Pierwszy tom nowej serii dla młodzieży, w której najważniejsza jest magia!
W świecie, w którym mroczna pandemia pozbawia mocy wiedźmy i czarodziejów, jedynym ratunkiem jest znalezienie spisanego w starożytności Kodeksu Alchemików. Tylko jak to zrobić, kiedy jest się antymagicznym?
Jedenastoletni Eryk jeszcze niedawno nawet nie miał pojęcia, że jest czarodziejem. Dziś jednak okazuje się szansą na uzdrowienie magicznego świata, a wszyscy pokładają w nim wielkie nadzieje. Z pomocą przychodzą mu przebojowe dwunastoletnie wiedźmy Wiktoria i Mia, władające magią żywiołów ognia i wody, oraz czternastoletni Jay D, syn znanego rapera z Kalifornii. Czy chłopak znajdzie w sobie na tyle siły, by zmierzyć się z Lady Muerte, nekromantką marzącą o władaniu całym czarodziejskim światem? A przede wszystkim czy pokona własne lęki i uwierzy w to, że jest wystarczający?
Przygotujcie się na nieoczekiwane zwroty akcji, klątwy, zaklęcia i eliksiry, wyścigi skrzydlatych koni, fałszywych sprzymierzeńców, potężnych wrogów, prawdziwe przyjaźnie i pierwsze nastoletnie zauroczenia.
A bookstagramer, columnist and reviewer. Manages the Instagram account titled "Uliczne.recenzje". Promotes good books. He has been reading books on a glacier, on top of a volcano and in the Scottish highlands. When he’s not reviewing literature, he practises boxing, pampers his pug called Bookworm and plans his next trekking expedition. He’s into rock'n'roll and Irish music. After all, he was born on St. Patrick’s Day.
Czy można powiedzieć, że Eryk Scott to współczesny Harry Potter? Ta dwójka z pewnością ma wiele wspólnego, jednak Eryka wyróżnia jedna szczególna cecha - jest antymagiczny. To właśnie dlatego byłam bardzo zaintrygowana tym, jak nastolatek poradzi sobie w akademii magii. Stopniowo obserwowałam, jak nieśmiały i zagubiony Eryk zaczyna wierzyć w siebie i odgrywać coraz większą rolę w społeczeństwie czarodziejów. Jego głównym zadaniem staje się odnalezienie Kodeksu Alchemików, który jest ostatnią nadzieją na zażegnanie mrocznej pandemii. Przez całą książkę obawiałam się, że dla tak młodej osoby będzie to zbyt duży ciężar do udźwignięcia, jednak Eryk jest znacznie silniejszy niż myślałam. W tym przedsięwzięciu pomagają mu nauczyciele oraz przyjaciele. Ci drudzy niejednokrotnie irytowali mnie swoim sposobem bycia, aby zaraz później dokonać czegoś, co sprawi, że spojrzę na nich nieco bardziej przychylnie, Moją ulubienicą stała się Mia i mocno ubolewałam nad tym, że Eryk jest nieco bardziej przychylny wobec wywyższającej się Wiktorii. A co z dorosłymi? W pewnym momencie już sama nie wiedziałam komu z nich mogę ufać - piętrzące się intrygi mocno namieszały mi w głowie, a po zakończeniu już wiem, że muszę sięgnąć po kolejny tom! To była bardzo przyjemna lektura, która pozwolila mi całkowicie odciąć się od otaczającej mnie rzeczywistości, Na koniec pragnę wspomnieć, że na początku Eryk znajduje się w moim ukochanym Gdańsku, co wywołało ogromny uśmiech na mojej twarzy - miło było wyobrażać sobie głównego bohatera przechadzającego się uliczkami, które tak dobrze znam.
„Eryk Scott. Przeklęta magia” to pierwszy tom serii fantasy dla młodzieży, który od razu wciągnie Was w wir magicznych wydarzeń. Nie ukrywam, że na początku książka (moim zdaniem) mocno przypomina „Harry'ego Pottera”, ale to wcale nie oznacza, że jest zła. Wręcz przeciwnie – mocno mnie wciągnęła, a motyw jedenastoletniego Eryka i jego antymagiczność zaskoczył mnie pozytywnie, ponieważ nie spotkałam się z nim wcześniej. Matt Burczyk stworzył świat, w którym magia jest na wyciągnięcie ręki, ale jednocześnie pełen jest niebezpieczeństw i mrocznych tajemnic. Książka łączy w sobie elementy klasycznego fantasy z nowoczesnym stylem narracji, co sprawia, że jest atrakcyjna zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników. Poznajcie Eryka Scotta, głównego bohatera, który na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajnym chłopakiem, odkrywającym w sobie magiczne moce. Eryk to postać, z którą łatwo się utożsamić zwłaszcza, że jest w wieku mojej córki. Ciekawie było czytać o jego cechach charakteru, postawie i myśleniu, które mocno przypominały mi moją córkę. Jego niepewność, ciekawość i chęć odkrywania świata sprawiają, że czytelnik kibicuje mu na każdym kroku. Eryk staje w obliczu sytuacji, w której musi szybko nauczyć się kontrolować swoje moce i odnaleźć się w nowej, magicznej rzeczywistości. Jak to zrobić, gdy jeszcze wczoraj nie wiedział, że takie moce posiada, a świat, który znał, tak bardzo różni się od tego, co dopiero zaczyna odkrywać? Jeśli będziecie czytać tę książkę swoim pociechom lub jeśli same ją przeczytają, znajdą w niej mnóstwo pozytywnych przesłań, takich jak siła przyjaźni, która łączy Eryka z Wiktorią i Mią. To właśnie ta cecha jest jednym z najważniejszych elementów książki. Ich relacje są pełne ciepła, humoru i wzajemnego wsparcia. Razem tworzą zgrany zespół, który musi zmierzyć się z wieloma niebezpieczeństwami. Czy dochodzi do zgrzytów w ich relacjach? I chwała autorowi, że młody czytelnik może wyciągnąć z tego coś dla siebie, jak siłę przyjaźni czy pomysły na pogodzenie się. Wracając do książki, z każdym rozdziałem czeka na Was coraz więcej – mowa o rozwikłaniu tajemnicy spisanego w starożytności Kodeksu Alchemików oraz stawieniu czoła potężnym wrogom. Matt Burczyk stworzył bogaty i szczegółowy świat, w którym magia jest obecna na każdym kroku. Opisy magicznych miejsc, stworzeń i zaklęć są barwne i sugestywne, co pozwala w pełni zanurzyć się w tej fantastycznej rzeczywistości. Jednym słowem, jestem przekonana, że poczujecie się częścią grupy Eryka, a także odczujecie każdą emocję, z którą boryka się chłopak oraz nasze dziewczyny. Jak już wcześniej wspomniałam, książka to nie tylko opowieść o magii, ale także o przyjaźni, odwadze i akceptacji samego siebie. Pokazuje, że każdy, niezależnie od swoich słabości, może dokonać wielkich rzeczy. Przesłanie książki jest pozytywne i inspirujące: warto wierzyć w siebie, walczyć o to, co ważne, i nigdy się nie poddawać. Każdy z nas jest inny, ale to nie znaczy, że gorszy. Autor porusza również temat śmierci bliskiej osoby oraz emocji, które mogą nam towarzyszyć w takich chwilach. „Eryk Scott. Przeklęta magia” to według mnie udany debiut Matta Burczyka w gatunku fantasy dla młodzieży, ale nie oszukujmy się – dorośli odnajdą się w niej równie mocno jak młodsze pokolenie. Książka i trzyma w napięciu do samego końca, a i tak potrafi zaskoczyć. Zachwyca prostym językiem, który będzie zrozumiały dla dzieci w wieku 8+, i pozostawi ich z niecierpliwością oczekujących na kolejne tomy serii, na które czekam i ja.
Dawno nie czytałam niczego z fanastyki dziecięco-młodzieżowej (tak, nazywam tę powieść fantastyką dziecięco-młodzieżową, bo uważam, że jest idealna dla młodzieży, ale też dla dzieci od mniej więcej 9 roku życia ☺️) oraz bardzo się cieszę, że mogłam do niej powrócić!! Szczerze? Jest to jedna z lepszych książek z takiego wątku, którą U-WIEL-BIAM! 🤩 W lekturze znajdziecie dużo i to dużo magii! 0gień, woda, ziemia, powietrze i Eryk, który jest antymagiczny! Jak do tego mogło dojść, że zwykły chłopak mógł zostać czarodziejem oraz uczęszczać do szkoły magii w Islandii? Tego nie mogę Wam zdradzić - zalecam przeczytać lekturę 😉 Czytając książkę, jak wcześniej wspomniałam, poznajemy Eryka, który jest antymagiczny. Nie ma on rodziców, jest sierotą. Ale przez pewną sytuację (dowiecie się jaką, jeżeli przeczytacie tę pozycję) właśnie uczęszcza do szkoły magii. Chłopak nie jest za bardzo śmiały , boi się, że osoby, w szkole go nie zaakceptują, nawet kilka razy został wyśmiany, ALE nie poddał się. Mimo różnych przeszkód dalej wierzył w swoje marzenia i właśnie teraz piszę z prośbą do Was. WIERZCIE W SWOJE MARZENIA!! Nie pozwólcie, aby ktoś pozwolił p0dciąć Wam Skrzydła! Wiem, że czasami jest aż tak źle, że ciężko uwierzyć w siebie, ale warto mieć chociaż z tyłu głowy nadzieję, że się uda! Wierzcie w swoje marzenia, dążcie do celu, a przede wszystkim PRÓBUJCIE!! Mimo, że nie zawsze każdym razie się Wam dana rzecz uda, próbujcie w każdym wolnym czasie, w każdej wolnej chwili!! Z każdą kolejną próbą będzie tylko lepiej!! Wyrażajcie siebie w każdy sposób i nie słuchajcie opinii osób, które chcą, abyście zrezygnowali z tego co kochacie, a my tego nie chcemy! Do dalszych przemyśleń odnośnie książki, to uważam, że była to przeciekawa powieść! Wciągająca fabuła cudowni bohaterowie!! Oprócz tego, spójrzmy na prześliczne wydanie oto tej lektury! PIĘKNA OKŁADKA, z złotymi zdobieniami, wyklejka z boską mapką oraz obrazki, czy rozpoczęcia rozdziałów- po prostu CUDO!!😻 Uważam że "Eryk Scott. Przeklęta magia" powinien przeczytać każdy, kto szuka książki z dużą ilością magii,żywiołów, dobrego przekazu oraz akcji! 🔥💧🌿🌪 Serdecznie polecam!🫶
Mamy tu fanów akademii magii? 🏰 Jeśli Wasza odpowiedź brzmi TAK, to z pełną świadomością chcemy zwrócić Waszą uwagę na debiutancką powieść Matta Burczyka “Eryk Scott. Przeklęta magia”, w której przepadniecie na całego! 🤩
Eryk Scott to młody chłopak, który odkrywa, że jest czarodziejem, mimo że nie posiada mocy żywiołów jak inni. Jego unikalną zdolnością jest dostrzeganie śladów magii i odporność na klątwy, co czyni go kandydatem na łamacza czarów. W trakcie nauki w akademiach magii na całym świecie, Eryk staje przed trudnymi wyzwaniami, w tym misjami, spiskami oraz konfrontacją z własnymi lękami. Dodatkowo zmaga się z zagrożeniem ze strony nekromantki Lady Muerte pragnącej zdobyć władzę nad światem magii. ✨️
Książka przeznaczona jest dla młodszych odbiorców, jednak my uwielbiamy, kiedy takie tytuły potrafią również dotrzeć do dorosłych. Wiele historii, sytuacji czy rzeczy, które może niekoniecznie będą dostrzeżone przez dzieci i młodszych nastolatków, dla nas były ciekawymi odniesieniami. 🥰
Kolejną ważną dla nas rzeczą jest w takich pozycjach umiejętne przekazanie wyższych wartości, ukazanie jak ważne są przyjaźń, wspólne działanie czy zaufanie. Młodsi czytelnicy przechodząc przez takie książki, uczą się podstawowych zasad, jakimi człowiek powinien kierować się w życiu, a tutaj element edukacyjny jest dobrze podkreślony. 😊
No i na koniec nie możemy nie wspomnieć o samym uniwersum, bowiem wśród miejsc akcji w pierwszym tomie mamy przede wszystkim Gdańsk oraz Islandię, czyli miejsca znane nam z naszego świata, jednak w których wprowadzone zostało funkcjonowanie magii. 🥰
Niesamowita gratka dla fanów świata czarodziejów, w którym niecodzienne przygody to chleb powszedni! 😍
Jeśli kochacie książki z klimatem Harry’ego Pottera i szukasz czegoś, co dostarczy codziennej dawki magii, koniecznie sprawdźcie "Eryka Scotta"! Dla młodszych i starszych fanów czarodziejskich opowieści.
Ta książka to prawdziwa uczta dla oczu! Ma nie tylko fantastyczną, dopracowaną okładkę, ale także ilustracje pojawiające się co kilka stron. Choć wszystkie są w odcieniach szarości, i tak skradły moje serce – zwłaszcza ta ze skrzydlatymi końmi. Podobało mi się również zastosowanie różnych czcionek, aby oddać charakter pisma postaci. Za wydanie daję ogromnego plusa!
W książce poznajemy Eryka, czyli chłopca, który może stać się inspiracją i motywacją dla waszych dzieci. Każda postać ma w sobie coś, co ją wyróżnia, dzięki czemu zapada dłużej w pamięć. Oprócz tego, trzeba zwrócić uwagę na pióro autora, które nie jest specjalnie dostosowane do literatury dziecięcej, przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Więc jest to świetny sposób, by poszerzyć zasób słownictwa i nauczyć się budować dłuższe, ciekawsze zdania. Szczerze mówiąc, żałuję, że w wieku dwunastu lat nie czytałam takich książek, zwłaszcza takiej jak ta.
Już od pierwszych stron zrobiło mi się żal Eryka ze względu na to, ile stracił i jak wyglądało jego „normalne”, „niemagiczne” życie. Motyw straty zawsze mocno mnie porusza i często zostaje ze mną na długo, nawet po zakończeniu lektury. Tutaj nie było inaczej.
Książkę czyta się szybko, głównie dzięki krótkim rozdziałom, które są przystępne i łatwe do przyswojenia. Poza tym sądzę, że nie tylko młodsi czytelnicy mogą dobrze się bawić podczas tej lektury – wystarczy lubić klimat pierwszej części Harry'ego Pottera. Chociaż mimo pewnych podobieństw trudno mi jednoznacznie porównać Eryka Scotta do tej serii. Owszem, są podobieństwa, ale nie na tyle, bym mogła wskazać palcem i powiedzieć „Harry Potter!”.
Sięgnij po herbatę, umość się wygodnie, bo to będzie długa podróż... [BECAUSE THIS IS A RANT REVIEW, BABEEEE]
Zaczęło się od niewinnej wizyty w Empiku i komentarza „Patrz to my” skierowanego do przyjaciółki. Obie pływamy w nurtach literatury dziecięcej czy dziecięco-młodzieżowej, więc po przeczytaniu opisu postanowiłyśmy wspólnie się z nią zapoznać. Pamiętacie, co mówili w szkołach?? Nie oceniaj książki po okładce…
Powieść i jednocześnie, jak zapowiedziano, pierwszą część z serii czytało się łatwo i przyjemnie, ale jednocześnie była niewiarygodnie irytująca, a irytacja ta płynęła z bycia doświadczonym czytelnikiem. ŻADNA książka, którą czytałam nie miała tak złego tempa. Na stronie 150 zastanawiałam się dalej, kiedy zacznie się coś dziać, gdyż początek dłużył się z powodu opisów kompletnie niepotrzebnych (szczególnie nadwyrężających wyobraźnię opisów wnętrz, do których nigdy nie wrócimy), przez co też my jako czytelnik wiedzieliśmy więcej od głównego bohatera. Jak w takiej sytuacji zachować zainteresowanie fabułą?
Autor wykorzystuje każdą możliwą okazję do wyjaśnienia systemu magicznego, jednak należy przyznać, że nie operuje zbyt oryginalnymi pomysłami. Czarna magia kontra magia żywiołów... No spoko, nic nowego pod słońcem, chociaż (tu zaskoczka) i od tego były wyjątki! Np. kurzy zbijak, który pozostaje moim ulubionym rozdziałem (aczkolwiek dalej nie mogę zrozumieć dlaczego jeden z nastoletnich bohaterów bezpośrednio zarywa do nauczycielki?? niesmaczne, nieśmieszne, niepotrzebne, brr!). Sam koncept gry jest dość nietuzinkowy, bo gdy dotknie cię piłka zmieniasz się w kurę :DDDD SUPER, ŚMIESZNIE, WIĘCEJ TAKICH POMYSŁÓW!! No i tu zaczynają się komplikacje związane z tym, że Eryk (główny bohater) nie jest typowym czarodziejem, wręcz przeciwnie, jest antymagiczny, więc gdy dotyka go piłka [SPOILER] nie zmienia się w kurę!! (I jest drama, hell yeah!). Ten pomysł antymagiczności bohatera, po którym cała magia spływa jak woda po kaczce mnie zachwycił, choć w trakcie książki trochę się rozmył i rozpadł. Dodatkowo chłopca zaczęto wykorzystywać do wszystkiego często bezsensownie (myślę tu konkretnie o rozdziale z Runą).
Zresztą o samym Eryku Scotcie można powiedzieć niedużo, wpada w syndrom niecharakterystycznego głównego bohatera, jak to określiła przyjaciółka: „Bardziej coś się z nim dzieje, niż jest”. Dzieje się natomiast wiele (a przynajmniej twórca chce byśmy tak sądzili), chociaż doświadczenia Eryka nieszczególnie przekładają się na jego działania, byłby on o wiele ciekawszą postacią, gdyby miał w sobie cokolwiek z buntownika. Co do jego rodziców, nie mamy pewności, co dokładnie stało się z jego ojcem. Przyznaję, iż wolałabym się nie dowiadywać, ale niewątpliwie wątek ten powróci w kolejnych częściach, kto wie, może nawet czytelnicy doświadczą rodzinnego pojednania godnego „Czterech pancernych i psa”?
Warto poruszyć także kwestię przyjaciół Eryka, których zdobywa w trakcie nauki: Mii, Wiktorii i Jaya D., chwila, przyjaciół? Na dobrą sprawę kontakty między nimi są nieopisane, rzadko kiedy te postaci wchodziły ze sobą w interakcje, przez co trudno uwierzyć w jakiekolwiek głębsze relacje, szczególnie uwzględniając romantyczne uczucia, którymi Eryk rzekomo darzy Wiktorię. YUCK!! Uczucie nijak nieuzasadnione i objawiające się wyłącznie w fizycznych bodźcach (ciepło w brzuchu, motyle, cośtam). A sama Wiktoria? Bogata, rozpieszczona i wredna, niełatwo znaleźć u niej jakiekolwiek pozytywne cechy. Jay D. zaś to stereotyp na dwóch nogach, czarnoskóry chłopiec z Ameryki, który (no pewka) ma ojca rapera i sam też chce zostać raperem. Edukacja szkolna go zawiodła (traktuje Europę jak kraj), a w ogóle to z osobowości jest playboyem (tak to on podrywał nauczycielkę). Podobnie z Mią, jako Japonka musi być przecież ucieleśnieniem wszystkiego co kawaii, różowa i cukierkowa do szpiku kości, jak z fantazji o anime dziewczynkach, a do tego to kujonka, która pragnie zadowolić swoich rodziców. Bez komentarza.
Im więcej myślę o tej powieści, tym gorzej o niej myślę. Rozdziały szkolne są wymówką dla autora do snucia dalszych opowieści na temat tego WsPaniAŁego UniweRsuM. Chociaż rozdziały o magicznej szkole zazwyczaj są fascynujące, tutaj zabrakło tej atmosfery magiczności i zdaje się, iż Matt Burczyk korzystał nie tylko z encyklopedii, ale też katalogu potworów przeciętnego fantasy. Obok trucizn uczniowie uczyli się m.in. matematyki i geografii, dlatego punkty wspólne ze szkołą niemagiczną przeważyły szalę. Mikrokosmos uczelni ukazuje nam również inną wadę świata wykreowanego — JEST PO PROSTU ZA MAŁY! Wszystkie biorące udział w intrydze o globalnej skali postaci Eryk znakomicie znał (zwykle właśnie ze szkoły)… Poza tym początkowo powieść cechuje się linearnością, lecz zostaje ona zaburzona. Pisarz zaczyna korzystać z timeskipów, by nie musieć opisywać nudnej nauki czy interakcji, kończy się na tym, że od pewnego momentu każdy rozdział jest kompletnie innym ujęciem, co tworzy niespójny obraz fabuły i psuje immersję. To mniej-więcej środek historii, a czuć, że wena twórcza Burczyka odeszła w zapomnienie. Czy do tego świata, który przewija się przed naszymi oczyma w przyspieszeniu da się przywiązać?
W związku z powyższym zdarza się, iż cała akcja kumuluje się w pojedynczych rozdziałach, dzieje się tak na przykład w zakończeniu. High stakes (wysokie stawki) nie są w pełni odczuwalne, bo jak można uznać prawdziwość cierpienia charakterów, które nie wydają się nawet wiarygodne? Aczkolwiek przyznam, zakończenie sprawia wrażenie przemyślanego i dość udanego… dopóki nagle nie pojawia się rozdział o lore (nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego) umieszczony zaraz po finalnej walce… Kompletna zmiana narracji, za dużo informacji i zmarnowany potencjał opisu motywacji profesora Normana. Ech… I tu kolejna przebitka, gdyż choć [GIGA SPOILER] przegraliśmy, zostaliśmy oszukani [ten plot twist był oczywisty] i wszystko okazało się kłamstwem [EPIDEMIA NIE ISTNIEJE], na dodatek nie wiadomo, co stanie z Erykiem na czas wakacji… Nie no, przecież nie może być tak źle… Prawda? (SPOILER: Prawda, np. Mia, która utraciła moc podczas walki ze złą czarodziejką dostaje od Eryka magiczny kamyk, który ma naprawić wszystkie jej problemy. Problem solving 10/10.)
Więc co dzieje się w ostatnim rozdziale? ERYK ZOSTAJE PRZYGARNIĘTY PRZEZ PODEJRZANEGO I WPŁYWOWEGO BOGACZA (DZIADKA WIKTORII) I MA TYLE AIR JORDANÓW, ŻE SIĘ W GŁOWIE ANI NA STOPACH NIE MIEŚCI!! Wakacje życia i tyle, chillera. Essa. Nie mogę uwierzyć w to, że tak się skończyło, a wszyscy darzący nieufnością tego mężczyznę nagle powierzają mu opiekę nad chłopcem, który ma niespotykany dar. A no i oczywiście w związku z tym dziadek już coś knuje. Świat ma się trochę chujowo, ale Eryk ma się git i to się liczy. Aha.
Obawiam się, w jaką stronę pójdą kolejne części (bo z zapowiedzi autora wynika, że ma ich być aż pięć i kolejna jest obecnie w przygotowaniu). Wiemy jedynie, iż cała nasza zgraja „przyjaciół” kolejny rok spędzi na uczelni umiejscowionej gdzieś w Irlandii, ucząc się alchemii. Pomysł zmieniania lokalizacji co rok wydaje się dość głupi, niemalże cały world building opierał się bowiem na szkole, z którą mieliśmy do czynienia teraz. Czy cała kadra pedagogiczna zatem spakuje walizki i uda się z uczniami do Irlandii? Nie miałoby to przecież sensu. Czy (druga, ukryta opcja) Matt Burczyk zmuszony będzie budować swój świat kompletnie na nowo?
Czy sięgnę zatem po kolejny tom przygód Eryka? O dziwo nie mówię jednoznacznego nie, choć na pewno nie jest to warte moich pieniędzy i raczej nie jest warte mojego czasu, lecz fakt, że po pierwszej części absolutnie nie wiadomo, co może wydarzyć się w drugiej, rozbudza moją ciekawość. Ogólnie książka ta posłużyła mi jako palette cleanser, ale czy była dobra? Broń Boże, nie. Dzięki niej bardziej docenię inne książki, jakie było i jest mi dane czytać. Należy jednak pamiętać, że „Eryk Scott. Przeklęta magia” to debiut, co daje nadzieję na to, że wraz z progresem fabuły nastąpi progres zdolności autora, chociaż jak to powiedziała babcia Eryka: „życie jest brutalne i pełne zasadzek”. Ta książka to zdecydowanie była cholerna pułapka.
[Jeśli ktoś rzeczywiście tu doczytał to niech wie, że: 1. pojebało go totalnie 2. wysyłam buziaki 3. przeczytał nieco ponad trzy strony znormalizowanym maszynopisem o książce, której zapewne nigdy nie przeczyta.]
This entire review has been hidden because of spoilers.
Magia ostatnio często mi towarzyszy ale cóż począć 🤷♀️ Wychowałam się na HP wieç magia zawsze gdzieś tam się koło mnie kręciła zarówno w książkach jak i filmach i szczerze mówiąc za każdym razem czerpię z nich ogromną przyjemność.
Tak samo jak podczas czytania książki "Eryk Scott. Przeklęta magia" Na początku myślałam, że dostanę coś właśnie w stylu HP i jakież było moje zaskoczenie gdy okazało się, że jest inaczej. Oczywiście w książce znajdziemy podobieństwa bo mamy chłopca, magiczną szkołę, masę przygód i przyjaciół ale jakże to wszystko jest odmienne.
Zaczynając od Eryka głównego bohatera, który okazuje się być czarodziejem, ale czy na pewno 🤔 No i właśnie tu się wszystko zaczyna bo wszystko mogłoby się wydawać proste, chłopak dowiaduje się, że jest magiczny i dalej lecimy z nauką i przygodami ale, ale z Erykiem wcale nie jest tak łatwo bo tak naprawdę nikt nie wie co tak naprawdę on potrafi a odpowiedź całkowicie Was zaskoczy. W książce znajdziemy masę przygód i wyzwań, przed którymi stają bohaterowie, wspaniale stworzony magiczny świat pełen kolorów, masę najróżniejszych groźnych potworów, czarną magię, chaos, alchemię i oczywiście nie obejdzie się bez złola, który będzie mieszał i wprowadzał zamęt.
Muszę przyznać, że świetnie mi się czytało o przygodach Eryka, jego historia nie zaczyna się kolorowo i trzeba przyznać, że przez większość książki ma on podjął górę (głównie ze względu na oczekiwania wobec niego) ale finalnie udaje mu się wyjść całość z opresji, co nie oznacza, że to koniec jego misji, tym bardziej że osoby którym ufa nie zawsze będą szczerw wobec niego.
Mogę Wam powiedzieć tylko jedno jeżeli lubicie magię w połączeniu z masą tajemnic to zdecydowanie powinniście złapać za przygody Eryka i jego przyjaciół.
🧙🏻Eryk Scott to jedenastolatek, który wiedzie zwyczajne, choć często przykre życie do dnia, w którym odkrywa, że jest czarodziejem. Jego świat zmienia się diametralnie, gdy okazuje się, że posiada niezwykłe zdolności, a magiczna społeczność, do której przynależy, zmaga się z poważnym zagrożeniem. Tajemnicza pandemia odbiera wiedźmom i czarodziejom ich moce, a jedynym ratunkiem wydaje się starożytny Kodeks Alchemików. Wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi – Wiktorią i Mią, które władają magią żywiołów, oraz Jayem D, synem znanego rapera – Eryk wyrusza w pełną niebezpieczeństw podróż, aby odnaleźć ten artefakt. Ich przygoda rozpoczyna się w Gdańsku, skąd prowadzi aż na odległą i tajemniczą Islandię.
🧙🏻Zacznę od najważniejszego. Eryk Scott nie jest zwyczajną opowieścią fantasy dla młodszego odbiorcy, ale przede wszystkim to historia poruszająca wiele ważnych tematów. Autor zręcznie wplata w fabułę wątki dotyczące straty bliskiej osoby, odrzucenia przez rówieśników, poczucia własnej wartości czy różnic społecznych wynikających z sytuacji materialnej. Nie zabrakło również motywu pierwszych przyjaźni i miłości oraz gotowości do poświęceń dla dobra innych. To wszystko sprawia, że choć mamy do czynienia z literaturą dziecięcą, to poruszane kwestie są uniwersalne i trafią do serc starszych czytelników (nawet do 25-letniej wiedźmy trafiło. I to w dziesiątkę).
🧙🏻Świat przedstawiony w powieści jest niezwykle bogaty i dopracowany. Elementy magii, alchemii oraz mocy żywiołów zostały starannie skonstruowane, tworząc spójną i wciągającą rzeczywistość. Szczególnie interesującym zabiegiem było osadzenie historii w polskich realiach – Gdańsk jako punkt wyjścia dla magicznej przygody to niecodzienny i odświeżający wybór. Wraz z bohaterami przenosimy się następnie do Islandii, której tajemnicza i surowa sceneria doskonale współgra z klimatem książki. Autor zadbał o szczegółowe i sugestywne opisy, które nie przytłaczają i sprawiają, że wszystko jest bardzo obrazowe, a jednocześnie ciekawe.
🧙🏻Fabuła została dobrze rozplanowana, a wydarzenia dynamicznie się rozwijają.. Wątek walki z pandemią, starcia z potworami oraz życie w magicznej akademii zapewniają różnorodność i utrzymują uwagę czytelnika. Nie ma tu dłużyzn ani zbędnych przestojów – każde wydarzenie ma swoje miejsce i cel w opowieści.
🧙🏻Następnie - bohaterowie. Według mnie najmocniejszy punkt książki. Eryk to postać, którą łatwo polubić i zrozumieć. To chłopiec, który wiele przeszedł, ale mimo przeciwności losu nie traci wrażliwości i ciekawości świata. Jego wewnętrzna walka z poczuciem własnej wartości i akceptacją siebie stanowi jeden z najważniejszych wątków powieści. Ja pracuję z dzieciakami i mogę potwierdzić, że jest to problem, z którym boryka się wiele młodych osób, dlatego tym bardziej warto docenić sposób, w jaki autor go przedstawił. Równie interesujące są postacie drugoplanowe – różnorodne, barwne, a jednocześnie realistyczne i pełne emocji. Na szczególną uwagę zasługują jego najbliżsi przyjaciele. Mia (my fav girl <3 ), której determinacja i niezwykła wrażliwość sprawiają, że staje się nie tylko wsparciem dla Eryka, ale i wyjątkowo inspirującą postacią. Wiktoria, utalentowana i nieco tajemnicza, doskonale równoważy dynamikę grupy. Jay D z kolei wnosi do opowieści lekkość i humor, a jednocześnie nie jest pozbawiony głębi i własnych wyzwań. Ta trójka tworzy z Erykiem zgraną drużynę, której relacje są jednym z filarów tej historii.
🧙🏻Jednym z najbardziej przejmujących momentów książki jest strata, jaką przeżywa główny bohater. Uwierzcie mi, że przeżyłam tę stratę razem z chłopcem. Już na początku historii Eryk traci swoją babcię – jedyną osobę, która się nim opiekowała. To wydarzenie, które kształtuje go jako postać i sprawia, że jego podróż nabiera jeszcze głębszego znaczenia. Autor oddał ten motyw z wyczuciem, ukazując żal, samotność i próbę odnalezienia się w nowej rzeczywistości. I tu wyłam jak bóbr wiecie? Sama pożegnałam moją babcię całkiem niedawno i była mi ona ogromnie bliska. A mądrość płynąca z tekstu przy tym wątku mnie naprawdę wzruszyła.
🧙🏻Choć książka porusza motywy znane z literatury fantasy, nie należy jej porównywać do serii o Harrym Potterze. Owszem, mamy tu magiczną akademię i podział na domy oraz chłopca, który nagle zostaje czarodziejem, ale świat Eryka Scotta rządzi się własnymi prawami i posiada swoją unikalną tożsamość. Autor stworzył historię, która broni się sama i nie potrzebuje odniesień do innych popularnych serii, bo byłoby to dla niej krzywdzące moim zdaniem.
🧙🏻Nie powiem w podsumowaniu dużo, bo jedyne czym mogę się podzielić to mój autentyczny zachwyt. Eryk jest genialny. Daje mu 6/5 . Czytajcie Eryka, bo to wspaniała książka. I staje się jedną z książek mojego życia.
"Eryk Scott. Przeklęta magia" to pierwszy tom serii dla starszych dzieciaków/młodszej młodzieży o niepozornym chłopcu, który jako sierota odkrywa magiczny świat i trafia do szkoły dla czarodziejów. Z czasem poznaje sekrety i tajemnice, które wpłyną nie tylko na niego, ale cały magiczny świat i nie tylko.
Brzmi dość znajomo? No właśnie... ta książka w wielu momentach aż za bardzo przypominała mi Harry'ego Pottera, niejednokrotnie w trakcie czytania czułam, że brakuje mi tu oryginalności. Niektóre koncepty w powieści mnie zaintrygowały, jednak sama szkoła magii była dla mnie niestety podróbką Hogwartu :/
Sposób przedstawienia historii też niezbyt przypadł mi do gustu, było za dużo chaosu, za dużo snucia teorii, za dużo pigułek informacji, które mogłyby zostać jakoś bardziej naturalnie podane czytelnikowi. Zabrakło mi takiej płynności i wyważonej dynamiki. Styl autora również jest trochę toporny, mocno poprawny i sztywny. Czułam niekiedy, że tekst po prostu sztucznie brzmi.
Kreacja świata miała tutaj duży potencjał, bowiem z Gdańska przenosimy się na Islandię, co mocno mnie intrygowało jak zaczynałam tę książkę, niestety lokacja ta nie została szczególnie wykorzystana. Świat magów odkrywa się z przyjemnością i myślę, że wiele dzieciaków będzie mieć z tego masę frajdy. System magiczny jest ciekawy, podobały mi się też różne artefakty, najbardziej jednak urzekł mnie klimat, który jest bardzo czarodziejski😍
Z kolei z kreacją bohaterów nie poszło już tak dobrze. Postaci są płaskie i bez wyrazu, trudno je polubić, a relacji między nimi niestety w ogóle nie czuć :/ zabrakło mi tutaj wiarygodności - sam Eryk niezbyt przejął się śmiercią babci, jedynej ukochanej osoby i po prostu poszedł do szkoły magii, jak gdyby nigdy nic. Niektóre postaci nazywane są jego przyjaciółmi, lecz w ogóle nie czuć między nimi zażyłości.
W kwestii prowadzenia fabuły- momentami brakowało mi zasadności, przyczyny i skutku konkretnych wydarzeń. Na koniec jednak akcja przyśpiesza i jest naprawdę angażująca, na tyle, że z chęcią poznałabym kolejny tom, choćby po to, by poznać nową szkołę magii i części świata, które nie zostały tu pokazane.
Podsumowując: jest to książka, która z pewnością urzeknie część młodych czytelników, fundując im magiczną przygodę. Jednak bardziej oczytani odbiorcy zauważą tu pewną wtórność. Można by poprawić samą szkołę magii, dynamikę, kreację postaci, podszlifować styl, ale jednak czyta się tę książkę dość szybko, końcówka mocno wciąga, wydanie jest naprawdę świetnej jakości- grubszy papier, ilustracje, uszlachetnienia okładki. Mam ochotę sięgnąć po drugi tom, mimo że wyłapałam sporo wad tej historii. Wierzę jednak, że znajdzie ona swoich odbiorców, choć prawdopodobnie wśród młodszych czytelników 😉
💜 Q: Mocą którego z żywiołów chcielibyście władać?
Zastanawiałam się nad tym naprawdę bardzo intensywnie i chyba ja wybrałabym... ziemię. Ostatnio polubiłam się z roślinkami i te właśnie, zamiast mimo moich największych starań- umierać, zaczęły mi bardzo pięknie rosnąć i coś czuję, że jesteśmy świadkiem jakiegoś wielkiego przełomu w tym temacie.
💜 Eryk- sierota, która po śmierci babci, odkrywa, że ma w sobie moc i zaczyna uczyć się w tajemniczej szkole dla czarodziei. Szkoła ta dzieli swoich uczniów pod względem czterech żywiołów i tak właśnie zaczyna się pierwszy rok, hmmm w... Hogwarcie?
💜 Teraz jestem rozdarta. Trochę za dużo tych podobieństw, a za mało oryginalności. Chłopiec trafia do szkoły i świata, o którym nie miał wcześniej pojęcia, a teraz staje się poniekąd wybrańcem, który może uratować wszystkich przed nieuchronną zagładą. W szkole jest oczywiście magiczny sport, którego rozgrywkami wszyscy żyją. Rozpoczynają się lekcje, na których dzieci poznają magiczne zwierzęta, między innymi i na samym początku- gryfa. W międzyczasie atakuje ich troll i dobrze, że profesorowie akurat są w pobliżu. Nie brzmi to podobnie?
💜 Wątkiem, który jest w tym wszystkim wyjątkowy okazuje się mroczna pandemia, pozbawiająca mocy wiedźmy i czarodziejów. Sytuację można uratować, ale trzeba znaleźć Kodeks Alchemików, co nie jest już tak łatwym zadaniem do wykonania. Od tego właśnie wątku oczekiwałam najwięcej, bo on zdaje się być najbardziej oryginalny w całej tej historii. Ale wiecie, jak mowa o alchemii, to i o kamieniu filozoficznym, który ma być składnikiem panaceum.
💜 Czuję się trochę tak, jakbym przeczytała pierwszy tom Harry'ego, ale w gorszej wersji. I nie podoba mi się to. Jest to książka dla młodszych czytelników i język zdecydowanie temu odpowiada. Jest w miarę prosty, ale też płynny i przyjemny w odbiorze. Naprawdę byłoby fajnie, gdyby nie te wszystkie podobieństwa, które momentami zdają się być zbyt rażące. Nawet myślałam sobie, że może poleciłabym tą pozycję młodszym czytelnikom jako odpowiednik HP, ale w sumie po co, skoro właśnie jest HP. Chyba, że ktoś lubi czytać jedno i to samo w kółko.
💜 Mam nadzieję, że kolejne tomy pójdą w nieco lepszym kierunku, bo szkoda tego potencjału. Język całkiem fajny, a oprawa graficzna wręcz świetna. Zobaczcie tylko tą okładkę! A w środku mamy jeszcze parę całkiem ładnych ilustracji, na których z przyjemnością można zawiesić oko.
[ współpraca reklamowa z @wilga_young @wydawnictwo_wilga @uliczne.recenzje ]
💛 Protagonistę tej serii, Eryka Scotta, poznajemy jako nieśmiałego, zmagającego się z nadwagą chłopca, który jest też niezbyt lubiany w szkole. Jedyną jemu bliską osobą jest jego własna babcia, która pewnego dnia umiera. Wkrótce potem Eryk odkrywa magiczny świat wiedźm i czarodziejów, w którym tajemnicza plaga pozbawia mieszkańców tej krainy magicznej mocy. Tak się składa, że to główny bohater okazuje się być ostatnią nadzieją na wyleczenie tej choroby…
Q - wasza ulubiona książka dla dzieci?
💛 Bardzo, ale to bardzo zaskoczyła mnie ta książka. Z każdym wiekiem coraz rzadziej czytam powieści „dla dzieci”, ale dla tej postanowiłam zrobić wyjątek. Przepadłam w tej książce całkowicie i chciałabym poznać więcej!
💛 Fabuła tej książki niby jest oczywista, ale wciągnęła mnie tak, że ciężko mi było się oderwać. Styl pisania autora jest bardzo przyjemny i lekki, przez tę książkę wręcz się płynie! Bohaterowie dają się od samego początku lubić, nie zabrakło zabawnych momentów.
💛Jednak pisarz nie pominął także tych bardziej przykrych momentów. Ta książka porusza tematy m.in. śmierci bliskiej osoby, spełniania oczekiwań innych czy też znęcania się w szkole i tego skutków.
💛 To była naprawdę świetna książka, w trakcie czytania nie odczuwałam nawet, że ta pozycja jest pisana raczej do młodszych odbiorców. Żałuję, że nie poznałam tej serii, kiedy zaczynałam przygodę z fantastyką, czytałam wtedy Baśniobór i Harrego Pottera (miałam wtedy 9-12 lat) myślę, że gdybym miała tyle lat, pokochałabym tę książkę jeszcze bardziej. Polecam tą książkę z czystym sumieniem i dużym i małym fanom fantastyki! A teraz zostało tylko tylko czekać na kolejny tom, jestem ciekawa czym tym razem autor zaskoczy.
Dziękuję wydawnictwu za przesłanie mi tej książki do recenzji!
Mam naprawdę mieszane uczucia co do tej książki. Bo jest łudząco podobna do Harry’ego Pottera i powiela dobrze znane motywy, tylko lekko je modyfikując. Niby autor dodaje też parę rzeczy od siebie, ale moim zdaniem to za mało.
Fakt – podobało mi się, że zostały tutaj wyjaśnione stosunki między czarodziejami a ludźmi i to, jak wszystko między nimi funkcjonuje. W dodatku książka niesie ze sobą kilka wartościowych przesłań. I to w sumie tyle 🤷🏻♀️
Bo mimo tego, że historia skupia się na magii to kompletnie nie poczułam tego magicznego klimatu podczas czytania. Co moim zdaniem jest spowodowane stylem pisania, który niczym specjalnym się nie wyróżnia i opisuje wszystko w prosty sposób. Tak wiem, że książka jest kierowana do młodzieży, ale jednak zabrakło mi bardziej barwnych opisów szkoły czy zajęć. Po prostu w tym wszystkim zabrakło mi więcej emocji i magii, która jest tutaj kluczowa.
I czy Eryk jest tutaj jedną postacią? Niby pojawiają się inne ale są jak widmo i nie dochodzi między nimi do jakiś większych interakcji. Mam tutaj szczególnie na myśli „przyjaciół” Eryka - Wiktorię, Mię i Jay D. Kompletnie nie poczułam, żeby łączyło ich coś więcej. Nie mają zbyt wielu wspólnych scen, przez co trudno uwierzyć w ich relację. Mam też problem z samym Erykiem - jak teraz o nim myśle, to zlewa mi się z całą historii i nie czuje jego obecności. A przecież jest głównym bohaterem.
Może to wina podobieństw do HP? Bo przez to podświadomie porównuje te dwie książki, a niestety Eryk Scott mocno odstaje swoim poziomem.
Podsumowując: książka niesie ze sobą wartościowe treści - porusza temat prześladowania i starty bliskiej osoby, ale dla mnie to niestety za mało. Bo zabrakło tutaj więcej oryginalności i mniej przewidywalności 😔
"Eryk Scott. Przeklęta magia" to absolutny majstersztyk, który przechodzi wszelkie oczekiwania i rozświetla gatunek młodzieżowego fantasy swoim niezwykłym blaskiem! To nie jest kolejna opowieść o magii, lecz głęboko poruszająca podróż w głąb ludzkiego ducha, gdzie piękno miesza się z mrokiem, a nadzieja nigdy nie gaśnie. Autor z niezrównaną precyzją i wrażliwością kreśli świat, który wydaje się namacalny, a jego magia jest tak realistyczna, że niemal czuć jej powiew na skórze. Napisana zarówno dla dziesięciolatka, jak i stu latka. Bawi dzieciaki i dorosłych!
Tytułowy Eryk Scott to postać, którą pokochasz od pierwszej strony – jego wewnętrzne zmagania, odwaga i niezwykła siła charakteru sprawiają, że czytelnik natychmiast się z nim zżywa. Relacje między bohaterami są bogate, wielowymiarowe i pełne autentycznych emocji, a dialogi iskrzą od inteligencji i wzruszają swoją głębią. Jay D! Fabuła jest misternie utkana, pełna zaskakujących zwrotów akcji i momentów, które zapierają dech w piersi, nie pozwalając oderwać się od lektury nawet na chwilę.
"Eryk Scott. Przeklęta magia" to mega książka, która nie tylko dostarcza niezapomnianych wrażeń, ale także skłania do głębokiej refleksji nad naturą przeznaczenia, poświęcenia i prawdziwej wartości miłości. To książka, która zostanie z Tobą długo po przewróceniu ostatniej strony, inspirując i przypominając o sile nadziei. Pokochasz ją Ty i Twoje dzieci. Po prostu musisz ją przeczytać – to literackie objawienie, które na nowo rozbudzi Twoją wiarę w magię opowieści!
"Eryk Scott. Przeklęta Magia" to pełna magia książka dla młodzieży, która wciąga od pierwszych stron. Główny bohater, Eryk, ma 11 lat i właśnie dowiedział się, że jest czarodzieje. Jest on również kimś, kto może uratować magiczny świat. Świat ten nawiedziła mroczna pandemia, która pozbawia wiedźmy i czarodziejów mocy. Aby ją pokonać trzeba znaleźć starożytny Kodeks Alchemików. Wiktoria i Mia to przebojowe, 12-letnie wiedźmy, które wraz z 14-letnim raperem Jay D pomogą Erykowi w uzdrowieniu świata. Czy da im się zmierzyć z nekromantką marzącą o władaniu całym czarodziejskim światem? I czy Eryk uwierzy w siebie i pokona własne lęki? Przekonacie się sami. Książka napisana większą czcionką co sprawia, że młodsi nastolatkowie chętnie po nią sięgną. Znajdą w niej wiele zaskakujących zwrotów akcji, klątw, zaklęć i eliksirów. Czyli wszystko to co powinno znaleźć się w fantastyce. Nie zabraknie również barwnych i wielowymiarowych bohaterów. Zarówno tych dobrych jak i fałszywych sprzymierzeńców czy potężnych wrogów. Jest to seria dla dzieci od 12 lat. Jest to wiek, kiedy pojawiają się pierwsze zauroczenia. I tego wątku również tutaj nie zabraknie. Osobiście jestem zauroczona pomysłem na fabułę, stworzonym światem i bohaterami. Cieszę się, ze od razu mogłam przeczytać 2 tom, o którym wkrótce opowiem.
Jestem Gryfonką z drugiego pokolenia, choć brat jest Ślizgonem. Nie napawa mnie to dumą. Pewnie to wina naszego dalekiego wujka, jego ojca chrzestnego.
Eryk Scott jest tak bliski, a jednocześnie tak daleki do Harry`ego Pottera, że ciężko to opisać słowami. System magiczny opiera się na czymś innym, świat jest inaczej skonstruowany, są koszty zaklęć. Jest tu więcej tajemnic, pięknych miejsc i dziwnych stworzeń. Zaprzyjaźniłam się z bohaterami i z całego serduszka kibicowałam Erykowi. Zaciekawiło mnie zakończenie i jestem ciekawa co wydarzy się dalej.
Być może początek trąci troszkę Kamieniem Filozoficznym, ale czy to źle? Ja od dawna szukałam czegoś w klimacie mojej ulubionej serii, ale jednak innego i w końcu to znalazłam.
Gorąco polecam i znikam. A troski dzięki Erykowi uciekają jak dementorzy - Expecto Patronum!
Bez dwóch zdań będzie to jedna z najlepszych książek dla starszych dzieci i młodzieży 2025 roku, a mamy dopiero marzec. To jest ten rodzaj książki, którą chciałbym mieć dorastając! Lekko napisana, pełna świeżości, humoru i wyrazistych postaci.
Nie mogłam się nacieszyć Erykiem i jego przygodami! Różnorodna ekipa: Jay D rzucający kawałami na prawo i lewo, pyskata Wiktoria, przyjacielska Mia i wycofany Omar. Oraz wielu innych przyprawią profesorów o ból głowy.
Plastycznie opisane lekcje tak, że czułam się jakbym chodziła tam razem z nimi. W tle mroczna epidemia i inne tajemnice. Pełno zwrotów akcji, intryg, zaklęć i pojedynków. Nie mogę się doczekać kolejnych części.
Kończąc. "Eryk Scott. Przeklęta magia" będzie idealna dla fanów Nevermoor czy Szkoły Szpiegów. Czytajcie i gwarantuje nie zawiedziecie się!
This won't be a popular opinion, but this book is more fun than Harry Potter and the Philosopher's Stone. Except it's completely different. It has humor, a new approach, superb heroes. This is a worthwhile read. Not just entertainment, but a message. Erik is anti-magical fatso normal boy who stole my heart. I need more. Now!
Każde pokolenie ma swojego bohatera. Był Harry Potter, potem Percy Jackson teraz jest czas na Eryka Scotta!!! Książka rewelacja! Can`t wait for next part of this adventures!