W opuszczonym domu przy Nowomiejskiej kryje się zło.
Kim był szaleniec, który w 1994 roku zamordował tam całą swoją rodzinę? I dlaczego nikt nie słyszał o tej makabrycznej zbrodni sprzed lat?
Jacek Gadowski nigdy nie myślał, że z podcastera kryminalnego zamieni się w detektywa. Jeden telefon od tajemniczego słuchacza sprawia jednak, że radiowiec rozpoczyna własne śledztwo.
To, co początkowo wygląda jak marzenie fana true crime, szybko okazuje się śmiertelnym niebezpieczeństwem. Bo dokładnie trzydzieści lat po tragedii historia może się powtórzyć…
Właśnie przez odklejeńców pokroju głównego bohatera, aż wstyd się przyznawać, że z wykształcenia jestem dziennikarką XD Mamy piękne combo, bo nasz rodzynek jest true crime'owym fiksatem - wiem już wszystko.
Historia taka sobie, ani zbytnio angażująca, ani wbijająca w fotel. Choć zakończenie całkiem zgrabne.
Bardzo odpychający główny bohater (trochę creep, ale ok), ale audiobook działa na korzyść historii (choć moja kotka powiedziała, że niektóre dźwięki to przesada). #CzytajPL
Cudowna to była książka. Audiobook wymiata, choć liczyłem na więcej efektów dźwiękowych, ale i tak lektor wykonał genialną robotę. Widać, że zna się na swoim fachu. Fabularnie też było bardzo dobrze. Aż trudno uwierzyć, że był to debiut. I choć rozwiązanie przewidziałem, ale nie chciałem uwierzyć, że tak się właśnie akcja rozwiąże, to jestem usatysfakcjonowany historią. Był klimat, był niepokój i dobrze pokręcona intryga. A już niedługo kolejna książka autora, która ma motyw, który kocham - karty tarota!
Rutka w swoim debiucie zaserwował mi kolarz gatunkowy, ponieważ motyw grozy w postaci opuszczonego domu, nierozwiązaną zbrodnie i zmowę milczenie oraz bohatera, który zagłębia się w „śledztwo”, absolutnie bez opamiętania. Pewnym nowym jest przedstawienie tych wszystkich wydarzeń z perspektywy podcastera.
Główny bohater Jacek Gadowski to podcastem i zarazem pasjonat zbrodni, który pewną sprawą zainteresował się, chyba znacznie bardziej niż powinien, ale pokusa po tajemniczym telefonie okazuje się zbyt mocna.
Co mnie zdecydowanie kupiło, to świetnie wykreowana atmosfera, która została stworzona z niedopowiedzeń, cieni przeszłości i stopniowo narastającej paranoi. Wiele motywów niby prześwietlonych, bo otrzymujemy zbrodnie rodzinną, zapomniał tragedię z przeszłości i obsesję, a jednak sposób przedstawienia tego wszystkiego jest świeży i zupełnie inny.
Ja zdecydowanie lubię, gdy autorzy dbają o aktualność powieści i tutaj takiem zabiegiem jest właśnie postać bohatera, która pokazuje, jak pasja może stać się olbrzymim obciążeniem i popychać w kierunku obsesji. Przy tym wszystkim postać jest bardzo realna i rzeczywista, która ulegając iluzji, daje się wciągnąć w spirale nieoczekiwanych wydarzeń.
Wykorzystanie zbrodni z przeszłości i jej powrotu sprawiło, że czułam niepokój i rodziła się we mnie wiara, że miejsca mogą więzić zło i tylko czekają na nowe ofiary.
Dla mnie książka okazała się strzałem w 10, ponieważ nie epatuje strachem, a sączy go powoli, budząc we mnie jako czytelniczce wątpliwości i niepokój. Niezwykle udany i zaskakujący debiut.
Dzięki akcji Czytaj PL 2025 zaliczyłam powrót do audiobooków, a właściwie: jednego audiobooka. Czy udany?
1. Audiobook Lektorem jest sam autor książki. Działa to wyłącznie na plus. Nie dość, że pan Jakub ma szalenie przyjemny, radiowy głos, to jeszcze jest w stanie doskonale zrozumieć i oddać emocje postaci. Nic dziwnego - w końcu sam je stworzył. Słuchało mi się bardzo przyjemnie. Wszystko jest zrozumiałe, a sama interpretacja daleka jest od groteski i przejaskrawienia.
2. Treść książki Sam pomysł na historię nie jest może innowacyjny, ale naprawdę nie jest źle. Mimo kilku małych błędów logicznych całość ma ręce i nogi. Niektórzy bohaterowie (w tym, niestety, nasz główny bohater) bywają irytuący. Da się jednak wytłumaczyć większość ich zachowań. Myślę, że dość liczne grono czytelników szybko zidentyfikuje mordercę, ale nie psuje to przyjemności z dalszej lektury/z dalszego odsłuchu.
Całkiem zgrabny debiut. W mojej opinii bliżej mu do środka skali niż do topowych tytułów z tej samej kategorii, ale warto zasmakować twórczości autora. Jest potencjał, jest dryg, a wersja audio w tym przypadku działa tylko na korzyść.
Historia kryminalna. Która była bardzo wciągająca. Ale jednocześnie trochę miała negatywów. Wątek miłosny był lekko dziwaczny i chyba zupełnie niepotrzebny. Widac było,że historia dzieje się w obecnych czasach i był to ciekawy aspekt, podcasty, tik-toki, telefony widzów. Pojawił się bardzo lubiany przeze mnie motyw czyli powrót do przeszłości i rozwiązywanie tamtych zagadek. Tutaj nie było to bardzo rozwinięte, ale było! Natomiast same kwestie rozwiązywania zagadki były trochę miejscami zbyt oczywiste z punktu widzenia czytelnika natomiast, nie dla bohaterów. Czasami zastanawiałam się czemu na coś nie wpadli. Główny bohater też nie był osobą która się dało łatwo lubić. Ale niektóre aspekty nie były łatwe do rozgryzienia i nie było wiadomo jak to się skończy.
Live laugh love to jak Pan Jakub Rutka opisuje wszystko, to jak napisał postać babci chociazby - niesamowicie podobała mi się książka, mimo że spodziewałam się kto zabił
Uwielbiam audiobooki w których autor czyta własną książkę - to jest inny level przyswajania powieści i jestem za! A jeśli chodzi o samą fabułę to naprawdę się wyciągnęłam! Spodziewałam się tego kto był morderca co jednak nie ujęło rozrywce i ostatecznie jestem zadowolona z zakończenia:))
Słuchałam w audio i jestem pod wrażeniem tego, jak Jakub Rutka świetnie sobie poradził z napisaniem tej historii oraz z czytaniem jej! Jestem jego fanką 🥹
Jeżeli chodzi o fabułę to była spoko, bez fajerwerków 🤭
Gdzie była policja przez całą książkę? Bo na pewno nie prowadziła śledztwa. Robił to podcaster i to w sposób dla mnie wątpliwy. Nie uwierzyłam totalnie tej historii, według mnie bohaterowie działali nieracjonalnie, totalnie na ślepo i bez pomysłu - a wszystkie kolejne elementy układanki wskakiwały na swoje miejsce tylko przez przypadek. Audycja w radiu, która zapowiadała się całkiem fajnie była trochę sztuczna, zresztą bohater szybko ją porzucił na rzecz chodliwego tematu. Miałam jednak wrażenie, że trochę się miotał w swoim śledztwie, nie wiedział jak ugryźć temat i bez prowadzenia za rękę właściwie nie mógłby zrobić nic. Nie wspomnę w ogóle o policji, której działania były zupełnie nieracjonalne, trafiały za każdym razem jak kulą w płot i gdyby nie inne elementy to nie mieliby zupełnie nic.
3,5, a nawet i 3,75⭐️! może i cała zbrodnia w tej książce nie jest jakimś niespotykanym motywem, ale jest na swój sposob inna i najważniejsze, że mi się podobała, wciągnęła i to zaciekawienie utrzymała do samego końca bardzo dobra robota!
Wielokrotnie podkreślałam, jak bardzo cenię debiuty, zwłaszcza debiutanckie powieści naszych rodzimych autorów. Choć częściej sięgam po książki autorów, których znam z wcześniejszych publikacji, czasami trafiają się debiuty, które kuszą swoją okładką i po prostu nie mogę im się oprzeć. Tak było w przypadku książki Jakuba Rutki „Dom zła”.
Jacek Gadowski, podcaster kryminalny, po otrzymaniu tajemniczego telefonu od jednego ze słuchaczy, rozpoczyna prywatne śledztwo. To, co początkowo wydaje się spełnieniem marzeń niejednego fana true crime, szybko przeradza się w śmiertelne niebezpieczeństwo. W 1994 roku w domu na Nowomiejskiej doszło do przerażającej zbrodni – ktoś z zimną krwią zamordował całą rodzinę. Dziś, po trzydziestu latach od tych wydarzeń, okazuje się, że historia ta może się powtórzyć. Kto przed trzydziestu laty dokonał makabrycznej zbrodni? I jak to możliwe, że nikt o niej nie słyszał?
„Dom zła” Jakuba Rutki to debiutancka powieść, która z pewnością przyciąga uwagę czytelników poszukujących mrocznej, intrygującej narracji. Autor zabiera nas do klimatycznego, pełnego tajemnic świata, gdzie granica między dobrem a złem jest niezwykle cienka. Książka wyróżnia się dobrze wykreowaną atmosferą i umiejętnym prowadzeniem narracji. Akcja od pierwszych stron jest dynamiczna, z każdą kolejną stroną nabiera coraz szybszego tempa, pełna zwrotów akcji, które utrzymują napięcie do ostatnich stron. Jakub Rutka tworzy złożone postaci, których motywacje i przeszłość stopniowo ujawniają się na kartach powieści, co sprawia, że czytelnik z zainteresowaniem śledzi losy bohaterów. „Dom zła” czyta się z ogromnym zainteresowaniem i zaangażowaniem. Fabuła stworzona przez autora nie nudzi ani na chwilę, a prowadzone śledztwo z każdą kolejną stroną potęguje naszą chęć odkrycia prawdy. Język autora jest prosty i przyjemny, a styl pisania wpisuje się w klimat thrillera i horroru, co doskonale współgra z tematyką książki. Jakub Rutka idealnie odzwierciedla uczucia bohaterów, szczegółowo przedstawia kolejne wydarzenia, co sprawia, że podczas lektury nieustannie odczuwamy niepokój i strach. „Dom zła” porusza również ważne tematy związane z ludzką psychiką, przeszłością i moralnością, skłaniając do refleksji nad granicami dobra i zła. „Dom zła” autorstwa Jakuba Rutki to bardzo udany debiut, który z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom mrocznych opowieści i literatury z dreszczykiem. Autor z impetem wkroczył na rynek wydawniczy, a już przy okazji jego debiutanckiej książki można dostrzec duży potencjał oraz umiejętności pisarskie, które z pewnością będą się rozwijać w kolejnych publikacjach. Gorąco polecam!
Debiutancka powieść Jakuba Rutki „Dom zła” to historia która zaczyna się w latach 90 – tych XX wieku. Kiedy ojciec i mąż morduje swoje dzieci i żonę, sam zgłasza się na policję, a jego dom z biegiem lat uznany zostaje za nawiedzony. Po latach w tych samych murach dochodzi do tajemniczej śmierci młodej dziewczyny. Wydaje się, że te dwie sprawy są odrębne, a jedynym wspólnym elementem jest miejsce w którym dochodzi do zbrodni. Jacek Gadowski dziennikarz radiowy przez jednego z słuchaczy zostaje zachęcony do zajęcia się sprawą sprzed lat i zagłębia się w historię domu w którym zginęła rodzina Talarczyków. Kiedy dziennikarz zaczyna zagłębiać się w dawne dzieje w tych samych murach dochodzi do kolejnego mordu. Pierwsze podejrzenie pada na starego Talarczyka. Okazuje się jednak, że motywem zabójstwa nastolatki mógł być jej romans z żonatym mężczyzną. Jecek kluczy wśród różnych podejrzeń, wniosków i prawdopodobnych zdarzeń. Wykorzystuje swoje radiowe kontakty aby zdobyć jak najwięcej informacji o życiu rodziny Talarczyków. W porównaniu z jego działaniami policja jest daleko w tyle, brak podejrzanych, brak motywu, wydawać by się mogło brak chęci na rozwiązanie sprawy. To właśnie dziennikarz jest tym który wpada na trop.
Nie spodziewałam się, że ta historia wciągnie mnie tak bardzo. Zbrodnia okropna, ale nie zobrazowana w za bardzo (przynajmniej dla mnie) makabryczny sposób. Jeśli celem autora było wprowadzenie grozy (nawiedzony dom i te sprawy), napięcia to mu się nie udało 😅😜 co akurat mi pasuje ☺️ I ja uwierzyłam w tą historie, wyobrażam sobie, ze mogłabym ją śledzić na bieżąco w mediach.
"Dom zła" jest idealnym przykładem tego, jak udany debiut współgra z dobrą kampanią marketingową. Kilka istotnych elementów wyraźnie wyróżnia się w związku z tym tytułem, więc postanowiłam o nich wspomnieć. W tym przypadku mamy do czynienia z popularnym nazwiskiem autora, który na co dzień jest lektorem, konferansjerem, prezenterem, dziennikarzem i od niedawna jeszcze pisarzem. Recenzenci otrzymali specjalny kod qr, pod którym znajdowało się krótkie nagranie video od Jakuba Rutki. Książka została odpowiednio wcześniej zaprezentowana przez kanały w social mediach- powstała i czeka, aż czytelnicy po nią sięgną. Dało to ogrom możliwości, zwłaszcza że zarówno na kontach wydawnictwa, jak i pisarza, znajduje się wiele obserwujących osób. Co mogło więc pójść nie tak? Otóż opisywana historia mogła być niezaplanowana i zwyczajnie słaba, a opisana powyżej kampania i rozpoznawalność mogła nie przynieść żadnego skutku. Sprawiłoby to efekt odwrotny do zamierzonego- pojawiłaby się masa niezadowolonych komentarzy, niskich ocen i nieprzychylnych recenzji. Czy zatem dziwi kogoś fakt, że wszystko dobrze się skończyło i "Dom zła" całkiem nieźle radzi sobie na rynku książki? Mnie nie.
Docelowym czytelnikiem będzie oczywiście osoba dorosła, która lubuje się w kryminałach i thrillerach. Ze względu na przedstawione wątki i rozwiązania odradzałabym tę pozycję osobom niepełnoletnim. Wydawnictwo zadbało o odpowiednie zdjęcie na okładkę, dzięki czemu tytuł prędko zwróci na siebie uwagę w księgarniach i na stronach internetowych. Ponad 350 stron i narracja trzecioosobowa nie są co prawda specjalnie wyróżniającymi się wyborami, jednak dzięki temu autor miał odpowiedni czas i możliwość, by przyjrzeć się z zewnątrz każdej postaci, oraz ich zachowaniu. Sama konstrukcja fabuły, jak i bohaterów jasno mówi sama za siebie, że pisarz jest jak najbardziej "w temacie", dzięki czemu otrzymamy historię ze sfinalizowanymi wątkami, miejscami brutalną i bezduszną, z dodatkiem kontrowersji i napięcia. Nie wszystkie zbiegi okoliczności nimi pozostaną wraz z zakończeniem książki, a zabójca będzie dla wielu czytelników nieoczywisty, co jest ogromnym plusem dla autora. Błędów nie widziałam, wulgaryzmy nie kłuły w oczy, a research został podparty pracą, jaką Jakub Rutka wykonuje dla "MysteryTv". Mocne fundamenty idące w parze z tą historią, to ogromny plus i wykorzystana przez pisarza szansa- wręcz skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że "to nie mogło się nie udać".
Autor w przypadku, gdyby chciał wydać następną książkę, to w międzyczasie musi trochę popracować nad dialogami, które miejscami były bardzo infantylne i nie do końca pasowały do tej publikacji. Niekiedy sprawiały wręcz, ze sceny traciły swoją moc, co przełożyło się na pogorszenie odbioru tekstu i moją ogólną ocenę książki. Podobnie ma się sprawa wobec wątku uczuciowego, który był bardzo łatwy do przewidzenia, oraz niewykorzystanego potencjału prologu. Autor postawił tu na niezbyt korzystne środki, co przez niektórych odbiorców może zostać potraktowane jako typowe rozwiązania dla debiutów i początkujących pisarzy. Warto jednak zaznaczyć, że fabuła systematycznie się rozkręca, zakończenie jest satysfakcjonujące, oraz że nie zostaniemy zaatakowani przez masę nic niewnoszących opisów. Tak jak napisałam wcześniej, autor ma na wszystko czas (panowanie nad czasem powieści na "szóstkę z koroną"), także zarówno logika, jak i emocje będą wszechobecne, ostatecznie wywierając na czytelnikach spore wrażenie. Cała historia jest osadzona na chronologicznej linii czasowej, z zachowaniem odpowiednich odstępów. Warto zauważyć, że nie otrzymamy scen dziejących się jedna po drugiej, a cała książka nie będzie osadzona w przysłowiowych trzech dniach. Dodatkowo Jakub Rutka znacznie zmniejsza barierę pomiędzy "odbiorcą/słuchaczem" a podcasterem, przedstawiając (czysto hipotetycznie), jak prezenter funkcjonuje od kuchni. Czytelnicy dowiedzą się też, jak może wyglądać zbieranie materiałów do kolejnych odcinków, kontakt z fanami, a także proces związany z publikacją przygotowanych treści.
Sama fabuła może początkowo sprawiać wrażenie prostej i niewyszukanej. Ot dom, w którym popełniono masowe morderstwo, któremu mieszkańcy dorobili łatkę nawiedzonego i przerażającego. Ojciec rodziny, który jest też sprawcą owej tragedii, popełnia ją z bliżej nieokreślonych przyczyn, a cała sprawa jest właściwie zamieciona pod dywan. Współczesne media nie mają zbyt wielu informacji o tej sytuacji, a lokalny podcaster kryminalny- Jacek Gadowski, dowiaduje się o wszystkim "przez przypadek". Wszystko to zostanie przedstawione w towarzystwie dramatów i tajemnic rodzinnych, chorób psychicznych i wielu skrajnych motywacji. Główny bohater, który został wykreowany na zwykłego prostego człowieka po trzydziestce, nie posiada żadnych "super mocy", co jest sporym atutem. Bywa, że koncertowo psuje swoje wcześniejsze dokonania, innym razem zaś pomaga mu kwestia przypadku i zwykłe szczęście. Miejscem akcji jest Ostrołęka w roku 2024, co ułatwi niektórym odbiorcom wczucie się w klimat i panujące warunki. Co więcej, autor wykonuje całkiem dobre uniki, by odciągnąć uwagę czytelników od tożsamości mordercy, a innowacyjne i bardzo ryzykowne metody śledztwa, mogą zarówno robić wrażenie, jak i wprowadzać w lekką konsternację. Można powiedzieć, że ciężko o nudę przy tej książce, zwłaszcza że wywołuje całkiem dobre wrażenie i wiele emocji. Zwroty akcji, choć nie spektakularne, to również podtrzymają poziom. Choć widziałam opinie, które mówiły o znanych rozwiązaniach fabularnych, czy schematach przewijających się wśród gatunkowej konkurencji, to uważam, że wbrew negatywnym głosom, całość wypadła naprawdę nieźle.
Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o umiejętnej kreacji bohaterów, którzy wypadli bardzo realistycznie. Mają wyważone charaktery i kompetencje, a wyznaczone im zadania realizują odpowiednio i wystarczająco. Choć czytelnicy nie otrzymają na tacy "przeszłości" postaci (nie licząc oczywistych wyjątków), to łatwo zauważyć, że w przypadku tego typu książki, byłoby to zwyczajnie zbędne. Bohaterowie drugo i trzecioplanowi mają jasno wyznaczone cele, także na próżno szukać ich jako zapychaczy rozdziałowych. Ich relacje rozwijają się w swoim tempie, dzięki czemu można uznać je za naturalną kolej rzeczy, a nie za wymuszone kontakty między konkretnymi osobami. Nie licząc dialogów, można śmiało uznać bohaterów powieści za jeden z atutów tej książki, zwłaszcza że przedstawiany punkt widzenia nie należał wyłącznie do Jacka Gadowskiego, ale też do innych postaci.
Podsumowując, mamy tu do czynienia z dobrym debiutem, nad którego promocją w mediach trzymało piecze zarówno wydawnictwo, jak i sam autor. Choć wymagający odbiorcy mogą uznać tę książkę za "jedną z wielu", jeżeli chodzi o gatunek, jakim są kryminały i thrillery, to sądzę, że warto bliżej przyjrzeć się "Domu zła". Bardzo mocnym atutem będzie ukazanie od zaplecza pracy podcastera kryminalnego oraz pracownika rozgłośni radiowej, co nie dla wszystkich mogło być dotąd w zasięgu. Jakub Rutka stawia na utrwalone w literaturze schematy i rozwiązania, wykorzystując ich potencjał, oraz dopasowując pod nie bohaterów. Choć powinien popracować nieco nad dialogami, to jednak książka jest przyjemna w obyciu i czyta się ją relatywnie szybko. Będzie to idealna pozycja dla pełnoletnich fanów gatunku, którzy rozglądają się za powiewem świeżości, równocześnie będąc skazaną na sukces.
Ostatnio w mojej ręce wpadła książka o dość intrygującym tytule. „Dom zła” Jakuba Rutki okazał się niesamowicie wciągającą lekturą, która pozostawiła po sobie niedosyt. Zacznę od tego, że nie znałam i nie słyszałam wcześniej o autorze. Dziś moja wiedza na jego temat jest nieco obszerniejsza, ale w chwili gdy brałam do ręki „Dom zła” wiedziałam jedynie, że jest to debiut. Dlatego też oceniałam tę książkę z perspektywy zwykłego czytelnika, a nie fana pana Jakuba i jego podcastów. __________________ Autor rozpoczyna książkę bardzo mocnym prologiem, który momentalnie przykuł moją całą uwagę i rozpalił ciekawość. Lato 1994 roku okazało się dla rodziny Talarczyków tragiczne… Waldemar Talarczyk wraca po pracy do domu, gdzie z obiadem czeka na niego żona i dwójka dzieci. Mężczyzna wydaje się jednak jakiś nieobecny. Męczy go silny ból głowy, dlatego przeprasza żonę i idzie się zdrzemnąć. Budzi się w nocy, kiedy wszyscy już dawno śpią. Ból głowy, jakby się nasilił. Mężczyzna wychodzi na dwór zaczerpnąć powietrza. I wtedy dzieje się coś, czego nikt w najgorszych koszmarach by nie przewidział. Talarczyk chwyta za siekierę, wraca do domu i z zimną krwią morduje całą rodzinę, po czym, jak gdyby nigdy nic dzwoni na policję.
„Wieczór grozy” to popularna audycja radiowa prowadzona na żywo przez Jacka Gadowskiego, który omawia na antenie przeróżne sprawy kryminalne: zaginięcia, morderstwa a nawet historie paranormalne. Jednym z kluczowych momentów programu są telefony od słuchaczy, którzy często podrzucają mu tematy na kolejne odcinki. Jacek nie spodziewał się, że telefon od tajemniczego Karola oraz historia pewnego nawiedzonego domu i morderstwa sprzed 30 lat odbije się na nim osobiście. Że z podcastera kryminalnego wejdzie w rolę detektywa, który zaintrygowany tymi wydarzeniami oraz aurą tajemniczości, jaka je okrywa zacznie prowadzić własne śledztwo. „To, co początkowo wyglądało jak marzenie fana true crime, szybko okazuje się śmiertelnym niebezpieczeństwem”. W trzydziestą rocznicę tragedii w opuszczonym domu Talarczyków dochodzi do kolejnej zbrodni… ___________________ Jakub Rutka ma niebywałą zdolność do snucia opowieści i robi to w taki sposób, że całkowicie skupia uwagę czytelnika. Nie potrafiłam się od tej książki oderwać, a jak już musiałam to moje myśli wciąż krążyły wokół sprawy na Nowomiejskiej. Cały klimat książki, tło społeczne, realistyczni bohaterowie, rozbudowane wątki psychologiczne oraz naturalne dialogi nadały jej autentyczności i poczucie, że wszystko, co autor opisuje mogło wydarzyć się naprawdę. Jednym małym minusem jest dla mnie zakończenie, którego owszem domyśliłam się jednak miałam cichą nadzieję, że będzie wyglądało nieco inaczej. _____________________ Jedno jest pewne, czuję niedosyt i czekam na kolejne książki autora. Polecam
Czy budynek może być źródłem zła? A może skrywa się ono wyłącznie w ludzkim wnętrzu?
"Dom zła" stanowi debiut autorski lektora, oraz dziennikarza, którego sporo z Was może kojarzyć z kanału MysteryTV, na którym Jakub Rutka opowiada o makabrycznych zbrodniach, jak również mrożących krew w żyłach zjawiskach nadprzyrodzonych. Pierwsza powieść spod pióra debiutanta oscyluje wokół tematyki bliskiej jego codziennej działalności w sieci, co też da się odczuć na stronach historii, opowiadanej niezwykle lekką narracją. Nie mylcie jednak lekkości narracyjnej z delikatnością tematyczną, gdyż z "Domu zła" rezonuje ciężar ludzkich traum i problemów. Rutka w sposób niezwykle klimatyczny buduje napięcie wokół wydarzeń mających miejsce na kartach swego thrillera z wyraźnie wyczuwalną nutą kryminalną, nie szczędząc atmosfery typowej dla powieści grozy. Echo szeptów słyszalne jest w ścianach opuszczonego domu, a każdy krok stawiany w jego murach zdaje się nosić znamiona tego ostatniego. Zbliżającego do klęski. Unicestwiającego.
Co skrywa się za drzwiami domostwa, w którym niegdyś doszło do niespodziewanej, okrutnej zbr0dni? M0rderstwo popełnione dłońmi ojca, kochającego ojca, który w 1994 roku postanowił położyć kres życia swojej rodzinie ponownie ujrzy światło dzienne za pomocą jednego tajemniczego słuchacza audycji radiowej. Ten enigmatyczny telefon odciśnie piętno na psychice podcastera, który postanowi za wszelką cenę zawalczyć o zbadanie ukrywanej przed społeczeństwem historii. Prowadząc dochodzenie na własną rękę trafi on na wiele niesprzyjających okoliczności, przez co przygotowywany materiał zamieni się w walkę o coś więcej, aniżeli zdobycie materiałów do swoich rytualnych działań.
Rutka wszedł na scenę kryminalną z przytupem, tworząc powieść, w której czytelnik nie tylko bierze udział w prywatnym dochodzeniu, ale również odczuwa na karku oddech czyhającego nań niebezpieczeństwa niewiadomego pochodzenia. Połączenie elementów grozy, wyraźnie wyczuwalnych w kreowanej atmosferze, jak również enigmatycznego źródła zła, którym może być zarówno seryjny m0rderca, jak i byt zza światów dodaje pikanterii tej historii. Całość trzymała w napięciu do końca, wyjaśnienie całej zagadki było zaskakujące, raczej nie do przewidzenia. Według mnie powieść, choć nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród innych okołokryminalnych tytułów, jest bardzo przystępna w odbiorze i bez wątpienia spodoba się urbexowym i true crime'owym freakom! Z pewnością sięgnę po kolejną pozycję tego debiutanta, a tymczasem zachęcam Was do lektury, bądź odsłuchu w wersji audio, czytanej głosem samego autora :) Słuchowisko okraszone jest dodatkowymi dźwiękami, co nadaje wyjątkowej głębi, bez efektu nadmiernego przytłoczenia.
„Dom zła” jest chyba najciekawiej wypromowanym debiutem, czy ogólnie książką, z jakim się spotkałam. Zagadkowe egzemplarze recenzenckie jakie trafiły do wielu bookstagramerów podgrzały internetową atmosferę. Wszyscy się głowili, kto za tym stoi. No i muszę przyznać, że tak stworzona strategia marketingowa przyniosła skutek. Ja też chciałam przeczytać tą książkę, chociaż nawet po poznaniu tożsamości autora, nie wiele mi ona mówiła. I szczerze mówiąc byłam ciekawa czy za tym wielkim show nie kryje się tandeta. A więc tak. Zaczynamy czytać książkę i od razu zaczyna się ona od zbrodni. Ojciec za namową „głosów” zabija żonę i dzieci. A następnie z uśmiechem na twarzy dzwoni na policję. Ot i koniec zagadki. Której w sumie nie ma. Temat morderstwa i przeklętego domu wraca po latach, w trakcie kryminalnego podcastu. Do audycji dzwoni tajemniczy Karol z wiadomością, że jest taki dom z tragiczną historią i w którym nadal dzieją się straszne rzeczy. Temat i sama osoba Karola jest na tyle zagadkowa, że dziennikarz Jacek Gadowski postanawia trochę powęszyć. Próbując dowiedzieć się coś więcej o opuszczonym domu pakuje się w sam środek kolejnej zagadkowej zbrodni tam popełnionej. Wraz z rozpoczęciem czytania książki jesteśmy świadkami rozwijania się kunsztu pisarskiego autora. Zaczynamy od pierwszych, nieporadnych zdań, takich z wypracowania licealisty. Dialogi są proste, przez trochę śmieszą. Ale sama historia wciąga. Czytając dalej forma staje się coraz bardziej zaawansowana i wybiega poza szkolną ławkę. Mamy głębię sytuacji i wielopłaszczyznową opowieść. Bohaterowie też nabierają animuszu. Nawiązują się relacje. Podsumowując książkę czyta się bardzo dobrze. Wymyślona historia jest pod wieloma względami świeża, przez co ciekawa. Jest to bardzo dobry debiut, który zasłużył na taką promocję jaką miał. Nie ma tu ściemy i przerostu formy nad treścią. Kilka dni temu autor zapowiedział kolejną książkę. I ja z nowu z ciekawością po nią sięgnę.
W 1994r ojciec zabija żonę i dwójkę dzieci. Jacek Gadowski, dziennikarz i autor podcastu, dowiaduje się o tej makabrycznej zbrodni sprzed lat od swojego słuchacza. Jego zainteresowanie sprawą zwiększa się, kiedy słuchacz dzwoni po raz kolejny i zwiastuje nadejść kolejnej tragedii. Czy Jacek odkryje co łączy obie sprawy i kim jest tajemniczy słuchacz?
„Dom zła” to niewątpliwie udany i solidny debiut. Autor stworzył ciekawą i wciągającą zagadkę kryminalną, która zaczyna się mocnym, makabrycznym i krwawym prologiem. Jestem zaprawiona w takich tematach, ale mimo to, przeszły mnie ciarki kiedy sobie to wyobraziłam.. Początkowo zaczyna się dość niepozornie, główny bohater zaczyna interesować się zbrodnią sprzed trzydziestu lat dokonaną przez ojca na swojej rodzinie. Myślałam, że fabuła będzie kręcić się tylko wokół tej sprawy, ale szybko okazuje się, że zbrodnia ta łączy się z innymi teraźniejszymi wydarzeniami i nasz bohater rozpoczyna dziennikarskie śledztwo. Coraz bardziej zagłębiamy się nie dość, że w sekrety rodziny sprzed lat, szukamy motywu, to odkrywamy brudne grzeszki teraźniejszej zbrodni. Niewątpliwie zagadka kryminalna wciąga, napięcie wzrasta z każdą czytaną stroną, a zainteresowanie czytelnika jest stale utrzymywane, choć fabuła toczy się w spokojnym tempie. W pewnym momencie akcja toczy się też z punktu widzenia policyjnego śledztwa, obserwujemy bezradność policji, w obliczu niemalże doskonałej zbrodni, skrzętnie zaplanowanej i realizowanej przez spaczony umysł. Końcówka nabiera odpowiedniego tempa i pojawia się dramaturgia. Wszystkie tropy i fakty łączą się w logiczną całość, prowadząc do zaskakującego zakończenia. Autor zachował idealny balans między opisami a dialogami, czyta się płynnie i sprawnie.
Debiut jak najbardziej udany i czekam na kolejne spotkanie z autorem 🔥