Mrożących krew w żyłach scen walki z wygłodniałymi niedźwiedziami polarnymi tu nie znajdziecie. Ani heroicznych zmagań z mrozem, który w sekundę zamienia wodę w lód. I nie na trawersowanie lądolodu grenlandzkiego Was ciągnę.
„Na co więc możemy liczyć?” – spytacie. Odpowiem prosto i szczerze: na opowieść.
Wejdziecie w moje buty, poznacie kulisy wyprawy, pociągniecie ze mną kilkudziesięciokilogramowe sanki, na których będzie cały Wasz dobytek. Będziecie topić śnieg, by wypić herbatę, rozbijać namiot, gotować, spać w śpiworze do -40 stopni Celsjusza. Spotkacie ciekawych ludzi, nawet na środku zamarzniętego jeziora.
To będzie opowieść o tym, jak ja, Jędrzej Józefowicz, przeszedłem – tam i z powrotem – najsłynniejszy szlak długodystansowy na największej wyspie świata, biegnący wzdłuż koła podbiegunowego, znajdujący się w zachodniej części Grenlandii: Arctic Circle Trail.
Dosyć ciekawa historia z cyklu "tam i z powrotem" szlakiem Arctic Circle Train.
Autor zabiera nas na największą na świecie wyspę, Grenlandię. Razem z nim i jego przyjacielem wyruszamy w zimową podróż po Arctic Circle Train w dwie strony. I to taką mroźną podróż, bo podróż zimą przez dziesiątki kilometrów ze sporym obciążeniem w postaci sań, na których przechowuje się najpotrzebniejsze rzeczy.
Jędrzej Józefowicz opisuje swoje zmagania i plany dotyczące Grenlandii, wielokrotnie odwołując się do swoich poprzednich podróży. Poza ekwipunkiem do przygotowania opisuje też przygotowanie swojego ciała, czyli treningi wzmacniające najbardziej eksploatowane części ciała podczas tak wyczerpującej wędrówki. Do tego oczywiście dochodzi jeszcze kwestia finansów i wsparcia, bez którego by się nie obeszło.
Po dosyć krótkim wstępie autor z przyjacielem wkraczają na szlak i zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Wyciągając wnioski z ich doświadczeń można całkiem dobrze przygotować się do przejścia tej drogi osobiście.
Książka utrzymana w dosyć swobodnym tonie, autor snuje historię tak, jakby przedstawiał ją bliskiemu znajomemu, dzięki czamu można odnieść wrażenie przebywania na szlaku razem z nim. Sporo przemyśleń, dramaty, dużo szczęścia i ogrom zaparcia, a to wszystko opatrzone cudownymi zdjęciami z pierwszej ręki. Polecam.
Historia przeciętnie ciekawa jak na tego typu tematykę, natomiast styl fatalny - krótkie, rwane zdania, proste słownictwo, liniowa i przewidywalna narracja. Razi też płytkość obserwacji otoczenia. Książka wchodzi szybko i łatwo ale nic z niej nie zostanie.