Najbardziej kontrowersyjna książka Jürgena Thorwalda. Zanim ginekologia stała się tym, co znamy dziś, trwał horror.
Lekarze, czy jak ich nazywano „rzeźnicy”, prześcigali się, kto szybciej wytnie macicę, odbierze poród kleszczami czy usunie torbiel. Z biegiem czasu okazało się, że wzbudzające zachwyt operacje chirurgiczne i sprawne posługiwanie się skalpelem bardziej służyły sławie ginekologów niż zdrowiu pacjentek, które zbyt często kończyły na cmentarzu. Gdy pojawiali się lekarze chcący ulżyć pacjentkom, stawali się tematem kpin, tracili prawo wykonywania zawodu, a nawet trafiali przed sąd. Innych chciano wieszać. Konserwatyści wołali, że kobieta ma rodzić w bólu, bo tak napisano w Biblii. I że badanie lekarskie powinno być przyzwoite. Prekursorom nowoczesnej diagnostyki nie było łatwo.
Jürgen Thorwald opisuje tych, dzięki którym udało się zmniejszyć śmiertelność rodzących, a także tych, dzięki którym badanie lekarskie nie kończyło się powikłaniami i stanem zapalnym, oraz tych, dzięki którym mamy dziś całą gamę środków antykoncepcyjnych.
Thorwald znów serwuje fascynującą opowieść o historii medycyny. Z niezwykłą precyzją opisuje rozwój metod i narzędzi chirurgicznych niezbędnych do leczenia najbardziej intymnej części ciała kobiety. Autor niejednokrotnie przełamuje wstydliwe tabu i odkrywa pilnie strzeżone tajemnice.
Jürgen Thorwald was a German writer, journalist and historian known for his works describing the history of forensic medicine and of World War II.
Thorwald was a native of Solingen, Rhenish Prussia, and attended the University of Cologne. He started his career in 1933 in Nazi Germany, writing for publications such as Die Braune Post ("The Brown Mail"), the SS journal Das Schwarze Korps ("The Black Corps") and the NSDAP paper National-Zeitung. During the war he worked as a propaganda writer focusing on the Luftwaffe, Kriegsmarine and the general German war effort.
After the war, he used the pseudonym Jürgen Thorwald in order to be able to work under Allied occupation. In 1947, he legally adopted the new name.
Thorwald's book 'The Century of the Detective' was nominated for the Edgar Allan Poe Award in 1966 in Best Fact Crime category, but he lost to Truman Capote's 'In Cold Blood'. In 1984 he was awarded the Order of Merit of the Federal Republic of Germany. Thorwald died in Lugano, Switzerland in 2006. He was 90 years old.
W Polsce machina czasu ruszyła wstecz. Jeszcze moment a będą na grzebać żywcem za łagodzenie bólów porodowych. Przerażająca książka o sprawach, które zdawałoby się już nie wrócą.
Wiedziałam, że to będzie frustrująca lektura i będę dużo się denerwować, ale mimo wszystko chciałam zagłębić się w temat. Oczywiście są tu rzeczy, które powodują burzenie krwi w żyłach na niesprawiedliwość dziejową względem kobiet. Nie przestaje mnie zadziwiac za ile zła odpowiada nauka kościoła i religia jako taka. Natomiast jednocześnie pełna jestem podziwu, że wśród tego mroku znalazły się odważne , pełne empatii i humanitaryzmu jednostki, które chciały wbrew wszystkiemu pomóc innym ludziom mimo odmiennej płci i sprawiły , że kobietom żyje się choć trochę lżej niż przed wiekami.
Szalenie interesujące, chronologiczne przedstawienie narodzin oraz rozwoju ginekologii. Autor przedstawia nam wachlarz postaci, które mocno przysłużyły się nauce - i kobietom! - oraz zrewolucjonizowały ówczesne spojrzenie na takie tematy jak nowotwory kobiecy narządów płciowych, antykoncepcja, czy poród.
Znajdziemy tu nie tylko nazwiska najwybitniejszych lekarzy swoich czasów, ale również kobiet, najczęściej tych z najniższych warstw społecznych, które swoim uporem, odwagą oraz nieposkromioną chęcią życia zachęcały lekarzy do poddawania ich operacjom, które mogą albo je wyleczyć, albo skończyć definitywnie ich cierpienia. Autor przywołuje słowa jednej z nich, wypowiedziane do lekarza: "Panie doktorze, proszę nie zniechęcać się moją śmiercią i próbować dalej!".
Gdyby nie wszyscy ci ludzie, którzy przeciwstawiali się swoim czasom, być może jeszcze dziś pokutowałoby twierdzenie, jakoby rak szyjki macicy oznacza wyrok śmierci, a poród musi przebiegać w bólach, bo "Bóg tak chciał".
Książkę czyta się jak dobrą powieść, pełną niespodzianek i zwrotów akcji. Do polecenia nie tylko młodym lekarzom i kobietom, ale dosłownie każdemu, kto boi się działać, bo to, co chce zrobić zdaje się być zbyt rewolucyjne jak na dzisiejsze czasy.
Ginekolodzy to książka, która nigdy nie została wydana. Tworzą ją felietony i notatki autora, który w czasie pracy nad książką rzucił się w wir innego projektu i tego nigdy nie dokończył.
To niestety widać.
O ile czyta się to bardzo dobrze, widać, że nie jest to dopracowane w takim standardzie, do jakiego zdążyłam przywyknąć u Thorwalda. Pomiędzy rozdziałami zdarzają się powtórki, wnika się czasem chaos, w ogóle nie poruszono kilku kwestii, które mogłyby stanowić filar tej książki. Przykładowo poruszono karierę Papanicolaou i cytologię, a -mimo zbliżonych czasów- o historii tabletki antykoncepcyjnej nie ma ani słowa, w tym celu należałoby się udać do znakomitego felietonu Gladwella w What the Dog Saw and Other Adventures.
Mimo małych niedociągnięć, wciąż jest to wciągająca lektura przybliżająca laikom historię dziedziny, o której prawie nie mówi się w towarzystwie, a z którą każda kobieta w końcu się styka.
Przerażająca historia ile bólu i cierpienia zadawano kobietom z imię uświęconej przez samego Boga tradycji czy kij wie co. Zadziwiające jak wielu mężczyzn chciało by taki stan rzeczy się nie kończył.
Co za jebany koszmar, nie działo się to znowu tak dawno temu i widać w niektórych kręgach sympatię do tych oby minionych czasów.
"Nawet jeśli dla kobiety każda kolejna ciąża wiąże się z dużym zagrożeniem, a mąż nie chce się zgodzić na wyżej wspomnianą czasową abstynencję, to kobiecie i tak nie wolno sięgać po złą metodę (pesarium) zapobiegania ciąży. Oczywiście w wysokim stopniu można jej współczuć, nie pozostaje jej jednak nic innego, jak mężnie stawić czoło smutnym następstwom przyjętych wraz z małżeństwem obowiązków".
Dobrze, że nie przyszło mi żyć w takich czasach, byłabym naprawdę bardzo, bardzo złą żoną. Krew się we mnie gotuje, jak czytam o takich rzeczach. Obowiązki małżeńskie i mąż, któremu nie chce się okresowo powstrzymać od seksu, nawet za cenę śmierci żony przy kolejnym porodzie? Otrułabym dziada jak nic. Może stąd jest tak wiele trucicielek w historii kryminalistyki, o której zresztą również przeczytałam u Thorwalda. A przy okazji lektury "Ginekologów" bardzo doceniłam zalety nowoczesnej antykoncepcji hormonalnej.
Książka sama w sobie nie jest kontrowersyjna, bardziej kontrowersyjne są autentyczne teorie, które przez wieki były głoszone przez księży, a później ginekologów w początkach istnienia tej specjalności. Przykładów jest wiele, wystarczy przytoczyć kilka cytatów:
"[...] Orygenes, jeden z Ojców Kościoła, wysnuł w III wieku n.e. teorię o duszy płodów i - żywiąc pogardę do z natury grzesznej kobiety - pouczał, iż w każdym przypadku trudnego porodu można poświęcić matkę - ale dziecko musi przyjść na świat i zostać ochrzczone [...]"
"Przez wieki absolutnego panowania Kościoła żaden lekarz nie dotknął nagiej kobiety i jej grzesznego podbrzusza, nie wszedł do izby porodowej. Hamburczyk Veit Völsch, nazywany doktorem Veitem, który spróbował tego w damskim przebraniu, został spalony na stosie".
Początki ginekologii są przepełnione brutalnością, pogardą dla kobiety, dla której jedynym celem życiowym miała być prokreacja i wychowywanie niezliczonej ilości dzieci i przede wszystkim głupotą większości próbujących swoich sił w tym temacie lekarzy. To jest kontrowersyjne, szczególnie dla nas, kobiet żyjących w okresie świadomego planowania macierzyństwa i antykoncepcji, wczesnego wykrywania chorób i rozwiniętych metod leczenia. Aż mną trzęsło jak czytałam o niektórych teoriach i praktykach. Nikogo też chyba nie dziwi, że największymi obrońcami biblijnego "w bólu będziesz rodziła" byli właśnie mężczyźni, których problem nie dotyczy. Dobrze, że nie przyszło mi żyć w tamtych czasach, spaliliby mnie, za moje poglądy, na stosie razem z Veitem.
W najbliższym czasie nie wrócę do tej książki, nie mam siły czytać ponownie o krzywdzie, jaką wyrządzano kobietom. Samo opracowanie polecam, tak jak i wszystkie przeczytane przeze mnie książki Thorwalda. 8/10
Jakże wciągająca! To, przez co musiały przechodzić kobiety na przestrzeni minionych wieków i to już w momencie, w którym medycyna mogła im pomóc, lecz chora pruderia i idiotyczne zasady wynikające z obsesyjnej religijności do tego nie dopuszczały, jest nieprawdopodobne. Polecałabym tę książkę nie tylko osobom zainteresowanym historią medycyny, ale też tym – zwłaszcza kobietom – które twierdzą, że feminizm im nie potrzebny. Ojej, ależ się mylą.
Książka fascynująca, przerażająca i momentami zatrważająco aktualna. Niestety widać, że nie została nigdy dokończona - przydałaby się lepsza redakcja i/lub tłumaczenie. Momentami do tekstu wkrada się chaos (co w połączeniu z wieloma obcymi nazwiskami nie ułatwia lektury), zdarzają się powtórzenia pewnych treści. Mimo to, zdecydowanie warto przeczytać!
Znając Stulecie chirurgów Thorwalda, spodziewałam się dobrze udokumentowanej i pasjonującej opowieści o historii ginekologii. Moje oczekiwania były słuszne, mimo że ta książka nie była w takiej postaci ukończona przez autora. Ginekolodzy to zbiór pozostawionych przez Thorwalda notatek, zapisków, nieukończonych fragmentów i mimo że w niektórych fragmentach jest to widoczne, książka jest absolutnie pasjonująca.
Thorwald sięga daleko wstecz, opisując pierwsze próby pomocy kobietom rodzącym i chorującym na wtedy wstydliwe choroby. Poruszając się po osi czasu, przytacza kolejnych lekarzy, którzy poświęcili się różnorakim aspektom ginekologii. To są porody, łagodzenie bólu, antykoncepcja, nowotwory organów płciowych, badania cytologiczne, cięcia cesarskie itd. Niemiec wspomina jednak także o ogromnej rzeszy kobiet - przede wszystkim akuszerek, których wiedza opierała się na doświadczeniu, obserwacji i intuicji.
„Ginekolodzy“ to reportaż o piekle, które przechodziły kobiety, zanim ginekologia stała się dziedziną, z którą mamy dziś do czynienia. Opisane w tej książce przykłady są druzgocące, ponieważ kobiety często zamiast dostać potrzebną im pomoc, stawały się częścią wyścigu szczurów lekarzy o jak najlepszą reputację. Były one wręcz skazane na cierpienie, a nawet śmierć z powodów religijnych, społecznych przeświadczeń oraz braku chęci do wypróbowania nowych zabiegów medycznych.
Po wspaniałym "Stuleciu chirurgów" przyszedł czas na "Ginekologów" J. Thorwalda. We wstępie do książki zostało zaznaczone, że autor nie zdążył jej wydać jako całości, a tylko poszczególne części w formie esejów. Starania i ewentualne poprawki udaremniła bowiem śmierć.
Nieliczne rozdziały pokrywają się co do treści z pierwszą wymienioną przeze mnie pozycją. Są też miejsca, w których ilość nazwisk lekarzy; miast, w których pracowali i dat - przyprawiają o zawrót głowy, tym bardziej, że w większości ci aktorzy nie są czytelnikowi przybliżani. Jaki jest cel tego zabiegu? Raczej chyba nie przyjaźń czytelnika i bohatera, ewentualnie jego dlań podziw? Być może autor miał jakiś zamiar, ale nie zdążył go zrealizować? Trudno powiedzieć. Jednak są też historie, które czyta się z dużą ciekawością, jak choćby przypadek dr Alecka Bourne'a czy raczej dziewczyny, której pomógł.
Sama rodząca się ginekologia (dodajmy: szeroko pojmowana) rozpatrywana jest w książce wieloaspektowo. Dotyka kilku obszarów życia kobiet i w mniejszym stopniu mężczyzn. Są to: - życie seksualne i obyczajowość; - przygotowanie do porodu i akt narodzin; - niechciane ciąże; - antykoncepcja; - gwałt; - aborcja; - choroby narządów rodnych kobiety i ówczesne sposoby ich leczenia.
Treść bardzo ciekawa, ale sposób jej przekazania jest jednak nieco mniej dbały niż to miało miejsce w przypadku "Stulecia chirurgów".
Historia wieków ciemnych (i nie tak wcale dawnych) ginekologii i położnictwa.
Wiadomym jest, że medycyna dopiero od niedawna oferuje coś więcej niż chleb zagnieciony z pajęczyną. Wiedza ta nie przygotowuje jednak psychicznie na ukazane przez Thorwalda okropieństwa, które były niegdyś udziałem rodzących kobiet.
Autor w kolejnych rozdziałach przedstawia pionierów ginekologii i ich odkrycia. Szczególnie pierwsze rozdziały skupiające się na okresie, gdy możliwości medycyny były, delikatnie mówiąc żadne, szokują. Operacje przetok powstałych po porodzie przeprowadzane bez znieczulenia i powtarzane kilkunastokrotnie. Usuwanie kilkukilagromowych torbieli. Żywcem dokonywane cesarskie cięcia. Thorwald z pasją odmalował gehennę przez jaką przechodziły miliony kobiet.
Niestety pod koniec autor stracił nieco tempo, skupiając się za bardzo na dywagacjach natury etycznej i zbyt szczegółowo zagłebiając się w biografie ginekologów.
Zdecydowanie polecam choć ostatni rozdział o bólu porodowym, a właściwie urojeniu bolesności porodu mógł napisać tylko mężczyzna.
Sięgnęłam po tę pozycję w trakcie nauki do egzaminu z ginekologii na studiach i nie wiem czy mogłabym wybrać na nią lepszy moment. Fascynujące było śledzenie rozwoju ginekologii i położnictwa w momencie, w którym posiada się wiedzę o obecnych standardach i poziomie medycyny. Dobijające dla mnie było to, jak dużą przeszkodą w rozwoju nauki była, i w sumie nadal jest, wiara i podążająca za nią mentalność w związku z wychowaniem w pewnych przekonaniach. Mimo upływu dziesiątek lat niektóre problemy nadal są obecne we współczesności i powodują moją frustrację, ale jednocześnie nadzieję na to, że jeżeli kiedyś dało się przekonać społeczeństwo do modyfikacji swojego myślenia to tym razem też jest na to szansa. Książkę serdecznie polecam, szczególnie zainteresowanych tematem, bo myślę, że będzie naprawdę satysfakcjonującą lekturą.
To było na pewno... interesujące i fascynujące. Jestem ogromnym fanem wszelkiego rodzaju reportaży, które w jakikolwiek sposób poruszają tematy medyczne i zazwyczaj podchodzę do nich raczej sceptycznie. Głównie dlatego, że tak wiele razy odbiłam się i wynudziłam, że staram się nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań.
Tutaj, o dziwo, jest to napisane po prostu dobrze i ciekawie. Trochę gorzej z tematyką, bo nie do końca jestem w stanie stwierdzić, czy ginekologia to ten dział, który mnie interesuje. Na pewno przeraża mnie fakt, jak jeszcze niecałe sto lat temu traktowano kobiety i jak absurdalne były metody i poglądy. Równie przerażające jest to, że wiele z nich jest tak aktualnych dziś i jak niewiele się zmieniło...
Jak zwykle z Thorwaldem, książka fragmentami jest nużąca, dodatkowo jest to zbiór notatek których sam autor nie dopracował przed śmiercią. Czuć że materiał bywa chaotyczny.
Nie mniej książka porusza niezwykle ważny ale i ewidentnie drażliwy temat tego, kto 'rządził' światem ginekologii - na samym początku m.in. wspomniane są wyścigi lekarzy kto szybciej wykona zabieg ginekologiczny. Pokazuje kompleksowe zagadnienie zawłaszczenia kobiecych ciał przez mężczyzn, opinię publiczna czy kościół. Wątpliwa moralność versus zdrowie pacjentek na szali.
Od natłoku nazwisk czasem wirowało w głowie, ale podejrzewam, że to kwestia gorszej koncentracji przy słuchaniu audiobooka. Czasem brakowało mi zakończenia jakiejś historii. Z powodów oczywistych książka często była przygnębiająca, ale mimo to bardzo ciekawa.
3,5 Książka bardzo fajna, jednak w dużym stopniu skupiała się na aspektach onkologicznych dróg rodnych, co po lekturze "Biografii raka" nie poszerzyło mojej wiedzy i w niektórych momentach nudziło.
Świetna książka z jak zawsze z Jürgenem Thorwaldem fascynującą opowieścią. Mimo tego, że w ogóle nie interesuje mnie ginekologia, to od tej pozycji nie mogłem się oderwać.
Na polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej książek o tematyce medycznej. Ku mojemu zaskoczeniu, bardzo mnie do nich ciągnie, dlatego każdy kolejny tytuł zostaje zapisany na mojej liście "do przeczytania". Z pewnością osławieni "Ginekolodzy" Jürgena Thorwalda to lektura nieco różniąca się od tych, które czytałam do tej pory.
Thorwald przedstawił przerażającą rzeczywistość, w której ginekolodzy dokonywali (dosłownie!) rzeźni na kobietach. To one przez wieki cierpiały katusze, znosząc nie tylko nieprzyjemne dolegliwości, ale stając się królikami doświadczalnymi, najczęściej w konsekwencji umierając...
Do ostatniego trzydziestolecia XIX wieku nie miano pojęcia o infekcjach oraz bakteriach, a także sterylności, przez co dłonie ginekologów przenosiły najgorsze zarazki, a to bardzo często doprowadzało do śmierci pacjentek. Jeśli doda się do tego rzadkie mycie oraz operowanie pod przykryciem (lekarze przez niezwykle długi czas robili to na ślepo, gdyż nie mieli prawa patrzeć na narządy kobiece), to niewiele z nich miało jakąkolwiek szansę na przeżycie.
"Ginekolodzy" to lektura, którą planowałam przeczytać, odkąd tylko ujrzałam ją w zapowiedziach wydawniczych. Wszyscy zachwalali tę książkę, zatem moja ciekawość rosła z każdym dniem. Od razu wciągnęłam się w opowieści Thorwalda, co zdziwiło mnie samą, ponieważ nie jestem zwolenniczką poznawania dość suchych faktów sprzed wielu, wielu lat. Niemniej czytałam tę lekturę niemal jak powieść obyczajową, chociaż w pewnym momencie mój entuzjazm zaczął słabnąć. Jest to spowodowane natłokiem informacji oraz brakiem jakichkolwiek odniesień do zwyczajów panujących współcześnie.
Czytanie o szyciu bez narkozy, braku sterylizacji narzędzi oraz rąk, eksperymentach przeprowadzanych na kobietach, co wiązało się z ogromnym cierpieniem, nie jest najłatwiejszą przeprawą, zwłaszcza w ostatnim miesiącu ciąży, w którym obecnie jestem. Niemniej ta lektura uświadomiła mi, że jestem niezmiernie wdzięczna tym kobietom, które przeżyły takie katusze, bo dzięki nim mamy teraz dużo łatwiej... To właśnie te bohaterki zasługują na największe podziękowania.
Paragraf 218 (k.k. Związku Północnoniemieckiego, 15.05.1871) : " Ciężarna, która z rozmysłem spędza swój płód lub zabija w łonie, podlega karze do pięciu lat ciężkiego więzienia. O ile zachodzą okoliczności łagodzące, kara nie może być niższa niż sześć miesięcy. Te same przepisy karne odnoszą się także do osób, które za zgodą ciężarnej stosowały u niej bądź dostarczały jej środków do aborcji lub zabójstwa. "
Ustawa z 1861 roku (UK, zniesiona w 1967): "Przerywanie ciąży nawet u najciężej chorych, wyczerpanych porodami i zgwałconych kobiet - obojętnie w którym jej trymestrze jest przestępstwem. Kobietom oraz osobom udzielającym im niefachowej bądź fachowej pomocy grozi więzienie o zaostrzonym rygorze z dożywociem włącznie."
Sędzia w głośniej sprawie aborcji u 14-latki zgwałconej brutalnie przez gwardzistów z Whitehall : "...nie ma też prawa zabraniającego jakiejkolwiek aborcji ze względów religijnych. Takie osoby nie powinny być lekarzami. Jeżeli można uratować życie kobiety przez aborcję, a lekarz nie dokonuje jej z powodu przekonań religijnych, mogłoby go czekać oskarżenie o umyślne zabójstwo."
Tą nielekką lekturę pożyczyłam od koleżanki. I od razu na wstępie zaznaczę : TO NIE JEST KSIĄŻKA DLA OSÓB O SŁABYM ŻOŁĄDKU. Twórczość Thorwald'a znam z lektury dodatkowej z kryminalistyki. Jest to raczej luźny zbiór lub konspekt, książki która nigdy nie została ukończona i zatwierdzona przez jej autora do druku. Niemniej jest ciekawa i bogata w naprawdę plastyczne opisy - jeśli czytaliście "Godzinę detektywów" czy "Stulecie chirurgów" wiecie co mam na myśli. Autor porusza tematykę zawodu i praktyki ginekologicznej przez mężczyzn, którzy odważyli się z��amać standardy postępowania i tabu społeczne, przez co w ciągu 2 wieków doprowadzili do dużego postępu w tej zaniedbywanej części medycyny. Thorwald porusza tematy takie jak : techniki przyśpieszania porodów, leczenie nowotworów, cesarskie cięcie, operacje cyst i torbieli, aborcję, antykoncepcję i szkoły rodzenia.
Mam wrażenie, że książka mogłaby być trochę lepsza. Jest w niej sporo powtórzeń i momentami ma się wrażenie czytania tego samego po raz setny. Niemniej jest to historia niesamowita i zdecydowanie nie dla wrażliwych. Opisy, szczególnie te z początków historii ginekologii, mogą niektórych mocno zniesmaczyć. Ja zawsze miałam skłonność do historii medycznych, więc mi się podobało ;) Wnioski, jakie się nasuwają po przeczytaniu tej książki, są następujące: religia stała i nadal stoi na drodze postępu, a lekarze, który próbowali wymyślać nowe metody, najczęściej byli potępiani przez większość społeczeństwa. Zarówno lekarze, jak i kobiety, które poddawały się pionierskim operacją/zabiegom, musieli mieć mnóstwo samozaparcia i odwagi. To, co w przeszłości przechodziły kobiety, które chciały mieć - albo nie mieć - dzieci, przyprawia o dreszcze. Jakkolwiek nie lubimy odwiedzać ginekologa, podobnie jak dentysty, musimy doceniać to, że obecnie nie mamy takich atrakcji, jak kilkaset lat temu.