Jest to wyjątkowo niezwykła książka. Andrzej Stasiuk napisał ją siedem lat temu na zamówienie podziemnego ruchu wydawniczego. Tekst budził wówczas, tak jak i w tej chwili, różne reakcje - od zachwytu po odrazę. W rezultacie podziemie nie zdecydowało się na wydanie tej książki z powodu wyjątkowo drastycznych opisów (rodzaj "cenzury bez cenzury").
W każdym razie jedno jest pewne - Mury Hebronu to książka literacko doskonała i z pewnością zasługuje na miano literackiego wydarzenia roku.
Andrzej Stasiuk is one of the most successful and internationally acclaimed contemporary Polish writers, journalists and literary critics. He is best known for his travel literature and essays that describe the reality of Eastern Europe and its relationship with the West.
After being dismissed from secondary school, Stasiuk dropped out also from a vocational school and drifted aimlessly, became active in the Polish pacifist movement and spent one and a half years in prison for deserting the army - as legend has it, in a tank. His experiences in prison provided him with the material for the stories in his literary debut in 1992. Titled Mury Hebronu ("The Walls of Hebron"), it instantly established him as a premier literary talent. After a collection of poems Wiersze miłosne i nie, 1994 ("Love and non-love poems"), Stasiuk's bestselling first full-length novel Biały kruk (English translation as "White Raven" in 2000) appeared in 1995 and consolidated his position among the most successful authors in post-communist Poland.
Long before his literary breakthrough, in 1986, Stasiuk had left his native Warsaw and withdrew to the seclusion of the small hamlet of Czarne in the Beskids, a secluded part of the Carpathian mountain range in the south of Poland. Outside writing, he spends his time breeding sheep. Together with his wife, he also runs his own tiny but, by now, prestigious publishing business Wydawnictwo Czarne, named after its seat. Apart from his own books, Czarne also publishes other East European authors. Czarne also re-published works by the émigré Polish author Zygmunt Haupt, thus initiating Haupt's rediscovery in Poland.
While White Raven had a straight adventure plot, Stasiuk's subsequent writing has become increasingly impressionistic and concentrated on atmospheric descriptions of his adopted mental home, the provincial south-east of Poland and Europe, and the lives of its inhabitants. Opowieści Galicyjskie ("Tales of Galicia"), one of several works available in English (among the others are "White Raven", "Nine", "Dukla," "Fado," and "On the Road to Babadag") conveys a good impression of the specific style developed by Stasiuk. A similar text is Dukla (1997), named after a small town near his home. Dukla achieved Stasiuk's breakthrough in Germany and helped built him the most appreciative reader-base outside of Poland, although a number of Stasiuk's books have been translated into several other languages.
Poetyka Murów Hebronu opiera się na nieukrywanej mistyfikacji, na grze pomiędzy różnymi rzeczywistościami, które finalnie okazują się zaskakująco spójne. Spośród naczelnych człowiek jak dotąd jest jedynym gatunkiem, który wykształcił u siebie nie tylko patologiczną zdolność do znęcania się nad przedstawicielami swojego lub innych gatunków, lecz również do czerpania z tego nieskrywanej satysfakcji. Pozostałe gatunki pozbywają się pariasa bądź poprzez wykluczenie go ze stada – co jest równoznaczne ze skazaniem go na śmierć – bądź przez fizyczne, biologiczne jego wyeliminowanie. Tekst Andrzeja Stasiuka traktuje o zstępowaniu w kolejne czeluście „piekła na ziemi”, jakie potrafi stworzyć istota ludzka, tresując innych do stania się homo incarceratus. Pojęcie „tekstu” używam nieco asekuracyjnie wobec trudności, jakie nastręcza jednoznaczne określenie genologii Murów Hebronu. Są to raczej obrazki niż opowiadania (aczkolwiek Opowieść jednej nocy jest zdecydowanie opowiadaniem), niektóre z nich noszą nawet cechy impresji literackiej - ze względu na swoją refleksyjność, miniaturowość i poetyckość. Skomplikowana przenośnia Stasiukowych obrazów rozwija się w narracji, gdzie nakładają się na siebie realistyczna relacja oraz projekcja wyobrażeń i odczuć narratora – zwłaszcza w tej części opowieści dotyczącej wchodzenia bohatera do szczurzych jam, sygnalizującej swoistą, odczuwaną przez więźnia „przynależność” do miejsca, w którym siedzi. W istocie całe opowiadanie dotyczy tego samego zagadnienia, które stanowi puentę Opowieści jednej nocy, a mianowicie tego, że z „murów Hebronu” nie ma ucieczki, że w to miejsce wkracza się tylko raz i nigdy już tych murów się nie opuszcza.
W tym kontekście niejasna pozostaje przewodnia, tytułowa metafora utworu Stasiuka. Daje on czytelnikowi wskazówkę interpretacyjną w postaci wersetu z Księgi Jozuego, chociaż w istocie werset ten nie stanowi żadnego kontekstu odczytania przenośni - jest nim natomiast cała opowieść o „miastach ucieczki”, wskazanych przez Izraelitów. Jeżeli nazwę „Hebron” potraktować zatem jako synekdochę miejsc ucieczki przed bezprawną zemstą, okrucieństwem dokonującym się poza wymiarem sprawiedliwości, to w utworze Andrzeja Stasiuka staje się ona podstawą metafory wyjątkowo przewrotnej, bo przecież poszczególne teksty Murów Hebronu stanowią opracowania kolejnych punktów kodeksu i prawa dżungli, które panuje w „miastach ucieczki”.
Czytając Mury Hebronu nie sposób oprzeć się wrażeniu, że proza ta jest w dużej mierze nastawiona na samą siebie. Że niejako samą siebie relacjonuje i prezentuje, a temat jest czymś w gruncie rzeczy wtórnym wobec procesu snucia narracji, wyprowadzania jej z poetyckiej metafory. A Opowieść jednej nocy, tak rażąco odznaczająca się w swoim realizmie od pozostałych tekstów, podkreśla jeszcze meandryczność Stasiukowej opowieści, która wymyka się faktom i zdarzeniom, która nawet budowana jest po części na przekór faktom i zdarzeniom, jakie składają się na Mury Hebronu - a dzięki niej wyjście z „murów Hebronu”, rozsnuwających się przed oczami czytelnika, wbrew wszelkim oczekiwaniom staje się możliwe.
Cholera jasna nie jestem jakiś specjalnie delikatny, a muszę przyznać że "Mury Hebronu" momentami mnie wręcz raziły w opisie zezwierzęcenia pewnych ludzi. Czasem zbyt łatwo szafuje się pojęciem patologii, ale myślę, że gwałt na kocie czy świni to już bez żadnych wątpliwości można podpiąć pod patologię. No ale zacznijmy może od początku. Książka ta to debiut Andrzeja Stasiuka i już w swej debiutanckiej powieści pokazuje on, iż należy na niego zwrócić uwagę, bo co jak co ale potrafi on wzbudzać niemałe emocje u swych czytelników. Stasiuk rozpoczyna od prozy więziennej, która mniej lub więcej opiera sie na faktach gdyż spędził on swego czasu 1.5 roku w więzieniu za dezercję z wojska. Na ile historie przedstawione w tej książce są wytworem literackim, a na ile zdarzyły się naprawdę wie tylko sam autor i osoby, które spotkał podczas odsiadywania wyroku.
"Mury Hebronu" rozpoczynają się od poetyckiego opisu życia za kratami i jest to pewnego rodzaju zmyłka, gdyż po kilkunastu zaledwie stronach wkracza na arenę wyrokowiec, który z pewnością nie poetycko, często wulgarnie, bez ogródek zaczyna snuć swoją historię. Historia złodzieja-recydywisty, opowiadana "małolatowi", którego postanowił on wsiąść pod swoje skrzydła to historia tragiczna, przygnębiająca i pozbawiona nadziei. Już od nastolatka wpadł on w betoniarę systemu tzw 'resocjalizacji", tak zwanej bo tak naprawdę wszystkim można nazwać polski system penitencjarny, tylko nie resocjalizacją. Z nią akurat, choć to powinien być podstawowy cel umieszczania ludzi w Zakładach Karnych, nie ma on za grosz nic wspólnego. Smutne to, ale tak naprawdę historia "starego" złodzieja pokazuje, że kiedy raz człowiek zostanie naznaczony i trafi do zakładu, to potem już ma nikle szanse wyjść na prostą. Życie wspomnianego recydywisty można tak naprawdę podzielić na to z wyrokiem i w oczekiwaniu na wyrok. Brak w nim sensu i tak naprawdę jest to jazda po równi pochylej bez szans na ratunek. Obraz przedstawiony przez Stasiuka potwierdza niestety to co już od lat można usłyszeć o resocjalizacji w naszym kraju, która tak naprawdę jest pożywką do tworzenia się patologicznych tworów w postaci "drugiego życia" w ZK, a grypsujący, jak pokazuje narrator w "murach Hebronu", to tak naprawdę pomysł ( oczywiście chory) na znalezienia zasad i porządku w tym wielkim chaosie.
Poznawane przez nas historie rozmaitych postaci , które pojawiają się w opowieści złodzieja są okazją do refleksji i zastanowienia nad tym do czego zdolny jest człowiek, kiedy znajdzie się w ekstremalnych warunkach, wystawiających na próbę jego szkielet moralny. Dowiadujemy sie jak silna jest presja grupy i do czego jesteśmy w stanie się posunąć żeby przetrwać i z czego jesteśmy w stanie stworzyć fatamorganę celu i sensu, aby zmusić sie do życia. Stasiuk w swoim debiucie rozpoczął moim zdaniem swoje studium nad złem tkwiącym w człowieku i od tego czasu podejmuje próby znalezienia odpowiedzi na temat tego co nas determinuje pod kątem dokonywanych wyborów moralnych. Będzie się starał poruszać ten temat jeszcze nie raz jak choćby w "Dzienniku pisanym później", gdzie z kolei mówi o fenomenie zła w kontekście wojny domowej. Jest to zresztą temat wyjściowy do rozważań nad innymi kwestiami dotyczącymi człowieczeństwa i jego braku w ludziach.
Osobiście jestem poraz kolejny pod wrażeniem książki, która wyszła z pod ręki Andrzeja Stasiuka i jak dotąd nie zawiodłem sie na jego twórczości. Przemawia on do mnie, daje mi do myślenia i skłania do poddawania w wątpliwość rzeczy wydawałoby się oczywiste. poza tym jest coś tak charyzmatycznego w tym człowieku, że wydaje mi się, że nawet pisząc książkę telefoniczną w swoim własnym ujęciu skłonił by mnie do pochylenia się na jej lekturą. Polecam i jeszcze raz polecam, ale ostrzegam osoby o dużej wrażliwości i słabym żołądku, że są tu momenty drastyczne.
Mocny debiut. Znam kilka pozycji z katalogu Stasiuka, nie są to lektury dla nadwrażliwych, ale żadna nie może się równać z "Murami Hebronu" pod względem oddziaływania na czytelnika. Dosadna, dla wielu pewnie wstrząsająca, relacja z pobytu w puszce i perypetie bohatera w krótkich okresach wolności (zdecydowanie najciekawsze tutaj). Nie byłem w więzieniu, na pewno wiele tu prawdy (z czasów PRLu), ale też nie mam wątpliwości, że przez nagromadzenie elementów drastycznych w kartach tej krótkiej powieści, autor osiąga (zamierzony?) efekt przesady. Wnioskuję choćby po przygodach bohatera z opisanymi kobietami, z których praktycznie każda wykazywała cechy nimfomanki. Dla ludzi o mocnych nerwach.
Książka równie potrzebna co trudna. 1. Nie zawsze masz się wczuć w bohatera 2. Nie zawsze kultura ma sprawiać że czujesz się dobrze ze sobą 3. Uwaga uwaga Polska niestety nie składa się jedynie z miejskich elit i ugrzecznionego wokabularza równo przyciętych trawników
To the book's credit it's (to my knowledge) a very accurate first-person POV account of Polish prison culture of the 90s and early 2000s. It's interesting from an anthropological perspective in that way (esp. seeing as most actual Polish prison anthropology research from the period is difficult to access now). It is however so gratuitiously violent that it makes Blood Meridian seem like Teletubbies. I understand that might have been necessary for an accurate portrayal of an all-male prison but it was unbelievably difficult to read due to that, and the violent bestiality scenes left me deeply emotionally impacted for years afterwards. Sooo... I can't recommend it in good faith unless you want to have nightmares about cats being raped to death for the next couple months.
Stasiuk mocnym, żołądowym pchnięciem wdarł się do mojej listy autorów, których trzeba koniecznie mocniej wyeksplorować. Pachnący Lubiewem, ale nie tym plażowym. Tym brudnym, brzydkim, odpychającym. Połyskujący ruskim zlotem PRLu, tanimi radyjkami z bazaru, milicyjnymi pałami. I ten dziwny sentyment w opowiadaniu starego grypsiarza. Że innego życia nie zna.
Nie uważam, że książka jest dla każdego. Może też być lekko przestarzałym, jeszcze komunistycznym spojrzeniem za kulisy polskiego więzienia, choć nie mam w tym przypadku żadnego doświadczenia (odpukać). ALE jest świetnie napisana - autor w sposób iście profesjonalny wciela się w różne stylistycznie formy narracji. Książka mnie wciągnęła, przeczytałem 70% w jeden wieczór.
Książka bardzo trudna, ale wciągająca. Sposób pisania robił tutaj świetną robotę. Podczas czytania czułam wiele sprzecznych odczuć: obrzydzenie, zrozumienie, wstrząs emocjonalny, zadumanie, smutek, wesołość. Jest to niezaprzeczalnie bardzo dobra książka, do której trzeba usiąść będąc nieprzygotowanym na to co się w niej przeczyta.
Niby w dwa wieczory, a cieszę się, że mam już to za sobą. Nie dla wrażliwych. W zasadzie to chce mi się wymiotować po przeczytaniu tej książki, a jednak jest w niej coś, co sprawia, że chce się dotrwać do końca, zerknąć w ten świat, którego na szczęście nigdy nie będzie się obserwować od środka.
Czytając pierwszy rozdział myślałam, że książka nie przypadnie mi do gustu. Ale późniejsza historia bardzo mnie wciągnęła. Warto przeczytać. Myślę, że książkę porównałabym do „Baśki” Friedmanna albo „Ptaśka” Whartona.
Mam wrażenie,że za kilka lat docenie ja bardziej. Zachwyca mnie styl autora,ale emocji we mnie to nie wzbudziło. Bardzo ciężko było mi się zidentyfikować z odczuciami i wydarzeniami,z którymi miał do czynienia główny bohater
Trudne i łatwe naraz. Dużo przemocy. Lekki język. Powtarzalna opowieść. Podobało mi się.
Przeczytałum ze względu na obecność motywu kozła ofiarnego - bardzo spodobała mi się analiza tej książki "Homo niewiadomo: polska proza wobec odmienności" Błażeja Warkockiego, ale no... Trochę zrobiłum to, bo potrzebowałum do licencjatu.