romansów młodzieżowych 🎶
Opis od wydawcy Miłość komponuje najpiękniejsze melodie
Aerith żyje w niewielkim Connerbay w stanie Oregon. Otoczone piękną przyrodą urokliwe miasteczko zamieszkuje zaledwie kilkaset osób. Wszyscy się tu znają i pomagają sobie nawzajem – słowem, tworzą zgraną społeczność. Po tragicznej śmierci rodziców Aerith przejęła opiekę nad swoim młodszym rodzeństwem i dzięki pomocy sąsiadów stworzyła bliźniakom Calderowi i Lucy bezpieczny dom. Rozwinęła także ukochany biznes swojej mamy – farmę kwiatową, której ofertą zachwycają się mieszkańcy okolicy.
Nadchodzące wakacje zapowiadają się spokojnie, do czasu, gdy w rodzinne strony wraca Westley Karlsen. Gnana nigdy nieukojoną rozpaczą światowej klasy gwiazda muzyki i jednocześnie pierwsza miłość Aerith. Mężczyzna za fasadą sukcesu skrywa smutek i rezygnację. Fani oczekują od niego piątego albumu, a wytwórnia naciska, by płyta w końcu miała weselszy wydźwięk. Niestety, Wes nie potrafi już pisać radosnych piosenek. Jest wypalony, zrezygnowany i potrzebuje czasu w odosobnieniu, by zdystansować się od przygnębiającego życia w Nowym Jorku i dać fanom to, na co zasługują. Może w Connerbay, gdzie mieszka jego dawna ukochana, Aeri, znajdzie wreszcie natchnienie…
Czy przyjaźń między nimi jest jeszcze możliwa?
Czy uczucia, którym oboje dawno temu kazali zamilknąć, zabrzmią na nowo melodią tęsknoty?
Książka dla czytelników powyżej szesnastego roku życia.
Recenzja Od początku przez tą książkę po prostu płynęłam od pierwszych stron mnie wzruszała ale o fabule. 27-letni Westley jest światowa gwiazdą muzyki jak miał 20 lat Aerith czyli wtedy 18-letnia dziewczyna teraz 25-letnia zgłosiła go do konkursu gdzie zaśpiewał i wygrał. Podpisał wtedy kontrakt ale żeby tworzył muzykę musiał wyjechać do Nowego Yorku i musiał zostawić swoją dziewczynę czyli Aerith oboje bardzo mocno przeżywali ich rozłąkę. A teraz trochę o dziewczynie czyli 25-letniej Aerith mieszka ona w małym miasteczku w którym mieszka od urodzenia prowadzi ona spokojne życie pracuje w cukierni pomaga babci Norze a ona wtedy pomaga jej z rodzeństwem Aerith czyli Calder i Lucy. Na wakacje do spokojnego miasteczka przyjezdza Westley i wszystko zamieszał