Damien ma za sobą zbyt wiele, by pozwolić sobie na ryzyko. Hunter wcale nie szuka miłości – ale może właśnie na nią trafił.
Damien Johnson dołącza do nowej drużyny, mając jeden cel – skupić się na hokeju i zostawić za sobą wszystko, co trudne. Jednak nie przewidział, że jego współlokatorem zostanie chłopak, którego spojrzenie wytrąca go z równowagi. Hunter nie ufa nowemu obrońcy i jasno daje to do zrozumienia… dopóki jedna aplikacja randkowa nie wystawia ich na próbę, której żaden z nich się nie spodziewał. Między żartami, niedopowiedzeniami i burzliwą przeszłością rodzi się coś więcej – coś, co może zmienić wszystko.
Czy w świecie hokeja jest miejsce na uczucia, które wciąż bywają przez wielu ukrywane?
A Polish author writing under a pseudonym. In her books, she likes to touch on important topics and make the reader reflect. She loves writing romances with characterful women and men who can be considered a walking green flag. In private, a happy mother, wife and owner of two cat rascals.
od momentu, gdy poznałam tych bohaterów w goalie to nie mogłam się doczekać książki o nich, bo to brzmiało tak genialnie. w rezultacie dostałam 500 o niczym, zero fabuły, zero jakiekolwiek ciągłości, zero opisów czegokolwiek, a emocji tym bardziej i jeszcze bohaterów płaskich, sztywnych i irytujących bez żadnej chemii.
większość książki to były smsy, które były tak sztywne, żenujące i z dupy (nikt nie pisze wiadomości w ten sposób!!!). bohaterów poznać nie idzie, bo opisów jest tak mało, autorka ogranicza się do minimum, nawet nie dostajemy streszczenia co się działo przez ostatnie 2 miesiące, miesiąc, 2 tygodnie, bo przeskokow czasowych jest mnostwo, ale bohaterowie ani razu nie omawiają tego, co się wtedy wydarzyło. nawet jeśli lezeli na dupie przsz 2 miesiące i nic nie robili to fajnie by było wspomnieć o tym chociaż w jednym zdaniu.
Hunter przez całą książkę jest wkurwiony na cały świat no i dobra miał bardzo przykrą sytuację rodzinną, ale żeby tak się wyzywać na damienie cały cholerny czas? przecież oni nie umieli ze sobą przeprowadzić normalnej ludzkiej rozmowy, jeśli nie pisali do siebie. i próbują mi tu wmówić, że oni żywią do siebie jakieś uczucia? skąd?! ja nawet nie jestem pewna czy oni się w ogóle lubili. nie mam nawet jakiegoś wyjaśnienia czemu oni idą dalej z tą relacją, bo pożądania między nimi też za bardzo nie było xd.
hokeja tam też jest sporadyczna ilość, nie miejscie złudzeń, że to chociaż książka o hokeju, bo ja go więcej widziałam na okładce niż w środku.
strasznie mnie drażniło, że jedna scena w książce potrafiła mieć maksymalnie trzy strony (nie licząc tych gdzie są smsy, bo ich jest w chuj), jakby autorka nie potrafiła opisać niczego dłużej i bardziej szczegółowo. miałam wrażenie, że czytam takie urywki z dupy, z czego żaden nie wnosił niczego do fabuły. nie czułam takiej ciągłości życia codziennego bohaterów. trochę jakby na kolanie był napisany pierwszy draft, w którym później autorka miała podopisywać dodatkowej rzeczy, ale jednak tego nie zrobiła.
na końcu jest informacja, że autorka napisała całą książkę w miesiąc. nie wiem ile później było pracy przy poprawkach i redakcji, ale w mojej opinii bardzo czuć, że jest to książka napisana bardzo na szybko.
⟢ 𝑬𝒏𝒇𝒐𝒓𝒄𝒆𝒓 𝐭𝐨 𝐤𝐨𝐥𝐞𝐣𝐧𝐚 𝐤𝐬𝐢𝐚̨𝐳̇𝐤𝐚 𝑳𝒆𝒏𝒚, 𝐧𝐚 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐚̨ 𝐜𝐳𝐞𝐤𝐚ł𝐚𝐦 𝐳 𝐨𝐠𝐫𝐨𝐦𝐧𝐚̨ 𝐧𝐢𝐞𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐥𝐢𝐰𝐨𝐬́𝐜𝐢𝐚̨. Dosłownie - gdy tylko odłożyłam 𝑮𝒐𝒂𝒍𝒊𝒆, wiedziałam, że historia 𝑫𝒂𝒎𝒊𝒂𝒏𝒂 i 𝑯𝒖𝒏𝒕𝒆𝒓𝒂 będzie jedną z najbardziej wyczekiwanych pozycji na mojej liście. Moje oczekiwania podsycała też miłość do 𝑶𝒏𝒆 𝑺𝒉𝒐𝒕. Do dziś nie wiem, co 𝑳𝒆𝒏𝒂 włożyła w tamtą historię, 𝐚𝐥𝐞 𝐳𝐚𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚ł𝐚𝐦 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐰 𝐧𝐢𝐞𝐣 𝐛𝐞𝐳 𝐩𝐚𝐦𝐢𝐞̨𝐜𝐢 𝐢 𝐨𝐝 𝐭𝐚𝐦𝐭𝐞𝐣 𝐩𝐨𝐫𝐲 𝐛𝐢𝐨𝐫𝐞̨ 𝐣𝐞𝐣 𝐤𝐬𝐢𝐚̨𝐳̇𝐤𝐢 𝐰 𝐜𝐢𝐞𝐦𝐧𝐨.
⟢ Muszę jednak przyznać, że początek czytania 𝑬𝒏𝒇𝒐𝒓𝒄𝒆𝒓𝒂 nie był dla mnie łatwy. 𝐎𝐝 𝐩𝐫𝐚𝐰𝐢𝐞 𝐝𝐰𝐨́𝐜𝐡 𝐦𝐢𝐞𝐬𝐢𝐞̨𝐜𝐲 𝐦𝐚𝐦 𝐜𝐳𝐲𝐭𝐞𝐥𝐧𝐢𝐜𝐳𝐲 𝐳𝐚𝐬𝐭𝐨́𝐣 𝐢 𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐨𝐭𝐫𝐚𝐟𝐢𝐞̨ 𝐰𝐤𝐫𝐞̨𝐜𝐢𝐜́ 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐰 𝐳̇𝐚𝐝𝐧𝐚̨ 𝐡𝐢𝐬𝐭𝐨𝐫𝐢𝐞̨ - 𝐧𝐚𝐰𝐞𝐭 𝐰 𝐭𝐚𝐤𝐚̨, 𝐧𝐚 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐚̨ 𝐭𝐚𝐤 𝐝ł𝐮𝐠𝐨 𝐜𝐳𝐞𝐤𝐚ł𝐚𝐦. Na szczęście zmusiłam się, żeby usiąść i dać tej powieści szansę. I jak tylko przeszłam przez pierwsze rozdziały, wszystko dosłownie ruszyło z górki. 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐩𝐚𝐝ł𝐚𝐦 - 𝐳𝐧𝐨𝐰𝐮, 𝐩𝐨 𝐫𝐚𝐳 𝐤𝐨𝐥𝐞𝐣𝐧𝐲 𝐰 𝐬́𝐰𝐢𝐞𝐜𝐢𝐞 𝐰𝐲𝐤𝐫𝐞𝐨𝐰𝐚𝐧𝐲𝐦 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳 𝑳𝒆𝒏𝒆̨.
⟢ 𝐒𝐭𝐲𝐥 𝑳𝒆𝒏𝒚 𝐳𝐧𝐚𝐦 𝐣𝐮𝐳̇ 𝐨𝐝 𝐥𝐚𝐭. 𝐏𝐨𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚ł𝐚𝐦 𝐠𝐨 𝐣𝐞𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞 𝐧𝐚 𝐖𝐚𝐭𝐭𝐩𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞 𝐢 𝐭𝐚 𝐦𝐢ł𝐨𝐬́𝐜́ 𝐚𝐛𝐬𝐨𝐥𝐮𝐭𝐧𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐬ł𝐚𝐛ł𝐚. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że jej pióro dojrzewa razem ze mną. Uwielbiam to, jak lekko i naturalnie prowadzi narrację. Jej książki się nie czyta - przez nie się płynie. Każda emocja, każdy szept, każdy konflikt jest idealnie oddany.
⟢ 𝑳𝒆𝒏𝒂 ma niesamowitą umiejętność pisania w taki sposób, że czytelnik czuje bohaterów. To nie są tylko postacie na papierze - to ludzie, których emocje naprawdę do nas trafiają. Niektóre sceny w 𝑬𝒏𝒇𝒐𝒓𝒄𝒆𝒓𝒛𝒆 uderzyły we mnie dużo mocniej, niż się spodiewałam. Choć w gruncie rzeczy powinnam była to przewidzieć - w końcu to 𝑳𝒆𝒏𝒂.
⟢ Duet 𝑯𝒖𝒏𝒕𝒆𝒓𝒂 i 𝑫𝒂𝒎𝒊𝒆𝒏𝒂 to absolutny highlight tej książki. 𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞𝐦 𝐳𝐚𝐜𝐡𝐰𝐲𝐜𝐨𝐧𝐚 𝐢𝐜𝐡 𝐝𝐲𝐧𝐚𝐦𝐢𝐤𝐚̨ – 𝑯𝒖𝒏𝒕𝒆𝒓 to gbur z sercem, o którym sam często zapomina, a 𝑫𝒂𝒎𝒊𝒆𝒏 jest jego totalnym przeciwieństwem: delikatniejszy, spokojniejszy, ale jednocześnie niesamowicie silny. Uwielbiam takie kontrasty, bo sprawiają, że relacja aż iskrzy - a u tych dwóch iskrzy na każdym kroku.
⟢ Życie nie było dla nich łatwe, a mimo to idą przez nie z podniesioną głową, próbując znaleźć swoje miejsce w świecie, który nie zawsze gra fair. Jest w nich jakaś niezwykła determinacja i wrażliwość, która sprawia, że ciężko ich nie pokochać. W pewnym momencie złapalam się na tym, że jestem z nich dosłownie dumna - tak, jakby byli moimi własnymi znajomymi, którym od dawna kibicuję.
⟢ 𝐈𝐜𝐡 𝐫𝐞𝐥𝐚𝐜𝐣𝐚 𝐳ł𝐚𝐦𝐚ł𝐚 𝐦𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐩𝐨𝐬𝐤ł𝐚𝐝𝐚ł𝐚 𝐧𝐚 𝐧𝐨𝐰𝐨. Przeżywałam z nimi każde wzloty i upadki, a emocje były momentami aż przytłaczająco intensywne. Bardzo rzadko zdarza mi się tak mocno przywiązać do bohaterów, ale 𝑯𝒖𝒏𝒕𝒆𝒓 i 𝑫𝒂𝒎𝒊𝒆𝒏 weszli mi pod skórę. Potrzebuję więcej ich historii, więcej scen, więcej emocji - czegokolwiek, byle tylko znowu wrócić do ich świata.
⟢ 𝑬𝒏𝒇𝒐𝒓𝒄𝒆𝒓 udowodnił mi coś, co w sumie wiedziałam już wcześniej - jeśli na okładce jest nazwisko 𝑳𝒆𝒏𝒚, to mogę być pewna, że przepadnę. I z przyjemnością robię to za każdym razem.
[ współpraca reklamowa z @wydawnictwo.yana @lenambielska ]
Damien i Hunter są hokeistami, mieszkają w jednym domu i nie znając swojej tożsamości, piszą ze sobą na aplikacji randkowej. Hunter dopiero odkrywa swoje upodobania, a z kolei Damien nie szuka nikogo na stałe.
„Czy w świecie hokeja jest miejsce na uczucia, które wciąż bywają przez wielu ukrywane?” (fragment z tyłu książki)
Pamiętam moją rozmowę z Leną z jednych z targów książki, gdy mówiła mi, że przepisem na dobre MLM jest skupienie się na aspekcie emocjonalnym, a nie tylko cielesnym bohaterów, co, niestety, często ma miejsce w tego powieściach. I muszę przyznać, że autorce udało osiągnąć się to, o czym mówiła. „Enforcer” chwycił mnie za serce i pokazał, że mężczyźni też mogą czuć i przeżywać wiele różnych emocji. To opowieść przejściu przez żałobę oraz o odkrywaniu siebie. Polubiłam zarówno Damiena jak i Huntera- facet zdecydowanie nie gryzie się w język. Są świetnie wykreowani, mają zupełnie odmienne charaktery i problemy, które stoją im na drodze ku szczęściu. „Enforcer” spodobał mi się zdecydowanie bardziej niż „Goalie” z tego samego uniwersum. Bardzo polecam sięgnąć po niego i poznać chłopaków! Przez powieść po prostu płynęłam, a dzięki wątkowi wymiany wiadomości nawet nie odczułam długości książki. Powiem jedno: chcę więcej! Tą historię warto poznać, „Enforcer” przekonał mnie, abym częściej sięgała po romanse MLM. Jeżeli szukacie czegoś emocjonalnego, ale i pikantnego ze świetnym napięciem między bohaterami, to bardzo polecam tą pozycję! Ocena: 4,5/5⭐️
Opowiem Wam dzisiaj o •Enforcerze•, czyli książce, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że jeśli czytać romanse mlm, to tylko od Leny M. Bielskiej ! 🩵
Przepadłam. (Koniec recenzji)
Historia Huntera i Damiana to z pozoru opowieść łatwa, przyjemna i prosta w lekturze. Myślę, że niewielu czytelników jest świadomych, jak duży ciężar wydarzeń niesie za sobą fabuła tej książki, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej wstęp i pierwsze rozdziały. Podczas czytania jakiejś pięćdziesiątej strony - ja już zalałam się łzami. Autorka rozpoczyna bowiem tę historię od dramatu rodzinnego, a nam, czytelnikom pęka serce. Przy okazji, Hunter, który przedstawił nam się jako gbur i mruk zaczyna przybierać dla nas innych barw - staje się ludzki, wrażliwy, a my bardzo mu współczujemy (bo nie sposób tego nie odczuwać). Do domu, w którym mieszka z kolegami z drużyny, wprowadza się Damien. Obaj korzystają z pewnej aplikacji randkowej, obaj trafiają tam na siebie prowadząc rozmowę i… obaj nie zdają sobie sprawy, że ze sobą korespondują. I wtedy rozpoczyna się akcja. Kocham ich obu! Lena genialnie kreuje swoje postaci, nadaje im charakteru, lepi ich obraz i dodaje wielu cech, co powoduje, że czytelnik może się z nimi utożsamiać. Tempo jest dość wartkie, choć spójne i wszystkie wydarzenia z tej książki mają znaczenie! Uwielbiam również „one house trope” i to, że przy okazji niego panowie skazani są wręcz na swoją bliskość. Niemniej, moim ulubionym motywem w całym tym uniwersum jest taka „przybrana rodzina”, czyli ekipa, którą tworzą bohaterowie. Bo jeśli chcemy rozpływać się nad głównymi, nie sposób nie wspomnieć o drugoplanowych, których również pokochacie!
•Enforcer• to nie tylko przyjemniaczek na chłodniejsze wieczory. To historia o wychodzeniu poza schematy, walce o siebie, a także dopuszczaniu do siebie ludzi, dzięki którym możemy nauczyć się latać! 🩵
Poprzednie książki autorki, które miałam okazję czytać, były - obiektywnie patrząc - dobrze napisane, choć nie wszystkie przypadły mi do gustu. Z Enforcer zdecydowanie się nie polubiłam; wszystko było tam bardzo płaskie i pozbawione charakteru.
W tej historii główni bohaterowie zachowują się i porozumiewają w okropnie sztuczny sposób - ich interakcje wydają się nienaturalne, a skąd ma się brać „chemia” między nimi, to chyba muszę sobie wywróżyć z fusów. Ich rozmowy są infantylne i momentami nie dowierzałam, że czytam o dorosłych ludziach. Nie zliczę, ile razy w tekście pojawiło się „XD”, które swoją drogą jest typowo europejskim wyrażeniem i po prostu nie funkcjonuje w Kanadzie. Za każdym razem miałam ochotę wziąć korektor i wymazać to z ich konwersacji. Jeśli chodzi o wątek poszukiwania siebie i niepewności co do orientacji - nie zobaczyłam tego w zachowaniu Huntera. On doskonale wiedział, czego chce, nawet jeśli wstydził się przyznać do tego przed innymi.
Fabuła praktycznie nie ma konkretów; to zlepek losowych scen z przeskokami czasowymi wynoszącymi nawet kilka tygodni (bez wyjaśnienia, co działo się pomiędzy). Oboje bohaterowie mierzą się z poważnymi problemami, ale zarówno temat żałoby po próbie S, jak i kwestia ojca, który dopuścił się G na nieletnich dziewczynach i nadal chodzi wolno po świecie, zostały potraktowane bardzo powierzchownie. Hunterowi wystarczyły dwie strony, żeby pogodzić się z odłączeniem siostry od aparatury podtrzymującej życie, a Damien od pierwszych stron zamartwia się, że „tajemnica” jego rodziny ujrzy światło dzienne i zniszczy mu karierę (spoiler: w tym tomie nigdy do tego nie dochodzi).
Książka miała potencjał, ale niestety potrzebowałaby o wiele więcej pracy, żeby doprowadzić ją do stanu nadającego się do czytania. Zdecydowanie nie polecam - tym bardziej że jest powiązana z wydarzeniami i postaciami z Goalie, które osobiście uwielbiam.
Ps. Jeśli szukacie tutaj hokeja to za dużo go nie znajdziecie
Enforcer to istnie gorąca historia o Damienie, która dołącza do nowej drużyny hokejowej i Hunterze, lekko gburowatym członkiem tej drużyny. 😅 Na aplikacji randkowej chłopaki natrafiają na siebie nawzajem, obaj pod pseudonimami, przez co nie wiedzą, że to oni. Tak zaczyna się ich zawiła relacja, obok której nie da się przejść obojętnie.
Mimo zimy za oknem, była to bardzo rozgrzewająca pozycja. Damien i Hunter są bardzo ciekawymi postaciami, z równie ciekawym i emocjonującym backstory. Ich życia nie są usłane różami, jednak kiedy trafiają na siebie w aplikacji randkowej, coś zaczyna mocno iskrzyć. Początkowo nie wiedzą oni o ich prawdziwych tożsamościach, a mimo to nie zabrakło wielu emocji. Było to bardzo śmieszne przeżycie, obserwować ich ciągły flirt na aplikacji i nieświadome docinki na żywo. Ja personalnie zdecydowanie lepiej się bawiłam jeszcze przed ujawnieniem ich tożsamości. Było to ogromnie rozczulające.
Fabuła była bardzo prosta i dość przewidywalna. Jestem teraz w fazie na takie książki, więc nic mnie nie zaskoczyło. Przyjemnie się czytało i było naprawdę dużo humoru. Od flirtu głównych bohaterów bardzo dużo się uśmiechałam, a kiedy ich relacja przeobraziła się w naprawdę komfortową zaczęło być jeszcze goręcej. Zdecydowanie mam nadzieję, że kolejny tom bardziej mnie zaskoczy i jeszcze bardziej rozkocha.
Jestem ogromnie ciekawa kolejnej części, więc na pewno przeczytam. A czy tą polecam? Tak, głównie dla kogoś kto mało czyta hokejówek to będzie naprawdę przyjemna pozycja. 🩵🤭 [ współpraca reklamowa wydawnictwo YaNa ]
Wracacie czasem do autorów, których wcześniej nie byliście pewni? Jakiś czas temu brałam udział w booktourze "One Shot" autorstwa @lenambielska i jeśli ktoś pamięta moją opinię to uznałam książkę za takiego średniaka, nie było źle, ale szału też nie było. Na pewno napisałam wtedy, że widzę w pisaniu autorki potencjał, a że w końcu napisała kolejną książkę w podobnych klimatach - czyli sportowcy, miłość męsko-męska - to powiedziałam "sprawdzam" i zgłosiłam się do recenzji "Enforcer" [współpraca reklamowa z @wydawnictwo.yana ] - 1 tomu DYLOGII - hokejowego romansu między członkami jednej kanadyjskiej drużyny. Tak się złożyło, że ostatnio dużo tych męsko-męskich hokejówek przewinęło mi się przez ręce (nadal ta z psem-pomocnikiem i chłopcem z epilepsją to moja ulubiona, ale ciężko porównywać ją z innymi, bo to fluffy romans, a nie erotyk), więc uznałam, że będzie mi łatwiej ocenić wszystko. Na całe szczęście to czego się obawiałam - czyli dostrzeżeniu w tej książce jakiegoś wzorca czy kopii z przeczytanych przeze mnie hokejówek po angielsku - nie nastąpiło. Wiadomo, że w sportówkach tak zwanych "klisz" nie da się uniknąć, ale przynajmniej udało się tu uniknąć podobieństw do najpopularniejszych mlm hokejówek. Odetchnęłam z ulgą.
Tak jak w "One Shot" akcja odbywała się między sezonami koszykówki, tak tu przyjamniej w pierwszej części książki również mamy zastosowany zabieg - nie ma hokeja, bo jest przerwa między sezonami. W drużynie jak i we współdzielonym mieszkaniu tytułowego "Enforcera", Huntera, pojawia się Damien, z którym mają współpracować od kolejnego sezonu w obronie. Tylko, że Hunter nie lubi zmian, a w jego życiu jest ich już wystarczająco - po pierwsze postanowił na apce randkowej eksplorować czy jest bi- czy tylko bi-curious, po drugie jego rodzina musi zmierzyć się z decyzją czy po 3 latach odpiąć jego siostrę-warzywo od aparatury i się z nią pożegnać. Damien natomiast, ukrywający się pod pseudonimem "IceIceBaby" na apce randkowej zaczyna flirtować właśnie z Hunterem, początkowo nieświadomie, potem szukając znaków, czy tylko mu się wydaje, czy ten ociekający pogardą wobec świata kolega z drużyny to nie przypadkiem koleś, z którym rozmawia. I cóż, chociaż samych meczy hokeja tu na lekarstwo, ale są przynajmniej pojedyncze sceny, a książka jest zdecydowanie +18 erotykiem, to ma w sobie też dużo ładunku emocjonalnego, dlatego wciagnęłam ją właściwie w 1 dzień. I mimo tego, że Damien też ma swój bagaż, to jednak Hunter, nasz tytułowy Enforcer mnie trzymał przy książce i to przez niego pociekła mi łezka przy czytaniu. Czytanie o tym jak mury, które ten człowiek budował sobie przez lata powoli zaczynają pękać, jak w końcu opowiada historię swojej siostry, jak godzi się ze stratą, jak próbuje zacząć żyć w zgodzie ze sobą przy jednoczesnym bólu zakochiwania się w kimś, kto stawia granicę bycia "sex buddies" absolutnie jasno, to coś co trzymało mnie przy tej książce.
Zakończenie było raczej satysfakcjonujące jak na pierwszy tom - nie zakończyło się jakąś ogromną dramą, cliffhangerem, a jednocześnie czytelnik chciałby wiedzieć co dalej - za to też należy się duży plus.
My w sumie nie sięgamy po romanse jakoś często, jednak kiedy przeczytaliśmy opis “Enforcera” Leny M. BIelskiej, to od razu się w nim zakochaliśmy! 💙
Wydawać by się mogło, że to historia, jakich wiele, jednak nie tym razem. Głównym motywem przewodnim jest tutaj relacja, jaka tworzy się między dwoma młodymi mężczyznami. Dwudziestodwulatek z ligi juniorskiej dołącza do hokejowej elity, przy okazji poznając trzy lata starszego od siebie Huntera, opryskliwego maczo, za którym płeć przeciwna po prostu szaleje. Początki ich znajomości nie należą raczej do najłatwiejszych. W tym samym czasie Damien poznaje w aplikacji randkowej chłopaka, który wywołuje u niego motyle w brzuchu. Wszystko zacznie jednak iść w ciekawym kierunku, kiedy prawda tajemniczego mężczyzny wyjdzie na jaw. 🤭
To jest tytuł, na jaki czekaliśmy. Tak powinno się pisać dobre romanse, do tego queerowe. Po pierwsze sama historia wciąga, i mimo iż nie jesteśmy fanami sportu, w tym i hokeja, tutaj był to raczej element pomocniczy w prowadzeniu fabuły, aniżeli wykład na temat technik gry i samych rozgrywek. Po drugie postacie, które są jakieś. I przez “jakieś” nie rozumiemy samego ich charakteru, ale i ich historię i najbliższe otoczenie, które wpłynęły na to, kim są, i pozwalają nam lepiej zrozumieć podejmowane przez nich decyzje. Jest tutaj kilka trigger warningów, z którymi warto się zapoznać, jeśli wolicie unikać trudniejszych tematów, każdy z nich jest jednak tutaj przedstawiony w bardzo emocjonalny sposób, z zachowaniem zrozumienia i szacunku. 🫂
Bardzo podoba nam się też opis relacji między chłopakami. Wszystko rozwija się powoli, nie mamy nachalnych sytuacji, ciągłego wspominania o s3k$ie, czy niepohamowanych żądzy. Sceny zbliżeń są opisane tak, aby poczuć emocje targające Damienem i Hunterem w konkretnym momencie. 🫶
Od nas stuprocentowa polecajka “Enforcera”, można by wręcz rzec, że na takie queerowe historie czekamy z utęsknieniem! 🥰
Jak tam z waszym podejściem do hokejówek – nie przejadł wam się jeszcze trend?
Nigdy nie sądziłam, że mu ulegnę, a w tym momencie oddałabym duszę za kolejny tom — choć nie jestem pewna, czy mam jeszcze czym handlować… To było fenomenalne! Nie macie pojęcia ile razy próbowałam wziąć książkę wyłącznie po to, aby zebrać materiały do współpracy, a kończyłam na czytaniu większych fragmentów. Powieść Leny to idealny przykład historii, która może poruszać trudne tematy, mieć toksycznego bohatera, a jednocześnie bez konieczności „przemiany” go, wydobywać z niego wszystko co najlepsze. Ale dobra, wróćmy do początku!
To moje pierwsze spotkanie zarówno z @lenambielska, jak i z hokejówką, której główną fabułą właściwie wcale nie jest hokej. Tutaj prawdziwa gra odbywa się między bohaterami! Okej, mamy mecz, mamy chęć wejścia do spin-offów, ale rozgrywki są wyłącznie dodatkiem do rozwoju relacji. Zderzamy się z problemami w komunikacji „face to face”, tematem biernej eutanazji (potraktowanej z ogromnym wyczuciem) oraz przemocą rówieśniczą dziejącą się w dalekim backgroundzie, lecz będącą bardzo istotną częścią historii. Autorka przedstawia nam bohaterów, którzy są nieoczywiści, a ich osobiste demony oddziaływają na czytelnika, przy czym nie stara się „naprawić ich” a wyłącznie pozwala zrozumieć.
W trakcie pierwszego rozdziału nie sądziłam, że kiedykolwiek polubię Huntera. Jego zachowanie abstrahuje na poziomie rozwydrzonego pięciolatka – wiecznie obrażonego, marudnego i niezadowolonego z życia. Jednak chłop jest jednocześnie samoświadomym red flagiem, co wielokrotnie przewija się w jego wypowiedziach. Bardzo podobało mi się to, że on się nie zmienia, a otwiera. Jego bariery obronne zanikają w kontakcie z osobami przy których czuje się swobodnie. I szczerze? Uwielbiam typa.
Damien natomiast ma DOSŁOWNIE dwa oblicza. Dalej przeżywam momenty, w których z golden retrievera przechodzi w tryb „jeśli będziesz wystarczająco interesujący i grzeczny to pozwolę ci przede mną uklęknąć” oraz cały jego „system kar i nagród”.
Bohaterowie drugoplanowi są świetnie wykreowani i odnoszę wrażenie, że znam ich wszystkich, chociaż „Goalie” znam wyłącznie z tytułu. Uwielbiam Lucasa – miałam ochotę go przytulić, tak samo jak Huntera na wszystkich scenach z siostrą : (
Relacja romantyczna jest nieoczywista, chociaż gdzieś podświadomie człowiek zdaje sobie sprawę jak się skończy. Cieszę się, że miała ona przestrzeń na rozwój – mogłam poczuć prawdziwą, a nie sztucznie wykreowaną niechęć Huntera oraz uczestniczyć w scenach, które zacierały przepaść między ich charakterami. Wspomnienie gry w monopol wciąż wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Na pochwałę zasługuje również fakt, że autorka nie wpycha na siłę scen erotycznych, chociaż było wiele momentów, gdzie mogły zaistnieć. Wszystko w książce jest ukazane z wyczuciem i logiką, a relacja chociaż z początku toksyczna, w rzeczywistości nie opiera się na krzywdzącym schemacie: on mnie obraża, ale dobrze całuje, więc mu wybaczę. I tutaj kocham Damiena za system plusów dla Huntera za wszelkie miłe słowa i bycie „grzecznym”.
Przy „Enforcerze” robi się gorąco już od samych słów, dlatego życzę wam powodzenia gdy przejdziecie do „czynów”.
PS. Dzięki Lena za docenienie wysiłku w studiowaniu zarządzania!
„Enforcer” to powieść, która od pierwszych stron wciągnęła mnie swoją intensywnością emocji i tym wyjątkowym, miękkim, a jednocześnie namiętnym stylem autorki, z którego jest dobrze znana wśród czytelników literatury obyczajowej i romansów. Bielska ma dar opowiadania historii o ludziach zagubionych, silnych i delikatnych jednocześnie i właśnie ten charakterystyczny rys wybrzmiewa tu wyjątkowo mocno. To powieść z pogranicza romansu, new adult i dramatu obyczajowego, ale napisana tak dojrzale, że trudno ją zaszufladkować w jeden gatunek. Akcja rozgrywa się w świecie hokeja, który autorka traktuje nie jako sportowe tło, ale jako przestrzeń pulsującą adrenaliną, rywalizacją i emocjami, jakie bohaterowie próbują w sobie uporządkować. Fabuła koncentruje się na spotkaniu dwóch mężczyzn Damiena i Huntera, których los splata ze sobą w momencie przemian i wewnętrznego chaosu. Damien przyjeżdża do nowej drużyny z nadzieją, że zacznie od nowa, zostawiając za sobą ciężar przeszłości. Hunter natomiast, choć otoczony sukcesami i pozorną pewnością siebie, skrywa głęboki konflikt między tym, co czuje, a tym, co uważa, że powinien czuć. Damien to postać niezwykle krucha i pięknie napisana, zamknięty w sobie, wrażliwy, walczący jednocześnie o miejsce na lodzie i o przestrzeń do życia bez lęku. Hunter jest jego przeciwieństwem: pewny siebie, czasem ostry, ale pełen niewypowiedzianych emocji, które z czasem zaczynają dominować nad jego chłodną fasadą. Ich dynamika jest intensywna, prawdziwa i bardzo ludzka. Tematyka „Enforcera” jest zaskakująco wielowarstwowa: poza wątkiem miłosnym pojawia się tu samotność, kwestia samoakceptacji, presja środowiska, potrzeba przynależności i odwaga, by pozwolić sobie na bliskość. To książka o ludziach, którzy udają twardych, choć ich serca są popękane, o pragnieniu bycia widzianym naprawdę, bez masek i schematów. I właśnie to stanowi jej największą siłę. Styl Leny jest lekki, płynny i bardzo emocjonalny, chwilami niemal poetycki, a jednak nigdy przesłodzony. Autorka potrafi pięknie prowadzić dialogi, jej opisy są zmysłowe, ale nienachalne, a narracja pełna jest subtelnych detali, które budują atmosferę i pozwalają naprawdę wejść w głowy bohaterów. Czuć tu dojrzałość pióra i pewność, z jaką tworzy sceny zarówno delikatne, jak i intensywne. Mocną stroną książki jest zdecydowanie chemia między bohaterami, niewymuszona, prawdziwa, rozwijająca się w tempie, które wydaje się naturalne. Uwielbiałam również sposób, w jaki autorka kreśli emocje Damiena; jego perspektywa jest niezwykle poruszająca. Dodatkowo świat hokeja został przedstawiony tak realistycznie, że nawet jeśli ktoś zupełnie nie zna tego sportu, pochłania go atmosfera szatni i lodowiska. Jeśli miałabym wskazać słabszą stronę, to miejscami miałam wrażenie, że autorka mogłaby dać nam odrobinę więcej oddechu między emocjonalnie intensywnymi scenami, ale to niuans, który nie wpływa na ogólną ocenę. „Enforcer” poruszył mnie do głębi, to jedna z tych historii, które zostają w sercu nie przez dramatyczne zwroty akcji, ale przez prawdę, jaka płynie z każdej sceny, spojrzenia i zdania. To książka, która jednocześnie koi i rozpala, a jej bohaterowie żyją gdzieś pod skórą długo po zamknięciu ostatniej strony.
Q: Czytacie romanse mlm/flf? Czy wolicie bardziej tradycyjne romanse?
Damien chce skupić się tylko na hokeju, ale Hunter od pierwszego spojrzenia burzy jego spokój. Gdy anonimowa aplikacja randkowa niespodziewanie łączy ich ze sobą, między rywalizacją a niedopowiedzeniami zaczyna rodzić się coś więcej.
„Enforcer” to moje pierwsze spotkanie z romansem MLM i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Podchodziłam do tej książki z lekką obawą. Nie wiedziałam, czy ten typ relacji mnie porwie, czy będę w stanie się w nią wczuć, ani czy autorka poprowadzi to w sposób naturalny. Teraz wiem, że nie miałam się czego bać. Lena zrobiła to świetnie, tworząc historię, która od pierwszych stron mnie wciągnęła i nie puściła aż do końca.
Jako ogromna fanka hokeja byłam zachwycona tym, jak dużą rolę odgrywa on w tej książce. Sport nie jest tu jedynie ozdobą — stanowi tło pełne adrenaliny, determinacji i rywalizacji, które idealnie podkreśla emocje między bohaterami. Sceny na lodzie są intensywne, dynamiczne i naprawdę dobrze oddają klimat hokejowego świata. Dla mnie to ogromny plus, szczególnie teraz, kiedy takie klimaty czyta mi się idealnie.
Szczerze mówiąc, bałam się, że romans między Damienem a Hunterem może wyjść sztucznie, płasko albo w sposób, który nie pozwoli mi poczuć chemii. A do tego dochodziła jeszcze obawa, że sceny 18+ będą krindżowe albo przerysowane. Nic bardziej mylnego. Lena napisała te fragmenty z wyczuciem, smakiem i naturalnością. Chemia między bohaterami jest wyraźna, emocje są intensywne, a wszystko jest dokładnie takie, jak być powinno.
Ogromnie spodobał mi się też motyw rywali połączony z anonimowym randkowaniem przez aplikację. To świeże, intensywne i świetnie poprowadzone zagranie. Na boisku Damien i Hunter aż iskrzą od rywalizacji, a poza nim nieświadomie flirtują ze sobą w wiadomościach. Ten kontrast między ich „realnym” napięciem a emocjami z aplikacji tworzy atmosferę, która wciąga i trzyma do ostatniej strony. ⠀ Damien i Hunter to bohaterowie, których naprawdę polubiłam. Są różni, mają swoje ambicje, lęki i temperamenty, ale razem tworzą duet, który bardzo łatwo pokochać. Ich interakcje są pełne napięcia, humoru i szczerości, a obserwowanie, jak ich relacja ewoluuje, jest ogromną przyjemnością. Ich historia podobała mi się nawet bardziej niż poprzednia hokejówka Leny, co tylko pokazuje, jak świetnie rozwinęła ten gatunek. ⠀ Teraz wiem, że sięgnę po więcej książek Leny, a „Enforcer” z czystym sumieniem polecam każdej osobie, która ma ochotę na namiętną, dobrze poprowadzoną i pełną emocji historię.
„Enforcer” to książka, która złamała mi serce i to na samym początku! Czasami mocno przeżywam historie, które czytam, a tematy poruszane w tej powieści wyjątkowo mnie poruszyły. Od pierwszych stron czułam, że to będzie historia, która zostanie ze mną na długo.
Jedna drużyna hokejowa, jeden dom, jedna aplikacja randkowa i dwóch hokeistów, którzy nie darzą się ogromną sympatią w prawdziwym życiu, natomiast flirtują ze sobą poprzez wiadomości, bo nie wiedzą, kto ukrywa się po drugiej stronie.
To właśnie relacja Damiena i Huntera urzekła mnie najbardziej. Są oni swoimi całkowitymi przeciwieństwami, ale obaj cechują się niezwykłą determinacją, w życiu i na lodzie. Za tymi silnymi ciałami i surowymi zasadami, które są nieodłączną częścią życia sportowców, kryją się postacie, które nie boją się okazywać emocji. Pokazują swoje łzy, mówią o pragnieniach, obawach i wątpliwościach. Książka pozbawiona jest szkodliwych stereotypów oraz toksycznych naleciałości, co jest niezwykle ważne.
Ich relacja postępuje w naturalny sposób. Naprawdę cieszę się, że Lena nie przyspieszała na siłę ich uczucia i obserwujemy jak powoli zaczynają ufać sobie nawzajem i stają się dla siebie kimś wyjątkowym. Znając historię Damiena i Huntera nie wyobrażam sobie tego inaczej.
Kocham fakt, że autorka dba o każdym szczegół i skoro mamy tutaj motyw hokeja, to nie brakuje tego w książce. Dla obu bohaterów hokej to całe życie, a dla Damiena również szansa na nowy start. Lena pokazała brutalność tego sportu i to, jak funkcjonuje prawdziwa drużyna.
Historia ma świetne tempo, a w środku znajdziemy cudowne poczucie humoru, które przewija się w rozmowach i wiadomościach między Hunterem a Damienem. Dialogi są naturalne i przez to książka wciąga od pierwszych stron.
Ale jest też ta emocjonalna strona i nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo mnie ona dotknęła i rozbiła. Lena nie boi poruszać się trudnych tematów i wkłada w to całe serce, dzięki czemu czuć te wszystkie emocje.
„Enforcer” odpowiada o uczuciu, które wymaga wielkiej odwagi. Aby się otworzyć, aby przestać uciekać, aby przyznać się do własnych uczuć mimo strachu. To historia o dwóch ludziach, którzy muszą nauczyć się grać w jednej drużynie, nie tylko na lodzie, ale i w prawdziwym życiu. To historia o poszukiwaniu swojego prawdziwego „ja”. Pokazuje ona, że to, co z zewnątrz może wydawać się oczywiste, wcale nie musi być prawdą.
Twórczość Leny M. Bielskiej jest mi bardzo dobrze znana. Może nie udało mi się jeszcze przeczytać wszystkich książek jej autorstwa, ale powoli nadrabiam zaległości. Natomiast te, które miałam okazję już czytać, w większości uwielbiam, dlatego bardzo ucieszyłam się, że będę mogła zrecenzować kolejne dzieło, które wyszło spod jej pióra. Czy zatem „Enforcer” również przypadł mi do gustu? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Najnowsza książka autorki jest nieco inna niż te, które do tej pory miałam okazję czytać. Chociaż głównych bohaterów hokeistów — Damiena Johnson i Huntera Marshalla miałam okazję poznać przy okazji lektury „Goalie”, nie spodziewałam się, że ich historia będzie tak emocjonująca i wzruszająca. Właściwie dotychczas nie byłam fanką romansów, w których mężczyzna spotykał się z mężczyzną, ale Lena M. Bielska po raz kolejny udowodniła, że nasi rodzimi autorzy potrafią dobrze pisać i spokojnie mogą stawać w szranki ze znanymi zagranicznymi autorami.
Chociaż tak, jak wspominałam — znam twórczość Leny M. Bielskiej, „Enforcer” był dla mnie zaskoczeniem, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Relacja między Damienem a Hunterem jest niezwykle dojrzała, pomimo że oboje są jeszcze bardzo młodzi, ale emocje i uczucie, które bardzo powoli rozkwitają w miarę postępu akcji to nie wszystkie zalety tej książki. Bardzo podobała mi się także cała otoczka, czyli to, co było niby dodatkiem do fabuły, ale jednocześnie definiowało bohaterów. Mowa tutaj zarówno o hokeju, którego było dość sporo w całej książce, jak i o wydarzeniach, które ogólnie rzecz biorąc, można uznać za trudne. Nie chciałabym absolutnie nikomu spoilerować tego, co tam się faktycznie wydarzyło, dlatego nie będę wdawać się w szczegóły, ale mogę powiedzieć, że chusteczki mogą się okazać bardzo przydatne — szczególnie dla tych bardziej wrażliwych czytelników.
Historia Damiena i Huntera to jedna z tych powieści, które skłaniają czytelnika do tego, aby zatrzymał się na chwilę i zastanowił się nad tym, o czym tak naprawdę jest ta książka, bo zdecydowanie jest to jedna z tych publikacji, która zostaje z czytelnikiem na dłużej. I właśnie dlatego nie mogę się doczekać, aż będę mogła trzymać w swoich rękach jej kontynuacje, ponieważ „Enforcer” to dopiero początek dylogii "Blueliners". Jednak pamiętajcie o tym, żeby przed rozpoczęciem lektury przeczytać zamieszczone przez autorkę ostrzeżenie.
Moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Leny i już na pewno wiem, że nie ostatnie, nie ze względu na to, że mam w domu Risking it all, ale też dlatego, że jestem ciekawa jej innych twórczości i co najważniejsze, potrzebuje na już w tym momencie 2 tom enforcera!!
Czy jestem fanka hokeja? Cóż bardziej bym się pokusiła o stwierdzenie, że zdecydowanie wolę baseball, ale to jak w tej książce był przedstawiony hokej, to coraz bardziej się w niego wkręcam! Dodatkowo historia MLM to jest, naprawdę coś, co potrzebowałam w ostatnim czasie, taka mała przerwa od hetero historii (tak na marginesie, kiedy zaczynałam sama pisać, to nie potrafiłam nic innego skleić niżeli historię MLM).
Historia Damiena i Huntera jest tak pokręcona, że momentami się zastanawiałam czy to ja jestem bipolarna, czy oni, ale z drugiej strony rozumiałam ich obu zachowania i błagam, w pewnym momencie byli dla siebie tak słodcy, że po prostu się rozpływałam. Totalnie nie jestem w stanie określić czy byli miedzy sobą wrogami, chociażby dlatego, że nawet nie zdążyli się dobrze poznać, a Hunter od razu kręcił nosem i nie był zadowolony, całkowicie go rozumiem, bo stracił w tym czasie naprawdę bardzo wiele.
Ich układ był całkowicie prosty, bo seks bez żadnych zobowiązań w końcu nie powinien być czym trudnym, prawda? W tym wszystkim najgorsze są uczucia, które zazwyczaj przychodzą znienacka, obaj się bali i wciąż się boją tego, co będzie dalej, bo przeszłość Damiena, będzie za nimi szła, aż wszystko nie pójdzie w dobrym kierunku.
Na dodatek, kocham to, że Lucas i Kane zaakceptowali od razu nowego obrońcę, ba nawet się zaprzyjaźnili, co było naprawdę na swój sposób mega słodkie, bo widziałem w nich to wsparcie, które również dawali Hunterowi, no i oczywiście zdecydowanie będą stali za tą dwójką murem i to po prostu widać.
Sam styl pisania Leny jest tak przyjemny, że przysięgam, że oderwanie się od książki graniczy naprawdę z dużym trudem, już nie wspominając nawet o fakcie, że czekanie na jej kolejne książki, to jest takie utrapienie, aczkolwiek dzielnie będę czekać na kontynuację.
Na koniec chciałabym tylko dodać, że jeśli chcielibyście przeczytać jakąś ciekawą historię MLM, bo przykładowo chcielibyście z nią zacząć, to na pewno jak macie skończone 18 lat, to na spokojnie możecie sięgnąć po tę pozycję, bo jest naprawdę warta uwagi!!
[współpraca] „Enforcer” to pierwszy tom dylogii opowiadającej historię Huntera i Damiena, zawodników drużyny hokejowej Montreal Hunters. Ich znajomość rozwija się równolegle w dwóch światach – realnym i wirtualnym. Damien dołącza do zespołu jako nowy gracz i od razu trafia na chłodne przyjęcie ze strony Huntera. Jednocześnie obaj zakładają konto w aplikacji randkowej. Hunter, próbując zrozumieć siebie i swoje preferencje, otwiera się na nowe doświadczenia i zaznacza, że interesują go zarówno kobiety, jak i mężczyźni. W ten sposób trafia na Damiena.
Między Hunterem a Damienem szybko nawiązuje się świetna nić porozumienia w wirtualnej przestrzeni – ich rozmowy mają fajny klimat i dodają historii lekkości, choć czasem odnosiłam wrażenie, że sposób pisania bardziej pasowałby do nastolatków niż dorosłych facetów. W realu natomiast trudno jest im odbyć rozmowę bez sprzeczania się.
Przez jakiś czas funkcjonują ze sobą w dwóch światach. Ale Damien zaczyna się domyślać, że Enforcer to tak naprawdę Hunter i początkowo nie wie co z tym zrobić. Zablokować go i zapomnieć o tej relacji? Czy przyznać się, spotkać i zobaczyć co będzie dalej?
Podoba mi się podejście Huntera, jego ciekawość do odkrywania własnej seksualności i poszukiwanie nowych doświadczeń. Ogromny wpływ na to na pewno miały przeżycia jego siostry i cudowni rodzice. Swoją drogą historia z Aubrey złamała mi serce.
Co do Damiena to niewiele się o nim dowiadujemy w tym tomie, gdyż skupia się on bardziej na historii Huntera. O Damienie wiemy tylko tyle, że ma kiepską relację z ojcem, właściwie nie chce go znać i dopiero pod koniec poznajemy powód takiego zachowania. Tym bardziej nie mogę się doczekać kolejnego tomu, w którym poznamy tę opowieść bliżej.
„Enforcer” nie jest pierwszym romansem MLM, jaki czytałam – i choć moim ulubionym nadal pozostaje ten autorstwa Elle Kennedy, tutaj nie dostajemy jeszcze pełnoprawnego romansu. To raczej wprowadzenie, powolne wzajemne oswajanie się bohaterów i testowanie granic. Zdecydowanie początek właściwej opowieści, na którą jestem bardzo ciekawa.
Gdy tylko usłyszałam, że Lena wydaje hokejowy romans męsko-męski od razu wiedziałam, że chce to przeczytać. I w końcu mamy to! Książki autorki znam i uwielbiam, naprawdę zawsze dobrze się przy nich bawię, więc tutaj nie mogło być inaczej.
Hunter to największy gbur z całej drużyny, na najbliższe lata utknął w Montrealu z dala od swojej rodziny, w której ostatnio nie dzieje się najlepiej.
Damien za to jest całkiem miłym gościem, który dopiero co podpisał umowę z Montreal Hunters. Nie ma swojego lokum, więc zostaje współlokatorem chłopaków z drużyny w tym właśnie Huntera.
Młodzi mężczyźni na żywo niewiele ze sobą rozmawiali, ale znajdują się na aplikacji do randkowania, gdzie oboje nie wiedzą z kim piszą, bo ukrywają się pod pseudonimami. I relacja idzie powoli do przodu; na żywo w średnim kierunku, ale przez aplikację się rozkręca.. aż w końcu się dowiadują, że piszą właśnie ze sobą. Jak to dalej będzie? Musicie się sami przekonać.
Właśnie, rozkręca się powoli, bardzo naturalnie i to był super zamysł. Nic nie było przesadzone, ani niczego nie było za mało. Książka jest przyjemna do czytania, napisana lekkim i dość młodzieżowym językiem, dlatego pochłonęłam ją dość szybko.
Akcja pierwszego tomu rozgrywa się pomiędzy sezonami, więc za wiele hokeja nie ma - raczej to tylko mały dodatek, choć mam nadzieję, że w drugim tomie będzie trochę więcej sportu. Są świetne postacie poboczne (koledzy z drużyny czy rodzice) i każda po kolei w pewien sposób skradła moje serce, mają swoje historie - lepsze czy gorsze i jestem pod wrażeniem, jak super zostali tu wszyscy wykreowani.
Mimo wszystko, książka jest dość schematyczna i przewidywalna, więc wątpię, że zostanie długo w mojej pamięci.
Przed przeczytaniem, zapoznajcie się z ostrzeżeniami na początku książki, jest ich kilka, a niektóre sceny są bardzo emocjonalne.
“Przysięgam, że ten facet ma najpiękniejszy uśmiech na świecie.”
[Współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]
🏒Macie takie książki, że żyjecie nadzieją o kolejnych książkach z tego uniwersum? Ja miałam tak czytając Goalie - bardzo wyczekiwałam historii Huntera i Damiena 💙.
🏒Fascynuje mnie to ile twarzy ma Hunter. Na lodzie bezwzględny i gburowaty. W domu rodzinnym ciepły i uśmiechnięty. A w wiadomościach ? Mieszanka obu 😂. Poszukiwanie siebie w momencie tak dużej straty nie jest łatwe, jednak uważam, że jednak oboje w jakimś stopniu obawiali się ujawnienia tej relacji. 🏒Damien z jednej strony nie szuka związku. Stawia na jednorazowe przygody lub luźne spotkania. Tak miało być również w przypadku poznania Enforcera…jednak kiedy prawda o tożsamości faceta wychodzi na jaw, trochę ciężej jest odpuścić 😈. 🏒Hunter trochę się miota. Nie lubi zmian więc nowy członek drużyny, który staje się również współlokatorem…może nie wzbudziłby w nim takich emocji, gdyby nie to, że od pierwszej chwili spodobał się Hunterowi. Jednocześnie mężczyzna dopiero odkrywa w pełni swoją orientację i nie jest pewny, jak podejść do nowego “zauroczenia”. Trudna sytuacja rodzinna nie pomaga, jednak facet poznany przez apkę randkową powoli przekonuje go do siebie. 🏒Mamy tutaj dosyć powolny rozwój sytuacji. Uwielbiam to, jak rozwija się relacja Huntera i Damiena, jak bardzo zmienia się nasz gburek, jak potrafi się zatroszczyć. Kocham ich rozmowy przez apkę i smsy. W tych momentach najlepiej można zobaczyć drugą twarz Huntera 💙. Jednocześnie próba ukrywania relacji nie jest najłatwiejsza, a docieranie się nawzajem bywa momentami wybuchowe - w końcu Hunter ma krótki lont 😂. Cieszę się, że nie było tam zbędnych i sztucznych “dram”. Już nie mogę się doczekać finału tej dylogii, bo bardzo chciałabym się dowiedzieć, jak potoczy się dalej relacja chłopaków. PS. Chyba czas na reread Goalie 🙈.
W piórze Leny jest coś takiego, że przez treść się niesamowicie płynie i pochłania setki stron na raz. Gdybym tylko miała cały dzień wolny, to wciągnęłabym wszystko na raz. Czytałam już tę historię w ubiegłym roku na wattpadzie, jednak z taką samą przyjemnością sięgnęłam po nią drugi raz i bawiłam się bardzo dobrze.
Nastawcie się jednak, że jest to pozycja prosta, szybka i bezpośrednia - bez rozległych opisów czy wielogodzinnego researchu, skupiona na rozwoju relacji i scenach zbliżeń. Jeśli szukacie rozbudowanej hokejówki - to nie tutaj.
Lubię motyw wymieniania wiadomości przez jakiś komunikator i tutaj dostałam go w bardzo satysfakcjonującej ilości. Rozmowy chłopaków wypadały naturalnie i powodowały ciągły uśmiech na mojej twarzy. Mam nadzieję, że w drugim tomie nadal będą obecne.
Zarówno Hunter jak i Damien mają swoje demony, trudności i podejście do różnych spraw, co stanowi katalizator do rozwoju ich relacji i zachodzących zmian. Muszę jednak przyznać, że momenty z udziałem innych postaci były dla mnie tylko wypełniaczem, bardziej przelatywałam je wzrokiem niż czytałam, bo nie wnosiły zbyt wiele do fabuły - a szkoda, bo dobrze rozbudowany świat dodałby głębi.
Jednak jak chodzi o samą główną relację, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Chemia płynęła po kartkach a sceny zbliżeń dozowały napięcie, nie podając od razu wszystkiego na tacy. Żaden z tej dwójki nie jest potulną owieczką i obaj dobitnie to pokazują.
Jeśli więc szukacie niezobowiązującego erotyka MLM do wciągnięcia na jedno czy dwa posiedzenia, to śmiało!
To nie jest moje pierwsze spotkanie z Leną M. Bielską, już kilka jej książek za sobą, więc wiedziałam, że się nie zawiodę. Ale ta historia przeszła moje oczekiwania.
Zarówno główna fabuła, jak i wątki poboczne są świetnie poprowadzone. Ta książka ma wszystko, czego potrzeba emocje, humor i dużo serca. Śmiałam się przy niej jak czytałam wymieniane wiadomości przez Huntera i Damiena na aplikacji randkowej, gdy jeszcze nie znali swojej prawdziwej tożsamości. A wątek związane z rodziną Huntera absolutnie mnie złamały… bez spojlerów, ale tak serce było w kawałkach 😭 Relacja Huntera i Damiena rozwija się powoli, chociaż przyciąganie między nimi jest ogromne, to Hunter tytułowy „Enforcer” nie zawsze umie sobie z tym poradzić, Damien też ma swoje demony z przeszłości, ale razem tworzą świetny duet nie tylko na lodzie.
Wydanie tej książki jest po prostu przepiękne, barwione brzegi z naszymi przystojniakami na nich, niebieskie strony rozpoczynające rozdziały robią niesamowite wrażenie. Jeśli lubicie slow burn, lekkie przekomarzanie i dużo emocji to zdecydowanie coś dla Was.”
Czekam z niecierpliwością na kolejne części tej serii.
Zazwyczaj nie jestem fanką romansów mlm, za to Enforcer nie jest książką, którą bym tylko polubiła JA JĄ POKOCHAŁAM CAŁĄ SOBĄ!
Nie wiem, jak Lena to robi, ale znowu rozłożyła mnie emocjonalnie na łopatki. „Enforcer” to książka, po której myślisz, że to będzie po prostu historia o hokeistach i niegrzecznych chłopakach z wielkimi sercami? Oj nie. To historia o stracie, o uczeniu się na nowo zaufania i o tym, że czasem największe emocje rodzą się tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy. Przysięgam, że już sam początek wywołał we mnie morze łez. I choć tytuł sugeruje twardego zawodnika, w środku znajdziecie coś zupełnie innego – delikatność, czułość i emocje, które kradną nasze serca.
Hunter — zamknięty w sobie, zraniony, nieprzyzwyczajony do bliskości, ogólnie ludzi i zmian. Damien — nowy w drużynie, pełen energii, ale też noszący w sobie coś, czego nie pokazuje nikomu. Ich pierwsze spotkanie? Katastrofa. Chemia? Potężna. I choć obaj udają, że ich nie ciągnie do siebie, to napięcie między nimi czuć w każdym zdaniu. A kiedy na scenę wkracza aplikacja randkowa i okazuje się, że od tygodni piszą do siebie anonimowo… ja po prostu AHHHHH.
Hunter złamał mi serce już na samym początku — to, przez co przeszedł, sprawiło, że miałam ochotę wejść do tej książki i go przytulić i w sumie płakać sobie w kącie. Z kolei Damien wnosił światło tam, gdzie wcześniej panował tylko cień. Oni obaj są tacy różni, a jednocześnie idealnie się uzupełniają. I to jest właśnie magia tej historii.
Lena potrafi pisać o emocjach tak, że czujesz je w kościach. Nie ma tu przesady, nie ma taniego dramatyzmu — jest szczerość. Każda scena, każdy dialog, każdy gest ma znaczenie. Autorka nie boi się trudnych tematów — żałoby, poczucia winy, lęku przed odrzuceniem. A mimo to potrafi wpleść w to wszystko ciepło, humor i momenty, przy których autentycznie się śmiałam (tak, wymiana wiadomości przez aplikację to złoto).
Uwielbiam też to, jak Lena pokazuje przyjaźń i drużynową więź. Ten „dom pełen hokeistów” to nie tylko tło — to rodzina z wyboru. Każdy z nich coś wnosi, każdy ma swoje miejsce, i to właśnie ta wspólnota sprawia, że książka jest tak żywa i prawdziwa. Czułam się, jakbym tam była — siedziała z nimi w salonie, słuchała ich żartów, oglądała z nimi mecze i obserwowała, jak powoli topnieje mur wokół Huntera.
Jeśli chodzi o relację Damiena i Huntera – rozwija się powoli, z każdą stroną coraz bardziej intensywnie. Nie ma tu pośpiechu, nie ma „instant love”, tylko stopniowe budowanie zaufania i napięcia, które w pewnym momencie aż iskrzy. To po prostu dwóch facetów, którzy uczą się, że bliskość nie musi boleć. A gdy już sobie na nią pozwalają… robi się naprawdę gorąco (i przy tym niesamowicie emocjonalnie).
Sama złapałam się na tym, że przez większość książki siedziałam z sercem w gardle. Były momenty, w których chciało mi się krzyczeć: „Hunter, ogarnij się!”, a chwilę później płakałam, bo wiedziałam, że on po prostu nie potrafi inaczej. Czasem największą odwagą nie jest walka na lodzie, tylko przyznanie się do tego, że się kogoś potrzebuje.
Nie potrafię się pożegnać z tym światem. Hunter i Damien zostali we mnie na długo, a ja wiem jedno – czekanie na kontynuację będzie torturą. LENA TO DLA CIEBIE MOTYWACJA DO PISANIA DALEJ.
[Współpraca recenzencka @wydawnictwo.yanaksiążka] "Enforcer" to pierwsza książka tej autorki, po którą sięgnęłam i na pewno nie ostatnia. Naprawdę bardzo mi się podobała i czytało się ją błyskawicznie. Bohaterowie wymieniają między sobą mnóstwo wiadomości, co sprawia, że fabuła płynie lekko, a strony uciekają jedna po drugiej aż za szybko. ⛸️
Same postacie są naprawdę dobrze napisane. Niektóre ich zachowania potrafiły mnie nieźle zdenerwować, ale właśnie to dodaje im autentyczności i sprawia, że jeszcze bardziej chciało mi się śledzić ich historię.
Oprócz rozwijającej się relacji między bohaterami autorka wplata też naprawdę trudne tematy. Momentami czytałam ze ściśniętym gardłem, a przy niektórych scenach po prostu płynęły mi łzy.
Jedyny minus? Zdecydowanie za mało hokeja! 😢 Chętnie poczytałabym o tym znacznie więcej.
Jestem totalnie zakochana i nie mogę się doczekać kolejnej części.
Podoba mi się to, jak rozwijała się relacja między bohaterami i w ogóle podłoże tego, dlaczego zachowują się w ten sposób, w który się zachowują. (Przyznaje się bez bicia - płakałam przez parę początkowych rozdziałów... ale to głównie z tego powodu, że jako osoba wysoko wrażliwa dość mocno przeżywam to, co spotyka bohaterów, tym bardziej jeśli wiem z opisów, jak trudna z różnych powodów była dla niego sytuacja w której się znalazł.)
Że tę książkę kocham, to mało! Gejowy romans z wykorzystaniem aplikacji randkowej między hokeistami? Ja nie wiem czy da się zrobić lepsze kombo 💪
Ta książka wzrusza, wkurza, rozpala. Cały wachlarz emocji do wyboru. Relacja chłopaków jest fantastycznie opisana, bez kombinacji i przeciągania. Przechodzimy do rzeczy, if you know what i mean 😉
Książka w porządku. Wylałam parę łez ze względu na poruszone tematy (o których autorka informuje przed rozpoczęciem historii). Przypomina mi trochę książki które czytałam będąc nastolatką (stety lub niestety), prawodopodobnie przez styl pisania autorki. Ogólnie raczej dobrze spędzony czas, połknęłam te 500 stron w 3 dni.