Dwoje ludzi, których przeszłość naznaczyła bólem i sekretami.
Darcy to gburowaty barman, który nienawidzi alkoholu i od nastoletnich lat zmaga się z traumą. W swoim rodzinnym domu przeżył piekło i obiecuje sobie, że już nigdy nie wróci do tego miejsca.
Skye to dziewczyna z sekretami, które każdego dnia niszczą ją od środka. Połowę jej ciała pokrywają blizny będące pamiątką po wypadku samochodowym. Ojciec dziewczyny odsiaduje wyrok za jego spowodowanie, podczas gdy ona walczy z własnymi demonami i ogromnym poczuciem winy, a jedyne, co trzyma ją przy życiu, to marzenie o odnalezieniu matki.
Drogi Darcy’ego i Skye przecinają się pewnego wieczoru w pubie. Między nimi od razu iskrzy, jednak zanim zdążą się do siebie zbliżyć, los ich rozdziela i tracą ze sobą kontakt na kilka miesięcy.
W tym czasie Skye, aby uciec od toksycznej ciotki, która przejęła jej rodzinny dom, podejmuje pracę jako opiekunka starszej kobiety – ekscentrycznej i wymagającej Lilly Grace Carter. Choć początkowo trudno im się dogadać, w końcu dziewczyna zaczyna traktować ją jak własną babcię, jedyną osobę, która daje jej namiastkę rodziny.
Niespodziewanie w drzwiach domu Lilly Grace staje Darcy. To, co dzieje się między nim i Skye od tej pory, stanowi istny emocjonalny rollercoaster.
Romantyczne angielskie miasteczko i dom, który mimo że z zewnątrz wygląda jak z bajki, w środku skrywa wiele bolesnych tajemnic.
Czy Skye i Darcy przetrwają, gdy sekrety wyjdą na jaw?
Czyta się błyskawicznie i mocno się wciągnęłam w historię Sky i Darciego. Uroczona staruszka i piesek tworzą tu klimat i powodują, że nawet kiedy lecą łzy pojawia się umieć. Nie wiedziałam, że będzie kolejna część więc nastawiłam się na szczęśliwe zakończenie… obydwoje sporo przeszli i radzą sobie jak mogą. Jednak nie mogłam złapać jakoś sympatii do Sky. Współczułam jej i stałam się ją zrozumieć, ale momentami nie umiałam i mocno miałam ochotę nią potrząsnąć. Myślę, że pomóc jej może tylko terapia!
Mam kilak małych uwag jak np zbędne opisy i momentami sztuczne dialogi. To już druga książka autorki i przyznaję szczerze, że jesteś moim domem podobało mi się bardziej!
★★★★½ Czekałam na historię Skye i Darcy’ego odkąd autorka zaczęła udostępniać na swoich mediach społecznościowych pierwsze materiały inspirowane ich opowieścią, bo miałam przeczucie, że będzie to tego rodzaju pozycja, która poruszy we mnie jakieś czułe struny. I absolutnie się co do tego nie myliłam. „Twoje sekrety” to taka niesamowicie ciepła i delikatna opowieść o poszukiwaniu szczęścia i bliskości pomimo trudnych, bolesnych doświadczeń. Przeszłość Skye i Darcy’ego poznaczona jest bliznami i zdecydowanie wybrzmiewa to w tej historii - są tutaj sceny trudne, takie które poruszają czytelnika i budzą w nim jakiś wewnętrzny sprzeciw; ale równocześnie nie ma się wrażenia, że całość jest przesadzona czy przepełniona sztucznym dramatyzmem. Bo tym co przede wszystkim wybrzmiewa w „Twoich sekretach” jest spokój, czułość i delikatność. Monika Sławik zostawia swoim bohaterom czas na przeżycie pewnych emocji i zbudowanie nowych relacji - uczucie zaufania, przejawy troski i wsparcia. A wątek zbudowany wokół Lilly Grace - nieco ekscentrycznej, charakternej staruszki, doskonale uzupełnia całość. Czy polecam? Zdecydowanie tak. Monika Sławik po raz kolejny stworzyła opowieść pełną emocji, która równocześnie wzrusza i otula czytelnika. I nie mogę się wprost doczekać kolejnego tomu, żeby zobaczyć jak zakończy historię Chmurki i gburowatego barmana.
Znacie to uczucie, gdy książka, którą czytacie, jest dobrze napisana i ma wszystko, co powinno wam się spodobać, a mimo to macie wrażenie, że trafiliście na nią w nieodpowiednim momencie? Miałam tak z „Twoje sekrety” i przez to nie mogłam dokończyć tej powieści przez ponad miesiąc, przy okazji wpadłam też w mały zastój czytelniczy.
„Twoje sekrety” to książka z cudownym klimatem – mamy tutaj lato, małe, angielskie miasteczko i wielki dom na jego obrzeżach. Mimo to w przypadku tej historii trudno mówić o sielance, bo ta powieść jest przesycona bólem, tajemnicami przeszłości, które rzucają cień na teraźniejszość i uczuciami bohaterów, których życie w żadnym wypadku nie oszczędzało.
Długo myślałam nad tym, przez co lektura „Twoich sekretów” szła mi tak topornie. Ostatecznie uświadomiłam sobie, że niestety nie polubiłam głównych bohaterów. Współczułam im, ale nie jednocześnie nie śledziłam ich losów z zapartym tchem. Nie rozumiałam też niektórych wyborów Skye, albo inaczej – motywy, które nią kierowały nie do końca mnie przekonały. Dodatkowo pojawił się tu motyw, z którym niezbyt się lubię, czyli „miłość od pierwszego wejrzenia”.
Mimo wszystko uważam, że „Twoje sekrety” to naprawdę dobrze napisana książka, która ma swój wyjątkowy klimat i przesłanie, które na pewno trafi do wielu osób. Po prostu sięgnęłam po nią w złym momencie.
Przed czytaniem polecam zapoznać się jednak z notką od autorki.
Wszystko, co wyjdzie spod pióra Moniki, prędzej czy później trafi w moje łapki. To autorka, po którą sięgam w ciemno, ponieważ jej historie niosą ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. O tej książce wiedziałam trochę wcześniej i czekałam na nią z pełnym zaangażowaniem. Sky zmaga się z ogromną traumą. Jej życie zostało zdefiniowane przez wypadek, który naznaczył ją na zawsze – zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Każdego dnia walczy ze swoimi demonami, które uniemożliwiają jej normalne życie. Przeszłość nie daje jej spokoju, a ona sama nie potrafi ruszyć dalej. Pewnego dnia postanawia wyprowadzić się do domu obcej starszej kobiety, aby zostać jej opiekunką. W lokalnym barze spotyka Darcy’ego, gburowatego barmana, który również zmaga się ze swoją trudną przeszłością. Losy bohaterów rozchodzą się, lecz tylko na chwilę. Ponownie spotykają się w domu Lily, gdzie Darcy okazuje się być jej wnukiem.
Ich relacja nie jest prosta ani lekka. Oboje mają poranione dusze, a doświadczenia z przeszłości odcisnęły na nich trwałe piętno. Z czasem jednak ich więź zaczyna się rozwijać. Stają się dla siebie wsparciem, okazują sobie czułość i próbują zatrzymać to rodzące się uczucie, choć nie na długo. Ważnym wątkiem jest również choroba Lily, niezwykle przykra i poruszająca. Kobieta była silna, potrafiła postawić na swoim, a choć jej decyzje często raniły innych, zawsze podążała własną drogą.
Monika nie unika trudnych tematów, ale z tej książki dosłownie wypływa ból i cierpienie. Czułam je na każdej stronie, choć przeplatały się też chwile ciepła i dobra. Przy tej książce przepłakałam morze łez, wiele razy wstrzymywałam oddech i miałam ochotę krzyczeć. Szczególnie sceny z ojcem Darcy’ego budziły we mnie ogromną złość – nienawidziłam tej postaci całym sercem. Styl Moniki jest genialny, prowadzi opowieść w taki sposób, że kiedy myślimy, iż nic gorszego nie może już spotkać bohaterów, ona zaskakuje jeszcze bardziej. Zakończenie było tak intensywne, że wbiło mnie w fotel. Akcja nabrała takiego tempa, że nie mogłam uwierzyć w obrót spraw.
Czekam na kolejny tom, a ponieważ miałam w nim swój mały wkład, nie mogę się go doczekać jeszcze bardziej. Kocham tę historię. To nie jest lekka książka – złamie Was w sposób, którego się nie spodziewacie. Jednak jest warta każdej strony, a ja kocham ją całym sercem! Gorąco polecam.
Nie zachwyciła mnie ta książka. Uwielbiam autorkę, ale ta książka była ciężka. Może zbyt ciężka to czego się spodziewałam. Może jak dla mnie było za dużo mroku.
Mierzymy się tam z traumami młodych dorosłych. Z jednej strony dostajemy przemocowego ojca i matkę, która zmarła chorując. Z drugiej ojca narkomana, brak matki i ciotkę pokroju tej z Kopciuszka. W fabule jest i śmierć ważnej osoby, trauma samochodowa i coś co już może być zakwalifikowane jako molestowanie.
Brakowało mi dobrych momentów, środek jest przeciwieństwem okładki
Motywy: - tajemnice, które trzymane niczym największy skarb - ucieczka i szukanie bezpiecznej przystani - przypadkowe spotkanie, które może zmienić wszystko - szalona staruszka - slow burn - facet, który słucha, kobieta, która jest wielką tajemnicą
Pierwsze co musze Wam powiedzieć to magiczne wydanie, które jest niczym przepiękna księga, która aż prosi się o otwarcie. Jest niczym wydanie Jane Austin. Klasyczne, piękne, majestatyczne i przykuwające wzrok. Od razu przypomniała mi się „Duma i uprzedzenie”. Tym bardziej, że główny bohater ma na imię Darcy, ale nie przypomina tego Darcego. Ale to później.
„Twoje sekrety” to powieść pełna klasyki, która w swoim obszernym wydaniu sprawia, że ciągle miałam jej mało. Autorka wpadła na genialny pomysł prowadząc fabułę pełną zakrętasów tajemnic. Skye nosi na swoim ciele mnóstwo blizn, które skrupulatnie stara się schować, ale dużo ma wewnątrz siebie. Skrywa swoje emocje, Raz jest miła i urocza, a raz odgradza się zimnym murem. Jej życie od samego dzieciństwa nie było łatwe. A autorka malutkimi fragmentami odkrywała przede mną jej historię. Z każdym takim elementem była coraz bardziej mroczniejsza i straszniejsza. Autorka stanowczo umie zagrać na strunach emocji. Łez nie było końca, same wypływały z oczu. A wszystko było tak realistycznie napisane, że wręcz momentami to czułam. A wewnętrznie trzęsłam się ze strachu i stresu. A Skye to taka dobra dusza, nie dość, że tyle przeszła to stara się żyć dalej. Nigdy nie zapomni ale ma plany i marzenia. Ale skrywane tajemnice niszczą ją od środka i to może stać się jej zgubą.
Darcy jest facetem z krwi i kości, któremu również nie było łatwo. Zmagał się z wieloma trudnościami nie tylko w domu ale i w szkole. Był na tyle silny, że udało mu się to wszystko przetrwać. Nadal ma obawy przed odkryciem się, ale małymi krokami się otwiera, ale potrafi też zrozumieć drugą osobę. Nie ocenia i nie krytykuje. Stoi murem i wspiera.
Każde z nich przeżyło coś w swoim życiu i każdy radzi sobie na tyle ile potrafi. Darcy poszedł na terapię, która pomogła mu przepracować traumy. Stał się dzięki temu silniejszy i pewniejszy siebie. Nie do końca jednak udało mu się z tego wyjść, bo gdzieś zawsze zostanie obawa. Ale nie potrafi przestać. Skye tłumi wszystko w sobie i przez to nie potrafi ruszyć dalej. Ma swoje plany i marzenia, które chce osiągnąć, ale jeszcze dużo drogi przed nią. Takie zestawienie pokazało jak przechodzi życie osoba po odpowiedniej terapii a jak osoba bez niej. Terapeuta nie rozwiąże wszystkich naszych problemów, ale może być dobrym wsparciem w tej drodze.
Autorka ukazała ludzi z traumami i z prawdziwymi emocjami. Słowa wypowiadane są autentyczne i niespodziewane. Nie ma wymuskanego słownictwa i przesłodzonego. Są za to słowa wsparcia, zrozumienia, dodania otuchy, czasem i kąśliwe oraz dające do myślenia. Dialogi piękne, bolesne i pokazujące jak trudna jest relacja osób po traumach i jak ciężko jest się otworzyć przed drugą osobą. Opisy pełne życia i wspomnień. Te bolesne powodowały ciarki, natomiast dobre uśmiech i rumieńce.
Przepiękna historia w style slown burn, która chwyciła mnie tak mocno za serce, że nie mogłam się oderwać. Kartki przelatywały mi przez palce tak szybko a chęć poznania wszystkich szczegółów była silniejsza ode mnie. Pokochałam Skye, Darcego, ich przyjaciół, no i zwariowanej Lily. Bez niej ta książka byłaby nudniejsza. A tak to rozśmieszała i zabawiała. Cała ta książka jest niezwykła i pełna ciepła. Kocham kiedy bohaterowie dojrzewają do sowich uczuć i malutkimi krokami zbliżają się do siebie. Przechodziłam razem z nimi przez wszystkie zakręty, wzloty i upadki. Byłam naocznym świadkiem tego co się między nimi działo oraz to jak odkrywali się przed sobą. Już nie mogę się doczekać kontynuacji i jestem pewna, że zapewni mi jeszcze więcej emocji. Mam nadzieję, że to będzie niedługo!!!
🔒🔒 Od pierwszych stron powieści czuć ten delikatny, ale mocny ciężar serca Darcy’ego i Skye. Gburowaty barman, który nienawidzi alkoholu i nosi w sobie traumę z rodzinnego domu, spotyka dziewczynę pełną sekretów – Skye, której ciało i dusza skrywają blizny po wypadku. Ich spotkanie w pubie jest jak przypadkowe zetknięcie dwóch połówek pękniętej całości – i choć iskrzy, los nie pozwala im od razu złączyć się na stałe. To porusza, sprawia, że czytelnik oddycha razem z nimi, czuje każdą wstrzymaną myśl, każdą tęsknotę zawieszoną między wierszami.
🔒🔒 Kolejne strony odkrywają przed nami urok angielskiego miasteczka – urokliwe domy, ciepłe światła uliczek, zapach herbaty i domowego ciasta unoszący się w powietrzu. To tło kontrastuje z wewnętrznym bólem bohaterów, ale też koi i otula. Gdy Skye trafia do pracy u Lilly Grace Carter, prawa ręka narracji staje się babcia, którą tęsknota przekształciła w filar jej dnia. Lilly to siła i spokój – daje Skye poczucie oparcia. Ich relacja zaczyna się jak nieporadny taniec, ale w końcu zmienia się w ciepły uścisk duszy. To wzrusza, bo pokazuje jak miłość – niekoniecznie romantyczna – potrafi uleczyć.
🔒🔒 Kiedy Darcy niespodziewanie wraca do domu Lilly, emocjonalny ładunek eksploduje. Między nim a Skye znów pojawia się magia – słowa milczenia silniejsze niż cokolwiek powiedziane. Ich dialogi – czasem krótkie, czasem wybuchowe – to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Czytelnik patrzy na dwie osoby, które z jednej strony walczą z demonami przeszłości, z drugiej – boją się zaufać, pokochać. Irytacja miesza się z czułością, gniew przeplata z nadzieją. To autentyczne i bardzo delikatne, jakby te emocje wibrowały w powietrzu razem z nimi.
🔒🔒 Głębia postaci Darcy’ego i Skye jest budowana subtelnie, ale systematycznie. Gbur z sercem skradzionym przez ból i labradorem na smyczy – taki obraz Darcy’ego zostaje w pamięci. Skye to jakaś Chmurka – dziewczyna, która mimo ostrych słów trzyma w sobie delikatność i ogromną tęsknotę. Ich trudna przeszłość jest tłem, ale też fundamentem, na którym powstaje coś pięknego. Blizny widoczne i niewidoczne pulsują, a każdy krok bohaterów zbliża ich do zrozumienia, akceptacji i – być może – wspólnego szczęścia. ㅤ 🔒🔒 Nie sposób zapomnieć o emocjach, które towarzyszą podczas lektury – jest smutek, czułość, gniew, ale przede wszystkim jest nadzieja. W momentach kryzysu powieść pozwala zatrzymać oddech, a kiedy pojawia się odrobina światła – pozwala uśmiechnąć się przez łzy. Ściszony dramat, który nie każe krzyczeć, a wciąga cicho, powoli, głęboko. Każde spojrzenie, dotyk, cisza – wszystko ma znaczenie. Czyta się z zapartym tchem, czasem chce się odpocząć, wrócić później, ale też nie da się odłożyć, bo ta historia wymaga być przy niej do końca. ㅤ 🔒🔒 Twoje sekrety to powieść o trudzie bycia człowiekiem – ze wszystkimi jego ułomnościami, tajemnicami, potrzebą miłości i zbawienia. To książka, która cicho, ale stanowczo uderza w najczulsze miejsca. I zostawia w nich ślad – jak blizna, której nie chcesz zatrzeć. Monika Sławik stworzyła historię, do której chce się wracać, która daje poczucie, że choćby życie było trudne, to czasem wystarczy ktoś, kto zostanie. To delikatna, mądra opowieść o odbudowywaniu siebie, o zaufaniu, o sile ciepła i opieki, która przychodzi czasem od najbardziej nieoczekiwanych osób. Słodki smak Anglii miesza się tu z gorzkim doświadczeniem, a efekt jest… po prostu ludzki.
Czy można naprawdę poznać drugiego człowieka, jeśli samemu przez całe życie coś się ukrywa?
„Twoje sekrety” to nie jest książka, którą po prostu przeczytasz. To historia, która Cię obnaży - z własnych emocji, z domysłów, z tej wygodnej iluzji, że ból i przeszłość można po prostu zostawić za sobą.
Darcy i Skye. Dwoje ludzi, którzy już dawno powinni się rozpaść. A jednak… w ich wewnętrznych ruinach wciąż tli się coś, co trzyma ich przy życiu. I choć są całkowicie różni, coś ich przyciąga. Może właśnie to: że każde z nich jest na swój sposób zniszczone.
Darcy to barman, który nienawidzi alkoholu. Absurd? Może. Ale kiedy poznajesz jego historię, nic nie wydaje się już dziwne. Zatrzaśnięty emocjonalnie, surowy, zamknięty. A jednak pod tą gburowatością czai się chłopak, który miał prawo nie wyrosnąć na mężczyznę - a mimo to zrobił to sam, po swojemu. I teraz stara się przetrwać, dzień po dniu.
Skye to dziewczyna, która nie tylko nosi blizny na ciele - jej dusza wygląda jak rozbite szkło. Wypadek, ojciec w więzieniu, matka-widmo, ciotka, która odbiera dom… a mimo to Skye wciąż ma nadzieję. I chociaż ją tłumi, chowa pod warstwami wstydu i samotności - właśnie ta iskra czyni ją tak bardzo „prawdziwą”.
Ich spotkanie w pubie to nie bajkowy przypadek. To eksplozja dwóch światów, które nie umieją wyrazić, jak bardzo chcą przestać być samotne. A potem - cisza. Czas. Rozłąka. I nowy początek w miejscu, które z pozoru wygląda jak z bajki - a w środku skrywa tajemnice.
Dom Lilly Grace Carter jest jak jeszcze jeden bohater tej opowieści. Urokliwy, a jednocześnie pełen pęknięć. I to właśnie Lilly - starsza pani z charakterem większym niż całe angielskie miasteczko - staje się pomostem między Skye i Darcy’m. Ich przewodniczką, ale też kimś więcej - symbolem rodziny, którą można sobie stworzyć od nowa.
Autorka pisze subtelnie, ale z emocjonalnym impaktem. Każde zdanie coś znaczy. Każdy gest niesie w sobie ciężar przeżyć. I choć czasem chciałam potrząsnąć Skye - bo jej decyzje bywają trudne do zrozumienia - nie mogłam jej nie współczuć. Bo jak często oceniamy kogoś, nie znając całej jego historii?
To nie jest typowy romans. Nie znajdziesz tu przesłodzonych scen czy dialogów w stylu „na zawsze razem”. Tu miłość to walka. To nieufność, milczenie, próby zbliżenia się i szybkie odwroty. Ale właśnie dzięki temu jest tak… ludzka.
Są książki, które zostawiają cię z uśmiechem. I są takie, które zostawiają cię z otwartym sercem. „Twoje sekrety” to ta druga opcja. Po przeczytaniu ostatniej strony długo patrzyłam w okno. Bo ta historia nie kończy się w książce. Ona rezonuje. Wspomnienie blizn - tych widocznych i tych ukrytych - zostaje z Tobą.
Dodatkowym plusem jest samo wydanie - przepiękne, dopieszczone, z detalami, które sprawiają, że chcesz trzymać tę książkę w rękach. Ale to, co zostaje w głowie, to nie wygląd - tylko treść. I emocje, które autorka serwuje bez litości.
Ocena: 9/10 - za emocjonalną szczerość, głębię postaci i ten delikatny sposób mówienia o bólu, bez uciekania się do tanich dramatów. Za Lilly. Za dom, który leczy. Za dwoje ludzi, którzy na przekór sobie próbują uwierzyć, że zasługują na coś więcej niż samotność.
To historia o dwojgu poranionych duszach, których los krzyżuje się przypadkiem… a może jednak nie do końca przypadkiem. 🤔
Skye (☁️) – dziewczyna z bliznami na ciele i duszy. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się cicha i zamknięta, to w środku aż kipi od emocji. Nosząc w sobie ogromne poczucie winy, próbuje odnaleźć się w świecie, który już dawno przestał być dla niej bezpieczny. Jej wrażliwość i próba normalności sprawiają, że szybko można się z nią utożsamić. Ale też nie jest postacią bez skazy. Niektóre jej decyzje mogą mocno podzielić czytelników. Jedno jest pewne! Skye to postać, która zostaje w głowie.
Darcy – mężczyzna z przeszłością, który próbuje nie rozpaść się na kawałki. Z pozoru twardy, chłodny i nieprzystępny. Ale kiedy pozwala sobie na odrobinę emocji to widać, ile w nim bólu i zagubienia. Polubiłam go bardzo, bo nie był przerysowany, a wręcz był ludzki. Z wadami, z lękami, z poczuciem winy i bezradnością. A jednak starał się. I to było w nim najbardziej ujmujące.
Ich relacja to nie była słodka miłość od pierwszego wejrzenia. To było raczej zderzenie dwóch światów, które się boją, ale jednocześnie pragną bliskości. Ich historia rozwijała się powoli, czasem frustrująco, ale dzięki temu bardzo realistycznie. Oboje wiele przeszli, dlatego każda ich rozmowa, każde zbliżenie miało ciężar emocjonalny. I choć nie zawsze się z nimi zgadzałam, to kibicowałam im mocno.
Ale nie zapominajmy o najważniejszej postaci drugoplanowej: BABCI LILLY 👵🏻 Taka typowa, kochana, trochę wścibska, ale z ogromnym sercem. Jej próby swatania Skye i Darcy’ego to było coś, co za każdym razem wywoływało u mnie uśmiech. Całkowicie skradła moje serce ♥️
Styl Moniki Sławik jest lekki, ale nie banalny. Wiele razy się uśmiechnęłam, a raz to... naprawdę, łzy pociekły mi po policzkach. I nie tylko ze smutku, ale i z emocji, które mnie zalały w jednej scenie. Cudowne było też to, że ta historia nie była „wymuskana" tylko była prawdziwa, czasem brudna, czasem bolesna, ale zawsze autentyczna.
Jedyne wady dla mnie, który były w tej książce to wyłącznie długie rozdziały, ale ratowało jeszcze to, że narracja przeplata się raz z perspektywy Skye, a raz Darcy'ego.
Kolejną rzeczą była Skye na końcu... powiem wprost. Jej decyzja i zachowanie mnie zabolała i nie zgadzam się z tym, co zrobiła. Naprawdę byłam zła i zawiedziona. Ale to też dowód na to, że autorka umiała wzbudzić emocje i nie poszła w przewidywalność.
Z przyjemnością sięgnę po drugi tom, bo czuję niedosyt, mam mnóstwo pytań i chcę wiedzieć, jak sobie poradzą nasi główni bohaterowie i co przyniesie im przyszłość.
Jeśli lubicie historie z emocjami, prawdziwymi bohaterami, babcią z charakterem i tematami, które zostają w głowie to „Twoje sekrety" są zdecydowanie dla Was.❤️
Słowa, które precyzyjnie oddają aurę całej książki. Mrok wylewający się ze stron, ból przeradzający się w nicość oraz zrozumienie wzajemnego cierpienia to kwintesencja „Twoich sekretów”.
Muszę zacząć od podkreślenia pięknej oprawy graficznej. Prześliczna okładka, cudowne malowane brzegi, idealnie pasujące zdjęcia przed rozpoczęciem każdego rozdziału - wszystko to sprawia, że czytanie to podróż, której nie chcesz kończyć.
Książka rozpoczyna się od rozmowy między główną bohaterką, a jej przyjaciółką, z której dowiadujemy się, że po wspólnym mieszkaniu Skye musi wrócić do domu swojej okropnej ciotki i na nowo z nią zamieszkać. Dziewczyna na pożegnanie wychodzi z przyjaciółką i koleżankami z pracy do baru, gdzie poznaje gburowatego barmana - naszego głównego bohatera.
Skye i Darcy’ego połączyło coś na tej imprezie, jednak tracą kontakt na kilka miesięcy. Dziewczyna w tym czasie rozpoczyna pracę u wymagającej staruszki, gdy nagle w drzwiach wejściowych staje potrzebujący dachu nad głową wnuczek podopiecznej - Darcy.
Skye i Darcy to bohaterzy, skrywający w sobie mrok, tajemnice i ból. Każde z nich przeżyło w przeszłości piekło, a teraz próbują ułożyć sobie życie na nowo. Oboje uciekają od tragicznych zdarzeń, jednak jak się okazuje pomocniejsze jest podzielenie się nimi z osobą, która je zrozumie.
Jest to smutna historia, która rozrywa serce, jednocześnie daje nadzieję na światełko w długim i mrocznym tunelu. Relacja między nimi powolutku się rozwija, stopniowo zdobywają swoje zaufanie i uczą się siebie nawzajem. Sposób w jaki Darcy myśli o Skye rozczulało moje serce, a zrozumienie jakim ją obdarzał było niesamowite.
W międzyczasie poznajemy podopieczną Skye - Lily Grace. Kolejna cudowna postać, która nie zasłużyła na cierpienie jakie doświadczyła w życiu. Świetnie został opisany jej trudny charakter, który tak naprawdę był tylko mechanizmem obronnym, a po dłuższym poznaniu odkryła swoje nieskazitelne serce.
Autorka napisała na początku książki żeby nie oceniać wyborów bohaterów, ale ciężko mi tego nie robić, gdy końcówka to rollercoaster bez trzymanki i pasmo okropnych decyzji. Podczas czytania ostatnich stron krzyczałam, darłam sobie włosy i przeżywałam razem z bohaterami. Jedyne co mi się nasuwa na myśl to - szkoda mi Darcy’ego, a decyzji Skye nie jestem w stanie zaakceptować.
Monika Sławik perfekcyjnie wzbudza wszystkie emocje w czytelniku. Z precyzją potrafi wbić nóż w serce i zostawić z krwawiącą raną. Trzeba pochwalić również wszelkie nawiązania do tradycji, architektury czy kultury brytyjskiej. Dodało to realizmu do całej historii, jak również mogło czegoś nauczyć czytelnika.
„Twoje sekrety” Moniki Sławik to książka, która nie tylko mnie poruszyła – ona mnie przewróciła emocjonalnie i nie pozwoliła wstać. Choć zostawiła mnie z małym niedosytem - potrzebuję drugi tom na już!
Nie sądziłam, że jedna historia potrafi być tak cicha, tak delikatna, a jednocześnie tak bardzo uderzać w najczulsze miejsca. To jedna z tych książek, którą się po prostu czuje. Z każdym wdechem, z każdym spojrzeniem bohaterów, z każdym zdaniem, które zostaje w głowie na długo po zamknięciu książki.
Skye i Darcy to postacie tak realne, ze miała wrażenie jakby siedziały obok mnie. Każdy z nich przeszedł wiele.. są blizny, te które widać gołym okiem, ale też te których nie widać, te, które czuje się przez każdą stronę tej książki. Ich historia nie jest łatwa, ale przez to trafia prosto w serce.. i jest jeszcze Lily.. kobieta, o której mogłabym napisać osobną recenzję - wnosi do tej książki ciepło i klimat. Lily to nie tylko postać drugoplanowa – to serce tej historii. Jej obecność koi, otula jak cieplutki koc w najzimniejszy dzień. To ona sprawia, że mimo ciężaru emocji, które niosą ze sobą bohaterowie, czujemy się bezpiecznie.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio książka była tak... ludzka. Bez przesady, bez dramatyzowania, a jednak – z całym wachlarzem emocji, które dosłownie wchodzą pod skórę. To jedna z tych opowieści, gdzie każdy szept ma znaczenie. Gdzie sekrety nie są tylko fabularnym chwytem, ale czymś, co tworzy ludzi od środka.
Momentami miałam ochotę zatrzymać się, wrócić, przeczytać raz jeszcze, bo nie wierzyłam, że można aż tak pięknie opisać to co się tam dzieje.. te emocje, smutek, czułość… To książka, która przypomina, że wszyscy coś nosimy. I że czasem wystarczy ktoś, kto zostanie przy nas, nawet jeśli nie rozumie wszystkiego.
Nie wiem, jak Monika to zrobiła, ale wiem jedno – „Twoje sekrety” to dla mnie taka bezpieczna przystań, do której będę wracać.
🐶Darcy to gburowaty barman, Skye wciąż szuka swojego miejsca na ziemi. Spotykają się przypadkiem w barze, a później tracą kontakt na kilka miesięcy. Ich drogi krzyżują się ponownie, gdy chłopak przeprowadza się tymczasowo do swojej babci, a Skye zostaje jej opiekunką. Oboje dźwigają trudne doświadczenia. Czy uda im się z nimi uporać? Jakie tajemnice skrywają?
🐶To opowieść, która wciąga od pierwszych stron i nie pozwala się oderwać. Styl autorki jest prosty i przystępny, ale mimo to potrafi oddać ogrom emocji oraz bólu, którego doświadczają bohaterowie.
🐶Akcja toczy się w małym miasteczku w domu, położonym z dala od innych. Tempo opowieści oddaje rytm życia w takim miejscu - jest spokojne i lekko melancholijne. Wydarzenia rozwijają się powoli, ponieważ nie chodzi o szybkie zwroty akcji, ale o to, aby zanurzyć się w historii i poczuć emocje bohaterów. Razem z nimi przeżywamy ich rozterki, śledzimy, jak próbują ułożyć sobie życie i poradzić sobie z sekretami, które noszą w sercu, choć nie potrafią o nich mówić.
🐶Po raz pierwszy czytałam o bohaterach, którzy są do siebie aż tak podobni. Zwykle autorzy kontrastują charaktery, by się uzupełniały. Tutaj zarówno Skye, jak i Darcy są zamknięci w sobie, małomówni i tajemniczy. Taka zmiana była odświeżająca i bardzo mi się spodobała.
🐶Zabrakło mi jedynie większej przemiany Skye w trakcie książki. Miałam wrażenie, że przez większość historii pozostaje w tym samym miejscu emocjonalnie, a niektóre wydarzenia tylko pogłębiają jej przygnębienie. Mam jednak nadzieję, że jej rozwój pojawi się w kolejnym tomie, na który czekam z niecierpliwością.
🐶Zakończenie jest bardzo mocne i sprawia, że od razu chce się sięgnąć po kontynuację. Jeśli nie boicie się trudnych tematów i lubicie historie, w których uczucie rodzi się powoli, koniecznie przeczytajcie „Twoje sekrety”.
Skye to dziewczyna skrzywdzona przez życie, połowę jej ciała pokrywają blizny po strasznym wypadku samochodowym.. Niestety, los ponownie się do niej nie uśmiechnął i musi wrócić do swojej ciotki, z którą nie ma najlepszych kontaktów. Na szczęście nie pomieszkuje u niej długo, ponieważ znajduje pracę jako opiekunka starszej osoby i wprowadza się do swojej podopiecznej - Lilly Grace, która jest wyjątkową staruszka. Przy życiu trzyma ją chyba tylko marzenie o odnalezieniu mamy, którą opuściła z ojcem w dzieciństwie.
Darcy jest gburowatym barmanem w pubie, od długiego czasu zmaga się z traumą. Nienawidzi alkoholu i przez długi czas nie jest dane nam dowiedzieć się dlaczego. Po wyprowadzce z rodzinnego domu, w którym przebywanie było dla niego katorgą, obiecuje sobie, że nie wróci już do tego miejsca.
Ich drogi łączą się w pubie, w którym pracuje Darcy. Od razu między nimi dochodzi do czegoś, a później każde idzie w swoją stronę i spotykają się ponownie dopiero za kilka miesięcy..
Jak już wiecie (lub nie) rzadko czytam opisy. Raczej bazuje na recenzjach i gwiazdkach, a tutaj widziałam dużo pozytywnych więc musiałam, po prostu MUSIAŁAM to przeczytać. I wiecie co? WOW. Jaka ta książka jest.. realna, naprawdę. Bohaterowie są wykreowani świetnie, mają swoje wady, otoczenie nie jest idealne, nie żyją w cukierkowym świecie. Każdy ma swój sekret i swoje za uszami.
Naprawdę jestem zakochana w tej powieści. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak przeżywałam „literki na papierze”. Ta historia trafiła prosto w głąb mojego serca i zostanie tam na bardzo długo.
Nie wiem jak Monika to zrobiła, ale dawno nie miałam w sobie tylko emocji.. Niecierpliwie czekam na drugi tom!
3,5 ⭐ Początek książki bardzo mi się podobał. Bardzo fajna przytulna książka, z bohaterami z bliznami przeszłości. Czytało się naprawdę przyjemnie, jednak zakończenie zepsuło mi trochę pogląd na tą książkę. Nie mogę zrozumieć czemu Sky zdecydowała się tak postąpić. Ogólnie w wielu momentach miałam ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć żeby się ogarnęła. No przydałoby jej się pójść na terapię bo no widać ze nie radzi sobie z przeszłości, przez co podejmuje często głupie wgl mnie decyzję. Mam nadzieję że 2 tom naprawi wszystko bo jak na razie to jestem wkurzona w jakim kierunku poszła fabuła pod koniec 😒
Ma to w sobie pewien urok i cieszy mnie to. Zaczęłam czytać dla ekscentrycznej Lili, lubie wątki staruszków w książkach, ale ona byla kochana! a na końcu są też przepisy
Woow, przeczytałam wszystkie książki autorki i ta jest zdecydowanie najlepsza! Świetne young adult i przepiękne wydanie, czekam na drugą część. Nic tylko czytać 🩷
Najgorzej wydane 65 zł. Książka jest tak słaba że nie wiem co o niej napisać, nic mnie w tej książce nie zachwyciło. Jedyne co w niej jest dobre to jak została wydana , nie polecam.
This entire review has been hidden because of spoilers.