Odległa przyszłość. Dzięki nowoczesnej technologii ludzkość odebrała z układu AR Chimaera tajemniczy sygnał, który po odczytaniu brzmiał: „JA JESTEM WASZYM BOGIEM”. Wszystkie dotychczasowe osiągnięcia – wiedza, nauka, technologia i rozwój umysłu – stanęły wobec próby. Zapanował niepokój, a ludzkiej inteligencji rzucone zostało najtrudniejsze wyzwanie. Egzobiolog Adrien Ash wchodzi na pokład statku kosmicznego Horyzont, aby odkryć źródło sygnału. Kiedy podczas podróży w niewyjaśnionych okolicznościach ginie kapitan, załoga orientuje się, że za atakiem stać mogła potężna obca inteligencja. Próbując odnaleźć się w świecie „okrutnych cudów”, Ash skonfrontowany zostanie ze wspomnieniem zaginionej żony, Alice. Wkrótce też odkryje, że układ AR Chimaera skrywa tajemnice równie fantastyczne, co przerażające…
Hard sci-fi, w którym znajdziemy filozoficzne przemyślenia na temat naszej egzystencji, roli we Wszechświecie i poszukiwania Boga. Wątki biblijne przeplatają się z naukowym żargonem tworząc niesamowitą mieszkankę. Autor podaje nam informacje, a my sami musimy znaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Świetny debiut
Minusy: - mieszanie konceptu Boga, kosmitów i ludzi. A kończąc sam do końca nie wiem, jaka jest konkluzja - autor bardzo wymijajaco cokolwiek zakończył - sporo sci-fi nauki, która bazuje na wymysłach autora, które nie są wyjaśniane. O ile koncepty z fizyki, hipotez astronomicznych/fizycznych można sobie wyszukać, o tyle niektóre serwowane tutaj tematy są tylko w głowie autora. Po co rzucać losowy termin, skoro ani nie jest wyjaśniony, ani nie zmienia jakkolwiek zrozumienia tekstu? Trochę taka anty-strzelba Czechowa. - bohaterowie, którzy nienaturalnie ze sobą rozmawiają. Można to zrzucić na to, że tak się gada za x set lat. Albo że są ze sobą na statku bardzo długo i już się sobą znudzili. Ale jednak, ciężko się to czyta. - cała pseudofilozoficzna, pseudoreligijna otoczka. W sci-fi. Po co?
Lem, Lem, jeszcze trochę Lema i trochę za dużo gadania. To tak w skrócie i przesadnie. Lema tu czuć, ale czucie to wypada pozytywnie, a i sam autor nie ukrywa się ze swymi inspiracjami. Nie brak tu rozważań o człowieczeństwie, boskości, sensach i przyczynach. Momentami aż dużo i o ile filozoficznie bywa to fascynujące, to literacko nieco kłuje. Zwłaszcza, że postaci są nieco zbyt przekaźnikowe - służą za nośniki pewnych postaw, idei - i przez to koniec końców całość wypada trochę bezosobowo.
Jako tako jednak powieściowy debiut Michał Kłodawskiego oceniam pozytywnie, fragmentami nawet bardzo.