Pierwszy polski reportaż szeroko opisujący internetową społeczność inceli i przegrywów. Bohaterów tej książki łączy przekonanie, że są zbyt mało atrakcyjni, by mieć szanse na znalezienie partnerki. Niektórzy dobiegają trzydziestki i nigdy nie byli na randce, o seksie nie wspominając. Są samotni i wściekli – na siebie, kobiety, społeczeństwo. Albo rodziców, którzy „przekazali im wadliwe geny”. Autorki spędziły dwa lata na rozmowach z chłopakami żyjącymi w „mimowolnym celibacie”, wierzącymi, że „przegrali w życie”. Poznały ich poglądy, ale też bardzo osobiste, zwykle smutne historie.
Jest to naprawdę dobra praca reporterska, dla której mam szacunek, choć jako że książka ma trzysta sześćdziesiąt stron, to niedobrze było mi jakieś siedemset dwadzieścia razy.
3.5 nie była to łatwa lektura, niektóre cytaty wywracają na drugą stronę i trzeba pamiętać o głębokim oddechu, naprawdę odkładałam ją wiele razy, by się uspokoić i przypomnieć sobie, że opisywany problem to jest problem szeroki i złożony, choć szczerze mówiąc wcale nie musiałam, bo będąc kobietą, gdy czytam, że typ nie ma nic przeciwko gwałtom, a „szmata ma zrobić, co do niej należy”, to ja nie muszę mu wcale współczuć ani nic rozumieć
ale jednak z każdą stroną wychodzić poza złość, gniew, obrzydzenie, strach było coraz łatwiej, ostatecznie skończyłam na smutku, i to jest dominujące uczucie, z którym kończę
plusy: szeroko zarysowany kontekst, ukazanie złożoności zjawiska, wywiady z ekspertami_kami, oddanie głosu, poświęcenie, by wejść w tą króliczą norę nie jestem pewna: zaangażowanie autorek w życie swoich bohaterów, nie wiem czy to zrobiło książce dobrze czy nie minusy: za dużo pobocznych wątków typu memy z JPII, historia chanów, bez tego by się obyło
warto przeczytać, samotność tylko rośnie, będzie gorzej, a odwracanie wzroku, ignorowanie, wyśmiewanie niczego nie da, niczego nie zmieni
Dobrze mi się ją czytało, chociaż miejscami trudno mi było połapać się w incelskiej nomenklaturze. Ciekawie opisane zjawisko, plus za nawiązania do biologii ewolucyjnej i wypowiedzi ekspertów.
Wahałem się między "it was ok" a "liked it", ostatecznie dałbym 2 i pół gwiazdki. Dobrze się to czyta, historie są wciągające, a jednak mam dużo mieszanych odczuć. Z jednej strony chwilami mam wrażenie że temat odjeżdża w stronę "co ludzie robią w internecie", a to wątek poboczny. Skoro biorę do ręki książkę o incelach, to chcę czytać o incelach, a niekoniecznie poznawać całe uniwersum, nie potrzebuję długich wyjaśnień co to są memy z JPII, co to Seby a co to Karyny, a co to Karen, a co to niebieskie paski. Rozumiem, że bohaterowie mają swój specyficzny język i trzeba go trochę przybliżyć, żeby historia była osadzona w realiach, ale nie wiem po co mi informacja na który rok datuje się pierwszą cenzopapę - to oczywiście może być interesujące, ale w książce poświęconej stricte internetowym zjawiskom, memom, etc. A z drugiej strony zabrakło mi w książce próby wyjaśnienia skąd ci chłopcy się w ogóle znajdują na jakichś tajnych zamkniętych serwerach na Discordzie. Przychodzą z Wykopu, no tak, ale skąd się biorą na Wykopie? Czemu to właśnie tam się organizują, czemu nie na Facebooku? A jak się do tego mają społeczności graczy i czy to nie tam często się zaczynają pierwsze mizoginistyczne podjazdy ("z babami nie gramy")? Może byłoby dobrym pomysłem wspomnieć też coś o innych krajach, nie tylko o USA, który to kraj jest wspomniany tylko w kontekście inceli wychodzących z bronią na ulice. Może jakiś komentarz socjologa czy psychologa, nie wiem, dla mnie za dużo tam było historii jednostek, a za mało przyglądania się zjawisku. No i dla mnie dziennikarz nie powinien się angażować na tyle, żeby ingerować w życie bohaterów, trochę mnie wzdrygało, gdy czytałem, że autorki pomagały komuś zredagować opis na Tindera czy ocenić zdjęcie, dla mnie to przekroczenie granicy.
Straszna jest ta książka i to co w niej mówią o kobietach przegrywy, ale jeszcze straszniejsze jest to co myślą i mówią o sobie samych. Przerażające, jak bardzo można siebie nienawidzić, co skutkuje obwinianiem innych o swoje porażki i "spierdolenie", jak określają swoją egzystencję sami rozmówcy tej książki. Podziwiam te dziennikarki za to, że mimo tego co same przeszły wchodząc w to środowisko, zachowały mimowolną dozę empatii i obiektywizmu. "Przegryw" pokazuje, że tymi mężczyznami nie kieruje nienawiść dla samej nienawiści (choć może tacy też gdzieś są), ale wiele czynników, często związanych ze zdrowiem psychicznym, wychowaniem, bullyingiem itp. Nie jest to rzecz jasna żadnym usprawiedliwieniem, bo dla mizoginii i innych tego typu zachowań nie ma usprawiedliwienia, ale pokazaniem, że nie wszystko jest takie czarno-białe. Także w incelosferze.
Mam bardzo mieszane odczucia względem tej konkretnej grupy społecznej, ale na pewno warto ich słuchać i dawać przestrzeń by mogli o sobie mówić, dlaczego wyznają takie a nie inne wartości. Incelstwo to nie tylko pejoratywne mocno nadużywane wyzwisko, ale bardzo złożony problem społeczny.
Niby w tym roku nie gwiazdkuję, ale waga tematu i wnikliwe, zniuansowane podejście sprawia, że pomyślałem sobie, że warto będzie dorzucić się do lepszej średniej.
Jako osoba chronicznie online mam wysoką odporność, bo hasła rzucane przez bohaterów reportażu ani mnie nie zdziwiły (widziałam je wcześniej, wszak przedostają się do kultury głównonurtowej, i FB i TikTok jest ich pełen) ani nie zszokowały, bo dokładnie tego się spodziewałam. Czy żal mi tytułowych przegrywów? Tak. Czy wciąż uważam ich za bandę dupków? Tak.
Dużą zaletą reportażu jest szczegółowe wyjaśnienie nomenklatury i ideologii tej części menosfery, którą bada. Zabrakło mi szerszego kontekstu kulturowego: powstania menosfery jako reakcji na przemiany obyczajowe i społeczne wynikające z realizacji postulatów feminizmu, wzrastającej niezależności kobiet, bo menosfera jest po prostu seksistowskim backlashem. Rozumiem, że autorki próbowały trzymać wątki w ryzach, ale jeśli było miejsce na cenzopapy to i dla tego by się znalazło, zwłaszcza, że i Kimmela wspominają i podejmują wątek kryzysu męskości i ruchu praw mężczyzn. Z reportażu przebija się osobiste zaangażowanie autorek, widać ich sympatię do przegrywów. Reportaż odsłania też szereg problemów społecznych wciąż funkcjonujących w Polsce, od życia poniżej poziomu ubóstwa i wykluczenie komunikacyjne bo archaiczne i krzywdzące instytucje szkolne, które kształtują doświadczenia całego pokolenia.
Ciekawie byłoby przeczytać reportaż o kobietach w tej samej sytuacji - niespełniających standardów urody, szykanowanych w szkole, biednych, schorowanych - bo ich nie brakuje. Ale one nie dorabiają sobie ideologii, w ramach której za ich krzywdy odpowiadają wszyscy inni i biologia, i nie zmieniają się w groźną subkulturę. Jeśli już to podzielają obowiązującą skrypty seksizmu i obwiniają inne kobiety, przykładowo Ukrainki, za "kradzież" polskich mężczyzn, co też jest kuriozalnym i niebezpiecznym resentymentem.
Ten reportaż zrobił na mnie ogromne wrażenie, choć treści w nim zaprezentowane potrafiły zmrozić mi krew w żyłach, wywołać wielkie współczucie i sprowokować potężne obrzydzenie, a to wszystko na przestrzeni jednego rozdziału. Absolutnie doceniam tak kompleksowe podejście do tematu, objaśnianie pojęć dla laików, wejście tak głęboko w tę społeczność. Czuć, że autorki nie tylko rozumieją tę społeczność, ale traktują też swoich rozmówców z należytymi i tak im potrzebnymi szacunkiem i empatią.
Słuchałem audiobooka, więc zajęło mi to trochę, ale polecam tę formę. Lektorka daje radę, chociaż w niektórych momentach czułem, że pewnie lepiej byłoby widzieć te niektóre wpisy na własne oczy, aniżeli ich słuchać. Od razu też muszę dodać, że środowisko przegrywów nie było mi do końca obce. Mój najlepszy kumpel siedzi sporo na Wykopie i wielokrotnie słyszałem od niego o różnych tego typu historiach, ale nigdy nie zagłębił się aż tak mocno, jak ta książka. Spójrzmy prawdzie w oczy - to kawał dziennikarskiej roboty, doskonałej roboty w kontekście zdobycia zaufania swoich rozmówców, a potem przedstawienia ich historii w wierny, obiektywny i okraszony wieloma dodatkowymi informacjami sposób. Jestem pod wrażeniem, jak wartościowe okazały być się te opowieści, jak porażające i jak smutne. Z każdej z nich można wysnuć nieco inne wnioski, ale każda przynosiła też obalanie kolejnych błędów logicznych w myśleniu inceli i postrzegania przez nich świata. Przerażające jest to, jak całość tej społeczności nie postrzega tylko i wyłącznie kobiet, ale przede wszystkim samych siebie. Pełno tu kompleksów, traumatycznych historii z dzieciństwa, braku sensu, problemów psychicznych. Smutne jest też ich zrezygnowanie w kontekście terapii, to mnie chyba najbardziej przygnębiło w całej tej publikacji.
Kończąc tę książkę zastanawiałem się, co właściwie można zrobić, aby pomóc tym chłopakom. Trudno jest zmienić czyjeś poglądy, szczególnie jeśli są one tak ekstremalnie skierowane w prawą, nieco ekstremistyczną stronę. Chciałbym by wielu z nich uwierzyło w terapię, w to, że może ona pomóc. Ale problem jest znacznie szerszy, wiadomo, wysyłanie na terapię nie rozwiąże ich wszystkich problemów. Niemniej jednak, jestem bardzo usatysfakcjonowany tym, jak zaprezentowała ten temat ta książka. Rzeczowa, pełna pojęć, pełna kontekstów, a jednocześnie bardzo przejmująca.
Będąc szczerą, zanim w ogóle usłyszałam o tej książce, miałam jakąś szczątkową wiedzę o działalności Herzyk w sieci, którą początkowo szanowałam, ale potem zniechęciła mnie do siebie "edukowaniem" w temacie inceli; poniekąd, tak sądzę, trafiłam na to trochę w złym momencie socjopolitycznym dla Polski, a trochę ton jej postów odbiegał od tonu samej książki "Przegryw", co nie powinno dziwić, skoro to drugie nie jest pisane w emocjach i zostało poddane przeróbkom, redakcji etc. Sama również jestem obecnie w nieco innym miejscu niż kilka lat temu, paradoksalnie, mimo sytuacji jeszcze gorszej, bardziej otwarta na rozmowę o tym, co radykalizuje młodych mężczyzn i dlaczego. No więc spoko, pomyślałam. Poszukam, może "Przegryw" jest w bibliotece - i był. Także nie miałam wymówki, by się nie zapoznać.
Autorki reportażu odwaliły kawał rzetelnej, porządnej roboty dziennikarskiej, odmalowując portrety swoich bohaterów z pełnym obiektywizmem, podając wszystkie znane sobie fakty bez ocen, których czasem możemy się domyślać - jak na przykład w przypadku Brokuła, podchodzącego pod trzydziestkę niepełnosprawnego mężczyzny, którego pierwsza partnerka w prawdziwym życiu to SIEDEMNASTOLATKA. Ani razu nie pada określenie "grooming", przez co nikt nie może oskarżyć ich o pisanie pod tezę, ale tej informacji nie zatajają. Bo ufają swoim czytelnikom, że wnioski wyciągną sami. Co też zrobiłam, i nie będę ukrywać, że nie odbiegają za bardzo od opinii, jaką o manosferze miałam już wcześniej. Niemniej, teraz jestem poinformowana. Po prostu z mojej personalnej perspektywy bardzo łatwo dostrzec, jak odmiennie podobne doświadczenia kształtują kobiety i mężczyzn, skoro femcelki stanowią zjawisko dużo rzadsze, a już w ogóle rzadko się zdarza, by fantazjowały równie swobodnie o męskiej krzywdzie. Nie mówię, że w ogóle - zwyczajnie to kolejna kategoria, w której stosunek procentowy mocno się rozjeżdża.
Wracając do samej książki, czyta się to bardzo ciężko, uznając się za osobę o poglądach lewicowych (a jakoś nie wyobrażam sobie, by ktoś inny był szczególnie tym tytułem zainteresowany). Bohaterowie reportażu mają w większości w głowach prawdziwe bajoro, i chwilami podczas lektury aż się we mnie gotowało, że ktoś o tak obrzydliwych poglądach nadal uważa siebie za największą ofiarę - ale ponownie, brak komentarza może tu być najlepszym komentarzem.
Podziwiam Patrycję Wieczorkiewicz i Aleksandrę Herzyk za cały research włożony w tę książkę, ponieważ jestem w stanie sobie wyobrazić, jak obrzydliwe rzeczy musiały czytać każdego dnia na swój temat; i podziwiam, że nadal uważały, że zgłębienie tego tematu warte jest znoszenia takiego traktowania. Ponieważ, nie czarujmy się, poniekąd celem tej książki jest zainteresowanie społeczeństwa subkulturą (?) przegrywów i pomocą im, gdyż bez tego będziemy staczać się coraz niżej w zepsucie, które obserwujemy już dosłownie codziennie w wiadomościach.
Więc tak, podziwiam autorki. I z samego szacunku do nich polecam tę pozycję.
Miałam przez chwilę po premierze wrażenie, że wszyscy czytają reportaż Herzyk i Wieczorkiewicz „Przegryw: mężczyźni w pułapce gniewu i samotności” i jakoś przekornie wtedy po niego nie sięgnęłam. Muszę przyznać, że uległam też pewnemu złudzeniu – myślałam mianowicie, że niewiele się z tej książki dowiem. Jako osoba normicka, która jednak przeżywała swego czasu okres fascynacji czanspikiem i spędziła jakiś kawałek swojego życia na nocnym czytaniu „krawędziowych” past, a także ma się za kogoś empatycznego i rozumiejącego (choćby w teorii) problem samotności, czułam, że ze względu na bliskość z pozycją autorek, niewiele się od nich nauczę.
No i myliłam się straszliwie, co mam powiedzieć. Trochę jestem w szoku, jak dobrze jest to pomyślany i napisany reportaż. Za słuszną postawę, polegającą na powściąganiu własnych osądów, Herzyk i Wieczorkiewicz były już chwalone, więc tego powtarzać nie będę. Ale dodam kilka słów od siebie.
Po pierwsze, kompozycja całego tekstu jest świetna. Doskonale łączy opowieści bohaterów i nieprzegadane komentarze, weryfikujące streszczane poglądy za pomocą wiedzy naukowej/historycznej. Nie ma tu ironizowania ani kpiny – jeśli się mówi „sprawdzam”, to mówi się to na poważnie, z poprzedzaniem tego gestu dogłębną i niezdystansowaną rekonstrukcją wyjściowej wizji rzeczywistości. Bez protekcjonalnego tonu. A zakończenie książki jest poruszające, przezabawne i pokazuje, że autorki b. dobrze zrozumiały swoją rolę w zadaniu, którego się podjęły.
Po drugie, jest to jeden z niewielu tekstów kultury w ostatnich latach, który zmusił mój postpłciowy mózg do uruchomienia autorefleksji w kategoriach genderowych. Nie jest to łatwe u takiego genderblind zadeklarowanego babochłopa jak ja – i skoro się udało, to ze względu na zniuansowanie i pogłębienie tej tematyki.
Po trzecie, autorki rozumieją, że nawet, jeśli istnieją ideologiczne uzasadnienia jakichś działań, to nie znaczy, że działania WYNIKAJĄ z ideologicznego uzasadnienia. To bardzo ważna lekcja, której nie dam rady tu dziś rozwinąć bez wycierania sobie mordy tragediami. Więc na tym zakończę.
Bardzo wszystkim polecam lekturę, na pewno się jeszcze nie przedawniła.
Powierzchownie wiemy, o co chodzi. Trzeba żyć pod kamieniem, żeby nie słyszeć o incelach – w szczególności po głośnym ataku w Toronto z 2018, kiedy młody mężczyzna, wjeżdżając furgonetką w tłum, zabił 11 osób i 15 ranił. Agresor mówił, że kontynuuje to, co zaczął w 2014 Elliot Rodger, który z kolei dopuścił się strzelaniny na Uniwersytecie Kalifornijskim, a potem skierował lufę na siebie. To tylko jedne z dwóch najgłośniejszych ataków tak zwanych terrorystów mizoginistycznych.
Na szczęście polscy przegrywi póki co bardziej skupiają się na swoim „przegrywaniu w życiu” niż fizycznych atakach. Zajmują się przesiadywaniem na Wolierze Golbinów, Bractwie Spierdolenia czy Spermawce, pluciu obrzydliwym jadem na kobiety, kręceniu inb w internecie, narzekaniu na swój los, robieniem memów albo oszukiwaniu dziewczyn na serwisach randkowych. Przegryw to kategoria nachodząca, ale nie w stu procentach pokrywająca się z zagranicznymi incelami. Tu bardziej chodzi o tak zwane spierdolenie – przegrywi licytują się, który z nich ma gorzej i bardziej nie ma szans polepszenia swojego życia na wszystkich frontach, nie tylko związkowo-erotycznych – choć ten zdecydowanie wybija się na prowadzenie.
Incele twierdzą, że są wykluczeni seksualnie. Za swój los winią przede wszystkim kobiety i rzekomo służące kobietom matriarchalne społeczeństwo. Tam, gdzie feministki widzą umniejszanie i „upupianie” kobiet, które ma poważne negatywne konsekwencje w społeczeństwie – podporządkowywanie się stereotypom płciowym na przykład poprzez przepuszczanie w drzwiach i płacenie za nią restauracji – tam incele dostrzegają podporządkowywanie mężczyzn pod kobiecy dyktat. Przede wszystkim zaś problem tkwi w domniemanej hipergamii kobiet. Czerpiąc z wątpliwej naukowo psychologii ewolucyjnej, incele zarzucają kobietom nieuświadomione i nieuchronne dążenie do nawet przelotnego związania się z partnerem o wyższym od nich statusie na rynku seksualnym – przede wszystkim z przystojniejszym i najlepiej bajecznie bogatym chadem. Reszta samców beta jest jedynie wykorzystywana jako bankomat i zabezpieczenie przyszłości w razie gdy z chadem nie wyjdzie. Tak właśnie incele wyjaśniają sobie swoje niepowodzenia w znalezieniu partnerki: widząc siebie na samym dole tej piramidy.
Nawet nie będę zagłębiać w tłumaczenie, jak poroniony jest to sposób myślenia i jak obrzydliwie tacy ludzie wyrażają się o kobietach. Jednak w tym wszystkim tkwi ziarno prawdy: mężczyźni, którzy nie mieszczą się w stereotypowych wyobrażeniach męskości, poprzez na przykład problemy w nawiązywaniu kontaktów, trudnościami psychicznymi czy z niepełnosprawnością, często są bardzo pokrzywdzeni. Ale nie przez „wszystkie kobiety”. Przez patriarchat i stereotypy płci. Do tego dochodzi współczesne randkowanie online, które czasem przekształca się w bezduszne targowisko próżności, a ocenianie po wyglądzie jest bezlitosną normą. Tak naprawdę przyczyn, dlaczego niektórzy mężczyźni zamykają się „w pułapce gniewu i samotności” jest wiele, często nakładają się i nawarstwiają na siebie, a wskazywać można szereg różnych, bardzo złożonych problemów społecznych. Podlać to zaimportowaną dehumanizującą kobiety, silnie toksyczną ideologią redpillu i mamy bardzo wybuchową mieszankę. Różnice pomiędzy statystycznie lepiej wykształconymi, mieszkającymi w wielkich miastach i mającymi bardziej progresywne poglądy młodymi kobietami a sporą grupą młodych mężczyzn żyjących na wsiach, wykluczonych komunikacyjnie i społecznie, z gorszym wykształceniem, pogłębiają się coraz mocniej.
„Przegryw” to nie jest lektura łatwa. Ja musiałam od niej robić przerwy. Z jednej strony szambo wybija na kilometr w górę, jad sączy się strumieniami i od niektórych tekstów czy przekonań bohaterów reportażu Patrycji Wieczorkiewicz i Aleksandry Herzyk niemalże pęka żyłka. Z drugiej, po dużej dawce przygnębiających życiorysów, podbudowaniu zagadnienia faktami i literaturą naukową, a przede wszystkim różnorakimi głosami – czasem sprzecznymi – z wewnątrz, można zacząć patrzeć na przegrywów trochę inaczej. Przejrzeć przez ich pozy, zgrywy i wisielczy humor, a zamiast tego zobaczyć depresję, dojmującą izolację, zaniedbanie przez społeczeństwo i bezpośrednie otoczenie, pogardę wobec siebie, myśli samobójcze. Zobaczyć złamanych życiem ludzi, którzy łakną zwykłego, ludzkiego ciepła, wysłuchania, pomocy.
Tak jak wspominałam, choć przerywi demonizują kobiety, wyzywając nas od p0lek, hipergamicznych bestii i wielu dużo gorszych epitetów; choć wielu przekonań, tekstów i akcji trudno wybaczyć, a od niektórych cierpnie skóra i zaciskają się pięści, wciąż bardzo się cieszę, że ta książka powstała. Nie można mieć prawdziwie pozytywnego feminizmu bez włączenia mężczyzn, bo patriarchat krzywdzi wszystkich, a męskość, podobnie jak kobiecość, trzeba przedefiniować, otworzyć na nowe, rozbić i pozwolić każdemu żyć w zgodzie ze sobą. Dzięki temu, że autorki dały przegrywom ludzką twarz oraz szansę na wysłuchanie, pozwala lepiej zrozumieć naszą rzeczywistość i próbować ją naprawić. Najlepiej przeczytajcie sami i sprawdźcie na własnej skórze.
Taki sobie ten reportaż. Daję 3 gwiazdki, bo spodziewałam się czegoś gorszego. Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że autorki niuansowały historie chłopaków w kryzysie przegrywania. Było kilka historii (np. Goblinus), które nie wiem co robią w tej książce, bo daleko im do mizoginii. I to chyba najlepszy dowód na to, że bycie incelem to po prostu trauma odrzucenia, z którą dana osoba całkowicie się zlewa/utożsamia i przyjmuje system krzywdzących (siebie i innych) poglądów, które sabotują możliwość doświadczenia akceptacji. Same historie były ok. Głosy wszystkich ekspertów super (zwłaszcza ten dot. krytki psychologii ewolucyjnej). Wstęp był lekko miałki, zakończenie z fatalnym ostatnim zdaniem. Ja rozumiem, że tam się odjaniepawliła ostra kłótnia z trollem i poszło na grubo, ale bez sensu dawać sarkastyczne zakończenie wchodzące w ton kolejnej damsko-męskiej wojenki... Zwłaszcza, że wcześniej ta książka miała szansę być czymś zgoła przeciwnym... Meh, mixed feelings. No w każdym z pewnością zostanie ze mną określenie "osoby niewygrywające", którym od teraz będę się posługiwać.
Świetna książka na temat osób identyfikujących się jako "incele" i "przegrywy". Sam nie rozumiałem takich postaw i warunków życiowych, które mogą definiować taki światopogląd.
Ta książka pomogła mi zrozumieć, co kieruje takimi osobami (w pewnym stopniu) oraz bez oceniania zagłębić się w świat chadów, karyn i innego tego typu słownictwa.
Bardzo potrzebna książka, szczególnie w kontekście zdrowia psychicznego młodych mężczyzn w Polsce oraz wskaźników samob*jstw, które są jednymi z najwyższych w Europie.
Nie zgadzam się z wieloma poglądami tam przedstawionymi, ale jestem w stanie zgodzić się z tym, że to nierówność społeczna jest głównym problemem wielu osób i może tworzyć tak radykalne poglądy i postawy.
Must-read dla osób, które są constantly online i żyją kulturą internetu.
Na pewno ciężko się tego (w moim przypadku) słuchało, bo przeraża nienawiść w stosunku do kobiet, ale też w stosunku do samych siebie bohaterów reportażu.
Uważam, że ta książka to ogólnie dobrze wykonana reporterska robota, ale miałam parę zgrzytów (jak np. autorki poprawiające jednemu z chłopaków opis na Tinderze, jakieś tu nastąpiło zatarcie granic mam wrażenie) oraz posłowie autorek mnie bardzo zniesmaczyło. Rozumiem, że to miał być jakiś ironiczny żart? No w porządku, może nie załapałam tego poczucia humoru. Jednak pozostawiło to we mnie wrażenie, jakby wszystko napisane przed posłowiem straciło wartość.
Na plus bardzo solidny research, szerokie tło. Zbędne dla mnie - rozpisywanie się, jak niektórzy znajomi z tych forów i czatów koniec końców polubili dziennikarki. No polubili to polubili, co to ostatecznie wnosi? Bo dla mnie wnosi głównie nutę pick-me girl. Wątpliwe - dużo z tych kolesi dehumanizuje kobiety i promuje przemoc. W Stanach, parę kroków dalej, incele popełniają akty terroru. Wyciskanie z kobiet empatii wobec typów, którzy nas zbiorowo dehumanizują, uważam za lewe i za szantaż emocjonalny. Niech moje podatki idą na psychologów, edukację takich kolesi itd., ale jako ich wymarzona ofiara im współczucia nie wiszę.
Ktoś strasznie skrzywdził tą książkę tytułem sugerującym tendencyjne podejście do tematu. Nic bardziej mylnego! To bardzo interesujący i empatyczny reportaż o grupie ludzi, których życie raczej nie jest usłane różami. I opowieść o tym jak internet i środowisko kształtują człowieka, niekoniecznie w dobry sposób.
Polecam czytać po przeczytaniu książki "O mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet. Od inceli do artystów podrywu." Laura Bates, by mieć większą perspektywę i więcej narzędzi do oceny Przegrywu.
Książkę czyta się dobrze/szybko, ALE... brak analizy, podsumowania, oceny (bardzo nieoczekiwane i płaskie zakończenie).
Szczerze to nie byłem świadomy, że istnieje coś takiego jak społeczność przegrywów, zwanych też incelami, którzy udzielają się na różnych forach internetowych i tam praktycznie przeżywają życie, często nie widząc szansy na normalną egzystencję, czyli wyjście z przegrywu. Autorki tego reportażu spędziły dwa lata na poznaniu i rozmowach z przedstawicielami tej grupy, a to czego się dowiedziały i ich wnioski możemy przeczytać w tej książce. Obraz typowego przegrywa jaki się z niej wyłania to mężczyzna w wieku od 20 do 40 lat, pozostający w mimowolnym celibacie, z małymi lub żadnymi umiejętnościami społecznymi, gdzie o żadnej randce i współżyciu nie ma mowy, często bardzo wrogo i mizoginicznie nastawiony do kobiet, mieszkający z rodzicami, których obwinia o zestaw kiepskich genów, jakie mu przekazali, na dodatek sam często będący ofiarą gnębienia najczęściej w szkole, co rzutuje na jego obecne stosunki z otoczeniem. Często też incele borykają się z zaburzeniami i chorobami psychicznymi, z których depresja, lęki i spektrum autyzmu są najczęstsze. Są sfrustrowani, wściekli i totalnie samotni, czy nawet osamotnieni. Nie widzą możliwości poprawy swojej sytuacji i trzeba to przyznać są mało sympatyczni. Z szesnastu przedstawionych tu osób, żadna nie jest na tyle normalna, by jej współczuć, bo gdy tylko to robimy, nagle jej zachowanie lub to co wypisuje na forach dla przegrywów wzbudza naszą odrazę i sprawia, że nie chcielibyśmy mieć z nią do czynienia. Dla części z tych mężczyzn widziałbym ratunek w postaci leczenia połączonego z psychoterapią, ale mam wrażenie, że już przywykła do trybu życia jakie wiodą i nie chcą zmiany. Ich głosy w tej książce są gorzkie, stonowane i czasem bardzo intymne, ale dalej pełne agresji i chęci obwiniania całego świata o swoje niepowodzenia. Życie jest ciężkie wiadomo, ale można chociaż próbować je zmienić przez pracę nad sobą. Nie jest to łatwe i wymaga czasu i pieniędzy, ale chyba warto to zrobić niż spędzić życie w marazmie, który jak możemy się przekonać z książki bywa nawet bardzo niebezpieczny. Przegryw to bardzo ciekawa pozycja na naszym rynku wydawniczym i gorąco zachęcam do jego przeczytania!!! Bardzo dobre!!! Za książkę dziękuję @wydawnictwo_wab
będzie długo i pewnie w połowie zgubię wątek, xoxo Rzadko czytam literaturę faktu, ale jak już przeczytam to muszę walnąć recenzję bo wydaje mi się, że są ciekawsze niż to czy mi się podoba jak fitzgerald tworzy zdania czy nie. Szczerze mówiąc, miałam trochę inne wyobrażenia na temat tego o czym ta książka będzie i fakt, że się one nie spełniły napełnia mnie trochę niedosytem, aleee uważam, że mimo wszystko jest to wyjątkowa pozycja do przeczytania, która (dosyć powierzchownie) przedstawiła społeczność inceli. Mimo, że czasem skręcały mi się kiszki z obrzydzenia i trochę z przerażenia, że można w ten sposób mówić o kobietach i być dumnym ze swoich 'poglądów' to książkę czyta się dość łatwo i raczej autorki starają się w prosty sposób ukazać to zjawisko, które mogło by wydawać się mało złożonym, ale no nic bardziej mylnego (książka ma ponad 300 stron więc to chyba nie niespodzianka). Czasem jednak miałam wrażenie, że za bardzo ten reportaż przypomina coś w rodzaju poradnika jak rozumieć internetowy świat bo znajdują się tu liczne tłumaczenia memów i jakichś stereotypowych postaci, które występują w polskiej kulturze internetowej (nie sięgałam po tą książkę żeby ktoś mi tłumaczył czym są karyny i sebki, ale jestem w stanie zrozumieć, że książka będzie mieć odbiorców w różnym wieku, którym takie wyjaśnienia się przydadzą), ale jednak bywało ich za dużo i trochę za często odbiegały od głównego tematu książki. Liczyłam również na jakieś głębsze przeanalizowanie tego 'problemu' albo raczej problemów, z którymi zmaga się ta społeczność, ale książki nie napisały socjolożki czy psycholożki, lecz dziennikarki więc muszę im wybaczyć. Dobra kończąc mój bardzo porywający wywód :) , wielu ciekawych rzeczy się można dowiedzieć i chapeau bas dla autorek za ogrom pracy jaki włożyły w napisanie tego i podziwiam za mocną psychę, która pozwoliła im na przekucie swoich nieczęsto niemiłych doświadczeń przy pracy z incelami w coś takiego
Książka "Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności" to reportaż, który przedstawia historie mężczyzn z tzw. środowiska "przegrywów". Autorki zagłębiają się w ich świat, ukazując ich zmagania z samotnością, frustracją i radykalizacją poglądów. Opowieści te często szokują, ale przede wszystkim przygnębiają, ukazując emocjonalną pustkę i desperację, która towarzyszy bohaterom.
Wartość książki leży w przedstawieniu niełatwego, mało znanego tematu. Autorki podjęły trudne wyzwanie, jednak styl narracji pozostawia nieco do życzenia. Częste użycie slangu, nieścisłości chronologiczne oraz mało wyrazista forma mogą utrudniać odbiór, a brak wyraźnego oddzielenia głosów bohaterów od narracji autorek sprawia, że momentami trudno śledzić tok historii. Choć opisywane przypadki wywierają wrażenie, to brak pogłębionej analizy czy wyraźnych wniosków może pozostawiać uczucie niedosytu.
Co więcej, temat jest potraktowany po macoszemu. Generalnie jest to raczej wstęp do problematyki "przegrywów" niż jakaś kompleksowa analiza. Mam wrażenie że autorki chciały swoje Fantasy, Online Misogyny and the Manosphere: Male Bodies of Dis/Inhibition jednak zabrakło tu wrażliwości socjologicznej i psychologicznej. Dla kogoś kto nie chce wchodzić w temat jest po prostu ok. 2.5/5
Według mnie bardzo dobry reportaż — rzetelny, nie za długi, nie za krótki. Dziwią mnie oskarżenia o rzekome przyzwolenie na incelską przemoc czy dawanie platformy nie tym, co trzeba — opisywanie czyjejś osobistej i intymnej historii, nie oznacza usprawiedliwiania agresji, nienawiści czy mizoginii. „Przegryw” pokazuje, że nie wszyscy mężczyźni zgromadzeni w grupach wykopowo-discordowych są tacy sami, nie zawsze nawet mają poglądy prawicowe, jak mi się wcześniej zdawało. Nikt tu nikogo nie głaszcze po głowie, a według mnie warto poznać z bliska sylwetki tych, którzy mają w sobie tyle niechęci i zawiści do świata zewnętrznego, że wylewają je później w internecie, a często też na konkretne, napotykane kobiety. Za wpisami na wykopie stoją prawdziwi ludzie i warto o tym pamiętać — moim zdaniem jest to bardziej przerażające, niż by było, gdybyśmy młodym „wykopkom” nie dawali owej platformy, udając, że nie istnieją, czego zresztą oni sami się od świata spodziewają.
4,5⭐️ fenomenalny reportaz! nie spodziewalam sie tak obiektywnego i empatycznego podejscia do tematu. tresc jest przytlaczajaca, depresyjna, szczegolnie, jesli wejdzie sie w temat glebiej i rozszerzy omawiane zagadnienia. ksiazka skupia sie na osobach w kryzysie samotnosci, problemow psychicznych, rodzinnych, finansowych, a takze porusza kwestie niewydolnosci opieki psychologicznej w polsce. zaskoczylam sie pozytywnie, bo myslalam, ze bedzie o czystej internetowej nienawisci i mizoginii. kazdy powinien to przeczytac. otwiera oczy na problemy, ktore malo kto dostrzega.
te pozytywne wrazenia troche zniszczylo posłowie, a szczegolnie ostatnie zdanie. niby ironiczne, ale jednak pozostawilo z lekkim niesmakiem. bardzo niefortunna wypowiedz biorac pod uwage jak wrazliwie i z wyczuciem zostala napisana reszta ksiazki.
Myślałem że to będzie po prostu polska wersja książki Laury Bates "Men Who Hate Women" ale jest to o wiele więcej. Autorki nie udając nikogo, po prostu przeżyły sporo czasu w wykopowych środowiskach mężczyzn określających się jako przegrywy, wykazując do tego dużo zrozumienia i empatii.