Ponad milion obywateli Federacji Rosyjskiej mieszka w miastach zamkniętych (w skrócie: ZATO). Patroluje je wojsko, otacza płot z drutem kolczastym, monitorują kamery. Do środka można się dostać tylko po okazaniu przepustki, którą uzyskać niełatwo.
To dziedzictwo Związku Radzieckiego – pierwsze ZATO powstawały w czasach stalinowskich i aż do 1992 roku zaprzeczano oficjalnie ich istnieniu. Najwybitniejsi naukowcy, ukryci przed światem, prowadzili tam badania nad bronią jądrową i biologiczną. Trwał wyścig zbrojeń i nie można było dopuścić do tego, by kraj został w tyle, bez względu na cenę, a ta bywała wysoka. Informacje o tragicznych w skutkach awariach czy katastrofach ekologicznych skrzętnie ukrywano.
Choć przez lata wiele się zmieniło, miasta zamknięte wciąż rozpalają wyobraźnię ludzi na całym świecie. Alice Lugen odkrywa przed nami ich sekrety, a prawda bywa ciekawsza niż najbardziej spektakularne fantazje. Chyba tylko amerykański wywiad mógłby opowiedzieć o ZATO więcej.
Alice Lugen w swoim reportażu ZATO zabiera czytelnika w podróż do miejsc, które oficjalnie przez dziesięciolecia nie istniały. Miasta zamknięte – skrótowo określane w Rosji mianem ZATO – były jednym z najbardziej pilnie strzeżonych sekretów Związku Radzieckiego. To w nich prowadzono prace nad bronią jądrową, biologiczną i innymi projektami strategicznymi dla państwa. Za murami, zasiekami i bramami kontrolnymi toczyło się jednak życie zwykłych ludzi, podporządkowane rygorom tajemnicy i wojskowej dyscypliny.
Autorka z niezwykłą wnikliwością opisuje historię tych miejsc – od stalinowskich początków, poprzez czasy zimnej wojny, aż po współczesną Federację Rosyjską, gdzie nadal mieszka w nich ponad milion osób. Ukazuje codzienność mieszkańców – ich przywileje, ograniczenia, a także dramatyczne skutki katastrof przemilczanych przez władze. Lugen świetnie łączy relacje świadków, dokumenty archiwalne i kontekst polityczno-historyczny, dzięki czemu książka ma zarówno walor reporterski, jak i analityczny.
ZATO to lektura wciągająca, ale i niepokojąca. Pokazuje, jak mechanizmy kontroli i izolacji, wymyślone w epoce stalinowskiego terroru, wciąż kształtują rzeczywistość współczesnej Rosji. Miejsca wymazane z map stają się symbolem nie tylko wyścigu zbrojeń, ale także zamknięcia społeczeństwa w świecie zakazów, propagandy i strachu.
Reportaż Lugen fascynuje rozmachem i drobiazgowością, a jednocześnie pozostaje bardzo ludzki – bo autorka nigdy nie zapomina, że za wielką historią stoją losy jednostek. To książka obowiązkowa nie tylko dla pasjonatów historii zimnej wojny, ale także dla wszystkich, którzy chcą lepiej zrozumieć współczesną Rosję i jej mentalność.
W przerwach Konkursu Chopinowskiego🎹 czytałam fascynującą historię miast ЗАТО: закрытое административно-территориальное образование (pol. zamknięta struktura administracyjno-terytorialna lub zamknięta jednostka administracyjno-terytorialna). Lektura bardzo ciekawa, wciągająca. Trudna historia społeczeństwa rosyjskiego wewnątrz i poza miastami ZATO oraz opis trudności z jakimi boryka i się w latach 90-tych. Sporo anegdod i nowinek jak choćby ta: skąd wzięło się budownictwo z wielkiej płyty. 👇 "W 1956 r. w Żeleznogorsku rozpoczęła się budowa bloku z prefabrykatów. Technologia ta trafila do pozostałych miast ZSRR. W latach sześcdziesiątych XX w. budownictwo z wielkiej płyty zyskało popularność we wszystkich krajach bloku wschodniego."
Bardzo miłe zaskoczenie, bo na ogół z powodu politycznego zaangażowania polskich autorów lektura książek o Rosji jest dosyć trudna. Tutaj jest wręcz przeciwnie: autorka ma zarówno dobre pióro, jak i sporą wiedzę na temat przedstawianego tematu. Na dodatek zawarła ona wszystkie najciekawsze informacje, bez zbędnego "lania wody" i/albo nadmiernego przeciążenia szczegółami. Wszystko zostało wyważone w idealnych proporcjach, dlatego jest to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w ostatnich latach.
Nie jest to chyba do końca to czego oczekiwałam. Owszem historia miast zamkniętych jest szalenie ciekawa, więc sięgałam po tą książkę pełna nadziei. W trakcie czytania wydała mi się dosyć chaotyczna, niby jest podzielona na rozdziały, niby są tam z grubsza odpowiednie informacje. Ale dużo rzeczy wydaje się takie dorzucone, bo nie miało gdzie leżeć, anegdotyczne. Bardziej przypominało to esej niż książkę popularnonaukową. Po prostu nie spełniło do końca moich oczekiwań wobec niej.
Mocno chaotyczna, raczej niedbała, sensacjonalistyczna książczynka, z braku materiałów zawierająca m. in. szybki zjazd w true crime (ogólnie ślady watowania są tu wyraźnie widoczne). Można, ale średnio warto.