Im bardziej wierzysz, tym większy czeka cię zawód…
Franka Kruk zawsze była pewną siebie, zadziorną i nieustępliwą detektywką, teraz jednak czuje się samotna i nieszczęśliwa. Mieszka w rozpadającym się domu w Brwinowie razem z ojcem, nastoletnią córką i byłą kochanką męża. Gdy ojciec niespodziewanie umiera, Franka dziedziczy dwa miliony złotych, o których istnieniu nie miała pojęcia. Wkrótce zgłasza się po nie Łukasz Wolski, gangster i psychopata, który zlecił zabójstwo jej męża i który dzięki szerokim wpływom nigdy nie odpowiedział za swoje czyny. Aby przejąć pieniądze, porywa córkę Franki i zmusza detektywkę do ślubu. Gdy dziewczyna wraca do domu, Franka natychmiast wznawia śledztwo, które rozpoczął jej mąż. To będzie jej osobista zemsta.
Marta Guzowska unika patosu, nie dba o wzbudzanie nadmiernych emocji, stworzyła Frankę Kruk jako kobietę, której losy i reakcje są jednocześnie typowe i niezwykłe. Ten dualizm, współistnienie szarości przeciętnego, niezbyt udanego życia z bolączkami, których charakter okazuje się ekstremalny, co prowadzi Frankę do ponadstandardowych rozwiązań, panuje w całej trylogii i może być źródlem pewnej irytacji czytelników. To przecież jakaś alternatywna rzeczywistość? Średnio udana próba wciśnięcia w mały, prowincjonalny realizm wielkiego scenariusza zbrodni, z którą ostatecznie udaje się uporać dzielnemu szeryfowi, i to na dodatek - kobiecie?
Owszem, istota mechanizmów bogacenia się przez cwaniaków z Brwinowa dwadzieścia lat temu niekoniecznie jest wytworem literackiej fantazji autorki. Ale czy przez tyle lat w rozplotkowanym miasteczku konsekwencje tamtych działań rzeczywiście mogły pozostać wspólną, skrzętnie skrywaną tajemnicą? Dlatego że do dziś cały Brwinów jest podporządkowany jednemu z ówczesnych cwaniaków? Temu najbardziej bezwzględnemu spośród nich, psychopatycznemu mordercy?
Franka Kruk, prywatny detektyw, wkracza w brwinowski świat z powodu splotu różnych okoliczności i uwikłania weń, przynajmniej pośredniego, członków jej rodziny, męża, ojca i córki.
Nie jest to licentia poetica wyjątkowa w polskich kryminałach, ale różni się od innych jej zastosowań prawie całkowitą nieobecnością w procesie tropienia zbrodni przedstawicieli organów ścigania. Cały jego ciężar, naturalnie z narażeniem życia, spoczywa na France, kobiecie inteligentnej i zdeterminowanej, a przy tym niezwykle bystrej obserwatorce. Niektóre, pozornie niewielkie, środowiskowe odkrycia, łącznie z personalnymi charakterystykami postaci dalszych planów, to prawdziwe perełki warsztatu pisarskiego Marty Guzowskiej. Do moich ulubionych należą, na przykład, opis funkcjonowania lokalnego księdza, czy używanie skostniałej, w moim odczuciu, formy wołacza „Franko!” jedynie przez negatywnych bohaterów powieści, Łukasza Wolskiego i ciocię Jagodę.
A jeśli chodzi o przywołany wcześniej zarzut alternatywnej rzeczywistości, cóż wypada przyznać, że także w realu wokół nas z coraz większą ilością dziwnych, żeby nie powiedzieć makabrycznych scenariuszy, mamy do czynienia. W każdym razie „Zgubną wiarę” czytałam z prawdziwym zainteresowaniem.