Kupiłem, jak zwykle podczas czytania książek z jakiejś „serii”, żeby wiedzieć „co dalej”. No i szczerze mówiąc nie dowiedziałem się. Bohater idzie, idzie i jeszcze raz idzie, niczym „powieść drogi”. I Idzie sobie już drugi tom, trochę już nawykłem do tej pierwszoosobowej narracji z dokładnością aptekarską opisującą znowu co się dzieje w każdej sekundzie życia bohatera (Miszki). Znów: idę w lewo, w prawo, do góry, pomału a wciąż.
Powieść literacko trochę lepsza od poprzedniej, ale utrzymanie tej samej konwencji skutkuje taką samą, niestety już nudą! Doczytać trzeba… Niestety zmuszając się do dotarcia do drugiej karty okładki. Konwencja gry STALKER fajna, ale powieść wtórna i po prostu już nudna. Nie wspominając, że po przebrnięciu przez dwie książki kompletnie NIE wiadomo dlaczego bohater ma jazdy i dziwne podróże po czasoporzestrzeni w swoim umyśle. Dociera do końca i co dalej?
„Fajna, można poczytać”. Tyle. Gorzej niż „Ołowiany Świt” więc 4/10.
Przeczytałem...na siłę. Tak jak pierwszą część dało się przeczytać to tutaj już miałem długie przystanki. Przez połowę książki bohater idzie, przeskakuje, idzie, ucieka, chowa się, idzie, przeskakuje...to bardziej niż nużące. Pierwsza część była na miły luźny wieczorek..druga katorga. Przepraszam Michale Gołkowski ale zniechęciłeś mnie do swoich produkcji. W porównaniu do innych post-apo wizji świata (np. Metro 2033) to ta książka jest niczym. Dwie gwiazdki jako że lubię ten klimat.
Kiedy do końca ksiązki zostało mi kilka stron, myślałem, że nie pojawią się już postaci kobiece. W pewnym sensie pojawiła się,jedna. Piszę niestety, bo Gołkowski nie umie pisać tego typu postaci. Niby nie powinno to być nic trudnego, a jednak. A propos bezsensownych wątków, nie rozumiem po co był cały wątek główny, po którego zakończeniu człowiek zadaje sobie pytanie:"No dobra, tylko po co nam ta cała historia?" Motywacja bohatera, czy też główna siła napędowa książki, jest po to, żeby Miszka mógł sobie poskakać po krzakach.
Nigdy nie widziałem tak świetnego przedstawienia absolutnego upadku człowieka. To i tajemnica odkrywana stopniowo sprawiają, że nie można przewidzieć zakończenia
Przechodzisz przez 2 książki po to, żeby bohater na końcu doznał cudownego ozdrowienia. A o co chodziło z jego "chorobą"? Domyśl się czytelniku, bo z książki się tego nie dowiesz.
Nie jestem znawcą gatunku, może dlatego tak mi się Gołkowski podoba. Nie jest to proza najwyższych lotów, to na pewno. Ale też nie sądzę by autor celował w ten tytuł. To jest Zona, to jest stalker. Tam ma być prosto, jak konstrukcja cepa. Świetnie wykreowany nastrój, czytając masz wrażenie, jakbyś to ty był Miszką, przemierzał Zonę z odbezpieczonym zbawicielem w rękach. Pod względem wątku fabularnego jest o niebo lepiej, mamy jasny cel. Poprzedni tomik to zlepek stalkerskich opowieści, zalążek do dziesiątek kolejnych tomów, które mogłyby powstać. Dla kogoś nie obeznanego w temacie genialne wprowadzenie. Bohater urasta do miana mistrza w swoim fachu. Sama jego obecność wystarczy, żeby wszyscy wokół byli zobligowani zrobić łał, meksykańską falę, bo hej, Miszka zawitał. Weteran, człowiek, który przeszedł całą Zonę, czego on to nie widział. Ale dla równowagi ma nie pokolei we łbie, jest niebezpieczny dla swojego otoczenia, też popełnia błędy, no nie mam, po prostu nie mam się do czego przyczepić. Czytałam jak zarzuca się autorowi niekonsekwencję, no mają panowie i panie trochę racji, nie przeczę. I czasem nawet to denerwuje. Ale jako świeżak w gatunku jestem w stanie ten błąd wybaczyć bez cienia żalu. Słów kilka o audiobooku: na początku wydaje się być sztywno, może przez narrację pierwszoosobową, może przez to, że poprzednim moim audiobookiem była superprodukcja narrenturm, ale lektor tak przyjemnie zaciąga ruskim, że ostatecznie nie mam żadnych zastrzeżeń.
Nie dałem rady przeczytać całej, poddałem się mniej więcej w połowie. Może zmusiłbym się do przeczytania wszystkiego, ale dowiedziałem się, że trzeci tom jest prologiem, a czwarty i piąty opowiadają o innym człowieku. No i to mnie przekonało do podjęcia takiej, a nie innej decyzji.
Główny bohater cały czas szedł, szedł i szedł. Nie jest to "Nad Niemnem", ale brak dialogów doskwiera. Powtarzające się co jakiś czas opisy tego, jakie czynności wykonywał Misza były nudne jak flaki z olejem. Przeskoczyłem do ostatniego rozdziału i z tego co rozumiem, Z innych recenzji dowiedziałem się, że książka nie tłumaczy, dlaczego . Tak jakby nawet Autor zmęczył się przygodami stalkera i wcześniej niż początkowo planował, został zmuszony do napisania zakończenia na siłę.
Nie daję jednej gwiazdki tylko dlatego, że sam styl pisania (używane słownictwo) poprawiło się względem Ołowianego Świtu.
Drugi Brzeg jest jak Cień Czarnobyla grany od końca. Lokacje dobrze znane fanom serii gier pokazane od innej strony. Kilka interesujących wzmianek historycznych i naukowych. Autor nie szczędzi gore i opisów tortur przedstawianych w snach głównego bohatera. Fabuła jest znacznie bardziej spójna niż w poprzedniej części, oparta na jednej, większej misji. Główny bohater przeprawia się przez Prypeć-rzekę by rozwiązać swoje problemy umysłowe i emocjonalne, których nabawił się w poprzedniej książce. Tajemnica trzyma w napięciu do samego końca. Generalna poprawa względem poprzedniej książki z serii.