Lacey Hodge, świeżo upieczona absolwentka marketingu, zostaje zatrudniona na stanowisku specjalistki public relations w angielskim klubie piłki nożnej London Black Dragons. Jej głównym zadaniem stanie się naprawienie opinii o drużynie, której członkowie sprawiają coraz więcej kłopotów, na czym cierpi wizerunek klubu i przez co sponsorzy wycofują się z umów.
Jednym z problematycznych sportowców jest napastnik Kieran Langham, uczestnik wielu medialnych skandali, który niechętnie spełnia warunki kontraktów. Od samego początku współpraca tej dwójki nie idzie tak, jak powinna – nieprzewidywalny Kieran zachodzi za skórę Lacey, flirtując z nią i nie stosując się do wytycznych, przez co stale wpędza ją w tarapaty.
Wkrótce jednym z nowych sponsorów klubu zostaje były partner Lacey, dwa razy starszy od niej biznesmen Anthony Walters. Mężczyzna nie ukrywa, że podjął współpracę z drużyną, żeby ponownie zbliżyć się do dziewczyny.
Lacey musi się skupić na trzymaniu na dystans zaborczego ekschłopaka, a to niełatwe, gdy łączą ich relacje zawodowe. Jakby tego było mało, jej myśli coraz bardziej zaprząta niepokorny piłkarz.
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.
TO BYŁO TAKIE DOSKONAŁE 😭 mam ogromny sentyment do książek sylwii i uwielbiam wszystko co wyjdzie spod jej pióra ❤️ lacey i kieran to doskonałe duo. chemię czułam już od pierwszej sceny, a ich historia z wszystkimi tymi małymi elementami to tylko piękne dopełnienie tej całości 🥹 a te dwa mrugnięcia w stronę poprzednich książek? cudo 🫶
Na początku tej recenzji chciałabym podziękować Sylwii, która mi zaufała i powierzyła swoją kolejną historię pod moje patronackie skrzydła. Magda, która dopiero zaczynała przygodę z bookmediami, wciąż niedowierza, że to naprawdę się dzieje. Czuję ogromne wzruszenie i wdzięczność.
Miałam okazję poznać tę książkę już podczas jej publikacji na Wattpadzie. Już po samych motywach wiedziałam, że może to być historia dla mnie — i tak też się stało. Nie sądziłam jednak, że aż tak bardzo skradnie moje serce. Bohaterowie również znaleźli do niego drogę. Czytanie o ich losach było niezwykle satysfakcjonującą podróżą. Cudownie było obserwować, jak ich wzajemne nastawienie do siebie ulega zmianie i powoli pojawia się między nimi nić porozumienia, która z czasem przeradza się w coś głębszego. Ta historia sprawiała, że uśmiech nie schodził mi z twarzy, a humor w niej zawarty całkowicie mnie kupił. Nie brakowało też momentów, które wzbudzały we mnie złość, a niejednokrotnie wywoływały łzy.
Na pierwszy rzut oka to lekka młodzieżówka, idealna na kilka godzin czytania. Jednak autorka poruszyła w niej tematy, które mocno poruszyły moje serce. Nie zabrakło refleksji, chwil zatrzymania, by wszystko przemyśleć. Doszłam do wniosku, że sytuacje opisane w tej historii mają swoje odpowiedniki w prawdziwym życiu. Pokazują one, że każdy radzi sobie z trudnościami najlepiej, jak potrafi. Nie zawsze postępujemy idealnie, ale to tylko dowód na to, że jesteśmy — tylko albo aż — ludźmi.
Lacey to bohaterka, którą bardzo szybko polubiłam. Jest pewna siebie, nie pozwala sobą kierować, twardo stąpa po ziemi i wie, czego oczekuje od życia i innych. Nie boi się mówić wprost, co jej się nie podoba. Niezwykle urzekła mnie jej determinacja. Od samego początku pracy miała jasno określony cel — i mimo przeszkód, nie poddawała się. Robiła swoje, nawet jeśli nie wszyscy to doceniali. Na każdym kroku musiała mierzyć się z nierównym traktowaniem i ciągłą koniecznością udowadniania, że jako kobieta również wie, co robi, i zasługuje na zaufanie. Nie jest postacią idealną — ma swoje mocne i słabe strony, ale to czyni ją prawdziwą. Pewne wydarzenie z przeszłości sprawiło, że stała się taką osobą — ponieważ zaufała komuś, kto nie był tego wart.
Kieran to bohater, który z początku może wydawać się specyficzny. Mówi wprost, co myśli, często działa zanim pomyśli o konsekwencjach. I właśnie to mnie w nim najbardziej zaintrygowało. Miałam przeczucie, że jego zachowanie to jedynie fasada, a pod warstwą skandali i medialnych błysków kryje się ktoś zupełnie inny. I nie myliłam się. Poznając go bliżej, dostrzegamy, że ma do zaoferowania znacznie więcej, że pod maską skrywa się chłopak, który również ma uczucia i swoje traumy. Bo jak wszyscy wiemy — gdy mamy coś do ukrycia, robimy wszystko, by sekret pozostał sekretem. Owszem, nie zawsze zachowywał się fair. Czasem ranił innych swoimi słowami. W tamtym momencie sądził jednak, że to najlepsze rozwiązanie. Ale czy na dłuższą metę było warto?
Uwielbiam sposób, w jaki Sylwia ukazała relację między bohaterami. Była ona niezwykle prawdziwa, pełna emocji. Autorka skupiła się na aspekcie emocjonalnym, co dla mnie było czymś świeżym i bardzo potrzebnym. Ogromną rolę odgrywały drobne gesty, ukradkowe spojrzenia, miłe słowa. Relacja Lacey i Kierana rozwijała się powoli — od wzajemnej niechęci, przez porozumienie, aż do czegoś znacznie silniejszego. Ich zgrzyty i przekomarzania były urocze, a przy tym autentyczne. Oboje popełniali błędy, ale właśnie to pokazywało, że są zwykłymi ludźmi, uczącymi się życia na swoich doświadczeniach. Rozczulało mnie to, jak Kieran dbał o Lacey — jego gesty mówiły więcej niż słowa. Widać było, że naprawdę mu zależy i robi wszystko, by zdobyć jej zaufanie. Słuchał jej uważnie i pamiętał nawet te pozornie błahe rzeczy, które dla niej miały ogromne znaczenie.
Jedna scena szczególnie rozkruszyła moje serce i sprawiła, że łzy automatycznie pojawiły się w moich oczach. Nie sądziłam, że wywoła we mnie aż tak silne emocje — a jednak. Urzekło mnie, jakim wsparciem stał się Kieran dla Lacey. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale ta scena jasno pokazuje, jak bardzo mu na niej zależy i do czego jest zdolny, by zobaczyć jej radość i uśmiech.
Uważam, że zakończenie tej historii jest idealne i spójne z całością. Jestem oczarowana sposobem, w jaki autorka je poprowadziła — pasuje do bohaterów i innego nie potrafiłabym sobie wymarzyć. Nie ukrywam, że zakręciła mi się łza w oku. Kocham tę historię i jej bohaterów — skradli część mojego serca… ale spokojnie, nie chcę go z powrotem. Za każdym razem, gdy wracam do poszczególnych fragmentów albo czytam książkę po raz kolejny, czuję się, jakbym wracała do domu.
Ciężko było mi ubrać w słowa to, jak bardzo uwielbiam tę książkę. Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do jej przeczytania — naprawdę warto.
Na koniec jeszcze raz chcę podziękować Sylwii za zaufanie, którym mnie obdarzyłaś. Jestem z Ciebie niesamowicie dumna. Sięgaj gwiazd!
Jestem w stanie mocno podciągnąć ocenę, ponieważ było trochę niedociągnięć, kilka wątków mogłoby być bardziej rozwiniętych, ale to są w zasadzie takie drobne rzeczy. Generalnie bardzo przyjemny i zabawny styl pisania. Zaśmiałam się wiele razy i tego oczekiwałam od tej książki. Pomimo że była dość lekka, to miała także kilka głębszych wątków i było one poprawnie przedstawione. Lacey i Kieran byli super. Świetnie się bawiłam na ich relacji. Zdecydowanie genialna na zastój, choć ma blisko 500 stron xD
3,5 Spoko romansik. Miał pare głupotek fabularnych i w decyzjach bohaterów, które ewidentnie miały popchnąć akcję do przodu, ale poza tym czytało się naprawdę fajnie.
•𝐎𝐮𝐭 𝐨𝐟 𝐦𝐲 𝐋𝐞𝐚𝐠𝐮𝐞 to książka która skradła moje serce już na wattpadzie. 𝐉𝐮𝐳̇ 𝐰𝐭𝐞𝐝𝐲 𝐝𝐥𝐚 𝐧𝐢𝐞𝐣 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐩𝐚𝐝ł𝐚𝐦 𝐢 𝐧𝐚𝐰𝐞𝐭 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐢𝐞 𝐣𝐚𝐤𝐚 𝐛𝐲ł𝐚𝐦 𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞̨𝐬́𝐥𝐢𝐰𝐚, 𝐳̇𝐞 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐧𝐚 𝐰𝐲𝐝𝐚𝐧𝐚.
•𝐒𝐲𝐥𝐰𝐢𝐚 to autorka której książki już znam, znam i 𝐮𝐰𝐢𝐞𝐥𝐛𝐢𝐚𝐦. Jej pióro jest bardzo lekkie, przyjemne oraz proste. A jej książki czyta się naprawdę szybko.
•Gdy zaczęłam czytać 𝐎𝐎𝐌𝐋 nawet nie wiem kiedy ją skończyłam. I nie powiem, że nie było mi trochę przykro. Ponieważ nie mrugnęłam okiem a ją skończyłam.
•Uwielbiam to jak 𝐒𝐲𝐥𝐰𝐢𝐚 𝐫𝐨𝐳𝐩𝐥𝐚𝐧𝐨𝐰𝐚ł𝐚 𝐟𝐚𝐛𝐮ł𝐞̨ oraz 𝐰𝐲𝐤𝐫𝐞𝐨𝐰𝐚ł𝐚 𝐛𝐨𝐡𝐚𝐭𝐞𝐫𝐨́𝐰. Zdarzenia w książce dzieją się w idealnym tempie. Mamy czas na poznanie bohaterów oraz ich życie. W tym samym czasie książka ani trochę nie jest nudna ani się nie dłuży.
•𝐁𝐨𝐡𝐚𝐭𝐞𝐫𝐨́𝐰 𝐩𝐨𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚ł𝐚𝐦 𝐣𝐮𝐳̇ 𝐧𝐚 𝐰𝐚𝐭𝐭𝐩𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞.
•𝐊𝐢𝐞𝐫𝐚𝐧 to chłopak który zmienia się dla 𝐋𝐚𝐜𝐞𝐲 i widać to ja pierwszy rzut oka. 𝐙𝐚𝐮𝐰𝐚𝐳̇𝐲ł𝐚𝐦, 𝐳̇𝐞 𝐰 𝐧𝐢𝐞𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐲𝐜𝐡 𝐚𝐬𝐩𝐞𝐤𝐭𝐚𝐜𝐡 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞𝐬́𝐦𝐲 𝐝𝐨 𝐬𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞 𝐛𝐚𝐫𝐝𝐳𝐨 𝐩𝐨𝐝𝐨𝐛𝐧𝐢, 𝐧𝐩 𝐧𝐚𝐣𝐩𝐢𝐞𝐫𝐰 𝐫𝐨𝐛𝐢𝐦𝐲 𝐩𝐨𝐭𝐞𝐦 𝐦𝐲𝐬́𝐥𝐢𝐦𝐲. Da się to zauważyć, że 𝐊𝐢𝐞𝐫𝐚𝐧 najpierw robi coś pod wpływem impulsu a dopiero potem przemyśla całą sytuację, dokładnie tak jak ja.
•𝐋𝐚𝐜𝐞𝐲 to dziewczyna którą 𝐩𝐨𝐥𝐮𝐛𝐢ł𝐚𝐦 𝐨𝐝 𝐬𝐚𝐦𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐜𝐳𝐚̨𝐭𝐤𝐮, bardzo spodobało mi się to jak została wykreowana. Pewna siebie i nie dająca wejść sobie na głowę kobieta. Bardzo lubię w niej również to, że jest bardzo 𝐳𝐝𝐞𝐭𝐞𝐫𝐦𝐢𝐧𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚. W pracy nie ma łatwo a głupie docinki „kolegów” jej tego nie ułatwiają, jednak dziewczyna się nie poddaje i pnie się w górę.
•𝐔𝐰𝐢𝐞𝐥𝐛𝐢𝐚𝐦 𝐭𝐨 𝐣𝐚𝐤 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚ł𝐚 𝐨𝐩𝐢𝐬𝐚𝐧𝐚 𝐫𝐞𝐥𝐚𝐜𝐣𝐚 𝐛𝐨𝐡𝐚𝐭𝐞𝐫𝐨́𝐰. Widać jak na siebie działają jednak nie dopuszczają tego do siebie i o matko to się tak fajnie czytało. Te ich słowne przepychanki były świetne.
•Po mimo tego 𝐰𝐬𝐩𝐢𝐞𝐫𝐚𝐣𝐚̨ siebie jak mało kto. Dbali o siebie nawzajem, o swoje samopoczucie i aby druga osoba czuła się dobrze.
•𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞𝐦 𝐟𝐚𝐧𝐤𝐚̨ 𝐭𝐞𝐠𝐨 𝐣𝐚𝐤 𝐳𝐚𝐤𝐨𝐧́𝐜𝐳𝐲ł𝐚 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐤𝐬𝐢𝐚̨𝐳̇𝐤𝐚. Moim zdanie takie zakończenie idealnie pasuje do ich historii i nie wyobrażam sobie innego.
•𝐎𝐮𝐭 𝐎𝐟 𝐌𝐲 𝐋𝐞𝐚𝐠𝐮𝐞 to historia którą pokochałam kiedy była publikowana na wattpadzie. Nie sądziłam, że w papierze będzie jeszcze lepsza, jednak taka była. 𝐓𝐫𝐚𝐟𝐢ł𝐚 𝐝𝐨 𝐦𝐨𝐣𝐞𝐠𝐨 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞 𝐛𝐚𝐫𝐝𝐳𝐢𝐞𝐣.
Jeżeli szukacie książki do dobrej zabawy to „ooml„ spisze się idealnie. Ta książka nie dość, że jest świetna, to jeszcze bardzo przyjemnie się ją czyta. Dodatkowo bardzo szybko!
Czytając tę książkę, po prostu dobrze się bawiłam. Mogłam odciąć się od realnego świata i zanurzyć się w całkowicie czymś nowym.
Autorka świetnie poprowadziła fabułę i głównych bohaterów przez wszystkie rozdziały.
Nie uważam, aby czegoś mi brakowało, a za to jestem szczęśliwa, bo lektura spełniła moje oczekiwania, a dodatkowo dobrze się bawiłam.
Książka zawiera: zainteresowania, problemy, smutne momenty i sekrety. Każda z tych sytuacji jest dobrze objaśniona i wyraźna dla czytelnika. Nie zawiodłam się i czekam na kolejne książki!
Dodam również, że styl pisania autorki jest bardzo przyjemny.
Sylwia potrafi wyciągnąć mnie z zastoju czytelniczego jak nikt inny. Widziałam, że była publikowana na wattpadzie, natomiast nie byłam z nią na bieżąco, nie znałam jej fabuły, wzięłam ją w ciemno. I nie zawiodłam się :) Czytałam tę książkę gdzie tylko byłam w stanie, nie mogłam się oderwać i gdybym miała więcej czasu pewnie skończyłabym ją już w jeden wieczór. To jak szybko i przyjemnie płynęło mi się przez tę historię jest niesamowite. Sarkastyczny, nietypowy humor, który rozumiem, że może nie przypaść każdemu do gustu, mnie natomiast bawił. Bardzo zbliżony do reszty książek autorki. Mimo tej wesołej otoczki, doprowadziła mnie do łez kilkukrotnie, być może przez to że poruszane tematy były bardzo bliskie mnie, ale zostały napisane w naprawdę poruszający sposób. Główna bohaterka nie jest irytująca!!!!! Mała wstawka z trylogii Royal - moje serce się radowało. Jedyny „zarzut”, z chęcią przeczytałabym jeszcze więcej wątków w tej historii. No i niektóre wątki niestety były przewidywane, czytałam i w głowie od razu wiedziałam co się stanie. Mimo to 5/5, przeczytana na legimi, ale nie mogę się doczekać aż ją zamówię, bo zdecydowanie musi znaleźć się w mojej biblioteczce.
3,5 ⭐️ Gdyby nie ostatnie 100 stron, punktacja byłaby wyższa. Brakowało mi więcej interakcji między bohaterami jak ci już zaczęli być razem, chciałam zobaczyć jak się to rozwija. Brakowało mi zakończenia wątków, a nie szybkiego finiszu. Plus tak jak mogłam uwierzyć w uczucia głównego bohatera, tak główna bohaterka, swoimi zachowaniami, nie dała tego odczuć. Duży plus za wspomnienie o bohaterach z poprzednich książek. Podobało mi się też, że nie od razu przechodzimy z nienawidzenia się do kochania.
Można poprosić o druga cześć lub spin off nie wiem co mam ze sobą zrobić po skończeniu tej książki . Z początku byłam lekko sceptycznie nastawiona do Kierana i jego zachowanie było pożal się Panie Boże i te jego teksty niektóre były troszkę cringowe . Jednakże z czasem zaczęłam go lubić ba nawet się w nim zakochiwać . Lacey od początku była bohaterką , która polubiłam . Wiadomo też miała takie momenty co mnie irytowała , ale ogólnie podobała mi się kreacja tej postaci . Naprawdę nie spodziewałam się że zauroczę się w tej książce i nie będę mogła się od niej oderwać . Historia Lacey i Kierana wywoła we mnie głównie uśmiech na twarzy i nawet momentami była zabawna , ale też miała swój moment smutku . Ocena 4,75/5⭐️ Poproszę druga część chociaż wiem że może jest nie potrzebna
aaaa jaka ta historia była przekomfortowa!! 🥹 chociaż miałam, co do niej lekkie wątpliwości i zero oczekiwań, tak nie dość, że wszystkie obawy przewiała to jeszcze przewyższyła moje oczekiwania!! ❤️🩹
Nie było to nic wow, momentami nieźle się nudziłam, mam wrażenie, że wyrosłam z tego typu humoru i już nie czuję takiej radości z czytania książek Sylwii
Są wątki których w sumie mogło by nie być, klika stron mniej w książce jedynie by było. Wątek tego poprzedniego faceta i jego żony? Nie do końca rozumiem co miał w nieść do fabuły, wyciąć go i nic by dla mnie się nie zmieniło, nawet jeśli chodzi o związek głównych bohaterów. Ten przyjaciel i jego dziewczyna? W sumie też nic nie wnieśli do fabuły, jedynie to że myślała, że do niej wrócił.
Książkę czytało się całkiem przyjemnie to muszę przyznać, przeczytałam ją szybko.
•ℛ𝑒𝒸𝑒𝓃𝓏𝒿𝒶• Tytuł: Out of my league Autor: Sylwia Zandler 4,5/5⭐️
[współpraca reklamowa z @wydawnictwoniezwykle]
•” Out of my league” można z pewnością nazwać przyjemnym odmóżdżaczem, po zamknięciu książki na mojej twarzy widniał uśmiech i aż zapragnęłam poczytać odrobinę więcej pióra Sylwii. Dawno nie sięgałam po jej twórczość i cóż, to było za miłe zaskoczenie przy historii Lacey i Kierana móc na nowo ją poznać!
•Zacznę od samej fabuły i przedstawienia wątku piłki nożnej. Lacey, dostając się na stanowisko PR w sławnym angielskim klubie piłkarskim już samo w sobie wzbudza emocje, sam pomysł romansu ze sportowcem daje autorce wachlarz możliwości, które w moim odczuciu jak najbardziej wykorzystała. W książce znajdziecie opisy pracy Lacey, widzimy, na czym ona polega i można ujrzeć nieco inną rzeczywistość niż, do której jesteśmy dotychczas przyzwyczajeni żyć. Klimat meczów opisywanych i treningów przez Sylwię jest świetny! Czułam się jak fanka tego klubu piłkarskiego i jakbym sama śledziła ich wyniki. Bardzo też szanuję podjęcie się tematu mobbingu oraz mizoginizmu. Uważam, że w obecnych czasach te problemy osiągają światową skalę i nie mówi się o nich na tyle, ile powinno się, rzadko da się ujrzeć ten wątek w tego typu książkach, dlatego jestem bardzo zaskoczona, i to wręcz pozytywnie. Lacey zmierza się z tym dosyć często w swojej pracy co mocno widać ze strony jej współpracowników, czułam jednocześnie złość i głębokie współczucie. Sylwia pokazuje, że kobiety potrafią rządzić i stawiać twardo na swoim bez względu na zdanie innych, Lacey wykreowała na silną postać, która aż zdumiewa momentami czytelnika. Mimo ogólnego lekkiego wybrzmienia treści tej powieści przez liczne żarty Kierana oraz panujący humor to da się wyłapać silny charakter głównej bohaterki, który nieraz stawiał samego piłkarza do pionu. I to coś, co najbardziej zdobyło moje serce!
(1) Samego Kierana oczywiście też nie należy pominąć, z początku przyznam, że był on dla mnie denerwujący. Ma specyficzne poczucie humoru, ale niektóre żarty z jego strony były nietrafne, przynajmniej dla mnie. Dopiero gdy Sylwia ukazała starcie jego osoby z Lacey to widać zmianę, potrafił się podporządkować, kiedy sytuacja tego wymagała. Uważam, że Kieran sam w sobie jako postać nie jest zły, wielokrotnie zdobywał moje serce poprzez szczególne i wyjątkowe sceny przykładowo z teleskopem i breloczkiem z gwiazdką. Kto wie ten wie! 👀🤭 Nie można mu odjąć uroku i pewnej charyzmy, jak to w zwyczaju piłkarzy, mają silną moc okręcania sobie wielu wokół palca. Czytelnicy, zaczynając z tą powieścią muszą być tego świadomi! Podsumowując, zwyczajnie uwielbiam go i sposób jego kreacji, ta czuła strona, która ujawnia się skrawek po skrawku jest rozczulająca po całości!
(2) Styl pisania Sylwii jest przecudowny, naprawdę płynie się przez treść i nie ma się dosyć ani na moment. Przy „Out of my league” nie trzeba zupełnie robić przerw od czytania, bo można byłoby na raz tę książkę pochłonąć! Siedzenie wieczorem z tą młodzieżówką z motywem sportu to coś, co każdy musi przeżyć. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to są urywane sceny w niektórych momentach co mnie czasami smuciło, a zarazem irytowało, gdy chciałam się dowiedzieć co dalej by się zadziało w tej poszczególnej chwili, uważam, że wiele było takich co miały potencjał na dalsze rozwinięcie i wyciśnięcie z tej książki maksimum. Aczkolwiek naprawdę ten tytuł spod pióra Sylwii Zandler wypada świetnie i z przyjemnością będę wracać do tego tytułu!