Maria – córka żydowskich krawców – i Władek – syn polskiego policjanta – marzą o wspólnej przyszłości, jednak wojna staje na drodze do ich szczęścia. Władek zostaje wywieziony na roboty przymusowe, a Maria, nosząca jego dziecko, staje u wrót piekieł getta. Każdy dzień staje się dramatyczną walką o przetrwanie.
Gdy Niemcy rozpoczynają eksterminację Żydów, matka Marii podejmuje decyzję, która na zawsze odmieni losy jej bliskich. W tym samym czasie rodzina Przybyszewskich mierzy się z własną tragedią. Ich zmagająca się z niepełnosprawnością córka, oszukana obietnicą leczenia, zostaje zabrana przez Niemców...
Czy Maria i Władek przetrwają próbę czasu i odnajdą się po latach rozłąki?
W literaturze najbardziej poruszają mnie krzywda dzieci i wojna – ale nie ta z bitewnych raportów czy frontowych relacji. Najbardziej wstrząsająca jest ta, która wdziera się w życie zwykłych ludzi. Cicho. Bez pytania. Odbierając im poczucie bezpieczeństwa, dom, najbliższych, życie.
To właśnie tę twarz wojny pokazuje Małgorzata Manelska w dzisiejszej premierze „Rozdzieleni przez los” i czyni to z przejmującą wrażliwością.
Autorka otwiera drzwi do świata, który istniał naprawdę. Świata pełnego miłości, tęsknoty, strachu i niewyobrażalnych strat. Przenosi nas do Makowa Mazowieckiego w czas przedwojnia i wojennej zawieruchy i tka opowieść o ludziach, o sercach, które biły mimo wszystko.
Od pierwszych stron czułam ściskanie w gardle gdy porzucone na leśnej drodze dziecięcy bucik i różaniec krzyczały nieuchronnością zdarzeń, unoszącą się nad tą historią jak cichy cień. A może przez piękno zwyczajnych chwil, które zostaną brutalnie przerwane przez wojnę? Cokolwiek to było, porwało mnie całkowicie.
Autorka ma niesamowity dar. Pisze językiem przystępnym, ale głęboko poruszającym. Nie krzyczy, nie dramatyzuje, a jednak każde zdanie niesie ciężar emocji. To proza czuła i prawdziwa. Subtelna, a jednocześnie dojmująca. Gdy czytałam o dwojgu młodych ludzi zakochanych w sobie mimo dzielącej ich przepaści społecznej i religijnej, serce drżało mi z obawy, czy los pozwoli im być razem, mimo że zrobił wszystko, by ich rozdzielić.
Autorka snuje historię dwóch rodzin – polskiej i żydowskiej – z empatią i wrażliwością. Tworzy bohaterów z krwi i kości, którym kibicujemy, których losy przeżywamy jak własne. Uświadamia, jak wiele może znieść człowiek i jak długo może nieść w sobie nadzieję, nawet wtedy, gdy wszystko wokół szepcze, by się poddać.
Szczególnie poruszył mnie wątek eksterminacji osób chorych, których nazistowski system uznał za „zbędnych”, „kosztownych”, „nieprzydatnych”. To zbrodnia cicha, często pomijana, a przecież niewyobrażalnie okrutna. Ten fragment książki był jak cios prosto w duszę. Równie mocno wstrząsa los ludzi zamkniętych w makowskim getcie, zastraszanych, pozbawianych godności, głodnych, brudnych i przemarzniętych, którzy każdego dnia tracili cząstkę nadziei i samych siebie.
„Rozdzieleni przez los” to książka, która zostawia ślad. Delikatny, ale niezmazywalny. Podobnie jak wyryte na korze starego kasztanowca inicjały, świadectwa miłości silniejszej niż wojna. To powieść nie tylko o wojnie, ale przede wszystkim o miłości, pamięci i odwadze bycia człowiekiem, gdy człowieczeństwo wystawiane jest na największą próbę. To też historia, która budzi wdzięczność, że żyjemy w innych czasach i przypomina, że pokój, empatia i pamięć nie są czymś oczywistym.
Uwielbiam powieści, które przenoszą mnie w trudne czasy II wojny światowej. Choć literatura wojenna, zarówno ta oparta na prawdziwych wydarzeniach, jak i będąca wytworem wyobraźni autorów, nie należy do łatwych i często niesie ze sobą ogromne pokłady emocji, z niezmienną fascynacją i ciekawością odkrywam kolejne książki poruszające temat II wojny światowej. Dlatego po raz kolejny, z nadzieją na emocjonującą lekturę, sięgnęłam po powieść Małgorzaty Manelskiej „Rozdzieleni przez los”, której akcja toczy się w czasach wojennych.
Akcja rozgrywa się w Makowie Mazowieckim w latach 1938–1945. Maria, córka żydowskich krawców, i Władek, syn polskiego policjanta, marzą o wspólnej przyszłości, jednak wojna staje na drodze do ich szczęścia. Władek zostaje wywieziony na roboty przymusowe, a Maria, nosząca jego dziecko, staje u wrót piekieł getta. Od teraz każdy dzień staje się dramatyczną walką o przetrwanie. Gdy Niemcy rozpoczynają eksterminację Żydów, matka Marii podejmuje decyzję, która na zawsze odmieni losy jej bliskich. W tym samym czasie rodzina Przybyszewskich zmaga się z własną tragedią. Ich córka, zmagająca się z niepełnosprawnością, zostaje oszukana obietnicą leczenia i zabrana przez Niemców… Czy Maria i Władek przetrwają próbę czasu i odnajdą się po latach rozłąki?
„Rozdzieleni przez los” to jedna z tych powieści, które od pierwszych stron wciągają czytelnika z pełną siłą, a wraz z rozwojem wydarzeń nie dają mu chwili wytchnienia. Małgorzata Manelska utkała opowieść, której fabuła, choć niespieszna, przepełniona jest emocjami. Na tle wojennych wydarzeń z empatią i wrażliwością kreśli losy dwóch rodzin, których spokojna codzienność została naznaczona trudem, bólem, cierpieniem i tragedią. Od pierwszych stron ta historia mnie oczarowała. Śledziłam losy bohaterów z zapartym tchem i ściśniętym gardłem, kartkując kolejne strony. Podczas lektury towarzyszyło mi mnóstwo emocji. Historia inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami, co nadaje powieści głębszy realizm. Opisane na jej kartach wydarzenia potęgują emocje, które z nich płyną. Autorka w sposób przejmujący ukazuje rzeczywistość polskich i żydowskich rodzin w obliczu II wojny światowej, z niezwykłą empatią podchodząc do tematu Holokaustu oraz eksterminacji Żydów. Realistycznie nakreślone tło historyczne, obraz życia w czasach okupacji oraz walka o przetrwanie sprawiają, że mimo trudnej i bolesnej historii, książkę dosłownie się pochłania. Strony same przelatują przez palce, a my z nadzieją zerkamy w przyszłość bohaterów, których los nie oszczędzał, a mimo to nie poddawali się, walcząc o siebie i innych. „Rozdzieleni przez los” Małgorzaty Manelskiej to trudna, przejmująca i wzruszająca opowieść, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Autorka urzekła mnie swoim wspaniałym kunsztem pisarskim, niesamowitym realizmem opisywanej historii oraz umiejętnością przelewania emocji na papier. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści, która, choć rozdziera serce na kawałki, z pewnością jest warta przeczytania. Gorąco polecam.
Na polskim rynku wydawniczym mamy bardzo dużo książek o tematyce wojennej. Choć książki te mają jeden punkt wspólny, i w większości jest to główny wątek, to jednak każda z nich jest inna, albo przynajmniej powinna być inna. Różni bohaterowie to różne historie, inne wydarzenia, inne miejsce ulokowania wydarzeń. Dlatego ja nie uważam, że książek obyczajowych z historią w tle jest przesyt. Dla mnie najważniejsze jest to, aby taka historia była dla mnie interesująca, potrafiła mnie wciągnąć, a jeśli są w niej opisywane wydarzenia, które są autentyczne muszą być oddane tak jak się zadziały. Niech fikcja będzie fikcją, ale fakty niech będą faktami i tak też niech będą przedstawiane. „Rozdzieleni przez los” Małgorzaty Manelskiej to moje pierwsze spotkanie z autorką i chciałabym mieć możliwość poznać pozostałe książki autorki. Historia którą tutaj poznajemy dzieje się głównie w Makowie Mazowieckim. Jej bohaterami są młodzi ludzie, którzy stojąc u progu dorosłego życia musieli zmierzyć się z wojenną zawieruchą. Zostały zerwane ich młodzieńcze relacje, pierwsze miłości, a przede wszystkim los rozdzielił ich z najbliższymi. Kiedyś nie zwracali uwagi czy są Polakami, Żydami czy Niemcami, żyli obok siebie dokazując sobie jak to młodzi ludzie. Nigdy jednak nie bali się siebie nawzajem. Wojna zmieniła wszystko między rodzinami, sąsiadami i obcymi. Małgorzata Manelska w swojej najnowszej książce, której historia dzieje się podczas II wojny światowej porusza wiele tematów które w czytelniku będą wywoływać duże emocje, trzymają one nas w napięciu od początku do samego końca książki. Rozdzielenie dopiero co wyznających sobie miłość młodych ludzi, ona Żydówka, on Polak. Każde z nich musi zepchnąć uczucia na dalszy plan, ona musi się ukrywać przed Niemcami, który polują na Żydów jak myśliwy na zwierzynę. On musi przetrwać ciężką pracę u bauerów. Rodzice tracą dzieci, dzieci tracą rodziców, Niemcy nie mają litości kiedy matka rozdzielana jest od swojej córki, która się wyrywa i nie chce iść. Rozkaz jest rozkazem, rasa bez kalekich dzieci jest czysta. Choć książka należy do tych grubszych, to przez jej treść się płynie, a autorka swym stylem sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury. Historia inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami, co dodatkowo potęguje emocje wywierające z opisywanych wydarzeń. To, że coś wydaje nam się nieprawdopodobne, to nie znaczy, że nie mogło się wydarzyć. Tak sami jest z historiami które znajdujemy w takich książkach. Czasem dziwny przypadek sprawił, że ludzie się spotykali, że jeden drugiemu akurat było coś winien i musiał się zrewanżować...Ta historia tak mnie porwała, że nie mogę przestać o niej myśleć i pisać. To była trudna i wymagająca lektura, jednak Pani Małgorzata nie przesadzała w opisach, nie przeinaczała rzeczywistości, stworzyła historię którą chcę Wam polecić.
Po najnowszą powieść Małgorzaty Manelskiej "Rozdzieleni przez los" sięgnęłam głównie ze względu na zapowiadający ogromne emocje opis oraz przyciągającą oko okładkę.
Akcja tej książki rozpoczyna się tuż przed wybuchem II wojny światowej. 1938 rok był dla bohaterów czasem iście sielski, beztroskim. Czasem pierwszych miłości, nieśmiałych obietnic, wielce ambitnych planów na przyszłość.
Maria i Władek nie zdążyli nawet nacieszyć się uczuciem, które ich połączyło. On wyruszył na służbę wojskową jeszcze w 1938 roku, następnie w czasie okupacji znajduje schronienie u niemieckiej bauerki, jednak i tam nie jest tak wspaniale, jak co niektórzy zapowiadali. Dziewczyna to Żydówka i po wybuchu wojny trafia tam, gdzie według Niemców jest miejsce ludzi takich jak ona - do getta. Do ciasnoty, ubóstwa, brudu, zgnilizny, gdzie rozgrywają się akty totalnej dehumanizacji.
Czy młodzi ludzie rozdzieleni przez okrucieństwa wojny, barbarzyńskie zachowania i wydarzenia, będę jeszcze mieli okazję się spotkać? Przecież z getta nie ma drogi ucieczki...
Muszę przyznać, że ta powieść to kawał świetnej roboty. Przeczytałam już naprawdę wiele wspaniałych historii z czasami II wojny światowej w tle, ale Małgorzata Manelska tak umiejętnie, ujmująco gra na emocjach, że i tę powieść przez długi czas będę rozpamiętywać.
Autorka z wrażliwością i szacunkiem oddała ówczesne realia, które przybrała w niesłychane ból i cierpienia, tęsknotę oraz stale doskwierający niepokój. Dramatyczna walka o przetrwanie stała się chlebem powszednim, a każdy kolejny dzień przynosił kolejne troski i niesprawiedliwości. Ta powieść to wymowny obraz ludzkiej determinacji oraz próby walki w obronie najbliższych, a także najbardziej potrzebujących.
Najgorszym, najbardziej rozgrywającym serce akcentem tej powieści jest mordowanie niewinnych, niepotrzebnych w mniemaniu Niemców niepełnosprawnych dzieci i osób starszych. Ciężko to bestialstwo w jakikolwiek sposób objąć rozumem.
To niezwykle angażująca, pozostawiająca trwały ślad w sercu czytelnika historia. Napisana z wrażliwością, żywymi, silnymi emocjami, potrzebna i wartościowa powieść. Mocno polecam!
Książka Małgorzaty to głęboko poruszająca opowieść o miłości, nadziei i człowieczeństwie w czasach, gdy wszystko zdawało się temu przeczyć. Przenosi nas do Makowa Mazowieckiego w latach 1938–1945, gdzie dramatyczne losy Marii, córki żydowskich krawców, i Władka, syna polskiego policjanta, splatają się na tle wojennej zawieruchy. Ich uczucie zostaje brutalnie przerwane. Władek trafia na roboty przymusowe, a Maria, spodziewająca się dziecka, zostaje uwięziona w getcie. Codzienność zmienia się w walkę o przetrwanie, a każdy wybór niesie nieodwracalne konsekwencje.
To książka, która chwyta za serce i nie pozwala o sobie zapomnieć. Nie sposób przejść obok niej obojętnie, bo każda strona to emocje- silne, głębokie, prawdziwe. To nie tylko opowieść o wojnie, ale przede wszystkim o człowieku w jej cieniu. O tym, co zostaje, gdy wszystko inne zostaje odebrane. O miłości, która nie zna granic. O nadziei, która trwa, choć wszystko wokół się wali.
Czytając, czułam ból, strach i bezradność bohaterów. Ich dramaty stawały się moimi. Chciałam płakać razem z nimi, kiedy los okazywał się bezlitosny. Chciałam ich przytulić, dodać sił, kiedy z dnia na dzień odbierano im wszystko, co znali. Ale były też chwile, które dawały światło. Małe momenty, iskierki nadziei, które pozwalały wierzyć, że nawet z największego mroku można się podnieść. I właśnie dzięki nim ta historia zostaje z czytelnikiem na długo.
Autorka z ogromną wrażliwością i szacunkiem oddaje ducha tamtych czasów. Plastycznie ukazuje świat, który już nie istnieje, a jednak na nowo ożywa na kartach tej książki. Czułam się tak, jakbym była tam razem z bohaterami. Jakbym szła tymi samymi ulicami, słyszała te same dźwięki, czuła ten sam strach. To opowieść napisana sercem, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, trudna i piękna zarazem. Poruszająca, wartościowa i potrzebna. Chciałabym czytać więcej takich historii.
🤍Książki, których tłem historycznym jest tocząca się wojna zawsze wywołują we mnie całą masę trudnych emocji. „Rozdzieleni przez los” to historia, która uderzyła we mnie w szczególny spos��b. Miejsca opisywane w tej książce znajdują się niedaleko moich rodzinnych stron a ja nawet nie miałam świadomości, że w przeszłości działy się tam tak straszne rzeczy…
🤍Marzenia Marii i Władysława o wspólnej przyszłości zostały brutalnie przekreślone przez nadejście wojny. Młodzi zmuszeni byli się rozdzielić. Jego zesłano na przymusowe roboty. Ona została umieszczona w getcie. Każdy dzień był niekończącą się walką o przetrwanie. Wątpliwości targające ich sercami zdawały się nie mieć końca a wiara, że kiedyś w końcu będą mogli się spotkać stanowiła ulotną nadzieję.
🤍„Rozdzieleni przez los” to opowieść naznaczona smutkiem, niesprawiedliwością i wojennym chaosem. Jest obrazem ogromnej odwagi, silnych więzi rodzinnych i miłości, która została wystawiona na próbę. Nie jestem w stanie zrozumieć brutalności i bezlitosnych działań skierowanych w stronę tych najsłabszych i najbardziej potrzebujących pomocy. Moje serce zostało roztrzaskane, kiedy zrozumiałam jaki los spotkał małą Michalinę.
🤍,,Rozdzieleni przez los” to książka oddziałująca na najgłębiej skryte fragmenty ludzkiej wrażliwości, jednak robi to z ogromną rozwagą i szacunkiem. To opowieść o pełnej traum codzienności, w której uczestniczyli nasi przodkowie. Nienachalnie wsiąka w człowieka pokazując biedę, strach, tęsknotę i ciągłe poczucie zagrożenia. „Rozdzieleni przez los” zmusza do refleksji. Pozwala choć na chwile się zatrzymać i dostrzec, że nawet we wszechogarniającym mroku może kryć się malutki płomień nadziei. Niewidoczna iskra, która prowadzi bez długotrwały mrok.
Rozdzierająca serce fotografia życia przygniecionego chaosem wojennego okrucieństwa. Historia przesiąknięta smutkiem, niesprawiedliwością, trwogą oraz niepewnością wrzynającą się w każde subtelnie nakreślone zdanie, ale też odwagą, wiarą, niezłomnością i nadzieją. Małgorzata Manelska z wyczuwalną wrażliwością, wzruszeniem i szczerością zakrada się do poruszającej codzienności dwóch odartych ze spokoju rodzin, to ich kruszejące słowa, emocje, traumy i tragiczne doświadczenia scala w absolutnie piękny, choć uwierający portret ludzkiej bezradności. Dla polsko-żydowskiej miłości to próba naznaczona samotnością, tęsknotą i doskwierającym niepokojem. Dla czytelnika to podróż dotykająca najbardziej czułych strun - to przeszywająca duszę eksterminacja osób chorych, to pozbawione godności zniewolenie, to uwłaczające prace przymusowe, to osnute za murami getta akty ludzkiej desperacji. To strach, rozpacz, wygłodniałe spojrzenia i panoszący się brud. Ta powieść wsiąka w człowieka w sposób niewyobrażalnie trwały, intensywny, bolesny i przerażający.