Irae prowadzi stabilne życie. Zawodowo zajmuje się zabijaniem demonów, a w wolnych chwilach lubi posiedzieć w swoim ulubionym barze. Tę jakże idylliczną dla niej sytuację przerywa znienacka kumpel Śmierć, który pojawia się w jej mieszkaniu z prośbą o przysługę. I choć bardzo by chciała, nie może mu odmówić – za często ratował ją z opałów.
No cóż – to, co miało być łatwym zleceniem, okazało się istnym piekłem. Nie dość, że władowała się w sam środek wojny nie z tego świata, to jeszcze przeżyła… własną śmierć?
Na początek to chciałabym poznać odpowiedzi na kilka pytań, bo zakończenie było 🤯🤯
Świetnie się przy niej bawiłam, a jak przyjemnie się czyta aaa! Książka z sarkastyczną główną bohaterką, z czarnym humorem, fabułą ociekająca krw¡ą i walką z demonami i ten jeden przystojny chłop 🤭 Coś cudownego i tego mi trzeba było w ostatnim czasie!
4.25⭐️ omg, no tej końcówki to ja się nie spodziewałam! mimo że jest parę rzeczy, które można by było dopracować w tej książce (zasady świata i ogólny opis jego, i jeszcze lepsze rozwinięcie bohaterów) to kurcze podobała mi się.
ogólnie fabuła jest prosta, mamy jeden wątek, od początku do końca, poza tym nic się nie dzieje (Irae dostaje zlecenie od swojego przyjaciela Śmierci (!!!!!! love it) i musi je wykonać, a przy okazji na nią też polują.)
w każdym rozdziale pokryta jest od głowy do stóp krwią, nie ma sumienia, jest sarkastyczna i koniec (mimo że ogromne zaskoczenie i wsm nie wiadomo do końca co się z nią stało) to bardzo pasował do jej charakteru.
ogólnie polubiłam postaci w tej książce, zwłaszcza Irae(za bezwzględność) i Śmierć (więcej nie trzeba dodawać), i Sio, to inne też mi się spodobały. Tak, mogłyby być jeszcze bardziej pogłębione, ale kurcze, naprawdę przyjemna książka.
dobra na początek dla osób, które kompletnie nie czytają fantasy, a chciałyby poczuć trochę takiego klimatu magia, demony.
Irae zajmuje się zabijaniem Demonów, a w wolnym czasie lubi przesiadywać w barze swojego przyjaciela. Lecz jej beztroskie życie przerywa jej sama Śmierć. Ma dla niej propozycję nie do odrzucenia, miało być łatwo... ale sprawy się komplikują.
🌟Łowczyni Demonów 🌟Urban Fantasy 🌟Czarny Humor
Książkę czyta się błyskawicznie, ma lekki język i nie wymaga od czytelnika wielkiego skupienia. To świetna opcja dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z tym gatunkiem.
Główna bohaterka to postać silna i wyrazista, choć jej aż nazbyt sarkastyczny język momentami mnie męczył. Zazwyczaj lubię taki humor w książkach, ale tutaj zdarzało się, że było go dla mnie po prostu za dużo.
Ogromnym plusem jest klimat, świat stworzony przez Autorkę ma w sobie ciężar i potencjał, który aż prosi się o rozwinięcie. Choć miałam wrażenie, że sporo szczegółów można było rozpisać.
Moim absolutnym faworytem okazał się Sio! Każda jego interakcja z Irae była dla mnie perełką, a od momentu, gdy zobaczyłam go na okładce, tylko wyczekiwałam jego pojawienia się na stronach.
Zakończenie zostawia wiele pytań bez odpowiedzi, jest otwarte, jakby książka czekała na kontynuację.
Podsumowując, jeśli macie ochotę na historię z dużą dawką sarkastycznego humoru i dopiero zaczynacie przygodę z tym gatunkiem to ta pozycja będzie dla Was idealna.
Irae jest łowczynią demonów. Współpracuje z przyjacielem Leonem, w wolnych chwilach spędza czas w jego barze z nim i przyjaciółką Gretą. Ogólnie prowadzi stabilnie życie 😁 Jednakże podczas powrotu z któregoś zlecenia spotyka podejrzaną osobę z dziwną aurą, która twierdzi, że jej szukała i powinni razem współpracować. Irae odmawia i oczywiście prowadzi to do pierwszych kłopotów. Drugim problemem jest jej kolega Śmierć, który przychodzi z prośbą o płatną przysługę. Tu zgodzić się wypada, bo współpraca dotychczas była całkiem owocna. Jednak stabilność szlag trafił, a kłopoty się piętrzą. Bohaterka musi stawić czoła nieznanym sprawcom, sprzymierzyć się z nieoczekiwanymi sojusznikami, a także dowiedzieć się czegoś o sobie.
Kocham i uwielbiam tę historię!! Świetna bohaterka z jajem, która zdecydowanie nie daje sobie w kaszę dmuchać, ale zna swoje ograniczenia i wie, kiedy należy zrobić taktyczny odwrót; grumpy Śmierć, który wie zdecydowanie więcej, niż ma ochotę się tym dzielić; demon Sio, który pełni funkcję prawie kota. Wartka akcja, milion kłopotów, długowieczni bohaterowie. Szaleni złoczyńcy z paskudnymi planami i mnóstwo użerania się z demonami. Jakbym miała kolejną część, to już bym do niej siadała 🤩 bo jest jeszcze tyle informacji do zebrania o Irae i jej najbliższych!! Polecam serdecznie! Książka zdecydowanie wypełnia lukę w urban fantasy na polskim rynku i mam nadzieję, że zrobi się o niej głośno.
Jeśli kochacie bezwględne (serio bezwględne ) bohaterki to przeczytajcie tą książkę. Jak na zabawę bez większych oczekiwań naprawdę spoko. 👌👌 [współpraca reklamowa @wydawnictwonyks ]
Czy zdarzyło się Wam zacząć książkę jeszcze raz, bo nie byliście pewni, czy to Wy przeoczyliście istotne informacje, czy zwyczajnie nie zostały podane wtedy, gdy miałyby najwięcej sensu?
Ja uwielbiam czytać wieczorami – to mój sposób na relaks po całym dniu. Zwykle jestem pewna tego, co czytam, ale ostatnio miałam kilka tak szalonych dni, że zaczęłam wątpić we własne możliwości przetwarzania informacji. Efekt? Po raz pierwszy w życiu, po 132 stronach, zaczęłam książkę od nowa.
I w sumie się cieszę, że podeszłam do „Pani Ciemności” ponownie. Z jednej strony upewniłam się, że to nie ja przeoczyłam istotne informacje, a z drugiej – znając już trochę bohaterkę – mogłam inaczej spojrzeć na pierwsze wydarzenia. Dobra, ale po kolei!
„Pani Ciemności” to historia Irae, na co dzień zajmującej się polowaniem na demony w mieście Ash, która pakuje się w środek wojny w wyniku przysługi dla przyjaciela.
Irae ma bardzo sarkastyczny i wręcz zgryźliwy sposób bycia. Niestety, chwilami miałam wrażenie, że było to trochę wymuszone, ale poza tym pasowało do bohaterki. Zanim jednak zdałam sobie sprawę, że ona po prostu taka jest, pierwsza rozmowa ze Śmiercią wydała mi się sztuczna. Za drugim czytaniem wypadła już o wiele lepiej.
Chyba największym problemem „Pani Ciemności” jest bardzo słabo zarysowany świat, a nawet sama postać Irae. W trakcie czytania pojawiają się informacje o innych długowiecznych i o innych królestwach czy wymiarach – nawet nie wiem, jak to nazwać – ale bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, jak one względem siebie funkcjonują, czy czym właściwie są, poza samą nazwą. Dokładnie tak samo jest z Irae – dopiero w połowie książki pojawia się wzmianka, że nie pamięta swojej przeszłości. Dla mnie to zdecydowanie za późno (zdążyłam nawet zanotować brak takiej informacji), bo gdyby pojawiła się wcześniej, nadałaby całości lepszy kontekst.
Irae ma bardzo sarkastyczny, wręcz zgryźliwy sposób bycia. Momentami miałam wrażenie, że jej cięte uwagi były trochę wymuszone, ale generalnie pasowało mi to do postaci. Pierwsza rozmowa ze Śmiercią wydała mi się sztuczna, ale przy drugim czytaniu odebrałam ją już znacznie lepiej.
Zanim przejdę do pozytywów, czepię się jeszcze jednej rzeczy. Strasznie mnie uwierało, że po zaledwie jednym spotkaniu Irae zachowywała się tak, jakby kogoś znała o wiele dłużej. To samo pojawiło się w przypadku Grety i Sio – i było to strasznie nienaturalne. Pierwsza taka akcja zdezorientowała mnie do tego stopnia, że postanowiłam zacząć książkę jeszcze raz, przy drugiej już machnęłam ręką. Trochę nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w „Pani Ciemności” zabrakło pewnej płynności w narracji.
Na szczęście im dalej, tym lepiej. Mimo że początek był nieco niemrawy, a ja chwilami czułam się zagubiona, całość ładnie się połączyła w finale. Z każdą stroną coraz bardziej wciągałam się w historię łowczyni demonów. Szczerze mówiąc, te kilka wzmianek o jej przeszłości sprawiło, że jestem bardzo ciekawa, co mogłoby wydarzyć się dalej i kim naprawdę jest Irae.
Ogólnie jest to książka z fabularnym potencjałem, ale trochę słabo dopracowana pod względem narracji. Jednocześnie, pomimo jej mankamentów, absolutnie nie żałuję czasu, jaki na nią poświęciłam. Chciałam przeczytać coś innego, bez romansu – i właśnie to dostałam. Jeśli kiedykolwiek pojawi się kontynuacja, sięgnę po nią z przyjemnością, bo zwyczajnie ciekawi mnie, co będzie dalej. Liczę jednak na trochę lepiej poprowadzoną narrację, jednak nie jest to dla mnie tytuł z serii „must read”.
Moja ocena 6/10
Dziękuję Wydawnictwu Nyks za egzemplarz książki do recenzji.
"Wiesz, jak to jest, kiedy ucinasz sobie z kimś pogawędkę i okazuje się, że macie zupełnie odmienne zdania na dany temat, a wtedy twój rozmówca, aby dowieść swoje słuszności, postanawia cię zabić?"
Irea prowadzi normalne, spokojne życie. Naprawdę? Oczywiście, że nie. Jej praca? To zabijanie demonów na zlecenie. Bohaterka nie boi się krwi i przede wszystkim nie ma problemu z tym, żeby pobrudzić sobie ręce. Wydawać by się mogło, że jej codzienne życie jest dosyć monotonne, ale jak okazuje się do czasu. Otóż, jej dosyć wyjątkowy przyjaciel ma dla niej pewne zadanie. Bo co może od niej chcieć Śmierć? Cóż, bohaterka nie do końca jest entuzjastycznie do tego nastawiona, no ale nie raz jej pomagał, więc wypadałoby się odwdzięczyć, prawda? Tylko jak się składa to początek problemów.
Wiele się tutaj dzieje. Jest brutalnie i krwawo. Trup ścieli się gęsto. Bardzo mi się to podobało. Pomoc Śmierci nie okazuje się taka łatwa, a wręcz przeciwnie, bo bohaterka zwraca na siebie niechcianą uwagę. Jakby tego było mało to interesuje się nią pewna Agencja. Można powiedzieć, że stawia jej propozycje wprost nie do odrzucenia. Nie akceptuje odmowy, dosłownie. Dodajmy jeszcze do tego niechciany pakt z demonem i to nie takim zwykłym demonem. Wiele się dzieje, prawda? Jakby tego było mało, to okazuje się, że Irea jest dosyć wyjątkowa i ma ciekawe zdolności, o których niestety nie za wiele się tutaj dowiadujemy. A raczej niewiele tu były wykorzystywane. Nie ukrywam, że w tym aspekcie liczyłam na więcej, bo był to bardzo intrygujący wątek. Dziwne też było, że główna bohaterka wcale nie czuła potrzeby żeby głębiej poznać swoją nową umiejętność.
"Jakiś czas temu wykupiłem ci miejsce na cmentarzu. W świetnej okolicy, zaraz pod dużym, starym dębem. Za sąsiadów będziesz mieć same znane osobistości"
Niewiele wiadomo na temat poszczególnych bohaterów. Nawet na temat głównej bohaterki, jej przeszłości. Została wykreowana na tajemniczą osobę. Ale bardzo polubiłam pewną dosyć dziwną, a zarazem dosyć uroczą i wzbudzającą sympatię istotę. Demon. Sio, śmieszna postać.
Nie ukrywam, że początkowo książka nie za bardzo mnie wciągnęła, ale im było bliżej końca tym zaczęło się więcej dziać. Pojawiają się komplikacje, nieoczekiwane sojusze a nawet dochodzi do bezpośredniego starcia. Cóż, nie brakuje tam straty, zdrady z dosyć nieoczekiwanej strony, bo jednak to mnie zaskoczyło. Jednak nie brakuje też trochę rozczarowania postacią głównej bohaterki. Bowiem, od samego początku Irea została przedstawiona jako silna, faktycznie nie bojącą się niczego dziewczyna. Dziewczyna, której nie straszne demony i która przede wszystkim nie waha się przed walką. A tutaj? No nie ukrywam, że to było dosyć rozczarowujące, że bohaterka zamiast brać udział w walce to w większości po prostu się chowała. Wręcz można powiedzieć, że czekała aż ktoś inny za nią wszystko załatwi. I zawsze ją ktoś ratuje. Pozostawało to w sprzeczności z tym w jaki sposób początkowo została przedstawiona.
"Nadchodziły nowe czasy. Krwawe i paskudne"
To ciekawa książka, pełna demonów i krwi. Zdarzają się nawet śmieszne momenty. Połączenie świata rzeczywistego ze światem fantastycznym zostało bardzo fajnie przedstawione. Przyjemna lektura. Przede wszystkim, nie ma tu wątku romantycznego w jakiejkolwiek formie, więc osoby, które nie lubią z pewnością będą bardzo zadowolone. Miłego!
Lubicie książki z gatunku Urban-fantasy? Uwielbiam ten gatunek i zawsze z przyjemnością sięgam po takie książki, a gdy jeszcze dodamy do tego debiut, to jest pewne, że sięgnę po niego z czystą satysfakcją, ponieważ lubię odkrywać nowych autorów i kibicować im w ich pierwszych krokach w świecie wydawniczym. Milena Krystera swoją pierwszą książkę wydała w 2019 roku, a teraz, dzięki wydawnictwu Nowa baśń mamy możliwość poznania jej książki w całkiem nowej oprawie graficznej, która zdecydowanie spodoba się okładkowym srokom takim jak ja. Jest to książka z silną główną bohaterką, która prowadzi nas przez całą historię, nie pozwalając na półśrodki w swojej ciężkiej pracy. Jeśli trzeba komuś odc*ąć łeb, to nie ma problemu, gorzej gdy zachlapią się krw*ą jej nowe ubrania, wtedy ktoś będzie musiał jej za to zapłacić. Jeśli trzeba działać jako moralnie szary bohater, to nie problem dla Irae, najważniejsze, że działa skutecznie. Do tego dodajmy Śm*erć i plejadę klasycznych demonów, których imiona już znamy. Autorka nie bawi się w półśrodki i kokieteryjne owijanie bawełnę, spodziewajcie się siarczystego języka i krw*, która spłynie ulicami miasta. Nie zapomnijmy o tym, że książka jest pełna sarkazmu i delikatnego humoru, co tylko przekonuje mnie, że nie spędziłam na darmo czasu z tą książką, a wręcz przeciwnie, spędziłam czas całkiem przyjemnie.
Irae ma dwa cele w życiu, zab*jać demony i spędzać wolny czas w barze. Proste, prawda? Nic całkiem mylnego, ponieważ na jej drodze staje nikt inny jak Śm*erć, który wciąga ją w takie bagno, że chyba nic innego jej nie czeka jak koniec, chyba że… przeżyje swój własny koniec.
Macie ochotę na mroczną i krw*stą historię o demonach? Nigdy nie odmawiam mrocznym klimatom w książce, ani krw* rozlewanej hektolitrami na stronach powieści. Podeszłam do “Pani Ciemności” jak do lektury, która zaprzątnie mi myśli w chorobie. Jednak historia na początku wciągająca, w połowie zaczęła mi się ciągnąć, by 100 stron przed końcem, znów nabrać tempa. Zakończenie było mocne i mimo że widziałabym kolejny tom tej historii, to boję się, że nie mam co na to liczyć. W końcu jest to wznowienie debiutanckiej powieści Mileny Krystery, a przez ostatnie lata nie widziałam informacji, by autorka coś nowego napisała. Bardzo spodobał mi się świat, jaki przedstawiła autorka. Jest wielowymiarowy, nie jest przedstawione tylko miasto, gdzie wszystko się dzieje, ale również mamy pustkę, czyli miejsce, gdzie są zsyłane demony po śm*erci. Co prawda, w większości czasu krążymy od jednego znanego nam miejsca do kolejnego, to i tak z przyjemnością towarzyszyłam Irae w tych krótkich podróżach. Postać demona Sio, hmm, sama nie wiem, co o tym myśleć, z jednej strony wydawał mi się niepotrzebny, a z drugiej czuję, że bez niego byłoby nudniej. Bardzo brakowało mi przysłowiowej klamry na zakończeniu, domknięcia wszystkich wątków. Czytałam książki, które dając nam otwarte zakończenie, bardzo mi się podobały, dzięki czemu długo po zamknięciu książki, rozmyślałam o niej i zastanawiałam się, jak mogą otoczyć się losy bohaterów. W przypadku “Pani ciemności” czułam tylko irytację, że nie są domknięte wszystkie wątki.
Podobała mi się ta książka, mimo kilku minusów, wam polecam z zapoznaniem się z nią, a wydawnictwu Nyks, dziękuję za możliwość poznania tej historii.
💀🔥 Pani Ciemności autorstwa Mileny Krystery to powieść, która od pierwszych stron rzuca czytelnika w wir walki, magii i mrocznych tajemnic. Główna bohaterka, Irae, nie jest typową heroiną – jej praca polega na eliminowaniu demonów, a wolny czas spędza w barze, z pozoru prowadząc zwyczajne życie. Wszystko zmienia się, gdy zjawia się u niej sam Śmierć, stary znajomy, prosząc o przysługę, której nie sposób odmówić. Od tego momentu rozpoczyna się opowieść pełna niebezpieczeństw, nieoczekiwanych zwrotów akcji i pytań o granice pomiędzy światem ludzi a tym, co czai się w mroku.
💀🔥 Autorka zgrabnie łączy dynamiczną akcję z lekką dawką humoru i ciętych dialogów. Irae to postać, którą łatwo polubić – zadziorna, nieustępliwa i pełna sarkazmu, ale jednocześnie niepozbawiona wrażliwości. Jej relacja ze Śmiercią, ukazana w nietypowy sposób, jest jednym z najmocniejszych punktów fabuły. To nie tylko sojusz, ale także przyjaźń podszyta wdzięcznością i ironią. Tego typu nieoczywiste układy sprawiają, że książka nabiera charakteru i nie powiela utartych schematów fantastyki miejskiej.
💀🔥 Tempo akcji nie zwalnia ani na chwilę – po spokojnym wprowadzeniu fabuła szybko nabiera rozmachu, a każde kolejne wydarzenie wydaje się jeszcze bardziej szalone od poprzedniego. Wojna w zaświatach, własna śmierć bohaterki, sekrety dawnych demonów – wszystko to buduje atmosferę niepokoju i napięcia. Momentami chaos wydarzeń bywa przytłaczający, ale jednocześnie pasuje do historii, w której nic nie jest pewne, a każdy krok może oznaczać wejście w kolejną pułapkę.
💀🔥 Jednym z największych atutów książki jest świat, który stworzyła Milena Krystera. Autorka zadbała o szczegóły – zarówno w kreacji demonów i nadprzyrodzonych bytów, jak i w opisach miejsc, gdzie magia przenika codzienność. Czuć, że to uniwersum ma potencjał na rozwinięcie w kolejnych częściach, bo wiele pytań pozostaje otwartych. Dodatkowo każdy z bohaterów drugoplanowych wnosi coś nowego – jedni rozładowują atmosferę humorem, inni pogłębiają grozę sytuacji. ㅤ 💀🔥 Szczególną uwagę zwraca postać Sio, która szybko staje się ulubieńcem czytelnika. To bohater nietuzinkowy, charyzmatyczny i błyskotliwy, a każda scena z jego udziałem nabiera wyjątkowej energii. Relacje pomiędzy bohaterami w ogóle są jednym z filarów tej powieści – pełne napięcia, drobnych uszczypliwości, ale też lojalności i ukrytej troski. Dzięki nim historia nie jest tylko opowieścią o walce z demonami, ale też o przyjaźni, obowiązku i potrzebie znalezienia swojego miejsca. ㅤ 💀🔥 Pani Ciemności to książka, którą czyta się szybko i z przyjemnością, szczególnie wtedy, gdy szuka się czegoś mrocznego, a jednocześnie pełnego energii. To mieszanka urban fantasy, akcji i odrobiny filozoficznego pytania o granice życia i śmierci. Milena Krystera stworzyła opowieść wciągającą, barwną i dynamiczną, idealną na wieczory, kiedy za oknem panuje jesienna szarość, a czytelnik ma ochotę zanurzyć się w świecie pełnym demonów i niepokornych bohaterów. To początek historii, która z pewnością ma potencjał, by rozwinąć się w coś jeszcze większego i jeszcze mroczniejszego.
Jeśli sądzicie, że egzystencja łowczyni demonów ogranicza się jedynie do nieustannej walki, mroku i głębokich dylematów, to… macie rację, ale to zaledwie preludium! Dodajcie do tego błyskotliwe, pełne sarkazmu dialogi, niechciane pakty z istotami nie z tego świata oraz demonka-chowańca, który z upodobaniem podjada karmę dla kota, a otrzymacie „Panią Ciemności”. Urban fantasy, które nie tylko bawi, lecz również zaskakuje lekkością, dowcipem i ironią.
Irae, bohaterka o wielu imionach, nie jest konwencjonalną wojowniczką z mieczem i szlachetną misją. To raczej freelancerka od spraw nadprzyrodzonych, która swoje usługi świadczy według klarownych zasad: płacisz – rozwiązuję Twój problem, nie płacisz - licz na siebie lub łut szczęścia. Jej codzienność przywodzi na myśl znany serial z dwoma braćmi tropiącymi potwory, lecz tutaj to sarkastyczna kobieta z własnym mieszkaniem (kupionym za uczciwie zarobione pieniące) i całkiem stabilnym życiem gra pierwsze skrzypce. Pomiędzy kolejnymi zleceniami Irae odwiedza bar Leona, miejsce nie tylko relaksu, lecz także nowych, często ekscytujących dla niej, ofert.
Ten względny spokój burzą dwa zasadnicze czynniki. Po pierwsze pojawienie się tajemniczego łowcy, usilnie próbującego zwerbować ją do enigmatycznej agencji. A po drugie w jej salonie materializuje się sam $m!3rć. Tym razem bez kosy, za to z niemałym problemem: ktoś kradnie mu dusze i bardzo zależy mu na ujawnieniu sprawcy. Irae, mimo początkowej niechęci, przyjmuje zlecenie, nie przeczuwa jednak, że to preludium do konfliktu, który sięga daleko poza znaną rzeczywistość. Na jej drodze stają sekretne agencje, demony wyrwane wprost z mitologii oraz pakt, który zostaje zawarty niemal przypadkiem, bądź skutkiem niefrasobliwości demona. Kto by tam czytał drobny druk? Wśród licznych perypetii pojawia się także osobliwy chowaniec-demonek imieniem Sio, istota urocza, nieprzewidywalna i absolutnie bezużyteczna w walce, stająca się jednak wiernym towarzyszem głównej protagonistki.
„Pani Ciemności” to powieść niebywale lekka, dynamiczna i pełna przewrotności. Autorka, Milena Krystera, wykazuje się znakomitym wyczuciem języka, bawi się konwencjami i z wdziękiem dekonstruuje typowe schematy literatury urban fantasy, dzięki czemu historia ta jest nieodparcie wciągająca. Dialogi skrzą się humorem, postacie są intrygujące, a świat przedstawiony, choć pełen demonów i zjawisk nadprzyrodzonych, pozostaje zaskakująco bliski współczesnemu czytelnikowi. Prawdziwą ozdobą powieści jest enigmatyczne pochodzenie Irae, którego autorka nie odkrywa do końca, prowadząc czytelnika przez sieć niedopowiedzeń i domysłów. Czy otrzymujemy odpowiedzi? To już pozostaje tajemnicą, zachęcającą do dalszej lektury. Zakończenie opowieści jasno sugeruje, że to dopiero początek niezwykłych przygód protagonistki, a jej losy nabiorą jeszcze większego rozpędu.
Jeśli szukacie historii pełnej nieoczywistych sojuszy, zadań balansujących na granicy rzeczywistości i ironii oraz bohaterki, która nie zawaha się rzucić ciętej riposty nawet samemu $m!3rci to „Pani Ciemności” z pewnością spełni Wasze oczekiwania.
Uprzejmie dziękuję wydawnictwu, że mogłam objąć tę historię swoim patronatem medialnym. Irae jest tą szaloną przyjaciółką na którą zawsze można liczyć, a taką wydaje mi się, każdy z nas potrzebuje. ;)
Przez niezwykle irytującą główną bohaterkę, prawie straciłam chęci do poznania treści książki. I oczywiście nie czepiam się charakteru bohaterów - każdy ma swój, da się ich rozróżnić, a nawet wyłonić faworytów. Po prostu nie lubię bohaterek, które potrafią zrazić czytelnika od pierwszych zdań. Zwłaszcza gdy książka jest w pierwszej osobie.
Mimo to dałam szansę rozwinąć się fabule i końcowo nie żałuję swojej decyzji, bo działo się... Sporo. Prawie połowę książki pochłonęłam w jeden dzień, chcąc wiedzieć na wczoraj, jak zakończą się pewne sprawy. Sama Irae wydała mi się arogancką, pyskatą i nieco narcystyczną osobą, która jest jedyna w swoim rodzaju i jest świetnym łowcą. I naprawdę się ucieszyłam, kiedy coś szło nie po jej myśli, dzięki czemu stawała się bardziej autentyczną osobą i z czasem łatwiejszą do zniesienia. Nawet jeśli jej charakter do samego końca pozostał taki sam.
Polubiłam za to postać Śmierci, jego jakże niezwykle bezinteresowna troska ukryta za maską obojętności. I muszę przyznać, że ich relacja była naprawdę ciekawa. Sprawiła, że chciałabym dostać drugą część, odkryć więcej tajemnic, które tak zawzięcie zatajał przed Irae.
Czasem przeszkadzał mi fakt, że znaleźli się tu kolejni długowieczni, którzy swoim zachowaniem bardziej przypominali oburzonych nastolatków. Uratował ich wszystkich humor, nieprzewidziane sytuacje i zdecydowanie cięty język. Miałam pewne wątpliwości co do przedstawionego świata. W jednej scenie czytam o polskich nominałach, przez co pomyślałam, że może jednak choć imiona mniej typowe, akcja dzieje się w dobrze nam znanym kraju? A zaraz potem dowiaduję się, że nazwa miasta jest zupełnie inna, brzmiąca jak zagraniczna. To wprowadza w lekką konsternację.
Historia z logiką na szczęście nie miała zbyt wielkich problemów, poza drobnymi nielicznymi mankamentami, na które pewnie większość osób nie zwróciłaby nawet uwagi. Fabuła spójna, zaczęła wciągać w wir wydarzeń, których kompletnie nikt się nie spodziewał i przyznam szczerze, nie domyśliłam się większości - co uznaję za duży plus.
Nie mogę się też przyczepić do stylu pisania autorki. Posługuje się językiem lekkim, a ciętość i humor postaci potrafił faktycznie rozbawić, nawet w najtrudniejszych momentach akcji. Chociaż wciągnęłam się bardziej, mniej więcej od połowy książki, gdzie relacje zaczęły rozwijać się w ciekawym kierunku, a fabuła płynąć z nurtem, bawiłam się dobrze przy “Pani ciemności”. Znalazłam swoich faworytów, których historię chciałabym poznawać dalej.
Mogę śmiało więc zapytać: czy będzie drugi tom i czy na wczoraj? Bo zakończenie było brutalne, pozostawiające kolejne tajemnice i wciąż nierozwiązane zagadki.
Do tego książka jest młodzieżowa, pełna akcji i tajemnic - no właśnie, apropo tajemnic coś mi się wydaje, że to dopiero pierwszy tom, ponieważ zbyt dużo pytań zostało bez odpowiedzi.
Irae jest człowiekiem, a przynajmniej tak jej się wydaje. Łowczyni demonów działająca na zlecenie, nigdy nie likwidująca ich bez potrzeby czy dla zabawy.
Ma garstkę zaufanych przyjaciół, z czego jednym z nich jest sam... Śmierć.
Swoją drogą to postać, która mnie najbardziej intrygowała, fascynowała i którą bym chętnie poznała bliżej.
Akcja jest dynamiczna, dużo się dzieje i nie ma czasu na nudę. Język powieści jest dosyć prosty, lekki w odbiorze.
Jedyne do czego bym się przyczepiła oprócz oczywiście oczekiwania na kontynuację (jeśli nie będzie kontynuacji to poczuje się mocno zawiedziona) to kreacja postaci Irae.
Na początku mamy wspomniane, że jej sława ją wyprzedza, jest świetnym łowcą a demony drżą na myśl o jej imieniu.
A później się okazuje, że nie radzi sobie z więcej niż jednym na raz, ciągle wpada w kłopoty, z jakich musi ją wybawiać Ś. A także daje się niezwykle łatwo pokonać w walkach...
No nie klei mi się to, jeśli miała być silną postacią tak jak było zaznaczone na początku to już powinna być w tym konsekwencja i ta postać pozostać silną by musiała.
Tak się jednak nie stało i to jest największy zarzut pod względem fabuły.
Co do reszty, było bardzo przyjemnie, dialogi miały w sobie dużo humoru a Sio skradł moje serce (zaraz po przystojnym Śmierci).
Demony stanęły w obliczu zagrożenia a Irae odkryła swoją prawdziwą naturę a przynajmniej jej sporą część.
Jestem ciekawa jeszcze tego jakie moce posiada, chcę odkryć więcej tajemnic Ś. I tego, jakie ma plany co do Irae na dłuższą metę.
Była jedna rzecz, która mnie zaskoczyła i ten plot twist udał się wyśmienicie, nie spodziewałam się ataku z tej strony.
Są postacie, które się lubi od początku i są inne, które irytują swoją obecnością - czyli autorka dobrze wykreowała bohaterów, skoro wywołują różne emocje w czytelnikach.
Świetnie się bawiłam podczas lektury, mimo tej małej niedogodności uważam, że książka jest warta przeczytania.
/współpraca reklamowa wydawnictwonyks/ Pani Ciemności to debiut autorki, ale sama historia choć wydaje się jednotomówką to mam nadzieję, że nią nie będzie. I choć niejako jesteśmy rzuceni w sam środek wydarzeń, to dość łatwo jest się odnaleźć w świecie ale zapomnieć o nim już ciężej.
Co znajdziecie w środku; ☾ narrację pierwszoosobową od strony głównej bohaterki Irae/ Lily; ➹ dobrze rozbudowany świat z magicznymi glifami, artefaktami i zaklęciami; ☾ nadnaturalne stworzenia; demony, długowieczni, śmierć, oraz inne niższe gatunki; ➹ sporo opisów walk jak i śmi*rci samej w sobie; ☾ próba przypomnienia sobie swojej przeszłości; ➹ ciekawy plot twist z lekkim cliffangerem na końcu; ☾ różne oblicza przyjaźni.
"Czasami dostajemy od demonów zupełnie coś innego, niż byśmy pragnęli". Już dawno nie czytałam książek o demonach i w jakiś sposób za tym tęskniłam. Świat wykreowany jest zarazem świetny jak i bardzo złożony. Mogę go przyrównać do cebuli. Z początku wydaje się prosty, bo demony są pokazane jako złole tego świata. Jednak wraz z rozwojem fabuły poznajemy ich drugie oblicze. A wraz z nami robi to główna bohaterka. Momentem przełomowym jest trafienie do Pustki, która niejako jest czyśćcem dla demonów. Wtedy okazuje się, że ich "śmi*rć" wcale nie jest końcem. A to z kolei sprawia, że nachodzi nas jakaś refleksja. Niestety największy problem mam z główną bohaterką Irae. Mam wrażenie, że w zamyśle autorki miała być badasską, co nie da sobie w kaszę dmuchać, zawsze gotowa do starcia. Ale dla mnie ona jest bardzo agresywna. Na wszystko odpowiada dość twardo i bardziej mnie odpychała niż przyciągała. Nie pomaga też fakt, że nie wiemy nic o jej przeszłości i raczej wiele się nie dowiemy bo jest to top secret dzięki jednemu z bohaterów. Przez to jeszcze trudniej złapać więź. To demony, sama Śmi*rć jak i Sio, stwór z Pustki, który bardziej przypomina chowańca niż zło wcielone sprawiły, że książka ma niepowtarzalny klimat i chce się ją poznać do samego końca. Mam nadzieję na drugą część bo Irea jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa tak jak jej kumpel Żniwiarz.
"Nie pamiętałam swojego dzieciństwa. Po prostu zaczęłam istnieć, nie potrafiłam nawet określić, kiedy to się zaczęło."
[współpraca reklamowa @wydawnictwonyks ]
✨Urban fantasy✨ ✨Pakt z demonem✨ ✨Czarny humor✨
Lubicie urban fantasy?
Ja coraz bardziej się przekonuje, lubię wierzyć, że gdzieś na świecie, dzieją się magiczne rzeczy, a my zwyczajnie o nich nie wiemy 😅
Mam ogromny problem z oceną tej książki 🫣😭
Z jednej strony mamy naprawdę świetny pomysł na fabułę, ciekawych bohaterów z poczuciem humoru trafiającym w 100% w mój gust, utarczki słowne ze Śmiercią i dziewczynę, która skumplowała się z demonami, które w teorii powinna unicestwiać. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, jest pisana lekko, czuć w niej charakter głównej bohaterki, która jest jednocześnie narratorem. Jest zabawie i... krwawo, trup ściele się gęsto, więc nie polecam osobom wrażliwym 😅. Nie znajdziecie tutaj ugrzecznionych opisów, co dla mnie jest plusem 😁 Mamy przeuroczego stworka, Sio, który bardzo daje mi vibe Zgredka z Harrego Pottera 🥰 Śmierć towarzyszący Irae przez większość jej życia, skojarzył mi się z Belladonną, bar, który zostaje neutralnym miejscem spotkań - z Continentalem z Johna Wicka. Jednak mimo tych bardzo pozytywnych skojarzeń czegoś mi zabrakło i bardzo nad tym ubolewam.
Jestem przyzwyczajona do bardziej rozbudowanego świata i brakowało mi dodatkowych informacji o zasadach jego funkcjonowania, żebym mogła go zrozumieć i lepiej się wczuć. Miałam też wrażenie, że Irae zbyt szybko nawiązywała relacje – jej nagłe “przyjaźnie” z demonami czy stwierdzenia w stylu “to bardzo w jego stylu” wobec postaci spotkanej dopiero kilka razy wydawały mi się trochę przesadzone.
Zastanawia mnie też, czemu tak długo próbowała udawać, że jest człowiekiem zamiast chociaż spróbować dowiedzieć się więcej na temat swojego pochodzenia i mocy. Mam nadzieję, że kontynuacja odpowie na wszystkie moje pytania.
Mimo tych drobnych potknięć jestem ciekawa, jak dalej potoczy się ta historia, więc z pewnością sięgnę po kolejny tom ❤️
,,Pani ciemności" historia równie mroczna co zabawna.
Irae poluje na demony i co trzeba jej przyznać idzie jej to całkiem nieźle. Nie bez powodu zajmuje się tym zawodowo. A gdy akurat nie lata po mieście z zadaniem to odpoczywa w barze swojego przyjaciela. Ale wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Tak jest i tym razem. Gdy jej znajomy Śm.ie.rć przychodzi do niej z własnym zadaniem. Miała być tylko mała, malutka przysługa. Skończyło się na tym, że dziewczyna nie dała rady i przegrała walkę z prawdziwym potworem. No, ale historia nie może się tak szybko skończyć. Przecież Irae nie jest taką zwykłą dziewczyną. Zwykłe kobiety nie wracają do życia po tygodniu. Prawda?
No cóż. Miałam duże oczekiwania co do tej książki. Czy się zawiodłam? Może trochę. W każdym razie po jej zakończeniu czuję niedosyt. Bo cała walka z tym WIELKIM złoczyńcą zajęła im tylko kilka kartek, a do tego zakończenie pozostało otwarte. Przez co nie wiemy co się stało z bohaterką. (Chyba, że autorka planuje drugi tom i specjalnie zostawiała nas w niewiedzy.) Nie wiem też, na ile autorka wzorowała się innymi książkami, ale ja miałam dużo skojarzeń z inną książką też polskiej autorki. Głównie ze względu na charakter bohaterki i jej przyjaciela. Ale może być też to tylko zbieg okoliczności. Trochę szkoda, że nie został bardziej rozwinięty wątek z mocami głównej bohaterki. Bo nagle się pojawiają i wieku tyle że nie umie ich użyć. A w najważniejszym momencie jednak umie. I rozumiem, że zrobiła to pod wpływem silnych emocji. Ale można to pociągnąć byśmy dowiedzieli się dokładnie kim jest dziewczyna i co potrafi. Podsumowując. Książka nie powaliła mnie na kolana. Ale też nie była zła. Nieraz się zaśmiałam czytając ją, ale również parę razy byłam po prostu znudzona nią. Może więcej czarnego humoru mogłoby trochę ożywić tą książkę?
✨️Q: Demony i ich łowcy- lubimy to połączenie, prawda?
Dawno już nie miałam w swoich rękach książki, która skupia się na tych tematach i szczerze mówiąc, chyba mi tego brakowało. Tym bardziej, że tym razem trafiłam na całkiem ciekawą pozycję i bardzo chętnie Wam zaraz o niej opowiem.
🖤 Irae wiedzie całkiem spokojne życie, no poza tym, że zawodowo, raz na jakiś czas... pozbywa się demonów z tego świata. Zbyt długo się to jednak nie ciągnie, gdyż jej kumpel Śmierć (we własnej osobie) ma dla niej całkiem osobliwe zadanie. Odmowa nie wchodzi w grę, a to co miało okazać się łatwym zleceniem, wciąga dziewczynę w niebezpieczny świat, od którego najlepiej byłoby się trzymać z daleka.
🖤 Naprawdę potrzebowałam takiej książki. Żeby dużo się działo, było mrocznie i intrygująco. Ciekawi bohaterowie, a akcja przyspiesza już od samego początku. Dzieje się tutaj dużo i czasami cały ten harmider chyba troszkę wymykał się spod kontroli autorki, ale mimo wszystko- bawiłam się całkiem dobrze. Teraz, gdy coraz częściej za oknem nie wita mnie już słońce, a jednak mgła i lekki jesienny deszczyk, taka książka to był idealny wybór. Wszystko potrzebuje swojego klimatu, a wrześniowe wieczorki ze świeczką i gorąca czekoladą wymagają fajnej mrocznej historii.
🖤 Lubię tą książkę za ciekawie rozbudowany świat i bohaterów, którzy naprawdę się czymś wyróżniają. Wszystko tutaj zdaje się być naprawdę dobrze dopracowane i przemyślane, a takie pozycje są przecież najlepsze. Na początku trzeba się jednak troszkę w tym wszystkim odnaleźć- dużo postaci, wydarzeń i zwrotów akcji wprowadza lekki chaos, ale nie jest to nic z czym nie można byłoby sobie jakoś poradzić.
✨️PS. Wszyscy bohaterowie są fajni, ale Sio zdecydowanie przebija każdego z nich. Na pewno zrozumiecie, gdy przeczytacie.
Pierwsze co przyciągnęło moją uwagę w „Pani ciemności” to okładka. Rzadko kiedy aż tak mi się podoba. Jednak nawet jak coś wpada mi w oko, zawsze zerkam na kilka dodatkowych kwestii. Tym razem dostałam coś zupełnie innego, niż się spodziewałam. Wyszło to raczej na plus. Obecność śmierci brzmiała o wiele lepiej niż wątki z demonami. Jednakże przez sposób, w jaki zostały one przedstawione, to mi one nie przeszkadzały.
Podczas czytania zastanawiałam się, czy niektóre słowa i zdania brzmią dziwnie przez tłumaczenie, czy może tak napisał autor. W większości przypadków się nie dowidziałam. Momentami miałam problem z potocznymi zwrotami używanymi przez młodzież. Wydawały się na siłę dopasowane do stylu fantasy. Trochę gryzło mi się także kilka scen. Były żenujące.
Irae radziła sobie dość dobrze. Była zdecydowana, inteligentna, znała się na swojej pracy i potrafiła się wycofać kiedy musiała. Mimo to nie urzekła mnie jako bohaterka. Z drugoplanowych postaci najbardziej polubiłam Śmierć. Mam do tej postaci sentyment po „Belladonnie” i tutaj również bardzo mnie przekonał – tajemniczością, charakterem. Trzymam kciuki za jego relację z Irae, chciałabym ich zobaczyć jako parę.
Końcówka jest z gatunku tych, które szybko się zapomina. Pisząc recenzję, musiałam ją sobie przypomnieć. Sporo rzeczy mnie zaskoczyło, ale przy tylu przeczytanych powieściach fantasy nie znalazłam w niej nic odkrywczego. Na pewno sięgnę po drugi tom. Chociażby po to, żeby sprawdzić, czy pojawi się w nim jakiś wątek romantyczny.
Demony, urban fantasy, pakty, Śmierć w ludzkiej postaci? Jestem na tak!
To naprawdę fajna młodzieżówka, pełna akcji. Ciągle coś się tutaj dzieje, więc nie ma czasu na nudę. W dialogach odnajdziecie trochę humoru, sarkazmu i ciętego języka.
Bardzo polubiłam postać Śmierci i muszę przyznać, że czuję niedosyt. Był Enigma, tajemniczy, potężny, zjawia się znienacka….poproszę o więcej 😁 Sio, demon z piekła rodem, spisał się jako zwierzak domowy, szpieg i umilacz fabuły. Jestem fanką takich stworzeń - opętanych kur, żab które kiedyś były ludźmi i psów z kości 😊
Książkę czyta się lekko, choć pierwsza połowa nieco mi się dłużyła. Czuję przez to mały dysonans - niby dużo się dzieje, a jednak czytanie pierwszej części szło mi opornie.
Małym rozczarowaniem okazała się kreacja głównej bohaterki. Łowczyni, której reputacja wyprzedza ją o krok. Walczy z demonami na codzień, jest silna, sprytna, do tego świetnie walczy….niby tak, ale gdy przyszło do pojedynku, to kompletnie sobie nie radziła. Więcej niż jeden demon, czasami z jednym było jej ciężko, i już kicha. Gdyby nie przyjaciele, to już dawno skończyłaby sześć stóp pod ziemię 🫣
Liczę, że dostaniemy kolejną część, bo sporo tu wątków, które nie zostały wyjaśnione. Chciałabym lepiej poznać świat i przekonać się czy Irae stanie się tą wojowniczką, o której wszyscy mówią.
Zdecydowanie polecam tą książkę. Będzie dobrym kompanem jesiennych wieczorów. Odnajdą się w niej ci, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z fantastyką i co, którzy szukają czegoś niezobowiązującego.
Pani Ciemności zaprasza do swojej fabuły prawdziwe gwiazdy okultyzmu — na czele z Baalem, Lucyferem, Belethem i, na samym końcu, ze Śmiercią. Coś czuję, że Mniejszy Klucz Salomona był czytany podczas researchu. I mi w to graj.
Osobiście mam pewne powinowactwo do demonicznych historii. Lubię później w różnych dziełach kultury wyłapywać okultystyczne „smaczki”. Nie przepadam natomiast za wchodzeniem na grunt w stylu: „kuzyn, brat, siostrzeniec tego znanego demona, bo chcę napisać swoją postać od zera”. Na szczęście tym razem tak nie było! I fajnie!
Jeśli chodzi o zarys fabuły, to podążamy śladami Irae, niezwykle sarkastycznej łowczyni demonów, która preferuje walki jeden na jeden i nie lubi być upaprana krwią. Tyle powinniście jako czytelnicy wiedzieć o tej książce (no i o wspomnianej wyżej alei gwiazd kręgów piekielnych).
Mam z tą książką trochę relację love-hate. Bo z jednej strony pomysł na fabułę jest totalnie świetny (całość dawała mi vibe Heksalogii o Dorze Wilk od Jadowskiej wymieszanej z Zastępami Anielskimi Kossakowskiej),ale… To wszystko jest przesiąknięte tak potężną dawką „edgenessu”, że chwilami czułam, iż to dla mnie trochę za dużo.
Może gdyby konwencja od początku zakładała swego rodzaju pastisz książki młodzieżowej o demonach, to ubawiłabym się wyśmienicie. Niestety, nie taki był zamiar, a w połączeniu z dość wątłą ekspozycją na budowę świata i motywacje bohaterów… nie wszystko działało tak, jak powinno.
Niemniej jednak, niektóre kreacje bohaterów pobocznych zasługują na pochwałę. W moim serduszku na długo zagości przedstawienie Baala jako opiekuńczego, zamożnego wujka oraz bardzo barwnej przyjaciółki głównej bohaterki, która żyje w swojej własnej wersji filmu animowanego Disneya (nie pytajcie którego — sami się przekonajcie).
Książka zdecydowanie z potencjałem. Polecam wam, jak zwykle, przekonać się na własnej skórze, czy oddalilibyście duszę któremuś z wykreowanych w niej bohaterów.
Od samego początku wiedziałam, że będzie to dobra książka, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Jednak okazało się, że znalazłam totalną perełkę!
Styl pisania jest lekki, z humorem i doskonałym wyczuciem tempa. Autorka potrafi idealnie balansować między akcją a chwilami oddechu, dzięki czemu całość czyta się z ogromną przyjemnością. To jedna z tych historii, przy których mówiłam sobie „jeszcze jeden rozdział”, a nagle okazywało się, że jest trzecia w nocy.
Na szczególne uznanie zasługują opisy walk - krwawe, dynamiczne i bardzo obrazowe. Czuć w nich emocje, napięcie i stawkę, ale przy tym są napisane z taką precyzją, że łatwo było mi wszystko sobie wyobrazić.
Bohaterowie to kolejny ogromny plus. Każdy z nich jest wyjątkowy na swój sposób, ma własny charakter i motywację. Główna bohaterka szybko zyskała moją sympatię. Może i ja nie zabijam demonów (i reszty rzeczy, które Irae robi też raczej nie próbuję 😅), ale naprawdę mocno się z nią utożsamiam. No i jeszcze dodam, że kocham Sio.
Mimo że wątku romantycznego praktycznie nie było, zupełnie nie brakowało mi stricte romantycznej relacji. Świat jest świetnie wykreowany, pełen plot twistów, że wypełnia tę przestrzeń w stu procentach. Każdy nowy rozdział przynosi coś zaskakującego i sprawia, że trudno się oderwać.
Z przyjemnością czytałabym dalej o przygodach Irae, Śmierci i całej reszty bohaterów. Polecam każdemu, kto kocha dobre poczucie humoru, krwawe walki i demony 🙃
To było ciekawe! Wpierw musiałam przestawić się na typową młodzieżówkę, momentami nie odpowiadał mi ciut infantylny humor, ale im dalej, tym częściej się na nim śmiałam. Z początku można odczuć lekki chaos, wydarzenia następują po sobie w szybkim tempie, a w życiu bohaterki pojawia się sporo postaci i zwrotów akcji.
Śmierć zdecydowanie został moją ulubioną postacią, choć z początku uważałam go za trochę nijakiego. Wprowadził w tę historię nie tylko humor, ale też zagadkowość, która nie do końca została rozwiana. Stąd liczę na to, że autorka rozwinie swoją opowieść i dowiemy się więcej o samej Irae i jej relacji ze Śmiercią! A furtka ku temu jest otwarta.
Pojawiło się sporo postaci, a interakcje pomiędzy tymi demonicznymi obserwowało się z ciekawością i rozbawieniem. Główna bohaterka też przypadła mi do gustu - impulsywna, silna, czasem nie potrafiąca ugryźć się w język.
Książkę czytało się szybko, płynnie i bez większych irytacji. Im dalej, tym pojawiało się więcej błędów, to zjedzone "y", to "o" zamiast "ó", a raz zamiast "przygotowani" bohaterowie okazali się "przegotowani" :P I chyba tyle z negatywów, ot kilka literówek, które nie wpłynęły na nic, poza komfortem czytania.
Polecam zatem, jeśli lubicie lekkie, wciągające historie! Na pewno książka nie raz poprawi Wam humor :D
Recenzja pochodzi z instagrama @ofeti_fetio - tam możesz przeczytać ją w całości i zobaczyć zdjęcia oraz cytaty z powieści! :)
Macie czasem tak, że sięgacie po książkę „na chwilę" i nagle robi się z tego kilka godzin zniknięcia z rzeczywistości? Tak właśnie było u mnie z „Panią Ciemności”.
Ta książka ma klimat, który od pierwszej strony wciąga w wir wydarzeń. Trochę mroczny, trochę dziki, a momentami zaskakująco zabawny. Idealny, kiedy chcecie przenieść się do świata, gdzie demony giną jeden po drugim, a Śmierć potrafi zapukać do twoich drzwi z prośbą o przysługę.
Irae jest zawodową zabójczynię demonów, która żyje prosto: pracuje, pije kawę, wpada do ulubionego baru i radzi sobie po swojemu z tym, co ciemne i niebezpieczne. Jej życie wywraca się do góry nogami, kiedy w jej mieszkaniu pojawia się kumpel Śmierć. Potrzebuje pomocy, a Irae choć bardzo by chciała nie może odmówić komuś, kto nieraz ratował jej skórę. Zlecenie wydaje się proste, ale szybko zamienia się w istny koszmar. Wojna nie z tego świata, demony, których nie widziała w żadnym bestiariuszu, i coś, czego nikt by się nie spodziewał, jej własna śmierć.
Irae jest taka twardą bohaterką , bezpośrednia z wręcz zerową cierpliwością do głupoty, a Śmierć no cóż na pewno nie jest w tej historii tym, czego byście się spodziewali.
To genialna książka z mrocznym nie przesłodzonym klimatem z odrobiną sarkastycznego humoru, dynamiczna i pełna adrenaliny z dodatkiem świetnie wykreowanej bohaterki. A co najważniejsze, czyta się szybko i przyjemnie, a to w każdej książce jest najważniejsze- przynajmniej dla mnie :)
Obecnie jestem w mojej Urban fantasy era i przyznam, że historia Irae wjechała we mnie jak złoto, a Milena pisząc tą książkę zrobiła kawał dobrej roboty.
Historia jest lekka, zabawna i przyjemna, mimo, że krew demonów leje się strumieniami, a główna bohaterka przez większość książki podziurawiona jest niczym ser szwajcarski.
Sama fabuła nie jest najbardziej skomplikowana, ale ta prostota chyba ujęła mnie nabardziej.
Irea sama w sobie jest postacią, z którą w łatwy sposób możemy się utorzsamić. Dziewczyna wkraczająca w dorosłość, która po prostu chce zarobić na życie, a że akurat jej się trafiła kariera zawodowa łowczyni demonów to już nie jej wina. Ona po prostu chce przeżyć.
A tu niespodzianka, sama śmierć składa jej wizytę i mówi "Ruszaj sie, misje mamy". Wiadomo, że łatwo nie będzie.
Historię czytałam trochę, tak jakby opowiadała mi ją koleżanka, za co kolejny plus. Bo naprawde nie czuć było, że sięczyta.
A sama końcówka? Chef's kiss. Kończy się tak, że szczękę zbierałam z podłogi. Czy będzie drugi tom? MAM NADZIEJĘ. Bo jeśli autorka zostawi nas z takim zakończeniem to będzie to po prostu okrutne. I że niby mielibyśmy się nie dowiedzieć o przeszłości Irae? I DO NOT THINK SO.
Za egzemplarz książki do recenzji w ramach współpracy barterowej dziękuję bardzo wydawnictwu.
Mam mały problem z tą książką, bo nie do końca wiem jak ją ocenić. Zwiera w sobie to co lubię jeśli chodzi o fantastykę, ale przy okazji ma też kilka cech, które utrudniają mi jej jednoznaczną ocenę.
Podoba mi się fabuła i poprowadzenie akcji, ale jednocześnie postać głównej bohaterki, której siedzimy w głowie momentami mnie irytowała. Nie mam nic przeciwko takim postaciom, bo nie każdy musi być perfekcyjnym bohaterem, ale jednak niektóre jej cechy mnie męczyły. Na szczęście mamy tu jeszcze sporo postaci pobocznych, które sprawiają, że książki nie odkładamy i czytamy dalej.
Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na wykorzystanie znanych postaci w oryginalny sposób i sprawiła, że była to ciekawa lektura. Mamy tu element humorystyczny i czasem uśmiech pojawia się na twarzy. Książka wydawałaby się w sam raz już dla młodzieży, ale jej brutalność i niektóre sceny sprawiają, że jednak bardziej skromna jestem polecić ją pełnoletnim czytelnikom. Ta książka zasługuje na dość długą listę TW, gdyż brutalność to nie jedna rzecz, która może zniechęcić do lektury.
Pomimo kilku wad to ostatecznie po dłuższym przemyśleniu książkę oceniam pozytywnie jako dość oryginalną historię z ciekawymi plot twistami.
Zachęcam byście sami sobie wyrobili opinię o tej książce, bo ile ludzi tyle opinii.
Irae jest młodą dziewczyną ze stabilnym i poukładanym życiem. Przynajmniej według jej standardów, bo jej praca zawodowa jest dość nietypowa. Dziewczyna jest łowczynią demonów. Niestety, ale jedne z wielu odwiedzin jej dobrego przyjaciela Śmierci, pociągną za sobą ogromne konsekwencje, które zaburzą spokojne życie Irae.
Przysługa dla Śmierci. Pakt z demonem. A w tym wszystkim Irae, która nie do końca już wie, kim jest.
Pani Ciemności to świetna książka na UrbanFantasy na nadchodzącą jesień. Mamy szarą moralnie główną bohaterkę, która zostaje uwikłana w tajemnicze morderstwa, a do tego jest zmuszona zbratać się z niektórymi z demonów, których wcześniej jedynie zabijała na zlecenie. Mamy też bardzo specyficzną postać Śmierci, który jest z jednej strony egoistyczny, a z drugiej troszczy się o naszą Irae. Mamy w tej książce trzy wątki, za którymi podążamy wraz z główną bohaterką i które trzymają nas w napięciu do samego końca. Jest to ciekawy zamysł, bo nawet jeśli jeden z wątków nie jest dla nas zbyt intrygujące, to dwa inne będą nas trzymać w napięciu i niepewności. Bardzo polecam Wam tą książkę na nadchodzące długie wieczory 🍁
-demony, Śmierć, Lucyfer -silna postać kobieca *łowczyni demonów* -postacie ociekające sarkazmem i czarnym humorem -moralna szarość bohaterów -krew... dużo krwi, urban fantasy Ta książka przeszła moje najśmielsze oczekiwania! Irae jest bohaterką z szarą moralnością, sarkazmem na każdym kroku i czarnym humorem, no i jest po prostu silną i pewną siebie babką, która wie czego chce. A nawet jak nie wie, to i tak nie jest to problem. Czy mamy tu relacje romantyczną? Nie wiem, chyba nie. A jeśli jest/będzie to chyba taki slow burn. Uosobienie Śmierci - tu trochę się rozczarowałam, myślałam że ta postać będzie bardziej mroczna, niegrzeczna i intrygująca, a była raczej po prostu tłem dla Irae. Bardzo mi się podobał pomysł ze słabym demon, który stał się “zwierzątkiem/maskotką” głównej bohaterki i przy okazji stał się jej lojalnym sojusznikiem. Oprócz tego mamy trochę walki, jest bitwa, jest polowanie, dobrzy są źli, ci źli są dobrzy (albo w odcieniach szarości) no ogólnie trochę wywrócone do góry nogami to wszystko. Wydaje mi się, że książka będzie świetnym wyborem dla fanów Supernatural i Lucyfera. Czy polecam? Zdecydowanie TAK! Myślę, że nie będziecie rozczarowani.
Czuję się jakbym przeczytała jakiś dziwny fever dream rodem ze świata Supernatural. Generalnie albo fabuła pędzi szybciej niż Verstappen albo wolno jak ślimak, nie ma nic pomiędzy. Jak na debiut, nie najgorsze aczkolwiek przydałoby się nieco bardziej szczegółowo wyjaśnić jak działa świat opisany, jego bohaterowie, generalnie brakuje po prostu szczegółowych opisów i objaśnień większości rzeczy. Najbardziej dziwi mnie decyzja tego, kto jest ostatecznym wrogiem bo tak szczerze Lucyfer byłby lepszym wyborem niż ta Agencja.
This entire review has been hidden because of spoilers.
It's hard to write something about this book because it was so good! Dark magic, packts with demons and strange alliance with the Death is something that really gets to me. The main character is sarcastic, independent and that's very important if you are professional demon hunter🤭 A lot of mysteries and a lot of dealing with dying☠️ But there always a way out if you are friend with the Mr. Death😏