Książkę Andrzeja Dragana można czytać na dwa sposoby. Z jednej strony to przystępne wprowadzenie do świata sztucznej inteligencji, z drugiej - manifest poglądów autora na temat jej potencjału i przyszłości.
Trzeba przyznać, że Dragan pisze lekko i z dużym wyczuciem. Potrafi tłumaczyć złożone koncepcje w sposób zrozumiały, a jego analogie często trafiają w punkt. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się, czym są sieci neuronowe i jak w ogólnym zarysie działają LLMy - ta książka sprawdzi się bardzo dobrze. To przyjemna lektura, która pobudza wyobraźnię, zachęca do dalszych poszukiwań i stawiania pytań.
Problemy zaczynają się wtedy, gdy Dragan przechodzi od opisu do opinii. Momentami ma się wrażenie, że jeśli nie jesteś techno-optymistą (albo fizykiem), to z definicji się mylisz. W książce pojawia się sporo tonu wyższości wobec osób, które mają wątpliwości wobec nieograniczonego rozwoju AI.
Paradoksalnie, sam autor nie unika błędów, przed którymi przestrzega. Z jednej strony krytykuje antropomorfizowanie sztucznej inteligencji, z drugiej - zaczyna książkę od teorii "Samolubnego genu" Dawkinsa, która sama w sobie jest metaforą obdarzoną cechami ludzkimi. Dragan ostrzega przed nadawaniem maszynom ludzkich cech, ale jednocześnie przypisuje AI zdolność samorozwoju - czyli dokładnie to, co w nas samych wynika z emocji i instynktów.
W książce często powtarza się hipoteza, że AI wkrótce nas przewyższy, bo szybciej znajduje analogie i rozwiązuje problemy. Tyle że bazowanie na jednym kryterium w kontekście oceny wyższości jest sporym uproszczenim. Ludzki mózg działa w czasie rzeczywistym przetwarzając bodźce napływające z otoczenia i jednocześnie rozwiązując postawione przed nim zadania, zużywając przy tym o rzędy wielkości mniej energii. Czy z tego punktu widzenia naprawdę można mówić o "przewadze" AI?
"Quo vAIdis" to książka ciekawa i pouczająca, ale nie pozbawiona sprzeczności. Intryguje, gdy tłumaczy, jak działa AI, i irytuje, gdy próbuje wyciągać filozoficzno-futurologiczne wnioski. Dla jednych będzie inspirującym wprowadzeniem w świat AI, dla innych techno-optymistycznym manifestem.
Tak czy inaczej, warto przeczytać. Choćby po to, by samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy rzeczywiście "łączenie kropek" wystarczy, by nazwać coś inteligencją.
Merytorycznie 5/5 Publicystycznie 2/5 Ostatecznie 3/5
Andrzej Dragan tym razem napisał książkę nie o fizyce, ale o swojej najnowszej "zajawce", czyli AI w ogóle i Generative AI w szczególności. Jak mu poszło?
- dalej jest to typowe pióro Dragana, które znamy i lubimy - czyli na luzie, bez nadęcia i z bardzo charakterystycznym poczuciem humoru - Andrzej jest jaki jest - generalnie tłumaczy, ale jak mu się nie chce, albo ma widzimisię, to nie tłumaczy ;) - więc książka ma dużo "smaczków" między linijkami, które nie każdy wyłapie - przez co, nie ukrywam, czytało się ją jeszcze przyjemniej - w książce jest dużo o dość autorskich eskperymentach, które sam autor przeprowadza na LLMach (i czasami publikuje je na X/Twitterze) - zazwyczaj są to naprawdę nieszablonowe pomysły, więc zdecydowanie nie jest to typowa ksiażka o Gen AI - jest trochę filozoficznej spekulacji o tym czym jest inteligencja, o tym czy należy mocniej/mniej doceniać obecne modele; ale jest też dosyć długie wytłumaczenie natury modeli (jak one działają) - i właśnie z tą ostatnią częścią miałem największy problem: mimo tego, że AD stara się to robić po swojemu ("na jabłkach"), to nie jestem przekonany, że jest w tym bardziej skuteczny niż dowolny inny aktor - gdybym nie znał szczegółów z innych źródeł, to nie mam przekonania, że dzięki temu opisowi faktycznie zrozumiałbym to co autor chce przekazać; po prostu nie mogłem się oprzeć, że tę przestrzeć możnaby w książce wykorzystać lepiej ... - mało w Quo vAIdis czystych gdybań i spekulacji - autor nie bawi się w zgadywanki, tylko faktycznie stara się opierać na empiryce -> za to bezwględnie szacun się należy
Ogólnie rzecz biorąc - jak to przy Draganie - bawiłem się bardzo dobrze. Może nie tak jak przy Kwantechiźmie (z fizyki nie czuję się tak mocny jak z sieci neuronowych i transformerów ;>), ale Andrzej Dragan utrzymuje wysoki poziom swoich książek, gdzie stale challenge'uje czytelnika intelektualnie - i tak ma być :)
Absolutne niezbędna lektura przed rozpoczęciem/udziałem w jakiejkolwiek dyskusji na temat AI.
Autor bardzo przystępnie opisuje jak działa sieć neuronowa będąca podstawą bardzo wielu modeli używanych przez AI. Stara się również wytłumaczyć bardziej skomplikowane algorytmy używane przez Wielkie Modele Językowe.
Włącza się w tocząca się dyskusję czy i w jakim stopniu „sztuczna inteligencja” jest po prostu inteligencją oraz jakie generalizacje otaczającego świata udaje się jej uzyskać.
Do tego napisana w bardzo lekki sposób, przedkładane przykłady są proste i nieźle przemawiają do wyobraźni.
Lubię książki o rzeczach o których nie mam pojęcia. Musiałam czytać mega skupiona żeby łączyć wszystkie kropki i nadążyć za autorem. Ale była to bardzo przyjemna przeprawa. Temat aktualny i super ciekawy :)
Fizyk, reżyser, fotograf i niespełniony programista pisze książkę o AI.
Czy może wyjść z tego coś sensownego?
Autora z przyjemnością słucham w różnych podcastach. Podobała mi się też jego poprzednia książka Kwantechizm 2.0 oraz nowy, totalnie odjechany teledysk dla Quebonafide. Nieczęsto spotyka się kogoś ze środowiska naukowego, kto ma duszę artystyczną i umiejętność ciekawego opowiadania o trudnych zagadnieniach.
Tym razem padło na AI, i to kontrowersyjnie. Andrzej od dłuższego czasu porusza ten temat w różnych wystąpieniach i rozmowach. Wiele osób, często z mojej bańki IT, krytykuje jego podejście, wielu zarzuca mu straszenie sztuczną inteligencją.
Ja zastanawiałem się bardziej, czy ta książka w ogóle będzie dla mnie. Nie jestem żadnym ekspertem od ML, nie spędziłem ostatnich 15 lat w tej dziedzinie, ale mogę powiedzieć, że dość głęboko siedzę w temacie. Dodatkowo jako programista mam jakiś tam background techniczny, choć niezwiązany z tą działką.
W książce mamy do czynienia z pewnego rodzaju eksperymentem. Naukowiec bada nieznane zjawisko: ogląda je z wielu stron, testuje, opisuje obserwacje. Sprawdza, co działa, co nie, jak to w ogóle się dzieje, że AI cokolwiek “rozumie” i czy w ogóle można to nazwać “rozumieniem”.
Przy tym wszystkim kwestionuje pewne przekonania. Np. takie, że AI to tylko zbiór suchych kalkulacji. Niektórzy twierdzą, że to tylko matematyka i mnożenie macierzy - nic poza tym.
Naturalnie pojawia się przy tym temat inteligencji i świadomości. Nie jest to jednak podane w formie “AI jest inteligentne” albo “AI nie jest inteligentne”. Kto zna autora, ten wie, że raczej stroni od takich opinii i często uważa je za zbędne. Szczegółowo przechodzimy przez różne przypadki (takie jak historia AlphaGo), powoli poznajemy, z czym się je to współczesne AI, jak to działa, jak “myśli”.
Pojawia się wiele fajnych przykładów okraszonych komentarzem autora. Ta część książki jest naprawdę bardzo dobra. Pomimo że większość tego “już znałem”, w ogóle się nie wynudziłem i z ciekawością czytałem. Od książki ciężko się oderwać i szybko przelatują następne strony.
Co mi się mniej podobało, to część z bardziej technicznym przedstawieniem działania modeli. O ile merytorycznie nie mogę się do niczego przyczepić, tak sama forma mogłaby być moim zdaniem bardziej przystępna. Opisywane są skomplikowane mechanizmy, pomimo wielu naprawdę fajnych porównań i uproszczeń ułatwiających zrozumienie, mogą być ciężkie do ogarnięcia dla niektórych.
Nie ma też zbyt wielu pomocniczych ilustracji, więc całość może się wydawać ciężka do ogarnięcia, zwłaszcza że mówimy tutaj o dość abstrakcyjnych dla nietechnicznej osoby zagadnieniach (wektory, wymiary, gradienty). Przedstawienie graficzne niektórych rzeczy na pewno łatwe by nie było, ale chciałoby się dodać coś dla ułatwienia. Tak czy siak, nie jest to “core” tej książki i szczegółowe wyjaśnienie konceptów na pewno nie było tutaj celem.
Co rani moje programistyczne serduszko, to wszechobecne polskie nazwy mechanizmów. Niektóre są jeszcze spoko, ale czytając inne musiałem się zastanowić trzy razy, o co chodzi. Możliwe, że to tylko zboczenie zawodowe i biorąc pod uwagę publikę, było to najlepsze wyjście. Na końcu książki, w słowniczku, część haseł ma też odpowiednik anglojęzyczny.
Jednak ta “bardziej techniczna” sekcja książki to tylko niewielka część całości. Przy całości bawiłem się naprawdę bardzo dobrze, nawet znając już większość przedstawionych przykładów czy historii, wyciągnąłem sporo nowych faktów.
Ważne jest na pewno to, że autor wie, o czym pisze. To nie są jakieś randomowe, publicystyczne pitu pitu o AI. Bańka pęknie, czy nie pęknie? Roboty nas zabiją, czy jednak nie? Takiej bezwartościowej papki tu nie uświadczymy.
To szersze spojrzenie na tę technologię, odkrywanie nowych rzeczy, ciekawość z tym związana. Od historii, przez przełomowe momenty, działanie, matematykę, inteligencję, świadomość, możliwości, sprawczość i przyszłość AI.
Dla kogo jest ta książka? Dla ludzi ciekawych sztucznej inteligencji, może takich, którzy nie boją się kwestionować swoich opinii, posłuchać drugiej strony. Nada się zarówno dla osób nietechnicznych (ale jednak z pewnym obyciem w technologii), jak i technicznych.
A gdyby ten mój wywód kogoś nie przekonał, to książkę polecają też np. Wojciech Zaremba (współzałożyciel OpenAI), Aleksander Mądry (MIT, OpenAI) czy Remek Kinas (Bielik).
a ja zacznę od końca, od ostatnich akapitów książki, w których pojawia się zagadnienie monstrualnego zapotrzebowania na energię zdolną do napędzenia całej przyszłości gotowanej nam nie przez sieci neuronowe same w sobie, tylko przez korporacje, których główny cel leży w zarobieniu nieprzebranych ton hajsu i dobro świata mają gdzieś z tyłu głowy, dopóki dobrze wygląda, a i to nie zawsze, i mój przesiąknięty wstrętnym marksizmem mózg nie potrafi przeżyć, że dyskusja o intelektualnym potencjalne sztucznej inteligencji odbywa się w niemal całkowitym oderwaniu od materialnej strony rewolucji, w której środku się znajdujemy; bez wspomnienia o kosztach środowiskowych, społecznych, kulturowych, o pracy tych, którzy krzemowemu intelektowi pozwalają wzbić się na wyżyny — bo ci ludzie (my! masy!) wbrew pozorom nie przestali istnieć i dalej brodzą w bagnie kapitalizmu, który zaprowadzi nas do grobu z całą planetą, a wcześniej przeciągnie nas przez piekło, żeby nam się nie nudziło
zgadzam się z głównym argumentem książki — inteligencja, jako zdolność do dostrzegana analogii, to po prostu inteligencja: zarówno ludzka, jak i maszynowa, i nie ma sensu idealistyczne bajdurzenie o wyjątkowości ludzkiej formy kojarzenia faktów; a o świadomości jako takiej nie wiemy na tyle, żeby ją w to mieszać; JEDNAKŻE mam wrażenie, że Dragan, dzieląc uczestników dyskusji o AI na dwa obozy, pominął ten trzeci, który potrafi dostrzec potencjał nowych form oprogramowania, ale równocześnie pozostaje sceptyczny wobec tych, którzy serwują nam niestrawną przyszłość — ponieważ możemy przez cały dzień mówić o niesamowitości sieci neuronowych (nieskończenie fascynuje mnie choćby to, jak organiczne, żywe, wydaje się działanie wytrenowanej sieci, o której nie wiemy do końca, jak działa, nawet jako twórcy algorytmu treningowego), ale nie powinniśmy zapominać o tym, do czego faktycznie służą w obecnym momencie: do tworzenia brei zaśmiecającej paśniki mediów społecznościowych, do oszukiwania w esejach na studiach, do tworzenia deepfake’ów o potencjalnie poważnych politycznych konsekwencjach, do zatkania dziury po zerwanych więziach społecznych, kiedy nie mamy już z kim gadać, do sprawdzania nierzetelnych informacji, do rzucania antysemickich haseł na Twixterze*, podczas gdy kryzys klimatyczny — tak, znowu on — beztrosko hula
podsumowując, napisałem dwa zdania o tym, czego w książce nie ma, ale nie uważam jej za złą pozycję: uważam, że autor ma wielki dar do łopatologicznego tłumaczenia, tak, że nawet umysł nieścisły, jak ja, mógł mniej więcej pojąć, co dzieje się pod maską wielkich modeli językowych; udało mu się także zmienić moje zdanie na temat inteligencji
*ten neologizm to od teraz moja ulubiona nazwa zastępcza X/dawnego Twittera
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Dragana i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony lekkością przekazu. Żeby opowiadać prosto o tak skomplikowanych tematach, trzeba było głęboko poszperać i dzięki temu, to chyba jedna z najlżejszych "technicznych" książek jakie czytałem.
W ogóle perfect timing na wydanie książki, w samym środku wojny modeli o dominację. Treść sięga nawet do wersji GPT-5, który wyszedł w miarę niedawno, a kwestia tego modelu jest dosyć ważna dla dotychczasowej historii rozwojo AI.
Ale do rzeczy: -> pierwszy rozdział brzmi stricte jak odcinek z Czarnego Lustra, ciekaw jestem czy autor się lekko nim sugerował :) -> jeśli ktoś siedzi mocno w temacie AI i wie jak to działa od środka, nie nauczy się niczego nowego, choć autor tłumaczy mechanikę jedynie dla kontekstu i nie to jest najważniejsze -> dla mnie to co chciałem wyciągnąć z tej książki, to spojrzenie na tę technologię oczami fizyka i to jest dokładnie to co dostałem -> jestem dokładnie jedną z tych osób, której najbardziej się obrywa po dupie w tej książce :D czyli powielającej schemat, że AI to "stochastyczne papugi" i zwykłe mnożenie macierzy. Przeszedłem pełną drogę: od ekscytacji przy GPT-3.5, przez znormalizowane podejście "to tylko narzędzie", aż po całkowite zlekceważenie technologii po setkach godzin używania jej w pracy jako SWE. -> i szczerze przyznam, że spodziewałem się w tej książce właśnie mocniejszego zlekceważenia tematu ale...
to nie jest tak, że się nie zgadzam z autorem, bo tak jak autor wspominał, mamy mocno ograniczoną wiedzę o przyszłości i jesteśmy bardzo słabi w jej przewidywaniu. Przez czytanie felietonów takich autorów jak Ed Zitron, czy Baldur Bjarnason trochę wpadłem w bańkę "lekceważących" i nie powiem, lekceważenie daje więcej spokoju :D A ta książka, po prostu na nowo otworzyła mi okienko (narazie lekko uchyliła), że może jednak coś pomijam i to lekceważenie może mnie wkrótce ugryźć w dupę. No nic... czekamy co przyszłość przyniesie!
Dobra książka o "mnożeniu macierzy" ;-) Andrzej Dragan przystępnie wyjaśnia najgorętszy tech temat dzisiejszego dnia, lekko i z humorem ("Kwantechizm" mnie już uodpornił na jego czasem nie najwyższych lotów żarty) i dzieli się swoimi przemyśleniami. Newbie skorzystają dzięki tej lekturze (choć jak zwykle fizykom i matematykom będzie łatwiej), bo Dragan sprawnie i bez komplikowania materii opowiada o AI. Znający temat też powinni przeczytać książkę, bo przemyślenia i przewidywania Andrzeja Dragana (choć tu autor cytuje Nielsa Bohra), opisy jego własnych i nie tylko eksperymentów, efekty i wnioski z tychże pomagają pogłębić rozumienie mechanizmów zaszytych w algorytmach AI i uczeniu sieci neuronowych. Wybrane przez autora analogie i metafory, a także przykłady postępu LLM'ów w rozwiązywaniu zadań przemawiają do wyobraźni.
Martwi mnie tylko, że po lekturze nadal nie wiem, czy będzie nam potrzebna Sara Connor ;-)
Bardzo gruntowny przegląd błyskawicznej ewolucji i niesamowitych możliwości IA wraz z przystępnym wytłumaczeniem czym IA w ogóle jest. Ciekawe przykłady zastosowań na każdym poziomie zaawansowania (od prostych rysunków i wykresów do kodu i równań).
To, co szczególnie mnie przekonało i ujęło, to naukowy obiektywizm, którego brakuje często w dyskusji o sztucznej inteligencji. Z reguły tematyka IA przesycona jest skrajnymi i rozemocjonowanymi reakcjami, co w przypadku nauki na dobre nikomu nie wychodzi, a już na pewno nie sprzyja rzetelności. Tutaj dostajemy fakty i analizę.
Dodatkowo, Dragan posiada dar, którego według mnie brakowało np. Hawkingowi, a mianowicie przemienianie nauk ścisłych w powieść, trudnych terminie i teorii w przystępne analogie i metafory. Chyba, wbrew temu co sam pisze, jest jednocześnie i utalentowanym scisłowcem i poetą ^^.
Początkowo słuchałam, ale z powodu ciężkości i złożoności kalibru niektórych fragmentów przeskoczyłam na wersję klasyczną, bo zrozumieć na słuch było ciężko. Zdecydowanie (mimo, że książka przeczytana jest świetnie), polecam raczej papier niż audio.
Wbrew temu co sugeruje tutuł jest to raczej książka o tym co było (najważniejsze etapy/momenty rozwoju tej technologii w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat) oraz łopatologicznie wyjaśnia jak działa obecna architektura AI. Autor zostawia już czytelnikowy do subiektywnej oceny do czego może to wszystko zaprowadzić w ciągu najbliższych lat. Moim zdaniem zabieg bardzo udany, świadczący o dużej pokorze (albo po prostu chęci uniknięcia losu Yanna LeCuna, będącego częstym przedmiotem publicznych drwin😅).
Napisana bardzo prostym językiem przystępnym dla zwykłego zjadacza chleba, bardziej popularna niżeli naukowa. Może tylko ten fragment o wektorach w przestrzeni która ma miliard wymiarów może być mało zrozumiały dla osób o niematematycznym umyśle.
Generalnie znakomite wprowadzenie do tematu dla kogoś kto nie siedzi w tym na co dzień. Szczerze polecam!😁
Po lekturze Kwantechizmu marzyłem, żeby ktoś kiedyś pokochał mnie tak bardzo, jak Andrzej Dragan kocha samego siebie. W najnowszej książce profesor odchodzi jednak od samouwielbienia na rzecz samego mięsa - tym razem nie fizyki, lecz sztucznej inteligencji. Przed lekturą zastanawiałem się, czy to będzie kolejne „nie znam się, więc się wypowiem”, ale nic z tych rzeczy - Andrzej wie, co gada, i dobrze gada.
Dla osób niezaznajomionych z tematem książka będzie świetnym wprowadzeniem - wszystko jest w niej podane przystępnie, jak przez biegłego kolegę, który tłumaczy nam to i owo przy piwie, posługując się zrozumiałymi analogiami. Dla tych, którzy wiedzą więcej, lektura będzie jak oglądanie Killera czy Shreka po raz dziesiąty: niby wiesz, co się wydarzy, ale i tak sprawia frajdę.
Dragan ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami, przenikliwy i patrzący na wybrane grupy z góry Jednocześnie bardzo dobrze tłumaczy trudne zjawiska w sposób dla laików, szkoda tylko że sam tytuł zapowiada że książka jest rozważaniem o przyszłości ai a jest obalaniem błędnych przekonań i pokazywania realnego działania a do tytułowej kwestii przechodzi dopiero w ostatnim rozdziale żeby powiedzieć ostatecznie że właściwie - nie wiadomo I być może cała ta treść była potrzebna aby na tytułowe pytanie odpowiedzieć ale w trakcie czytania gdzieś to pytanie się gubi Pomimo wszystko - dobra pozycja dobrze tłumacząca skomplikowane rzeczy, szkoda że buduje swoim tytułem trochę mylne oczekiwania
Być może miałem inne oczekiwania wobec tej książki sugerując się tytułem. Mało tu mamy rozważań na temat możliwej przyszłości AI albo kierunku w jakim podążają firmy. Głównie ostatni rozdział się na tym skupia, ale można go podsumować "ja nie wiem, nikt nie wie, zobaczymy jak będzie".
Reszta to opisy poszczególnych etapów w rozwoju modeli AI oraz autorskie testy, które wydawały mi się dosyć powierzchowne. Jeśli ktoś śledzi na X główne postacie z firm zajmujących się AI to nie wyniesie z tej książki wiele. Ciężko mi określić cel tej książki i do jakiego czytelnika była ona skierowana.
Brawo! To trzeba czytać teraz, bo za pół roku może być (i zapewne będzie) przeterminowane, przynajmniej w części (już chociażby jest nano banana, o którym nie było). Brakuje mi tu jakiegoś osadzenia, ale w sumie niuanse można sobie doczytać, spytać chata. Super książka, super wyjaśnienia , super rytm
Świetna książka, aczkolwiek nie porwała mnie aż tak jak Kwantechizm (ale umówmy się, poprzeczka jest BARDZO wysoko). Polecam wszystkim, którzy korzystają z ai i których interesują kulisy działania sztucznej inteligencji.
ale ta książka usystematyzowała mi całą wiedzę o AI jaką miałam i ją poszerzyła. Naprawdę zrozumiałam dużo, wszystko czego się wcześniej uczyłam wreszcie się spięło na moich oczach i ma sens!
Przyjemniaczek. Pióro jest lekkie. Największą zaleta książki dla osoby które pracuje w branży to intuicje autora dot. SDG, transformerów, sieci konwolucyjnych. Poczucie niedosytu. Książka na jeden wieczór.