Anna Milewska opowiada historię swojego długoletniego szczęśliwego związku z Andrzejem Zawadą. Jakim sposobem ci znani, atrakcyjni, niezależni ludzie, wybitna aktorka i sławny himalaista przetrwali razem tyle lat, pozostanie ich ścisłą tajemnicą. Chyba istotne, że bez rutyny, doświadczali kolejnych form, etapów, wspólnego życia. Od emocjonującego, niezbyt poprawnego według wcześnie przyjętych norm romansu. Poprzez wytrwałe narzeczeństwo. Wreszcie małżeństwo, aż do śmierci, jak głosi przysięga. Śmierci Andrzeja Zawady. Można dociekliwie spekulować, że pomogły tutaj okoliczności zawodowe: nie widywali się zbyt często, zbyt łatwo. Anna Milewska miała zajęte wieczory przez teatr. Wyjeżdżała na zdjęcia do filmu. Andrzej Zawada wiele czasu spędzał w Tatrach i Alpach, a potem kierował wyprawami w Himalaje. Swoje pasje dzielili do pewnego stopnia. Ona też się wspinała, on interesował się również sztuką. Ale przede wszystkim bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Po prostu lubili się, a co za tym idzie szanowali. Obydwoje eleganccy, dyskretni wobec siebie i jak się wciąż okazywało, dla siebie najważniejsi, zwyciężali nieuchronne na przestrzeni tyle lat problemy. I ten długi urozmaicony staż wspólnego zycia, stał się kapitałem któego nie dali sami sobie roztrwonić. Być może zamiast tych prozaicznych określeń wystarczyłoby słowo miłość. Ale niech ono pozostanie w domyśle, niech samo narzuci się czytelnikowi książki. Tomasz Łubieński polski pisarz, dramaturg