Nie miał prawa istnieć. A jednak oddychał, żył… i czekał.
Schorowany książę Mamoru spędził szesnaście lat zamknięty w klanie. Teraz otrzymuje szansę — warunek, który może na zawsze odmienić jego los. Trafia do Akademii Niebiańskiego Lotosu, gdzie młodzi przedstawiciele siedmiu narodów przygotowują się do egzaminów na gwardzistę. Tam staje się łatwym celem szyderstw i pogardy rówieśników.
W tym samym czasie do akademii docierają szepty o Plugawcu, zwiastunie nadchodzącej wojny. Mamoru nie interesuje się jednak tajemnicami, które narastają wokół niego. Ma tylko jedno pragnienie: udowodnić wszystkim, że zasługuje na szacunek.
To było bardzo fajne wprowadzenie do dalszej historii. Pierwszy tom zdecydowanie ma potencjał i jest co rozwijać w kolejnych częściach. Jest kilka elemetnów, które spodobały mi się najbardziej i na pierwszym miejscu jest to przede wszystkim system magiczny. Autorka oparła go na bardzo popularnym motywie, czyli żywiołach, ale zupełnie nowym wydaniu, bo w tej opowieści nie ma ich tylko czterech, a aż siedem. I choć wydaje się to niemożliwe, ma sporo sensu wprowadza do historii sporo oryginalności.
Do tego sam sposób władania magią, jej możliwości, cała otoczka, która wykracza bardzo poza same żywioły, w bardzo ciekawy sposób urozmaicają przedstawioną w książce historię. Opowieść o młodym chłopaku, synu prawowitego spadkobiercy, który od urodzenia zmaga się z chorobą, która trawi jego rdzeń, przez co sprawia wrażenie osoby, łagodnie mówiąc, bezwartościowej.
Ta książka to nie tylko magia żywiołów, ale także droga jaką główny bohater musi przejść w akademii, by zyskać szacunek innych, w tym także swojego ojca. To również starcie z nieprzewidywalnym zagrożeniem – w końcu nazwa cyklu “Klątwa Plugawca” nie jest tutaj przypadkowa. A ten wątek ma swój początek już w prologu, który obiecuje, że w tej historii, nikt nie może czuć się bezpieczny. Ale czy na pewno?
Główny bohater musi się zmierzyć z wieloma wyzwaniami i faktycznie jego droga jest wyboista, ale odnosiłem wrażenie, że największe konsekwencje dotykają wszystkich innych, a Mamoru wychodzi z każdej opresji bez większych szkód. Trudno mi było także lepiej wyczuć charakter poszczególnych postaci, których jest sporo i zapamiętanie ich imion było trudne. Kreacja dziadka była dla mnie najmniej wyrazista. Masahiro jak na swój sędziwy wiek ani swoim zachowaniem, ani sposobem mówienia nie przypominał osoby, która swoje w życiu przeszła. Do tego wiele wydarzeń dzieje się nagle i ich konstukcja jest bardzo podobna, przez co można dostrzec pewien schemat między akcjami. Książka może się wydawać krótka, ale przez swój format jej czytanie zajęło mi bardzo dużo czasu i choć rozdziały były krótkie i dynamiczne, to mój poziom zaangażowanie nie był na tak wysokim poziomie, jakbym tego oczekiwał.
PAŹDZIERNIK 2025: wow po raz drugi. to nie książka to dzieło sztuki
WRZESIEŃ 2025:wow brak mi słów muszę przespać się po przeczytaniu tej książki, może w tedy sklecę opinie, która choć w małym stopniu odda to jakim arcydziełem jest ta książka
Kiedy sięgałam po tę książkę, nie spodziewałam się, że tak bardzo mnie wciągnie. Myślałam, że dostanę prostą historię o młodym, zbuntowanym księciu, który pragnie udowodnić swoją wartość i obudzić w sobie moc. Tymczasem otrzymałam opowieść pełną intryg, emocji i pytań o granice poświęcenia.
Mamoru – bo tak ma na imię główny bohater – od samego początku budzi ogromne emocje. Przez lata ukrywany, traktowany jak ktoś, kto nigdy nie powinien istnieć, staje się symbolem determinacji. Jego upór i nieugiętość sprawiają, że w końcu otrzymuje pozwolenie, by reprezentować swój klan w Akademii Niebiańskiego Lotosu. To właśnie tam planuje wszystkim udowodnić, że potrafi sięgnąć po swoją moc.
Ale Mamoru nie jest zwykłym uczniem. To postać, której każde działanie jest przemyślane, każdy krok wyrachowany. Zamiast poddawać się rutynie treningów i lekcji, on koncentruje się na jednym – na dokonaniu niemożliwego. Nie walka, nie nauka – a cel, który obsesyjnie nosi w sercu i którego spełnienia domaga się jego ojciec.
W świecie, gdzie pojawiają się smoki, nauczyciele władający żywiołami i uczniowie nieświadomymi jego istnienia, Mamoru staje się zagadką. Tym bardziej, że na horyzoncie pojawiają się tajemnicze pigułki mroku, siejące zamęt wśród klanów – szczególnie w Klanie Burzowej Chmury. A jednak Mamoru zdaje się być obojętny na to całe zamieszanie. Liczy się tylko jedno – jego własna droga na której niespodziewanie staje młodzieniec. Katsu swoją osobowością i zachowaniem sprawia, że coś wewnątrz Mamoru zaczyna się dziać. Nie tylko chęć jego pomocy, ale rozgrzewa lekkie uczucie które on sam nie do końca rozumiem.
I właśnie tu pojawia się pytanie, które nie daje spokoju podczas lektury: czy cena, jaką gotów Mamoru jest zapłacić, nie okaże się zbyt wysoka? Czy pogoń za niemożliwym nie skończy się utratą samego siebie?
Tego, oczywiście, nie zdradzę. Mogę tylko powiedzieć jedno: ta książka to nie tylko fantastyczna opowieść o magii i intrygach. To historia, która zaskakuje, wciąga i zostawia w czytelniku echo – echo pytań o granice ambicji, determinacji i sens poświęceń.
Zdecydowanie polecam – przekonajcie się sami, jaką drogę wybierze Mamoru i czy rzeczywiście uda mu się Dokonać Niemożliwego.
Mamoru urodził się w dniu Mrocznej Gwiazdy. Już sam ten fakt przeważył o jego przyszłości. Nie skończyło się jednak tylko na tym. Okazało się, że nie posiada energii w rdzeniu, przez co żyjąc w świecie, w którym władanie żywiołami jest normą, stał się nie w pełni sprawnym wyjątkiem. Rodzina nie ułatwia sprawy a chłopak decyduje się na wykorzystanie ostatniej szansy by nie zostać wyrzuconym z klanu i nie umrzeć samotnie gdzieś w świecie. Jednak jak wiele będzie musiał poświęcić i jak dużo trudnych decyzji podjąć żeby osiągnąć swój cel?
Uwielbiam motyw przepowiedni i krótkiego opisu wydarzeń z przeszłości w prologach fantastyki i tu nie było inaczej. Świetnie wprowadza to w klimat i od początku wzbudza ciekawość. Kiedy zaczęłam już właściwy tekst, od razu rzuciły mi się w oczy krótkie, raczej surowe zdania, nieprzekazujące zbytnio emocji. Z czasem narracja złapała flow, stała się bardziej płynna i swobodna, jednak nie jest o typ historii, w której znajdziecie liczne opisy przeżyć wewnętrznych bohaterów - tutaj się dzieje a Mamoru walczy o przetrwanie z coraz to większym zagrożeniem.
I ta walka to prawdziwe przedstawienie szarego moralnie bohatera, który z ogromnym uporem dąży do celu i nie baczy na konsekwencje. Z pewnością nie każdy go polubi, myślę że wiele osób będzie irytował, szczególnie biorąc pod uwagę, że niejednokrotnie zachowuje się jak dziecko wychowane w bańce, którym zresztą jest. Jednak już w tym tomie widać zachodzące w nim zmiany i rodzącą się coraz większą siłę, dlatego mam nadzieję na piękny rozwój w dalszej części historii. Z kolei jeśli szukacie prawdziwego slow burnu, który nie jest slow burnem tylko z nazwy, to właśnie go znaleźliście. Tutaj będziecie cieszyć się z pojedynczych zdań i gestów.
Uwielbiam akcję dziejącą się w akademiach dlatego momenty zajęć bardzo przypadły mi do gustu i żałuję, że nie było ich więcej, tym bardziej biorąc pod uwagę, że akcja trwa wiele miesięcy. Chociaż to wyłapałam przez wiek Mamoru, z wydarzeń nie potrafiłam określić ile czasu łącznie upłynęło, bazując na swojej interpretacji powiedziałabym, że sporo mniej. W trakcie czytania wyłapałam też trochę nieścisłości czy powtórzeń, nie wpływały one na cały tekst, jednak siłą rzeczy wybijały mnie z rytmu, bo naturalnie zwracam na nie uwagę.
Ostatnie rozdziały to bomba zrzucona znienacka na czytelnika. Myśleliście, że w końcu zacznie się układać? Otóż nie. Jednocześnie w tym najbardziej emocjonującym miejscu w fabule, trochę zabrakło mi... emocji. Nie czułam ich tyle, ile chciałabym w trakcie takich wydarzeń. Akcja gnała dalej a mi zabrakło zatrzymania się i dania możliwości uczuciom by wybrzmiały.
Niemniej jest to fantastyka z naprawdę ogromnym potencjałem na przyszłość i czekam na poznaję dalszej historii.
Autorka wprowadza nas w świat Mamoru -czwartego księcia, głównego bohatera, który był traktowany inaczej niż wszyscy. Urodził się bez mocy, a jego ojciec ukrywał go przed światem.
Mamoru jednak chce iść do Akademii Niebiańskiego Lotosu i konfrontuje się z ojcem. On się zgadza, jednak ma warunek - jeśli nie ukończy szkoły, będzie zmuszony odejść z klanu.
Fabuła książki jest mroczna, pełna konfliktów rodzinnych, jak i między klanami. Historia wciągnęła mnie od samego początku. Co stronę chciałam więcej i więcej. Gdybym miała więcej czasu, przeczytałabym ją pewnie w parę godzin.
Nie mamy tutaj tylko akcji dziejącej się w akademii, ale także podróż klanu Burzowej Chmury, aby coś odkryć. Ktoś może pomyśleć, że można się w tym pogubić, jednak tak nie jest. Autorka opisuje to w bardzo przyjemny sposób.
Świat przedstawiony w książce bardzo mnie zaintrygował. Wszystko jest dopracowane do perfekcji, przez co ja mogłam sobie wyobrazić, jak to wygląda.
Co do bohaterów, nie mogę im nic im zarzucić. Nie są oni jednowymiarowi, wręcz przeciwnie każdy z nich ma inny charakter. Większość z nich ma moją sympatię. Np. nasz główny bohater Mamoru. Czwarty książę w książce przechodzi dość dużą zmianę i na koniec nie jest już taki sam jak na początku. Nie jest on typowym bohaterem. Przeżywał nieakceptację ze strony rodziny, ale także zbyt dużą troskę o niego.
Mogę wam też powiedzieć, że chciałabym więcej Araty, po prostu jego sposób bycia jest taki cudowny. Mimo że po tym, co się dowiadujemy w historii (nie chce spoilerować), Arata chciał być dla niego jak brat. Było to dla mnie takie inne niż w większości książkach co mi bardzo odpowiada.
Wątek romantyczny jest bardzo lekki i brnie do przodu powolutku. Ciekawi mnie, jak on potoczy się dalej.
Na koniec chciałabym dodać, że historia się skończyła w tak ważnym momencie. Mam tyle pytań w głowie i myślę, że następna część da mi na nie odpowiedzi.
Czy będąc zakałą rodziny, da się wyjść na gwardzistę? [współpraca reklamowa] Mamoru zmaga się z odrzuceniem, nadmierną troską i ugłaskiwaniem przez całe swoje życie, przez to że nie rdzenia i nie może czarować jak inni jest postrzegany przez cała rodzinę i wszystkich innych jako upośledzony i uszkodzony człowiek. Wychowywany w ścisłej kontroli klanu dostaje "szansę" od losu i trafia do Akademii Niebiańskiego Lotosu gdzie toczy się moja ulubiona akcja i towarzyszymy młodocianemu w wielu przygodach, a to kiedy dopada go klątwa plugawca zaczyna się jazda bez trzymanki. Mamoru to jest tego typu bohater, na którym chcesz postawić na początku wielki krzyżyk i się z nim pożegnać, ale z rozdziału na rozdział zyskuje Twoją sympatię, a do tego wątek MM, który tak pięknie się powoli rozwija, ale od pierwszych spotkań czuć kto spodobał się młodemu adeptowi. Ciężko mi wybaczyć ostatnie rozdziały autorce i zdecydowanie czekam na dalsze losy głównego bohatera, ale także jego braci. Świat jest zbudowany przejrzyście i myślę , ze nawet laicy w świecie fantasty są w stanie zrozumieć jego funkcjonowanie.
Świetnie się bawiłam. Mimo ciężkiego początku, gdzie musieliśmy dowiedzieć się zasad funkcjonowania tego świata(a było trochę informacji do przyswojenia), później zachwyciłam się i z każdą kolejną stroną było mi tylko mało. Zwłaszcza interakcji między Mamoru i Katsu. Każde ich spotkanie i przekomarzanki sprawiały, że piszczałam z ekscytacji. Lubie gdy slow burn jest faktycznie slow. Wszyscy dorośli (poza dziadkiem) mnie irytowali, aż chciało się im nakopać. Zakończenie było intensywne a ja już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, bo na 100% go kupię.