14-letnia Julia poruszająca się na wózku i labrador Spike vel Biszkopt, pies asystujący, zostają wplątani w intrygę, która pozwala dziewczynce zrealizować marzenie o byciu detektywem.
Kiedy w niejasnych okolicznościach znika ojciec jej przyjaciela, bohaterowie rozpoczynają poszukiwania i trafiają na ślad zabytkowej skrzyni oraz tajemniczej organizacji teslariuszy.
Fajna, lekka młodzieżówka. Dość często przeszkadzał mi sposób, w jaki autor prowadził dialogi (wydawało mi się, jakby specjalnie starał się przekazywać treści jak najbardziej formalnym językiem, jednocześnie starając się zachować "młodzieżowy" typ narracji). Bardzo spodobał mi się pomysł psa - narratora, wcześniej spotkałam się z tym tylko raz, a tutaj chyba w jeszcze lepszej formie niż poprzednio. Fakty z życia Nikoli Tesli oraz różne inne, nie zawsze dotyczące jego osoby, ciekawostki, były wplatane w fabułę niezwykle umiejętnie i w sposób bardzo przystępny do ich zrozumienia. Relacja między dwójką głównych bohaterów, no cóż... Na początku miałam nadzieję, że może nie wyjdzie tak niezręcznie jak w innych książkach młodzieżowych tego typu, no ale niestety. Wyszło niezręcznie. Mimo to trochę żałuję, że nie ma tej książki w kanonie lektur obowiązkowych, bo pomimo, że czasem wywracałam oczami podczas jej czytania, to była zabawna, ciekawa, no i urocza na swój sposób. Polecam raczej młodszym czytelnikom, bo przypuszczam, że gdybym przeczytała tę książkę kilka lat wcześniej, to sprawiłaby mi ona wiele więcej przyjemności, niż gdy czytałam ją obecnie.
Totalnie zbędna książka! Okropny wątek romantyczny który momentami przerywa akcje. Wszyscy zachwycają się nad książką tylko dlatego ,że jest w niej osoba niepełnosprawna. Wstyd ,że książka nazwana jest kryminałem bo ów wątek kryminalny jest tragiczny (zaznaczam iż jest to moja opina i nie każdy musi się z nią zgadzać)
Najlepszą częścią tej powieści była ta malutka, prześwitująca dyskretnie nadzieja, że takie magiczne rzeczy mogą ukrywać się tuż pod naszym wzrokiem. Żałuję, że tego czaru nie było trochę więcej.
Nastoletni Tom ma tatę, najbystrzejszego tatę pod słońcem, którego bardzo kocha. Ma też przyjaciółkę Julię, za którą skrycie szaleje, oraz wierność jej psa, który czasami wydaje się aż za inteligentny jak na domowe zwierzątko. Posiada również pewny dar, dar postrzegania świata w sposób inny niż rówieśnicy, którym jednak nie lubi się chwalić. Czy to wszystko wystarczy chłopcu, kiedy jego tata zniknie w tajemniczych okolicznościach, a po zaginionym zostanie zagadka dotycząca legendarnego naukowca? Zobaczymy!
Chociaż w moim sercu istnieje tajemna, przytulna skrytka dla literatury dziecięcej, to na twórczość Marcina Kozła pewnie nie wpadłabym, gdyby nie moi uczniowie. Widzicie, dzieci otrzymały ją jako lekturę dodatkową, a że wiem, jak zawsze chcą ze mną obgadać czytane książki i przy okazji uzyskać pomoc przy projektach, postanowiłam zerknąć w trybie pilnym do tej obco brzmiącej Skrzyni władcy piorunów. Zdania moich uczniów są podzielone, dla jednych książka była świetna, dla drugich niezrozumiała, a ja sama… poczułam po niej pustkę, jakbym spożyła pełny posiłek, lecz na moje potrzeby nie był wystarczająco wartościowy.
Podobno każda część cyklu wprowadza czytelników w temat kolejnego legendarnego naukowca, w pierwszym tomie jest tu akurat intryga związana z Nikolą Teslą. Jego wątek jest naprawdę ładnie poprowadzony, chyba z największą wyobraźnią i dbałością o obraz literacki; poza tym to naprawdę świetna rzecz, kiedy dwie dziedziny (literatura i fizyka) łączą się w jedno, by przekazać młodym czytelnikom wiedzę i rozbudzić ich ciekawość. Wyjątkowo mi się to spodobało, a uśmiechnęłam się na widok dwóch osi fabularnych, przeszłości i teraźniejszości przeplatających się przez powieść, bardzo lubię ten zabieg w tworzeniu opowieści. W czasie akcji bardziej nam zbliżonym rozgrywa się wątek porwania taty głównego bohatera i desperackich prób jego odnalezienia, zbliżania się do rozwiązania tropem przeróżnych zagadek, sekretnych kodów i wspominek o naukowcu, który dotąd nie wydawał się bohaterom tak znaczący. Na pewno zaspokaja to potrzebę przygody i adrenaliny u dzieci, ta historia jest dość wciągająca i dojrzale traktuje czytelników. Dodatkowo mamy tutaj motyw niepełnosprawności ruchowej (bezcenny, jeśli chcemy przekazać dzieciom wiadomość o akceptacji i różnorodności), magicznych zwierząt (jakie dziecko by się na to nie uśmiechnęło?) oraz dziedzictwa, który dla mnie ma największą wartość. Patrząc na samą fabułę książki, to jest tu z czym pracować. Większy problem stanowi jednak wykonanie.
Wiecie dobrze, że przy każdej książce zwracam wyjątkową uwagę na styl literacki oraz to, jak pisarz tworzy obrazy przed moimi oczami; lubię to, kiedy muszę się pogryźć z czyimś stylem, kiedy zostawia na mnie swój ślad czy ciekawi, kiedy muszę przysiąść nad nim dłużej. To, w jaki sposób Marcin Kozioł pisze historię, przechodzi przeze mnie jak woda, bez smaku. Nie zatrzymałam się nad jego słowami, a krótkie rozdziały i zbyt proste zdania wciągałam tak szybko, że nie zdążyłam nic z nich wyciągnąć dla siebie. W samych słowach brakuje punktu zaczepienia, a dialogi młodzieży wypadają dość płasko, a równocześnie zbyt staro jak na tak młodych bohaterów. Główne postacie, choć w teorii obdarzone mnóstwem cech charakteru oraz małych osobliwości, nie mają polotu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że kunszt literacki pewnie nie był główną wartością, którą kierował się autor, że była nią raczej chęć przekazania wiedzy o ważnej postaci. Wiem również, że w tym momencie można postawić wobec mnie kontrargument, że przecież dzieci nie potrzebują pięknych słów, by wejść w historię, a ich zakres uwagi jest tak króciutki, że lecenie szybko z fabułą staje się potrzebne i pożądane. Nie mogę jednak przestać myśleć o tym, jak wiele historii z literatury dziecięcej weszło do kanonu klasyków znanych na całym świecie; przypominają mi się wszyscy współcześni autorzy, którzy w opowieściach dla dzieci oraz młodzieży dają radę ukazać swój talent, zawrzeć w nich silnie bijące serce oraz ująć nawet czytelników dojrzałych; stworzyć piękne zdania, które kształtują młode umysły. Jeśli chcemy wprowadzić dzieci w świat jakiejś dziedziny, to materiały, które im przedstawiamy, powinny być zawsze wysokiej jakości. W porównaniu z innymi książkami, które przychodzą mi do głowy, skierowanymi do tej samej grupy wiekowej, Skrzynia władcy piorunów robi wrażenie produktu z taśmy, bo jak trudno jest napisać książkę?
Nie wykluczam, że wam oraz waszym pociechom spodoba się publikacja, w końcu intryga jest dosyć ciekawa. Mi samej pozostał jednak gorzki posmak oraz refleksja nad pewnymi wartościami, które tak łatwo jest nam przeoczyć.
Sama w sobie książka w porządku, ale były pewne rzeczy, których nie potrafię znieść. Bohaterowie, sceny pseudoromantyczne i styl pisania niezwykle mnie denerwowały. Myślę że mogę polecić, ale tylko dla młodszego czytelnika.
Praca w szkole i próby wybrania czegoś "dla dzieci i młodzieży", co faktycznie doczytałyby do końca to nowa forma piekła, którego wcześniej nie znałam. Sama historia - wątek romantyczny i detektywistyczny okrutnie naiwne, postacie 14-latków tak odległe od rzeczywistości, że jedynie zabawne i to nie dlatego, że miały takie być. Tak naprawdę dla klasy 4, a i dzieciaki na tym poziomie odczują jej przewidywalność. Choć będzie im się szybko czytało i dowiedzą się kilku ciekawostek.
czytałam to dawno temu więc nie pamiętam połowy rzeczy, ale pamiętam że wtedy bardzo mi się podobało – niedługo chyba przeczytam jeszcze raz i napiszę wtedy więcej
w miarę przyjemnie się czytało, watek romantyczny slaby fest i aż wykręca w środku, ale całe szczęście nie było o tym dużo, dlatego taką pozostawiam ocenę
4,75. Kiedy zaczynałam tę książkę byłam negatywnie nastawiona. Dużo ludzi mówiło, ze jest nudna itp. Ale naprawdę taka nie jest! Nie dałam 5 gwiazdek bo jednak coś mi brakowało w tej książce, ale naprawdę była fajna. Zaskoczyła mnie pozytywnie bo naprawdę myślałam, że to będzie okropne. Jednak minusem tej książki jest wątek romantyczny. Boże jakie to było cringowe😭 Ale cała książka bardzo mi się podobała. Pierwsze 100 stron nie były super zachęcające do dalszego czytania ale potem akcja już się rozwijała i była naprawdę dobra. Ogólnie wspaniały pomysł na fabułę wiec podziwiam Marcina Kozła za kreatywność i wyobraźnie. I naprawdę nie zrażajcie się do tej książki bo jest dobra i można się podczas jej czytanie świetnie bawić. W jeden dzień przeczytałam 200 stron co świadczy, ze szybko się ją czyta. Ogólnie książka ma 230 stron wiec bardzo mało. Może zacznę czytać kolejne części :)
Książka raczej dla nieco młodszych osób, ale mnie również bardzo zaciekawiła fabułą. Można by nawet rzec, że dzięki niej wyszłam z zastoju. Tak szybko się ją czytało, że nawet nie zauważyłam, gdy przewróciłam ostatnią stronę. Podobało mi się wplecenie historii z życia Nikolasa Tesli, wielkiego odkrywcy. Dotąd nie miałam o nim zbyt wielkiego pojęcia, a ta książka przybliżyła mi jego postać. Zostało to opisane na tyle dobrze, że żaden młodszy czytelnik nie powinien mieć problemów z jej zrozumieniem. A wracając do historii głównych bohaterów, czyli Julki, Toma i ich przecudownego psa Spike'a, szybko ich polubiłam. Szczególnie Spike'a. Ogromnie podobała mi się również zdolność syntezji, którą posiadał Tom. Dla osób zaciekawionych - więcej o tym w książce, dlatego zachęcam 🤍
Bardzo ciekawa książka polskiego autora: Marcin Kozioł. Estetyka okładki ładna, kolory dobrze dobrane. Widziałam inne części które również były dobrze dobrane kolorystycznie. Książka opowiada o promach swych kochających się nastolatków oraz wspaniałym wynalazcy :Nikoli Tesli. Bardzo ucząca i uwrażliwiająca opowieść o miłości innym sposobie poruszania się a nawet o chorobie i strachu. Była świetna i niedługo zaczynam część 2. Pozdrawiam☺️🙂💕
2 ⭐️ Jak bardzo widać po książkach które czytam że nie mam nic ciekawego do czytania? Ale ogólnie wracając do książki ma ona troche styl opowiadania pisanego na polskim Może nie znam się na wątkach romantycznych ALE ten był strasznie słaby Bohaterowie maja 14/15 lat a zachowywali się jakby mieli 11. Gdyby była inaczej napisana byłaby ciekawa bo sama fabula była nawet dobra jak na książkę dla dzieci
2.4 Uważam, że autor na siłę wprowadził do tej książki wiele wątków tylko po to, aby urozmaicić fabułę. Jest to np. Motyw z wieloma życiami psa, który nie został rozwinięty i wytłumaczony oraz wątek romantyczny, ktory był tak samo zbędny i cringowy. Mimo to pomysł na fabułę dość ciekawy i oryginalny.
Jak ja lekturę to bardzo spoko. Szybko ją przeczytałam, a jedyne co mi się nie podobało to relacja Julki i Toma. Imo było to narzędzi cringe i jak czytałam niezręczne sceny nie mogłam pozbyć się skręrów w brzuchu. Najbardziej mi się podobał wątek o Nicoli Tesli, który był przedstawiony w bardzo ciekawy i fantastyczny sposób.
Gdybym nie czytała tej książki na konkurs, pewnie spodobalaby mi sie bardziej. Bardzo w porządku młodzieżówka, myślę że wiele osób w wieku 9-13 powinno sięgnąć po tą książkę. Osobiście nie podobal mi się "wątek romantyczny" i sama książka noe przypadla mi jakoś bardzo do gustu przez moje osobiste preferencje, jednak uważam że jest to dobra książka warta uwagi mlodego czytelnika.
Świetna książka dla dzieci i młodzieży. Bardzo przyjemnie napisana. Urzekło mnie to że jest pisana z perspektywy psa. Świetny pomysł świetne wykonanie na pewno sięgnę po kolejną część. Przeczytałam ją już chyba ze 3 razy cały czas bardzo mi się podoba.
3.5 Każdy chce moją recenzję, wiem. Zaskoczyłam się tą książkę. Myślałam, ze nie przypadnie mi do gustu, a była fajna. Rozdziały z Nikolą Teslą były dosyć nudne, ale rozumiem, że były potrzebne do rozwiązania całej sprawy. Bohaterowie trochę bez charakteru, ale Spajka lubię 😍
3.76 było fajne, bardzo zainteresowało mnie Nikolą Teslą, ponieważ wydawał się bardzo interesujący i napewno będę czytać na jego temat, miał też tą samą ulubiona liczbę co ja :) wątek romantyczny zbędny! nieswojo mi się go czytało ale było ok, całkiem przyjemnie mi się czytało tą książkę
An interesting detective book with a pretty well-developed romantic plot between the main characters. An open ending for the next volumes. I think this book good and I recommend it. But it was my reading, so I know it's not interesting for fifth graders.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Czytałam ją podczas wolnych lekcji i do tego sprawdziła się idealnie, bawiłam się przednio, ale nastolatkowie są kompletnie niewiarygodni. W taki sposób nie odzywają się do siebie nawet osoby dorosłe, jeżeli mają bliższą relację, a co dopiero dzieci. Wątek kryminalny mocno meh, ale piesek słodki 🫵🏻