Środek upalnego lata, Kolumbia. Grupa Polaków wybranych do reklamy Coca-Coli spędza wakacje życia w luksusowym hotelu nad oceanem. Ale kiedy beztroscy turyści dostaną od Kolumbijczyków propozycję nie do odrzucenia, raj zmieni się w piekło. I nie wszyscy wrócą z tej podróży…
Sobota nad ranem, w Warszawie wstaje świt. Słychać śpiew ptaków i szum rzeki. Z mostu Gdańskiego zwisa ciało mężczyzny – rozpruty brzuch, ręce skrępowane na plecach, a w dłoni orzeszek ziemny. W skorupce.
W dynamicznej, pełnej napięcia i zaskakujących zwrotów akcji powieści z dobrze już znanym komisarzem Jakubem Mortką w roli głównej Wojciech Chmielarz potwierdza, że jest jednym z najlepszych autorów kryminałów młodego pokolenia.
Polski pisarz i dziennikarz. Autor książek z cyklu Jakub Mortka, publikował między innymi dla "Pulsu Biznesu", "Polityki" czy "Nowej Fantastyki".
W 2013 oraz w 2014 nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru, w 2015 został jej laureatem za powieść Przejęcie. W 2019 roku laureat nagrody "Złoty Pocisk" w kategorii najlepszy kryminał 2018 roku, którą otrzymał za książkę Żmijowisko.
"Przejęcie" nie do końca spełniło moje oczekiwania. Na początku byłam urzeczona wielowątkową intrygą, tempem śledztwa (w końcu toczyło się normalnym trybem, nie tak jak w "Farmie lalek", gdzie dowody wyskakiwały nagle jak królik z kapelusza) i interakcjami między postaciami (Mortka-Gruda, Mortka-Sucha). Cóż więc nie zagrało? Zakończenie. Chmielarz bardzo dobrze zarysowuje intrygę i ją buduje, ale w momencie eskalacji czar pryska. Końcówka była nazbyt chaotyczna i nieprzemyślana, dlatego też i zachwyt umiarkowany. Chociaż Chmielarz - w moim odczuciu - nadal pozostaje jednym z ciekawszych autorów powieści kryminalnej (tych polskich, rzecz jasna!).
Wstęp, w którym możemy zobaczyć, jak wyglądał wyjazd grupy nieświadomych młodych ludzi do Ameryki Południowej, zakończony szantażem i przemytem kokainy do Polski, zapowiadał bardzo ciekawą historię. W trakcie lektury okazało się jednak, że najciekawszymi elementami tej powieści był wątek obyczajowy związany z komisarzem Mortką oraz pojawienie się nowej policjantki (a raczej aspirantki – choć to określenie bardzo mnie początkowo irytowało). Sucha, bo o niej mowa, wydaje się być bardzo obiecującą postacią.
Jeśli zaś chodzi o wątek kryminalny, pod koniec książki nie wiedziałam już właściwie, kto jest kim, kto zabił kogo i co najważniejsze – dlaczego. “Przejęcie” jest najbardziej przekombinowaną ze wszystkich dotychczasowych książek poświęconych komisarzowi Mortce – w pewnym momencie mamy dwie kryminalne sprawy, które toczą się równocześnie, choć nie mają ze sobą nic wspólnego. Przebrnęłam przez tę powieść, ale w mojej opinii jest to najnudniejsza z dotychczasowych historii.
Nie wytrzymałam długo bez Kuby Mortki. Nie planowałam tak szybko sięgać po „Przejęcie”, ale jednak mocno już potrzebowałam dowiedzieć się, co ze zdrowiem komisarza, jakie będą jego dalsze losy, a i opis jego nowego śledztwa również brzmiał dla mnie mocno interesująco.
Mocno poranione ciało młodego biznesmena zawisa na moście Gdańskim. Morderca zmusza okolicznych pijaczków do tego, aby ci zawiadomili policję. Zmarły ma w ręku przedmiot, którego nikt nigdy nie spodziewałby się znaleźć przy zwłokach. Kubie w sprawie pomaga jego nowa partnerka, Sucha. Od początku wiadomo, że śledztwo będzie skomplikowane. Zabójca jest bezwzględny i wydaje się, że nigdy nie popełni błędu. Policjanci będą zmuszeni zbadać mnóstwo tropów, zanim wreszcie znajdą ten jeden, konkretny, który doprowadzi ich do rozwiązania zagadki. Czy to możliwe, aby wydarzenia w stolicy były następstwem tego, co wydarzyło się grupie Polaków ponad dziesięć lat wcześniej w upalnej Kolumbii?
Kurczę. Z wszystkich do tej pory przeczytanych przeze mnie książek Wojtka Chmielarza, ta podobała mi się chyba najbardziej, a na pewno uważam ją za dotychczasowo najlepszą w cyklu o Kubie Mortce. Totalnie, zerowo nie domyśliłam się absolutnie niczego, co tylko potwierdza, że byłabym beznadziejnym śledczym. To, jak autor połączył wszystkie występujące tu wątki, jakie niuanse wrzucał to tu, to tam i do jakiego spektakularnego zakończenia to doprowadziło – Wojtek Chmielarz jest naprawdę wyśmienitym pisarzem. „Przejęcie” dało nam również nową śledczą, czyli aspirantkę Suchocką. Sucha jest świetna! To pełnokrwista harda babka, która jednak jest początkującą policjantką, więc – choć ma niebywałą intuicję i talent śledczy – to zdarza się jej popełniać błędy, czy być niepewną, co jest totalnie normalne. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że policjantka ma jakąś tajemnicę, którą pewnie poznamy w kolejnych częściach, o ile będzie się ona chciała nią z nami podzielić.
Powieść kryminalna absolutnie do polecenia, choć zachęcam, aby cykl o Mortce czytać w odpowiedniej chronologii. Działania komisarza mają wyraźne następstwa w kolejnych tomach, a i łatwo sobie coś zaspoilerować z poprzednich prowadzonych przez niego śledztw. Nie jest to książka idealna, ale w kategorii idealnej rozrywki na jesień, na fotelik, pod kocykiem i z herbatką z cynamonem sprawdzą się idealnie.
Naciągane i przekombinowane. W dodatku niska samoocena i kompleksy głównego bohatera są coraz bardziej męczące. Odpuszczam sobie autora, przynajmniej na razie.
rzeczytałam cały cykl w grudniu i na początku stycznia. Był dla mnie papką, odtrutką, głupim serialem, jednym słowem pożywką dla przeoranego mózgu. Wszedł jak po maśle i tyle. Dwa tygodnie po skończeniu ostatniego tomu pamiętam.... niewiele.
Chmielarz ma sprawne, rzutkie pióro - jego kryminały wciągają od pierwszej strony, a Jakub Mortka to postać na tyle ciekawa, że jego osobiste losy mogą zainteresować. Wprawdzie Mortka wpisuje się w poczet policjantów po przejściach, ale przynajmniej nie epatuje depresją i ekstensywnym piciem. Mortka to typ porządnego, sprawiedliwego, oddanego pracy urzędnika. Zresztą to dlatego rozpadło się jego małżeństwo - praca zawsze stała na pierwszym miejscu. I nawet po rozwodzie, gdy żona ma nowego partnera, który nawiązuje całkiem dobry kontakt z synami policjanta, ten bardzo rzadko ma czas, by zadzwonić do dzieci.
Spodziewałam się męczącej - bo nie przepadam za takimi klimatami - kolumbijskiej historii, a dostałam kawał dobrego, polskiego kryminału. Wszystko jest tutaj dopracowane: fabuła, wątki, bohaterowie - to wszystko naprawdę trzyma się kupy, że tak kolokwialnie to ujmę. I co najlepsze, dałam się zaskoczyć na koniec! To nie zdarza się często. Z przekory dam 9 gwiazdek, bo co jeśli kolejny tom będzie jeszcze lepszy?
Ps. Mortka wciąż da się lubić i wciąż jest bardzo... prawdziwy.
W jednym z wywiadów Wojciech Chmielarz powiedział, że kryminał, choćby miał być nośnikiem jakichś idei, wartości, poglądów czy czegoś co Autor chce przemycić w książce - musi mieć porządną intrygę.
W tej książce intryga jest cholernie dobra!
Tylko ten komisarz jakiś bardziej przygnębiony (zapewne z powodu oczekiwania na pewne wyniki) i nieobecny, tzn. jest, ale taki bardziej wycofany. Pojawia się nowa postać u boku Jakuba (Policjantka!), z poprzednim partnerem naszego bohatera - Kochanem na szczęście robi się w pewnym sensie porządek (tutaj trochę o przemocy w policyjnej rodzinie). Jak zwykle u Chmielarza „ludzka” część powieści i kryminalna intryga przeplatają się doskonale. I to opisanie rzeczywistości! Tak prawdziwie i realistycznie, że aż czujesz smutek, strach ludzi występujących w fabule. I żal tych, których życie trochę bardziej wychłostało.
Ogólnie rzecz biorąc kolejny – bardzo dobry kryminał Chmielarza, nie tak doskonały jak Farma Lalek czy Podpalenie, ale również nie pozwalający odłożyć książki na półkę, aby np. zająć się inną. Polecam raczej czytanie jako kolejnej w cyklu, niż jako odrębny byt. A no i najważniejsze! Autor nie kończy swoich powieści od linijki, zakończenia nie zawsze mogą się spodobać tym, którzy cenią sobie zwykłe „złapanie bandyty” i postawienie przed wymiarem sprawiedliwości. Tu jest niesztampowo, ciekawie. Zamawiamy 4 tom :)
No, no.. wciągnęła mnie, nie powiem. Przeczytana w jeden dzień, a to już dużo mówi w moim przypadku. Historyjka w tej cześć dużo ciekawsza niż w dwóch poprzednich i zdecydowanie bardziej poplątana. Autor bardzo dobrze sobie radzi w motaniu fabuły nie robiąc przy tym idiotów ani z czytelników, ani z bohaterów. Po raz kolejny dużo się dzieje - dwa wątki główne i kilka pobocznych. Bohaterowie nie wychodzą z formy i nie stają się jednowymiarowi. Żadnego zbędnego przedłużania. Do samego końca podwójnie biłam brawo autorowi, bo już mi się wydawało, że nie wykorzysta znów tego samego schematu co w dwóch poprzednich pozycjach.. a tu ZNÓW to samo! Rzutem na taśmę, na ostatnich stronach, ktoś okazał się kimś innym niż myślano. Tym razem jednak ani przez chwilę nie przeszło mi to przez myśl, a autor nie dawał żadnych wskazówek przez całą książkę, wiec wypadło bardzo na plus ( dlatego się nie gniewam za tą powtarzalność ;). Już teraz żałuje, że zostały mi tylko dwie części do końca serii..
Intryga o wiele ciekawsza jak w dwójce, chociaż chyba jedynkę sobie daruje, komisarz Mortka prawie daje się lubić, ciekawe co autor w następnym tomie nam zaserwuje.
„Przejęcie” to trzecia książka z serii o komisarzu Mortce i do tej pory najbardziej wciągająca. 400 stron w dwa dni, dużo emocji, historia znów osadzona w wawie, więc miło się czytało o znanych miejscach. Ilość wątków i historii, które udało się tu połączyć jest niesamowita, tym razem miałam jakieś przypuszczenia w połowie, nawet chciałam je zapisać, ale nic by z tego nie było, bo i tak skończyło się inaczej niż myślałam ;d Podoba mi się, że bohaterzy są nieoczywiści, zmieniają się wraz z historią, dojrzewają. Wierze też w zbudowany przez Chmielarza świat, z każdą książką trochę do niego dobudowuje, tam coś wytłumaczy, tu coś rozwinie, tam skomplikuje. Dzięki temu nie mogę się doczekać kolejnych części, bo to jak powrót w znane tereny i do znanych już osób. Bardzo polecam fanom kryminałów, ale też po prostu ciekawych ludzkich historii, bo nie tylko o walkę z przestępczością tu chodzi :) kolejna część już czeka na mnie w domu :))
Trochę krwawe te książki, dużo bijatyk ogólnie, nie wiem, czy powoli już mnie to nie wkurza, bo wolałabym więcej szczegółów ze śledztwa w zamian.
Ogólnie po tej i poprzednich częściach zawsze jestem zaskoczona zakończeniem, ale zastanawiam się, czy realnie jestem zaskoczona, czy gdzieś w środku domyślałam się zakończenia tylko nie mówiłam sobie tego na głos XD
Tak, czy siak czytając tę serię można samemu poczuć się trochę jak detektyw i spróbować rozwikłać zagadkę jeszcze przed komisarzem Mortką. 🕵️
To zakończenie było wszystkim, czego chciałam i zupełnie się go nie spodziewałam, a pomysł na trzy niepowiązane sprawy i czwartą z Kochanem (jednak szkoda, że została porzucona bez większego podsumowania, ale liczę, że w następnych częściach coś ruszy) był po prostu super, rzadko się z tym spotykam w książkach - tym bardziej, jeżeli wielowątkowość faktycznie ma sens i te wątki są później zamykane, a nie każdy jest mniej lub bardziej rozpaprany.
Wnoszę też o wznowienie tej i następnej części w papierze!!!!!
No cóż, ta książka jest po prostu słaba, mało wiarygodna i nie trzyma w napięciu jak poprzednie dwie z serii. Przekombinowanie z fabułą nie byłoby nawet tak bardzo złe, gdyby bohaterowie i niektóre wątki byli choć trochę bardziej prawdopodobni. Jeśli chcesz przeczytać tylko jedną pozycję Chmielarza, to na pewno nie tę.
Nadal dobrze mi się czytało, nadal twierdzę, że Wojciech Chmielarz umie pisać, ale ta część nie wciągnęła mnie jak dwie poprzednie. Trochę pogubiłam się w postaciach, wątkach. Na końcu wszystko ułożyło się w w miarę gładką całość, ale czegoś mi brakowało. Czekam na kolejny tom. Ogromnie polubiłam komisarza Mortkę. Ciekawa jestem bardzo, co się wydarzy w jego życiu prywatnym w kolejnych tomach.
3,5 w sumie. Jakoś tak było ciekawie, ale bardzo odbiega poziomem od pierwszej i drugiej części. Mimo że z pozoru odrębne historie się ze sobą łączą, to nie było dla mnie wielkich zaskoczeń i też byłam mniej wkręcona w ten tom.