Kiedy wszystko inne zniknie, zostaną po nas tylko kości.
W życiu Seweryna i Burzy nie mogło wydarzyć się nic złego, nie kiedy wszystko wreszcie zaczęło im się układać. Zamieszkali razem, zaczęli budować patchworkową rodzinę i uczyć się wspólnej egzystencji. Spokój, który obydwoje odczuwali, zdawał się wieczny i niezachwiany. Nic nie zapowiadało nawałnicy, która miała na nich spaść.
Sielankę w Żeromicach przerwało odkrycie ludzkich kości w dawnych umocnieniach z czasów wojny. Na stanowisku archeologicznym wszyscy byli przekonani, że to kolejny przypadek dawnych szczątków, jakich wiele w okolicy – do czasu, aż zorientowano się, co znajduje się na fragmentach szkieletów. By rozwikłać tajemnicę odkrytego kodu i pochodzenia kości, zdecydowano się zwrócić do Zaorskiego. Kiedy Seweryn zdaje sobie sprawę, na co trafił, wie, że zarówno życie Burzy, jak i jego już nigdy nie będzie takie samo.
Seria z Sewerynem Zaorskim jest moją ulubioną w dorobku autora. Stało się to głównie za sprawą niejednoznacznych, wielowymiarowych postaci, które przeszły ogromną metamorfozę oraz łączących ich relacji. Niewłaściwych, niegodnych, a jednocześnie takich, którym nie sposób nie kibicować. W życiu bohaterów sporo się działo od pierwszego tomu, a ten dopina ich historię, wymierza sprawiedliwość. I choć fabuła zawierała momenty mocno naciągnięte, ujmujące jej realności, to... a niech tam... Po prostu świetnie się to czytało.
Autor, jak zawsze, wykonał solidny research. Zaorski jest patomorfologiem i to jego wyjaśnienia wzbogacają fabułę o ciekawostki antropologiczne, z osteologii, czy ukazują cechy dymorficzne w ludzkich szkieletach.
Nie przepadam, gdy pisarze sięgają po bohaterów znanych z innych serii. Odbieram to, jako chęć wykorzystania sympatii do nich, by podnieść zainteresowanie bieżącym cyklem. Autor wykorzystał ten zabieg w "Widmie Brockenu" wprowadzając do cyklu o komisarzu Forście nieokiełznaną Joannę Chyłkę wraz ze swoim mężem Kordianem Oryńskim, "Zordonem", która całkowicie zawładnęła historią. W tym, szóstym tomie o Sewerynie Zaorskim, autor wprowadził komisarza Forsta oraz jego głównego antagonistę z "Berdo" Wojciecha Malma vel. Gorgana. Na szczęście Wiktor Forst nie zawładnął historią, choć jego postać doznała jakiejś metamorfozy. Przestał już wykazywać problemy natury egzystencjalnej oraz związane z uzależnieniem od heroiny. Postać Forsta bardziej przypadła mi do gustu w tej książce niż w trzech ostatnich tomach serii należącej do komisarza. Mimo że złoczyńca z "Berdo" odgrywał znaczenie w historii Seweryna i Burzy to nie miało to większego wpływu na serię Forsta. Nadal go nie dopadł. Gorgan w tym cyklu zamieszany był głównie w handel ludźmi. Pozostał chamem i prostakiem, choć trochę zapomniał o swoim zamiłowaniu do zagadek.
"Cienie pośród mroku" są finałowym tomem cyklu i mam nadzieję, że tak pozostanie, by autor nie wpadł w spiralę absurdów i powtarzania własnych szkiców.
W poprzednich częściach było kilka elementów, których rozwiązanie nie do końca mi odpowiadało - ta jednak spoiła je wszystkie. Pochłonęłam tę książkę w niespełna 2 dni, i mimo, że nie był to taki rollercoaster emocjonalny, jak w „Światłach w popiołach”, to doświadczyłam tu wszystkiego - od wzruszenia, po napięcie, aż po wyklinanie autora w okolicach 450-460 strony. Uwielbiam przenikające się uniwersum, dlatego serdecznie polecam być na bieżąco (przynajmniej z Chyłką i Forstem). Chwała Ci Mróz za dobre zakończenie, bo był moment jak miałam ochotę wyrzucić książkę za okno.
"Czyli co? – zapytał Forst. – Ktoś układa sobie na trupach tekst piosenki, z którą pojedzie na Eurowizję? – Właściwie bym się nie zdziwił. – Ja też nie. Po Blance spodziewam się wszystkiego."
książka była dobra. ja nie lubiłam Seweryna na początku, nie ze względu na jego charakter, a ze względu na fabułę. później coraz bardziej przekonał mnie ten cały jego świat. zasłużył chłop na happy end razem z Burzą. teraz tylko czekać na ekranizacje. szkoda że to ostatnia część. z chęcią bym jeszcze jedna przeczytała.
Będąc świadoma wszystkich nieprawdopodobnych wątków, niedopowiedzeń, czasami bezsensownych plot twistów, błędów w procedurze karnej i tak pokochałam tą serię.
Umówmy się, jestem team #jednotomowki, z Chyłki zrezygnowałam dlatego, że mierzwiły mnie absurdy fabularne i przeciąganie serii w nieskończoność, a tutaj? Emocje, humor, wątek muzyki w tle, fakt, że największa nienawiść rodzi się z bliskości sprawiły, że przepadłam. Te odczucia, przywiązanie do bohaterów sprawiły, że nie umiem na ten moment dać innej oceny niż 5 gwiazdek. Pewnie za jakiś czas emocje opadną, minusy nabiorą wyrazu i będą w jakiś sposób uwierać, ale teraz jestem przeszczęśliwa, że trafiłam na tą serię. 🩷
Wow trudno mi zebrać myśli po skończeniu. Z jednej strony twierdzę, że seria od kilku tomów była niepotrzebnie ciągnięta a z drugiej mam do niej ogromny sentyment. To właśnie od "listów zza grobu" rozpoczęła się moja przygoda z książkami Mroza. Gdy dowiedziałam się, że będzie to ostatnia część, wiedziałam, że czytając koniec będę płakać. Tak też się stało. Na pewno nie pomogły smutne piosenki Deana Lewisa jak np "the last bit of us", ale pomińmy ten wątek 😅 Co do konkretnie tej części - pierwsza połowa była bardzo wciągająca, z żalem odkładałam książkę, gdy musiałam już iść spać. Po połowie coś się delikatnie zmieniło, nadal byłam ciekawa jak to się skończy, ale już nie w tak dużym stopniu. Ostatecznie wyszło na kręcenie się wokół tych samych postaci, które w poprzednich częściach "namieszały". Zdecydowanym plusem był Wiktor Forst, a zestawienie go z Sewerynem cudowne, mam nadzieję że Zaorski pojawi się na łamach serii z Wiktorem, aby odwiedzić go w Zakopanem. Całość oceniam na 7/10 i nie ukrywam, że na pewno duży wpływ ma na to wcześniej wspominany sentyment. Będę tęsknić za Sewerynem i jego tatełożartami.
Najlepsza postacią książki o Sewerynie jest...Wiktor Forst. I to dla niego są te 3 gwiazdki. Czytając te książkę do momentu aż pojawił się Forst zastanawiałam się po co to czytam? Niestety jest słabo jak ... po prostu słabo. Nie wiem czy to brak pomysłów, czy co, ale powtarzalność tych historii i ich nieprawdopodobność jest coraz trudniejsza do zaakceptowania. No i podobieństwo między Zaorskim a Forstem jest tak duże, że zlewali się... Choć Forst mimo wszystko gdzieś jeszcze jakoś ciągnie... Generalnie dobrze, że to się już skończyło. Pytanie ile książek z Forstem jeszcze dostaniemy? Bo ewidentnie furki zostały otwarte.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Tak jak nigdy nie wstawiam recenzji, tak teraz muszę. To co w tej książce się stało jest nie do opisania. Rollercoaster emocjonalny, łzy, śmiech, wszystko na raz. Zaorski od pierwszego tomu jest i zawsze będzie jednym z moich ulubionych bohaterów. Ale Panie Mróz, tyle razy ile w ciągu czytania mówiłam, że nigdy więcej nie sięgnę po żadną Pana książkę, przez bawienie się moimi emocjami, to ja tego nie zliczę
To była jedna jedyna seria, która podobała mi się od Mroza. Remek wrzucił wszystkie poprzednie książki i powstała ta i chyba autor nie miał konkretnego pomysłu na zakończenie. Szkoda, bo jeśli to faktycznie ostatnia część z serii to słabo to wyszło.
Okej, jako naczelna hejterka tej serii zwracam honor. Zdecydowanie najlepsza część, miała swoje typowe odklejenia, ale bardzo mnie wciągnęła i uważam że idealne zakończenie tej przygody. Teraz czas na mój wyczekany urlop od czytania Mroza
Patomorfolog Seweryn Zaorski i policjantka Kaja „Burza” Burzyńska wreszcie są razem, z trójką dzieciaków, Dominikiem, Lidką i małym Adasiem. Jednak ciagle jeszcze nie rozwiedziony mąż Burzy, Michał „Ozzy” Ozga, oraz Ewa Rajsza, z którą Seweryn miał przelotny romans, nie zamierzają odpuścić. Zrobią wszystko, aby nie dopuścić do szczęśliwej przyszłości zakochanej pary, łącznie z wysuwaniem gróźb związanych z przeszłymi wydarzeniami i zapowiedzią sądowego pozbawienia Kai praw rodzicielskich.
Tymczasem w bunkrach, których pełno w bliższych i dalszych okolicach Żeromic, pojawiają się tajemnicze szkielety osób obojga płci. Ich badanie ewidentnie wskazuje, że niekoniecznie pochodzą z zamierzchłych czasów, czyli że zostały przez kogoś spreparowane i na dodatek kości oznakowane są w taki sposób, że tylko Seweryn potrafi to rozszyfrować, co może stanowić dodatkowe ostrzeżenie pod jego i Burzy adresem. Chyba że trop, którym podążają przybyli z Podhala komisarz Wiktor Forst i nadinspektor Edmund Osica wyeliminuje lokalne niebezpieczeństwo? Ale przecież, czego absolutnie również nie można wykluczyć, za nici makabrycznego spektaklu mogą pociągać osoby teoretycznie zamknięte w odosobnieniu?
W każdym razie groza narasta, dzieje się bardzo dużo, czyli mamy do czynienia, używając popularnego porzekadła, z prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem.
Czytając ostatni tom powieściowej serii z Sewerynem Zaorskim z pewnością nudzić się nie można. Jest to może niezbyt ambitny lecz przyzwoity sensacyjno-przygodowy thriller z dodatkowym bonusem, podobnie jak cały cykl, dla miłośników kapel rockowych z lat 1970-ych. Dla mnie natomiast stanowił on zachętę, aby wreszcie sięgnąć po „Berdo”, żeby poznać lepiej przyczyny zaangażowania komisarza Forsta, wykraczającego poza karpacką sceną zbrodni.
⭐️ 3/5 Mam wrażenie, że cała historia Seweryna zatoczyła koło i… zjadła własny ogon. Wygląda na to, że autor nie miał pomysłu na zakończenie tej serii, więc zaserwował nam połączone i powtórzone motywy z poprzednich części. Efekt? Przewidywalność. Na przykład scena z pogrzebem – lol, nie uwierzę, że ktoś mógł się na to nabrać. 🙈
Z jednej strony ten tom był lepszy niż poprzedni, ale chyba tylko dlatego, że tamten osiągnął absurdalne apogeum. Więc tutaj poprzeczka była ustawiona naprawdę nisko… haha 🥴
Cieszę się, że to już koniec tej serii, bo kolejnego tomu raczej bym nie przeczytała. A tak? Mogę ją wspominać całkiem ok, zwłaszcza te pierwsze tomy, które były naprawdę fajne.
Jaka cudowna to była podróż i jak ciężkie było przebrnięcie przez ostatnie etapy historii Burzy i Seweryna. Dość długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki, bo nie lubię w pożegnania. Zwłaszcza, gdy bohatera książki traktuje jak dobrego przyjaciela, który z jej kart udziela mi wskazówek i pokazuje wartości, które są tożsame z tymi wyznawanymi przeze mnie.
Ktoś kto nie zna historii tej pary powinien to jak najszybciej naprawić. To opowieść o bezgranicznej miłości, poświęceniu, oddaniu i wierze w drugiego człowieka. Sprawy kryminalne i ciekawostki z pracy patomorfologa, to upiększające dodatki, które tworzą „Cienie pośród mroku” i inne książki z tej serii bogatsze. Odnosząc się do całej serii, przeżyłam z tymi bohaterami naprawdę piękne chwile. Wzloty i upadki, ciekawe i skomplikowane sprawy. Momenty, gdy serce rozpadało się na kawałki oraz takie, w których powiększało się z radości.
Co do „Cieni pośród mroku”, Panie Remigiuszu, nie wybaczę chyba nigdy wyobrażenia Seweryna! Tyle chusteczek nie zużyłam nigdy przy żadnej książce, żeby po przeczytaniu kolejnych słów przeszło to w… ogromną złość! Nie będę spojlerować – Ci co czytali już rozumieją, a Ci co dopiero będą – zrozumieją na własnej skórze! To był ewidentny zamach na życie czytelnika, prawie dostałam zawału!
Podsumowanie aż się prosi o pewien cytat, tak dobrze znany czytelnikom książek o Sewerynie i Burzy. „Zostań to jeszcze nie pora. Zostań choć jeszcze na chwilę”. Chyba nadal nie dojrzałam do powiedzenia Sewerynowi „do widzenia”, ale przeszłam przez „Cienie pośród mroku” pozostawiając sporo łez i niedosyt. Cicha nadzieja zawsze pozostanie, że Remigiusz Mróz, tak jak ma to w zwyczaju, pozwoli nam na spotkanie tej pary jeszcze nie raz. Może pomogą Forstowi w prowadzonej sprawie (w końcu się już znają!), albo przewiną się Joannie Chyłce pomiędzy przewijaniem jednego a drugiego dziecka (Siarka może być niezłym łącznikiem)? Jedno jest pewne, nigdy nie zostaną zapomnieni. Na pewno nie w sercach czytelników.
„fajna rzecz w starzeniu się jest taka, że twoje kości coraz głośniej do ciebie mówią”
Remek no k*rwa, co Ty znowu zrobiłeś?! I nie, plasterek nie jest wystarczający! Już samo zaczynanie tej książki z wiedzą, że jest to ostatni tom serii z Sewerynem Zaorskim, było łamiące serce. Chociaż wielokrotnie narzekałam, że niektóre serie Mroza są za długie lub ich fabuła poszła w złym kierunku, to teraz czuję straszną pustkę. Chciałabym móc jeszcze raz wrócić do Żeromic, spędzić poranek z kawą i Burzą, usłyszeć kolejny tatełożart oraz zobaczyć jak Lidka dorasta…
Czym zaskoczył mnie szósty tom z patomorfologiem? Przede wszystkim obecnością postaci z innej serii oraz skomplikowaną fabułą. Jak mnie irytował Ozzy… Momentami miałam ochotę złapać go za fraki, nakrzyczeć na niego i powiedzieć mu co myślę o takim zachowaniu (specjalnie nie precyzuję, bo byłby to spoiler do poprzednich tomów). Czy wprowadzenie bohaterów znanych z mrozowego uniwersum uratowało tę książkę? Na pewno zapewniło dodatkową dawkę ironii i humoru, za co osobiście uwielbiam ten świat. Jednak dla kogoś kto nie czytał innych książek autora lub nie jest na bieżąco będzie to lekki spoiler. Sama sprawa niewątpliwie mogła być mniej skomplikowana, bo momentami zakrawa ona o absurd. Z czasem zaczęłam się zastanawiać czy nie rozrysować całej siatki powiązań, bo fabuła poszła już za daleko. Spodziewałam się innego zakończenia śledztwa, niestety rozczarowałam się.
Liczyłam się z tym, że pożegnanie z Żeromicami będzie emocjonujące, ale nie sądziłam, że pojawią się u mnie łzy. Tak proszę Państwa, „Cienie pośród mroku” to druga książka w moim życiu, która sprawiła, że łzy płynęły po mojej twarzy, a pompa tłocząca krew stanęła. Myślę, że to najlepsza rekomendacja do poznania Seweryna i przeczytania tej serii. Chociaż w tym przypadku mogę być trochę nieobiektywna, ponieważ należę do osób, które lubią mroźne uniwersum.
5/10 Czytam tylko dwie serie Mroza - serię z Zaorskim i serię z Forstem. W tym finałowym tomie przygód Seweryna Zaorskiego następuje zaskakujący crossover obu tych serii i mam dwóch ulubionych bohaterów w jednej książce. Niestety nie ratuje to fabuły, która jest bardzo nierówna. Pierwsza połowa wlecze się niemiłosiernie, a później akcja nabiera tempa do tego stopnia, że ostateczne rozwiązanie intrygi jest absurdalne. Mam wrażenie, że Mróz chciał w ten tom wcisnąć nazwiska wszystkich złoczyńców z poprzednich części, co oprócz chaosu, nie wprowadziło niczego dobrego. Zabrakło mi chemii między Sewerynem i Burzą, co we wcześniejszych tomach było zdecydowanie siłą napędową całej historii. Niestety, jako książka kończąca serię, zostawia czytelnika z lekko rozczarowanego i ze sporym niedosytem.
Będzie mi brakowało Seweryna Zaorskiego, Żeromic i wątków muzycznych. :)
Zawsze sięgałam po książki z tej serii w chwilach, gdy chciałam po prostu zanurzyć się w kryminalną fabułę przeplataną typowym dla Mroza humorem. I jak zwykle się nie zawiodłam – choć ta ostatnia część nie stanie się moją ulubioną. Miałam momentami wrażenie pewnych niedociągnięć i odczuwałam lekką niepewność w prowadzeniu historii. Mimo to – cieszę się, że mogłam towarzyszyć tej serii do samego końca.
Kocham! Najważniejsze i najmocniejsze 5 gwiazdek jakie mogę dać. Dziękuje za tak silne emocje Panie Mrozie. Chwile spędzone z Sewerynem i Kają są moimi ulubionymi, a ich miłość inspiruje… widziałam że jest jeszcze u Pana dużo miejsca na półce z Sewerynem… tak tylko mówię ❤️
Bardzo wkręciłam się w historię, ale była strasznie na siłę przeciągnięta i można powiedzieć, że od połowy mnie męczyła. Niektóre elementy mi się strasznie nie spinają i gdyby nie to, że bardzo polubiłam bohaterów to pewnie bym jej nie dokończyła.