Grudzień pachnie piernikami, lśni od światełek i kusi niespodziankami.
Lily, redaktorka książek, kocha wszystko, co związane ze świętami: aromatyczne ciasteczka, nastrojowe playlisty i historie z happy endem. Od czasu, gdy rozpadł się jej związek, marzy o wielkiej, magicznej miłości.
W tym czasie na Manhattan wraca Reid – przystojny architekt, który zamiast śniegu woli słońce i plaże. Kiedy Lily zostaje wciągnięta przez przyjaciółkę w rolę opiekunki tego świątecznego sceptyka, jej grudzień zaczyna tracić blask. Zwłaszcza że na horyzoncie pojawia się właściciel klimatycznej księgarni, wierzący w magię świąt bardziej niż ktokolwiek inny.
Czy zimowy Nowy Jork okaże się miejscem, gdzie rodzi się miłość ?
Tak jak kocham świąteczne filmy, tak kocham również świąteczne książki. Za mną kolejny tytuł, tym razem „Książki, kawa i całusy”, czyli debiutancka powieść Moniki Hakowskiej. Jeszcze raz gratuluję i z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje książki 🩷
✨️O czym jest historia? Książka opowiada o Lily, redaktorce książek, która kocha wszystko, co związane ze świętami od aromatycznych ciasteczek, przez nastrojowe playlisty, po historie z happy endem. Po rozstaniu marzy o prawdziwej, magicznej miłości. W tym samym czasie na Manhattan wraca Reid, przystojny architekt, który zamiast zimowej aury woli słońce i plaże. Gdy Lily zostaje przez przyjaciółkę „wrobiona” w opiekę nad tym świątecznym sceptykiem, jej grudzień przestaje błyszczeć jak co roku. Sytuację dodatkowo komplikuje pojawienie się właściciela urokliwej księgarni mężczyzny, który wierzy w magię świąt bardziej niż ktokolwiek.
✨️ Znam już pióro Moniki i wiem, że potrafi rozbawić, wzruszyć i złapać za serce swoimi historiami i tak było również w tym przypadku. Trójkąt miłosny, zimowy Nowy Jork, świąteczna atmosfera, lodowisko, księgarnia, kilka zwrotów akcj, a to wszystko razem stworzyło świetną komedię romantyczną, przy której bawiłam się wyśmienicie. Ta opowieść od początku do końca ocieka świętami, a wśród tej całej atmosfery mamy bohaterów zmagających się z przeszłością, codziennymi rozterkami i marzeniami o prawdziwej miłości.
Jeszcze do niedawna nie przepadałam za motywem trójkąta miłosnego. Ostatnio jednak coś się zmieniło i o ile zazwyczaj moje czytelnicze serce wybierało tylko jednego bohatera, tak tutaj naprawdę polubiłam obu. Na szczęście to nie ja, a Lily musiała wybierać między sercem a rozumem.
Przez cały rok z niecierpliwością czekam na świąteczne historie i życzę sobie, żebym przy każdej tak się uśmiechała, chichrała i wzruszała jak przy „Całusach”. Liczę również na to, że poznam dalsze losy bohaterów, bo mam wrażenie, że autorka nie postawiła jeszcze ostatniego słowa w tej historii. Ja nie namawiam, ale chętnie wrócę do Nowego Jorku 👀🩷.
Jeśli szukacie historii która rozgrzeje wasze serce lepiej niż nie jeden kubek pysznego zimowego napju „Książki, kawa i całusy” będzie idealnym wyborem 🤌.
Czy da się zmieścić wszystkie romantyczne motywy i wszystkie świąteczne elementy, które kiedykolwiek pojawiły się w literaturze czy kinematografii? Wygląda na to, że tak! Jeśli uwielbiacie ckliwe, romantyczne opowieści pełne dramatycznych akcji, osadzonych w okresie Świąt Bożego Narodzenia, których magia zawsze sprawia, że wszystko kończy się szczęśliwie - to lektura dla Was!
Rzadko sięgam po książki świąteczne, ale cieszę się, że trafiłam właśnie na tą, bo za jednym zamachem zaliczyłam dosłownie wszystko - Świąteczne aktywności, miłość, dramaty, przyjaźń, karierę, pierniki, niczego nie brakło! Myślę, że na spokojnie ta jedna książka wystarczy mi za wszystkie Świąteczne historie, jakie mogłabym przeczytać w tym roku! Akcja była tak wartka, że pochłonęłam ją w dwa wieczory.
Niestety mam sporo fabularnych i technicznych zastrzeżeń. Głównie do dialogów, które wydawały się nienaturalne, ale też do luk w fabule, które sprawiły, że wiele razy marszczyłam czoło z niedowierzania. Dlatego też odejmuję dwie gwiazdki z oceny.
Ostatecznie jednak ubawiłam się ogromnie i niczego nie żałuję!
Recenzja powstała we współpracy z autorką - dziękuję za egzemplarz recenzencki wydawnictwu Filia!
"Książki, kawa i całusy" to idealna propozycja dla wszystkich, którzy chcą zanurzyć się w świąteczną magię i poczuć motyle w brzuchu. W centrum historii stoi Lily – redaktorka książek, która kocha święta całym sercem, oraz Reid – architekt i brat jej najlepszej przyjaciółki, Heather, który wręcz ich nienawidzi. Zderzenie dwóch tak różnych osobowości od początku buduje wyjątkową dynamikę: pełną przekory, chemii i nieoczywistych emocji. Heather jest ostoją tej historii – wspiera Lily w każdej chwili, służy radą, a przede wszystkim wierzy w jej szczęście. Kiedy Reid niespodziewanie wraca do miasta, obie strony trafia strzała Amora – choć on jeszcze nie do końca dopuszcza to do swojej świadomości. Lily postanawia podjąć się misji specjalnej: przekonać Reida, że święta mogą być piękne i angażuje go w pomoc przy przygotowaniach. Jednak na scenę wkracza też Sam – urokliwy właściciel księgarni, który również zaczyna przyciągać jej uwagę. Od tej pory serce Lily musi zmierzyć się z dylematem… i przyspiesza przy obu mężczyznach! Reid – przekonany, że nie zasługuje na kogoś tak wyjątkowego – znika, co łamie serce nie tylko bohaterce, ale i czytelnikowi. Jednak jego decyzja szybko zmienia się w żal, a los dorzuca kolejne emocje w postaci wypadku Lily, która spada z drabiny i trafia do szpitala. Po wyjściu ze szpitala rozpoczyna się mój ulubiony element książki: lista 10 zadań, które Lily wyznacza Reidowi jako próbę „odpuszczenia win”. Każde z nich to słodkie, zabawne i momentami wzruszające wyzwanie, które pozwala nie tylko odbudować ich relację, ale też powoli otworzyć Reida na prawdziwą magię świąt i miłość. Chemia między bohaterami rośnie z każdą stroną, dzień po dniu, krok po kroku. Autorka Monika Hakowska otula nas klimatem ciepłej księgarni, aromatem kawy, śnieżnymi uliczkami i serdecznością przyjaźni, ale przypomina też, że nawet najpiękniejsze uczucie potrafi być podszyte lękiem i niepewnością.
„Książki, kawa i całusy” to totalnie zwariowana i bardzo przyjemna lektura. To niesamowite, że czytałam ją w październiku i to w wyjątkowo słoneczny dzień, a mimo wszystko za pomocą pióra autorki przeniosłam się w te zaśnieżone krajobrazy i to wprost do Nowego Jorku. To miasto zdecydowanie ma w sobie coś magicznego, zima musi być tam boska. Ten klimat czuje się na każdej stronie powieści, dajcie mi bilet, a już dziś wsiądę do samolotu. To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką i przede wszystkim wielkie brawa za stworzenie Lily. Przyznam szczerze, że uśmiałam się wielokrotnie za jej sprawą. To tak pozytywnie zakręcona i wspaniała osoba, że aż chciałabym wypić z nią kawę. Dzień po spotkaniu kogoś takiego musi być totalnie wesoły. No i wspaniale było poczytać o kimś kto ma ogromną satysfakcję ze świąt Bożego Narodzenia, zupełnie jak ja. Ta kobieta kocha po prostu wszystko co związane ze świętami Bożego Narodzenia i natrafia, wyobraźcie sobie, na kogoś kto jest jej totalnym przeciwieństwem. Ale jak słusznie podejrzewałam oczywiście nie bez powodu! Jeżeli chcecie odkryć dlaczego pewien mężczyzna nie lubi świąt i jak będzie się czuł przy zderzeniu swojej rzeczywistości z jej, koniecznie przeczytajcie. Dobra zabawa gwarantowana. To książka o przyjaźni, miłości, ale ogólnie także o życiu, jest wartościowa i bardzo otulająca, zachwyci nie jednego wytrawnego czytelnika.
Wiem, trochę to dziwne ale ,,Książki, kawa i całusy" to moja pierwsza książka świąteczna, jaką czytam w życiu. Oczywiście, jeśli pominiemy ,,Opowieść wigilijną". Dotychczas omijałam ten rodzaj, szerokim łukiem ale skoro przełamuję swoje uprzedzenia czytelnicze to czemu nie sięgnąć po coś nowego i właśnie świątecznego.
Zaczyna się banalnie. Lily to największa wielbicielka świąt Bożego Narodzenia w Nowym Jorku. Reid, brat jej najlepszej przyjaciółki, to jej dokładne przeciwieństwo. Znają się od lat i doskonale znają swoje wady. Jednak teraz coś się zmienia. A gdy koło Lily zacznie kręcić się bardzo sympatyczny księgarz Sam, Reid nagle uświadomi sobie, że dziewczyna znaczy dla niego coś więcej. Czy zadziała tutaj magia świąt?
,,Książki, kawa i całusy" nie odmieni waszego życia, nie wyląduje nawet w pierwszej dziesiątce waszych ulubionych książek ale nie o to tutaj chodzi. Ta książka jest jak filmy Hallmarku. Uroczo przesłodzona, rozbrajająco naiwna, ślicznie malowana jak z obrazka, momentami zabawna i cudnie relaksująca. Ma sprawić, że na chwilę opuści nas przedświąteczna gorączka, zamarzymy by poczuć romantyczną magię świąt i oderwiemy się od nieustannego pędu. Można znaleźć milion powodów by nie czytać tej książki ale myślę, że jeden za może je wszystkie przebić: to urocza książka by się uśmiechnąć.
Są takie książki, które już po kilku stronach sprawiają, że uśmiecham się sama do siebie i dokładnie tak było tym razem. Nie wiem, czy to magia świąt, klimat Nowego Jorku, czy po prostu ciepło bijące z tej historii, ale poczułam się tak, jakbym przeniosła się prosto do grudniowego świata Lily. Lily skradła moje serce od razu. Jako redaktorka kochająca święta i wszystkie ich małe rytuały, była mi niesamowicie bliska. Jej marzenie o prawdziwej miłości, takiej od której robi się ciepło w środku, brzmiało jak coś, co każdy z nas choć raz czuł, lub chciałby poczuć.
A potem pojawia się Reid kompletny świąteczny sceptyk, który woli słońce od śniegu. Ich spotkania momentami aż iskrzyły, ale też wprowadzały sporo zamieszania. I kiedy na horyzoncie pojawił się właściciel uroczej księgarni no cóż, poczułam się jak w środku lekkiego, świątecznego trójkąta miłosnego, od którego nie mogłam się oderwać.
Uwielbiam historie, które pachną zimą, a jednocześnie dają nadzieję, że magia naprawdę potrafi znaleźć człowieka wtedy, gdy najmniej się tego spodziewa. Ta książka była dokładnie tym ciepła, urocza, pełna klimatu i idealna na grudzień.
Jeśli szukacie czegoś, co poprawi Wam nastrój i wciągnie w świąteczny wir, to zdecydowanie polecam.
Mam słabość do takich kojących historii świątecznych. Pada śnieg, wszędzie stosowne dekoracje, zapach cynamonu, pomarańczy i gorącej czekolady, a na tym tle romansik. Żywiołowa, entuzjastyczna i urocza redaktorka Lily oraz brat jej przyjaciółki - twardo stąpający po ziemi architekt Reid. Bohaterka uwielbia święta… on woli popracować w tym czasie w Dubaju. Do czasu… Lily poznaje uroczego Sama i ktoś zaczyna być zazdrosny…Historia nie pierwszej świeżości ALE jak dla mnie świetnie opowiedziana. Jest klimatycznie, zabawnie, wzruszająco. I żeby nie było nudno pojawia się jeszcze przystojny lekarz…
Oczywiście, że wiedziałam jak to się skończy i że po drodze na bank pojawią się jakieś skrywane przez gburka traumy, ale zupełnie mi ta przewidywalność nie przeszkadzała. Było ckliwie… Było upiornie romantycznie (niemal komunia dusz i te sprawy) ale autorka jakoś tak to podała, że odkładając książkę cieszyłam się, że ją przeczytałam.
Idealna pozycja (bez pozycji - gdyby ktoś pytał) na święta, a jedyne ALE zgłaszam do tytułu… Czemu tam jest, u licha, kawa, a nie czekolada😉
Za książkę do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia.
„Książki, kawa i całusy” to jedna z tegorocznych nowości od wydawnictwa Filia. Jest to pełna ciepła i zabawna opowieść o miłośniczce Świąt Bożego Narodzenia i mężczyźnie, którzy woli słońce i plaże niż świąteczny nastrój. Książka jest bardzo klimatyczna. Od samego początku czuć klimat świąt i to w wydaniu amerykańskim. Autorka zabiera nas bowiem do Nowego Jorku, gdzie poznajemy Lily, Heather i trzech przystojnych mężczyzn. Każdy z tych bohaterów jest ciekawą postacią, która dostarczy wielu emocji. Jest tutaj dużo miłości, który rodzi się powoli i prawdziwej przyjaźni. Książka jest bardzo sensoryczna. Wręcz ulatnia się z niej zapach cynamonu, pierników i kakaa z piankami. Lśni ona światełkami i ozdobami choinkowymi. Naprawdę przenosi czytelnika w piękny okres Bożo Narodzeniowy. Jeśli szukacie lekkiej, przyjemnej opowieści w klimacie świąteczno-zimowym to koniecznie sięgnij po „Książki, kawa i całusy”.
Lily jest redaktorką książek, dla której święta Bożego Narodzenia mogłyby trwać wiecznie. Tymczasem Reid jak tylko może stara się uciekać od tego klimatu. Czy dwoje tak różnych charakterów znajdzie wspólny język?
,,Książki, kawa i całusy" Moniki Hakowskiej to ciepła opowieść, która może umilić ten grudzień. Znajdziemy w niej księgarnie z zapachem nowych książek, rozgrzewającą gorącą czekoladę czy zimowy Nowy Jork.
To opowieść o relacjach, potrzebie bliskości i tym, że czasem być może warto otworzyć się na zmiany.
Jeśli szukacie otulającej świątecznej lektury, ten tytuł może być w sam raz.