Dagmara musi zająć się dziadkiem przez kilka dni. Nic prostszego? Nie w tym przypadku! Starszy pan zafunduje jej wakacje w zrujnowanym szpitalu psychiatrycznym na Roztoczu. Ludzie są tu mili i spokojni, szkoda tylko, że akurat ktoś postanowił wymordować pół wioski. No cóż, są miejsca, gdzie nawet najbłahsze urazy starannie się pielęgnuje, by z czasem wyrosły na porządne spory sąsiedzkie, i Utopce to jedno z tych uroczych miejsc. Warto je odwiedzić! Tutaj można się zakochać... na zabój!
Ta książka to ostrzeżenie! Nieodpowiedzialne zachowanie może spowodować katastrofę w ruchu lądowym i kłopoty matrymonialne, nieboszczyk w płynie nie wpływa dobrze na cerę, a konkursy esemesowe mogą być przyczyną śmiertelnego zatrucia…
Witajcie w Utopcach. To wieś położona niedaleko Zamościa i wprawdzie fikcyjna, ale i tak – kto by nie chciał spędzić wakacyjnych chwil w starym sanatorium. Może i jest dziura w dachu, może jest problem z jakimś spadkiem, a może nawet zdarzy się jakieś morderstwo czy dwa. (Nawiasem mówiąc, jest bezpiecznie, areszt świeci pustkami:
– A gdzie tam, jacy przestępcy? – Kusiakowa wzruszyła ramionami. – Teraz na stanie mają tylko Łokietka, Fudasiową i Mietka kobity szwagra zięcia)
Najważniejsze, że w ruinach działa kuchnia! A w niej największy: skarb Utopców – Kusiakowa! To gwarancja dostępu do świeżutkich plotek, zachowania cnoty oraz pyszniutkich obiadków (zupa wiśniowa na kościach czy bezmięsne kotlety schabowe – gdzie indziej je spotkacie?).
Iwona Banach znowu to zrobiła! Kolejny raz podczas lektury jej książki bolał mnie brzuch ze śmiechu, a mąż upominał, żebym trochę ciszej się śmiała.
Pani Iwona ma to poczucie humoru, które ja bardzo szanuję i bardzo dobrze się w nim czuję. "Klątwa Utopców" to książka z rodzaju tych, w której prawie każdy z bohaterów robi robotę, nadaje historii kształt. Różowa Pindzia, Kusiakowa, delikatny Filip, a nawet psy i Muciek – spotkanie z tymi bohaterami to zabawa pełna niespodziewanych i szalonych zdarzeń, kapitalnych dialogów i niekontrolowanych wybuchów śmiechu.
Dzieje się dużo, niekoniecznie jest tu jakiś porządek logiczny, ale "Klątwa Utopców" niezaprzeczalnie poprawia nastrój, a czas z nią spędzony to niemal jak czas z dobrymi znajomymi, z którymi nie chce się rozstawać.
Lektura tej komedii kryminalnej była dla mnie prawdziwą ucztą i jest jedną z najlepszych książek Iwony Banach, jakie miałam okazję czytać. Bardzo polecam wybrać się do Utopców oraz poznać mieszkańców tej pełnej wariactwa wsi!
Dagmara niedługo ma brać ślub, jednak mama wysyła ją do dziadka, który był wojskowym i wszystkie gosposie traktuje jak żołnierzy, co skutkuje kolejną ucieczką jednej z nich. Zatem Dagmara wraz ze swoją przyjaciółką Kingą jadą go odwiedzić. Wkrótce po dotarciu na miejsce Kinga wraz z Generałem znikają, a jego wnuczka wraz z nietypową ekipą jadą na poszukiwania które prowadzą na Roztocze i do starego szpitala psychiatrycznego.
W książce tej jest wiele wątków, w których łatwo się pogubić, jeżeli nie czyta się z uwagą. Również postaci nie brakuje i aż strach się do nich przywiązywać, bo pojawia się trup za trupem. Kto stoi za morderstwami? Dlaczego nikt nie lubi narzeczonego Dagmary? Czy dojdzie ślubu? Jedno jest pewne! Nie zabraknie romantycznych uniesień, zabawnych sytuacji i nieprawdopodobnych omyłek. Jeśli lubicie pióro Iwony Banach, to i przy "Klątwie utopców" będziecie się dobrze bawić, a zawiła i skomplikowana tajemnica ukryta w ruinach psychiatryka na pewno rozrusza Wasze szare komórki.
2,5 Nie ukrywam, pokładałam duże nadzieje. To nie jest jedna z lepszych książek od Banach, ale też nie zalicza się do najgorszych. Lubiłam kiedy autorka pisała mniej wymuszony humor, kiedy to nie opierał się on na zdiwaczałych staruszkach i nie było przekleństw co kilka słów. To nie jest zabawne.
Najlepsza książki od tej autorki. Śmiałam się jak opętana i bawiłam przecudownie. Uwielbiam klimaty wiejskie i małomiasteczkowe i książkach a tutaj ma wszystko okraszone genialnym humorem.