Kojąca książka, która rozgrzeje serce każdej kobiety.
Natasza miała wszystko: kochającego męża, piękny dom, spektakularną karierę i własną agencję reklamową. Życie Nataszy wielu osobom mogłoby wydać się perfekcyjne i takie właśnie było… Do czasu.
Jeszcze raz, Nataszo to opowieść o kobiecie, która kochała zbyt mocno. Swojego odbicia i akceptacji szukała w oczach ukochanego. Teraz musi iść przez życie sama. Czy odnajdzie utracone szczęście i spokój?
Wydawałoby się, że Natasza miała wszystko: pieniądze, karierę, świetnego męża, piękny dom, przyjaciółki... Po rozwodzie kobieta robi jednak rachunek sumienia i opowiada nam o najważniejszych chwilach w jej życiu, które doprowadziły ją do punktu, w którym jest teraz.
To, co uwielbiam w książkach Wilczyńskiej to dojrzałość i autentyczność. Natasza jest po prostu prawdziwa: ma wady, ma zalety, miota się niekiedy, oskarża innych, szuka winy w sobie... Trochę czułam się jakbym siedziała z nią na tarasie i słuchała jej opowieści. Duży plus za opisy zmian w kraju w latach 80. i 90. z perspektywy młodego przedsiębiorcy. To był taki smaczek do tej powieści o miłości. Tak, to jest powieść o miłości, o wszystkich jej rodzajach i odcieniach.
Ja mam jeszcze wersję ze starą okładką, na której jest dopisek „Opowieść kobiety, która kochała zbyt mocno.” Ja bym to zmieniła na „Opowieść kobiety, która nie była kochana dość mocno.”
"Jeszcze raz, Nataszo" to studium w znacznej przewadze przygnębiającego i smutnego życia głównej bohaterki. Natasza siedzi na tarasie, przegląda zdjęcia, wspomina i rozdrapuje rany, przeżywając na nowo stare dzieje. Były też, oczywiście, i dobre momenty w jej życiu, choć i tak finalnie prowadziły do klęski. Książka okazała się dobra, lepsza niż się spodziewałam, lepsza niż zapowiadało się po kilkunastu pierwszych stronach, ale nie jestem pewna, czy sięgnę po drugą część.
Postanowiłam przeczytać ponownie książkę “Jeszcze raz, Nataszo” nim sięgnę po kontynuację „Dasz radę, Nataszo”. Pierwszy raz tę książkę czytałam około 6 lat temu i w sumie nie wywarła na mnie dobrego wrażenia, ale byłam wtedy po pierwsze dużo młodsza, a po drugie w zupełnie innym momencie życia. Natasza Dębiska jest po swojej rozprawie rozwodowej i postanawia rozliczyć się ze swoją przeszłością. Towarzyszymy jej w podróży przez dotychczasowe doświadczenia. Każdy okres to jedna fotografia, która płonie podczas wieczoru. Poznajemy jej dzieciństwo, młodość, małżeństwo oraz rozwój własnej firmy. Z perspektywy drugiego czytania nie denerwowała mnie już tak bardzo. Rozumiałam ją dużo bardziej. Współczułam jej, że ciągle musiała spełniać wymagania innych ludzi. Najpierw rodziców, a potem bojąc się odrzucenia własnego męża. Myślę, że ta zmiana w moim podejściu jest stąd, że jestem starsza i momentami rozumiałam jej postawę – stałam się dojrzalsza niż kilka lat temu i lepiej przeanalizowałam swoją przyszłość. Pozostałe argumenty z mojej poprzedniej recenzji jak: rozczarowanie Nataszy zmianami, które zachodziły w kraju były denerwujące. Przecież zarabiała na upadku komunizmu. To wtedy w Polsce pojawił się szeroko pojęty marketing, który rozwija się prężnie do tej pory. To właśnie na rozwoju reklamy Natasza i jej mąż dorobili się wielkiego majątku. Dalej denerwował mnie mąż Nataszy i w dalszym ciągu uważam, że wykorzystywał to, że była uległa i urabiał ją na swoją modłę. Na szczęście Natasza miała momentami przebłyski zdrowego rozsądku i nie wyszła na tym, co się stało źle. Myślę, że to, co działo się w życiu Nataszy spotkało wiele kobiet. Oczywiście nie wszystkie skończyły z taką samą sytuacją materialną jak ona, ale myślę, że wiele z tego powodu, że przeszło tak dużo tak jak główna bohaterka utożsamia się z nią i to sprawia, że ta książka trafia do serc czytelniczek.
„Teraz przekonałam się, że przed odpowiedzialnością nie da się uciec. Ona nas nie goni. Czeka spokojnie i kiedy przychodzi jej czas – uderza ze zdwojoną siłą." ~ Karolina Wilczyńska, Jeszcze raz, Nataszo, Poznań 2014, s. 164.