Zbrodnia, która nie może wyjść na światło dzienne.
Miłość, która rodzi się w najmniej oczekiwanym momencie.
Marta Zabawa wiedzie spokojne życie u boku sióstr i dziadków, którzy zaopiekowali się nimi po tragicznej śmierci rodziców. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia Marta odbiera telefon stacjonarny wiszący na ścianie w przedpokoju w domu dziadków. Kobieta, która dzwoni, podaje się za jej matkę, co jest przecież niemożliwe, skoro dwadzieścia trzy lata temu zginęła w wypadku samochodowym wraz ze swoim mężem. Marta postanawia dowiedzieć się, kto dzwonił i czego chce. Jedzie do komendy i prosi o pomoc znajomego policjanta.
Aleksander Cichocki pochował ukochaną mamę, gdy był jeszcze dzieckiem, więc wie, jak to jest tęsknić za rodzicem, i dlatego też postanawia pomóc Marcie dowiedzieć się, kto podaje się za jej zmarłą matkę.
Prawda, jaką powoli razem odkrywają, nie tylko zbliża ich do siebie, ale również wrzuca w sam środek sprawy, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego.
Po odkryciu prawdy nic już nie będzie takie samo.
Czy tych dwoje młodych ludzi jest w stanie poświęcić własne życie i szczęście dla sprawiedliwości?
Na wstępie chciałabym podziękować Autorce oraz Wydawnictwu za zaufanie i możliwość objęcia patronatem medialnym książki "Nie mów, że kochasz". To było moje kolejne spotkanie z twórczością autorki i śmiało mogę powiedzieć, że Michalina stała się dla mnie jedną z pisarek po których powieści sięgam już w ciemno! Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybko. Ja pochłonęłam ją w jeden wieczór i już od pierwszych stron zostałam wciągnięta do świata bohaterów, który na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo spokojny i normalny, jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem śledziłam losy bohaterów oraz rozwijającą się pomiędzy nimi relację. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i dobrze poprowadzona. Natomiast bohaterowie, zarówno pierwszo jak i drugoplanowi, zostali w ciekawy i autentyczny sposób wykreowani. To postaci, które mają swoje tajemnice, a także wady i zalety, borykają się z różnymi mniejszymi bądź większymi problemami dnia codziennego, zdarza się im popełniać błędy, czy postępować pod wpływem chwili dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w niektórych przypadkach podzielając podobne troski i dylematy moralne. Jestem pewna, że z powodzeniem moglibyśmy spotkać ich w rzeczywistości. Historia została przedstawiona z perspektywy Olka i Marty co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się zmagają każdego dnia, stopniowo mogłam także dowiedzieć się jakie wydarzenia z przeszłości wpłynęły na ich obecne życie, co ich ukształtowało, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Marta od samego początku zaskarbiła sobie moją sympatię, to bardzo zaradna, odpowiedzialna i miła młoda kobieta, którą łączy niesamowita więź z siostrami oraz dziadkami. Z całych sił kibicowałam Marcie i chciałam dla niej jak najlepiej. Olek natomiast początkowo wywoływał we mnie mieszane odczucia, jednak , czasem kiedy lepiej go poznałam całkowicie zmieniło się moje zdanie na temat tego mężczyzny i także on całkowicie skradł moje serce. Relacja bohaterów została w świetny sposób poprowadzona, od początku dało się wyczuć wyraźne przyciąganie pomiędzy nimi, które z czasem zaczęło przybierać na sile, jednak zaczęły także dochodzić do głosu tutaj pewne lęki oraz wątpliwości. Niemniej jednak wszystko toczy się swoim rytmem, pozwalając Czytelnikowi skupić się na gestach, słowach i odczuciach towarzyszących głównym postaciom. Istotną rolę w tej historii odgrywają postaci drugoplanowe, które wprowadzają sporo zamieszania do życia głównych bohaterów, dostarczając zarówno im samym jak i Czytelnikowi wielu skrajnych emocji i wrażeń. Ważnym elementem tej historii jest oczywiście wspólne prowadzone przez bohaterów śledztwo, dotyczące w zasadzie tajemnic z przeszłości, które skrzętnie były skrywane przez bliskich Marty i Olka Muszę przyznać, że ja również mocno się w nie zaangażowałam i z przejęciem czytałam kolejne strony powieści.. i naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Czułam złość, smutek, żal, frustrację... ale i tlącą się nadzieję. Czytając tą opowieść wielokrotnie miałam ochotę wejść do tej książki żeby przytulić, wesprzeć bohaterów, ale także czasami niektórymi również potrząsnąć. Autorka dawkuje nowe informacje, świetnie buduje napięcie i w bardzo intrygujący sposób kreśli portrety psychologiczne wszystkich postaci oraz interesująco i bez lukrowania ukazuje skomplikowane relacje rodzinne, do tego nie boi się poruszać życiowych, trudnych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas czy naszych bliskich. Michalina sprawiła, że ostatnie strony czytałam ze ściśniętym gardłem, milionami pytań bez odpowiedzi i mocno bijącym sercem.. Nie mogę się już doczekać kontynuacji losów bohaterów! Polecam!
Z twórczością autorki miałam przyjemność już się zapoznać, dlatego też z ogromnym entuzjazmem podchodziłam do tej książki, która zachwyciła mnie swoją okładką i zaintrygowała tytułem. Na opis oczywiście wcześniej nie patrzyłam bo wystarczyło mi tylko nazwisko autorki, żeby wiedzieć, że książka mi się spodoba, co oczywiście się potwierdziło.
Marta wiedzie sobie spokojne życie, mieszkając z dziadkami, którzy zastępowali jej rodziców oraz z siostrami. Jej poukładana rzeczywistość jednak zaczyna się sypać za sprawą jednego telefonu, w którym dzwoniąca kobieta podaje się za jej zmarłą matkę. Marta zataja informację przed rodziną i sama stara się rozwiązać zagadkę. Z prośbą o pomoc udaje się do Aleksandra, miejscowego policjanta, którego zna od dzieciństwa. Mężczyzna choć początkowo bagatelizuje sprawę, postanawia pomóc Marcie, z drugiej strony jednak ma nadzieję zbliżyć się do dziewczyny.
Ta książka mnie zaczarowała, z marszu mnie wciągnęła, chodziłam z nią wszędzie, byleby tylko jej nie odkładać, czytałam na kilku wdechach, a na koniec nie wiem czy byłam bardziej wściekła za taki obrót spraw, czy zadowolona że to jeszcze nie koniec, i że ta historia będzie miała swój ciąg dalszy. Czułam, że lektura mnie pochłonie, bo wcześniej czytane książki autorki też to zrobiły, ta jednak miała w sobie coś co lubię najbardziej, mega złożoną zagadkę, świetnie skrojoną intrygę, dreszczyk emocji, stale utrzymujące się napięcie, wiele afer i dramatów oraz mocne zakończenie sugerujące mega dobry ciąg dalszy, którego ja potrzebuję na wczoraj.
Książka napisana w fantastycznym stylu, jest zarówno lekka jak i zajmująca, autorka pozwala czytelnikowi przeżyć cały wachlarz własnych emocji, a do tego pozwala poczuć też emocje bohaterów. Powieść naprawdę mega wciąga, budzi ciekawość, pozwala stwarzać sobie w głowie teorie spiskowe od tych prozaicznych aż po te najbardziej szalone, a prawda która wychodzi na jaw jest bardzo złożona i jednoznacznie nie można jej ocenić. W powieści można natknąć się na trudne tematy, pojawia się gorący romans, ale erotyka jest bardzo subtelna i stanowi jedynie spicy dodatek do fabuły. Miałam dać tej książce najwyższą ocenę, jednak po przemyśleniu troszkę ją o obniżyłam i przyznam że złośliwie, bo nie chcę żeby autorka usiadła na laurach, mam nadzieję, że ja to jeszcze troszkę zmotywuje i w kolejnej części nie da mi ani chwili na oddech i całkowicie wbije mnie w fotel.
Książkę wam polecam, akcja jest wartka i dynamiczna, dzieje się dużo, wątki są ciekawe, ja tak po cichutku powiem, że wyczuwam tutaj nawet potencjał na cała serię, w końcu Marta ma jeszcze trzy siostry, ja nie mówię nie, może być ciekawie, a autorka udowadnia z każdą kolejną książką, że jej wyobraźnia nie zna granic. Ja wiąż nie mogę wyrzucić tej historii z głowy, zakorzeniła się tam na dobre, już tam gdzieś się tworzą scenariusze i spekulacje co może być dalej. Dlatego droga autorko błagam i zaklinam nie daj mi długo na nią czekać. Czytajcie bo warto, a potem przyłączcie się do tego mojego wołania o więcej.
"Marta (...)Nie pasuje do świata, w którym zmarła matka wstaje z grobu i zmienia jej życie w koszmar".
💙Historia Marty Zabawy-młodej kobiety, która wiedzie spokojne życie, pracując w przedszkolu. Mieszka wraz z trzema siostrami w domu dziadków, którzy zaopiekowali się nimi po tragicznej śmierci rodziców w wypadku samochodowym. Od tego wydarzenia mijają dwadzieścia trzy lata, gdy pewnego dnia Marta odbiera pewien telefon-telefon stacjonarny w domu dziadków. Po drugiej stronie słuchawki kobieta, która twierdzi, że jest jej matką. Jak to możliwe skoro kobieta nie żyje od ponad dwudziestu lat? Marta postanawia dowiedzieć się kim jest tajemnicza kobieta. O pomoc prosi policjanta, dawnego kolegę ze szkoły-Aleksandra Cichońskiego. Wspólne śledztwo zbliża ich do siebie. Marta i Olek odkrywają sieć kłamstw, sekretów, rodzinnych intryg i powiązań. Odkrycie tego, co skrywa przeszłość, wywróci ich życie do góry nogami.
💙Marta-jest autentyczna. Popełnia błędy, waha się, jej decyzje nie zawsze są właściwe. Mimo wszystko, gdzieś w głębi jest silna, stara się odkryć prawdę, chroniąc swoich najbliższych- siostry i dziadków.
💙Aleksander-niepokorny, z łatką "łobuza". Ma za sobą trudne dzieciństwo. Stracił mamę, gdy był dzieckiem, dlatego też doskonale rozumie, co przeżywa Marta. Z pozoru twardy i hardy - wewnątrz skrywa smutek i dużą wrażliwość.
💙Rozdziały z perspektywy obojga bohaterów. Poznajemy ich myśli, emocje, motywy postępowania. Obserwujemy rozwój ich relacji, który jest naturalny, swobodny. Trzymają się ustalonych wspólnie zasad i granic. Wspierają się, pomagają nawzajem.
💙Styl autorki lekki i prosty, ale jednocześnie obrazowy. Nie brakuje napięcia, emocji. Fabuła intrygująca, wciągająca.
Historia, która łączy w sobie romans, dramat i thriller psychologiczny.
Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. A kiedy wkracza do teraźniejszości, potrafi nieźle namieszać.
Jaką książkę ostatnio udało Ci się przeczytać w jeden dzień?
W moim przypadku było to właśnie "Nie mów, że kochasz". Jak bym ją określiła? Coben w damskim wydaniu. Jest to coś pomiędzy thrillerem a powieścią obyczajową, w której mamy wątek "wyjścia zza grobu", który kojarzy mi się właśnie z twórczością Cobena.
Rodzice Marty giną w wypadku samochodowym, gdy ta ma 5 lat. Opiekę nad nią i jej 3 młodszymi siostrami przejmują dziadkowie. Nagle, dorosła już Marta odbiera telefon, a osoba która jest po drugiej stronie przedstawia się jako jej matka... W międzyczasie Marta wplątuje się w skomplikowaną sytuację z Policjantem Okiem, który jest chłopakiem jej przyjaciółki z lat szkolnych. Doceniam w tej historii to, że mimo iż bohaterów ewidentnie ciągnie do siebie to nie rzucają się od razu na siebie. Szanują siebie nawzajem i swoje granice.
Kolejna rzecz, dla której warto przeczytać tę książkę to sposób w jaki opisana jest relacja między Siostrami Zabawa i ich dziadkami. Chciałabym być takim małżeństwem na starość jak ta para staruszków. Mimo iż książka jest krótka to każdy bohater jest charakterystyczny, ma swoją historię do opowiedzenia i jest po coś.
Jest tu również sporo nawiązań do popkultury. Poznajemy gust muzyczny i filmowy bohaterów, dowiadujemy się jakie książki czytają. Tu zauważyłam jeden błąd, "Nic dwa razy się nie zdarza" Sanah jest interpretacją wiersza Szymborskiej, a nie Wisłockiej.
Końcówka była dla mnie za szybka, ale to może dlatego, że tak polubiłam tych bohaterów. Z niecierpliwością czekam na drugą część.
Jest to jedna z nielicznych książek, którą czytałam dla wątku obyczajowego a nie thrillerowego. Jako matka nie rozumiem Katarzyny. Ciężko mi również uwierzyć, że taka tajemnica, w tak małej mieścinie i przy tylu osobach zamieszanych, nie wyszła wcześniej na światło dzienne, tym bardziej, że bohaterom odkrycie jej nie zajęło dużo czasu.
Ciekawa jestem historii Mai, czuję że ta postać ma jeszcze sporo do opowiedzenia. Podobnie pozostałe siostry Zabawa.
Dziękuję wydawnictwu WasPos za egzemplarz do recenzji.
Niewielka miejscowość w Polsce, kochający dziadkowie, siostry i... dzwoniący zza grobu członkowie rodziny. Z tym właśnie musi mierzyć się Marta. Jej rodzice zginęli dwadzieścia lat temu w tragicznym wypadku samochodowym. Dlaczego więc pewnego dnia Marta słyszy w słuchawce telefonu głos własnej matki? Czy angażowanie w sprawę równie przystojnego, co irytującego policjanta Olka, okaże się słuszne?
Do "Nie mów, że kochasz" podeszłam z otwartą głową i ciekawością. Do tej pory nie czytałam wielu książek w podobnym stylu, zwłaszcza polskich autorów. Sam pomysł na fabułę jest świetny i ma naprawdę ogromny potencjał. Niestety nie został on moim zdaniem wykorzystany.
Styl pisarki, a co za tym idzie, wypowiedzi bohaterów są bardzo teatralne, niemal nienaturalne. Myślę, że najbardziej jest to widoczne u babci i dziadka, ale często pojawia się też u Marty. W tekście pojawia się wiele (zbyt wiele?) wykrzykników. Zamiast podkreślać wagę wypowiedzi lub dodawać dynamiki, po pewnym czasie po prostu irytują.
Do samego końca nie mogłam się przekonać do Marty. Jej brak zaradności, naiwność, dramatyczność i rozchwianie emocjonalne zniechęciły mnie do książki. Rozdziały Olka bardziej przypadły mi do gustu, chociaż i on raczej nie pozostanie w mojej pamięci na dłużej.
Za to bardzo spodobała mi się relacja sióstr Marty. Ogromnym plusem jest to, że nie są tylko "siostrami". Dziewczyny prowadzą swoje własne życia, nawet jeśli łączy je dom. Wciągnęłam się w historię Mai i Brunona, chętnie przeczytałabym książkę o nich.
"Nie mów że kochasz" czyta się szybko i lekko. Brakowało mi tu trochę pokazywania zamiast opisywania. Zakończenie jest bardzo dramatyczne i zostawia z poczuciem ciekawości, nawet jeśli historia toczyła się do tej pory dość przewidywalnie.
Jeśli lubicie dynamiczne romanse z elementami kryminalnymi i potraficie przymknąć oko na pewne niedociągnięcia, to być mo��e znajdziecie tutaj coś dla siebie.
2.5🌟 Sama fabuła książki jest naprawdę ciekawa, a przynajmniej pomysł na nią. Opowiada ona o Marcie, której rodzice zmarli wiele lat temu w wypadku samochodowym. Mimo to pewnego dnia kobieta odebrała telefon od kogoś, kto podawał się za jej zmarłą matkę. Nie możemy też zapomnieć o wątku miłosnym, który nie był najgorszy i nie przytłaczał wątku kryminalnego, który podobał mi się bardziej. Jeżeli chodzi o plusy, to postacie do pewnego momentu nie były aż takie głupie. Ich decyzje wydawały mi się racjonalne. Później nie rozumiem, dlaczego nie pojechali prosić o pomoc inną policję, a nie tę z ich miasta? I niestety kreacja postaci też nie najlepsza. Mam wrażenie, iż większość z nich po prostu nie ma charakteru. Z trójki sióstr głównej bohaterki rozpoznaję jedną, bo była ważniejsza i miała ciekawszy wątek niż pozostałe. Poza tym autorka napisała, że autorem wiersza "Nic dwa razy się nie zdarza" śpiewanego przez Sanah jest jakaś Wisłocka. Na wszelki wypadek nawet wiedząc, iż autorką tekstu jest Wisława Szymborka, wpisałam nazwisko Wisłockiej w wyszukiwarkę i pierwszym co mi wyskoczyło to jakaś zmarła lekarka i ginekolog. Takich błędów nie wybaczam. Mimo to nadal myślałam, że dam tej książce ze 3 pełne gwiazdki (na lubimy czytac 6), dopóki autorka, zamiast chociaż troche wyjasnic, dlaczego Konrad moze sb brac tyle info nie wiadomo skad, to napisala jedynie, ze "ma swoje sposoby". I jeszcze to co stalo sie Olkowi pod koniec? no blagam, mamy XXI wiek. jak to mozliwe? Pomimo wad, czytanie "Nie mów, że kochasz" sprawiło mi ogromną przyjemność i chętnie sięgnę po drugi tom!
Pierwsza rzecz, której nie rozumiem, to dlaczego wszyscy domownicy są oburzeni, że 28-latka chce kupić własne mieszkanie i wynieść się na swoje? Dla jej dobra moim zdaniem powinni ją wykopać dużo wcześniej. Rozumiem, że byli przywiązani, ale to nie jest normalne, taka nadopiekuńczość jest krzywdząca. Następna sprawa. Od kiedy skrót od imienia Antoni to Tomek? I od kiedy autorką wiersza „Nic dwa razy” jest Wisłocka?! Jakim cudem podczas korekty absolutnie nikt nie zwrócił na to uwagi? Czy w Polsce jest jakieś niepisane prawo, które mówi, że żadna książka nie może być idealna pod względem literówek i tego typu błędów? Tak jak jeszcze w miarę rozumiem zachowanie dziadka Marty, to nie jestem w stanie pojąć jakimi „wartościami” w życiu kieruje się Katarzyna, Antoni, Paulina i jej ojciec. Czy tacy ludzie istnieją też w prawdziwym życiu? Załamka. Zdecydowanie za dużo zdań z wykrzyknikami, w moim odczuciu to tylko podkreślało infantylność bohaterów, bo nawet ciężko mi sobie wyobrazić, jak dorosła osoba wypowiada te zdania tonem akcentującym wykrzykniki. Zarys fabuły przewidywalny, ale i tak czytało mi się tą książkę bardzo przyjemnie. Uwielbiam Aleksandra Cichockiego, chociaż w sumie to nie był jakoś dokładnie wykreowany. Trochę za mało informacji o charakterze każdego z bohaterów. Wątki sióstr Marty są bardzo ciekawe, myślę za każda z nich zasługuje na oddzielną książkę, aby mogły opowiedzieć swoją historię. Bardzo podobał mi się wątek dotyczący oceniania po okładce, a tę okładkę często nadają ludzie, którzy nawet nas nie znają…
W tej książce naprawdę sporo się dzieje! Autorka porusza wiele wątków, a sam pomysł, szczególnie motyw udawanej śmierci rodzica,uważam za bardzo oryginalny. Z takim motywem jeszcze się nie spotkałam, więc zdecydowanie duży plus za świeżość fabuły.
Podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji, szczególnie w stosunku do matki głównej bohaterki (co to była za kobieta, to ja nie wiem 😅). Sama bohaterka nie do końca zyskała moją sympatię, ale zakończenie pozostawiło mnie z ciekawością, co wydarzy się dalej. Z pewnością sięgnę po kontynuację.
Na duży plus zasługuje też tempo akcji, historia wciąga od pierwszych stron i trudno się od niej oderwać. Styl pisania Michaliny Kowolik jest bardzo przejrzysty i przyjemny, dzięki czemu książkę czyta się szybko.
Choć historia była ciekawa, momentami miałam wrażenie, że jest trochę zbyt filmowa i mało prawdopodobna, przez co trudno było mi się w nią całkowicie wczuć. Dialogi między głównymi bohaterami również nie zawsze mnie przekonywały, momentami brakowało im głębi lub naturalności.
Mimo to książka pokazuje, że miłość ma wiele odcieni, nikt nie jest idealny, a dla rodziny potrafimy zrobić naprawdę wszystko.
[Współpraca recenzencka z Wydawnictwem WasPos] To moje pierwsze spotkanie z twórczością Michaliny Kowolik i powiem szczerze, że styl pisania jest luźny, miejscami nawet przyjemny, ale niestety momentami dość chaotyczny. Zdarzają się błędy stylistyczne i językowe, które rzucają się w oczy i trochę psują rytm czytania. Mimo to, autorka ma pomysł tylko jeszcze potrzebuje odrobiny szlifu.
Fabuła zdecydowanie ma potencjał. Marta nasza główna bohaterka po latach odbiera telefon od… swojej matki. Brzmi normalnie, prawda? No nie do końca, bo jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym 23 lata wcześniej. I tu zaczyna się cała intryga, tajemnice, niedopowiedzenia i odkrywanie przeszłości, która wcale nie jest tak oczywista. Mamy tu ciekawe połączenie romansu i kryminału, co bardzo mi się podobało.
Sama Marta… no cóż, nie należała do moich ulubienic. Czasami jej zachowanie doprowadzało mnie do szału, trochę zbyt mało ogarnięcia życiowego. Zdecydowanie bardziej ciekawiły mnie wątki jej sióstr niż jej własne przemyślenia.
Aleksander Cichocki, czyli główny męski bohater, był dla mnie okej. Nie zapałałam do niego wielką sympatią, ale też nie mogę powiedzieć, że mnie drażnił. Lubiłam jego perspektywę, szczególnie momenty, gdy próbował rozgryźć wszystkie tropy. Szkoda tylko, że właśnie w jego rozdziałach pojawiało się najwięcej błędów stylistycznych, które trochę psuły odbiór.
Babcia i dziadek i tutaj mam zgrzyt. Fajnie, że autorka postawiła na starsze pokolenie i ich sekrety, bo to dodało fabule głębi. Ale język, jakim się posługiwali, był momentami tak sztuczny i przerysowany, że czułam lekki cringe. Dziadek zdecydowanie bardziej na plus, babcia trochę mniej. Myślę, że zamiast usuwać te postacie, wystarczyłoby inaczej je napisać mniej „teatralnie”, bardziej życiowo.
Zakończenie – niby trochę je przewidziałam, ale mimo to zrobiło na mnie wrażenie. Lubię, gdy historia mimo swoich potknięć potrafi zostawić w głowie małe wow.
Całościowo oceniam książkę jako średnią. Taka pozycja „pomiędzy”, gdy potrzebujesz czegoś lekkiego, co nie wymaga pełnego skupienia. Czyta się szybko, fabuła wciąga, ale językowo momentami zgrzyta. Myślę, że warto samemu sprawdzić, może akurat Was wciągnie bardziej niż mnie.
Okładka? Nie do końca w moich klimatach, ale przyznam, ma coś w sobie. Subtelna, trochę mroczna, idealnie pasuje do klimatu książki. ig romantic_soul_artist
Wciągająca jak zbrodnia, którą ciężko zrozumieć. [współpraca reklamowa] Wspaniałą książka, która skupia się na rozwiązaniu zagadki śmierci. Romans jest tu idealnie wplątany w akcję i wspaniale się buduje klocek po klocku do celu. i nagle dostajesz jak obuchem w łeb i czekasz na kolejny tom. Uwielbiam książki w polskich realiach i to jak autorka budowała postacie, całą intrygę i przedstawiła realia skorumpowania i bezwzględności życia w małym miasteczku. Cudowne były tez relacje miedzy dziadkami i ich wnuczkami i ta atmosfera tego domu budowała ciepło tej książki. Gwarantuje, że zżyjecie się z bohaterami i będziecie chcieli śledzić ich losy.