Zatoka Gdańska, zaginiona kobieta, mroczne tajemnice rybaków, stara latarnia. I morze wzburzone od kolejnych zbrodni.
Wracający z połowu Jakub natrafia na dryfujący samotnie jacht swojej żony, piosenkarki Giny Szado. Na pustym pokładzie mężczyzna znajduje liczne krwawe ślady. Po koncercie, który kobieta dała zeszłej nocy, Gina nie wróciła do domu. Służby rozpoczynają poszukiwania na morzu – bezskutecznie
Z czasem Jakub odkrywa, że jego żona miała wiele sekretów. Dociera do jej fanów, stalkerów, trafia na pogróżki. I wreszcie na niepokojący przedmiot ukryty głęboko w ich łóżku… Tropy prowadzą do starej latarni morskiej w Stilo, gdzie w przeszłości Giny zdarzyła się jeszcze inna tragedia. Rodzinne biwakowanie przerwała wtedy śmierć. Jak się okaże, nieprzypadkowa…
Jakie jeszcze mroczne sekrety skrywa Bałtyckie Wybrzeże?
Ewa Przydryga oddaje głos morzu i ludziom morza. Odkrywa tajemnice rybaków i pewnego latarnika. Zęza to opowieść targająca emocjami niczym sztorm. Z siłą żywiołu udowadnia, że każde zło, choćby ukryte na dnie, wreszcie wypłynie na powierzchnię.
Uwielbiam thrillery psychologiczne – zaraz po kryminałach to właśnie one dają mi największą czytelniczą satysfakcję. Jedną z autorek, której twórczość darzę szczególnym uznaniem, jest Ewa Przydryga. Na książki jej autorstwa zawsze czekam z niecierpliwością, a gdy wreszcie mogę wziąć jedną z nich do ręki, wiem, że zanurzę się w opowieści pełnej niepokoju, mroku i intensywnych emocji. „Zęza”, najnowszy thriller Ewy, jest kolejnym dowodem na to, że autorka mistrzowsko łączy elementy kryminału z psychologicznym dramatem, tworząc historię, która wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu aż do samego końca.
Na wzburzonym Morzu Bałtyckim ginie Gina Szado – popularna piosenkarka i żona rybaka Jakuba. Mężczyzna, wracając z połowu, odnajduje jej jacht dryfujący bez załogi, na którego pokładzie widnieją ślady krwi. Rozpoczynają się poszukiwania, lecz artystki nie udaje się odnaleźć. Jakub, dręczony poczuciem winy i niepewnością, postanawia podjąć własne śledztwo. Wkrótce odkrywa, że Gina miała wiele sekretów – skrywane relacje z fanami, natrętami i stalkerami, a także pogróżki. Kolejne tropy prowadzą go coraz głębiej w mroczną sieć kłamstw, aż w ich wspólnym łóżku odkrywa coś, co całkowicie zmienia jego perspektywę. Ślady prowadzą ku starej latarni morskiej w Stilo, miejscu naznaczonemu tragedią sprzed lat, kiedy podczas rodzinnego biwakowania doszło do nieprzypadkowej śmierci, wciąż owianej tajemnicą. W miarę jak kolejne elementy układanki wychodzą na jaw, staje się jasne, że Bałtyckie Wybrzeże skrywa więcej mrocznych historii, a zbrodnia, która dotknęła Ginę, jest jedynie częścią większej opowieści o winie, namiętności i zemście.
Ewa Przydryga swoim najnowszym thrillerze zabiera czytelnika na wzburzone wody Zatoki Gdańskiej, gdzie zdradliwe prądy kryją nie tylko ludzkie dramaty, ale także mroczne sekrety. To thriller, który wciąga niczym sztormowy wir – od pierwszych stron prowadzi przez fałszywe tropy, by w finale zaskoczyć nieoczekiwanym rozwiązaniem. Autorka snuje tę historię z chirurgiczną precyzją. Każde zdanie jest jak cięcie nożem – krótkie frazy budują napięcie, a dłuższe akapity pozwalają zanurzyć się w psychologii bohaterów. Przydryga mistrzowsko operuje rytmem: chwile ciszy i zadumy kontrastują z gwałtownymi wybuchami akcji, przez co książkę trudno odłożyć, nawet na chwilę. Ważną rolę odgrywają retrospekcje, które prowadzą w przeszłość i odsłaniają dawne tragedie, wciąż ciążące na bohaterach. To one nadają powieści głębi i sprawiają, że finał uderza z podwójną siłą. To, co początkowo wydaje się klasyczną intrygą kryminalną, szybko przeradza się w pełnokrwisty thriller psychologiczny – świat obsesyjnych fanów, złowrogich pogróżek, rodzinnych dramatów i traum, których nie sposób pogrzebać w zapomnieniu. W centrum tej opowieści stoi latarnia morska w Stilo – monumentalna, milcząca, pamiętająca dawne tragedie i świecąca niczym mroczny drogowskaz. Jednym z największych atutów „Zęzy” jest sceneria. Bałtyk, rybackie przystanie, wiatr targający sieciami, skrzypienie łodzi i cichy majestat latarni – wszystko to tworzy atmosferę, która nie tylko otacza akcję, ale staje się jej współbohaterem. Morze u Przydrygi jest nieubłagane – piękne i hipnotyzujące, a zarazem zimne, groźne i bezlitosne. Jednak „Zęza” to przede wszystkim opowieść o ludziach. Jakub – lojalny mąż i człowiek morza – to bohater trudny do jednoznacznej oceny. Rozdarty, stopniowo uświadamia sobie, że nie znał żony tak dobrze, jak sądził. Jego perspektywa przepełniona jest emocjami: od rozpaczy, przez gniew, aż po bezradność. Natomiast Gina, choć fizycznie nieobecna, obecna jest wszędzie – w plotkach, we wspomnieniach, w cudzych obsesjach. To postać niejednoznaczna, przyciągająca i zarazem niepokojąca, której obraz zmienia się w zależności od tego, kto o niej opowiada. Ta polifonia głosów sprawia, że do ostatniej strony nie wiemy, kim naprawdę była – ofiarą, manipulatorką, czy jednym i drugim jednocześnie. „Zęza” to thriller, który wciągnął mnie od pierwszych stron. Z każdym rozdziałem narastało we mnie poczucie, że tuż pod powierzchnią czai się coś groźnego, gotowego w każdej chwili wypłynąć na światło dzienne. Kartkowałam powieść z rosnącym zaangażowaniem, ciekawa, dokąd zaprowadzą kolejne tropy. Spośród wszystkich książek Ewy Przydrygi właśnie ta wydaje mi się najpełniejsza – nie tylko sprawnie skonstruowana, lecz także literacko dopracowana, z mocną symboliką, głęboką psychologią i niezapomnianym klimatem. „Zęza” to historia mroczna, sugestywna i przejmująca. Powieść, która dowodzi, że Ewa Przydryga osiągnęła pełnię pisarskiej formy. To jej najlepsza książka – świadectwo dojrzałości i kunsztu, w której każdy element działa jak trybik w precyzyjnie naoliwionej maszynie, a mimo to nie ma w niej chłodu mechanizmu. Jest pasja, emocja i prawda. To lektura nie tylko dla miłośników thrillera, lecz dla wszystkich, którzy cenią literaturę wywołującą silne emocje, zmuszającą do refleksji i pozostającą w pamięci na długo.
Jakub natrafia na dryfujący jacht swojej żony Giny, a na pokładzie znajduje krwawe ślady. Kobieta przepada bez śladu. Służby rozpoczynają śledztwo.
„Zęza” to thriller z elementami dramatu rodzinnego i psychologicznego. Atmosfera mroku i niepokoju towarzyszy od samego początku, a w trakcie książki to uczucie narasta i oplata czytelnika nie dając spokoju. Autorka stworzyła magnetyczną i wciągającą w ludzkie zakamarki duszy powieść z tajemnicami, sekretami, trudnymi relacjami rodzinnymi oraz skutkami przeszłości. Akcja dzieje się nad Bałtykiem, a morze skrywa najwięcej tajemnic. Zatoka Gdańska oraz latarnia w Stilo tworzą niesamowite tło wydarzeń tej powieści. Przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a czytelnik wraz z głównym bohaterem Jakubem, odkrywa sekrety Giny. Dociera do jej fanów, stalkerów, pogróżek, a także odkrywa sekrety jej dzieciństwa, które miało duży wpływ na jej dorosłe życie. Sam również zmaga się ze stratą i tragicznymi wydarzeniami w Stilo przed dwoma laty. Prowadząc własne śledztwo dochodzi do zatrważających wniosków. Jest to powieść gęsta i mroczna, autorka z niezwykłą starannością i precyzją buduje klimat powieści przez miejsca i ludzkie tajemnice. Historia pełna bólu, niedomówień, napięcia oraz przeszłości, która rzutuje na teraźniejszość. Matczynej miłości, która wymyka się logice. Zagadka kryminalna oraz zaginięcia poprowadzone solidnie i skrupulatnie. W trakcie lektury nasuwają się pytania komu można ufać, jakie granice można przekroczyć dla ochrony bliskich, jakie są konsekwencje sekretów i co się stanie, kiedy w końcu ujrzą światło dzienne. Niedopowiedzenia i stopniowe ujawnianie tajemnic podtrzymują zainteresowanie przez całą książkę, aż do finału, który rozrywa serce.
„Zęza” wciągnęła mnie w swoje odmęty i na pewno zostanie ze mną na długo 💙
Z lekkim wstydem muszę przyznać, że twórczość Ewy Przydrygi poznałem dość późno. Od razu jednak autorka trafiła na moją listę autorek, których książki chcę przeczytać wszystkie. Czy po znakomitych “Perseidach” także najnowsza powieść trzyma równie wysoki poziom?
Żeby nie trzymać Was w niepewności, odpowiem od razu: tak. Mało tego, dla mnie, jako od kilkunastu lat mieszkańca Trójmiasta, “Zęza” zauroczyła jeszcze mocniej. Jej głównym bohaterem jest Jakub - rybak, którego życie wielokrotnie ciężko doświadczyło. Jedno z tych dramatycznych wydarzeń staje się osią całej historii. Szczegóły poznajemy stopniowo, więc nie zdradzę ich tutaj - musicie dojść do nich sami.
Powieść zaczyna się od mocnej sceny: Jakub, wracając z połowu, znajduje pusty jacht, na którym wcześniej w rejs wypłynęła jego żona, znana piosenkarka Gina. Ta sytuacja jest niczym pierwsza kostka domina, która uruchamia lawinę kolejnych dramatów. I właśnie tak odbieram fabułę tej książki - jako serię konsekwencji, które prowadzą do finału dalekiego od happy endu. To zakończenie nie daje czytelnikowi satysfakcji ani ukojenia, lecz pozostawia z pytaniami i refleksją. A stworzyć taką historię, która każe odbiorcy samemu zmierzyć się z własnymi myślami, to ogromna sztuka. Chapeau bas dla autorki.
Czy polecam tę książkę? Zdecydowanie. Fabuła wciąga bez reszty, a dodatkowym smaczkiem są liczne nawiązania do codzienności Trójmiasta. Potwierdzam, że wszystkie są zgodne z prawdą, łącznie z dzikami przechadzającymi się bo chodnikach i ulicach. “Zęza” to lektura, której absolutnie nie możecie przegapić.
Dryfując w morzu przytłaczających emocji dotarłam do końca kolejnej historii spisanej piórem Ewy Przydrygi. „Zęza”, to kolejny thriller psychologiczny, w którym autorka podjęła się eksploracji uczuć, ukrytych żądz i motywacji podszytych mrokiem nieczystych serc. Łącząc elementy klasycznego kryminału z konwencją domestic drama i poruszając się na arenie relacji międzyludzkich stworzyła wielowymiarową i wielowątkową sieć utkanych intryg, w których ciężko jest wytypować, która z tych wszystkich postaci jest czarnym charakterem. Na przestrzeni rozwoju fabuły powoli odkrywamy coraz to kolejne rewelacje związane z przeszłością i zapleczem emocjonalnym towarzyszącym głównym bohaterom. Każda skaza na ich psychice zostaje podparta skrupulatnie zrelacjonowanym wydarzeniem, mającym ogromny wpływ na dalszy rozwój zdarzeń.
Tym razem pisarka wzięła pod lupę m.in. świat muzyków i rybaków, osadzając akcję w Trójmieście. Czuć tutaj ogrom pracy poświęconej researchowi, wszystko zostało dopieszczone w najmniejszym calu. Zaczynając od elementów związanych z pracą na morzu - sam tytuł jest już niemałą zagadką i zachętą, by zaglądnąć do środka i dowiedzieć się cóż kryje się pod tą enigmatyczną nazwą. Autorka postanowiła nie trzymać czytelnika zbyt długo w niecierpliwości i daje nam przedsmak tej mrocznej, morskiej atmosfery, tłumacząc już na pierwszej stronie, iż zęza to położona najniżej pod pokładem wewnętrzna część kadłuba jednostki pływającej (na przykład statku, kutra, jachtu). Trafiają do niej woda, smary, rozlane paliwo, ścieki ze zbiorników szlamu i inne zanieczyszczenia. Nazywana jest czasem rynsztokiem statku lub jego brudnym sumieniem.
Mając na uwadze tę definicję, od razu nasuwają się myśli, iż "Zęza" traktować będzie o najgłębszych zakamarkach ludzkiej psychiki, tych które poprowadzą bohaterów aż na samo dno...
Ewa czerpie garściami z inspirującego ją otoczenia, które potrafi opisać niezwykle obrazowo. Jej proza jest delikatna, subtelna, owiana licznymi metaforami. Balansuje gdzieś na granicy oniryzmu, aczkolwiek nie brak w niej dosadności. Porusza najtrudniejsze tematy, takie jak okropieństwa mające miejsce za zamkniętymi drzwiami domostw - przemoc ze strony najbliższych, poniżanie, znęcanie psychiczne. Wątek zaginionej na morzu piosenkarki, choć jest głównym punktem wyjściowym całości fabularnej, stanowi wyłącznie taflę zmąconej wody, pod którą skrywa się całe morze brudnych sekretów.
Czy morze naprawdę potrafi zatrzymać w sobie każdy sekret, czy w końcu i tak wyrzuca go na powierzchnię?
„Zęza” Ewy Przydrygi to thriller psychologiczny, który wciąga od pierwszego rozdziału i nie pozwala na chwilę oddechu. Autorzy wielu kryminałów korzystają z dużych miast i betonowych przestrzeni, by budować napięcie. Przydryga idzie w zupełnie inną stronę - przenosi nas nad Bałtyk, gdzie z pozoru spokojna przestrzeń zatoki zamienia się w labirynt tajemnic, obsesji i emocji, które potrafią zatopić równie skutecznie jak fale.
Historia zaczyna się jak najgorszy koszmar. Jakub, rybak, wraca z połowu i dostrzega jacht należący do jego żony, znanej piosenkarki Giny. Statek dryfuje bez celu, jakby porzucony. Na pokładzie nie ma śladu po kobiecie, ale jest coś innego - krew. Ta scena otwiera cały dramat, w którym rozpacz i poczucie winy Jakuba mieszają się z tajemnicami przeszłości Giny. Wraz z bohaterem zaczynamy odkrywać, że kobieta, którą znał i kochał, miała twarz, której nigdy mu nie pokazała.
To, co robi największe wrażenie w „Zęzie”, to klimat. Morze nie jest tutaj tłem. Ono żyje, oddycha, z każdą stroną powieści nabiera cech niemal ludzkich. Jest żywiołem, który przyciąga i odpycha, daje ukojenie i równocześnie przeraża. Każdy, kto choć raz stał na plaży podczas sztormu, zrozumie tę aurę - poczucie, że wobec potęgi wody człowiek jest bezsilny. Przydryga wykorzystuje tę metaforę perfekcyjnie.
Ale „Zęza” to nie tylko thriller o zniknięciu. To przede wszystkim opowieść o rodzinie i o tym, jak trauma i przeszłość potrafią zniszczyć nawet najpiękniejsze więzi. Miłość Jakuba i Giny wydaje się intensywna i szczera, ale pełna rys. Niewypowiedziane słowa, ukryte lęki, narastające napięcia - to wszystko tworzy tło, które sprawia, że dramat kobiety nabiera dodatkowego wymiaru. Czy można naprawdę znać drugiego człowieka? Czy miłość wystarczy, żeby zatrzymać demony przeszłości?
Przydryga mistrzowsko buduje napięcie nie za pomocą tanich sztuczek, ale emocji. Każdy rozdział to fala, która raz unosi czytelnika, dając mu nadzieję, że prawda okaże się mniej bolesna, a innym razem zalewa poczuciem bezsilności i strachu. Widać, że autorka świetnie rozumie mechanizmy psychiki - pokazuje bohaterów, którzy są ludzcy, wielowymiarowi, pełni sprzeczności. Ich decyzje bywają irracjonalne, ale zawsze mają swoje źródło w emocjach, a nie w logice.
Mnie szczególnie uderzył wątek pogróżek, obsesyjnych fanów i ciemnej strony życia w blasku reflektorów. Gina, artystka kochana przez tłumy, w rzeczywistości była osobą nieustannie narażoną na niebezpieczeństwo. To zestawienie - sława i samotność - sprawia, że jej zaginięcie boli jeszcze mocniej. To nie jest historia o bajkowej miłości gwiazdy i rybaka. To opowieść o samotności, strachu i cienkiej granicy między miłością a uzależnieniem od drugiej osoby.
„Zęza” to thriller, który trafia nie tylko do serca fana gatunku. To książka, która sprawia, że czytelnik sam zaczyna analizować swoje relacje, zastanawia się, jak wiele wie o bliskich i ile tajemnic skrywa każdy człowiek. Podczas lektury trudno nie zadać sobie pytań: czy ja naprawdę znam swoich najbliższych? Co, gdyby nagle zniknęli - co odkryłbym o nich, przeszukując ich przeszłość?
Ewa Przydryga udowadnia, że potrafi pisać historie, które są jednocześnie mocne, emocjonalne i do bólu realistyczne. Zamiast przesadnie widowiskowych scen, daje nam narrację pełną gęstej atmosfery i emocjonalnego napięcia. To dlatego „Zęza” zostaje w głowie długo po odłożeniu książki - bo zmusza, by spojrzeć w głąb siebie.
Ocena: 9/10 - bo to książka, która zachwyciła mnie nie tylko fabułą, ale przede wszystkim klimatem i sposobem, w jaki autorka potrafiła spleść wątki rodzinne z thrillerem psychologicznym. To zdecydowanie jedna z tych historii, które zostawiają po sobie echo - jak szum fal, które raz po raz wracają, przypominając o tym, co wydarzyło się na morzu.
•• Zatoka Gdańska, zaginiona kobieta, mroczne tajemnice rybaków, stara latarnia. I morze wzburzone od kolejnych zbrodni. ••
▪️𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪️
Ewa Przydryga jest niebywałą mistrzynią konstruowania thrillerów w taki sposób, że jak już się zacznie czytać jej książkę, to nie można jej odłożyć dopóki nie przewróci się ostatniej strony. 🔥 Tak też było w przypadku „Zęzy”. Już od pierwszych stron wgryzłam się w tę historię. Autorka doskonale umie budować napięcie i pisze tak dobrze, że czytelnik nie jest w stanie oderwać się od czytania.
🌊 Jakub razem ze swoim ojcem wypływa na połów ryb. Niespodziewanie dostrzega dryfującą łódź, w której miała znajdować się jego żona. Tylko jak się okazuje, na pokładzie jej nie ma, a cały pokład pokrywają ślady krwi… a z morza zostaje wyłowione ciało młodej kobiety. Czy Jakubowi uda się odkryć prawdę i dowiedzieć się, co stało się z jego żoną? 🌊
Nie przypuszczałam, że thriller psychologiczny może wywołać u mnie łzy. Ale „Zęza” to tak emocjonalnie napisana historia, że odczuwałam wraz z bohaterami ich poczucie krzywdy, bezsilności i niesprawiedliwości. Ewa Przydryga stworzyła opowieść o rodzinie i o krzywdzie, która ją spotkała. Tajemnice z przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. Sprawiają, że bohaterowie nie mogą ruszyć naprzód. Autorka stawia przed nimi niewygodne pytania, takie jak daleko może posunąć się matka, by chronić swoje dziecko. Uświadamia, że często zło jest blisko nas i może przybierać obraz osoby, którą kochamy. Strach, traumy z dzieciństwa i żal mocno wybrzmiewają w tej historii. Autorka rozkłada na czynniki pierwsze mrok ludzkiej psychiki. Tę historię przeżywa się całą sobą.
Uczucie niepokoju pojawia się już na pierwszych stronach książki i z każdą kolejną potęguje jeszcze bardziej. Również sceneria książki okazała się być bezbłędna - Zatoka Gdańska, stara latarnia i morze, które bezlitośnie zabierze wszystko.
„Zęza” to mocna, mroczna i hipnotyzująca historia, która zachwyca od pierwszych stron. Przy końcowych scenach dosłownie zbierałam szczękę z podłogi. Nie spodziewałam się czegoś takiego i to było świetne, że nie domyśliłam się zakończenia i mogłam cieszyć się lekturą książki w pełni, nic sobie nie spojlerując. Ta historia uświadamia, że każdy ma swoją ciemną stroną, którą potrafi skrywać w sobie bardzo mocno, tak by nie ujrzała światła dziennego. To naprawdę mocny thriller, trzymający w napięciu. „Zęza” to według mnie najlepsza powieść autorki! 🌊 Nie zawiedziecie się - gwarantuje wam! 💙
" [...] Spadek natlenienia krwi odbiera orientację i mózg umiera. The end. Krótka śmierć. Straszna śmierć. [...]"
Po thrillery Ewy Przydrygi sięgam w ciemno, bo wiem, że zawsze dostanę wyśmienitą historię. Tym razem jednak było inaczej. Na Instagramie jej najnowsza książka pod tytułem "Zęza" zagościła się na dobre. Po przeczytaniu kilku recenzji powiedziałam sobie — musisz ją przeczytać. Zaufałam sobie i oczywiście wam i ją przesłuchałam. Otrzymałam wyjątkowy thriller, który przez cały czas trzymał mnie w emocjonalnym napięciu. Do tego doszło zaskakujące zakończenie, które totalnie wbiło mnie w fotel. Ciągle zastanawiam się, co by było, gdyby... Niestety czasu nie jesteśmy w stanie cofnąć, nawet w zakończonej powieści. Uważajcie, bo "Zęza" wywołuje ciarki na plecach i jest bardzo niebezpieczna. Uważnie czytajcie lub mocno skupcie się podczas słuchania audiobooka, żebyście nie przegapili ważnych momentów. A takie w tej książce się znajdują. Uwielbiam klimacik stworzony przez Ewę Przydrygę. Tak fajnie wszystko opisuje, że czasami czułam się tak, jakbym to ja brała w niej czynny udział. W swojej najnowszej powieści Ewa Przydryga porusza bardzo ważny temat często bagatelizowany. Później wychodzą z niego takie kwiatki, jak tutaj w tej książce. Oczywiście nie mogę zdradzić wam szczegółów. "Zęza" to literacka fikcja, ale wierzę, że podobne wydarzenia mogłyby mieć miejsce w dzisiejszym "idealnym" świecie. Tak się składa, że w tym roku, tak jak bohaterowie tej powieści, weszłam na Latarnię Morską Stilo. Piękne widoki, ale schody są dosłownie zabójcze. Mimo wszystko polecam to miejsce. Jeżeli jeszcze tam nie byliście, to szybciutko to nadróbcie. W drodze do tej latarni, tak jak ja możecie pozbierać grzyby. Cieszę się, że Ewa Przydryga właśnie w tym miejscu umiejscowiła część swojej najnowszej powieści. Okładka ma w sobie jakąś taką głębię, która przyciąga i zachęca do poznania jej wnętrza. W tej historii mamy przeskoki w czasie, które się wzajemnie ze sobą przeplatają. Poznałam tutaj między innymi starego wilka morskiego — Gerarda, jego syna rybaka Jakuba i synową, piosenkarkę Ginę. Dwa lata temu Jakub przeżył ogromną tragedię, teraz czeka go podobne doświadczenie, ponieważ jego ukochana żona zaginęła na morzu. Co się z nią stało? Gdzie się podziała? Tę zagadkę rozwiążecie sami, czytając "Zęzę". Jeżeli lubicie historie? w których jest pełno sekretów i niedomówień, morderstw i tajemniczych zniknięć, a do tego akcje, które rozgrywającą się nad morzem, to idealnie trafiliście. Z przyjemnością polecam wam "Zęzę" autorstwa Ewy Przydrygi.
Szept Bałtyku, krzyk duszy Brud, bagno, czerń i szlam Dotykam już samego dna Me ciało spada w czarną otchłań A obok mnie ten potwór Szum, uderzenie, plusk i sznur Wpadam głęboko w morza nurt Fale porywają ciało me A Bałtyk szumi, jesteś już na dnie
Te słowa, niczym lodowaty prąd Bałtyku, wdzierają się pod skórę od pierwszych stron "Zęzy" Ewy Przydrygi. To powieść, która nie zaprasza ,ona porywa, wrzuca w sam środek sztormu, gdzie granica między prawdą a mroczną iluzją zaciera się z każdą kolejną falą. Znika piosenkarka, Gina. Jej jacht, niczym niemy świadek tragedii, nosi ślady krwi. Chwilę później morze wyrzuca na brzeg ciało kobiety. Czy to ona? Co wydarzyło się w zimnych objęciach fal? Krok po kroku, wraz z rodziną Giny, zanurzamy się w otchłani żałoby. To strata, która dla niektórych jest ostatnią kroplą przelewającą czarę nieszczęść. W tej historii cisza nie koi ,ona krzyczy. Jest ogłuszającym wrzaskiem niewypowiedzianych traum, wzajemnych żalów i dziedziczonego z pokolenia na pokolenie zła. Przemoc, chłód, nieustanny lęk – to wszystko tworzy duszną atmosferę, w której trudno zaczerpnąć tchu. Potwór z dzieciństwa powraca, lecz tym razem ma twarz małego chłopca.
A ponad tym wszystkim unosi się miłość matki. Siła potężna jak sztorm, bezgraniczna, ale i zaborcza, brudna od szlamu najgorszych decyzji. Ewa Przydryga pyta bez znieczulenia: do czego zdolna jest matka, by chronić swoje dziecko? W tej powieści każdy spada na dno własnej duszy, by zmierzyć się z tytułową zęzą- najniższym pokładem, brudem, naszym sumieniem, zbierającym się w najgłębszych zakamarkach jestestwa. Szlamem, którego nie da się łatwo zmyć. Tu każdy musi stawić czoła temu, co w nim najmroczniejsze. Przydryga czyni Bałtyk nie tylko tłem, ale pulsującym, żywym bohaterem opowieści. Czujemy jego chłodną bryzę, słyszymy szum fal rozbijających się o brzeg, który jest echem wewnętrznych sztormów postaci. Wsłuchujemy się w wielopokoleniową kulturę rybacką Pomorza, pełną surowości i niedopowiedzeń. "Zęza" to nie jest lektura, którą się po prostu czyta. To doświadczenie, które wciąga, dusi i nie pozwala o sobie zapomnieć. To thriller psychologiczny, który zostawia w sercu drzazgę, a w głowie pytanie dudniące długo po zamknięciu ostatniej strony: Gdzie leży granica? I co czai się tuż za nią, w mroku, na samym dnie? Jeśli nie boisz się spojrzeć w otchłań, ta historia porwie Cię bez reszty. Pozycja obowiązkowa tej jesieni.
Biorąc do ręki książki Ewy Przydrygi czytelnik ma pewność, że pozna historię trudną, emocjonalną, taką która może rozbić serce na milion kawałków, taką która długo nie opuści naszych myśli.
„Zęza” najnowsza powieść Ewy zabiera nas nad polskie morze. Poznajemy rodzinę Szado, której męska część zajmuje się połowem, a jedyna kobieta jest artystką estradową. Można powiedzieć, że Jakuba i Ginę Szadło połączyło morze. Ich staż małżeński nie jest długi i w momencie kiedy ich poznajemy, przechodzą kryzys w związku. A właściwie poznajemy tylko Jakuba, bo kobieta podczas rejsu swoim jachtem znika. I standardowo to jej mąż jako jej najbliższy ale i ten który odkrył jej zaginięcie staje się podejrzanym. Autorka tak prowadzi akcję, że ta wina Jakuba nie do końca jest oczywista, a raz za razem pojawiają się nowi podejrzani.
Clou całej historii okaże się jednak zaskakujące, bo nie tylko o odnalezienie Giny tutaj chodzi. Ale nie będę zdradzać nic więcej, bo nie o czytanie o książkach w tym świecie chodzi, a o czytanie książek. Więc to co najlepsze w „Zęzie” doczytajcie sami, a ja tylko opiszę swoje wrażenia po lekturze. Wspomniałam na początku, że Ewa swoimi historiami umie wywołać w czytelniku cały arsenał emocji, czasem jednak coś dzieje się nie tak jak powinno i trudno dojść do tego w którym miejscu coś nie zadziałało. „Zęza” to historia o ludziach którzy wiedzą co to prawdziwe życie bez upiększeń, które więcej wymaga niż daje. To historia o miłości która czasem zmusza nas do decyzji podejmowanych wbrew sobie. To historia o stratach, o pustce, o jednej małej chwili która ma wpływ na wiele ludzkich istnień. To historia o heroizmie, który w dzisiejszych czasach jest czymś obcym, dziwnym. Tych pozytywnych przymiotów jest w „Zęzie” wiele, niestety nie sprawiły, że podczas lektury moje serce szybciej biło, a ciało i umysł nie chciały oderwać się od lektury. Mam wrażenie, że u mnie zawiniły rozległe opisy otoczenia, lasów, morza. Odciągały moją uwagę i studziły emocje. I to jest jedyny zarzut wobec „Zęzy”, bo nadal w mojej głowie pozostaje Tytus, Maks, piwnica...Jeśli lubicie czytać o trudnych, naprawdę trudnych tematach, które nie dają nadziei na dobre zakończenie to”Zęza” jest dla Was.
…
Cóż po „Perseidach” trudno mi znaleźć historię, która mnie tak rozwali na kawałki, która sprawi, że poczuję jak moje serce pęka.
Morze… ileż w nim sprzeczności. Raz kusi spokojem, innym razem przeraża potęgą. Czasem gładkie jak tafla w bezwietrzny dzień, a czasem spienione, rozszalałe, gotowe pochłonąć wszystko, co napotka na swojej drodze. W najnowszej książce @ewa_przydryga stajemy twarzą w twarz z takim właśnie morzem… nieokiełznanym, nieprzewidywalnym, niosącym emocje, które potrafią poruszyć do głębi.
Autorka po raz kolejny udowadnia, że potrafi w mistrzowski sposób połączyć delikatność z brutalnością życia. Tu każdy bohater niesie w sobie własny sztorm, wewnętrzny, osobisty, bolesny, bo tu morze nie jest tylko scenerią. Ono żyje, staje się metaforą ich przeżyć, emocji i tragedii. Raz przynosi ukojenie, innym razem odbiera to, co najcenniejsze… nadzieję, miłość, ludzi. Od pierwszych stron wiedziałam, że ta historia zostanie ze mną na długo. Może dlatego, że kocham Trójmiasto, Gdynię, szum fal i Bar Przystań za kalmary i zupę Rybaka. A może dlatego, że poczułam niezwykłą więź z Giną, dziewczyną, którą los nie oszczędzał. Jest w niej coś, co porusza… pasja, wrażliwość, siła, ale też ogrom bólu i tęsknoty. Może dlatego, że sama wiem, jak to jest, kiedy muzyka staje się jedyną ucieczką przed światem, jedynym sposobem, by poskładać rozbite kawałki siebie. Ewa Przydryga nie boi się trudnych tematów. Pisze o traumie, o utracie, o samotności, o chorobie i o tym, jak przeszłość potrafi dusić nawet po latach. Robi to jednak z taką czułością, że każde słowo boli, a jednocześnie przynosi oddech. Autorka zostawia nas z pytaniami, na które nie zawsze da się odpowiedzieć, ale może właśnie o to chodzi, by szukać, by pytać, by czuć.
Nie będę zdradzać fabuły, bo tę książkę trzeba poczuć samemu. Trzeba dać się porwać falom, nawet jeśli wiesz, że czeka Cię sztorm… bo warto… bo z każdą stroną w sercu rodzi się coś nowego, smutek, refleksja, zrozumienie, pustka, a może nawet nadzieja. Po zamknięciu książki długo patrzyłam w przestrzeń, czując w sobie mieszaninę bólu i wdzięczności. Za słowa, które zostają. Za emocje, które trwają w sercu. Za to, że przypomniała mi, jak cienka granica dzieli spokój od burzy… w morzu i w życiu. Zaufaj mi i sięgnij po nią. Pozwól, by ten sztorm dotknął też Ciebie.
Moje kolejne spotkanie z twórczością Ewy Przydrygi i kolejne niezwykle udane. Nie spotkałam jeszcze na swojej czytelniczej drodze, tak emocjonalnych i dotykających głęboko historii.
W Gdyni w niewyjaśnionych okolicznościach znika Gina, piosenkarka, która tego dnia, w ramach nagrody, miała wypłynąć w rejs ze swoimi fanami. Kiedy mąż Giny, Jakub wraz ze swoim ojcem Gerardem wracają z połowu ryb, zauważają dryfujący na morzu jacht. Jest pusty, a jedyne co Jakub znajduje na pokładzie, to świeże ślady krwi. Czy uda mu się znaleźć żonę?
Powiem Wam, że po przeczytaniu książki, nie umiem pozbierać emocji. Okiełznać ich i poukładać w sobie. Tak bardzo dotknęło mnie to, czego krok po kroku dowiadywałam się z kart powieści. Autorka stopniowo wprowadza nas w rodzinne tajemnice. Ukazuje ból i strach jaki towarzyszył bohaterom i robi to w taki sposób, że samemu można poczuć go na własnej skórze.
Nikt tak jak Ewa Przydryga, nie potrafi utkać słowami przejmującej i dotykającej do głębi historii. Podczas czytania Zęzy, kilka razy łza zakręciła mi się w oku.
Na uwagę zasługują również świetni bohaterowie, których portrety psychologiczne były tak zróżnicowane i ciekawe, że każdy wniósł coś swojego do tej historii.
Akcja początkowo toczy się powoli, za czym w książkach nie przepadam. Ale tutaj muszę przyznać, że sposób w jaki autorka żongluje wydarzeniami, kończy rozdziały, zostawia niedopowiedzenia, aby za kilka stron je wyjaśnić, powoduje, że nie da się tej książki odłożyć.
Klimat nadmorski, gęste lasy, głębokie wody, kutry rybackie i nadmorskie zwyczaje – tak cudownie wprowadziły mnie w klimat tamtych miejsc, że prawie czułam słony smak na ustach.
No i zakończenie, które jednocześnie łamie serce i daje nadzieję. Nie wiem jak wiele jeszcze zmieszczę w mojej tegorocznej top of the top, ale ta książka zasługuje na specjalne wyróżnienie.
Czytajcie, zatapiajcie się w tej historii. Gwarantuję Wam rollercoaster emocji oraz to, że nie zapomnicie tej historii jeszcze długo po przeczytaniu.
morze niosło tę pieśń na żaglach białych jak fale co rozbijają się o brzeg oddechów niestałych jak horyzont co bezkresu kreśli dźwięk dusz ocalałych
wolnością te wody niezmierzone tak pięknie błyszczały szeptem niesione kolor nieba przybrały na barkach życie niosły szumem pokornie witały swobody spragnione
morze to tęsknota co zrodziła się ze straty najmilsze wszystko i wszystko ukochane daleko tak i tak blisko małe życie odebrane tak nagle i tak szybko
morze niosło tę wieść na żaglach białych jak fale co szepczą życia treść i słów tak nieśmiałych jak nieboskłon gdzie miłości ta pieśń i żyć nieocalałych
Morze zew nosiło wolności. Przytulało i koiło. Siłą dłonie obmywało. A nieskończonością wskazywało kierunek. Odnajdywało się w nim serce, co na lądzie się gubiło. A dusza człowieka przez nie spokój czuła. Morze było domem, a wody jego drogą przez życie. Od lat pokarm dawało. Od pokoleń trwało. Niezmiennie. Wszystko dzięki niemu było piękne. Wszystko inaczej pachniało. Jakoś tak głębiej. Tak jak powinno.
Morze świadkiem było czyjegoś odchodzenia. Najpierw ciało objęło swoimi ramionami, by potem je oddać. Bo morze zawsze oddaje. Nigdy dla siebie nie zabiera. Wyrzuca na brzeg ludzkie losy. Lecz, żeby brzeg ten prawdziwe ujrzeć, trzeba najpierw mieć odwagę wypłynąć dalej. Spojrzeć tam, gdzie niebo i morze się dotykają. Wtedy najwięcej można zobaczyć.
Ewa Przydryga chwyciła to morze w swoją wrażliwość. Na jego fundamencie powołała do życia opowieść o ludziach, których losy nierozerwalnie się łączą. Ludziom morza - rybakom i latarnikom - dała głos, który naniósł na płótno „Zęzy” barwę sztormu, co sieje spustoszenie. Ale po którym zawsze przychodzi cisza. A w niej przecież najwięcej można usłyszeć.
Tak wiele tutaj czuję. Wypełniona jestem po brzegi. Tym, co smutne. Tym, co serce kruszy. Tym, co duszę rozdziera, a potem skleja jej cząstki nadzieją. Polecam bardzo.
Po przeczytaniu książki „Zęza” autorstwa Ewy Przydrygi (Wydawnictwo Literackie) zyskało ono dla mnie zupełnie nowe znaczenie. Już od pierwszych stron wciągnęłam się w tę historię – mroczną, pełną sekretów i emocji. To jedna z tych książek, od których naprawdę trudno się oderwać.
Głównym bohaterem jest Jakub, który wracając z połowu, napotyka na morzu dryfujący jacht swojej żony Giny. Kobieta po ostatnim koncercie nie wróciła jeszcze do domu. Na łodzi widoczne są ślady krwi. Zaniepokojony mężczyzna rozpoczyna poszukiwania, które prowadzą go w stronę latarni morskiej w Stilo – miejsca związanego z tragicznymi wydarzeniami z przeszłości, które odcisnęły piętno na całej rodzinie. W miarę jak Jakub zagłębia się w tę historię, odkrywa coraz więcej tajemnic z życia Giny – tych, o których nie miał pojęcia.
Co tak naprawdę się wydarzyło? Jakie sekrety skrywa bałtyckie wybrzeże?
Bardzo lubię twórczość Ewy Przydrygi, dlatego chętnie sięgnęłam po „Zęzę” i absolutnie się nie zawiodłam. Otrzymałam historię pełną mroku, napięcia i tajemnic, które w końcu muszą ujrzeć światło dzienne.
Narracja prowadzona jest dwutorowo – z perspektywy wydarzeń sprzed tragedii oraz z teraźniejszości. Opowieść poznajemy oczami kilku bohaterów, co pozwala nam głębiej zrozumieć ich emocje, motywacje i spojrzenie na sytuację. Każda z postaci została bardzo dobrze wykreowana, a każda z nich ma swoją własną historię do opowiedzenia – i tajemnicę do ukrycia.
W pewnym momencie zaczęłam się domyślać, kto stoi za tragicznymi wydarzeniami, zarówno tymi z przeszłości, jak i z teraźniejszości, ale w żaden sposób nie wpłynęło to negatywnie na odbiór książki – wręcz przeciwnie, tylko pogłębiło moje zainteresowanie.
Jeśli jesteście ciekawi, jakie sekrety skrywa Bałtyk – gorąco polecam!
Chyba każdy zna pióro Ewy Przydrygi, więc zapytam tylko - czy poznaliście już jej najnowszą historię?
Ewa jak to Ewa, totalnie umie porwać czytelnika swoimi nietuzinkowymi fabułami, zasiać ziarnko niewiadomej, raz za razem zadając pytania, na które chcemy jak najszybciej uzyskać odpowiedź. Sprawić, że czytając dwa razy zastanowimy się nad tym - czy faktycznie dobrze główkujemy? Czy właśnie takie będzie rozwiązanie tej zagadki? Znamy wszystkie tropy? Jeśli tak będzie Wam się wydawało to oznacza, że 99% Was będzie w wielkim błędzie a zakończenie wbije Was w fotel! Czy tam kanapę!
„Zęza” to thriller osadzony nad Bałtykiem, na Zatoce Gdańskiej. Głównym punktem wyjścia jest zaginięcie pewnej kobiety, która po swoim koncercie nie wraca do domu.
Śledztwo prowadzi przez różne tropy: ukryte tajemnice kobiety, jej relacje z fanami, możliwy stalking, groźby. Pojawia się też stara tragedia związana z latarnią morską w Stilo - latarnia i przeszłość stają się kluczowe zarówno fabularnie, jak i symbolicznie.
Autorka nie stawia czarno-białych bohaterów: każdy ma w sobie mroki, sekrety, słabości. Relacje rodzinne okazują się bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać. Emocje są silne, często bolesne - poczucie niesprawiedliwości, bezsilności.
Tajemnice przeszłości splatają się z teraźniejszością w sposób, który potrafi zaskoczyć. Nie wszystko jest podane od razu; autorka stopniowo odsłania kolejne warstwy. To działa! Czytelnik chce wiedzieć, co naprawdę się stało, jakie ukryte motywacje stoją za zniknięciem Giny i tajemnicami przeszłości.
Bardzo udane budowanie napięcia, klimat mrocznej tajemnicy nad morzem. Bałtyk, latarnia, stare traumy - to wszystko sprawia, że książka ma silnie sugestywny klimat.
POLECAM! Za książki Ewki ręczę rękami i nogami! ✊🏼
Wracając z połowu, Jakub natrafia na opuszczony jacht. Gdy tylko podpływa bliżej, wie, do kogo on należy. To jacht należący do jego żony – Giny, która miała na nim spędzić ubiegły wieczór. Jakub wchodzi na jacht i jedyne, co tam zastaje, to ślady krwi. Zaczynają się poszukiwania kobiety, jednak nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów. Jakub zaczyna badać sprawę żony i z każdym krokiem odkrywa niepokojące fakty oraz sekrety związane z Giną. To zaprowadziło go pod latarnię w Stilo – miejsce, które wiązało się z inną tragedią sprzed kilku lat. Co łączy te dwa wydarzenia?
Ewa Przydryga po raz kolejny napisała książkę, która angażuje czytelnika od pierwszych stron. Autorka splotła historię zaginięcia Giny z wypadkiem pod latarnią, prowadząc akcję dwutorowo. Dzięki temu śledzimy oba wydarzenia z perspektywy różnych bohaterów. Fabuła pełna jest zaskoczeń, porusza do głębi i dotyka czytelnika emocjonalnie.
Dodatkowo autorka ukazuje, jak silna potrafi być więź rodzinna i do jakich poświęceń są zdolni bohaterowie, gdy w grę wchodzi dobro najbliższych. Jednak nie jest to książka opisująca wyidealizowanych ludzi, a takich, którzy popełniają błędy. Jedni z nich potrafią wyjść na prostą w obliczu trudnych wydarzeń, inni niestety nie.
Czytając tę książkę byłam zachwycona, a jednocześnie rozbita. Nie potrafię opisać tych emocji. Największe wrażenie zrobiła na mnie końcówka – musicie sami tego doświadczyć.
„Zęza” to thriller porywający niczym fala – niedający o sobie zapomnieć na długo. Poruszający do głębi, niebezpieczny i zachwycający.
Powieść, w której każdy akapit pachnie solą, wilgocią i strachem. Autorka zanurza czytelnika w chłodnej toni Bałtyku, gdzie fale szepczą o tragediach, a wiatr niesie echa dawnych grzechów. Latarnia w Stilo staje się milczącym świadkiem ludzkich dramatów. Historia o winie, miłości, spleciona z surowym pięknem morza, które potrafi zarówno oczyszczać, jak i pożerać.
Przeszłość bohaterów powraca niczym przypływ. Nieuchronny i bezlitosny. Gina, Olga, Jakub, Tytus – każde z nich niesie w sobie ranę, która nigdy się nie zagoiła. To wszystko tworzy ciężką mgłę, w której łatwo się zatracić. Autorka doskonale oddaje kruchość ludzkiego umysłu i to, jak trauma potrafi przekształcić miłość w obsesję, a troskę w przekleństwo. W tej historii nic nie jest czarne ani białe.
Autorka nie prowadzi nas prostą ścieżką. „Zęza” to nie klasyczny thriller, choć napięcia nie brakuje. To raczej dramat psychologiczny o odcieniach morskiego błękitu i głębinowej czerni. Akcja rozwija się powoli, jak spokojny dryf łodzi przed sztormem, ale kiedy przychodzi moment załamania, siła uderzenia jest niszcząca. W finale fale unoszą czytelnika wprost w sam środek emocjonalnego kataklizmu.
Powieść, która zostaje w człowieku jak sól na skórze. Boli, piecze, ale także oczyszcza. Zmusza do zadawania pytań o granice miłości i czy prawda jest zawsze wybawieniem. Autorka stworzyła historię, która smakuje jak zimna morska woda. Książka, w której morze nie jest scenerią, lecz zwierciadłem ludzkiej duszy. A w jego odbiciu każdy z nas zobaczy coś, przed czym wolałby zamknąć oczy.
Takie thrillery to ja mogę czytać non stop. To było dokładnie to czego trzeba oczekiwać od dobrego thrillera. Złożona i sprawiająca trudności do rozwiązania zagadka, ciekawa fabuła, sporo wątków, wiele tropów, poszlak i różnego rodzaju teorii spiskowych, porządne poznanie bohaterów i motywów jakimi się kierowali, a do tego szczegółowe, a równocześnie zaskakujące zakończenie, które poniekąd wbija w fotel.
Wracając z połowu Jakub natrafia na dryfujący jacht swojej żony. Wiedziony instynktem wchodzi na pokład i odkrywa, że jest pusty a na dodatek znajduje krwawe ślady. Mężczyzna wzywa służby, które zaczynają śledztwo i poszukiwania. Niestety bezskuteczne. Jakub się nie poddaje, na własną rękę stara się zrozumieć co się stało, pewny że jego żona żyje zaczyna podążać jej śladami, by odkryć prawdę ale też i odnaleźć Ginę. Kuba odkrywa wiele mrocznych sekretów i problemów, z którymi mierzyła się jego małżonka, wszystkie tropy prowadzą do latarni morskiej w Stilo, gdzie wydarzyła się rodzinna tragedia.
To było moje drugie spotkanie z twórczością autorki, po raz kolejny jestem nim szczerze zachwycona. Jak wiecie ja bardzo lubię wszelkiego rodzaju zagadki kryminalne, a tutaj dostałam taką z prawdziwego zdarzenia, którą nie pogardziliby najbardziej znani detektywi czy powstydziłby się najlepszy film kryminalny czy detektywistyczny. Autorka już na samym wstępie daje nam same konkrety, sprawnie układa problem, z którym trzeba się zmierzyć, a potem dzieje się, że tak powiem wszytko. Wraz z Jakubem musimy rozwiązać zagadkę, podążamy śladami zaginionej, dotykamy spraw zarówno z teraźniejszości jak i z przeszłości, która w tej powieści również odgrywa ważną rolę, sprawdzamy wszystkie poszlaki i tropy, których siatka jest bardzo pogmatwana. Myślę, że autorka świetnie się bawiła, wodząc czytelnika za nos, ja wam powiem, że takiego obrotu spraw na końcówce naprawdę się nie spodziewałam. Nawet jak już udało się odgadnąć, kto i dlaczego, to na sam koniec autorka jednym rozdziałem udowodni, że to ona ma ostatnie słowo.
Autorka stworzyła prawdziwy majstersztyk, powieść jest szczegółowa, przemyślana i dopracowana pod każdym kątem, w zasadzie nie ma się do czego przyczepić, mi osobiście troszkę przeszkadzały przeskoki czasowe bo ich nie lubię, ale muszę wziąć pod uwagę to, że były one potrzebne, żeby lepiej zrozumieć całą fabułę, bo rzucały one nowe światło na to co udało się odkryć w prowadzonym przez Kubę śledztwie. W książce roi się od trudnych i kontrowersyjnych tematów, ale też i od emocji, co jak na kryminał czy thriller nie jest za bardzo typowe, nie mniej bardzo mi się to podobało, że tak mocno ta historia weszła mi za skórę.
Nie spodziewałam się, że tak mocno się zaangażuję w tę powieść, a tym bardziej, że wyciągnę z niej wiele ciekawostek dotyczących żeglugi morskiej, takich smaczków dla laika takiego jak ja jest tutaj sporo. Książka była genialna, świetnie przy niej spędziłam czas, nie potrafiłam się od niej oderwać i przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. Dla fanów gatunku będzie to prawdziwa gratka.
Jakie to było dobre! 4,5/5 ✨ Jakub,rybak, wraca z połowu i zauważa jacht jego żony Giny. Jest pusty, a na pokładzie są krwawe ślady. Gina, znana piosenkarka, zniknęła bez śladu. Służby podejmują się jej odnalezienia, ale bez rezultatów. Mąż zaczyna własne śledztwo. W książce przewijają się wątki traum dzieciństwa, rodzinne relacje, lojalność, miłość i zdrada. Idealny kryminał z wątkiem psychologicznym. Trzymająca w napięciu. Z pewnością wrócę do niej jeszcze raz w przyszłości
Świetny, inteligentny thriller, chyba moja ulubiona książka autorki, chociaż trochę wysoki próg wejścia, trzeba się skupić, żeby połapać się w wątkach, bohaterach i liniach czasowych
To jest właśnie totalnie „przydrygowy” thriller – duszny, pełen niepokoju i rodzinnych tajemnic, które wychodzą na jaw w najmniej oczekiwanych momentach.
Autorka zabiera nas w świat, gdzie bliskość morza zamiast koić, potęguje napięcie. Mroczna atmosfera, nieoczywiści bohaterowie i tajemnice z przeszłości sprawiają, że czytałam z rosnącym dreszczem.
„Zęza” to historia o winie, o brudnych sekretach i o tym, że prawda zawsze ma swoją cenę. Przydryga znowu udowodniła, że potrafi pisać thrillery, które zostają w głowie na długo.