W Nałęczowie życie toczy się leniwie jak woda w tężniach. Do czasu, aż pojawia się… trup. A razem z nim śledztwo Gabrieli.
Była policjantka po przejściach i ze złamanym sercem miała spędzić miesiąc w rodzinnym pensjonacie „Jaśminowy Dwór”. Maksymalnie miesiąc. Bez trupów, bez zagadek, bez śledztw. Miał być detoks psychiczny i herbatki z melisy. Ale jak odpocząć, gdy w sanatorium obok ktoś postanawia zaliczyć check-out w wyjątkowo dramatycznych okolicznościach?
Gabi nie chce wracać do kryminalnego świata. Jednak tajemnicza śmierć nie daje jej spokoju, a kiedy jej rodzina i mieszkańcy miasteczka zamieniają się w nieoficjalną siatkę wywiadowczą… nie ma wyboru. Śledztwo rusza, a z nim pojawia się coś jeszcze: iskra życia, którą ostatnio gdzieś zgubiła.
Zabawna i pełna temperamentu opowieść o tym, że nawet w sielskim uzdrowisku może czaić się zbrodnia – i czasem wystarczy tylko jeden trup, żeby odzyskać pełnię życia.
Świetna! Prosta historia kryminalna, znana aktorka, ofiara hejtu, przyjeżdża na wypoczynek do Nałęczowa. Pewnego wieczoru popełnia samobójstwo skacząc z balkonu swojego pokoju w eleganckim hotelu. Miejscowa policja wybiera to najprostsze wyjaśnienie. Jednak tak się składa, że na miejscu zdarzenia pojawia główna bohaterka książki, Gabriela. Teraz prowadzi pensjonat "Jaśminowy dwór" rodziców, ale do niedawna była lubelską policjantką. Instynkt jej podpowiada, że sprawa nie jest tak oczywista, więc zaczyna drążyć. Małe miasto, wzajemne zależności, ale też przekręty, walka o władzę. I samobójstwo miejscowego lekarza przed laty. Okazuje się, że wszystko się łączy. Równolegle poznajemy historię Gabrieli. Robimy to stopniowo bo nie odsłania się nam w pierwszym rozdziale. I to też buduje napięcie. Czy są zabawne momenty? Są, humor autorki nie zawodzi. Czyta się książkę bardzo przyjemnie, szybko. Nie można się oderwać. Są silne kobiece bohaterki. Jest świetnie oddany klimat wczasowej miejscowości, jak tam przyjeżdżamy nie zastanawiamy nad życiem mieszkańców. A jest ono równie ekscytujące co przygody kuracjuszy. Dla szukających przyjemnej książki na wakacje pozycja idealna.
Cozy crime to nie jest, ale zdecydowanie należy do lżejszego kalibru kryminałów i bardzo mi się podobało! Czekam na więcej, bo tak właśnie będzie, prawda? 🥹
Ta książka to przykład, że kryminał nie musi epatować brutalnością, by wciągać i trzymać w napięciu. Osadzona w sennym Nałęczowie historia łączy lekkość cosy crime z intrygującą zagadką i refleksją nad współczesnymi problemami. Gabriela, była policjantka z bagażem trudnych doświadczeń, przyjeżdża do rodzinnego pensjonatu, by odpocząć i odzyskać spokój. Jej plany zmienia śmierć znanej aktorki, która od miesięcy mierzyła się z hejtem. Choć wszystko wskazuje na samobójstwo, Gabi zaczyna podejrzewać, że to nie cała prawda. Intuicja i doświadczenie nie pozwalają jej odpuścić, a prywatne śledztwo, w które szybko wciągają się także jej bliscy i mieszkańcy miasteczka, prowadzi ją w głąb tajemnicy, gdzie nic nie jest oczywiste.
Autorka ma niezwykły talent do tworzenia historii, które wciągają już od pierwszych stron. Narracja płynie lekko, a bohaterowie są pełnokrwiści i autentyczni. Gabriela to postać wielowymiarowa, silna, choć poraniona, ironiczna, ale niepozbawiona czułości. Jej przemiana, nie tylko jako śledczej, ale i jako kobiety na nowo odnajdującej sens życia, jest opisana subtelnie i przekonująco.
To nie tylko sprawnie napisany kryminał, ale też opowieść o ważnych i aktualnych tematach. Strata bliskiej osoby, żałoba, samotność, potrzeba przynależności, ale też hejt i nienawiść, które potrafią niszczyć życie. To wszystko zostaje ujęte z wyczuciem i refleksją, ale bez moralizatorstwa.
Fabuła rozwija się krok po kroku. Czytelnik powoli dokłada kolejne elementy układanki, towarzysząc Gabi w dochodzeniu, które wcale nie jest oczywiste. Nie ma tu efektownych pościgów ani krwawych scen, ale napięcie budowane jest konsekwentnie, a rozwiązanie okazuje się zaskakujące.
To książka, którą trudno odłożyć. Dla fanów gatunku będzie to pozycja obowiązkowa, ale z powodzeniem trafi także do tych, którzy szukają inteligentnej, pełnej ciepła i humoru historii z zagadką w tle. Pokazuje, że czasem wystarczy jeden trup, by znów poczuć smak życia.
Na co dzień czytamy sporo brutalnych kryminałów, w których główna fabuła kręci się wokół śledztwa policyjnego. Mamy tam najczęściej sprawę związaną ze znalezionym ciałem i szukamy winnego. Kasia Gacek wybrała inne rozwiązanie i oddała tajemniczą zagadkę sam0bòĵstwa w ręce byłej policjantki i jednocześnie recepcjonistki w hotelu jej rodziców. Pozostaje tylko pytanie, czy był to “Wypadek? Nie sądzę”.🙂
“Jaśminowy Dwór” to miejsce, do którego Gabi udała się w poszukiwaniu spokoju i odprężenia. Wszystko to jednak jak krew w piach, kiedy w sanatorium obok jedna z odwiedzających postanawia skończyć ze swoim życiem. Mimo wielkich chęci, była policjantka nie potrafi nie podjąć się nieoficjalnego śledztwa, które przeprowadzi, wykorzystując swoich znajomych, rodzinę, współpracowników, a nawet… hotelowych gości!😮
Dla nas książki Kasi to zupełnie inna przygoda kryminalna. Nie ma tu strzelania, brudnych zagrywek, przeszukiwania nagrań z kamer czy policyjnych baz danych. Mamy za to dużo wywiadu w terenie, plotkowania u fryzjerki, podsłuchiwania rozmów telefonicznych, przeszukiwania dawnych wydań gazet w bibliotece czy prywatnego odpytywania członków rodziny o historie z przeszłości. Całość sprawia, że śledztwo wydaje się bliższe czytelnikowi, bardziej naturalne, co bardzo nam się podoba.🤗
W powieściach tego typu ważną rolę odgrywają też bohaterowie. Mamy tutaj naprawdę sporo osób i każda z nich potrafi wnieść coś do sprawy, zwłaszcza że akcja książki rozgrywa się w niewielkim Nałęczowie. Istotna jest również przeszłość głównej bohaterki, jej relacje rodzinne i policyjna kariera. Te obyczajowe wątki, choć nie zawsze takie oczywiste, urozmaicają fabułę i tworzą atrakcyjny obraz całości.🥰
“Wypadek? Nie sądzę” to idealna lektura na lato. Trochę się pośmiejecie, czasem się wzruszycie, pomożecie przy rozwiązaniu zagadki, a także wkręcicie się w przywrócenie świetności Jaśminowemu Dworowi. Czyż to nie brzmi fantastycznie?😁
Zacznę od tego, że lektura ta była dla mnie zaskoczeniem. Pozytywnym, żeby nie było wątpliwości. Spodziewałam się klimatu trochę z Chmielewskiej, trochę z Rogozińskiego (ten tytuł!), a dostałam wprawdzie zacną rozrywkę, ale z pewną dozą refleksji.
Rodzinny pensjonat "Jaśminowy Dwór" ma stać się azylem dla Gabrieli, policjantki po naprawdę dramatycznych przejściach. Powrót pod matczyne skrzydła, nudy w recepcji, świeże powietrze Nałęczowa. Nic specjalnego. Tyle że już na początku pobytu mamy trupa, którego śmierć, szybko zaklasyfikowana jako samobójstwo, wzbudza podejrzenia policjantki. Jest tam prywatnie, nie ma odznaki, nie może korzystać z zawodowych narzędzi, ale ma przecież doświadczenie, pomysły i instynkt, który nie zawodzi. Rozpoczyna się śledztwo, które odsłania sporo z przeszłości ofiary, ale i przeszłość nałęczowską wysuwa na pierwszy plan. Tu wszyscy się znają, tu wszyscy są powiązani, tu czyny mają mroczne cienie. Gabriela prowadzi swoje śledztwo, ale równolegle boryka się z tym, co wydarzyło się w jej życiu tak niedawno i wywróciło to życie do góry nogami. Trudno jej nie współczuć, naprawdę.
To nie jest tylko kryminał, który faktycznie trzyma w napięciu do końca. To też sprawnie napisana powieść obyczajowa z misternie oddaną małomiasteczkową obyczajowością, plotkami, przyjaźniami i zdradami. Nie bez znaczenia są też bohaterowie, szczególnie ci drugoplanowi. Świetna postać mistrza kuchni, ale też babka, pożal się Boże artystka Aldonka, a także Charlie, czyli pies z piekła rodem.
Spędziłam z tą powieścią dobry weekend - wciągnęła mnie intryga, polubiłam główną bohaterkę, parę razy się zaśmiałam, tyleż wzruszyłam. Podobało mi się.
„Wypadek? Nie sądzę” to jedna z pierwszych polskich komedii kryminalnych przeczytanych przeze mnie i muszę przyznać szczerze, że zdecydowanie jest to światowy poziom jeśli chodzi o tego typu lektury. Jeśli chodzi o tę lekturę to miałam niezły ubaw. Lekka, przyjemna, odprężająca i relaksująca, coś idealnego na jeden letni wieczór, a do tego ta zagadka detektywistyczna, trup i zbrodnia, no i zagadka z przeszłości. Wszystko to wymaga od nas skupienia, ale zapewnia równocześnie naprawdę dobrą zabawę. Bardzo polubiłam się, o dziwo, z główną bohaterką, to była policjantka, kobieta po przejściach, ciekawa, silna i odważna, niezależna, taka która nie cofnie się przed niczym jeśli chce odkryć pewien sekret. Świetnie podążało mi się za tym co odkrywała. Ogólnie ostatnio jakoś kilkakrotnie udało mi się trafić właśnie na komedię kryminalną i przyznaje że świetnie czasem tak dać ponieść się dobremu i ciętemu językowi i odpocząć od tych trudniejszych lektur, zdecydowanie i Wam polecam taki detoks. Autorka kapitalnie prowadzi czytelnika przez przez te sieć intryg, puzzle długo nie mogą wpaść na swoje miejsca, czytelnik świetnie się bawi i wielokrotnie uśmiecha, a cała fabuła dopełnia to wszystko jako kolejna z zalet.
Po tytule a nawet porównaniu książki do serii Czwartkowy Klub Zbrodni Osmana spodziewałam się komedii kryminalnej, jednak raczej określiłabym tę książkę jako cozy crime. To lekki kryminał z klimatem małego turystycznego miasteczka, gdzie czas toczy się leniwie, póki nie pojawia się zbrodnia. Nie ma tu brutalności, jest za to lekkość, szczypta ironii i wiele niedopowiedzeń, które tworzą przyjemne napięcie.
Autorka powoli serwuje nam informacje i razem z bohaterką odkrywamy nowy fakty, dzięki temu można naprawdę wczuć się w klimat i aż trudno się od tej książki oderwać. Jednak muszę przyznać, że dla wprawnego czytelnika szybko staje się jasne, kto jest mordercą – nie było tu wielkiego zaskoczenia.
To co sprawia, że polubiłam tę książkę to dobrze wykreowani bohaterowie, bardzo różnorodni z wadami i zaletami, dzięki czemu są prawdziwi a ich ciekawe charaktery dodają historii smaczku.
To dobrze napisana, lekka historia kryminalna z tłem obyczajowym (jednak to tylko tło i najważniejsze w całej sytuacji jest śledztwo) i wyraźnymi bohaterami. Jeśli nie szukacie krwawego thrillera, tylko raczej ciekawej intrygi w stylu cozy crime będziecie zadowoleni. Choć finał nie zaskakuje, to drogę do rozwiązania śledzi się z przyjemnością. Ja osobiście czekam na kolejną część.
Nie wiecie co czytać? Szukacie historii która Was wciągnie od pierwszych stron i zagwarantuje rozrywkę? Służę pomocą: Gabriela, była policjantka, po tragicznych przeżyciach ucieka od swojego życia. Spokój ma odzyskać w rodzinnym pensjonacie „Jaśminowy Dwór”. Miesiąc w Nałęczowie ma odwrócić jej myśli. Tylko że to na nic, bo jej policyjny nos węszy przekręt i próbę zatuszowania morderstwa. Nie z nią te numery! Nici z detoksu i odzyskiwania spokoju ducha. Niespodziewanie prowadzenie nieoficjalnego śledztwa pomaga jej odzyskać chęć do życia. Celowo Wam nie opowiadam o szczegółach – nie chcę Was pozbawić tej uczty. Zapewniam, że ta historia Was zaskoczy: polityka, celebryci, tajemnice z przeszłości, klimat nadmorskiego kurortu. Wciągająca intryga – inteligentna, zabawna, pełna zwrotów i wartkiej akcji. Idealna dla fanów cosy crime. Bardzo polcam! Uwielbiam pióro Pani Katarzyny. Muszę nadrobić poprzednie dwie książki – lektura tej przypomniała mi, że już za długo czekają w stosie TBR.
Krótko, bo nie ma się specjalnie nad czym rozwodzić - solidne cosy crime od Kasi Gacek, która jak zawsze pisze lekko i z humorem, do tego serwując nam całą galerię mocnych postaci kobiecych i uroczy małomiasteczkowy klimat (tym razem przenosimy się do podlubelskiego Nałęczowa). No i co prawda książka jest cosy, ale dotyka też kilku poważniejszych tematów. Fani autorki pewnie wyłapią kilka tropów, które pojawiały się już w jej poprzednich książkach - jak chociażby sam fakt, że akcja dzieje się w starym pensjonacie (vide "Zielony trabant", aczkolwiek "Wypadek" jest o kilka poziomów lepszy od tamtego debiutu). Sama zagadka kryminalna odrobinkę przewidywalna, ale nie ujmuje to radości z lektury. Mam nadzieję, że to początek kolejnej serii!
4.5 To było niezmiernie przyjemne. Lekkie, może miejscami nawet proste ale ożywcze. Podobało mi się miasteczko i łatwo zarysowałam sobie w głowie podróże głównej bohaterki. Niektórzy bohaterowie bardzo irytujący (np. brat) i nie każdemu kibicowałam.
Książka jest kryminałem, ale miejscami obyczajówką i trochę jest tu wątków głębszych. Choć nie było tutaj niewiadomo jakich zwrotów akcji i wybuchów całość stanowi dobrą rozrywkę i odetchnięcie. Chyba po prostu potrzebowałam czegoś takiego w tym momencie, co nie będzie pełne dramatyczności i brutalnych opisów. Stąd tak wysoka ocena dość małym effortem.
Jest to następna książka Katarzyny Gacek, która przeczytałam jednym tchem. Książka jest również przykładem, ze kryminał nie musi epatować brutalnością. Napisana z lekkością i poczuciem humoru, historia wciąga już od pierwszych stron. Gorąco polecam!