Dionisios Sturis wraca z kontynuacją bestsellerowego tomu Grecja. Gorzkie pomarańcze. Nagradzany autor domyka reporterski dyptyk o współczesnej Grecji. Opowiada intymną, bolesną, a zarazem uniwersalną historię o dojrzewaniu i konstruowaniu własnej tożsamości, i o tym, co znaczy być Grekiem, być Polakiem, lub w ogóle – mieć pochodzenie.
Apo pu ise? Skąd jesteś? – pytają siebie nawzajem Grecy, gdy chcą wiedzieć, z kim mają do czynienia. To niewinne pytanie – o geografię, rodzinną wioskę, o ojca – w ostatnich latach zyskało dodatkowe, mroczne oblicze: stało się okrzykiem bojowym faszystów. Często było to ostatnie pytanie, jakie słyszały ofiary ksenofobicznej przemocy – imigranci i uchodźcy, ale też niewystarczająco "greccy" Grecy, jak raper Pawlos Fisas, zabity przez nacjonalistów w 2013 roku – zanim zaczęły się ciosy. Kiedy mordercy z partii Złoty Świt stanęli przed sądem, rozpoczęła się walka o grecką demokrację.
Sturis wraca do Grecji bogatszy w doświadczenia z kilku lat dokumentowania jej losów i tworzy opowieść dojrzałą, głęboką, porywającą w swojej odwadze i szczerości.
Urodzony w 1983 roku w Grecji, wychowany w Polsce. Dziennikarz i pisarz, od wielu lat związany z radiem TOK FM, gdzie zajmuje się polityką zagraniczną. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą”, „Dużym Formatem” i „Polityką”. Autor licznych reportaży prasowych i radiowych oraz trzech książek reporterskich opowiadających kolejno o współczesnej Grecji (Grecja. Gorzkie pomarańcze), wyspie Man i miejscowej Polonii (Gdziekolwiek mnie rzucisz…) oraz greckich i macedońskich uchodźcach, którzy w latach 40. i 50. XX wieku znaleźli się w Polsce (Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji). Wielokrotnie nominowany do prestiżowych nagród dziennikarskich, m.in. Nagrody Grand Press, Nagrody PAP im. Kapuścińskiego, Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki, Nagrody im. Macieja Płażyńskiego. Mieszka w Warszawie.
Dałem 5 gwiazdek, ale książka zasługuje nawet na 6. Autor ma fantastyczny zmysł opisywania skomplikowanych meandrów greckiej kultury i historii w interesujący sposób. To była niezapomniana, choć trudna podróż przez Grecję, jakiej nie znałem
ze Sturisem mam spory problem: w każdej jego książce pojawiają się ckliwe wątki rodzinne, osobisty melodramatyzm, który kontrastuje z dobrym reporterskim szlifem czyli mamy długie historie rodzinne Sturisów, a już w następnym rozdziale wgłębiamy się w grecki faszyzm współczesna problemy Grecji kontra zagubiona tożsamość Sturisa - nie klei się to ani nie spaja w żaden sposób
Niech nie zwiedzie Was ta przepiękna okładka przedstawiająca zapierające dech greckie widoki. Treść jest zgoła inna bo pokazuje zdecydowanie mroczniejszą stronę współczesnej Grecji. Kryzys gospodarczy i imigracyjny okazał się żyzną glebą do znacznego znacjonalizowania się greckiego społeczeństwa i rozprzestrzenienia się wirusa ksenofobii. Na greckich ulicach rozpoczęły się pogromy (tak, pogromy to nie za mocne słowo) antyimigranckie. Każdy człowiek wyglądający na uchodźcę mógł zostać zaatakowany, pobity czy nawet zamordowany przez skrajnie nacjonalistyczne grupy (czy jak powiedziałby polak patriota - husarie „broniące” swój kraj przez obcym atakiem…). Co więcej ta prawicowa niebezpieczna społeczność skupiająca się w ugrupowaniu Złoty Świt, weszła nawet do greckiego parlamentu. Władza i policja cicho przyzwalała na przemoc w stosunku do imigrantów. Czytanie relacji Sturisa o sytucji w Grecji, mieszkając w Polsce przeraża. Jest istną przestrogą przed tym, do czego może doprowadzić ignorancja i przymykanie oczu na to co od kilku lat próbuje robić PiS z naszym krajem. Na to, że straszą ludzi uchodźcami, na to, że jedna z ważniejszych osób w państwie mówi na forum, że imigranci roznoszą choroby. Na to, że prawicowi fanatycy w rządzie powoli odciągają nas od Unii Europejskiej. Na to, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego na swoim twitterze szerzy nacjonalistyczną narrację. Tendencje neofaszystowskie i ksenofobiczne szerzą się w Europie od kilku lat, w Polsce jesteśmy już bardzo blisko cienkiej granicy dzielącej nas od wydarzeń z Grecji. Mam jednak nadzieję, że nasze spoleczenstwo w porę się obudzi… A „Zachód słońca na Santorini” bardzo Wam polecam.
Opisy zbrodni popelnionych przez zlocistych są przerażające, jeszcze bardziej przerażający jest fakt że w Polsce są to fakty zupełnie nieznane i o takiej Grecji się zupełnie nie mówi. A szkoda bo mamy tu początki tego co w Grecji już się wydarzyło... Dlatego też warto, naprawdę warto poczytać! Natomiast wątki osobiste poruszone w książce są mocno wzruszające; myślę że ktoś je kiedyś wyciągnie ze wszystkich książek Dionisa i złoży w piękną całość :)
Kolejna część reportażu o Grecji, tym razem skupia się głównie na neonazistowskiej partii politycznej, która mordowała imigrantów w biały dzień, a później i Greka, Pavlosa Fyssasa, który publicznie ich krytykował i głośna związana z tą sprawą rozprawa sądową. Było też o grabieży murów z Partenonu (angole oddajcie) i znowu fragmenty prywatne, rodzinne autora, który jest w połowie Grekiem, w połowie Polaków, które według mnie przybliżają tą historię jeszcze bardziej i możemy patrzeć okiem kogoś z "wewnątrz" na to wszystko. Polecanko again, bo nam głównie Grecja się kojarzy z wakacjami w hotelach czy ładnymi obrazkami, a tutaj widać jak to wygląda dla osób, które tam mieszkają, imigrantów, ale też Greków, który też padali ofiarami ksenofobii na przestrzeni ostatnich lat, jak ich rząd był/jest skorumpowany.
Sturis po 'Gorzkich pomarańczach' wraca w świetnej formie, z tematem trudnym, bolesnym, jakże jednak aktualnym. Erudycyjny reportaż o nacjonalizmie i faszyzmie, które rosną w siłę, łączy się się z intymnymi, pełnymi wrażliwości wspomnieniami o trudnych relacjach z Grecją i poszukiwaniu wewnętrznej tożsamości. Książka to subtelnie skomponowana mozaika retrospekcji, faktów i impresji, będąca podróżą do Grecji zgoła innej niż z turystycznych folderów - poranionej, skonfliktowanej, a zarazem szukającej korzeni i lepszego jutra. Co najważniejsze jednak, to znów Grecja Dionisiosa Sturisa, który maluje bardzo głęboko osobisty i pełen złożoności obraz.
Dziennikarz bierze na tapet grecką tożsamością narodową. Zastanawia się, dlaczego Grecy odmawiają obywatelstwa ludziom, którzy urodzili się i wychowali w ich kraju, a jednocześnie automatycznie uznają za "swojego" Sturisa, który wychował się w Polsce i nawet nie mówi po grecku, co ma dla autora dosyć poważne konsekwencje, bo grozi mu służba w greckim wojsku.
Autor przedstawia zdarzenia z historii Grecji, które kazały Grekom zadawać sobie takie właśnie pytania: rewolucję, która doprowadziła do powstania współczesnej Grecji, działalność i proces Złotego Świtu, emigrację podczas rządów junty wojskowej, niedawny kryzys uchodźczy na granicy z Turcją, czy próby odzyskania marmurów z Muzeum Brytyjskiego.
Ta pozycja jest zdecydowanie lepsza niż poprzedni reportaż Sturisa, który był bardzo chaotyczny. Tutaj dobrze widać konkretną myśl, która przyświeca autorowi. Dla mnie osobiście najbardziej szokujące okazały się rozdziały o greckich faszystach, bo przyznam, że choć sama nazwa organizacji pojawiała się w mediach, to nic na ich temat nie wiedziałam.
A lot of whining in the book. Why doesn't my father want me? Why does the Greek army want me? Why don't they want immigrants? That's the main theme of the book. Of course, I agree that nazism is bad and in today's democratic world it should not appear again after knowing Third Reich's history. However, to me the detailed description of court proceedings was too long and it felt like it took at least half of the book. And the voice of the author, who read the book himself in this audiobook, made it even more personal, which had a negative effect, in my opinion. Definitely, it's not a travel book.
Książka składa się z dwóch przeplatających się części. Z jednej strony mamy reportaż o problemach współczesnej Grecji, migrantach i nazistowskiej partii Złoty Świt, która kilka lat temu miała duże wpływy i przedstawicieli w parlamencie. Z drugiej historię autora i jego rozliczania się z greckimi korzeniami.
Obie te części są ciekawe i warte przeczytania, ale jak dla mnie zupełnie do siebie nie pasują i połączenie ich w jednej książce osłabiło przekaz każdej z tych historii.
„Apo pu ise? Skąd jesteś?– pytają siebie nawzajem Grecy, gdy chcą wiedzieć, z kim mają do czynienia. To niewinne pytanie – o geografię, rodzinną wioskę, o ojca – w ostatnich latach zyskało dodatkowe, mroczne oblicze: stało się okrzykiem bojowym faszystów. Często było to ostatnie pytanie, jakie słyszały ofiary ksenofobicznej przemocy – imigranci i uchodźcy, ale też niewystarczająco „greccy” Grecy.”
Jest to już drugi przeze mnie przeczytany reportaż tego autora. Uważam, że jest równie dobry jak poprzedni, a nawet nieco lepszy, gdyż nie odczułam takiego chaosu, jak przy czytaniu „Grecja. Gorzkie pomarańcze”. Interesująca i spójna książka.
Bardzo wartościowa pozycja, nie tylko dla tych, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o Grecji, ale dla każdego kto chce dowiedzieć się więcej o procesie "patrii" Złoty Świt i o tym do czego prowadzi rasizm, ksenofobia oraz skrajność szeroko pojęta. Czuję się jak ignorantka, ale nie miałam pojęcia o tak głośnych wydarzeniach, jak proces faszystowskiej greckiej organizacji przestępczej, a do Grecji jeżdzę na dłużej lub krócej od ok. 10 lat.
„Gorzkie pomarańcze” tego autora bardzo mi się podobały, ale „zachód słońca…” mnie na serio zachwycił. To idealna podróż, trochę sentymentalna, trochę historyczna ale najważniejsze, że z bardzo ważnym przesłaniem. Grecja tu jest odarta ze słońca, widoków i turystycznych zachwytów, mamy dużo o tolerancji i uchodźcach, o działaniach sądów i polityce, takie książki lubię najbardziej.
Ciemniejsza strona Grecji jest bardzo ciemna, czarna wręcz. A właściwie złocista, bo tym przymiotnikiem określani byli członkowie ugrupowania Złoty Świt, które wybiło się na ksenofobii, szerzeniu nienawiści wobec imigrantów i nacjonalizmie.
Sturis skrupulatnie opisuje narodziny skrajnego nacjonalizmu w Grecji, mechanizmy, które doprowadziły do tego, że Złoty Świt wszedł do parlamentu oraz proces przeciwko jego członkom. To ogrom informacji, bo autor zbiera szczegóły i szczególiki, starając się jak najdokładniej nakreślić wydarzenia, ale nie poprzestaje na tym. Sturis sięga do przeszłości, by zrozumieć i nakreślić możliwe przyczyny, dlaczego ksenofobia mogła rozwinąć się w Grecji do tego stopnia.
Świetnie napisana bardzo ważna, mało w Polsce znana, mroczna historia najnowsza Grecji. Skala nienawiści i zorganizowanej przestępczości nazistowskiej greckiej partii Złoty Świt przed zaledwie 10 laty, zdelegalizowanej dopiero co, o czym opowiada książka, szokuje. Jednocześnie wypowiedzi świadków i okoliczności pokazują, że to nie incydent i przypominają, że straszne rzeczy mogą się dziać zaraz obok, i że to odważni zwyczajni ludzie są konieczni, by zatrzymać brunatny pochód. Że naziści mogą zostać posłami, mogą chodzić do telewizji i być gwiazdami brukowców, a jednocześnie zlecać pobicia i pogromy. To nie jedyny, ale najważniejszy wątek książki. Są i inne, o tożsamości nowoczesnej Grecji i pojedynczych osób, także samego autora, choć mniej tych wątków osobistych niż w "Gorzkich pomarańczach". Obie książki świetnie się uzupełniają, a ja z pewnością sięgnę po kolejne dzieła Dionisosa Sturisa!
Druga książka Sturisa o Grecji jest dużo lepsza niż pierwsza. Tematy które porusza traktowane są bardziej dogłębnie, stył pisarski jest również dojrzalszy. Oczywiście myślimy cały czas jakby tego typu sprawy i problemy rozegrały się w Polsce, wiele z tych współczesnych wyzwań są przecież te same. Cenię sobie tą i tę pierwszą publikację za powolne, cierpliwe wprowadzenie mnie do tematyki tego kraju. Podoba mi się również nieszablonowość tych reportaży, są pisane z pewnym poczuciem swobody, nie czuje się że były tysiąc razy poprawiane, skracane, obrabiane. Niektóre z nich mogą czasem się wydać za dlugie i uważam to za cenne. Ostatnio wiele książek z reportażami w Polsce czyta się jakby były napisane przez tego samego autora. Natomiast Sturis pisze tak jak chce, a wydawca mu na to pozwala. To świetnie!
Pierwsza książka była interesująca i poruszała kwestie, o których gdzieś tam się słyszało, ale nie za bardzo wgłębiało w temat. Do tego ciekawe anegdoty z życia samego autora. Nie mogłam doczekać się kolejnej odsłony reportażu od Dionisiosa Sutrisa. Niestety ogromny zawód. To nie jest reportaż o ciemniejszej stronie Grecji tylko reportaż z procesu dot. morderstwa Pavlosa Fyssasa. Na 400 stron książki przez ok. 250 czytamy co kto powiedział w śledztwie, kogo i kiedy aresztowano, kiedy wypuszczono i co na to powiedziała matka Pavlosa. Nie chcę umniejszać ważności tego wydarzenia, ale nie o tym chciałam czytać. Niestety nie umiem odstawić zaczętych książek, więc męczyłam tę lekturę przez kilka miesięcy, co ostatecznie skończyło się ogólnym zastojem czytelniczym. Zdecydowanie nie polecam, chyba, że kogoś ciekawi sam temat Fyssasa lub lubi czytać o procesach sądowych.
Okładka to jeden z wielu typowych greckich widoczków, ale niech was to nie zwiedzie. To książka o wspołczesnej Grecji, ale tej prawdziwej, a nie znanej z katalogów biur podróży.
To tu właśnie w siłę wzrosła partia i organizacją faszystowska Złoty Świt i toczył się największy tego typu proces po norymberskim. Pobicia, rasizm, ksenofobia, zabójstwa przypadkowych osób na ulicach Aten i "politycy" tej partii w greckim sejmie. Sturis sprawnie wprowadza czytelnika w znacznie mroczniejszą stronę Grecji. Przeplata to wątkami na temat sytuacji imigrantów, własnego życia oraz historii Aten.
Zdecydowanie warto sięgnąć po tą lekturę. Raz, że odczarowuje wizerunek Grecji a dwa, że jest to solidna przestroga przed faszyzmem i nacjonalizmem także i w polskiej polityce.
[przesłuchane] To, co w poprzedniej książce nazwane zostało przez autora mozaiką o Grecji, po "Zachodzie słońca..." wydaje się być bardziej chaosem i wskazywać, że pierwsza część dyptyku tak naprawdę też nim była. Chaos oczywiście też może być fascynujący, ale nie byłby tak strawny, gdyby nie ratujące Sturisa w wielu momentach umiejętności obrazowego, ekspresyjnego i uczuciowego stylu opisywania wydarzeń. Na szczęście dużo więcej tu skupienia na polityce współczesnej niż poprzednim razem, ale jednak wałkowanie ciągle opowieści na temat Złotego Świtu - choć to niesamowicie ważna historia - nieco zaburza całościowy obraz sceny politycznej i społecznej kraju. To w wielu momentach znacznie lepsza pozycja niż "Gorzkie pomarańcze", ale nie na tyle, aby porywać. A może po prostu to przesyt.
4.5 ⭐ Świetny reportaż! Okazuje się, że nie wiele wiem na temat Grecji, a szczególnie o jej "ciemniejszej stronie" . Ciężki temat jest w tej książce przedstawiony w bardzo dobry sposób. Powinniśmy zwrócić na ten reportaż uwagę, ponieważ doskonale pokazuje do czego może doprowadzić nazim, ukrywany pod przykrywką nacjonalizmu i patriotyzmu. Niesamowicie wartościowa rzecz, szczególnie w obecnych czasach. Dodatkowo przerywniki w postaci prywatnej historii autora są moim zdbaiem wartością dodaną, a taka sztuka nie zawsze się udaje.
Książka o tożsamości, gdzie wątki osobiste związane z historią autora łączą się z przejmującą opowieścią społeczną. Szczególnie symptomatyczna w kontekście odradzających się w całej Europie idei nacjonalistycznych, a w niektórych przypadkach wręcz faszystowskich. Bardzo dobrze poprowadzona strukturalnie i narracyjnie. Obraz Grecji zupełnie innej, niż kojarzy się się w podróżniczych przewodnikach.
Lepsza stylistycznie i ciekawsza niż poprzednia część. Może trochę zbyt szczegółowo skupia się na procesie Złotego Świtu, ale i tak jest to wartościowa pozycja, pomaga spojrzeć na greckość i Grecję z innej perspektywy. Czytałam ją będąc w Atenach i było to bardzo otwierające doświadczenie. Polecam - i Ateny i Sturisa :)
Ten reportaż ma wszystko: ciekawe wątki współczesnej historii Grecji (Zloty Świt), historia rodzinna autora czy pasjonujące rysy historyczne jak np. marmury wywiezione przez lorda Elgina (ale nie marmury Elgina ;)). Daje 5 gwiazdek bo się wciągnąłem max na 2 tygodnie w audiobooka rewelacyjnie przeczytanego przez autora.