Na porośniętą czerwonymi pajęczymi liliami plażę gdzieś na Pacyfiku morze wyrzuca nieprzytomną dziewczynę. Gdy ta budzi się, nie pamiętając swojej przeszłości, wyspiarka Yona przyjmuje ją pod własny dach i nadaje jej imię Umi. Mimo językowej bariery między młodymi kobietami rodzi się przyjaźń pełna wzajemnej fascynacji. Umi powoli wchodzi w świat tajemniczych rytuałów wyspy rządzonej przez kapłanki noro, gdzie jedynie kobiety mają prawo posługiwać się odrębnym językiem, uczyć i przekazywać historię. Z czasem dziewczyna zaczyna odzyskiwać wspomnienia i zadawać pytania. Co naprawdę dzieje się podczas corocznych wypraw noro za morze? Dlaczego jej mowa przypomina język kapłanek? I jakie sekrety kryje przeszłość?
Wyspa pajęczych lilii jest powieścią inicjacyjną. Pozornie utopijna atmosfera łączy się w niej z głęboką refleksją nad mocą języka, równością praw i dominacją płci. To historia świata, w którym tradycyjny porządek został odwrócony, co prowadzi do nieprzewidywalnych rezultatów.
Edit po dwóch miesiącach: 4/5 ⭐️ Dużo o niej myślę i po czasie doceniam ją znacznie bardziej!
3,25/5 ⭐️
Książka o języku, przynależności, pamięci, istocie przekazywania historii, kolonizacji i dominacji mężczyzn. Niespieszna, z pięknymi, eterycznymi opisami natury i takich niemal pierwotnych, nieskalanych, idyllicznych rytuałów mieszkańców pewnej wyspy. Nie stanie się jakimś moim ulubieńcem i raczej nie zapadnie mi w pamięci, niemniej doceniam bardzo tematykę, pióro autorki i ogólnie miło spędziłam z nią czas.
Liczyłam na więcej, a dostałam nijakość. Fabuła kompletnie mnie do siebie nie przekonała, za to bardzo dobrze się czytało, no i ten przekład! Jestem pod wrażeniem.
Podsumpwując: język i styl to cudo, ale treść mnie nie urzekła.
The most impressive part without a doubt is the creation and utilization of 3 different languages. For this reason it worths a great rating. Story wise very romantic and anime kinda atmosphere. Really recommend those who knows both Japanese and mandarin to analyse the difference between the two versions. It would be a cool take.
Momentami przewidywalna i mam wrażenie że trochę naiwna ale zostawia czytelnika z fajnym przesłaniem. Ogromne brawa dla tłumacza ponieważ nie miał łatwego zadania.
☆4.5☆ Najbardziej niesamowitą rzecza w tej ksiazce jest sposob w jaki jest ona napisana. Na poczatku bardzo ciezko mi sie ja czytalo, bo autorka mieszka ze soba 4 jezyki. Polski, Angielski, Chiński i Japonski, wiec jesli nie zna sie dwoch ostatnich jezykow trzeba domestic sie znaczenia slow z kontekstu. Jestem pod wrazeniem tego jak autorka pomieszala te 4 jezyki, nigdy nie czytałam tak napisanej ksiazki. Jeszcze bardziej podziwiam tlumacza, ktory musiał sie w tym połapac I przetlumaczyc tak zeby bylo to zrozumiale dla polakow I przy okazji nie stracilo sensu.
Sam pomysł na fabułę, był całkiem fajny, ale uważam, że zakończenie jest okropne i bardzo przewidywalne. Przeszkadzało mi to, że autorka wplata w zdania poszczególne słowa z wymyślonego języka na potrzebę książki.
1.5, finale veramente super disappointing :| l’unica cosa in cui spero è che non abbiano fatto come si sono dette… per il resto quel hint di wlw mi ha aiutata a tirare avanti 🤭 vero che il lavoro di traduzione sarà stato tipo impossibile (tre lingue diverse e una semi inventata)
Wow, what a cool book. One of the things that makes this book great is that within the novel there are 3 different versions of Japanese, and as the reader you are given some rules but you have to figure out how each of the languages works. These different versions are all modified for political reasons that are unclear until the very end of the novel.
The first part of the book is intense since you have to figure out how all of these languages work. The end is also fascinating, since many of the puzzles that have been brewing throughout the novel are cleared up in a fascinating way. The middle part of the book however, once you are more or less used to the languages and want the answers to the puzzles, does drag on a little bit.
If you can read Japanese it is certainly worth giving this book a shot; it's something that can't be experienced in any other language. Also notable is that the author is not a native Japanese speaker! She started learning Japanese in high school, which I think helps explain the unique perspective this book provides.
Pur essendo estraneo al livello dei premi Akutagawa e ignorando le opere in gara nel 2023, non penso che un'altra opera rispetto a questa meritasse il titolo per il 156º, perché è meraviglioso. La delicatezza con la quale Kotomi è riuscita ad arginare il più grave cancro sociale è strabiliante, per non dire che, a suo modo, sarebbe auspicabile. Mi chiedo se il punteggio basso sia legato alla sempre maggiore incapacità di empatizzare e/o per la fobia surreale della categoria più privilegiata in assoluto, perché è ben scritto: l'ambiente idilliaco non è solo cornice ma protagonista; i personaggi sono genuini, anche estrapolati dal contesto; l'espediente lessicale non è di certo evoluto come nell'opera di Tolkien, che ha inventato una vera e propria lingua, ma è solido. L'intuibile viene ben mascherato con fantasia e l'evoluzione scontata arriva invece fresca a chiudere una storia che sarebbe stato bello seguire ancora, per vedere sbocciare ulteriormente i bellissimi fiori di nome Umi, Yona e Tatsu.
Wyspa, dla jednych raj, dla drugich więzienie, Tajemnicza, tkana z pajęczych nici, Delikatnych początków, beztroski dziecięcej, Z czasem gęstniejących, przynoszących ciernie. Kwiaty krwiste, symbol życia i śmierci, Dla jednych skarb, dla drugich kajdany, Światy zderzają się, dobro i zło, Dwa oblicza człowieka, wieczna zagadka. Jak myślisz czy jest możliwe stworzenie utopii, czyli idealnego miejsc do życia dla ludzi, gdzie wszystko i wszyscy żyje w symbiozie i zgodzie oraz pracuje dla wspólnego dobra? Czy człowiek jest do tego zdolny? A może naszym przekleństwem jest gen zła : władzy, pieniędzy, wojny? #wyspapajęczychlili to krótka, ale bardzo złożona opowieść, gdzie głównym bohaterem jest język. To właśnie mowa jaką posługują się mieszkańcy wyspy jest kluczowa w odbiorze powieści. Nie mamy tutaj tylko jednego języka, ale aż trzy i każdy z nich ma znaczenie dla interpretacji tej historii. Na początku ze względu na skomplikowane dialogi odbiór może być dla czytelnika trudny, ale z każdą kolejną stroną oswajamy się z tymi językami i rozumiemy coraz więcej. Książka opowiada historie Umi, którą morze wyrzuciło na plażę tajemniczej wyspy. Tam znajduje ją Yona, która widzi w dziewczynie mieszkankę legendarnej krainy, skąd wyspa otrzymuje dary i gdzie mieszkańcy udadzą się po śmierci. Niestety dziewczyna straciła pamięć i pamięta tylko urywki ze swojego poprzedniego życia. Yona przyjmuje ją pod swój dach i opowiada jej o wyspie, która dla Umi może wydawać się rajem. Z czasem miedzy kobietami rodzi się głęboka więź, która sprawi, ze razem obiorą tą samą drogę życia i zostaną kapłankami, które niosą historię. Jaka jest prawdziwa historia tej tajemniczej wyspy? Skąd wzięli się na niej mieszkańcy? Co skrywają kapłanki i dlaczego mężczyźni nie mogą poznać historii wyspy? Wiele pytań i wiele wymiarów interpretacji tej opowieści. #likotomi oddaje w ręce czytelnika lekturę, która zmusza do myślenia na wielu poziomach, a w szczególności nad zastanowieniem się nad naturą ludzi i w jakim kierunku zmierzamy oraz czy możemy się zmienić? Refleksyjna, czasami trudna w odbiorze i poruszająca ważne problemy psychologiczno-społeczne powieść.
W świecie stworzonym przez Li Kotomi pajęcze lilie mają szczególne znaczenie. Odnaleziona wśród nich dziewczyna cudem unika śmierci we wzburzonych wodach oceanu, ale traci pamięć – nie wie kim jest ani skąd przybyła. Tak właśnie zaczyna się powieść Kotomi, utopijna historia opowiedziana niczym baśń z odległej krainy – o tajemniczej wyspie gdzieś na Pacyfiku rządzonej przez kapłanki noro, strażniczki języka i wyspiarskiego dziedzictwa.
Książka Li Kotomi zaskakuje – i to w wielu różnych aspektach. Niezwykle ciekawy wydaje się stworzony przez nią utopijny świat – fascynują opisy scenerii, rytuałów i codziennego życia, bogactwo detali, warstwa językowa i znaczeniowa, zakorzenienie w folklorze i tradycji, nawiązania japońskie, tajwańskie i chińskie. Li Kotomi podejmuje kwestie dotyczące miłości, przyjaźni, dorastania, pamięci, tożsamości, feminizmu i patriarchalnej opresji. Pisze o mocy języka, wyobcowaniu, zawiłości uczuć i międzyludzkich relacji, zaufaniu, odwadze i trudnych decyzjach. Urzekły mnie subtelność prozy, kreacja świata i bohaterów, niespieszność fabuły, nuta baśniowości, folkloru, tajemnicy i niepokoju. Żyłam losami dziewczyny, która próbowała zbudować dla siebie nowe życie w obcym, nieznanym miejscu – splotem lęku, gniewu, nadziei, odwagi i czułości.
"Wyspa pajęczych lilii" to oryginalna, pomysłowa powieść przekraczająca granice – pamięci, miłości, języka. Historia, która pozwala wyobrazić sobie inny świat. Doceniam zamysł Li Kotomi (i wspaniałą pracę, którą wykonał Dariusz Latoś, oddając w przekładzie językowe niuanse). Dla mnie miłe zaskoczenie i kolejna ciekawa przygoda z azjatycką literaturą.
Li Kotomi w swojej książce przedstawia subtelną, a zarazem głęboko poruszającą opowieść o tożsamości, marginalizacji i poszukiwaniu miejsca w świecie. To powieść o niezwykłej wrażliwości, która łączy poetycką narrację z trudnymi pytaniami dotyczącymi społeczeństwa, kultury i osobistego spełnienia.
Akcja książki osadzona jest na fikcyjnej wyspie, odciętej od głównego nurtu życia społecznego, gdzie czas zdaje się płynąć w swoim własnym rytmie. Wyspa, zamieszkana przez ludzi o nietypowym podejściu do życia, staje się miejscem, w którym bohaterka odkrywa ukryte w sobie pragnienia, lęki i prawdę o swojej przeszłości.
Konstrukcja powieści przypomina mozaikę — fragmenty wspomnień, codziennych obserwacji i wewnętrznych refleksji bohaterki tworzą obraz, który wymaga od czytelnika uważności i emocjonalnego zaangażowania. Narracja płynnie przechodzi między realizmem a oniryzmem, co nadaje książce niemal magiczny charakter.
Jednym z głównych tematów powieści jest tożsamość — zarówno indywidualna, jak i kulturowa. Umi, outsiderka w swojej społeczności, zmaga się z poczuciem wyobcowania i poszukiwaniem akceptacji. Wyspa, będąca mikrokosmosem społeczności zbudowanej na swoistych zasadach mimo wszystko odzwierciedla nasz świat, problemy związane z uprzedzeniami, presją norm społecznych i trudnościami w odnalezieniu miejsca dla siebie w hierarchicznej strukturze.
Piękna, melancholijna powieść, która łączy intymny portret bohaterki z wątkami dotyczącymi tożsamości, społecznych ról, relacji międzypłciowych i ludzkich pragnień.
Li Kotomi è una scrittrice nata a Taiwan, naturalizzata giapponese e traduttrice/interprete giapponese-cinese. Con un bagaglio linguistico di questo tipo, non sorprende che il romanzo di cui vi parlo oggi la lingua sia una parte fondamentale.
Yona trova su una spiaggia cosparsa di gigli rossi una coetanea senza alcuna memoria a cui dona il nome "Umi", come "mare", perché da lì sembra venire. Siamo in un futuro non bene definito e Umi pian piano si adatta alla vita con Yona, verso cui prova trasporto e attrazione, e alla comunità di Isola, una società matriarcale il cui potere è detenuto da un gruppo di sacerdotesse, le noro. La lingua che Umi parla assomiglia proprio a quella segreta delle noro, a cui Yona aspira a diventare, e che agli uomini non è concesso di imparare.
La lingua è il filo rosso che attrae e respinge Umi a Isola: se ne sente incompresa, accettata, amata ma anche estraniata, come se cozzasse con i valori di una vita precedente che non ricorda. Posso solo immaginare che lavoro è stato fatto dalla traduttrice nel rendere in italiano la complessità delle lingue parlate che trasmettono un alone di mistero e incomprensione che ci accompagna mentre sveliamo i segreti di Isola e la scoperta dei sentimenti che Umi scopre di provare per Yona.
Każda książka z Serii z Żurawiem jest ciekawą przygodą, ponieważ bo.wiem stara się nam w tej serii odsłaniać literaturę inną, mniej znaną, egzotyczną. WYSPA PAJĘCZYCH LILII Li Kotomi, to także dobry przykład tej "inności", choć nie jest to moja ulubiona książka z ów serii i raczej należy do tych, które nie będą przeze mnie zapamiętane. To, co niewątpliwie jest największym atutem tej opowieści, to JĘZYK, ale nie mam tu na myśli stylu w jakim książka została napisana lecz JĘZYK jako bohater. Autorka całkiem ładnie sprawiła, że czytelnik poczuł egzotyczność WYSPY po jej JĘZYKU. Tutaj JĘZYK, którym posługują się postaci w książce, jest symbolem przynależności, jest inicjacją wejścia w społeczność, jest kluczem do bycia na WYSPIE. Li Kotomi ma ładny styl, pisze poetycko, metaforycznie, raczej zwiewnie. Tę historię czyta się dobrze, choć wymaga skupienia i przemyśleń. Nie jest to opowieść dla każdego, zdecydowanie trzeba lubić ten rodzaj narracji i ten rodzaj bohaterów... jakby za mgłą, niepewnych, rozmytych. Ja nie poczułam tych bohaterów i (jak dla mnie) było to zbyt "mądrościowe" i metaforyczne. Kocham realizm magiczny i metafory, ale tutaj jest raczej jedna metafora, tylko różnie zobrazowana. Nie uważam, że straciłam czas, bo to był oryginalny kawałek słowa, ale tym razem Seria z Żurawiem nie porwała mnie... Jak zwykle jestem zauroczona okładką! Małgorzata Flis robi świetną robotę przy tych tytułach z Żurawiem. Piękne barwy, książka krótka, szybko można przeczytać, zobaczyć, czy to dla nas. Ciekawe, choć nie do kochania.
morze wyrzuciło dziewczynę Seria z Żurawiem bo.wiem Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego egzemplarz recenzencki
Since it is an award-winning novel, I made it to the end hoping my experience was worthwhile. Needless to say, the ending was disappointing, nothing ground-breaking took place. Some positive takes from reading this novel would be the raise of awareness of how human history is indeed mostly controlled by man, even until this day, women come to this world assuming their assigned gender role. Another point was bringing the readers to look into the inspiration island of this novel, Yonaguni Island in Japan. Digging deep into a place's history could indeed be fascinating. I read this novel accompanied by audio book as I went through the words of the made up languages, which helped making sense of the conversation and nuance a lot better. Even as a trilingual speaker and an immigrant all my life, I did not find this novel profoundly relating.
Yona vive sull'isola, una piccola porzione di territorio con una struttura politica molto diversa da quella odierna. Qui ci sono le noro, un piccolo gruppo di donne prescelte a essere alla guida politica e spirituale. Un giorno Yona trova una sua coetanea svenuta sulla spiaggia e la porta a casa per curarla. Ma al suo risveglio la giovane donna non ricorda nulla, neanche il suo nome, così le danno il nome di Umi.
Questa storia prima di tutto ci mostra un piccolo mondo molto diverso dal nostro, la tecnologia è quasi del tutto assente e le persone si curano grazie ai medicamenti che preparano dalle piante. Questa piccola popolazione crede in poche divinità che in alcuni periodi omaggiano il popolo di tutti beni che non riescono a produrre... ma come fanno questi beni ad arrivare sull'Isola?
Molto interessante è anche la vita di Yona che vuole diventare una noro, e quindi leggiamo il processo che potrebbe portarla a realizzare il suo sogno. Ma anche qui c'è un mistero: gli uomini non possono diventare una noro, perchè?
Fino alla fine del libro ci poniamo tante domande, e per avere le tutte le risposte bisogna stare attenti agli indizi e attendere il finale, dove tutto assume il giusto significato.
In questo libro quindi si mescolano perfettamente i fatti quotidiani degli abitanti di Isola, alle domande che noi ci poniamo, perchè per loro non esiste altro che quel luogo dove vivono serenamente, anche se Umi inizia a ricordare qualcosa del suo passato...
È stato un sogno leggere di un piccolo mondo dove le donne riescono a far vivere tutti in perfetta armonia. Molto bello anche il messaggio finale, probabilmente è illusionistico ma forse se ognuno di noi rispettasse i principi di eguaglianza e rispetto si potrebbero buttare le basi per un mondo migliore.
Przez samą książkę można gładko „przepłynąć” - bez sztormów i porywistego wiatru. Historia niespecjalnie mnie wciągnęła, jednak doceniłam piękno opisów tytułowej wyspy oraz życia na niej. Pod płaszczykiem utopi kryje się lęk przed historią minioną, która lubi zataczać koło. To powieść o pogrzebanych traumach, wyobcowaniu i odnajdywaniu wspólnoty, ale przede wszystkim wspólnego języka - dosłownie i w przenośni.
Choć sama powieść nie zrobiła na mnie wrażenia, to wciąż uważam ją za wartą przeczytania - chociażby przez wzgląd na nieprawdopodobną „robotę tłumaczeniową”. Chylę czoła przed panem Latosiem, który na potrzeby „Wyspy” musiał wymyślić własną wersję polszczyzny, a do tego poprowadzić czytelnika tak, aby pod koniec powieści instynktownie ją rozumiał.
I adored this and devoured it in a day. It was a pleasant and contemplative read which explored a variety of themes (around language, gender roles and utopian/dystopian societies) through a simple but engaging story. The romance, while quite subtle, was very sweet and added a lot for me. In addition, the characterization of Umi, Yona, Tatsu, and the the head priestess was well done. Finally, the writing was very pretty and flavorful, yet easy to read. Overall, I really enjoyed this and would wholeheartedly recommend it! 5 stars.
What is good about this book: the anthropology attempt at weaving a utopian social structure, belief and even language by combining Mandarin and Japanese.
What is not good: The author brought up gender issues but failed to expand the issues raised by going into deeper discussions or explore other alternative solutions. The story ended abruptly after presenting several extreme examples of gender conflicts and a passing remark on LGBTQ. I find it ironic that even in the matriarchal society depicted, gender discrimination still exists and people just won't trust each other deep down.
Na pewno największą zaletą powieści jest jej warstwa językowa. Każdy czytelnik, który posiada chociaż najmniejszą wiedzę o specyfice japońskiego i ogólnie grupy języków chińskich, będzie pod wrażeniem i oryginalnego pomysłu, i podjętego trudu przekładu na polski. Nie czyta się tego łatwo, szczególnie początkowe strony są wyzwaniem, ale jak już złapiemy rytm, to, tak samo jak bohaterka, zaczynamy rozumieć obcy świat. Sama fabuła jest dosyć prosta, jednak na swój sposób poruszająca i piękna. Myślę, że ten tytuł zapamiętam na długo jako ciekawostkę lingwistyczną.
5 stars for the first 3 chapters, but only 2.5 for the last 30 pages. The author raised so many intereting topics and questions that are worth discussions, but just simply and vaguely covered them all up at the end of the book. What a shame. Readers will have less fun reading if they cannot understand Japanese and Chinese. I have not read the Chinese version, but I believe it is the kind of book that cannot be translated since so many details will be lost in translation.
matriarchal society the storyline is pretty predictable i wonder about the name of the language that people on the island speak the idea of noro is kind of NOT original - maybe inspired by the book - The Giver? but overall pretty nice book! i was pretty shocked that the "history' revealed actually became a social commentary for equality amongst both genders - women should not be overpowered, and so do men
This entire review has been hidden because of spoilers.
Interesting play with languages. But for the subjects the author wanted to explore (feminism, nationalism, utopia, etc), none was treated with depth. If they were, the switch of languages may have been easier to digest. However, since the plots lack momentum, it became more of a hassle than a highlight that the author designed this linguistic differences.
I read it in mandarin though. Perhaps it’s less annoying in Japanese.