Porywająca, świetnie napisana powieść, w której XXI-wieczną Polską nadal rządzą Piastowie, a wiara i obrzędy przodków są cały czas żywe. A wszystko przez to, że Mieszko I zdecydował się nie przyjąć chrztu...
Gosława Brzózka, zwana Gosią, po ukończeniu medyny wybiera się do świętokrzyskiej wsi Bieliny na obowiązkową praktykę u szeptuchy, wiejskiej znachorki. Problem polega na tym, że Gosia – kobieta nowoczesna, przyzwyczajona do życia w wielkim mieście – nie cierpi wsi, przyrody i panicznie boi się kleszczy. W dodatku nie wierzy w te wszystkie słowiańskie zabobony. Bogowie nie istnieją, koniec, kropka!
Pobyt w Bielinach wywróci jednak do góry nogami jej dotychczasowe życie. Na Gosię czeka bowiem miłość. Czy jednak Mieszko, najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego do tej pory widziała, naprawdę jest tym, za kogo go uważa? I co się stanie, gdy słowiańscy bogowie postanowią sprawić, by w nich uwierzyła?
Słowiańskie bóstwa, pradawne obrzędy, romans, a przede wszystkim – solidna dawka humoru!
Lekarka, absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Debiutancką powieść Wilk napisała w wieku piętnastu lat, a wydała trzy lata później (2006). W 2009 roku ukazała się kontynuacja tej książki - Wilczyca. Autorka została za nią nominowana do nagrody Nautilus, przyznawanej przez czytelników w corocznym plebiscycie na najlepszy polski utwór literacki z gatunku fantastyki. Wilczyca zdobyła w nim piąte miejsce. W Wydawnictwie W.A.B. pisarka opublikowała trylogię, na którą składają się powieści: Ja, diablica (2010), Ja, anielica (2011) oraz Ja, potępiona (2012).
3,5/5 Odejmuję 0,5 gwiazdki za wszystkie erotyczne nawiązania (rozebrałam się przed nim, a on nic!!!- nie wiem, może Cię szanuje i nie chce wykorzystywać twojego ciala, ale ok) Poza tym bawiłam się bardzo dobrze! Szukałam czegoś lekkiego i ta się świetnie sprawdziła.
Mam wrażenie, że powieść pisała 15latka na podstawie swojej wiedzy o życiu. Pogańskie dekoracje nic tu nie zmieniają. Bogowie, demony i kilka zwyczajów ludowych nie zmieniają tej książki z disco polo w pagan folk.
Przeczytałam kiedyś, że bohaterki literatury kobiecej specjalnie są konstruowane tak, żeby wydawały się przeciętne. W ten sposób czytelniczki łatwiej się z nimi utożsamiają. Te przeciętne bohaterki mają w sobie "coś" co nie jest absolutnie ich zasługą - w przypadku bohaterki "Szeptuchy" jest to data urodzenia. Przez to "coś" bohaterką interesuje się fantastyczny facet oraz bogowie słowiańscy.
Nie spodziewałam się "Ulyssesa" i go nie dostałam. Spodziewałam się mitologii słowiańskich, pogaństwa, orgii i tak dalej, ale muszę powiedzieć, że tu zaspokojona zostałam tylko połowicznie. Wszystko przez bohaterkę i jej niemożliwą płytkość. Jej działaniami kierują a) lęk przed kleszczami b) chęć posiadania faceta, a dokładniej jeszcze, pożądanie. Po skończeniu studiów lekarskich jest dziewicą (w tekście pada stwierdzenie, że nie spała w jednym łóżku z żadnym mężczyzną, jak również, że członki męskie widziała do tej pory w prosektorium). W związku z tym nie może oprzeć się wysokiemu i muskularnemu mężczyźnie. Patrzy na niego, on nic. Prawie go dotyka, on nic. I tak toczy się intryga. Na dodatek urywa się gwałtownie, aby mógł być tom drugi.
Mitologia słowiańska nie jest przedstawiona specjalnie odkrywczo ani barwnie. Ogniska pogańskie przebiegają zgodnie ze schematem imprezy przy ognisku. A dookoła biega Bridget Jones i potyka się o korzenie.
Mimo wszystko fajnie, że coś dzieje się w pogańskiej historii alternatywnej, mimo że pogaństwa nie sprzedaje filozofia, tylko umięśniony brzuch bohatera.
Taka trochę polska komedia romantyczna z białym plakatem i Karolakiem, tylko że zamiast Karolaka mamy słowiańskość i fantasy. Nie jest to szczególnie dobra książka, ale ciągle jest to pewnie najlepsze romantasy, jakie czytałem w życiu xD Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=gPOoF...
Pomysł na ksiązkę był super, ale jego realizacja to dno i metr mułu. Postaci są mocno uproszczone, zaskakujacych momentów nie ma. Główna bohaterka jest irytujaca. Z założenia jest ona absolwentką akademii medycznej, czyli dorosłą osobą. Jej przemyśleń nie powstydziłaby się natomiast infantylna nastolatka. Do tego rozległe opisy ubioru bohaterki, które w żaden sposób nie są istotne dla treści książki. Co więcej, pojawiają się błedy składniowe, które utrudniają czytanie. Trochę szkoda, bo pomysł był bardzo dobry.
To jedna z tych książek, do których wzdycham "a mogłaby to być taka dobra książka!". Bo pomysł jest przyjemny, mógłby być intrygujący, niestety wykonanie - tragiczne. Bohaterka jest po studiach, a zachowuje się, jakby była jeszcze nastolatką. Płakałam, czytając po raz enty w co jest ubrana, jak przeprasza Welesa za brak szacunku (no błagam, on chciał ją zabić, a ona go przeprasza?!) i jak we wszystkim jest posłuszna Mieszkowi. No i dwadzieścia stopni w marcowy poranek to chyba przesada.
Zacznę od plusów, bo będzie najprościej: plusów brak. Minusy: 1)Zmarnowany potencjał na powieść o słowiańskim folklorze, powieść zdegradowana do marnego, miałkiego romansidła o niewyżytej (dosłownie) nastolacie w ciele 24-latki i wyżytego ale nie aż tak bardzo macho. I mam paskudne "wrażenie", że dość mocno autorka zmasakrowała mity, legendy i historię. 2)Główna bohaterka jest największą miągwą o jakiej przydarzyło mi się czytać od DAWNA. Fakt, że książka pisana jest w pierwszej osobie przyjmuję jako osobisty atak autorki na moje komórki mózgowe. Czytanie tej powieści z perspektywy Gosi dobija tę książkę. Jej kretynizm, ciapowatość, nieprzystosowanie do życia etc, może bym jeszcze przełknęła, ale jej głębokie niczym łyżeczka deserowa monologi wewnętrzne, sprawiły że odechciało mi się czytać kolejnych części lub czegokolwiek, co wypełzło spod pióra autorki. Dodajmy do tego fakt że jest niesamowita i wszyscy chcą ja wykorzystać - zapłaczmy razem z ciemnym kącie. 3)Główny konkurent do majtek głównej heroiny. Miałam nadzieję, na coś zaskakującego lecz nie, pierwszy przystojny, męski, umięśniony i zachwycający obiekt westchnień panny Gosi, którego spotkała, niestety jest jej głównym samcem alfa. Fakt że autorka z jakimś sadystycznym zacięciem postanowiła zmasakrować pewną postać historyczną, by go stworzyć odbieram jako kolejną zniewagę osobistą. 4)Postacie poboczne. Nierozwinięte, nudne, miałkie, będące tylko tłem dla boskiej (muhahahahah!) Gosi i jej maratonu do spełnienia mokrawych snów o jej samcu alfa. Po jednym zdaniu wiadomo kto jest dobry, kto jest zły, kto głupi, kto niesympatyczny i praktycznie autorka jasno wam wyjaśni, kogo macie lubić, a kogo nie. Dziękuję bardzo, sama bym się nie kapnęła. 5)Cała armada zgranych tropów literackich i kretyńskich rozwiązań. Przykład? Pływanie nago w jeziorze przy świetle księżyca. Serio. 6)Schwarz charaktery. Prawa dziurka nosowa Voldermorta była bardziej zajmująca. Omijać, omijać, omijać. Strata czasu i ból dupy.
„Szeptucha” Katarzyny Bereniki Miszczuk to rewelacyjna odskocznia od szarej rzeczywistości i piękna, romantyczna przygoda. Powieść jest przezabawna, pełna bezpretensjonalnej dawki humoru, który idealnie dopełnia całość historii. Pod względem fabularnym nie ma tu nic, czego nie widzielibyśmy wcześniej, ale autorka ustami swojej bohaterki wyśmiewa te popularne konwencje, niczego nie udając i tym samym całość jest odświeżona i po prostu urocza.
Oczaruje wielbicielki romantycznej prozy w nietypowej, pięknie dopracowanej słowiańskiej oprawie i porwie daleko, daleko, hen, hen, tam, gdzie rusałki potrafią zaczaić się w wodnej toni, a mroczny Weles chodzi pomiędzy ludźmi. Teraz nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejny tom i zerkać co jakiś czas przez ramię, bo jak wiadomo – licho nie śpi.
Pomysł wydał mi się genialny. Ale potem... irytująca bohaterka i jej absurdalne myśli... kręcenie się w kółko i fabularne znużenie... No trochę się zawiodłam. Raczej nie będę kontynuowała tej serii.
Bonusowa gwiazdka za ślad pomysłu. Który nie został rozwinięty - ani przemyślany.
Skoro Mieszko I objął tron w około 963, a powieściowy kwiat paproci objawia się raz na tysiąc lat, to w którym roku (naszej rachuby czasu) rozgrywa się akcja powieści? Powinien być 1960+, jak sądzę. Na początku bohaterka mówi o XXI wieku. XXI od czego, ja się pytam, bo w Polsce pogańskiej chyba nie od narodzin Chrystusa? Chyba, że przejęli chronologię z Zachodu, dla wygody... ale jeśli tak, to love interest nie powinien mieć wyglądu młodzieńca, gdyż, patrz daty :P
Also, masa drobiazgów, których funkcjonowanie w alternatywnej rzeczywistości jest anachronizmami. Jak bohaterka mówiąca, że gdzieś było nudno jak u cioci na imieninach: świętowanie imienin, autorko droga, wzięło się z chrześcijańskiego zwyczaju obchodzenia dnia poświęconego konkretnym świętym... Eh.
(Jeśli ktoś się zastanawia, czemu czytam tyle Miszczuk, choć mi się jej książki nie podobają: interesuje mnie romans paranormalny jako gatunek i w celu poznawania jego różnorodności czytam także te rzeczy, które uważam za kiepskie)
4,9 na 5, tak. Nie mogłam się oderwać?? Przeczytałabym w jeden dzień, ale niestety studia wzywały i musiałam kończyć dnia drugiego (książka ma niewiele ponad 400 stron a ja jednego dnia przeczytałam 300). Momentami natręctwa Gosi mnie irytowały, to mimo wszystko potrafiłam je zrozumieć (po takich studiach też pewnie taka bym była). Nie potrafię sobie przypomnieć żadnej sytuacji, która by mnie odrzuciła czy zniesmaczyła, wręcz przeciwnie - nieustannie śmiałam się z żarcików bohaterki (zwłaszcza tych mówionych przy Mieszku). W odpowiednim tempie zostajemy zapraszani do świata. Wszelkie słowiańskie zawiłości pięknie wytłumaczone (nawet do bestiariusza nie musiałam sięgać), zastosowanie pradawnych form imion było tak niesamowitym motywem.. nadal nie mogę tego przeżyć. Naprawdę nie miałabym nic przeciwko, gdyby weszły one do naszego codziennego użytku, zamiast być przytłaczana kolejnymi Jessikami i Brajanami. Przewracając kartkę z epilogiem krzyczałam przestrasznie, bo takiego cliffhangera dawno mi nikt nie zasadził, a ja byłam przekonana że to jest książka bez kontynuacji..... DOBRZE ŻE JEDNAK NIE. Nie wiem jak dożyje kolejnych części, oby nadeszły prędko. Musze wspomnieć o tym, jak pięknie książka została oprawiona, szata graficzna na 6+. Błędów nie wyłapałam, chyba tylko jedno 'w' zamiast 'z'. Tyle. Rzadko się teraz zdarza mi natknąć na tak dopracowaną książkę. Gratuluje redaktorowi i zespołowi. Więcej nam potrzeba takich książek, gdzie udział biorą postacie z naszych legend i baśni. Polacy nie gęsi, swoje upiry mają. Poszukuję teraz własnego Mieszka.
DNF na 30? 40%? Ale znajoma spojlerowała mi co bardziej telenowelowate wątki, więc czuję, że mogę dać ocenę. Świetny premise. Za to dodatkowa gwiazdka (na którą ta książka w sumie nie zasługuje). No bo - Piastowie wciąż u władzy? Pogańska, współczesna Polska? Prastarzy bogowie i reinterpretacja naszej mitologii? Błagam, TAK. DAJCIE WIĘCEJ.
Ale nie w takim wykonaniu. Tego się czytać nie dało.
Uwielbiam pomysł na tę serię i chętnie zamieszkałabym w takim współczesnym, a jednak słowiańskim świecie 😻
Gwiazdkę jednak musiałam odjąć za rozterki emocjonalne głównej bohaterki, której w głowie tylko gołe klaty, przez co często zapomina o realnym niebezpieczeństwie 🙈😅
Tak czy siak, nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji i za kolejną część zamierzam zabrać się szybciutko. 😉
Katarzyna Berenika Miszczuk ma talent do kreaowania irytujących bohaterek, ale muszę przyznać, że w tym przypadku przymknęłam na to oko. Być może to te słowiańskie klimaty (mam do nich słabość) skłaniają mnie do wyższej oceny.
Przyznam się szczerze, że podchodziłam do tej książki jak pies do jeża, a wynikało to głównie z faktu, że jestem mało romansowa.... Ba, wręcz romansów unikam. Dopiero fakt wszechobecnej mitologii słowiańskiej tak mnie zachęcił. Taki to już ze mnie potwór, że łykam wszystko związane z mitologią słowiańską jak młody pelikan. I w tym wypadku nie było inaczej.
Jestem bardzo, ale to bardzo pozytywnie zaskoczona. Nie tylko dlatego, że nie raziła mnie główna postać (myślę, że mamy podobne zdanie, co do robactwa wszelakiego), ale ten główny wątek romansowy między nią i Mieszkiem był całkiem przyjemny. Po za tym, zostałam kupiona przez tę wizję Polski pogańskiej, wszechobecnej magii i nie do końca przychylnych bogów. Słowem, wciągnęłam się. Na tyle, że gdy tylko skończyłam czytać, pognałam do biblioteki, aby wypożyczyć tom drugi (i przełknąć gorycz, że jakaś paskuda już mi ten tom wypożyczyła i muszę czekać.).
Mam nadzieję, że się nie zniechęcę kolejnymi tomami, bo kibicuję Gosi i Mieszkowi nawet całkiem mocno. Nie jestem chyba w stanie napisać konstruktywnej opinii, więc niech będzie taka mała notatka od zauroczonej Edy, która odkryła, że romanse nie gryzą, a mogą być wręcz ciekawe (ciągle oskarżam wierzenia słowiańskie).
Słowiańskie bóstwa, dawne obrzędy i XXI wiek inny niż ten rzeczywisty, bo Mieszko I nie przyjął chrztu.
Jak długo zabierałam się za tą książkę, to aż wstyd przyznać. I ja się pytam: po kiego grzyba tak zwlekałam? Przecież to takie dobre jest!
Wystarczy, że pomyślę o Gosi - głównej bohaterce - a już mi się micha cieszy 😁 to jest lekkie, przyjemne i do tego wszystko ładnie się klei. Czego chcieć więcej?
4,5/5⭐️ Bawiłam się super! Chyba brakowało mi takiej prostej, lekkiej, polskiej historii ze słowiańskim klimatem i mitologicznymi stworzeniami/bogami zarazem. No super! Co prawda Gosia była irytującą postacią, bo autorka pokazała taki stereotyp zachowania osoby z dużego miasta. Co nie znaczy, że takie osoby nie występują - występują na pewno, ale na ogół trochę inaczej to wygląda. Ale rozumiem jej obawę o kleszcze, hah. Ogólnie bardzo podobało mi się od połowy, na początku czytało mi się lekko, ale nie było szału.. a od połowy? Kiedy doszły plot twisty, dowiedzieliśmy się, że niektóre postacie okazują się być kimś zupełnie innym. No pochłonęłam tą drugą połowę książki prawie że w chwilę. Super to było! I na pewno sięgnę po kolejne tomy!
Autorka ma serię dla dzieci, która jest przyjemna, ale jej książki dla młodzieży/dorosłych nie przestają mnie zadziwiać naiwnością. Widać, ile pracy włożyła w reaserch, kolejny raz (jak w „Ja, diablica“) podoba mi się pomysł, styl pisania jest okej, ale cała reszta? Nie zliczę, ile razy wywracałam oczami. Nawet nie chodzi o to, czy główna bohaterka jest irytująca, czy nie (a jest), ale o nadmiar nielogicznych zachowań przy ubogiej kreacji bohaterów oraz fabuły. Totalnie nie dla mnie.
Ciężko mi cokolwiek napisać o tej książce, bo mam mieszane uczucia. Całkiem przyzwoicie napisana (czytało się naprawdę dobrze, bez większych zgrzytów) i z dosyć interesującą mitologią. Jednak chciałoby się, żeby główna bohaterka była chociaż odrobinę mniej naiwna i zamiast ciągle myśleć o czyhających na nią w każdym możliwym momencie kleszczach włączyła logiczne myślenie. Nie zabrakło niedociągnięć fabularnych, ale jeśli mam być szczera, bardziej mnie to bawiło niż irytowało. Nie ukrywam, że podchodziłam do książki jak do przysłowiowego jeża, jednak koniec końców dostałam powieść, która mimo licznych wad nadal dostarcza rozrywki. I właśnie dzięki temu, że tak dobrze się bawiłam, sięgnę po kolejną część.
Chciałam sprawdzić o co chodzi w tej wielkiej popularności tej serii i teraz już wiem XD bardzo mi się podoba ta alternatywna historia Polski, gdzie tradycje starosłowiańskie są bardzo silne, a Królestwo Polskie jest potęgą. Ciekawostki dotyczące rożnych strzyg, bogów, dawnej historii Polski nadawały powieści smaczku. Niestety, główna bohaterka jest straszna idiotką i nie lubię tak opisywanych postaci. Oczywiście, nie ma w tej historii żadnych zaskoczeń, a te niby plot twisty można przejrzeć na wylot już od początku. No cóż, zobaczymy czy autorka w dalszych tomach się bardziej rozwinie warsztatowo. Nie wiem czy przeczytam wszystkie cztery książki, bo należą do mojej mamy, a nie zamierzam brać ich ze sobą do domu XD
Pomysł świetny, ale całkowicie niewykorzystany. Wykonanie nie do przyjęcia. Niestety nie da się tego czytać. Bohaterka jest irytująca jak mało która, zachowuje się i myśli jak trzynastolatka, a nie dorosła kobieta. Może gdyby faktycznie była małolatą odbiór byłby nieco bardziej strawny. Fabuła jest miałka i kiepska. Alternatywny świat przedstawiony nieciekawie i pobieżnie, odniesienia do słowiańszczyzny na poziomie podstawowym. Nie czułam tego klimatu, który obiecywał opis. Po prostu kiepsko napisana książka. Uważam, że to wielka szkoda, bo temat daje wiele pola do popisu i jest bardzo ciekawy.