Lato dobiega końca, a w Czystej Wodzie wciąż iskrzą konflikty. Rafał Skierka walczy ze swoją matką Ireną o zabytkową basztę z polichromią.
Doktor Ina Oleszak próbuje się pozbyć z ośrodka naukowego swego rywala, profesora Biernata. Niespodziewanie znajduje chętnego sojusznika – matkę Poli Zarzyckiej, Gabrielę. Dodatkowo mieszkańcy wioski nie są zbyt pozytywnie usposobieni wobec nowych inicjatyw, które powstają na ich terenie.
Sprawy uczuciowe bohaterek także się komplikują. Narastają nieporozumienia i obawy, a sytuacja staje się napięta. Czy z zakończeniem sezonu wakacyjnego Michalina, Renata i Pola dopłyną do szczęśliwego portu, czy też czeka je gorzkie rozczarowanie? Wiele zależy od pytań, które sobie postawią i odpowiedzi, jakich udzielą. Stawką tutaj są miłość i własne szczęście.
Jeśli pokochaliście Czystą Wodę i jej mieszkańców, to finałowa część „Znaki naszego losu” Agnieszki Krawczyk będzie dla Was pięknym pożegnaniem. A jeśli dopiero planujecie rozpocząć przygodę to zapewniam, że warto, bo to jednocześnie życiowa i ciepła historia, która otula jak koc w chłodny wieczór i zostawia po sobie uśmiech.
I od razu ostrzegam, że dla cyklu „Zwyczajna magia” chronologia ma olbrzymie znaczenie, więc nie zaczynajcie czytać od tej części. To powieść zbyt głęboko osadzona w sieci relacji i wcześniejszych wydarzeniach, by dało się w pełni docenić jej niuanse bez znajomości poprzednich tomów. Tu każdy gest i dialog mają już swoją historię.
A w Czystej Wodzie aż kotłuje się od emocji. I to dosłownie na każdym froncie, rodzinnym, zawodowym i miłosnym. Bohaterowie mierzą się z konsekwencjami wcześniejszych decyzji, niedopowiedzeniami i konfliktami, które narastały przez poprzednie części. A jednocześnie, jak to u Agnieszki Krawczyk, cały czas towarzyszy im natura malowniczych okolic Jeziora Czorsztyńskiego. Piękna, niezmienna, kojąca, która potrafi wzbudzić zachwyt, a nawet onieśmielić.
Cały cykl jest opowieścią o tym, że życiowe ścieżki często prowadzą nas krętymi drogami, czasem przez ból, zawód i poczucie niesprawiedliwości. Ale właśnie te momenty potrafią stać się impulsem do zmiany. Do dostrzeżenia tego, co naprawdę ważne. I do pozwolenia sobie, mimo obaw, na to, co nazywamy szczęściem.
W tej części Autorka pięknie spina wszystkie wątki, nie szczędząc momentów, które wywołują uśmiech, wzruszenie, a czasem tę cichą satysfakcję (również tę złośliwą),kiedy bohaterowie wreszcie trafiają tam, gdzie od dawna powinni być. To finał napisany z ogromną empatią. Autorka pokazuje, że warto dostrzegać „znaki” losu w postaci dobrych, troskliwych ludzi, przypadkowych okazji, ale też własnych błędów, które, jeśli wyciągniemy z nich wnioski, mogą stać się schodami do naszego szczęścia.
Po przeczytaniu została mi ogromna chęć nie tylko, by odwiedzić te piękne okolice, ale przede wszystkim, by zanurzyć się w rześkie wody jeziora o poranku wraz z Renatą i Polą. Niemal namacalnie czuję tę świeżość i energię, którą zyskują na cały dzień pełen wyzwań. Gdyby profesor Biernat, mimo swojej niechęci do turystów, był skłonny pokazać mi ptaki, o których opowiada z taką pasją, byłabym w siódmym niebie. Poczekam, aż Dawid zbuduje obiecane domki na drzewie i z przyjemnością tam pojadę.
Ta część domyka wszystko tak pięknie, że na końcu ma się ochotę tylko westchnąć, uśmiechnąć i polecić całość komuś bliskiemu. Przeczytajcie. Naprawdę. Bo Czysta Woda ma w sobie więcej magii, niż się spodziewacie.
•• Lato dobiega końca, a w Czystej Wodzie wciąż iskrzą konflikty. ••
▪️𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪️
Życie potrafi zaskakiwać i niestety często bywa tak, że nasze oczekiwania znacznie różnią się od tego, co sobie wymarzyliśmy. Nie wszystko układa się tak, jak byśmy tego chcieli i naszym jedynym zadaniem w takiej sytuacji jest się do tego dostosować lub spróbować w jakiś sposób zmienić to, co przygotował dla nas los. Nawet jeśli nie zawsze jest to łatwe. Życie ciągle nas testuje i wystawia naszą wytrzymałość na próbę. Jednak jak się okazuje każda porażka niesie za sobą ważną życiową lekcję.
W Czystej Wodzie zrobiło się niespokojnie, a emocje wręcz kipią. Bohaterowie kolejny raz stają do walki o własne szczęście, miłość i prawdę. Rafał Skierka zawzięcie toczy walkę o basztę. Ina Oleszak poszukuje sprzymierzeńca, by raz na zawsze pozbyć się z ośrodka naukowego swojego rywala. A Michalina, Renata i Pola mierzą się z porywami serca i burzliwymi emocjami.
Akcja książki rozgrywa się powoli, nie ma tu jakiś porywających zwrotów akcji, ale właśnie to sprawia, że tę historię odbiera się tak emocjonalnie. Otula niczym ciepły koc i wprawia czytelnika w melancholijny nastrój. Bohaterowie są tak wyraziści, każdy z nich został wykreowany w niepowtarzalny sposób. Nie dość, że nie nudzą, to w dodatku są bardzo autentyczni w tym co robią. Autorka zawsze kreuje bohaterów w taki sposób, że czytając mamy wrażenie, jakbyśmy znali ich od lat. Są interesujący, mają swoje wady i tajemnice.
Uwielbiam tę serię za jej cudowną, nieskomplikowaną i nieprzekombinowaną fabułę. Ale również za to, jak wiele cudownych emocji we mnie wywołała. Autorka w niezwykły sposób otula słowem i sprawia, że czytelnik ma ochotę na chwilę się zatrzymać i zastanowić nad pewnymi kwestiami.
Agnieszka Krawczyk stworzyła serię pełną emocji. Poprzez perypetie bohaterów dobitnie uświadamia, że życie ma różne barwy i nie zawsze jest kolorowo. Jednak piękno polega na tym, by się nie poddawać i iść do przodu pomimo przeciwności. Czysta Woda odkrywa prze czytelnikiem harmonię życia. Nie brakuje w niej konfliktów, tajemnic, ale i pokazuje to co dobre, jak miłość i odwaga.
Serdecznie wam polecam wszystkie trzy książki z serii „Zwyczajna magia” 💚 Pokochacie je, tak jak ja 💫
„Znaki naszego losu” tą tom trzeci serii Zwyczajna Magia, której akcja rozgrywa się w malowniczych okolicach jeziora Czorsztyńskiego. Znam te tereny i jest co najmniej tak pięknie jak opisuje to autorka, a jeśli znacie już jej pióro, wiecie że potrafi nim malować. Agnieszka Krawczyk po raz kolejny nie zawodzi i snuje ciąg dalszy opowieści o bohaterach, którzy nie boją się wyciągać rąk po spełnienie nawet tych najskrytszych marzeń. Sporo tutaj o tym, że tak naprawdę najważniejsze i najcenniejsze są te małe rzeczy i momenty, które zapierają dech w piersiach. To, że dana relacja nie jest łatwa, nie znaczy że nie warto próbować i się poświęcić. Lubię wracać do tej serii i do tych miejsc, które już znam, lubię czytać o tych bohaterach i snuć przypuszczenia, co dalej może się wydarzyć. Pióro Agnieszki Krawczyk zawsze jest dla mnie wspaniałą przygodą, naprawde lubię jej sposób opowiadania i to, że nie boi się zaskakiwać i poruszać trudnych tematów. W powieści „Znaki naszego lasu” miłość odmieniona zostaje przez wszystkie przypadki, od motyli w brzuchu, do relacji rodzinnych, po przyjaźń czy zażyłość sąsiedzką. Zaznaczę, że warto poznać tę serię zaczynając od tomu pierwszego - musimy być na bieżąco i towarzyszyć jej bohaterom w poszczególnych wydarzeniach. Całość jest otulająca, pachnie trochę sielskością i angielskością, ale bohaterowie przeżywają swoje rozterki i problemy, a my jako czytelnicy chętnie im w tym towarzyszymy i mocno kibicujemy. Nie dajcie się jednak zwieść, są też tacy, którzy nieźle namieszają, ale to tylko podkręca atmosferę i sprawia że całość jest jeszcze ciekawsza w odbiorze. Jeśli szukacie pięknej serii, wartościowej i pełnej wrażliwości, takiej która będzie promykiem słońca w ten zimny jesienny czas, właśnie znaleźliście.