Dziesięciu byłych nazistów wysokiej rangi. Dziesięć reportaży o powojennej moralności zbrodniarzy hitlerowskich.
Profesor Hans Fleischhaker – nazistowski antropolog, który jeździł do Auschwitz badać ludzkie czaszki. Hermann Stolting – prokurator, którego wyroki śmierci wykonywano dokładnie co trzy minuty. Otto von Fircks, Aleksander Dolezalek i Konrad Meyer – realizatorzy Generalplan Ost, nowej, nazistowskiej wielkiej wędrówki ludów. Reinhard Hoenh – promotor chemicznej sterylizacji Słowian. Heinz Reinefarth – generał odpowiedzialny za pacyfikację zrzucającej kajdany Warszawy. Heinz Rolf Höppner – który wespół z Adolfem Eichmannem pozbawił życia cztery i pół miliona ludzi. WilhelmKoppe – generał policji i SS, którego sam Himmler uważał za zbyt skrajnego w działaniach. Hubertus Strughold – twórca medycyny kosmicznej, na potrzeby której eksperymentował na więźniach obozu w Dachau, poddając ich ciała nieziemskim warunkom.
Dobre reportaże - tylko tyle i aż tyle - po książce, która obrosła taką legendą spodziewałem się więcej. Brakuje mi w tych rozmowach z nazistowskimi zbrodniarzami jakiejś głębszej myśli, bo ci zbrodniarze odpytywani przez Kąkolewskiego wychodzą jakoś tak tak płasko, komiksowo, zgodnie z tezą. Do tego 1/3 książki to posłowie autorstwa (chyba) żony autora, która buduje mężowi ołtarzyk.
3/5⭐️ Bardzo ciekawy reportaż, który do dzisiaj wywołuje ogromne kontrowersje. Styl Kąkolewskiego jest dosyć surowy, lecz skłaniający do refleksji. Autor przedstawia fakty i przebieg swojej podróży w poszukiwaniu odpowiedzi na niezobowiązujące pytanie: Co u pana słychać? Reportaż został urozmaicony wstawkami oryginalnych zdjęć oraz dokumentów, którymi Kąkolewski posłużył się w rozmowach z dawnymi zbrodniarzami hitlerowskimi. Mimo że czasami odczuwałam, iż autor skupia się na niekoniecznie istotnych szczegółach, uważam, ze jest to bardzo wartościowy reportaż, poruszający tematy, które do dzisiaj wywołują poruszenie wśród czytelników.
Trochę minęło już lat od wydania zatem część tej historii jest już powszechnie znana, mimo to i tak wstrząsa i poszerza pogląd na temat procesów w Norymbergi. Bardzo ciekawy epilog, którego nie spodziewałam się i uważam, że dobrze domknął i podkreślił przesłanie reportażu. Nie mogę odnieść się do kontrowersyjnej noty w nowym wydaniu, ponieważ czytałam w starej oprawie. Z mojej perspektywy dodatkowe posłowie nie jest tu potrzebne. Zdecydowanie polecam się zapoznać.
Dla mnie to zmarnowany potencjał. Do mniej więcej połowy to była książka 5/5. Rozmowa z byłym prokuratorem III Rzeszy i argument „takie było wtedy prawo” wgniotły mnie w fotel i przypomniały o dyskusji Dworkina z Hartem o moralności prawa. Później niestety poziom reportażu spadł. Niemniej pozycja warta jest poznania.
Było dobrze chociaż spodziewałam się czegoś lepszego. Żałuję tylko, że autor nie dał rady wyciągnąć więcej od tych ludzi, zdaję sobie jednak sprawę jak trudne, a nawet niebezpieczne to było.
Spodziewałam się miazgi. Dostałam stronnicze, atakujące wywiady, w których autor był złośliwy i oskarżycielski. Rozumiem emocje i tematykę, ale reportaż powinien być najbardziej obiektywny, jak tylko się da, by czytelnik mógł poznać temat z kilku OBIEKTYWNYCH perspektyw.
Obniżona ocena za bełkot na końcu w nowym wydaniu książki. Chodzi o słowa wdowy po autorze. Nawet UE się dostało. Ten polityczny bełkot zepsuł mi zupełnie przesłanie tej książki, jest jak wezwanie do odwetu. Nie pasuje tam i nie powinien się tam zmieścić. Książka ta powinna zostawić dzisiejszą politykę w spokoju a po tym posłowiu już wiadomo jaka opcja polityczna jest ok. Żenujące.
Reportaże dobrze się czyta, ale jest to jednakamatorszczyzna. Reporter nie powinien być tak jednostronny i rozemocjonowany. Teraz na tym tle widzę, że „Rozmowy z katem” to zupełnie inna liga.
Mimo upływu wielu lat od wojennej zawieruchy warto sięgać po publikacje dotyczące tego okresu, aby stale pamiętać o piętnie wojny. Po wielu latach wracam zatem reportażu mistrza tego gatunku – Krzysztofa Kąkolewskiego „Co u Pana słucha?”. Jest to zapis rozmów Autora z dziesięcioma zbrodniarzami wojennymi, prominentnymi działaczami III Rzeszy, którzy chociaż stanowili istotne tryby w przyczynieniu się do zbrodni ludobójstwa na światową skalę w zasadzie obronną ręką wyszli z wojennych rozliczeń. W tym gronie pojawia się grono „badaczy” i tak np. nazistowski antropolog, który prowadził badania na ludzkich czaskach w Auschwitz (Hans Fleischhaker), promotor chemicznej sterylizacji Słowian (Reinhard Hoenh), twórca medycyny kosmicznej, na potrzeby której eksperymentował na więźniach obozu w Dachau (Hubertus Strughold), ale i Ci którzy odpowiadali za eksterminację, czyli prokurator, który odpowiadał za masowo wydawane wyroki śmierci (Hermann Stolting ), i pomysłodawcy i realizatorzy nazistowskiej wielkiej wędrówki ludów (Otto von Fircks, Aleksander Dolezalek i Konrad Meyer), generał odpowiedzialny za pacyfikację Warszaw (Heinz Reinefarth), czy prymusi w szerzeniu zagłady – Heinz Rolf Höppner – który wespół z Adolfem Eichmannem pozbawił życia cztery i pół miliona ludzi, czy Wilhelm Koppe – generał policji i SS. Wszyscy oni stają przed jednym pytaniem które zadał im Kąkolewski „Co u Pana słychać?”. Czy po latach mają oni poczucie skruchy, czy pojawią się refleksja o bestialstwie w jakim brali udział, czy kajają się i ze łzami w oczach błagają o przebaczenie? Poszukując odpowiedzi na te pytania warto sięgnąć po ten reportaż. Mimo upływu lat – po raz pierwszy ukazał się w 1975 r. w żaden sposób nie traci on na swej aktualności. Treść wywołuje emocje, podnosi ciśnienie, wzbudza poczucie niesprawiedliwości, zdziwienie dla brak powszechnego społecznego potępienia wojennych zbrodniarzy, a wreszcie zdziwienie, że mimo ich udziale w krwawej historii wielu z nich uniknęło kary i przez lata prowadziło spokojne życie jako szanowani obywatele. Polecam. Ku przestrodze i ku pamięci.
Co u Pana słychać to zbiór bardzo wyjątkowych i trudnych reportaży. Opowiadają o historiach, które już dawno zostały zapomniane, a które dotyczyły jednych z najbardziej znienawidzonych ludzi. Zbrodniarze hitlerowscy dokonali okropnych i niewybaczalnych czynów, ale trzeba pamiętać, że wówczas wiedzieli oni mniej niż my, mieli wpojone inne zasady i często wykonywali jedynie rozkazy. Ta książka to bardzo ciekawe wyjście do zastanawiania nad problematyką zbrodni drugo wojennych. Hitlerowcy, który są bohaterami reportaży to postacie niebanalne, wielowymiarowe i intrygujące. Z jednej strony nie czują się winne, ale z drugiej strony zdają sobie sprawę z własnych czynów i tego jak odbiły się na ludzkości. Nie czują skruchy ani żalu, ale są świadomi tego, co zrobili i widać, że w głębi serc im to przeszkadza. I niech to będzie wartość płynąca z tej książki.
To bardzo dobrze napisana i interesująca książka. Pełna brutalnej prawdy i tajemnic. Szczerze nie dziwię się, że została wznowiona, bo jest naprawdę warta przeczytania. Komu polecam? Przede wszystkim pasjonatom zagadnienia II wojny światowej, zbrodni hitlerowskich i eksperymentów wojennych. Jeśli te tematy Was nie interesują to książka będzie dla Was nudna, a przede wszystkim niezrozumiała. Ja jednak i tak polecam. Uważam, że to co wydarzyło się podczas drugiej wojny zasługuje nie tylko na pamięć, ale i rozważania. Musimy pamiętać, czerpać z tego i dalej się rozwijać.
Nie mam wątpliwości, że temat był niełatwy do zrealizowania. Czytałem zresztą poszczególne fragmenty wcześniej gdzieś w starej prasie bodajże lub w starym wydaniu jeszcze w czasach nastoletnich - chyba było to w latach 80-tych. Szczególnie znana była historia Reinfartha i wielkie zdziwienie, jak można bez skrupułów nadal uczestniczyć w życiu publicznym, po udziale w ludobójstwie. Obecne wydanie, wnosi sporo informacji w posłowiu. Niestety, małżonka Kąkolewskiego, moim zdaniem, zbyt wybiegła z niektórymi sprawami i w pewnym momencie miałem dość jej oceny, bo przestała być bezstronna.
Wartościowy reportaż, trudna książka psychicznie - zwłaszcza mając świadomość, że autor spotkał zbrodniarzy nazistowskich twarzą w twarz. Brakowało mi pogłębienia tych rozmów, zadania mocniejszych pytań, zdaję sobie sprawę, że ta książka powstała lata temu i na pewno była bardzo trudna do napisania. Na pewno warto się z nią zapoznać.
Wartościowa książka, choć zabrakło mi w niej większego porządku czy pointy. Czułam ogromną irytację na to, jak wiele spraw związanych ze zbrodniarzami wojennymi, zostało w historii przemilczanych lub zmienionych. Ludzie odpowiedzialni za tak straszliwą zbrodnię prowadzili potem normalne życie, często nie czując skruchy.
Wciąż bardzo ciekawy zestaw reportaży z frapującym głównym konceptem. Pytanie ważnych nazistów, którzy uniknąwszy odpowiedzialności karnej, żyli sobie w połowie lat 70. pełnią mieszczańskiego życia: "Co u pana słychać?", miało i ma wybuchowy potencjał. W bonusie (wydanie Zysk i S-ka, 2019) najbardziej kuriozalne posłowie, jakie kiedykolwiek czytałem!
Obojętność wobec dawnych ofiar, zatwardziałość, wyparcie. Nic się nie zmieniło. Oto wnioski z rozmów z byłymi esesmanami, zbrodniarzami, którzy po wojnie sprawowali zaszczytne stanowiska w NRD i RFN i żyli jak pączki w maśle.
trochę trudno napisane oraz powinno być więcej odnośników, ponieważ często się gubiłam i nie znałam znaczenia wszystkich słów. dodatkowo wywiady oraz posłowie żony autora były bardzo jednostronne i narzucały czytelnikowi swoje poglądy
Chyba spodziewałem się czegoś innego, część rozmów bardzo ciekawa. Na plus uwaga do szczegółów autora, a na minus niesamowicie wysoki próg wejścia dla osób nieobeznanych z tematem
Przebieg wywiadów jest dla mnie mocno niewiarygodny i podejrzewam, że autor sporo w nich powycinał. Sam przeprowadziłem w życiu kilka wywiadów i one po prostu tak nie wyglądają. Po "dzień dobry" pada jakieś szczegółowe pytanie z datami i nazwiskami, a rozmówca zaczyna bez mrugnięcia oka odpowiadać równie szczegółowo. Wywiady czasem się "ugładza" i wycina "yyy" lub "eee", ale tutaj stopień edycji jest chyba większy.
Wygląda też na to, że najważniejszą motywacją dla autora była chęć ukarania rozmówców poprzez zadawanie oskarżycielskich pytań, a nie dociekanie prawdy czy też zarysowanie profilu psychologicznego rozmówców. Moim zdaniem ze szkodą dla całości pracy. Kąkolewski przejawia wręcz inkwizytorskie zapędy. Generalnie wszystko dla niego jest dowodem winy (nie mówię rzecz jasna, że SS-mani byli niewinni, ale takie podejście podważa wiarygodność). Nie wiem też co autor chciał osiągnąć. Można było się przecież spodziewać, że osoby uniewinnione w Norymberdze lub kryte przez CIA nie zdradzą żadnych szczegółów swojej działalności i będą stosować uniki. Może i wywiady przyniosły moralną satysfakcję Kąkolewskiemu, ale zbyt wiele poza tym z nich nie wyciągnął.
Momentami autor jest bardzo naiwny mówiąc np. że to naziści "wynaleźli ludobójstwo". Sądzi też, że fantastyczne plany dotyczące Europy po ewentualnym zwycięstwie III Rzeszy, pisane przez osoby nie mające tak wielkiego wpływu na kierownictwo Rzeszy rzeczywiście byłyby w 100% zrealizowane. Tym podobnych kawałków jest w książce więcej.
Brakuje mi też czegoś o pozycji samego autora, któremu w PRL-u pozwolono na wyjazd do RFN i USA, ale czytałem wydanie z lat 80', więc może dlatego tę część okrojono. Mimo wszystko lektura bywa ciekawa, choć czasami lepiej ją potraktować nie jako opracowanie historyczne, ale jako źródło. Części "Biała Księga" już nie czytałem, jako że nie chciało mi się przebijać przez ponad 100 stron dokumentów.
Doskonała pozycja dla badaczy losów zbrodniarzy hitlerowskich. Ja przyznaję, że niektóre fragmenty jedynie przerzuciłam bo nie mam zamiaru tracić oczu na rozczytywanie się w wywiadach z ludźmi, którzy przyczynili się do tragedii wprost niewyobrażalnych.