Kiedy Max nie wraca ze swojej rutynowej trasy po Zimowej Puszczy, nikt nie spodziewa się, że został uprowadzony przez jedną z najbardziej niebezpiecznych dusz. Uwięziony w mrocznej jaskini, chory, wyczerpany i zdany na łaskę obłąkanej zielarki, Max musi znaleźć sposób, by przetrwać… i uciec.
Zostaje też niespodziewanie wplątany w sprawę śmierci przyjaciółki Livii, Lilianny, i przyjmuje misję odnalezienia jej ciała na owianym złą sławą królewskim Cmentarzu Grozy. Tym razem stawka jest jeszcze wyższa: dotrzymanie królewskich tajemnic, starcie ze starymi, budzącymi grozę duszami i nieufną lokalną służbą, a także zawikłane przymierza w świecie opiekunów cmentarzy. Zamek pęka od tajemnic — nie wiadomo, kto jest sojusznikiem, kto wrogiem, a kto ukrywa prawdziwą naturę pod maską uprzejmości.
Czy Maxowi i Livii po raz kolejny uda się zrozumieć dusze? Czy odkryją, co się stało z Lilianną? I czy tym razem cienka granica między życiem a śmiercią… nie zostanie przekroczona bezpowrotnie?
Absolwentka filologii angielskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Od kilku lat pisze opowiadania do prasy kobiecej. Interesuje się polską literaturą fantastyczną i przygodową, a także twórczością Terry’ego Pratchetta. W czasie wolnym zajmuje się rekonstrukcją historyczną.
Bardzo dobre domknięcie trylogii. Siłą rzeczy ta część nie jest tak odkrywcza jak pierwszy tom, który mnie bez reszty pochłonął. Autorce nadal udało się utrzymać zainteresowanie czytelnika na wysokim poziomie, opowieść jest intrygująca, a momentami nawet zaskakująca. Uważam ten cykl za znakomity reprezentant polskiej fantastyki, a jego tłumaczenie spotkałoby się ze sporym zainteresowaniem poza naszymi granicami.
Uwielbiam tę serię, chociaż mam te same zarzuty do drugiego i trzeciego tomu - za mało postaci, które pokochałam w pierwszym tomie. Cieszę się, że chociaż Livii jest dużo. 4,5⭐
Nie będzie to mój ulubiony tom serii (głównie przez to, że cały pomysł na Cmentarze osobliwości nie jest już dla mnie tak fascynujący, jak był w pierwszym tomie). Niemniej Paulina Hendel jak zwykle dostarcza czytelnikowi porządną porcję rozrywki :D
------------------------------
[ współpraca reklamowa @weneedyabooks ]
Recenzja może zawierać spoilery do poprzednich tomów.
“Cmentarz grozy” to już trzeci tom serii Pauliny Hendel, która moim zdaniem jest wprost idealna na jesień. Max Opoka znów będzie musiał udać się w podróż. Tym razem towarzyszyć będzie mu Livia, dziedziczka Zimowej Puszczy. Będą oni zmuszeni wcielić się w rolę detektywów na królewskim Cmentarzu Grozy i spróbować odnaleźć ciało pewnej zaginionej dziewczyny. Czy uda im się wykonać zadanie i przetrwać na cmentarzu pełnym nieprzyjaznych dusz?
Wraz z kolejnym tomem „Cmentarzy Osobliwości” Paulina Hendel dostarcza nam nową porcję świetnej rozrywki. Nie zabraknie tu budzących grozę dusz, a także całego ogromu tajemnic. Poznamy masę nowych, fascynujących postaci i sekrety związane nie tylko z tym jednym cmentarzem… Choć w głębi duszy muszę przyznać, że wciąż tęskno mi do starych bohaterów, tak historie kolejnych osób były równie dla mnie intrygujące.
Zdecydowane centrum tej historii stanowi jednak Max i Livia. Ta dwójka nie ma sobie równych. Bardzo podoba mi się, jak na przestrzeni dwóch tomów rozwija się ich relacja, a Livia zdecydowanie pozostaje moją ulubioną postacią. Jej cięty język i błyskotliwy umysł stuprocentowo do mnie trafiają.
Będzie groźnie, będzie niepokojąco, a czasami nawet trochę zabawnie. “Cmentarze osobliwości” to bezsprzecznie seria, którą mogę polecić, szczególnie w te ponure, listopadowe wieczory.
Właściwie to 3,75. Nadal bardzo dobra część ale nie aż tak dobra jak poprzednie (troszeczkę mi się dłużyła). Tak czy inaczej, będę tęskniła za tymi postaciami!
Cmentarze osobliwości to jak dotąd moja ulubiona seria Pauliny Hendel. Podoba mi się świat, podobają mi się dusze, polubiłam bohaterów i bardzo odpowiada mi cała fabuła oraz różnice między poszczególnymi cmentarzami.
Trzeci i ostatni tom nie jest tu wyjątkiem. Zaczyna się lokalnie — od chorego Maxa i jego przygody z lokalnymi duszami w Zimowej Puszczy, ale akcja szybko przenosi się w zupełnie nowe miejsce. Tym razem Max i Livia, jak najlepsza para detektywów, ruszają na poszukiwania zaginionej przyjaciółki dziedziczki, którą ostatni raz widziano na cmentarzu Grozy. Cmentarzu całkiem innym niż te dotąd nam znane, owianym tajemnicą i skrywającym niejedną historię.
Nasza dwójka musi nie tylko zjednać sobie dziedzica tego cmentarza i jego opiekunów, ale też poznać jego specyfikę i zyskać przychylność tamtejszych dusz — a to zadanie arcytrudne, nawet dla nich, szczególnie, że ciężko stwierdzić, komu można zaufać a kto nabroił. Nawet najłagodniejsza dusza sprowokowana może wpaść w szał, a najbardziej oddany pracownik może kłamać by chronić cmentarz, siebie lub bliskich.
Uwielbiam ekscentryczność Livii, jej przenikliwość, bezpośredniość, pewność siebie oraz tę radość, jaką czerpie z przygód i niebezpieczeństw. Max z kolei urzeka mnie swoim podejściem do dusz, szybkim ogarnianiem sytuacji i urokiem, który roztacza. Jego przemiana na przestrzeni tej serii jest naprawdę odczuwalna.
Gdy ona już dawno coś wie — on dopiero do tego dochodzi. Gdy ona pakuje się w kłopoty — on robi wszystko, by jej pomóc. Gdy ona wskazuje kierunek — on za nią podąża, bo ufa jej intuicji. Ich relacja jest coraz fajniejsza i w tym tomie widać to bardzo wyraźnie. Chociaż nie spodziewałam się tego, w którą stronę poszła.
Poza tą dwójką, moim ulubionym elementem pozostają oczywiście dusze. Ich różnorodność, pomysłowość, szczegółowe opisy i często łamiące serce historie — coś wspaniałego. Kreatywność Pauliny Hendel w tworzeniu tych istot naprawdę zasługuje na oklaski.
No i sama zagadka zaginięcia Lilianny oraz poszukiwanie winnych zostało świetnie poprowadzone, a każdy nowy trop tylko bardziej mnie wciągał. Generalnie dobrze się bawiłam z tą książką.
Szczerze żałuję, że to już ostatni tom serii. Mam nadzieję, że autorka kiedyś jeszcze wróci do tych bohaterów, bo wygląda na to, że cmentarze i całe królestwo stoją przed zmianami, a to już pewna furtka dla kontynuacji :)
Dla mnie fenomenalnie dobra i solidna seria. Polecam
3.75 ja zwykle dostałam świetną przygodę naszego ukochanego, sarkastycznego Maxa, pełną żądnych krwi dusz i mrocznych tajemnic. bawiłam się przednio, oczywiście nic nie przebije pierwszego tomu, drugi tom też był ociupinkę lepszy, do tego zauważyłam że kocham found family w tej serii, jest ono naprawdę świetnie poprowadzone natomiast jeśli chodzi o wątki romantyczne to nie jestem ich fanką, to znaczy są napisane w taki sposób że mnie one nie obchodzą. koniec końców to była naprawdę fajna rozrywka i czekam na kolejny tom!
wdym że to jest koniec juz?? i ja mam tak żyć teraz???
Fabuła sama w sobie jest bardzo ciekawa. Livia i Max jadą rozwiązać sprawę morderstwa/zaginięcia Lilianny. Cmentarz grozy jest wyjątkowy, znajduje się na wyspie i tak właściwie to jest wielkim zamczyskiem. Razem z naszymi głównymi bohaterami poznajemy dusze, które tam mieszkają, i ludzi, którzy opiekują się całym terenem. Z pozoru łatwe zadanie do wykonania staje się coraz trudniejsze z każdym usłyszanym kłamstwem i odkrywaną tajemnicą. To jest ta główna część fabuły, jednak na opisie z tyłu książki dostajemy jeszcze wątek porwania Maxa — wątek, który jest tak niepotrzebny w tej historii. Dzieje się w pierwszych rozdziałach i tak naprawdę nigdy już do niego nie wracamy. W takim razie po co nam ten wątek w ogóle był? Nie wiem. Drugą rzeczą, która jest dla mnie niezrozumiała, jest nagłe wciśnięcie w fabułę wątku romantycznego. Zrozumiałabym, jeśli w poprzednim tomie Max też by wzdychał na temat Livii. Jednak dla mnie za szybko przeszliśmy z może 10% zainteresowania do 100%. Chłop zaczął dosłownie co chwilę wygłaszać w myślach litanię, że ona wygląda jak bogini. Livia jest bardzo wyjątkową postacią i może, jeśli dostałabym trochę więcej rozmów pomiędzy nią a Maxem, to byłabym bardziej skłonna uwierzyć w ten nagły romans. Fakt, że nigdy wcześniej nie było nic mówione o jej życiu miłosnym, tylko bardziej udziwniał jej zachowanie (tu mam na myśli flirtowanie, to było do niej tak niepodobne). Kocham ich oboje i cieszę się, że to się skończyło, jak skończyło, ale potrzebowałabym dla nich jeszcze tak ze 3 tomów na porządne rozwinięcie tej relacji. Ciężko uwierzyć, że to już koniec. Uważam, że na spokojnie dałoby się wydoić z tego pomysłu kilka kolejnych tomów. Będę okropnie tęsknić za tym światem. Cmentarze zostały jedną z moich ulubionych serii i szkoda, że tak szybko się skończyła. (i że ostatni tom był taki krótki 😔)
4,5☆ Kolejny świetny tom z serii! Uwielbiam to, że ten cudowny klimat cmentarzy wciąż się utrzymuje, wciąż jest mrocznie, niebezpiecznie i jakoś tak przejmująco smutno. Cieszy mnie też bardzo, że tym razem Max nie postanowił nam opowiedzieć całej swojej historii, co bardzo mnie wkurzało w poprzednim tomie. Nie do końca rozumiałam sens porwania na samym początku książki – miało nam to przedstawić dalsze losy świeżo umarłych czy rozpocząć wątek romatyczny między Maxem i Livią? a może oba? W każdym razie świetnie się bawiłam i będę tęsknić za wszystkimi duszami
Cóż to była za wspaniała uczta. Zagadka, groza, malownicze krajobrazy, a to wszystko okraszone wyjątkowym stylem snucia opowieści przez Paulinę Hendel. Zachwycająca. Do pierwszego Cmentarza podchodziłam z rezerwą, ale każda kolejna część jest jeszcze lepsza. Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ta seria. Czekam z niecierpliwością i mam nadzieję na kolejne przygody.
czytając te książkę czułam się jakbym wracała do domu. chyba nic nie będzie w stanie sprawić, że ta seria straci w moich oczach. duet maxa i livii skradł moje serce i nie mogę się doczekać kolejnych książek z nimi w roli głównej.
Dopóki nie dowiedziałam się o premierze tej książki, to jakoś szczególnie jej nie wyczekiwałam. A potem, jak się okazało, że że za niedługo ma premierę, to już nie mogłam się doczekać!
Podobała mi się, bo już od pierwszego tomu bardzo lubię świat przedstawiony i bohaterów tej książki. Świat, który urzekł mnie swoim miscytyzmem oraz niejednoznacznością, pomysłem, ale też co ważne - wykonaniem. Wyjątkowi bohaterowie: z moim humorem, tacy jak Max, specyficzni i niepowtarzalni, których nie da się lubić, tacy jak Livia… i to byłoby w zasadzie na tyle, bo tym razem ten tom skupia się raczej właśnie na tej dwójce i ich relacji. Mimo tego, że reszta bohaterów z poprzednich tomów w tym nie ma takiego udziału jak wcześniej, to gdzieś tam wciąż da się wyczuć to świetnie zbudowane found family czy tęsknotę za ludźmi, których Max i Livia musieli zostawić, by wyjechać na swoją misję.
Bardzo podobała mi się fabuła, a raczej koncepcja królewskiego cmentarza osobliwości - ukrytego przed oczami innych, a dla tych, którzy już o nim wiedzieli - mroczna legenda i postrach. Czasami jednak legenda jest tylko przykrywą dla tego, jak wygląda rzeczywistość - co tutaj zadziałało naprawdę świetnie i nadało niepowtarzalnego klimatu. Cała książka ma ten swój niepowtarzalny w żadnej innej serii klimat cmentarzy, granicy między światem, a zaświatami - i jak zwykle w tej serii, działa to doskonale. Co prawda podczas czytania trochę tęskno mi było zarówno za Lawendowym Dworkiem, jak i Zimową Puszczą, ale dobrze było poznać kolejny, wyjątkowy cmentarz.
W przeciwieństwie do poprzednich tomów tutaj nie skupiamy się tylko na idei cmentarzy i duszy, ale duże znaczenie ma też relacja między głównymi bohaterami, która przechodzi całkiem spore zmiany. Max i Livia zaczynali od całkowicie zimnych stosunków, obojętnej akceptacji, poprzez docenianie się nawzajem, aż w końcu przyjaźń i…. I tutaj wszyscy zapewne domyślamy się, jak potoczyła się ich dalsza znajomość. Lubię kierunek, w którym poszła ich relacja, ale nie będę ukrywała, że momentami była tak do bólu niezręczna, że aż ciężko było mi o niej czytać. Nie wiem czy to zamierzony zabieg, ze względu na to, jacy są bohaterowie, czy raczej „po prostu tak wyszło”, ale momentami naprawdę było ciężko. Z drugiej strony mi się podobał - oboje są absolutnie wyjątkowi i świetnie się dopełniają, a „rodzaj” i kierunek ich relacji jest po prostu uroczy :D.
Rozwiązanie głównego wątku też wyszło bardzo dobrze - było zaskakujące, trzymające w napięciu i po prostu w odpowiednim „duszowym” klimacie. Nie zabrakło też tak charakterystycznej według mnie dla Maxa cechy, jaką jest nieprzecięty spryt w połączeniu z po prostu dobrym sercem bohatera. Duży udział w nim miała też wyjątkowość, specyficzność i po prostu dziwność Livii, której nie da się nie lubić i nie da się powtórzyć w żadnej innej książce - zapewniam, że jest jedyna w swoim rodzaju.
Bardzo podobało mi się te zakończenie. No dobra, zakończenie kwestii Maxa i Livii było też potężnie niezręczne, ale były w nim takie rzeczy, które ogromnie mi się podobały. Gest Livii dla Maxa, to, że w pewnym sensie „odzyskał” swój cmentarz i znowu został prawowitym dziedzicem, czego brak w poprzedniej części trochę mnie gryzł.
Podsumowując, myślę, że to było (bodajże tak jest) świetne zakończenie serii, które może nie przebiło poprzeczki, ale zdołało ją utrzymać. W zasadzie poza tą niezręcznością i trochę dłużącymi się niektórymi momentami nie mam na co narzekać. To była świetna historia, która zakończyła świetną serię i miała w zasadzie wszystko, czego od niej oczekiwałam. A więc polecam ;)
Cmentarz Grozy to trzeci tom serii Pauliny Hendel opowiadającej o losach Maxa Opoki oraz jego przygód na cmentarzach osobliwości. Książkę wydało Wydawnictwo We Need Ya.
Uwielbiam Cmentarze osobliwości Hendel i w każdy poprzednim tomie zaczytywałam się z przyjemnością oraz dreszczykiem emocji. Autorka dostarczyła wszystkiego, czego można się spodziewać po książkach z serii: przygód, tajemnic, makabry, ale i groteski, jak i również nowego spojrzenia na dusze. To ostatnie jest zdecydowanie najbardziej ciekawe, zwłaszcza że mogłoby się wydawać, że nowego spojrzenia już się wymyślić nie da. A jednak.
Max i Livia trafiają na tytułowy Cmentarz Grozy w poszukiwaniu ciała zmarłej przyjaciółki Livii. Na miejscu natrafiają na liczne tajemnice związane zarówno z cmentarzem, jak i okolicznościami śmierci poszukiwanej dziewczyny, które postanawiają zbadać. Razem z czytelnikiem odkrywają sekrety pracowników cmentarza oraz jego dziedzica, a także historię wyspy oraz zamieszkujących ją dusz.
Trzeba przyznać, że sama intryga była dość ciekawa. Co prawda momentami wydawała się nieco naciągana, ale czytało się ją dobrze i dało się śledzić cały tok przyczynowo-skutkowy bez większych trudności. Znalazło się w niej kilka zaskoczeń, które nawiązywały do poprzednich tomów jak i wcześniejszych losów bohaterów. Ogólnie widać było, że fabularnie całość została porządnie przemyślana i zaplanowana, dzięki czemu historię pochłaniało się nie tylko z zainteresowaniem, ale i przyjemnością.
Jeśli chodzi o dusze, czyli aspekt serii, który najbardziej mnie ciekawy przy każdym tomie, to tutaj czuję pewien niedosyt. Mam wrażenie, że poprzednie cmentarze odznaczały się dużo bardziej wyjątkowymi duszami, a w tym tomie dominowały nawiązania do mitologii i klasycznych postaci mających budzić grozę. Dało się też dostrzec wyraźne inspiracje grzechami oraz popkulturą, co było ciekawym dodatkiem. Ale w tym wszystkim zabrakło głębi i efektu zaskoczenia groteską, która zdecydowanie wyróżniała się w poprzednich tomach. Nie znaczy to, że dusze zamieszkujące Cmentarz Grozy były nudne – autorka doskonale zarysowała ich postacie i wplotła je w ideę cmentarza po mistrzowsku.
Coś, co również zachwycało mnie w każdym tomie Cmentarzy, pojawia się również i tutaj, a mianowicie przemiana, jaka zachodzi w Maxie. Może i w tym tomie nie jest ona aż tak oczywista, jak przy poprzednich, ale po spojrzeniu całościowym doskonale widać, jak długą drogę przebył główny bohater. Nie znaczy to, że pewne elementy jego dawnego życia w nim nie pozostały. Wręcz przeciwnie, za to nauczył się wykorzystywać je w zupełnie inny sposób.
Cmentarz Grozy znajduje w sobie miejsce na bardzo delikatny wątek miłosny – delikatny nie tylko ze względu na to, że działa bardziej w tle wydarzeń, ale również przez specyficzny charakter jednej z postaci. Jego pojawienie się jest jednak nieco przewidywalne i, jak to określiła Livia, dyktowane trochę logiką. Nie jestem fanką wątków romantycznych, zwłaszcza w książkach, gdzie nie bardzo znajdują one na siebie miejsce, ale muszę przyznać, że tutaj wpasował się on doskonale. Nie tylko stanowił naturalny element rozwoju postaci, ale również wyraźnie wpłynął na motywacje, którymi się kierowali w finale.
Nie ukrywam, że chętnie czytałabym dalsze wymysły na temat cmentarzy czy dusz w wykonaniu Pauliny Hendel, ale równocześnie bardzo wyraźnie widzę, że Cmentarz Grozy jest doskonałą okazją, by tę przygodę zakończyć. Stanowi on bardzo dobre dopełnienie historii, które zostawia czytelników z nadzieją na lepsze jutro w świecie cmentarzy, a jednocześnie sporą dozą satysfakcji bez przemęczenia materiału. Jako finał sprawdza się naprawdę doskonale.
Cmentarz Grozy Pauliny Hendel to czysta magia! Ten klimat, powolne odkrywanie kart, złożone i wiarygodne postacie, zwroty akcji i plot twisty - wszystko tu działa na najwyższym poziomie ❤️. Domyśliłam się kilku wątków (dziękuję @fantastyka.na.luzie za cierpliwość przy moich teoriach 😄), ale wiele momentów kompletnie mnie zaskoczyło. Czasem śmiałam się w głos, czasem rechotałam, a innym razem groza ściskała moje serce, by w końcu wycisnąć łzy wzruszenia.
Wstęp wprowadza nas w historię, ale nie jest pozbawiony akcji. Spokojne wydawałoby się życie przerywa pojawienie się doradcy Króla - ojca Lilianki, przyjaciółki Livii. Jego córka nie żyje, a on pragnie odzyskać jej ciało z cmentarza w zupełnie innej części kraju, owianego tajemnicą… i grozą.
Pomysł cmentarza i jego rozmieszczenia jest genialny. Paulina Hendel zostawia mnóstwo subtelnych poszlak, które nie są łatwe do wychwycenia - mój „sherlockowy nos” wyłapał część, reszta zaskakiwała na każdym kroku. Nowe postacie są barwne, złożone i pełne tajemnic - ich przeszłość sprawia, że trudno ocenić je jednoznacznie.
Max przeszedł niesamowitą przemianę w całej trylogii - jego „święty gniew” poruszał moje serce. A duet detektywów - Max i Livia - sprawiał, że albo piszczałam, albo uśmiechałam się jak głupia. Ich relacja to prawdziwy słodki kąsek dla fanów serii! Livia to kobieta z pazurem 😁❤️, a jej nazwisko - Pani Lodu, czyli Fuego z hiszpańskiego ogień 🔥 - to genialny zabieg, który oddaje jej temperament i pozwala nam jeszcze lepiej ją poznać i polubić.
Zachwyca też świat przedstawiony - każda postać, detale, motywy, plot twisty - wszystko ma znaczenie i działa fenomenalnie.
Nie zastanawiajcie się - to światowa półka literatury! Jestem zachwycona ❤️ @paulinahendel_autorka, chapeau bas!
4,5⭐ Nadal najbardziej podobał mi się pierwszy tom, bo był dla mnie powiewem świeżości, ale ten też trzyma poziom. Chyba po prostu lubię pióro Hendel i sposób, w jaki kreuje swoich bohaterów. Nawet poboczne postaci mają charakter i jakiś wpływ na historię. Brakowało mi bohaterów z poprzednich tomów, tej "domowej" atmosfery, ale zaangażowałam się w tę intrygę i byłam ciekawa rozwiązania zagadki. Podobała mi się współpraca między Maxem a Livią - kierunek, w którym zmierzała ich relacja był dla mnie dość oczywisty i nie wiem, czy aż tak wierzę w tę miłość, ale i tak bardzo ich lubię. Jednak zabrakło mi więcej interakcji między nimi i wspólnych cen.
Max wciąż jest zawiadacki i umie się wykaraskać z każdego problemu, chociaż widać, że się zmienił i zrobił bardziej rodzinny, pomocny. Fajnie, że tak go te wydarzenia zmieniły.
Bardzo dobrze mi się słuchało tej książki, choć jest mi przykro, że zmienił się lektor.
Cmentarz Grozy idealnie wpisał się w jesienny klimat i trzymał poziom poprzednich tomów! A nawet oceniłabym go gwiazdkę wyżej od 2, ponieważ współpraca Livii i Maxa jest wszystkim, czego potrzebowałam.
Lubię to, że pomimo okoliczności i otoczenia Max utrzymuje swój charakter i trochę sarkastyczne poczucie humoru. Nawet tytuł dziedzica nie zmienił jego podejścia do świata i swojskiego usposobienia.
Livia jest wytrwała w swoich postanowieniach i konsekwentnie zimna oraz okrutna, ale wiecie co? Kocham ją za to jaka jest- oryginalna, nietypowa, ostra.
Historia cmentarza również mnie urzekła, a nawet wycisnęła ze mnie kilka łez.
Imo najlepsza cześć ze wszystkich (zignorujmy fakt, że nie pamiętam jakoś super dokładnie poprzednich - pamiętam wystarczająco, żeby tak sobie teraz stwierdzać). Było cozy, było ciekawie i nawet się wzruszyłam pod koniec (Anita i Rufus 🥹) (i wsm trochę też Hektor - he's a cutie. Trochę dziwny. Ale cutie). Więc czego chcieć więcej?
Nieprzewidywalna historia, która mnie pochłonęła. Uwielbiam pióro pani Pauliny Hendel. Potrafi łączyć ze sobą wątki, zaskakuje swoją fantazją i kreowaniem postaci. Ta lektura była czystą przyjemnością!
w końcu!! pięć lat to czytałam cały środek książki przegadany do wyjebania i irytuje mn nuta romansu, bardzo podobała mi się pierwsza część gdzie akcja była skupiona tylko na przygodzie idea ostatniego cmentarza ciekawa ale eh przeciągnięta do granic wytrzymania
Naprawdę miło spędziłam czas z tą książką, ale ten cały wątek miłosny, czy jak go nazwać, to już nie przypadł mi do gustu. Miałam wrażenie, że jest taki nieco na siłę, ale przy pytaniu 'Dlaczego jeszcze mi się nie oświadczyłeś?' to parsknęłam śmiechem🤣