Urszula wychodzi pobiegać do pobliskiego parku. W złości. Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej. Miały być zaręczyny i wielka radość, ale wszystko poszło nie tak.
Dziewczyna budzi się w piwnicy – poturbowana, głodna, zdezorientowana. Nie wie, gdzie jest ani kto ją porwał. W głowie zaś kołacze się pytanie: czy to możliwe, że w parku zaatakował ją niedźwiedź? W dodatku słyszy głos Malwiny – tyle że Malwina nie żyje...
Urszula to opiekunka w hospicjum, osoba lubiana, empatyczna i oddana ludziom. Dlaczego więc nikt od razu nie zgłasza jej zaginięcia? Dlaczego narzeczony milczy? Kim naprawdę jest kobieta, która wydaje się aniołem? W trakcie śledztwa wychodzą na jaw fakty, które zmieniają wszystko: tajemnice z przeszłości, toksyczny związek, przemilczane winy.
Złotowłosa to thriller psychologiczny o zniknięciu prowadzącym do czegoś znacznie większego – bolesnej konfrontacji z przeszłością i pytań o to, co to znaczy naprawdę zapłacić za swoje błędy. Chmielarz w najwyższej formie.
Polski pisarz i dziennikarz. Autor książek z cyklu Jakub Mortka, publikował między innymi dla "Pulsu Biznesu", "Polityki" czy "Nowej Fantastyki".
W 2013 oraz w 2014 nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru, w 2015 został jej laureatem za powieść Przejęcie. W 2019 roku laureat nagrody "Złoty Pocisk" w kategorii najlepszy kryminał 2018 roku, którą otrzymał za książkę Żmijowisko.
Nie jest to łałałiła, ale uraczyła mnie powiewiem pewnej świeżości. Miejscami wieje również nudą, ale umówmy się - jak są całkiem dobre wątki psychologiczne, to jak dla mnie większość akcji rozgrywać się może w bujanych fotelach, na ganku wiejskiego domku i też będzie ok.
Po długiej przerwie wróciłam do historii opowiadanych przez pana Chmielarza. Cieszę się, że ciągle dba o historię i psychologię postaci. Nieobrażanie inteligencji czytelnika jest teraz nawet jeszcze bardziej w cenie, niż było kilka lat temu, a ja już wtedy to doceniałam.
Niestety, ale to spotkanie z Panem Chmielarzem po prawie dwóch latach oceniam na mocno średnie. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie tak dziwnie napisanej historii, która przez większą część książki była po prostu nudna. Zastanawiałam czy jej nie odłożyć. Niektóre wątki były tak dla mnie nierealne...Dziwna i nudna, tak podsumuję. Chociaż trzeba oddać autorowi, że jego styl pisania wciąga nawet przy słabszej pozycji. 🐻🥚
Gdyby to nie był Chmielarz nikt by tego nawet nie wydał, takie to było absurdalne
Szczerze, nie wiem nawet za co ktokolwiek mógłby doceniać tę książkę. Od kreacji bohaterów po samą fabułę była tragiczna💩
Po za tym jak można nazywać swojego oprawcę ,,Panią licznik,, i jeszcze jakimś tam skrzatem (już zapomniałam jakim xd). Myślałam, że wykipieje z cringe’u😂😂 Nie marnujcie na to czasu
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Wojciech Chmielarz to jeden z moich ulubionych autorów. „Żmijowisko” i „Wyrwa” były jednymi z pierwszych kryminałów, które przeczytałam – to właśnie dzięki nim odkryłam, jak emocjonalne i nieoczywiste potrafią być polskie thrillery. Autor znakomicie łączy intrygującą fabułę z głębokim portretem psychologicznym postaci. Od pierwszego spotkania urzekła mnie jego umiejętność budowania napięcia oraz to, że jego bohaterowie nigdy nie są jednoznaczni. Zawsze coś ukrywają, zawsze coś ich dręczy – ta niejednoznaczność sprawia, że trudno oderwać się od jego książek.
Urszula, ciepła i empatyczna opiekunka w hospicjum, znana z poświęcenia i serdeczności wobec swoich podopiecznych, planuje spędzić najpiękniejszy dzień swojego życia – ma się zaręczyć z ukochanym. Jednak romantyczny wieczór kończy się katastrofą. Po kłótni z narzeczonym, rozgoryczona i wściekła, wychodzi do pobliskiego parku, by ochłonąć. Nigdy jednak nie wraca do domu. Jej zniknięcie początkowo nie wzbudza alarmu – nikt nie zgłasza jej zaginięcia, a narzeczony zachowuje się podejrzanie obojętnie. Tymczasem Urszula budzi się w ciemnej, zimnej piwnicy. Jest ranna, głodna i zdezorientowana. Nie ma pojęcia, kto ją porwał ani dlaczego. Próbuje zrozumieć, co się stało, lecz jej myśli plączą się wokół dziwnych wspomnień, wyrzutów sumienia i… głosu Malwiny – dawno zmarłej kobiety, której śmierć najwyraźniej wciąż ciąży Urszuli na sumieniu. Wraz z rozwojem akcji na jaw wychodzą mroczne sekrety z przeszłości – zarówno Urszuli, jak i jej otoczenia. Zniknięcie okazuje się nie przypadkiem, lecz konsekwencją dawnych win, przemilczeń i toksycznych relacji.
W najnowszej powieści „Złotowłosa” Wojciech Chmielarz ponownie udowadnia, że należy do grona najciekawszych współczesnych autorów polskiego thrillera psychologicznego. Autor, znany z umiejętności łączenia intrygi kryminalnej z głęboką analizą ludzkich emocji, ponownie kieruje naszą uwagę nie tyle na samą zagadkę, ile na człowieka – jego lęki, słabości i mechanizmy obronne. „Złotowłosa” to pełen niepokoju i zaskakujących zwrotów thriller o traumie, emocjonalnej zależności i trudnej sztuce konfrontacji z przeszłością. Wojciech Chmielarz z wyczuciem pokazuje, jak dawne doświadczenia determinują teraźniejsze wybory bohaterów, tworząc narrację, która miejscami przeraża, miejscami wzrusza, ale przede wszystkim – konsekwentnie trzyma w napięciu aż do finału. Początek powieści jednak wzbudził we mnie pewien dyskomfort. Trudno mi było przebrnąć przez pierwsze rozdziały, które sprawiają wrażenie nieco chaotycznych – narracja jest poszatkowana, pełna niedopowiedzeń, a postacie wydają się emocjonalnie od siebie odizolowane. Jednak wraz z rozwojem fabuły zorientowałam się, że był to świadomy zabieg autora: z czasem fragmenty układają się w spójną całość, a historia nabiera coraz większej intensywności. W pewnym momencie lektura stała się niemal hipnotyczna – napięcie wzrastało z każdą kolejną stroną, a mnie trudno było oderwać się od książki. Ostatecznie „Złotowłosa” okazała się dla mnie lekturą wyborną – mrocznym, poruszającym thrillerem psychologicznym, który pozostawia po sobie wyraźny emocjonalny ślad. Wojciech Chmielarz po raz kolejny dowodzi, że nie potrzebuje efektownych zbrodni, by wstrząsnąć czytelnikiem – wystarczy mu człowiek i jego wewnętrzne demony. To proza gęsta od emocji, doskonale skonstruowana i głęboko ludzka. „Złotowłosa” to historia, która nie tylko intryguje fabularnie, ale również skłania do refleksji nad naturą winy, pamięci i odpowiedzialności. Dla miłośników gatunku będzie to lektura w pełni satysfakcjonująca.
Złotowłosa” Wojciech Chmielarz w najbardziej intymnym thrillerze swojej kariery
Znacie bajkę "Złotowłosa i trzy misie"? 😉
Są książki, które prozdzierają nas od środka- zmuszają, by zajrzeć w te zakamarki psychiki, w które zwykle boimy się spojrzeć. "Złotowłosa" Wojciecha Chmielarza jest właśnie taką powieścią. Nie daje ukojenia. Nie oferuje prostych emocji. To literatura, która obnaża człowieka do surowej prawdy- bez filtra, bez taryfy ulgowej. Dla mnie Chmielarz to fundament współczesnego polskiego kryminału- autor, który nie potrzebuje trupów na każdej stronie, by zbudować napięcie. Jego zbrodnia rozgrywa się w psychice, nie w zaułkach miast. "Złotowłosa" to mistrzowska gra na granicy realizmu i halucynacji, powieść duszna jak sen, z którego nie sposób się obudzić. Tu nie chodzi o to, kto porwał- lecz kto naprawdę kogo więzi. Największą siłą tej książki jest motyw uwięzienia- zarówno fizycznego, jak i emocjonalnego. Chmielarz tworzy klaustrofobiczny świat, w którym ściany stają się metaforą winy, a echo własnych myśli- najokrutniejszym katem. Głos Malwiny, tajemniczy niedźwiedź, pęknięcia pamięci- wszystko to buduje pejzaż ludzkiej psychiki na granicy rozpadu. Autor z chirurgiczną precyzją odsłania, jak cienka jest granica między empatią a egoizmem, między ofiarą a oprawcą. To thriller, który nie szuka taniej sensacji. Jego napięcie rodzi się z ciszy, z półcieni, z wątpliwości. Każdy gest, każde wspomnienie ma tu ciężar emocjonalnego kamienia. Styl Chmielarza- ascetyczny, skupiony, wręcz bezlitosny- tnie jak skalpel, odsłaniając to, co zwykle ukrywamy nawet przed sobą. "Złotowłosa" to nie tylko historia kobiety zamkniętej w piwnicy. To opowieść o człowieku, który utknął w swojej przeszłości, w cudzych oczekiwaniach, w kłamstwach, które sam zbudował. Chmielarz stawia pytanie: czy można być jednocześnie ofiarą i winowajcą? I czy cierpienie naprawdę oczyszcza, czy tylko pogłębia przepaść? To książka, która zostaje w człowieku długo po ostatniej stronie. Nie dlatego, że przeraża- lecz dlatego, że zmusza, by przemyśleć, ile masek nosimy każdego dnia i jak łatwo pod nimi zgubić siebie. ⭐ Ocena: 8/10 – Gęsta, niepokojąca i piekielnie inteligentna opowieść o winie, tożsamości i cienkiej granicy między dobrem a złem. Chmielarz w szczytowej formie- mniej sensacyjny, bardziej psychologiczny, głęboko ludzki.
„Czasami tak jest – pojawiasz się gdzieś i masz przeczucie, a właściwie zupełną pewność, że nie spotka cię tam nic dobrego. Coś wisi w powietrzu, jakiś rodzaj negatywnej energii. A może, tak jak wyobrażają to sobie astrolodzy, cały Wszechświat postanowił ci dopierdolić negatywną konstelacją planet”.
Przyznaję, że może nie był to najlepszy pomysł, by zaczynać nową książkę o godz. 22, ale skusił mnie najnowszy tytuł autora i dodatkowa godzina darowana na czytanie dzięki zmianie czasu na zimowy. Już zapomniałam, że podczas czytania książek Wojciecha Chmielarza czas przestaje mieć znaczenie, bo historia wciąga już na samym początku i pochłania bez reszty. „Złotowłosa” to thriller psychologiczny o zemście po latach i konsekwencjach, jakie przychodzi nam ponieść za czyny, o których już dawno temu chcielibyśmy zapomnieć. Historia może i była momentami grubymi nićmi szyta (nawet mnie bolało czytanie o pewnym zabiegu ;)), ale to, co kryje się pod nią głębiej i zostaje po lekturze to pytanie, czy dobrymi uczynkami da się odkupić swoje winy. Podobała mi się niejednoznaczność bohaterów, nikt z nich nie był kryształowo czysty, raczej wszyscy mienili się różnymi odcieniami szarości. Polecam zwłaszcza tym, którzy lubią historie o tajemnicach z przeszłości oraz refleksje nad motywem zbrodni i kary. Ja lubię i polecam.
Dawno się tak nie zawiodłam i chyba pierwszy raz piszę tak długą recenzję, bo niesamowicie mnie sfrustrowała ta książka.
Gdyby Wojciech Chmielarz był w porządku wobec czytelnika, to wielki sekret i główny powód dla którego Urszula została uwięziona byłby nam znany w momencie, kiedy rozpoznałaby w oprawczyni swoją ex nauczycielkę. Przecież przez cały czas mamy wgląd w jej myśli (i omamy).
Jeszcze, o ironio, pod koniec jest wspomniane że Ula nie może przestać myśleć o Agacie i jej praca w hospicjum jest motywowana wyrzutami sumienia związanymi z jej śmiercią. No, najwidoczniej dotknęła ją amnezja na 90% akcji książki XD
Nie wiem jak inaczej nazwać taki zabieg niż leniwym. Nic się nie układa w spójną całość, prawda nie jest przed nami powoli odkrywana, nie da się połączyć kropek, po prostu jeden bardzo, bardzo istotny fakt jest przed czytelnikiem ukrywany celowo i instrumentalnie, żeby wziąć nas z zaskoczenia pod koniec. Tylko to nie jest “eureka”, tylko “wszystko co przeczytałeś dotychczas nie miało za bardzo sensu”. No bo, pomijając wygodną amnezję Uli, mamy uwierzyć, że oprawczyni też wspomina o tym po raz pierwszy dopiero po kilku miesiącach akcji?
Pewnie byłoby do wybaczenia gdyby sama historia wciągała, ale nie było w niej nic wartego uwagi, a wątki narzeczonego i młodego chłopaka ostatecznie okazało się, że prowadziły do nikąd. Mogłyby zostać wyrzucone z historii i wpływ na fabułę byłby marginalny.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Czasami przychodzi moment, w którym trzeba przyznać się do czegoś z lekkim wstydem. W moim przypadku jest to fakt, że do tej pory nie miałem okazji w pełni zapoznać się z twórczością Wojciecha Chmielarza. Owszem, czytałem dwie książki, których jest współautorem, jednak żadnej jego samodzielnej powieści wcześniej nie poznałem. W końcu jednak nadarzyła się okazja - i oczywiście postanowiłem to zaniedbanie nadrobić.
Tytuł powieści, „Złotowłosa”, oczywiście przywodzi na myśl znaną baśń, którą większość z nas kojarzy z dzieciństwa. I rzeczywiście, można podejrzewać, że stanowiła ona pewną inspirację dla autora. Bohaterką książki jest Urszula - kobieta, która przeżywa największy koszmar swojego życia. Budzi się w piwnicy nieznanego domu, nie mając pojęcia, kto ją tam uwięził ani dlaczego. Jedynym jej oparciem staje się tajemniczy głos w głowie, który jakkolwiek dziwnie to brzmi - pomaga jej zachować resztki rozsądku.
Z czasem fabuła nabiera tempa, a Chmielarz powoli odkrywa przed czytelnikiem kolejne karty. Narracja prowadzona jest bez pośpiechu. Urszula wciąż żyje w poczuciu zagrożenia, obserwując brutalność i okrucieństwo sytuacji, w które zostaje uwikłana. Książka ta to naprawdę dobry thriller psychologiczny w pełnym tego zwrotu znaczeniu.
To książka dobra i mocna. Przed sięgnięciem po nią warto zastanowić się, czy jesteście gotowi na taką dawkę brutalności, przemocy i mrocznych emocji. Nie brakuje tu momentów trudnych i niepokojących, więc z pewnością nie jest to lektura dla każdego. Jeśli jednak lubicie historie trzymające w napięciu, nie boicie się emocjonalnych wstrząsów i doceniacie dobrze skonstruowane thrillery, „Złotowłosa” z pewnością Was nie zawiedzie. Polecam.
Książka zapowiadana z ogromnym rozmachem, przed premierą (zresztą również i po) wyskakiwała nawet z lodówki. Musiałam sprawdzić o co tyle krzyku i... rozczarowałam się.
Zapowiadało się całkiem nieźle. Ula budzi się w piwnicy, nie wie skąd się tam wzięła i co może się wydarzyć dalej. Kojarzy urywki wspomnień, między innymi niedźwiedzia, który ją zaatakował. Dziewczyna próbuje poskładać te fragmenty w całość i jakośprzetrwać, a w tym towarzyszy jej głos zmarłej pacjentki z hospicjum. Wspólnie zastanawiają się o co tu chodzi i jak mogą uciec. Po pewnym czasie Ula poznaje tożsamość osoby, którą ją więzi. Nie dowierzałam, czytałam tę stronę kilka razy, żeby się upewnić, czy serio dobrze widzę. Im dalej tym już tylko gorzej. Miałam dostać mocny thriller psychologiczny, a otrzymałam historię, gdzie absurd goni absurd. Przeczytałam do końca z nadzieją, że może jednak zaraz pojawi się twist, który sprawi, że szczęka opadnie mi na podłogę. To niestety nie nastąpiło. Z przykrością muszę przyznać, że ten tytuł nie trafi do moich polecajek.
Mam problem z tą książką. Ogólnie bardzo lubię serię komisarza Mortki ale chciałam zobaczyć jak się czyta jednotomówki Chmielarza. Jestem świeżo po przeczytaniu i bardzo mi się podobała końcówka, bo ona tak domyka dobrze fabułę. Myślę, że mogło być lepiej, nie wiem czy nie za dużo wymagam, po prostu książka miała duży potencjał i ciężko stwierdzić czy został wykorzystany.
Przez 3/4 Złotowłosej było sporo zarysowania postaci, protagoniści są bardzo różni i przedstawieni dosyć naturalnie, tak od ich ludzkiej strony.
Natomiast ciężko mi się było wgryźć w sytuację i emocje innych postaci. Fajnie by było, gdyby w książce był ich POV, nawet krótki chociaż na pół strony. Nie wykorzystanie takiego motywu nie jest złe ale wpłynęłoby pozytywnie na jakość.
Fabuła fajna, przemyślana i nie spodziewałam się, że główna akcja potoczy się w taki sposób, ciężko było przewidzieć konkrety. Kilka dziwnych i trochę z dupy momentów się przewinęło ale trudno, można przymknąć oko.
To inna książka... Prosta, ale jednocześnie tak zawiła. Ukazuje jak ludzkie słowa, emocje, reakcje mogą krzywdzić, tworzyć rany a w ostateczności zabijać...
Wojciech Chmielarz to autor, którego nazwisko w świecie polskiego kryminału i thrillera budzi uznanie. Jego twórczość często określana jest jako mocna, przemyślana i psychologicznie pogłębiona. Dlatego sięgając po „Złotowłosą”, miałam wysokie oczekiwania — niestety, nie wszystkie zostały spełnione. To nie jest zła książka, ale też nie taka, jakiej spodziewał się czytelnik szukający dreszczyku emocji i gęstego napięcia.
Już od pierwszych stron widać, że język i styl autora są lekkie, przystępne i dynamiczne. Chmielarz potrafi pisać tak, że przez tekst się płynie – dosłownie. Narracja jest klarowna, zdania nieprzeładowane, a opisy czy dialogi brzmią naturalnie. Problem zaczyna się w momencie, gdy autor oddaje głos Uli – głównej bohaterce. Jej ciągłe monologi wewnętrzne z czasem stają się męczące, wręcz monotonne. Zamiast budować napięcie, spowalniają akcję i rozmywają emocje, które mogłyby być najmocniejszą stroną tej historii.
Fabuła miała ogromny potencjał. Kobieta budzi się w nieznanym miejscu, nie wie, gdzie jest, jak się tam znalazła ani kto za tym stoi – brzmi jak początek mocnego thrillera psychologicznego. Początkowo wszystko zapowiada się obiecująco: niepokój narasta, pojawiają się drobne tropy i złudzenia, które mają prowadzić do wielkiego finału. Niestety, mniej więcej od połowy książki napięcie zaczyna opadać, a logika wydarzeń – kuleć. Sposób poprowadzenia wątku uwięzienia Uli momentami balansuje na granicy absurdu, zwłaszcza gdy bohaterka ewidentnie ma możliwość ucieczki, a mimo to tego nie robi.
Wprowadzenie postaci Krzyśka, który mógłby nadać historii głębi i równowagi, również nie spełnia oczekiwań. Jego wątek wydaje się wciśnięty na siłę, jakby miał uzupełnić fabularne braki, ale ostatecznie niewiele wnosi. Sam antagonista – choć jego motywacja jest teoretycznie interesująca – okazuje się pozbawiony spójności i psychologicznej wiarygodności. Niektóre jego działania trudno logicznie uzasadnić, co odbiera historii realizm.
Największym rozczarowaniem okazało się zakończenie. Oczekiwałam mocnego finału, który wbije w fotel – a dostałam rozwiązanie szybkie, zbyt proste i nierealne. Zabrakło emocjonalnego uderzenia, które powinno zamknąć thriller z przytupem. Całość sprawia wrażenie historii, która mogła być świetna, gdyby autor poświęcił więcej uwagi konstrukcji fabuły i rozwojowi postaci, zamiast skupiać się na monologach i powtarzalnych refleksjach bohaterki.
Postaci są największą słabością tej książki. Ula nie przekonuje – nie dlatego, że jest „głupią blondynką”, ale dlatego, że jej zachowania są niekonsekwentne i pozbawione psychologicznej głębi. W sytuacji zagrożenia działa irracjonalnie, co trudno tłumaczyć stresem. Z kolei porywacz, który mógłby być fascynującym antagonistą, wypada jak karykatura złoczyńcy.
Podsumowując: „Złotowłosa” to książka z potencjałem, ale niewykorzystanym. Ma dobre tempo narracji, ciekawy punkt wyjścia i kilka naprawdę udanych momentów, jednak tonie w nadmiarze wewnętrznych monologów, niekonsekwencjach fabularnych i rozczarowującym finale. Dla mnie była to lektura na mocne 5/10 – do połowy wciągająca, później coraz bardziej frustrująca.
Być może Chmielarz ma w dorobku tytuły, które pokażą jego pełen warsztat i wyczucie gatunku, bo w „Złotowłosej” to, co miało być emocjonującym thrillerem, niestety zbyt często przechodzi w literacki monolog o zagubionej kobiecie, której historia traci wiarygodność wraz z kolejnymi stronami.
Czy zastanawiałeś(aś) się kiedyś, co dzieje się w człowieku, który wierzył, że ma wszystko - a odkrywa, że nie ma niczego oprócz własnych tajemnic?
Właśnie z taką myślą usiadłam do powieści „Złotowłosa” autorstwa Wojciech Chmielarz - i od samego początku czułam, że to nie będzie zwykły thriller, tylko przejmująca psychologiczna podróż w głąb ludzkiej duszy. Bohaterką jest Urszula, pracująca w hospicjum, osoba ciepła, empatyczna, taka, której każdy chciałby powierzyć swoje ostatnie chwile. A jednak… jeden dzień, który miał być świętem (zaręczyny, nowy rozdział życia), zamienia się w dramat: kłótnia, ucieczka na bieg, atak… albo to, co się z pozoru za atak uważa. Budzi się w ciemnej piwnicy, poturbowana, głodna, zdezorientowana - i słyszy głos osoby, której nie ma: Malwiny.
I to właśnie ta przesunięta granica „co jest realne” sprawia, że napięcie we mnie rosło strona za stroną. Chmielarz nie daje nam chwil oddechu - najpierw wydaje się, że mamy typowy motyw porwania, ale szybko okazuje się, że to może być tylko wierzchołek góry lodowej. Za tym prostym punktem wyjścia kryje się historią z przeszłości, toksyczny związek, przemilczane winy, pytania: dlaczego nikt jej nie szukał? Dlaczego narzeczony milczy? Kim była „idealna” Urszula - i kim się stała?
To, co najbardziej ujęło mnie w stylu autora, to sposób, w jaki zamienia bohaterów w istoty niejednoznaczne. Wszystko, co dla nas było pewne - nagle drży. Empatia Urszuli? Miłość narzeczonego? Miejsce bezpieczne? W tym świecie każde z tych pojęć dostaje drugie dno. Chmielarz prowadzi narrację, w której nie tylko odkrywamy tajemnice, ale zaczynamy pytać: czy to ja jestem tym, kim myślałam? Czy to inni są tymi, za których ich miałam? Klasyczne „ofiara kontra oprawca” zostaje rozmyte, granica między winą a karą staje się płynna.
Narracja - choć pozornie prosta - wciąga i nie pozwala odłożyć książki na bok. Chmielarz udowadnia, że potrafi zaskoczyć i muszę przyznać, że wpadłam we wszystkie pułapki jakie na nas zastawił. Niejednokrotnie łapałam się na tym, że już wiem, co dalej, ale potem… machina się zmieniała.
Styl autora jest mocny, precyzyjny, nie epatuje tanim dramatyzmem, lecz wyciąga z bohaterów ich ludzkie słabości, wątpliwości, te nieraz skrywane mroki. W „Złotowłosej” ten styl jest w moim odczuciu na najwyższym poziomie - bo balansuje między thrillerem a studium psychologicznym. Nie chodzi tu tylko o strach ani o zagadkę - chodzi o to, byśmy spojrzeli w lustro i odpowiedzieli sobie na kilka pytań.
Czy „Złotowłosa” jest idealna? W moim subiektywnym odczuciu - niemal. Z pewnymi fragmentami można by się nieco dłużej zatrzymać albo mocniej rozwinąć wątek poboczny. Jednak całość i tak jest świetna. Właśnie dlatego zachęcam Cię - jeśli jesteś gotowy(a) na na lekturę, która nie tylko wciąga, ale zostaje w tobie na długo po odłożeniu książki - do jej przeczytania.
Ocena 9/10 – za głębię, za napięcie, za postaci, które nie są papierowe, ani czarno-białe, za zakończenie, które naprawdę zostawia ślad. Dla mnie to jeden z tych tytułów, po których musiałam na chwilę zamknąć oczy, odetchnąć i pomyśleć nad kilkoma ważnymi rzeczami.
❓Czy czytaliście już książki Wojciecha Chmielarza ❓ Macie może swoje ulubione tytuły❓
📚Ula budzi się w piwnicy. Nie wie jak się tu znalazła, ma zaniki pamięci. Jedyne co przychodzi jej na myśl to...atak niedźwiedzia. W centrum Warszawy. Jej towarzyszką jest niedawno zmarła pensjonariuszka hospicjum, Malwina. A raczej jej głos, który rozmawia z nią i dodaje otuchy. Podczas uwięzienia Ula przypomina sobie swoje koleje losu - trudne dzieciństwo przy zaburzonym ojcu i uległej matce oraz narzeczeństwo z Tadkiem, który zachowaniem przypomina jej tatę. Odkrywa, że wspomnienia zostały podkoloryzowane w dziecięcych oczach, a sytuacje z przeszłości są bardziej dramatyczne niż jej się początkowo wydawało. Psychoanalizę przerywa przerażający krzyk cierpiącej kobiety niosący się z wyższych pięter budynku...czy Ula będzie następna?
📚"Złotowlosa" pióra Wojciecha Chmielarza to thriller z mocno rozbudowanym wątkiem psychologicznym.
📚Muszę przyznać, że początek miałam ciężki - kompletnie nie mogłam się wgryźć w lekturę, ale nie za sprawą historii czy pióra autora, myślę, że to po prostu nie był dobry czas na tę książkę. Za drugim podejściem poszło jak z płatka i bardzo doceniłam głębię tej powieści. Jestem fanką Chmielarza i czytałam wszystko co napisał autor, ale ta pozycja jest zdecydowanie inna. Pióro to samo, a jakoś inaczej się czytało. Ale nie zrozumcie mnie źle - inaczej nie znaczy gorzej😉
📚Zaciekawił mnie wyimaginowany głos Malwiny, który nie jest nic nie znaczącym elementem układanki, a mianowicie jest to głos wewnętrzny Uli, który zmusza ją do przetrwania, podsuwa jej elementy, na które powinna zwrócić uwagę. Tytułowa Złotowłosa przechodzi w piwnicy swoiste katharsis, skupia się na wydarzeniach z przeszłości, tak aby lepiej zrozumieć swoje dotychczasowe życie i tłumione od lat emocje. Nawet wybór partnera życiowego okazał się celowany - Tadek to wypisz wymaluj despotyczny ojciec bohaterki, a sama Ula dotychczas powielała zachowania swojej matki.
📚W "Złotowłosej" mamy motyw porwania, odurzenia narkotykowego, przemocy psychicznej i fizycznej, a także tajemniczych cyklicznych dźwięków przenoszonych przez rurę z wyższych kondygnacji budynku, z którego niósł się krzyk. Podczas lektury w głowie miałam wiele pytań, na które wypatrywałam odpowiedzi.
📚Polecam książkę nie tylko fanom autora, ale także tym, którzy kochają psychologiczne aspekty w powieściach.
Wojciech Chmielarz korzystając z motywu bajki o „Złotowłosej” stworzył thriller psychologiczny, który z początku choć wydaje się absurdalny, to z każdą kolejną stroną coraz bardziej przeraża, osacza nas mrokiem, obnaża z naszych słabości i ukazuje jak bardzo relacje rodzinne i doświadczenie przemocy psychicznej wpływa na nasze zachowania. Jak przemoc rodzi przemoc. Jak lęk odziera nas z poczucia bezpieczeństwa, a to prowadzi do wyrzutu adrenaliny i eskalacji złości, agresji, a nawet nienawiści. Jak osoba doświadczająca przemocy szuka ofiary, żeby móc na niej odreagować to czego doświadcza. Jak bardzo ułomny jest człowiek, bo nie potrafimy panować nad emocjami. Uczucia są naszym darem i przekleństwem. #złotowłosa zaczyna się trochę nierealnie, bo w nasza bohaterka Ula, biegając w jednym z Warszawskich parków zostaje zaatakowana przez niedźwiedzia. Czy to w ogóle możliwe? Dodatkowo, miś nie zabija jej, ale porywa. Wydaje się śmieszne. Jednak niech Was nie zmyli ten początek, bo z każdą kolejną stroną jest coraz bardziej duszno, ciemno i mrocznie. Ula jest więziona w piwnicy jakiegoś domu, doświadcza przemocy, jest faszerowana lekami, a miś okazuje się potężnym, chorym młodym chłopakiem w przebraniu. Nasza bohaterka traci poczucie rzeczywistości, rozmawia z wyimaginowaną kobietą, która pomaga jej i naprowadza wspomnieniami do miejsca w którym się znalazła. Autorytarny ojciec, który wykorzystywał swoją pozycję i władzę. Z pozoru dobry dom. Bogata rodzina znanego lekarza. Wewnątrz piekło. Przemoc. Brak miłości. Poczucie odrazy. Odrzucenie. Chęć bycia zauważoną prowadzi do zdarzeń, których Ula będzie żałować całe życie i nawet praca w hospicjum nie pomaga jej odnaleźć spokoju. Przemoc rodzi przemoc. Schematy rodzinne przenoszą się na grunt szkoły. Chęć zaistnienia prowadzi do stosowania mechanizmów oprawcy. Czy teraz karma wraca, a Ula ma odpokutować za swój błąd młodości? Czego się dopuściła? Jak bardzo chęć zemsty utrzymuje nas przy życiu, a nienawiść stanowi nieustanny wyrzut adrenaliny? Ta powieść to nie tylko dobry thriller, choć momentami może wydawać się dziwaczny, ale przede wszystkim świetne studium relacji rodzinnych, zaburzeń lękowych i budowania swojej samooceny. POLECAM NIE TYLKO MIŁOŚNIKOM THRILLERÓW, ALE TEŻ TYM KTÓRZY MAJĄ NIEPRZEPRACOWANE RANY RODZINNE.
Bolesna konfrontacja z przeszłością może przyjąć naprawdę nietuzinkową formę! Wojciech Chmielarz nie zawodzi i jak zwykle umiejętnie zwodzi, manipuluje umysłem, pomału ściąga na czytelnika szaleństwo i paranoję! Znajdziemy tu w zasadzie wszystko, czego wymagamy od dobrego thrillera, począwszy od mrocznego, przenikającego, pełnego niebezpiecznego napięcia klimatu, poprzez doskonale nakreślone, wiarygodne, ale trudne do prawidłowego ocenienia postacie, aż po mrożącą krew w żyłach nieobliczalną, wręcz szokującą akcję, która choć osadzona przecież na niewielkiej przestrzeni, dosłownie przyprawia o zawroty głowy. Notoryczne osłupienie na skutek ujawnienia kolejnych, coraz ciekawszych faktów z życia bohaterów, jest w zasadzie stałym elementem podczas lektury, a nie oszukujmy się, właśnie ta dezorientacja i szok są najbardziej pożądanymi elementami każdej mocnej, pozostającej w pamięci na długo lektury.
Uprowadzenie pracownicy hospicjum, mroczne demony przeszłości, toksyczne zachowanie ojca, niosące za sobą dalekosiężne dramatyczne konsekwencje, a wszystko to dopieczone lawiną sekretów i niebezpieczną, tajemniczą postacią Niedźwiedzia! Na kartach tej nieobliczalnej powieści przemoc psychiczna przeplata się z torturami fizycznymi, a wszystko to ma dodatkowe ukryte znaczenie. Ogromne brawa należą się za to, iż historia stopniowo zaciska swe macki na nieświadomym czytelniku i z każdą kolejną stroną uzależnia go jeszcze silniej. Te mistrzowskie stopniowanie napięcia i gęsty, mglisty klimat tworzą razem lekturę idealną, która zdobędzie serce każdego fana mocnych, jakże odurzających wrażeń.
„Złotowłosa” to nieszablonowy, brutalny, niepokojący thriller, w którym przepada się bez pamięci już od pierwszej strony. Zapewniam, iż nie będziecie w stanie oderwać się od tej obezwładniającej, zapierającej dech w piersi lektury, a to wszystko dzięki opanowanym przez Autora do perfekcji zdolnościom manipulowania i zwodzenia. Ta misternie skonstruowana, pasjonująca, dopieszczona genialnym zakończeniem opowieść zafunduje Wam wachlarz niezapomnianych emocji! Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić ani przez sekundę. Polecam całym sercem!
" [...] ...tkwi zawieszona w jakimś dziwnym stanie, pomiędzy życiem a śmiercią, a gdzieś tam, wysoko nad nią niezbadane kosmiczne siły właśnie wydają na nią wyrok. [...]"
Czy znacie bajkę pod tytułem "Złotowłosa i trzy niedźwiadki"? Jeżeli tak, to koniecznie musicie poznać wersję dla dorosłych Wojciecha Chmielarza. Jego "Złotowłosa" to dobry thriller psychologiczny, o tym, że za błędy z przeszłości kiedyś trzeba będzie zapłacić. Tytułową "Złotowłosą" jest Urszula. Poznajemy ją w momencie porwania. Ostatnie co pamięta, to jest to, że biegała w parku w Warszawie i spotkała niedźwiedzia. Czy to tylko sen, czy może jawa? O tym oczywiście przekonacie się podczas czytania lub słuchania "Złotowłosej". Urszula wydaje się być miłą i sympatyczną osobą. Pracuje w hospicjum. Każdą śmierć pacjenta bardzo przeżywa. Ma serce do umierających ludzi. Tylko czy pozory mogą mylić? Po kłótni ze swoim chłopakiem wybiega do parku i słuch po niej ginie. Czy można zniknąć bez śladu? Autor udowodnił, że można. Zastanawia mnie jedno, czemu od razu nie zgłoszono jej zaginięcia? Urszula znajdzie się w miejscu, w którym nigdy nie powinna się znaleźć. Grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy wyjdzie z niego w całości? Poznałam tutaj również Tadka. Chłopaka zakochanego w Urszuli. Chce z nią spędzić resztę swojego życia. Tylko czy ona też tego chce? Ta postać przeżyje również tragiczne chwile. Poznacie tutaj również inne postacie, które Chmielarz pięknie przed nami odsłania. Poznajemy ich motywy działania. Powiem wam, że ten thriller trzyma w napięciu, a niektóre jego sceny wywołały we mnie totalny szok i niedowierzanie. Taką historię mógł wymyślić tylko Chmielarz. Nie mogę wam zdradzić ich motywów, ale powiem tylko tyle: uważajcie na słowa i swoje czyny, ponieważ żadne z nich nigdy nie będzie zapomniane. A ich skutki mogą być śmiertelnie bolesne. Świetny motyw przewodni. Dosłownie ku przestrodze. Ten thriller powinni przeczytać nastolatkowie jak i osoby dorosłe. Jestem zadowolona tej historii. Nie nudziłam się podczas słuchania. Audiobook czytała Anna Szymańczyk. Jest utalentowaną aktorką i lektorką. Uwielbiam jej głos. Warto wysłuchać jej interpretacji "Złotowłosej".
„Złotowłosa”, mocny psychologiczny thriller, pozycja zgoła odmienna od tych, do których autor zdążył nas przyzwyczaić. I zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu miłośnikowi twórczości Chmielarza taka zmiana będzie odpowiadać, ale pozwólcie, że potraktuję tę powieść jak indywidualny byt, nieporównywalny z pozycjami, które dotychczas ujrzały światło dzienne.
Urszula, opiekunka w hospicjum, wieczorną porą wychodzi pobiegać. Nie wraca do domu. Budzi się za to zdezorientowana i obolała w ciemnej piwnicy, z abstrakcyjnym przeświadczeniem, że została zaatakowana przez niedźwiedzia. Równocześnie współpracownicy i bliscy dziewczyny, mimo jej długiej nieobecności, nie zgłaszają zaginięcia. Z jakiego powodu milczą? Im dalej w las, tym ciemniej. W trakcie trwania śledztwa na jaw wychodzą zatajone tajemnice, toksyczne relacje i wyrzuty sumienia z powodu zadanych ran. A to jedynie początek tej współczesnej, mrocznej baśni…
Mocna to pozycja. Rzekłabym nawet, że bardzo. Momentami dojmująca, sprawiająca, że czytelnik może poczuć, że już wystarczy, że to za dużo. Watro wtedy odłożyć na moment książkę, by po chwili powrócić do niej ponownie. Bowiem to kawał naprawdę solidnego thrillera o skomplikowanej, emocjonalnie angażującej fabule.
Po skończonej lekturze napisałam o „Złotowłosej”:
„Gdy wszyscy milczą, sumienie krzyczy... Oto wirtuozeria gatunkowa! Chmielarz powraca z mistrzowskim thrillerem psychologicznym o winie, pamięci i mrocznych, obezwładniających tajemnicach, które wrastają w człowieka jak drzazgi – bolesne, niewidoczne i trudne do usunięcia. Czytałam na bezdechu”.
Teraz, kiedy po wielu tygodniach zdążyłam się ze „Złotowłosą” oswoić, w jakiś sposób wewnętrznie pogodzić, jeszcze mocniej doceniam tę powieść i drogę, jaką przeszedł autor powołując tę historię do życia.
Oto dorosła, mroczna wersja angielskiej baśni „Złotowłosa i trzy niedźwiadki”, wiwisekcja kruchej ludzkiej psychiki, skomplikowanych relacji rodzinnych i nieprzepracowanych traum.
Dosadny thriller psychologiczny dla fanów gatunku.
Chmielarz już od lat piastuje pozycje w ścisłym topie najważniejszych polskich autorów thrillerów psychologicznych, który znakomicie buduje napięcie, a fabułę oplata głęboką analizę psychologiczną. Właśnie z takich składników powstała powieść „Złotowłosa”, która jest niezwykle emocjonalna, mroczna i niezwykle prawdziwa.
Urszula wychodzi rozbiegać ciężki dzień, a po „chwili” budzi się w piwnicy zupełnie zdezorientowana i poobijana. Jej pamięć szwankuje, a w zasadzie nie działa, bo bohaterka nie pamięta, kto stoi za jej aktualną sytuacją. Gdyby tego było mało, słyszy głos i to nie byle jaki, bo głoś zmarłej Malwiny. W zasadzie tutaj na dobre zaczyna się gra między Chmielarzem a mną, bo autor nie daje prostych odpowiedzi, miesza halucynacje z rzeczywistością, wplata w to wszystko traumę i dość trudną sytuację z teraźniejszości. Zagłębiałam się w tę historię z ciekawością i bez opamiętania, ponieważ ta powieść ma w sobie znacznie więcej niż może się wydawać, porwanie to tylko „pretekst” ta historia opowiada o rozpadzie tożsamości i o tym, jak bardzo możemy tkwić w błędzie, gdy wydaje nam się, że znamy swoich bliskich.
Najmocniejszym punktem powieści jest w moim odczuciu ewolucja postaci Urszuli, która z ofiary z każdym kolejnym rozdziałem staje się bardziej złożona, pełna sprzeczności, a jej historia nie do końca jest taka jak mogłoby się wydawać i to właśnie ta emocjonalna ambiwalencja zrobiła na mnie największe wrażenia.
Chmielarzowi udało się budować napięcie stopniowo i stale, sprawiając przy tym, że moje postrzeganie całości nieustannie się zmieniało. Ukazane w powieści takiej dynamiki ludzkiego strachu było niemal namacalne i przyznaje, że i mi się udzieliło. Ciężar emocjonalny jaki niesie ta powieść, jest olbrzymi, bo całe znikniecie Urszuli to tylko pretekst do życiowego rachunku sumienia i rozliczenia przeszłości. Z pozoru jest to książka o porwaniu, jednak dla mnie jest to bardziej historia o ucieczce…
Kobieta wychodzi z własnych zaręczyn, by ochłonąć. W sumie nie bardzo wie, czego chce i czy ma się cieszyć, czy wręcz przeciwnie. Ma 28 lat, miała być lekarzem, ale nie wyszło, chce pomagać dzieciom, od lat pracuje jako wolontariuszka hospicjum. Niby dobry czas, by założyć rodzinę, ale nie wie, czy to dobry wybór, czy naprawdę tego chce.
I czytelnik razem z nią traci orientację, co się dalej dzieje.
Czy te fragmentaryczne wizje dopiero co tragicznie zmarłej to jest właśnie to, co spotyka nas po śmierci? Wie, że została rozszarpana przez... niedźwiedzia w centrum Warszawy. Choć wydaje się to tak nieprawdopodobne, że coś w tym nie pasuje.
Jakie są inne możliwości? Jeśli jednak żyje, to gdzie jest? Podłoga, piwnica, materac... Wstaje, rozgląda się. W ścianie małe okienko, zakratowane od wewnątrz. A za nim... niedźwiedź.
Tak ta cała historia się zaczyna.
Ktoś ją więzi. Krzyki jakiejś kobiety gdzieś tam nad piwnicą prowokują do odkrycia planu porywacza-sadysty. Jak skończy z tamtą, przyjdzie czas na nią.
Ktoś przychodzi w nocy. Zostawia szklankę wody i kilka herbatników. I tak jest co noc.
To jednak nie niedźwiedź. To ogromny, nierozgarnięty mężczyzna przebrany za misia. Raczej nie reżyser tej całej sytuacji, a główne narzędzie przemocy w czyichś rękach.
Tylko w czyich?
Nadmiar wolnego czasu skłania do przemyśleń. Poznajemy historię dziewczyny oraz jej dzieciństwa. Toksyczny ojciec, słaba matka. Wyprawa w góry o mało niezakończona tragedią.
Jak to wpłynęło na dalsze życie pojmanej? I co ona tu robi? Czy jest tylko przypadkową ofiarą, czy obecność właśnie jej w tym miejscu jest dokładnie przez kogoś zaplanowana?
Odpowiedzi na to pytanie poznajemy dość szybko, ale we wspomnieniach kobiety, w jakich bierzemy udział nie znajdziemy prawdziwego motywu jej uwięzienia.
I jak już zaczynamy sądzić, że to tylko makabryczny plan osoby chorej psychicznie, okazuje się, że wolontariuszka warszawskiego hospicjum nie zawsze była aż tak święta...
„Złotowłosa” – Wojciech Chmielarz, Wydawnictwo Marginesy Cześć wszystkim! U kogo spadł już pierwszy śnieg? U mnie póki co tylko mróz, który trzyma cały dzień, dzięki czemu wszystko pokryte jest białym szronem. Idealna aura na dobry thriller! ❄️📚 Po książki Wojciecha Chmielarza sięgam regularnie — lubię jego styl, napięcie i psychologię postaci. „Złotowłosa” ponownie mnie nie zawiodła. Wciągnęłam się w fabułę niemal od pierwszej strony. Poznajemy historię Urszuli, która po kłótni z narzeczonym nagle znika. Dla wszystkich dosłownie rozpływa się w powietrzu, a na Tadeusza natychmiast padają podejrzenia. Tymczasem Ula budzi się w ciemnej, wilgotnej piwnicy. Ktoś podaje jej wodę i herbatniki, ale też słychać tajemnicze uderzenia. Wkrótce okazuje się, że to alfabet Morse’a — i ktoś ostrzega ją przed „Misiem”. Kim jest Miś? Kto stoi za porwaniem? I jakie tajemnice z przeszłości wrócą, by się o niej upomnieć? Chmielarz łączy tu wartką akcję z pogłębianiem psychologii bohaterki. Ula, na co dzień wolontariuszka w hospicjum, w samotności zaczyna prowadzić rozmowy z głosem, który przypomina zmarłą niedawno Malwinę. Dzięki temu cofamy się do jej dzieciństwa — trudnego, pełnego presji i surowych wymagań ojca, a także momentów, których sama wcale nie chciałaby pamiętać. To właśnie te wydarzenia z młodości stają się kluczem do obecnych dramatów. Autor porusza wiele ciężkich i ważnych tematów: postępującą chorobę, wypadek, samobójczą śmierć dziecka, żałobę, zemstę oraz niezwykle aktualny problem hejtu i przemocy wobec słabszych w szkole. Atmosfera jest duszna i gęsta, emocji sporo, a tajemnica skutecznie trzyma w napięciu. To dokładnie ten typ thrillera psychologicznego, w którym autor potrafi szarpać uczuciami czytelnika.
Polecam tę książkę na długi, jesienny wieczór — wciąga, porusza i nie pozwala o sobie szybko zapomnieć. 🍂📖
Zdenerwowana Urszula po kłótni z partnerem wychodzi pobiegać. Nagle zostaje zaatakowana przez coś na kształt... niedźwiedzia? To ostatnie co pamięta, gdy budzi się otumaniona w ciemnej piwnicy, a towarzyszy jej jedynie głos zmarłej podopiecznej z hospicjum...
Autor po mistrzowsku buduje napięcie swojej opowieści. Początkowo wydaje się, że to dość standardowa historia o porwaniu, ale z biegiem kolejnych stron w niezwykle przewrotny sposób zostajemy wrzuceni w sięgającą dalekiej przeszłości opowieść o zemście i obsesji - a to wszystko razem skłania do odwracania ról i pytań, kto tu naprawdę jest katem, a kto ofiarą i gdzie leży granica odpokutowania za winy.
Tutaj kluczem opowieści są bohaterowie. Fabuła, choć retrospektywna i mocna, to jednak dość minimalistyczna (oczywiście nie ma w tym nic złego), niczym wspomniana piwnica, w której zamknięta jest Urszula. Najwięcej dzieje się w portretach postaci, ich emocjach, grymasach, reakcjach czy uczuciach. Autor prowadzi z czytelnikiem swoistą grę psychologiczną, co rusz sugerując współczucie czy niechęć do innych postaci, aby końcowo ukazać, że nikt tu nie jest nieskazitelny i cała sytuacja jest sumą win wszystkich jej uczestników.
Podobał mi się odkrywany stopniowo symbolizm zawarty w tytule. Przywołane oczywiste skojarzenie z klasyczną baśnią staje się tutaj ironicznym i wymownym punktem wyjścia dla uderzająco mrocznej rzeczywistości. Tutaj Złotowłosa skądinąd również wchodzi do domu rodzinki niedźwiadków - pytanie, kto tu komu zabiera więcej i kto faktycznie pokazuje ostatecznie pazury i dlaczego...
Jestem pod wrażeniem. Ta historia zaskakuje, jest pełna wyrazistości i emocji, a losy Urszuli z pewnością na długo zapadną mi w pamięci. Polecam!
Thriller czy kryminał? Do którego gatunku jest Ci bliżej? Ja wciąż nie potrafię wybrać jednej drogi, bo przecież te dwa światy tak często przenikają się ze sobą, tworząc mroczne, wyborne i absolutnie uzależniające historie… I jeden, i drugi gatunek są mi bliskie…
A więc tym razem thriller… mroczny, duszny, sprawiając, że czasem skrzywisz usta w grymasie… Zabieram Cię do świata, w którym mrok gęstnieje z każdym oddechem, a przeszłość, jak cień, nigdy nie przestaje podążać za bohaterami. To opowieść o tym, że niektórzy musieli zniknąć, o ranach, które nigdy się nie zabliźniają, o wspomnieniach szarpiących po latach z taką samą siłą jak wtedy, gdy wydarzyły się po raz pierwszy… bo krzywdy bolą… bo potrafią rozerwać serce na strzępy. A pytanie, które nie daje spokoju, brzmi cicho, ale natarczywie: czy naprawdę zawsze to winny ponosi najwyższą karę?
@wojciechchmielarz po raz kolejny tworzy przestrzeń duszną, lepką od zgnilizny sekretów, od których nie da się uciec. Kreśli historię porywającą i okrutną, pełną brutalnej prawdy o tym, jak przeszłość potrafi wgryźć się w człowieka na zawsze. I kiedy śledzimy losy Urszuli, niemal czujemy chłód piwnicy, jej strach, jej desperację i poznajemy ją coraz bliżej, coraz bardzie…Autor bardzo sugestywnie buduje napięcie. Jest coraz mocniej, coraz silniej, coraz trudniej. Chmielarz mistrzowsko manipuluje naszymi odczuciami, raz każe współczuć, innym razem wątpić we wszystko. W pewnym momencie nie wiesz już nic. Komu ufać? Kto kłamie? Kto mówi prawdę, kto chce dobrze, a kto ma w oczach tylko złość?
To książka o nienawiści, o strachu, o zatracaniu siebie. O tym, jak łatwo złamać człowieka. Czytając, czujesz narastający niepokój, który nie opuszcza Cię ani na chwilę, uważaj, żeby nie został w Tobie…