Svietlana Bringer ma niezły charakterek, ogniście rude włosy i nosi suknię panny młodej na ślubie swojego najlepszego przyjaciela. Jakby tego było mało, na tym samym ślubie próbuje ją zabić przyzwany demon. Kto go wynajął? Dlaczego dostał zlecenie właśnie na Swietkę? Przecież ona nic nie znaczy…
Odświeżenie kontaktu z rodziną po dłuższej przerwie często oznacza problemy, a poszukiwanie odpowiedzi przypomina mieszanie patykiem w szambie, które regularnie wyrzuca z siebie co ciekawsze kawałki przeszłości. A kiedy wreszcie wszystko układa się w sensowną całość, okazuje się, że to dopiero początek iście diabelskiego planu.
Jakub Ćwiek rozpoczyna nowy cykl od mocnego uderzenia i zaprasza nas na autostradę do piekła. Oddaje przy tym głos swojej bohaterce, która zupełnie szczerze i otwarcie snuje tę opowieść pełną zwariowanej akcji, grozy i humoru.
Człowiek, który nie potrafi usiedzieć w miejscu. Pisarz, komik stand-upowy, publicysta, podróżnik. Autor ponad dwudziestu książek, a także licznych opowiadań, słuchowisk, artykułów, sztuk teatralnych i scenariuszy.
Gdyby diablice chciały rozpocząć karierę w stand-upie zdecydowanie powinny brać przykład ze Svietlany.
Szalona podróż bohaterki ze strony na stronę odsłania przed czytelnikiem zagadkę jej tożsamości i ciekawe koligacje rodzinne. Powiedzieć o niej, że jest nietuzinkowa, to jak nie powiedzieć nic.
Książka jest pełna humoru, a żarty leją się bardziej niż krew podczas ślubu. Wielokrotnie zaśmiewałam się w głos. Gdybym czytała to w papierze, pewnie zaznaczałabym co lepsze teksty. Fabuła ma bardziej formę monodramu z milionem dygresji uciekających od głównego wątku niż płynnej powieści, ale była to ciekawa odskocznia od tego, co czytam na co dzień. To też moje pierwsze spotkanie w twórczością Jakuba Ćwieka i wypada pozytywnie.
Najlepszą robotę tej książce robi lektorka Julia Kamińska, której interpretacja była wartością dodaną dla fabuły. Fantastycznie to przeczytała.
Co nagle, to po diable [recenzja zawiera drobne spoilery] Książka wpadła przypadkowo na moją listę. Szukałam czegoś lekkiego, krótkiego, do odświeżenia głowy i trafiłam idealnie. Choć "To po diable" proponuje nietypową narrację, już od pierwszych stron wciąga i oczarowuje lekkością, humorem oraz posypką z ironii. Swietka kupuje czytelnika żywą inteligencją, humorem oraz szczerością, którą mogła zagwarantować tylko ona sama swojej publice w głowie. Fabuła płynie wartko, a krótki rozpęd w prologu prowadzi do jazdy bez trzymanki aż do finału.
Highway to Hell Początkowa niewiedza na temat tego, z czym właściwie mamy łączyć pojedyncze, nadprzyrodzone zdarzenia o dziwo nie frustruje. Odpowiedzi przychodzą stopniowo, opakowane w naprawdę lekką i napakowaną przyjemnymi nawiązaniami popkulturowymi otoczkę. Swietka dba o to, aby nie zanudzić widowni, nawet jeśli ta ma istnieć tylko w jej głowie. Nie bez znaczenia dla mojego odbioru była świetna praca Julii Kamińskiej, lektorki audiobooka. Dzięki jej wspaniałej intepretacji Swietka naprawdę ożywała, a ja czasem czułam się, jak na kawie z dawno niewidzianą przyjaciółką.
Mówią, że jak coś ma się udać, to trzeba zacząć od dobrego pomysłu. Cóż, panie Ćwiek, mam wrażenie, że ta książka zaczęła się od internetu. Takiego internetu sprzed pięciu jak nie 10 lat. Niestety, memy mają krótką date ważności, a „To po diable” jest chyba po terminie. To zbiór przypadkowych żartów, które wyleciały autorowi z głowy, jakby nagle napisał coś, co za chwilę miałby wrzucić na JBZD.
Czym jest ta książka?
Kiedy czytasz pierwsze strony, zaczynasz się zastanawiać, czy przypadkiem nie trafiłeś na przypadkowy fragment jakiegoś fanfika. Szybko okazuje się, że książka to zlepek popkulturowych klisz, które sprawiają, że zastanawiasz się, czy autor przypadkiem nie napisał jej na kacu. Niestety, z wulgarnych gier słownych i absurdalnych wydarzeń można by zrobić naprawdę coś fajnego ale nie, tu dostajemy tylko potężną dawkę chaosu i „przypadkowych” tekstów, które ledwo trzymają się kupy. Tylko po co?
Diablica, która nie wie, kim jest
Bohaterka tej książki, Swietka, to postać, która wydaje się być zlepkiem kilku przeciętnych cech. Diablica, która czuje się jak kot w butach, ale co z tego, skoro jej reakcje to głównie seria przekleństw i szczypta nieporadności. Gdyby była choćby w połowie tak interesująca, jak zapowiadały to pierwsze strony, może miałbym nadzieję, że to będzie historia o władzy, piekle i nieziemskim chaosie. Ale nie. Zamiast tego mamy zupełnie nijaką postać, której rozwój emocjonalny jest równy rozwoju pomidora w piwnicy. Tzn. nie ma go wcale.
Podsumowanie
Każdy autor może się pogubić w memach, popkulturze i próbie aktualnym. To książka, która nie ma tempa, postaci i fabuły. To zbiór luźnych żartów, które są męczące gdyż są pisane na jednym kolenie. Coś jak w Sybirpunku. 2/5 Jest to lepsze niż fatalni chłopcy autora ale gorsze niż Kłamca. Zresztą humor też bliższy Chłopców
Bardzo przyjemna w odbiorze, idealna do rozerwania się i pośmiania. Zabrakło mi jednak lepszej ekspozycji i opisania świata przedstawionego i prawideł nim rządzących. Dodatkowo zakończenie urywa się dosłownie w połowie, wiec jest wybitnie niesatysfakcjonujące.
2,5* Mimo iż książka wydawała się szyta dla mnie na miarę, to jednak przewrotnie okazała się być powieścią nie dla mnie. Uwielbiam motywy piekła, również te z przymrużeniem oka, ale tu coś nie pykło. Cykl o Kłamcy ma w moim serduszku specjalne miejsce i niestety mam wrażenie, że żadna z późniejszych historii pana Ćwieka nie dorównała mu humorem. Humor w "To po Diable" był moim zdaniem pisany mocno na siłę. Żartom brakowało subtelności, a część była z deczka cringowa. Główna bohaterka, choć początkowo urzekająca, szybko zmęczyła mnie swoim gadaniem. Większość postaci dawała mi vibe tej samej osoby w różnych nastrojach emocjonalnych i to tyle z różnic. Jak na tak krótką książkę, to autor zamieścił w niej tak kuriozalnie wielką liczbę detali (jak nazwy, imiona, historie postaci epizodycznych, mechaniki zjawisk, stwory, powiązania, anegdoty, easter eggi itd.), że może ona wręcz przytłoczyć czytelnika. Dodatkowo nie ma tu jednego zwartego nurtu fabuły, tylko bezładne miotanie się bohaterki od jednych kłopotów do drugich bez wyraźnego celu, co było całkowicie nieangażujące. Jedne postaci odchodzą, by dać dosłownie pięć minut kolejnym i tak w kółko. Ech, nie sądziłam, że będę aż tak narzekać, ale bardzo się zawiodłam i nie wiem, czy to nie będzie już moje ostatnie spotkanie z panem Ćwiekiem. Plusem jest to, że autor ma lekkość pióra, język jest przyjemny, a lektorka wspaniale wczuła się w postać, nadając jej więcej charakteru.
A co gdyby nieba nie było? Uwielbiam prozę Ćwieka, ale tu bohaterka opowiadała swoją historię niezwykle chaotycznie. Nie mogła dopłynąć do brzegu z tym co mówi, cofając się w czasie myślami i ciągle przeskakując w przestrzeni. Potem podsumowywała wszystko co powiedziała kilkoma zdaniami i dopiero wtedy czytelnik łapał clue. Dosłownie jak moja mama opowiadająca o tym, co kupiła w sklepie, ale zanim doszła do tego co kupiła to przez pół godziny opowiada o tym kogo spotkała, jaki był w podstawówce i kim są jego rodzice, gdzie mieszkali, co było w tej miejscowości i dopiero na końcu pod naciskiem mówi co kupiła. I ja wiem, że książki są pisaniem opowieści, ale na taki styl wypowiedzi cierpliwość kończy mi się po rozmowach z mamą, tak, że wybacz bohaterko, już się nie spotkamy 🤣
O wow! To moje pierwsze spotkanie z Jakubem Ćwiekiem i na pewno nie ostatnie! Nie spodziewałam się tego czym ta książka będzie. I tak, przekonała mnie głównie okładka, bo co ja poradzę - jestem prostym człowiekiem. Jednak niesamowicie spodobał mi się sposób w jaki autor buduje świat, a nie wiedząc o czym jest sama historia, na prawdę przeżywa się szok. Bawiłam się bardzo dobrze i już z niecierpliwością wyczekuję drugiej części!
Sam początek był naprawdę intrygujący, ale reszta to taki średniaczek. Jednak z chęcią przeczytam kontynuację, ponieważ historia może pójść w dosłownie każdą stronę.
To po diable to pierwszy tom serii Diabelska sukcesja napisany przez Jakuba Ćwieka. Książka została wydana przez Wydawnictwo SQN Imaginatio.
Na pierwszy rzut oka książka wygląda niepozornie. Jest stosunkowo cienka, a do tego nagłówek rozdziału za każdym razem zajmuje całą stronę. Wydawać by się mogło, że w takiej objętości nie da się wcisnąć zbyt wiele akcji. To po diable jednak udowadnia, że jest zupełnie inaczej.
Cały czas coś się dzieje. Cały czas. Początek idzie dość spokojnie, ale jak już pojawia się pierwsza akcja, to potem nie zwalnia ani na chwilę. Czytelnik nie ma czasu, by odsapnąc czy pozbierać myśli, czy chociażby ogarnąć, co się właśnie dzieje. To tempo w pewien zaskakująco dziwny sposób działa dla książki na plus, bo nadaje jej stabilnego rytmu, a także finalnie odnajduje swoje wyjaśnienie w fabule. Ale równocześnie może okazać się męczące.
Całość przesiąknięta jest specyficznym, bardzo mrocznym poczuciem humoru. Główna bohaterka, która jest również narratorką, całą powieść przedstawia w ciekawej formie swego rodzaju monologu wewnętrznego i traktuje czytelnika jako nieistniejącą publiczność. W nietuzinkowy sposób łamie to czwartą ścianę, co stanowi dość oryginalne podejście w książce. A do tego taka forma sprawia, że jako czytelniczka niebędącą fanką narracji prowadzonej w czasie teraźniejszym, z łatwością ją przyjęłam i nawet dobrze mi się ją czytało.
Bardzo ciekawie było odnajdywać w tekście liczne nawiązania do innych dzieł czy współczesnej popkultury - choć pewnie i tak nie odnalazłam wszystkich. A przy tym Ćwiek przedstawił naprawdę interesującą historię z intrygą rodzinną i zwrotami akcji. Najbardziej w całość zdecydowanie spodobal mi się utworzony przez autora koncept dusz będących źródłem energii oraz to, jak zabawił się wiarą i przekręcił ją na rzecz swojej diabelskiej fabuły.
Jednak nie jest to książka idealna. Przez szybkie tempo akcji i dość egoistyczne podejście Svietlany do opowiadania historii, nie udało mi się polubić żadnego bohatera. Nie wróży to zbyt dobrze historii na dłuższą metę, jako że nie wzbudza to większego zainteresowania losami postaci. Tak naprawdę jedynym bohaterem, który mnie zainteresował, był Kosma - starszy brat Swiety, który pojawił się na ostatnich może dwudziestu stornach. W moim odczuciu jako jedyny miał w sobie pewną charyzmę przykuwającą uwagę czytelnika.
Patrząc po całości, mam dziwne wrażenie, że tej książce czegoś brakuje, by stać się pełnoprawną powieścią. Brakowało mi wątków. Książka od początku do końca idzie po jednej nici fabularnej, gdzie główna bohaterka jest popychana w konkretne miejsca przez zawiązaną intrygę, a wszelkie wydarzenia poboczne czy tła zdają się być bezpośrednio, mniej lub bardziej, związane z intrygą. Względnie mała skomplikowaność tej książki sprawia, że przypomina mi bardziej naprawdę rozbudowane opowiadanie niż pełnoprawną powieść.
Mimo tego jest to naprawdę intrygujący przykład fantastyki, ale wydaje mi się, że ma on bardzo konkretne grono odbiorców. Mimo że przeczytałam i mimo że całkiem nieźle się przy tej lekturze bawiłam, mam pewne wątpliwości, czy do owego grona należę. I chociaż podobało mi się, nie wiem, czy zainteresowało mnie na tyle, by wyczekiwać kolejnych tomów.
Nie znam osoby, która nie wiedziałaby, kim jest Jakub Ćwiek, więc ogromnie mi miło, że dzisiejsza recenzja dotyczy nowości tego autora. „To po diable” to książka z gatunku fantasy. Jest to pierwszy tom serii „Diabelska sukcesja”, która z pewnością namiesza w twoim życiu czytelniczym. Podobno istnieje zwyczaj, że na wesele nie wypada zakładać białej sukienki z szacunku dla panny młodej. Jeśli się mylę, poprawcie mnie, ale wyobraźcie sobie, jak zostanie odebrana osoba ubrana w suknię panny młodej? Oczami wyobraźni widzę poruszenie nie tylko wśród „wiekowych moherów”, ale i wśród pozostałych gości. Dlatego już teraz zachęcam was, abyście odrzucili swoje wierzenia i zabobony, bo autor wpakował to wszystko do bębna losującego, z którego wyjmujemy niezły rollercoaster, po którym mało kto stanie na własnych nogach. Zamiana sukienek z panną młodą i wtargnięcie piekielnych ogarów na ślub to tylko kropla w morzu tego, co was czeka. Svietlana Bringer to rudowłosa dziewczyna, która podobno nic nie znaczy, ale w takim razie, dlaczego demon otrzymał zlecenie na jej zlikwidowanie? Nie ukrywam, że próbowałam w kilku rozdziałach zorientować się, o co chodzi, ale im dalej w las, tym bardziej lądowałam w rowie. Oczywiście to tylko na plus, bo chcesz jak najszybciej rozwikłać zagadkę. Czy dla ratowania ukochanej osoby jesteś w stanie wejść do czeluści piekieł? Jeśli tak, to gdzie jest haczyk? I za jaką cenę? Trochę dowiecie się z opisu książki, ale całą śmietankę wypijecie z każdym rozdziałem. Czy można polubić kogoś, kto klnie jak szewc, jest chamski, wredny i nie interesuje się zdaniem innych? Oczywiście, że można, bo kiedy krzywda dzieje się komuś bliskiemu, hamulce puszczają. Jedno, o czym trzeba napisać to słownictwo, jakie występuje w książce. Nie jest to książka dla osób -18, bo słowo Q… a jest chyba w każdym rozdziale. Nie wiem, czy to dziwne, ale w momentach, gdy czytałam, fantastycznie było móc wypowiadać to słowo! Taki „kamień z serca”. Dialogi to jedna z mocnych stron tej książki. Nikt nie owija w bawełnę – co z głowy, to z serca. Jednym z moich ulubionych fragmentów jest moment, gdy okazuje się, że nasza ruda zrobiła tatuaż na pupie swojemu przyjacielowi, który widać pod ultrafioletem. Mogłabym mnóstwo pisać o książce, ale w skrócie to macie mnóstwo magii, potworów, piekielne demony, jak i innych mieszkańców dziwnych para nienormalnych stworzeń, świat rzeczywisty miesza się z tym fantastycznym, mamy „dżina” bez większych darów, zakręconą pannę młodą, jak i lekko nudnego, ale jakże zdeterminowanego młodego kawalera, który dzięki trzem życzeniom zmienia się w… ale nie dokończę, bo przy tym też się uśmiejecie. Oglądaliście film „Free Guy” z 2021 roku, w którym główną rolę gra mój ulubieniec Ryan Reynolds? Nie wiem, dlaczego ta książka skojarzyła mi się z tym filmem. To totalny Armagedon w akcji, zarówno w fabule, jak i w postaciach. Gratuluję autorowi i czekam na kontynuację, a wam polecam sięgnąć po tę książkę lub zażyczyć sobie ją od Mikołaja.
Masz takiego autora, którego książki czytasz na bieżąco, a i tak potrafi cię zaskoczyć?
Reklama - wydawnictwo sqn
Ja mam tak z książkami Jakuba Ćwieka, który zawsze wymyśli coś, czego się nie spodziewam pomimo tego, że przeczytałam bardzo dużo książek jego autorstwa. Zawsze jest coś, co mnie zaszokuje, zaskakuje czy wbija w fotel. Dziś pogadamy sobie o najnowszej książce, czyli "to po diable" i szczerze spodziewałam się wszystkiego, ale nie demonicznej kobiety, która w stroju sukni panny młodej będzie stała jako Druhna prawdziwej panny młodej.
To, co musicie wiedzieć o tej książce, tak abyście nie mieli spojlerów i dalej frajdę z czytania, to, to, że jest nieprzewidywalna, czasami mocno niesmaczne, ale Kuba tak właśnie pisze. Tam przydarza się wszystko i zarazem nic konkretnego, bo my jesteśmy w jednym miejscu, później przenosimy się do drugiego a główny tor fabuły to Svetlana, za którą ktoś poluje z różnymi skutkami i różnymi śmiercionośnymi potworami z czeluści piekła. A że jej znajomi niestety też ucierpieli, to ona ich ratuje jak może.
Główna bohaterka nie pier**** się w tańcu, Że to tak bardzo brzydko ujmę, ale inaczej po prostu się nie da po przeczytaniu tej historii. Jest charakterna, zawzięta, kiedy trzeba, nie zawaha się poświęcić rodziny. Sama też nie jest krystalicznie czysta obiecuję, że czegoś nie zrobi i tak robi kiedy jej to ma pomóc, okłamuje swojego najlepszego przyjaciela od lat, miesza w umyśle ludziom, gdzie tylko przyjdzie ją na to ochota. To nie jest dobra bohaterka, nie powinniśmy brać przykładu z niej, ale jednocześnie jest tak piekielnie ciekawa, że aż nie możemy przestać o niej czytać.
Jeżeli nie przeszkadzają wam takie dosyć makabryczne opisy, wulgarny język, dziwne zachowania bohaterów, piekło ogar Piekielny, diabły polskie np. Boruta czy nawiązanie do Twardowskiego, bądź Boga, to spoko czytajcie, ja polecam całym sercem, bo się wam spodoba.
Jednak nie mogę nazwać ją swoją ulubioną, bo to by było mocno naciągane, gdyż ta bohaterka kreuje na taką historię nie do polubienia. Śledzimy to co robi, ale nikt nie chciałaby być na miejscu Wojtka (jej przyjaciela). Szczerze miałabym problem, nawet żeby przez chwilę się utożsamić czy przebywać koło niej. Dlatego dla Kuby brawa, po raz kolejny za taką bohaterkę!
" [...] W pewnym sensie wygrałam. Ale moje zwycięstwo smakuje popiołem. [...]" Wow! Wow! Wow! Biorąc do ręki książkę "To po diable" autorstwa Jakuba Ćwieka, nie wiedziałam, że otrzymam tak fantastyczną historię. Przyznam bez bicia, że okładka troszkę mnie przeraża. Idealnie oddaje to, co znajduje się w środku. Mamy tutaj do czynienia z demonami dosłownie z piekła rodem. Można się bać. Uważajcie, czego sobie życzycie i co podpisujecie. Może się okazać, że papier, który podpisaliście, był cyrografem i wasza dusza już nie należy do was. Podobała mi się główna bohaterka, Svietlana Bringer, która nam wszystko pięknie opowiada. Dzięki niej czułam się, jakbym uczestniczyła w opisanych wydarzeniach. To troszkę przerażające i fascynujące. Podoba mi się jej charakterek. Nie da sobie w kaszę dmuchać. Poznajemy ją w dniu ślubu jej najlepszego przyjaciela Wojtka. Dlaczego na ślub przyszła ubrana w sukni panny młodej? Czyżby oczekiwała kłopotów? To, co tam się wydarzyło, lekko mną wstrząsnęło. Później było podobnie. Jakub Ćwiek potrafi zaskakiwać czytelnika. Stworzył powieść iście demoniczną. Czy chcecie poznać świat demonów od środka? "To po diable" jest pierwszą częścią nowej serii pod tytułem "Diabelska sukcesja". Po jej przeczytaniu będziecie mieli chrapkę na drugą część. W sumie to ja już się nie mogę jej doczekać. Czy jesteście gotowi przekroczyć bramy piekła? Tę historię dosłownie pochłonęłam w ciągu jednego dnia. "To po diable" Jakuba Ćwieka jest powieścią, której nie da się odstawić na półeczkę, nim nie pozna się jej zakończenia. Polecam tę książkę wszystkim miłośnikom twórczości Jakuba Ćwieka oraz powieści fantasy. Z przyjemnością poznam inne dzieła tego autora. Ps. Czy jesteście gotowi poznać rodzinkę Swietki? Podpowiem wam tylko, oni są bardzo niebezpieczni. Uważajcie na nich.
No dobraaaaaa... przeczyta... wróć... przesłuchałem... Stało się. Naprawdę. Pękł u mnie pierwszy audiobook - bo wszyscy dookoła się zachwycali wersją audio w wykonaniu Julii Kamińskiej i sam mistrz z pierwszej? drugiej? trzeciej? fali Jakub Ćwiek polecał toteż się skusiłem...
No ok - okładka też zrobiła swoje i nie wchodząc w detale - jest świetna 🙂
No to zacznijmy od Pani Julii bo to w sumie jej zasługa, że dosłuchałem do końca (zamiast przeczytać - nie pije do samej treści - patrz niżej) - nie wiem i nie oceniam czy jest wybitnie z jednego prostego powodu - brak materiału porównawczego 🙂
Nie zmienia to faktu, że o jakości tego audiobooka może świadczyć iż naprawdę - dosłuchałem do końca, głos Pani Julii i oprawa sprawiły iż wczułem się w klimat i nie porzuciłem do końca.
Także - noooo na PLUS 😉
Czepiłem się ostatnio Sues Dei? Iż mi coś nie pasuje? Czepiałem. Słusznie czy nie? Nie wiem.
Czytałem argumenty Pana Jakuba w innych postach i je rozumiem i nawet uznaję za słuszne. Nie zmienia to jednak moich odczuć i na to już nic nie poradzę 😃 (a może po prostu nie chce).
A tutaj? Chciałbym się czegoś czepić ale nie mogę... jest rubasznie, jest krwawo, jest z pomysłem. Nic więcej mi nie trzeba abym się dobrze bawił i tak było 🙂
A co ciekawsze - przez całą tą opowieść nie miałem tego okrutnego wrażenia "ALE TO JUŻ BYŁO I BĘDZIE PONOWNIE". Mimo, że kilkanaście rzeczy przewidziałem, to i tak było też sporo może nie do końca zaskoczeń ale rozwiązań na tyle oryginalnych, że autentycznie byłem ciekaw co będzie dalej...
Podsumowując - następną cześć przygód Svietki na pewno także przeczytam bądź raczej... przesłucham?
Jestem na TAK i mogę wam śmiało polecić jeżeli lubcie "diabelską" fantastykę...