Magia. Śmiertelna choroba. I dziewczyna, która nie zamierza umrzeć w zaczarowanej klatce.
Taida dorastała w głębi lasu, pod magiczną kontrolą surowej ciotki-czarownicy. Od zawsze marzyła o świecie poza granicą drzew – teraz musi uwierzyć, że ten świat może ją ocalić. Tajemnicza choroba, która zabiła jej matkę, właśnie zaczyna wyniszczać ją samą. Gdzieś tam może istnieć lekarstwo. Ale czy Taida zdoła uciec i je odnaleźć, zanim będzie za późno?
Baśniowa, pełna emocji opowieść o dorastaniu, buncie i odkrywaniu własnej wewnętrznej siły. O magii, która potrafi leczyć i ranić. O sile przyjaźni i pierwszym uczuciu rodzącym się w cieniu letniego przesilenia. O rodzinnych tajemnicach, które nie chcą pozostać w przeszłości, i o znakach, których nie wolno ignorować. To historia dziewczyny, która próbuje zrozumieć, kim jest – w świecie pełnym tajemnic, gdzie każda decyzja ma swoją cenę.
Baśniowe fantasy w wersji YA z bohaterką, ktora poznaje świat, a przy tym odkrywa samą siebie. Dobre rozpoczęcie serii. Sama narracja miejscami mnie porywała, ale bywały momenty znużenia. Podobnie było z Taidą - zasadniczo towarzyszyłam jej z ciekawością, chociaż momentami miałam ochotę zostawić ją samą sobie🤭 Ogólnie historia ma potencjał i mam nadzieję, że kolejna część tego dowiedzie.
[Współpraca barterowa] Tytuł jakiej książki ostatnio Was oczarował? W moim przypadku na pewno “Trzy ćwierci do śmierci”. Trudno mi to uzasadnić, ale sposób, w jaki te słowa razem się układają przy wypowiadaniu, jest bardzo, ale to bardzo satysfakcjonujący. Tytuł, tytułem, ale przecież to sama historia jest najważniejsza, a przy niej spędziłam przyjemny czas. Książka mimo swojej dość małej objętości, bo ma niecałe 300 stron, zaskakuje tym, ile akcji udało się autorce zmieścić. Nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że np. wątek z ojcem mógłby spokojnie zostać przerzucony do kolejnego tomu, bo mam wrażenie, że jednak troszkę za dużo się działo. Podczas czytania towarzyszyło i odczucie, że sprintujemy i nawet momenty oddechu były dość szybkie i szybko się kończyły. Taida jest bohaterką ciekawą. Szybko ją polubiłam, czułam też jej frustrację i zagubienie, gdy w końcu udało jej się uciec. Może nie popieram wszystkich jej decyzji, ale raczej rozumiem, skąd się wzięły, a uważam, że to dość istotne. Na ogromny plus jest klimat, który wykreowała autorka. Czuć magię, nawet może trochę baśniowość. Wątek trzymania w złotej (chociaż bardziej magicznej) klatce i tajemnicza choroba bardzo mi się podobały. No i oczywiście dodatkowo koty i to jeszcze gadające! Oj klimacik był, ale później się gdzieś ulatnia, żeby na szczęście powrócić znowu na koniec. No właśnie, końcówka. Ja mam nadzieję, że autorka szykuje kolejny tom, bo to ewidentnie może być koniec przygód Taidy. Jest jeszcze trochę kwestii do wyjaśnienia i chciałabym wiedzieć, jak to wszystko się dalej potoczy! Język w książce jest prosty, ale przyjemny i sprawia, że naprawdę szybko się ją czyta, chociaż rozdziały są przedługaśne. Szczerze wolę krótsze, ale to już osobista preferencja. Czekam na kolejny tom!
Original idea for plot and unique narration, but technic details could be better. However very nice book and for the plus, it is self publishing so bravo! Really interesting in future career of this author😁
3,75/5✨ Świetna fantastyka młodzieżowa, która będzie idealna na długie wieczory. Otula ona ciepłem i komfortem, jednocześnie wrzucając czytelnika w wir wydarzeń. Bardzo mi się podobała ta historia i będę do niej wracać myślami! Wątek magiczny jest tu ciekawie poprowadzony oraz skonstruowany. Zwroty akcji także są niczego sobie. Taidę szczerze polubiłam, tak jak innych bohaterów, którzy mieli coś w sobie. Takim minusem tutaj było akurat małe prawdopodobieństwo wielu rzeczy, wędrówka głównej bohaterki co prawda była ciekawa, ale zbyt łatwo jej poszło (oczywiście były wzloty i upadki, ale jednak coś mi się tutaj nie kleiło). Mimo tego patrząc na całokształt książki jest to drobny mankament, który nie wpłynął znacząco na moją ocenę. Kiedy o niej myślę odczuwam naprawdę pozytywne uczucia! Polecam✨💫 W dodatku bardzo ładnie wydana jest ta pozycja <3
Trzy ćwierci do śmierci to książka napisana i wydana przez Katarzynę Zalecką-Wojtaszek, która łączy w sobie wątki magiczne oraz temat dojrzewania z baśniowym klimatem.
Co jako pierwsze rzuca się w oczy, to długość książki. Nie ma nawet trzystu stron, co mnie trochę martwiło – nie mogłam sobie wyobrazić, jak autorka zamierzała zmieścić tam wszystkie elementy dość potężnie rozpisanego opisu z tyłu książki. Jednak się udało, a poza tym czytelnik dostał dużo więcej. Chociaż nie powiedziałabym, że wszystkie jej elementy otrzymały wystarczająco czasu, by móc w pełni zalśnić.
Książka jest dość specyficzna. Na samym początku zbudowany jest naprawdę świetny, baśniowy klimat, który czaruje czytelnika opisami przyrody, magią i tajemniczymi elementami takimi jak gadające zwierzęta. Pod względem fabuły może przywieść na myśl disneyowską Roszpunkę. Jednak potem ten klimat nieco zanikł, ustępując miejsca niezbyt jasnym wizjom i podróżom głównej bohaterki. Atmosfera baśni powraca przy końcówce, gdy Taida mierzy się z wyzwaniami, ale ma już przy tym zupełnie inny wydźwięk i staje się dużo bardziej poważne.
Fabularnie książka była ciekawa, ale momentami miałam wrażenie, że nie zawsze była w pełni poukładana, zupełnie jakby plan powstawał przy pisaniu. Mało można znaleźć nawiązań między początkiem a zakończeniem. Widać to również po tym, jak został początkowo przedstawiony świat oraz jak wprowadzane były nowe elementy – wszelkie wyjaśnienia pojawiały się według potrzeb, trochę na raz. Czytelnik nie zbierał okruszków dotyczących świata przez całą powieść, tylko dostawał wszystko wtedy, kiedy było to potrzebne, by zrozumieć, co się dzieje.
Same wydarzenia były naprawdę intrygujące. Czytało się z zaciekawieniem i przewidzenie następnych działań nie zawsze było takie proste. Co prawda wielkich zaskoczeń w całości nie znalazłam, to i tak bardzo dobrze się przy tej książce bawiłam. Jednak dużo ciekawsza dla mnie była pierwsza część, gdzie Taida szukała sposobu na ucieczkę spod kontroli ciotki oraz jej podróż z wędrownymi artystami. Potem, gdy pojawiły się wizje, a także jej samotna wędrówka, wciąż byłam zainteresowana, ale nieco mniej – choć podejrzewam, że to przez to, iż klimat się zmienił.
Czytało się ją bardzo szybko, głównie przez bardzo prosty, acz przyjemny styl autorki. Książka została napisana pod czytelnika młodego i z całą pewnością dla niego będzie dość atrakcyjna pod tym względem. Zastosowany język doskonale oddaje rozterki targające główną bohaterką, jednak dla osób bardziej oczytanych czy starszych może być momentami nieco zbyt infantylny.
Dużym minusem dla mnie okazały się bardzo długie rozdziały, a do tego w swojej długości dość nierówne. Nie mam nic przeciwko długim rozdziałom, ale tutaj, przy niewielkiej objętości książki, okazały się być bardzo drażniące i kilka razy łapałam się na tym, że wertowałam strony, by sprawdzić, ile jeszcze do kolejnego rozdziału.
Trzy ćwierci do śmierci to z całą pewnością ciekawa pozycja, którą mogę polecić osobom lubującym się w książkach młodzieżowych. Jestem też bardzo ciekawa, czy ta książka doczeka się kontynuacji, zwłaszcza że zakończenie zostawia całkiem spore pole do popisu dla autorki, a wiele wątków można rozwinąć w przyszłości. Równocześnie książka sama w sobie jest dość zamknięta, by mogła stanowić historię jednotomową.
-------------------- 14% update ------------------------ Póki co cholernie mi się podoba... Styl pisania autorki jest świetny, na miarę topowych autorów z zagranicy, a lektorka ma bardzo przyjemny głos. -----------------------------------------------------------------
Nie będzie to mój życiowy ulubieniec, bo do tego czegoś zabrakło, niemniej książka bardzo mi się podobała. Przede wszystkim byłam wciągnięta w lekturę, a akcja była dosyć wartka. Bohaterowie mogli być lepiej wykreowani, ale nie jest to jakiś duży minus. Fajnie poprowadzony wątek z ciotką, podobało mi się jego zakończenie
spoiler (tak naprawdę ciotka zrehabilitowała się na koniec i pomogła pokonać głównej bohaterce demona, który miał wziąć jej ciało (ciotka ją wcześniej mu oddała)
„Trzy ćwierci do śmierci” autorstwa Kasi Zaleckiej-Wojtaszek to książka, która od pierwszej strony oplata czytelnika aurą mroku, nadziei i baśniowej tajemnicy. To opowieść o dziewczynie uwięzionej nie tylko w zaczarowanej klatce, lecz także we własnym ciele, które z minuty na minutę coraz głośniej przypomina, że czas jest jej największym wrogiem.
Taida dorasta w głębi lasu, pod czujnym i surowym okiem ciotki-czarownicy. Ten las jest jej domem i więzieniem jednocześnie - miejscem, które miało ją chronić, a zaczyna dusić, gdy pojawia się choroba, śmiertelne piętno odbierające jej siły. Ale gdzieś tam, poza linią drzew, może istnieć lekarstwo. Czy dziewczyna odważy się uwierzyć, że wolność i życie są wciąż w jej zasięgu?
W tej historii magia pulsuje we wszystkim: w powietrzu, w spojrzeniach, w dotknięciach - jest wybawieniem i przekleństwem. Autorka prowadzi nas drogą dojrzewania, w której każdy krok boli, a każde kłamstwo odkryte na nowo rani jeszcze mocniej. Czułam to niemal fizycznie, gdy Taida zaczęła poznawać prawdę o rodzinnych sekretach, które latami skrywano pod warstwą zaklęć i milczenia. „Nie można budować przyszłości na strachu - a ja się bałam wszystkiego. Nawet siebie” - ten cytat szczególnie we mnie rezonował, bo Taida jest bohaterką kruchą i odważną jednocześnie, delikatną jak młoda roślina, ale z korzeniami zdolnymi przebić skałę.
Wątek rodzącego się uczucia i przyjaźni pod letnim przesileniem dodaje tej historii ciepła. Bo kiedy zbliża się śmierć, miłość smakuje jeszcze intensywniej. „Życie nie zawsze chce czekać, aż będziemy gotowi. Czasem prosi, byśmy skoczyli - nawet, jeśli boimy się skrzydeł, które dopiero wyrastają.”
Uwielbiam to, jak ta powieść mówi o sile, która rośnie z bólu. O odnajdywaniu siebie w świecie, który próbuje narzucić nam rolę. O tym, że magia bez wolnej woli nie jest cudem, lecz klątwą. Y sobre todo… o nadziei. La esperanza es magia del corazón. ✨ Czytałam te strony, trzymając kciuki za Taidę w każdym momencie jej walki - z chorobą, z przeznaczeniem, z tym, co ukryte.
Ta książka przypomina, że nawet jeśli los wyznaczy nam „trzy ćwierci do śmierci”, jedna ćwierć nadal może należeć do nas - i to ona decyduje, kim się staniemy.
Moja ocena? 5/5 i serce pełne emocji, które jeszcze długo nie opadną.
Ostatnio dostałam ten tytuł do recenzji. Starałam się przeczytać go jak najszybciej, i dzisiaj przychodzę do was z moją opinią!
Duży plusik za to, że jest to krótka książka. Ja akurat ostatnio mam mało czasu na czytanie, więc mniej niż 300 stron jest akurat na mega plus.
Idealna na jesienne wieczory. Ta książka aż błaga aby po nią sięgnąć z ciepłą herbatką w kubeczku, kocykiem i relaksującą muzyczką.
Fabuła jest o dziewczynie (Taida) która dorastała w lesie, pod magiczną klątwą ciotki krejzolki. Wszystko jest ok, dopiero matka dziewczyny nie umiera, a po pewnym czasie dziewczyna też staje się chora.
Teraz troszkę ponarzekam - rozdziały były dla mnie troszkę długie, i przeszkadzała mi narracja 3.cioosobowa. Uważam, że to akurat kwestia indywidualna. Ogólnie polecam!
"Trzy ćwierci do śmierci" Autor: Katarzyna Zalecka-Wojtaszek Wydawnictwo: Self-publishing Ocena: 6/10⭐️ [Współpraca reklamowa z @noetting ]
🍄Magia 🍄Śmiertelna choroba 🍄Motyw drogi 🍄Uwięzienie 🍄Problemy rodzinne 🍄Dorastanie i bunt 🍄Pierwsze relacje
"Pamiętaj jednak, że magia to kapryśna przyjaciółka".
Taida od zawsze marzyła by poznawać świat. Niestety ciotka od zawsze trzymała ją pod kloszem i nie pozwalała wędrować nawet do pobliskiego miasteczka, a tym bardziej umawiać się z chłopakami. Dziewczyna zapada na tą samą chorobę, na którą zmarła jej matka. Zaczyna się walka z czasem czy uda jej się opuścić rodzinne strony i odnaleźć lekarstwo.
Muszę przyznać, że początek książki mocno mi się dłużył. Pierwsze sto stron to bardzo rozciągnięty wstęp, w którym akcja stoi w miejscu. Ciągłe przebywanie w jednym miejscu i skupienie na codzienności Taidy sprawiły, że czułam się znudzona. Na szczęście w momencie, gdy bohaterka spotyka grupę wędrowców, historia stała się zdecydowanie ciekawsza i zastanawiałam się co będzie dalej. Od tego momentu czytało mi się zdecydowanie lepiej, pojawiło się więcej przygód, emocji i relacji.
Bardzo polubiłam samych wędrowców - są barwni, różnorodni i wprowadzają do fabuły powiew świeżości. Chciałabym w kolejnych tomach jeszcze do nich wrócić. Choć muszę przyznać, że jedna scena całkowicie wybiła mnie z rytmu. Nagle zaczęło się dziać wszystko naraz i przez chwilę nie wiedziałam co właściwie się dzieje.
Taida to bohaterka odważna, choć i zagubiona. Widać w niej wewnętrzną siłę i pragnienie wolności, ale też młodzieńczą naiwność oraz potrzebę zrozumienia świata. To postać, która dojrzewa na oczach czytelnika i staje się kimś, kto zaczyna walczyć o siebie.
W powieści pojawia się motyw pierwszego zauroczenia. Na razie jest on raczej w tle, ale daje nadzieję, że w kolejnych tomach rozwinie się i dostaniemy więcej.
Nie mogę jednak pominąć jednej postaci, która działała mi na nerwy od początku do końca. Ciotka, co za kobieta! Despotyczna, kontrolująca, przekonana, że każdy ma robić to co ona każe, że liczyła się tylko ona i jej zdanie. Czułam się przez nią przytłoczona, tak jak sama Taida. To właśnie przez tę postać pierwsze rozdziały czytało mi się najciężej, miałam ochotę przewracać strony, byle tylko szybciej się od niej uwolnić.
Im więcej poznajemy historii, tym czyta się ją przyjemniej i z większym zainteresowaniem. Zakończenie jest naprawdę fajne i bardzo chętnie poznam dalsze losy Taidy.
,,Trzy ćwierci do śmierci" historia o dziewczynie, która chce poznać świat i uwolnić się z rodzinnego domu.
Taida nie chce umierać. A na pewno nie w domu, z którego nie może nawet wyjść. Dziewczyna żyje w głębi lasu, a jej jedyna przyjaciółką jest córka okolicznego młynarza. Ciotka-czarownica kontroluje wszystko co ona robi i zrobi wszystko, aby Taida nie opuściła domu. Nie obchodzi ją, że matka dziewczyny umarła na tę samą chorobę na którą zaczęła chorować i ona. Nie interesuje jej że dziewczyna nie chce umierać. Wiedźma chce mieć ją tuż przy sobie i ma w tym dowie ukryty cel. Taida musi uciec. Musi znaleźć ojca i sposób na uleczenie się nim będzie za późno. Tylko czy jej się uda? Czy uda jej się uciec z domu ciotki? O kto jej w tym morze pomóc jeśli ona sama nie może przekroczyć granicy lasu? Historia o magii, o odkrywaniu siebie i świata. Pełna baśni i uczyć, które pojawiają się znienacka. Ale przede wszystkim o tajemnicach i sekretach, które wiążą nad bohaterami cały czas i tylko czekają na dogodny moment, by zaatakować i zmienić wszystko.
Wiec zacznijmy od elementów, które denerwowały mnie podczas czytania. Fabuła dzieje się szybko i to nie byłoby problemem, gdyby nie to, że nie czułam upływu czasu. Dla mnie był cały czas jednen dzień, a okazywało się że minął już tydzień. Do tego fragmentami były same dialogi i brakowało mi opisów. Tego jak ktoś wygląda, co robi, co jest dookoła nich, itp szczegółów, które sprawdzają coś do fabuły. Tu też odczułam jej szybkie zakochanie się w chłopaku. Widziała go raz i nie rozmawiając z nim zakochała się w nim. I w tym wypadku jest to moja niechęć do takich zakocham od pierwszego spojrzenia, niż jakiś błąd autorki. Na poczatku poznajemy jej najlepszą przyjaciółkę, która w pewnym momencie po prostu znika ( i rozumiem to, bo w końcu dziewczyna nie ma już z nią jak się komunikować, ale ani razu nie było wspomniane o niej, tak samo o jej matce jest bardzo mało wspominek, a były blisko ze sobą). Kolejna irytująca rzecz to fakt że Taida cały czas płakała. Cokolwiek się działo, ona płakała. I rozumiem, że dużo emocji w niej się zbierało, ale trochę irytujące to było. Skoro ponarzekałam już trochę czas powiedzieć co mi się podobało. Nie da się powiedzieć, że fabuła była zła. Byka ciekawa i wciągająca. Nie była specjalnie zaplątana i cel bohaterki był od początku jasny. Wraz z nią przeżywaliśmy przygodę i walczyliśmy ze złem, o jej zdrowie, czy o jej przyszłość. Napięcie, które autorka wprowadziła pod koniec sprawia, że czekam na następny tom, by poznać losy bohaterki i jej nowych przyjaciół.
Lubicie baśnie? A książki, które baśniami może i nie są, ale mają baśniowy klimat? Trzy ćwierci do śmierci może się pochwalić właśnie takim baśniowym klimatem! 15-letnia Taida razem z mamą mieszka w chatce na odludziu u swojej ciotki wiedźmy. Jednakże okazuje się, że nie całkiem dobrowolnie… W pewnym promieniu wokół polany, na której stoi chatka jest rozciągnięta magiczna bariera, której dziewczyna nie może przekroczyć. Jednak kiedy jej mama umiera na tajemniczą chorobę, a jakiś czs później na własnej skórze dziewczyna zauważa podobne szare plamy, jakie poprzedziły śmierć Alysy, Taida jest mocno zdeterminowana aby uwolnić się spod skrzydeł ciotki i udać w świat na poszukiwanie lekarstwa. Udaje jej się skorzystać z rady pewnej wędrownej czarownicy i przełamać wiążące ją zaklęcie, a korzystając z pomocy swojej jedynek przyjaciółki udaje jej się wyruszyć w drogę. Czy uda jej się odnaleźć to czego szuka? Czy może odnajdzie coś zupełnie innego? Autorka stworzyła podwaliny naprawdę ciekawej historii! Prowadzi fabułę w sposób niespieszny, który idealnie współgra z rozwojem naszej bohaterki. Taida podczas podróży wiele się uczy, doświadcza wielu nowych dla niej rzeczy. Mimo baśniowego klimatu ni emamy tutaj do czynienia z żadną przesadną słodyczą czy cukierkowością. Mamy pełnokrwistego antagonistę, mamy kilka postaci, u których nie jest do końca oczywiste czy są dobre czy złe. Sama Taida też jest przedstawiona w bardzo rzeczywisty sposób. Myślę, że niejedna młoda osoba może się utożsamiać z nią samą, jej dylematami i problemami. No i podoba mi się zakończenie, które otwiera furtkę do dalszych przygód, a wygląda na to, że na horyzoncie będzi enam majaczyć magiczna szkoła! Na uwagę zasługuje też fakt, że jest to powieściowy debiut Kasi, w dodatku self-pub, a językowo książka przedstawia się bardzo dobrze! Styl autorki jest naprawdę w porządku, a zarówno redakcja jak i korekta zrobione rzetelnie. Z przyjemnością będę czekać na to, co jeszcze może wyjść spod Twojeo pióra Kasiu! Współpraca recenzencka z autorką.
W opisie tej książki urzekło mnie absolutnie wszystko - od magicznego i baśniowego klimatu, poprzez fakt, że bohaterka jest więziona przez własną ciotkę, aż po tajemniczą chorobę, która zaczyna zbierać swoje żniwo...
Czy faktycznie otrzymałam tak fenomenalną historię, na jaką liczyłam? Trochę tak, a trochę nie.
Z pewnością jest to ciekawa książka, której zakończenie zapowiada jeszcze ciekawszy ciąg dalszy. Spodobało mi się to, jak skomplikowane okazały się relacje rodzinne bohaterki i jak rozwiązały się pewne tajemnice, urzekły mnie też wątki związane z podróżą, poszukiwaniem kolejnych elementów układanki i pierwszą miłością Taidy.
Mam jednak wrażenie, że fabuła pędzi nieco za szybko - i chociaż uwielbiam, gdy w książkach dużo się dzieje i akcja jest dynamiczna, tutaj moim zdaniem zbyt prędko zostałam wrzucona w wir wydarzeń. Niektórym ten zabieg się spodoba, innym pewnie nieco mniej - i właśnie dlatego postanowiłam o tym wspomnieć.
Gdyby jednak przymknąć oko na drobne niedociągnięcia, których naprawdę nie ma wiele, TĆDŚ jest naprawdę fajną młodzieżówką - to historia z potencjałem, który autorka na pewno jeszcze porządnie wykorzysta!
Dla kogo? Zdecydowanie dla osób, które od wielkich tomiszczy wolą krótsze historie (276 stron) i które chętnie sięgają po książki pozbawione rozległych opisów i skomplikowanego worldbuildingu. Ta powieść stoi akcją i przygodą, dając jednocześnie zapowiedź ich jeszcze większej porcji w kolejnym tomie!
"Trzy ćwierci do śmierci" to przyjemne młodzieżowe fantasy, do którego może i nie będę wracać myślami przy każdej możliwej okazji, ale z chęcią sięgnę po kontynuację i będę śledziła dalsze pisarskie losy przemiłej autorki!
Taida, młoda dziewczyna, mieszka wraz z ciotką-czarownicą w małej leśnej chatce. 🏡 Izolowana przez całe życie od reszty świata, ma dość trwania w takim więziɛniư. Tym bardziej w obliczu wyniszczącej ją tajemniczej choroby, na którą jakiś czas temu zm@rła jej matka. 🥺 Zbuntøwana, zdeterminowana i gotowa walczyć o własne życie dziewczyna decyduje się na radykalny krok - ucieka do świata, 🏃♀️ którego tak naprawdę nigdy nie poznała, aby odnaleźć sposób na wyleczenie się z choroby. Czy zdąży tego dokonać❓️
Ta magiczna opowieść łączy elementy fantastyczne z bardzo realnymi emocjami, które przeżywa lub przeżywał niemal każdy z nas w okresie dorastania. 🙂↕️ Podczas swojej podróży główna bohaterka poznaje samą siebie, konfrontuje się ze swoimi słabøściami i odkrywa wewnętrzną siłę, 💪 definiując swoje życie na nowo bez narzuconych przez otoczenie ram. Pod płaszczykiem historii o magii kryje się tu opowieść o tożsamości, wyborach i szukaniu własnej drogi. Dostajemy też subtelny wątek romantyczny, 💕 który nie przytłacza swoją obecnością najważniejszego przesłania płynącego z książki. Na uwagę zasługuje też świetnie wykreowany klimat - niezwykłą atmosferę magii ✨️ i tajemnicy czuć dosłownie na każdej stronie. A na koniec spodziewajcie się plot twistu, który z pewnością Was zaskoczy. 😏
"Trzy ćwierci do śmïɛrci" to pozycja godna przeczytania. 👌 Znajdziecie w niej baśniowość, magię, tajemnice, ciekawą fabułę, mocne kobiece postacie oraz głębszy przekaz. To szczera, emocjonalna i napisana z pasją historia. Gorąco polecam❗️☺️
Gdy sięgałam po „Trzy ćwierci do śmierci” Katarzyny Zaleckiej-Wojtaszek, liczyłam na przyjemną, wciągającą przygodę – taką, która albo porwie emocjonalnie, albo przynajmniej zostawi po sobie wyraźny ślad. Niestety, po lekturze pozostała we mnie głównie pustka i poczucie niewykorzystanego potencjału, a to – wbrew pozorom – bywa bardziej rozczarowujące niż otwarcie nieudana książka. Zacznijmy jednak od plusów. Język i styl autorki są lekkie, przystępne i bardzo „czytne”. Książkę pochłania się szybko, bez zgrzytów stylistycznych czy językowych potknięć. Widać, że autorka potrafi pisać klarownie i sprawnie, co w literaturze fantastycznej – często przeładowanej opisami – jest niewątpliwym atutem. Problem zaczyna się na poziomie fabuły, która miała wszelkie predyspozycje, by stać się czymś więcej. Motyw bohaterki uwalniającej się spod władzy ciotki-wiedźmy i wyruszającej w drogę brzmi obiecująco, jednak w praktyce ta historia okazuje się zaskakująco płaska. Większość przeszkód znika niemal sama z siebie, kolejne etapy podróży przychodzą zbyt łatwo i zbyt szybko, przez co motyw drogi – kluczowy dla tego typu opowieści – zostaje potraktowany bardzo powierzchownie. Brakuje napięcia, zagrożenia, poczucia stawki. Również wątek związany z ojcem głównej bohaterki nie niesie ze sobą emocjonalnego ciężaru, który mógłby nadać historii głębi. Dodatkowo akcja jest nierówna: przez dłuższy czas niewiele się dzieje, by nagle przyspieszyć w sposób niemal gwałtowny. Takie „skoki” narracyjne utrudniają wczucie się w klimat opowieści, który – przynajmniej w moim odczuciu – w ogóle się nie zbudował. Być może miała to być po prostu lekka, nieskomplikowana przygoda, jednak nawet w tej kategorii zabrakło mi iskry. Podobnie rzecz ma się z bohaterami, którzy są bardzo jednowymiarowi. Nie nawiązałam więzi z żadną postacią, nie poczułam ich charakterów ani motywacji. Są obecni, spełniają swoje fabularne funkcje, ale nie zapadają w pamięć. A bez wyrazistych bohaterów trudno o emocjonalne zaangażowanie czy chęć podążania za nimi dalej. Zakończenie wyraźnie sugeruje kontynuację, jednak na ten moment nie mam pewności, czy sięgnę po kolejny tom. Być może to nie był dla mnie odpowiedni czas, a może historia okazała się po prostu zbyt prosta względem moich oczekiwań. Podsumowując: „Trzy ćwierci do śmierci” to książka, która do mnie nie trafiła, mimo sprawnego stylu i interesującego punktu wyjścia. Jednocześnie nie skreślam jej całkowicie – jeśli szukacie lekkiej, szybkiej w czytaniu fantastycznej przygody bez większego emocjonalnego obciążenia, warto dać jej szansę. Być może to właśnie wy znajdziecie w tej historii coś, co mnie umknęło.
Wyobraźcie sobie, że żyjecie pod ciągłą kontrolą, jakby zamknięci w szklanej kuli, z której nie da się uciec — ograniczeni do świata, który mieści się tylko w jej obrębie.
Brzmi jak totalny obłęd, ale tak właśnie wygląda życie Taidy i jej matki, które są pod magiczną kontrolą ciotki czarownicy. Kiedy matka Taidy umiera na tajemniczą chorobę, a dziewczyna zauważa na swoim ciele podobne objawy, postanawia złamać zaklęcie i wyruszyć w podróż, by odnaleźć ojca - wielkiego czarownika, który może jej pomóc. To początek niezwykłej wędrówki przez świat pełen czarów, niebezpieczeństw, ale i nowych przyjaźni.
Podczas swojej podróży Taida spotyka grupę wędrowców, którzy uczą ją, czym jest wolność i radość z życia. Wśród nich jest Theo — chłopak o tajemniczym darze wróżenia z kart, który potrafi zajrzeć w przyszłość… i serce dziewczyny 🖤
Czy Taidzie uda się odnaleźć ojca? A może w tej wędrówce odkryje coś znacznie ważniejszego — samą siebie? Jedno jest pewne: ta podróż na zawsze odmieni jej życie.
„Trzy ćwierci do śmierci” to książka, która urzeka atmosferą tajemnicy i magii. Znajdziemy w niej wszystko, co pokochają miłośnicy fantastyki młodzieżowej: czary, rodzinne sekrety, przyjaźń, miłość i przygodę, a także motyw wędrówki będący metaforą dorastania i poszukiwania własnej tożsamości. To wciągająca, pełna emocji opowieść, od której trudno się oderwać. Jestem nią absolutnie oczarowana i mam nadzieję, że to dopiero początek obiecująco zapowiadającej się serii 😉
Taida to młoda dziewczyna, która wraz ze swoją matką znalazła schronienie w domu swojej ciotki Radwy. Niestety krewna zakazała jej oddalać się od chaty, przez to czuła się więźniem i marzyła o wielkim świecie. Gdy zapadła na tajemniczą chorobę, stało się jasne, że za wszelką cenę musi złamać zasady i szukać lekarstwa. W przeciwnym razie straci nie tylko swoją wolność, ale i życie.
Była to ciekawa przygoda z motywem drogi. Taida pomimo przeciwności losu nie poddawała się i brnęła naprzód. W swojej podróży spotykała wiele osób, dzięki którym jej postać się rozwijała. Doświadczała nieśmiałych uczuć, jak i rozczarowań, a to wszystko rzutowało na jej kolejne kroki. Mimo bólu, jaki przeżywała, potrafiła znaleźć w sobie siłę do działania i niesłabnącą nadzieję.
Klimat powieści był wręcz baśniowy, przepełniony pięknie opisanymi lokalizacjami oraz ciekawie zbudowanym systemem magicznym. Można było doskonale wczuć się w rozgrywające się tam wątki. Dodatkowo styl autorki był bardzo przyjemny, przez co książkę czytało się naprawdę dobrze.
Miałam jednak wrażenie, że wstęp do historii był nieproporcjonalny co do dalszej części książki. Po stu stronach Taida dalej tkwiła, jakby w miejscu, a potem wszystko potoczyło się dość szybko. Jej spotkanie z krewnym było w moim odczuciu za krótkie, liczyłam na większe zatopienie się w głębię tej relacji oraz powody, przez które zachowywali się tak, a nie inaczej. Podobnie było z poznawaniem swojej magii przez Taidę. Czułam, że mimo początkowych trudności, wszystko przychodziło jej zbyt łatwo. Według mnie z powodzeniem książka mogłaby być dłuższa o to sto stron. Po epilogu ma się chęć na więcej 😊
Mimo wszystko jest to bardzo przyjemna młodzieżówka fantasy i z chęcią poznałabym dalsze losy Taidy w tym uniwersum, bo ta cała magia ma jeszcze wiele do zaoferowania czytelnikowi ❤️