Ksiazka zawiera spisane i opublikowane zaraz po wojnie relacje autorki z siedmiomiesiecznego pobytu w niemieckim obozie koncentracyjnym dla kobiet w Birkenau w latach 1943-1944. Jest ona nie tylko przejmujacym zapisem niewyobrazalnego okrucienstwa, z jakim spotkaly sie tam wiezniarki róznych narodowosci, ale i swiadectwem postaw usilujacych ocalic resztke ludzkiej godnosci w tym nieludzkim miejscu. Ostatnie slowo bowiem nie nalezy do zla, a cierpienie ma swój sens, jesli tylko nie bedziemy sie zamykali w doczesnej perspektywie. ,,Gdyby przezycie lagru bylo ponad sily, toby Bóg tego nie zadal, bo On wie, na ile nas stac... Czyli cale zagadnienie sprowadza sie do tego, czy sie wierzy, czy nie... W lagrze bardziej niz gdziekolwiek winno tak - tak; nie - nie. Bo musimy nie tylko to zlo przyjac i zniesc, ale je zwalczyc... Jak?... Jezeli sie uda znosic to, co my znosimy, nie czujac nienawisci, nie pragnac osobistej zemsty, to tym samym zwalczamy lagier". Napisanie tej ksiazki dla autorki to kwestia obowiazku, a w zasadzie poslannictwa. ,,Bóg na to pozwolil niektórym ludziom ogladac pieklo na ziemi i wrócic, by dali swiadectwo prawdzie...". Dodatkowym zamyslem Z otchlani, bylo przedstawienie na progu zakonczenia II wojny swiatowej nowych celów wychowawczych. Na ostatniej stronie Z otchlani ( wszystkich wydan ) autorka jasno stwierdza ,, Wychowywac inaczej ludzi! Dotykamy sedna sprawy, celu wlasciwego tej ksiazki".
Polish writer, a catholic activist and a World War II resistance fighter, co-founder the wartime Polish organization Żegota, set up to assist Poland's Jews in escaping the Holocaust. In 1943, she was arrested by the Germans and sent to Auschwitz Concentration Camp.She was released through the efforts of the Polish underground and returned to Warsaw. In late 1944, she participated in the Warsaw Uprising. After the war she moved to Western Europe, but returned to Poland in 1957 where she remained until her death in 1968 at the age of seventy-eight. In 2009, the National Bank of Poland issued a coin posthumously commemorating the work of Kossak, Irena Sendler and Matylda Getter in helping Jews escape from from the Nazis during World War II.
Maiden name: Kossak After her first marriage: Kossak-Szczucka After her second marriage: Kossak-Szatkowska
Dopasowywanie historii do krzywego światopoglądu – wersja katolicka
„Polki lepiej znosiły głód od innych, ponieważ przedtem umiały pościć w dnie przez Kościół nakazane (...)”
„Siłą, która utrzymywała Polki w należnej postawie, była modlitwa przyjaciół. Nie każda kobieta mogła otrzymywać paczki, lecz za każdą modlono się na wolności, modliły się dzieci, mąż, rodzina, krewni. Modlono się w kościołach, modlono się w bezsenne noce skrapiane łzami, modlono się w pracy i w polu, przed wiejską Bożą Męką. Zakony i parafie poświęcały jeden dzień w tygodniu (sobotę) na szczególną modlitwę za rodaków i rodaczki pozostających w więzieniach i lagrach”
„Czyż trzeba Ci było, Jezu, aż tak okrutnego bicza, by kobiety zagnać z powrotem do domowego ogniska?”
Myślę, że same cytaty to odpowiedni komentarz podpierający moją ocenę tego "dzieła" literackiego. Książka przepełniona uniesieniem i zachwytem nad Polkami, "katoliczkami" (zdaniem pani Zofii każda Polka była dobra, heteroseksualna i wierząca). Autorka wychwala rodaczki nazywając je niezłomnymi i wytrwałymi, Żydówki jednak określa mianem strachliwych, Rosjanki cechują się materializmem, a więźniarki pochodzące z Niemiec to okrutne lesbijki i prostytutki, które nie czują litości nawet wobec swoich rodaczek. Czy tak było, nie wiem, bo nie widziałam tego na własne oczy, ale obraz cudownych, bohaterskich Polek na tle przepełnionych wadami kobiet innych narodowości jakoś do mnie nie przemawia. Kossak nie wspomina o tym, że sama miała dużo lepsze warunki bytowania niż inne osadzone, dowiadujemy się tego dopiero z relacji jej współwięźniarek. Pisarka usuwa z opisu swoją osobę tak dokładnie, że nie wiemy co jadła, w co się ubierała, jak wyglądała, ani nawet na jakim bloku się znajdowała.
„Nie najlepiej natomiast zapisała się w mojej pamięci Zofia Kossak-Szczucka. Moim zdaniem była zbyt zarozumiała, a jej zachowanie nosiło znamiona samolubstwa i egoizmu. Zdołała zgromadzić wokół siebie grono koleżanek, które traktowały ją jako osobę wysoce nieprzeciętną i stale obsypywały pochlebstwami. Miała na swojej koi czyste, białe prześcieradło i w ogóle zapewniano jej cieplarniane warunki.”
mówiła przebywająca na bloku szpitalnym Janina Wojnar-Sujecka
„Kiedy na naszym bloku przebywała Zofia Kossak-Szczucka dla niej najczęściej palono w tym piecu i zajmowano garnkami miejsca na ruszcie, zsuwając garnki innych więźniarek, bo przez cały dzień dla pani Zofii grzała się albo woda do mycia, albo woda do termoforu, żeby mogła nim grzać stopy, albo zupa, albo ziemniaki, albo gotowano kluski z ziemniaków, albo pieczono placki ziemniaczane”
mówiła Maria Oyrzyńska
Dla osób, które nie mają absolutnie żadnego pojęcia na temat obozów koncentracyjnych ta relacja może wydać się ujmująca i chwytająca za serce, ale nie należy wierzyć w jej stuprocentową autentyczność. Autorka opisuje jedynie wycinek obozowej rzeczywistości, i to przez pryzmat wiary w bardzo drażniący sposób. Po lekturze książki pani Zofii polecam chwycić za jej podsumowanie i moim zdaniem słuszną krytykę, autorstwa pana Tadeusza Borowskiego.
Jest trochę błędów, ale to książka wydana w 1946 roku, więc autorka nie musiała jeszcze wszystkiego wiedzieć...
"Wychowajcie inaczej ludzi, a wszystko będzie rozwiązane." - pojawia się cytat w tekście, jakby uzupełniająco w kontekście poprzednio przeze mnie przeczytanej książki...
Borowski napisał tekst krytyczny o tej książce, który zatytułował "Alicja w Krainie Czarów". I choć przyznaję, że bez wątpienia informacje o strukturze i systemie obozu są niezwykle wartościowe, z żalem muszę przyznać tej szorstkiej krytyce rację.